***
cudna pogoda się zrobiła :)
świat tętni życiem.
korzystamy wszyscy z pogody.
Babcia B. ryła w ogrodzie.
Syn brykał na placu zabaw.
Niemęża przestały boleć plecy i dał radę ruszyć na spacer.
a ja odważyłam się wypełznąć na dwór bez kurtki (co nie było do końca trafionym pomysłem, bo wiater wiał).
prócz znakomitej pogody pojawiły się kolejne powody do bezmyślnej radości.
upolowałam w ogrodzie Babci B. wiewiórkę.
i to aparatem, który ma nieustanne kłopoty z ostrzeniem.
proszę podziwiać.
a w Biedrze dawali za 4,99 Polyscias crispatum.
bardzo, bardzo chciałam go mieć.
gdy szukałam informacji w necie o pielęgnowaniu poliściasa okazało się, że zwany jest też Chicken Gizzard Aralia.
bardzo mnie ta nazwa rozbawiła.
no cóż, temat żołądka jak widać nie opuszcza mnie.
postanowiłam, że od tej wiosny będę miała na kuchennym parapecie oldskulowe zielsko.
takie, które pamiętam z domku mojej Niani: pelargonie, asparagusa, anginowca.
(anginowca widziałam w Centrum Onkologii, planuję ukraść mu listek.
bo kradzione, jak wiemy, lepiej rośnie).
a na lodówce postawię paprotkę.
niech sypie suche liście i zarodniki!
hodujecie na parapetach rośliny?
jakie?
czy może uważacie, że to obciach?
a jeśli już jesteśmy przy domowych obciachach.
mój najulubieńszy: wchodzę do czyjegoś domu, a w nim nie ma książek.
w sensie że biblioteki, regałów na książki.
półek.
no, półeczki choć jednej, pustej nawet.
brrrr!
świat tętni życiem.
korzystamy wszyscy z pogody.
Babcia B. ryła w ogrodzie.
Syn brykał na placu zabaw.
Niemęża przestały boleć plecy i dał radę ruszyć na spacer.
a ja odważyłam się wypełznąć na dwór bez kurtki (co nie było do końca trafionym pomysłem, bo wiater wiał).
prócz znakomitej pogody pojawiły się kolejne powody do bezmyślnej radości.
upolowałam w ogrodzie Babci B. wiewiórkę.
i to aparatem, który ma nieustanne kłopoty z ostrzeniem.
proszę podziwiać.
a w Biedrze dawali za 4,99 Polyscias crispatum.
bardzo, bardzo chciałam go mieć.
gdy szukałam informacji w necie o pielęgnowaniu poliściasa okazało się, że zwany jest też Chicken Gizzard Aralia.
bardzo mnie ta nazwa rozbawiła.
no cóż, temat żołądka jak widać nie opuszcza mnie.
postanowiłam, że od tej wiosny będę miała na kuchennym parapecie oldskulowe zielsko.
takie, które pamiętam z domku mojej Niani: pelargonie, asparagusa, anginowca.
(anginowca widziałam w Centrum Onkologii, planuję ukraść mu listek.
bo kradzione, jak wiemy, lepiej rośnie).
a na lodówce postawię paprotkę.
niech sypie suche liście i zarodniki!
hodujecie na parapetach rośliny?
jakie?
czy może uważacie, że to obciach?
a jeśli już jesteśmy przy domowych obciachach.
mój najulubieńszy: wchodzę do czyjegoś domu, a w nim nie ma książek.
w sensie że biblioteki, regałów na książki.
półek.
no, półeczki choć jednej, pustej nawet.
brrrr!
parapety pelne szczepek i kielkow roznistych.
OdpowiedzUsuńz obciachow- najgorsze sa rozczlapane kapcie dla gosci.
nie wyobrażam sobie domu bez półek i regałów! cos okropnego... u mnie książki są prawie w każdym pomieszczeniu!
OdpowiedzUsuńhmm ja nie uwazam, ze rosliny to obciach, ale najbardziej je lubie jak rosna w ogrodku/ na dworze. absolutnie nie umiem ich podlewac. albo je topie, albo usychaja...
OdpowiedzUsuńnatomiast obciach u kogos - plastikowe rosliny.tuch nie trawie. w domu bez ksiazek jeszcze nie bylam. nawet jak nie bylo polek to lezaly kupki na stolach i na podlodze.
Mogę nie mieć w domu wielu rzeczy. Ale bez kwiatów i książek nie potrafię. + zawsze jakiś wolny choć kłębuszek włóczki i druty :)
OdpowiedzUsuńKiedyś też tak myślałam z tymi książkami i zwracam na to uwagę.
OdpowiedzUsuńAle teraz przyszło mi do głowy, że to może nie być takie oczywiste w czasach e-booków. My na przykład od 2008 zmienialiśmy 8 razy miejsce zamieszkania (w tym 3 przeprowadzki międzynarodowe) i branie tych wszystkich książek stało się upierdliwe.
Dlatego, przy okazji ostatniej przeprowadzki międzynarodowej pozbyliśmy się znacznej części książek (rozdaliśmy znajomym). Przyjęliśmy zasadę, że oddajemy wszystkie książki, do których jesteśmy pewni, że w ciągu 3 najbliższych lat nie będziemy chcieli zaglądnąć.
Później kupiłam kindla i tam przechowuję to co kupuję. A w wersji papierowej kupujemy tylko to, co niedostępne elektronicznie.
Regał na książki mamy, dość spory, ale mogę sobie wyobrazić, że ktoś może żyć tylko e-bookami.
ja hoduję, ja, mam i paproć po babci jeszcze, storczyki, grudniki, zamię, rododendrona na zimę chowam, i takie dwie rośliny, co nazw nie znam ani ani, jedno takie zielskowate, w rowach w Chorwacji nieco bardziej wybujałe widziałam, w dzień ma liście niczem skrzydła motyle, w nocy się składa. A drugie rośnie i rośnie w dół z góry półki i robi wrażenie. I uwielbiam hoję od mojej babci, kiedyś nabędę do mojego domu. Półek na książki i regałów mi nigdy nie wystarcza, więc książki leżą poupychane wszędzie, oprócz swoich stałych miejsc. A znam domy z półkami pełnymi woluminów nawet w, z przeproszeniem, kibelku :). Moje prywatne obciachy w domach to sztuczne kwiaty i pusta lodówka (bez magnesiku nawet) i sterylny porządek, jakby nikt nie mieszkał. niewyobrażalne dla mnie.
OdpowiedzUsuńOj zmyslasz!
OdpowiedzUsuńPewnie wypasiony dom, i wszystko poukrywane w ukrytych szafach.
Widzialam takie cudo w telewizorze.
Tak bylo poukrywane ze nie bylo widac nawet tych szaf.
I to jest dopiero obciach. Martwa natura. Wyobrazam sobie jak ktos tam wchodzi i sie chowa, bo juz swoja obecnoscia zakloca harmonie martwosci
brak książek to nie jest koszmar, koszmar to jest to: wchodzisz do domu kogoś a tam równo seriami, biblioteczka na cała ścianę , patrzysz wyciągasz jedna żeby obejrzeć i słyszysz, nie ruszaj bo one tak dla ozdoby. pytam to Ty ich nie przeczytałaś? no co ty zamówiłam w księgarni całe serie żeby ładnie wyglądały na półce.
OdpowiedzUsuńzdjęcie wiewióry wyszło, mi ostatnio bociek wpełzł na drogę i fotka żadna nie wyszła, nie wiem jak wy to robicie:(
alez bardzo prosze
OdpowiedzUsuńbym chciala, ale na bym chcieniu sie moja milosc do kwiatkow konczy
bo ja kwiatki morduje
nie zeby planowo, ale nie lubia mnie chyba, no! i na zlosc usychaja
w kuchni wlaczy jakis upodlony do granic mozliwosci kaktus
zeby nie bylo, soprezentowany - sama bym nie wydala istoty zywej na pewna smierc
zal go, ale co robic?
pieknie dzisiaj, nawet u mnie
szkoda, ze piekno ogladane z okna w pracy
przez 14 godzin
Uwielbiam rośliny na parapecie i jestem do nich przywiązana. Na przykład nie wyrzucam, gdy zaczynają wyglądać brzydko ("Po co to trzymasz?" "Bo go kocham").
OdpowiedzUsuńNiestety paprotkę zjadła kotka. Mam mirt od babci, jest bardzo oldskulowy i wiele już przetrwał.
Kiedyś dostałam różę, ciętą. Nie zwiędła w ogóle. Za to wypuściła korzenie. Przesadziłam ja do donicy, a ta w zamian rozkrzewiła się i kwitła wiele razy, choć już drobnymi kwiatuszkami. Mówi się, że mam rękę.
ja na szczęście mam koty, więc mogę mówić, że mi zjadają zielsko i dlatego ono jest suche i niepodlane.
OdpowiedzUsuńKwiatów nie umiem. Po prostu nie umiem.
a o tym regale na książki to napisałaś specjalnie, O, JĘDZO?
OdpowiedzUsuń:)
zgadzam sie - najgorsze jak ktos sie przyznaje, ze ani jednej ksiazki nie przeczytal! takie sytuacje juz mi sie przytrafily!
OdpowiedzUsuńja tez roslin nie umiem. i nie lubie...
ha!! u mnie nie ma!! także proszę nie oceniać książki po okładce ;P
OdpowiedzUsuńzimno> :*
OdpowiedzUsuńlumpiata> obdaruję Cię rośliną. zalegle urodzinowo.
Obciach książkowy to coś na co zwracam uwagę zawsze gdy idę do kogoś pierwszy raz. Nie patrzę na porządek, właściwie na nic: szukam książek.Uwielbiam kwiaty na drewnianym parapecie. Nie mam takiego zatem moje domowe kwiaty stoją na blacie kamiennym umieszczonym na nogach od Singera. Wczoraj na wiosennym spacerze widziałam lądującą sowę pośród gałęzi. Uczyniła mnóstwo hałasu płosząc moja dzielną sunię:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wraz z wiosennym wiatrem i ciepłym słońcem.
i nie piszcie mi, że istnieją ludzie, którzy mają w domach plastikowe rośliny.
OdpowiedzUsuńnie wierzę i nie uwierzę.
nieeeeeeeeeeeeee!!!
niestety to prawda. znam nawet pare osob ktore takowe trzymaja w lazience... niestety nie mam zadnych dowodow zdjeciowych przy sobie.
OdpowiedzUsuńmam mnóstwo roślin, nałogowo kradnę liście w sklepach i potem to hoduję :)
OdpowiedzUsuńwidziałam dom bez książek - u mojej lokatorki, wynajmuję jej mieszkanie. (w myślach przeprosiłam moje mieszkanie, że nie widzi książek)
cudna wiewióra!
Często myślę ze życie bez książek jest smutne, puste, mało ciekawe. Czytam to czuję, widzę, jestem tam, odpływam, odlatuję nawet jeśli książka dotyczy historii chirurgii:)
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie najchętniej odlatywałam przy tajemniczym ogrodzie, Małej księżniczce i Marry Poppins i jeszcze...ech...beztroskie czasy pełne przygód
obdarować możesz, uwielbiam prezenty, ale nie obiecuję że nie zamorduję. Bo ja naprawdę nie umiem :)
OdpowiedzUsuńTeż mam kwiatki na parapecie,uwielbiam!
OdpowiedzUsuńKsiążki kocham,mamy małą swoją bibliotekę z ulubionymi pozycjami:-)
Buziaki,pozdrawiam,czymam kciuki Asiu!
Wiewiórka genialna Co do zielsk - czy to obciach, czy nie obciach -hoduję. miętę, szczypiorek, jukę, storczyka, aloesa, lawendę. Ostatnio nawet daktyle z pestek mi wyrosły :D:D:D. A część książek trzymam na podłodze, bo mi się na półkach nie mieszczą.
OdpowiedzUsuńja mam sztuczne w lazience... przysięgam, że nie chciałam! próbowałam hodować prawdziwe ale wszystkie zdechły. a kwiatka w lazience MUSZĘ mieć więc po 3 latach stanęła sztuczna wiecheć
OdpowiedzUsuńJa Ci tylko nieśmiało przypominam, że w domu kota masz. Nie chcę krakać, ale, jakby Ci to powiedzieć, może być, że on Ci to zielone zeżre.. Tak na wszelki wypadek pilnuj, żeby nie zeżarł trującego. Osobiście hoduję, owszem, kaktusy i geranium, bo tylko to przeżywa grzebanie łapą w ziemi i wielokrotne zrzucanie doniczki.
OdpowiedzUsuńJa Ci tylko nieśmiało przypominam, że w domu kota masz... Nie chcę krakać, ale możliwe, że on Ci to zielone zeżre... Pilnuj, żeby nie zeżarł trującego. Osobiście hoduję kaktusy i geranium, bo to najdłużej przeżywa grzebanie łapą w ziemi i wielokrotne zrzucanie doniczki...
OdpowiedzUsuńEleonora> bo Ty źle wychowujesz koty, ot co! ;)
OdpowiedzUsuńnasza córeczka lubi siedzieć w donicy zielistki.
niestety zielistka tego nie lubi.
o przewracaniu donic nie ma u nas mowy - wszystkie donice są masywne.
a jeśli chodzi o grzebanie łapą w donicy, jestem w stanie to wytrzymać.
gorzej z rzucaniem kajzerką na odległość i wiszeniem pazurkami na kolumnach od sprzętu audio.
Troche obok tematu, ale a propos plastikowych roslin, ze kradzione ladniej rosnie i obciachu (choc nie domowego).
OdpowiedzUsuńPoszlysmy kiedys, dawno temu, z Mama zwiedzac jakis brytyjski statek wojenny, ktory przybyl z przyjacielska wizyta do Gdyni. Stalysmy w dlugasnej kolejce, coby zobaczyc kajute kapitana. A na pokladzie byl taki kacik: fontanna, roslinki wokol. Mama wypatrzyla jakis piekny bluszczyk. Przelazla przez tasme ochronna, wlazla na teren zakazany dla osob postronnych (na pokladzie okretu wojennego obcego panstwa), dlugo silowala sie z oporna roslina, a wszystko na pelnych niedowierzania oczach brytyjskiego marynarza, ktory nie drgnal nawet na swoim posterunku. Po powrocie do kolejki okazalo sie, ze niestety - plastikowy bluszczyk nie urosnie, nawet jak kradziony:-)
a ja nie kolekcjonuje ksiazek- kupuje albo pozyczam, czytam i oddaje, po co mi taki zbiornik kurzu?
OdpowiedzUsuńmusze dodac (choc juz sie dzisiaj wypowiadalam)
OdpowiedzUsuńz tymi ksiazkami to moze byc amba jakas
ja czytam namietnie, ale jak tylko przeczytam, puszczam w obieg
mieszkanie na wygnaniu ma w sobie jakis obowiazek dzielenia sie tym, co "ojczyzniane"
mam stos ksiazek na nocnym stoliku (mam nadzieje, ze sie liczy w ocenie mojej osoby w oczach blizniego) oraz dwa mierne regaly zapchane slownikami, podrecznikami, ksiazkami, z ktorymi nie umiem sie rozstac (malo tego, ale sa: tortilla flat, wielki gatsby, zycie pi, wielkie solo antona l, lala,kilka grodzienskich, kilku stasiukow i pare jeszcze pozolklych egzemplarzy) plus to, czego nikt ode mnie nie chce
jakby mnie mieli oceniac po regale z ksiazkami, to niezly ze mnie gbur
nawet moje dzieci z trzema wypelnionymi po brzegi regalami sa ode mnie lepsze:/
Paprotka wydziela jony ujemne,chory dodatnie - tak więc,paprotka musi być.A gdy zacznie marnieć,znaczy nie dała rady:( Widziałam to na własne oczy w domu rodzinnym,gdy odchodziła Matka :( A o wiewiórce "panie dzieju" :) : po zamieszkaniu w lesie widzę przez okno w łazience śmigającą wiewiórkę,wołam szeptem Córkę,pokazuję,podglądamy.Niedługo potem przez okno w kuchni znowu śmiga,wołam szeptem,podglądamy :)Któregoś ranka, Mąż i Ojciec woła szeptem Córkę z sypialni,a Córka znudzonym głosem :" O jany :)pewnie znów wiewiójka!" :D
OdpowiedzUsuńmy sie w cholerę często przeprowadzamy, staram sie pozyczać/nie kupować, zabieram w nowe miejsce tylko to, czego nie zdążyłam przeczytac plus zestaw "muszę to miec zawsze pod ręką", a reszta jedzie do zaprzyjaźnionej piwnicy.. kiedys je wszystkie wyjmę ;))
OdpowiedzUsuńobciachem najwiekszym z największych jest nie brak książek i nie plastikowe rośliny, a regały pełne książek, które nie były czytane. Po co komus takie książki, zastanawiam się? /woda
Oj, mnie to tez trafia jak nie widze ksiazek,znaczy, rzuca mi sie w oczy bardzo. Do pewnego czasu staralam sie nie zwozic do Warszawy zbyt wielu, albo jak zwozilam to odwozilam do Torunia jak moglam - przy przeprowadzkach duzo waza ;). Ale odpuscilam w koncu, jeszcze poszlam na 'cmentarzysko ksiazek' i przynioslam pelno jakis dziwadel. Ksiazki byc musza, i juz!
OdpowiedzUsuńobciach straszny
OdpowiedzUsuńnie mam parapetu
ale mam chwiatki: rozmaryn, bazylie, aloes wielgasny kilkultni wylazi mi z wielgachnej donicy,
mam jeszcze bugenvilje, pingla Chrystusa mam, ale jakos obumiera. mam tez inne ale nazw nie znam.
posialam 3 dni temu rzezuche, ale zaczela zarastac penicylina, pewnie za cieplo jej bylo.
ach, mam jeszcze terminalie w donicy
OdpowiedzUsuńnazwa gupia
NIE MA TAKICH DOMOW
OdpowiedzUsuńa, no i w ogole, to jak czytam te wczesniejsze komentarze...sztuczne rosliny tez dramat. Osobiscie probowalam hodowac kilka zywych, ale co wyjezdzalam, to Daniel je zasuszal na amen :/ mialam PIEKNEGO fiolka. I jakies takie drobne fioletowe kwiatuszki...plakac mi sie chcialo, kwiatuszki ratowalam kilka razy, ale za ktoryms juz sie nie udalo. Bluszczyk tez padl...a poza tym, jeszcze, nie lubie porzadku absolutnego, ze wszystko pochowane po szafach, wyglancowane, jak w muzeum! Mysle sobie odrazu, jak tacy ludzie zyja, czy oni w ogole zyja jakos, w tym domu? Dluuugo walczylam z D. o to, bo on lubi ukrywac rzeczy. Nawet ksiazki albo gazety nie mozna bylo zostawic na kanapie.
OdpowiedzUsuńWiewiórka przepiękna!
OdpowiedzUsuńCo się tyczy książek to kiedyś dostałam w prezencie " ileśtam" tomów w złotych oprawach(zupełnie nie związanych z moimi zainteresowaniami).Darczyńcy byli bliskimi mi ludźmi i mogłam wybrzydzać typu: "Dzięki! Cudne,ale gdzie ja to postawię?!"
-Jak to gdzie? Wywalisz te wstrętne twoje książki i TU.Będzie wreszcie ładnie- tak estetycznie:)
Na parapecie kwitnący jak oszalały storczyk, na szafie niesamowicie rozrośnięte zielsko (nazwy nie pamiętam, więc tak nazywam, ale w ogóle jest cudny; po "rozwinięciu" wygląda jak liana :)). książek z racji wykształcenia i hobby - ilości nieprzebrane :) W formie tradycyjnej już się nie mieszczą - mało szaf i szafek, a półki wyginają się w drugą stronę :( Od niedawna fanka e-book'ów - ilość nie do ogarnięcia :) :) :)
OdpowiedzUsuńMelduję całkowity brak roślin oraz wielki obciach, w postaci zerowej ilości regałów i półek na książki. Obydwa braki spowodowane są licznymi przeprowadzkami i ograniczaniem mienia do dającego się transportować minimum. Nie wiem teraz, co o tym myśleć i czy mogę zapraszać gości ;-)
OdpowiedzUsuńTęsknię za pelargoniami, za oleandrem w wielkiej donicy na tle białej chałupy...
OdpowiedzUsuńWczoraj moja przyjaciółka zakomunikowała,że likwiduje jaśmin w swoim ogrodzie.Zagroziłam,że więcej nie przyjadę!
Zostawia.Przytnie tylko:).
Ja do końca lutego nie miałam nawet parapetu, a na nowym parapecie zalegają aktualnie trzy drewniane żyrafy, świeczka, lampka i niedoczytana książka. A kwiaty i owszem, będą, jak skończy się huragan, tzn. planuję postawić kwiaty na balkonie i cieszyć się nimi przez szybę, bo balkon tyci. I planuję kupić sobie storczyka, ot co, niech mnie cieszy w kuchni :)
OdpowiedzUsuńMnie już mało rzeczy dziwi, ale dzieci, będące na etapie pierwszych znajomości i odwiedzania koleżanek/kolegów w ich domach, przeżywają prawdziwy szok kulturowy. Do historii przeszedł okrzyk mojej chyba 4-letniej wówczas córki, która przekroczyła próg mieszkania znajomych z podwórka: "Mamo! Tu nie ma żadnych książek!" A ostatnio syn (rówieśnik i imiennik Twojego) snuł refleksje po powrocie z imprezy u kolegi: "X ma taki porządek, mamo - mają takie regały jak my, mamo - i na wszystkich, mamo, są poukładane hotwheelsy i lego, mamo... [po chwili zastanowienia] Ale w takim razie gdzie oni trzymają książki?!
OdpowiedzUsuńAle przeprowadzka z setką kartonów opasłych tomiszczy - faktycznie, koszmar.
mam drzewka szczęścia, papirusa, oliwkę, małego bambusika, co go niedawno dostałam, azalię też dostaną. rozmaryn juz częściowo suchy, od miesięcy, ale ciężko mi się z nim rozstać..
OdpowiedzUsuńobciachy: wysprzątany na super błysk i "pusty" dom. straszne zapachy w łazience, jakieś tanie "odświeżacze" powietrza. książki - "żeby były", żeby obciachu nie było, że nie ma.
Chustka, są. Sztuczne kwiaty pod polską strzechą (quod erat demonstrandum):
OdpowiedzUsuńhttp://ekskluziff.pl/tag/sztuczne%20kwiaty
http://ekskluziff.pl/2-pnacza.html
Cuda, cuda ludziska w necie ogłaszają...
Bardzo trzymam kciuki.
Uknknown> leżę i wyję! genialna strona, ten Ekskluziff :D
OdpowiedzUsuńHa, to u mnie byś wyciągnęła błędne wnioski, bo ksiązki sa upchnięte w wysokiej suwanej szafie, a 3/4 wciąz u moich rodziców, bo u nas się i tak nie mieszczą :)
OdpowiedzUsuńRoslin nie znosi mój Niemąż, mamy dwa kwiatki na kuchennej wyspie, zielone jakieś i co i rusz przemycam zioła na kuchenny parapet. Na balkonie okrutnie wieje, wszystko lata i marnieje więc jeśli kwiatki to za rogiem balkonu, a tam ich nie widzę, więc bez sensu.
Unknown, teraz rozumiem,dlaczego moje życie nigdy nie będzie eskluziffne;P
OdpowiedzUsuńksiążki u mnie po (nie)dawnej przeprowadzce cały czas w kartonach, czekają na regał, kwiaty na parapetach są, a nawet rosną pomidorki koktajlowe podarowane mi przez kolegę z Włoch, owocują cały rok:) uwielbiam mieć w kuchni żywe zioła, więc też są:)
Na każdym parapecie poupychane grubosze, zamie, kaktusy, hobbity (znacie tę odmianę grubosza - hobbit?), zioła.
OdpowiedzUsuńOstatnia przeprowadzka wyzbyła mnie wielu zbędnych książek, został zestaw debestof i teraz mi trochę głupio, bo w salonie książki już nie zalewają przestrzeni, został tylko jeden regał z ikei (były 4). Chyba umieszczę na nim kartkę: "reszta książek w pokoiku na górze i w pobliskiej bibliotece." ;)
Się nie zgodzę... Trzeba książki czytać,a nie je MIEĆ... Z posiadania nic jeszcze nikomu do łebka nie weszło...
OdpowiedzUsuńObciach wg mnie to kazać wchodzącym buty ściągać...
Inna sprawa,że ludziska jak automaty od tego chcą każdą wizytę zaczynać...
Wiewióra piękna!
Walczymy!!
no, ja ostatnio uslyszalam, ze to jednak obciach miec ksiazki (nawet dzieciowe) w kibelku, w kuchni, na stole pod stolem, przy łózku, w salonie na połkach, pod półkami, pod telewizorem, na parapecie, nad okapem, w pudle na zabawki, w krzeselku Halabały. Jedyne miejsce gdzie ksiazek u nas nie ma, to szafa z butami. choc i tu nie jestem pewna. Mieszkam w obiachowym mieszkaniu, a do tego wynajmowanym. Co za OBCIACH! :P
OdpowiedzUsuńgorzej, zielsko tez zalega i jest namietnie obgryzane przez kota.
Zaluje tylko bardzo, ze paprotki mnie nie lubią, bo ja je bardzo. Wszystki zdychaja :/ za to fiołki alpejskie rosna jak szalone! :)
no, ja ostatnio uslyszalam, ze to jednak obciach miec ksiazki (nawet dzieciowe) w kibelku, w kuchni, na stole pod stolem, przy łózku, w salonie na połkach, pod półkami, pod telewizorem, na parapecie, nad okapem, w pudle na zabawki, w krzeselku Halabały. Jedyne miejsce gdzie ksiazek u nas nie ma, to szafa z butami. choc i tu nie jestem pewna. Mieszkam w obiachowym mieszkaniu, a do tego wynajmowanym. Co za OBCIACH! :P
OdpowiedzUsuńgorzej, zielsko tez zalega i jest namietnie obgryzane przez kota.
Zaluje tylko bardzo, ze paprotki mnie nie lubią, bo ja je bardzo. Wszystki zdychaja :/ za to fiołki alpejskie rosna jak szalone! :)
Książki trzymam w pokoju, do którego goście nie zaglądają. Ależ muszą mieć o mnie kiepskie zdanie ;)
OdpowiedzUsuńRobiłaś sushi?! Zostały trzy rybki, przekarmione, słabo jedzą, patrzyłam czy jakieś nie wypłyną, ale nie.
OdpowiedzUsuńKsiążek mam z a d u ż o. Nie chcą się już mieścić, stoją w 2 rzędach za sobą przywalone poziomym składem, trudno coś znaleźć. Ale nie mogę się oprzeć i kupuję dalej. A co do roślin, to słyszałaś o "zielonym palcu"? Ja mam dokładnie drugi biegun. Nic nie chce rosnąć. No, prawie, kilka jest wytrwalców. I w lecie ogródek ziołowy na loggii, ten się udaje.
bez ksiązek nie umiem żyć - leżą na parapecie, szafkach, półkach - gdzie akurat jest miejsce i trasa czytania ;-)
OdpowiedzUsuńkwiaty powoli oswajam - jak na razie nie możemy się dogadać.
Kazać ściągać komuś buty nie przystoi. To są elementarne zasady sawławiwru ;) , buty to element stroju. HOWGH. Się kobitka odpitoli, ekstra kieca, fryzjer, biżuteria i dostaje kapcie z bazaru na imprezę hahahahhahahaah i do zdjęcia pamiątkowego :))))
OdpowiedzUsuńdom bez książek to jak dom bez okien. oglądamy ostatnio projekty domów, szukając tego, który sobie mam nadzieję za parę lat zbudujemy. w każdym salonie jest jedna ściana zarezerwowana na telewizor, a na regały z książkami nikt miejsca nie planuje...
OdpowiedzUsuńu mnie i książki, i cfiety. Ten z Biedry też mam, ale dałam za niego, cholera, jakieś 5 zeta więcej! Lubię kwiaty, ale takie, które za duże ode mnie nie wymagają.
OdpowiedzUsuńKwiatów niet, bo nie miał by się kto nimi opiekować podczas naszych powrotów do kraju. Znaczy, jedna mi wyrosła. Jakaś pestka od jabłka czy cytryny chyba zaplątała się w druciaku, a że zlew nieźle podlewany, to pewnego dnia odkryłam uroczy zielony pęd. Tyle, że zanim sie zorientowałam, skąd on u mnie i kim jest, przyjęłam wersję, że to resztka sałatki i do kosza z nim. :(( Nie mogę tego odżałować.
OdpowiedzUsuńA co do obciachu, brak półek to nie obciach. Brak książek - kiedyś tak. Teraz faktycznie trzeba brać poprawkę na e- i audiobooki. I tymczasowe miejsca zamieszkania. A od kiedy mieszkam w Krainie Deszczowców, moim prywatnym zwycięzcą w kategorii obciachu jest grzyb. Niestety, w wynajętych mieszkaniach utajona (do czasu) pleśń jest na 100%. Wilgoć i stare budownictwo, ot co. Właśnie wypowiadam cholerstwu wojnę.
gdzies wcięło mój koment...
OdpowiedzUsuńspróbuję drugi raz
Nie jest obciachem brak książek w domu. Można je bowiem pożyczać z biblioteki albo od znajomych.
Ale są ludziska którzy namiętnie nie czytają i jeszcze sie tym CHWALĄ uważając czytanie za śmiesznostkę!
Tak, dla niektórych właśnie czytanie jest obciachem!
u mnie o dziwo storczyki dają czadu na parapecie. A kiedy mogę kupuję cebulki narcyzów i hiacyntów
OdpowiedzUsuńa propos stosunku kotów do roślin... moja kicia kocięciem jeszcze będąc, często wchodziła na rosłego beniamina i ryczała wielkim głosem żeby ją zdjąć...
OdpowiedzUsuńszczególnym sentymentem darzyła dużą jukkę, wylegiwała się na niej po prostu, zanim kicia z jukki wyrosła kwiatek był nieco wyleżany :)
...a co do książek, to mamy 4 regały do sufitu, każdy po 5 półek, książki w 2 rzędach i na szczytach regałów też
OdpowiedzUsuńoprócz tego podręczna biblioteczka w kibelku, na stole, na parapetach, stolikach nocnych i innych regałach, kochamy książki
ślicznie żeś ją upolowała
OdpowiedzUsuńksiążki przeczytane wynoszę na strych
co by mieć mniej do sprzątania jak już mnie weźmie na sprzątanie ;)
kwiatki dwa od lat: aloes na który zerkam łaskawym okiem i jakieś obrzydliwe jukowato-palmowate badziewie, które nie chce paść mimo moich wysiłków.
za to nagminnie pada: bazylia, kolendra i inne zielska pożądane
a u mnie niesety chwilowo tylko jedna ksiazka :( i jak ja teraz wygladam? Ale spiesze tlumaczyc - wiekszosc moich ksiazek popakowana w kartonach lezy u rodzicow moich czekajac na lepsze czasy az w koncu sie przestane przeprowadzac. Pierwszy raz powedrowaly do rodzicow jak po studiach wyjechalam z kraju. A teraz szlag mnie trafia bo mialam calkiem juz ladna 5 letnia kolekcje polsko-holendersko-angielska ale znowu sie w styczniu przeprowadzilam i tym razem za wielka kaluze, a limit bagazu jest 24kg na torbe :( i gdzie ja moje ksiazki zmieszcze??? Zostawilam z ciezkim sercem u rodzcicow mojego prywatnego Holendra. No wiec czekaja na mnie ksiazki moje rozwloczne pomiedzy krajami a ja jestem chwilowo zapisana do 2 bibliotek i planuje zakup e-booka. Ale kiedys jak juz posadze drzewo zapuszcze korzenie i dorobie sie regalu pozbieram te moje biedne zapodziane ksiazki i wszystkie je wyeksponuje. Pozdrawiam cieplo bo u mnie dzisiaj plus 20 :) Mallica
OdpowiedzUsuńno nie znałaś eksluziwa u kowalskich?? hihi. boska stronka. kiedyś jeszcze świetna była :http://aaaby-sprzedac.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńobciach dla mnie to właśnie zawalone niesmiertelnymi zabudowanymi meblościankami mieszkania;) kiedyś półki uginały się od książek w moim domu. potykałam się o nie. a potem przeczytałam sztukę prostoty, i nic już nie jest takie samo. Zakochałam się w wolności, i w tym że rzeczy nie mają mnie na własność. Nie umiem żyć bez poezji i bez paru ulubionych książek które "zaczytuję" na amen.
I wokół siebie staram się tworzyć minimalizm. i żyć tak, jakby nic nie było mi potrzebne.
wybacz Joanno, ze sie wpisuje, ale nie moge sie powstrzymac (jak to ja zreszta).
OdpowiedzUsuńmysle ze takiej historii nie przezyl nikt.
mieszkanko eleganckie. sprzet audio za ok 20 tys (a moze wiecej) zlociszy. i (uwaga!) 3 plyty cd!
no, czy teraz ktos mnie przebije?
:)
Nie mam w domu roślin. Nie lubię, nie rozumiem, jak można mieć w domu ziemię, a razem z nią bakterie, grzyby, jakieś żyjątka. Co mąż zakupi (bo lubi) to ja konsekwentnie wykańczam. Nie lubię też ciętych, bo te już jakieś martwe mi się wydają (no i woda, wazon, bakterie i to samo, co z doniczkowymi) więc mam sztuczne tulipany. Ładny kicz, że tak powiem... Wiem, wiem obciach, ale tak mam i już.
OdpowiedzUsuńZa to ksiażki kocham. Namiętnie kupuję, zbieram, czytam. Mam w domu jeden pokój zamieniony w bibliotekę. To mój raj :-)))
A uwierzyłabyś, że ludzie trzymają w ogródku przydomowym sztucznego kaktusa? Dwumetrowego?
OdpowiedzUsuńdla mnie obciach jest dopiero wtedy, jak masz półki pełne książek, a nie znasz treści żadnej z nich, bo służą wyłącznie za ozdobę.
OdpowiedzUsuńalbo gdy ktoś, co prawda, czyta książki i je kupuje, ale tylko takie, które UWAŻA SIĘ za dobre. u kogos takiego znajdziesz same rarytasy, ale żadnego czytadła, które co prawda arcydziełem nie jest, ale za to ma moc poprawiania nastroju.
Lilka - widocznie tylko te trzy płyty sa na tyle wartościowe (dla własciciela), by je posiadać i by ich słuchać na ekstra sprzęcie. osobiście mam cztery takie znakomite plyty. tylko cztery. reszte uważam za hałas albo cos z gatunku "na bezrybiu i rak ryba". i gdybym miała masę pieniędzy, tez kupiłabym doskonały sprzet, aby w kółko słuchac tylko tych czterech plyt.
OdpowiedzUsuńAniu M. znam takich, ktorzy trzymaja w ogrodku przydomowym prawdziwego kaktusa saguaro (to taki wielki z lapkami) i na kazdy kristmas przystrajaja go lampeczkami. lampeczki moga byc kolorowe, mrygajace...
OdpowiedzUsuńinni zas szczesliwi posiadacze takiegoz saguaro albo tez barrel cactus przystrajaja je czapeczkami mikolajowymi.
z braku sniegu w niektorych regionach swiata ustawia sie wielkie dmuchane balwany w ogrodkach przydomowych. dmuchane moga byc tez mikolaje.
oko moje zarejestrowalo tez renifery, pingwiny itp. ze swiatelek, moga sie ruszac i mrygac...
Na moim parapecie szalone trzy storczyki, kwitnące całorocznie, wypuszczające kwiaty nawet na zeschnietych gałązkach, brzydkie ale chcą być to nie przeszkadzam.
OdpowiedzUsuńW przyszłym tygodniu na parapecie zagoszczą nasiona Tulasi i trawy cytrynowej. Chcę żeby było trudno, bo trudno je hodowac podobno, a mam za mało wrażeń.Na parapecie tez ksiązki.
-> foksal, jest taki dowcip- czym sie rozni audiofil od melomana.
OdpowiedzUsuńaudiofil ma sprzet za ciezkie tysiace i dwie plyty cd. meloman ma tysiace plyt i miniwieze.
ps. zeby rozwiac watpliwosci, wlasciciel nie posiadal zbiorow w formie zdigitalizowanej.
aaa, jeszcze jeden hicior.
OdpowiedzUsuńu naszych sasiadow (tzn takich z zza plota lub z naprzeciwka) masowo pojawiaja sie na poczatku grudnia wiszace z okien/dachow/kominow/wspinajace sie po scianach mikolaje (!).
az zal mi, ze wtedy jeszcze nie mialam bloga... :) :) :)
Książek, kwiatów, ziół i kiełków nigdy dosyć!
OdpowiedzUsuńCiągle martwię się o resztę rybek... Sushi? :O
ja chciałabym mieć roślinki w pokoju , niestety mieszkam w piwnicy,( jak kto woli w suterenie) i za przeproszeniem gówno rośnie.ale ogródek mam i rodzice na pietrze tez coś tam hodują. a soory hoduje! za szafą grzyb mi na ścianie zaczyna rosnąć.
OdpowiedzUsuńja już u się wspominałam o moich dokonaniach kwiecistych
OdpowiedzUsuńnajwiększy obciach... dżizys może być różnie: pleśń w szklankach i odór stęchlizny wynikający z lenistwa kontra nowobogackie zbieractwo wszelkich "pięknych antyków" wynikające ze złego gustu
obciach => wystawianie elegancko ubranej pani tuz przy drzwiach z eleganckich bucików, proponując pantofle domowe... no bo jakże to, podłoga na przyjście gości umyta...
OdpowiedzUsuńpodłoga dla ludzi a nie odwrotnie!
Ja się przeprowadzałam 11 razy w ciągu 8 lat. Książek mam kilka tysięcy :) Nie wyobrażam sobie albumu w postaci ebooka albo oglądania zdjęć google grafika. Książki muszą być, nawet jeśli zbierają kurz. Ekhm - ale u mnie są zamknięte w trzydrzwiowej szafie. Nie widać ich. Co teraz? Goście pomyślą, że trzymam tam futra :)
OdpowiedzUsuńw takim razie preferuję audiofilstwo.
OdpowiedzUsuńskoro już znalazło się ideał, po co tysiące tzw. "półkowników"?
to samo sądzę o książkach.
-> foksal bardzo chetnie pokloce sie na temat, ale nie chce naduzywac uprzejmosci gospodyni. chyba ze sobie tego zyczy.
OdpowiedzUsuńPewnie, ze hoduję! Nie potrafię, marnuję je pózniej, ale uparcie hoduję dalej.
OdpowiedzUsuńKsiażki walają się u nas wszędzie,nie wyobrażam sobie inaczej, chociaż slyszalam o dziewczynie, ktora ustawiała ksiażki na półkach grzbietami do ściany...Bo pstrokare okładki psuły wystrój. To już chyba wolę wersję bez ksiażek..:)