(Jaromir Nohavica - Kiedy kitę odwalę)
moja ukochana piosenka o umieraniu.
(...)
Więc jeśli miałbym wybrać - w łóżku czy też w klubie -
niech mnie trafi w trakcie tego, co tak lubię.
To będzie w pytę
Cudnie, fajnie i w pytę,
gdy definitywnie odwalę kitę.
Jedną mam wątpliwość - zabrać Żywca czy Red Bulla,
żeby tam na górze nie wyjść na jakiegoś ciula.
Ja w każdym razie biorę piersiówkę starej starki,
bo starka nie zaszkodzi, gdy się nie przebiera miarki.
To będzie w pytę
Cudnie, fajnie i w pytę,
gdy definitywnie odwalę kitę.
Wiem, że Cię nie ma, Boże, ale w końcu gdybyś był tak
Daj mnie tam, gdzie dawno siedzi stary Lojza Miltag.
Z Lojzą razem w budzie u Orłowej, potem zaś na dole
fedrując w mozole, tu też daj nam wspólną dolę.
To będzie w pytę
Cudnie, fajnie i w pytę,
gdy definitywnie odwalę kitę.
(...)
***
dziś mija siedemset dni od znalezienia we mnie choroby.
siedemset naszych wspólnych dni, Czytaczu.
siedemset dni dzielenia się z Tobą okruchami mojej codzienności.
siedemset dni walki z nowotworem.
w strachu, bólu, nadziei.
siedemset dni porządkowania myśli w oczekiwaniu na nieuchronne.
siedemset dni uważnego życia.
i świadomego odchodzenia.
siedemset dni demitologizowania brzemienia śmiertelnej choroby.
siedemset dni w miłości, szczęściu, radości.
siedemset zwyczajnych dni.
siedemset dni razem.
razem z Wami.
razem z rakiem.
ważne, że wspólnie.
dziękuję.
12 lat temu
Jesteś niezwykłą osobą Joanno, nietuzinkową i to że inni są z Tobą zawdzięczasz samej sobie, tylko i wyłącznie. Ja w chwilach gdy mnie przygniata życie chowam się w kokon, uciekam, Ty stawiasz czoła i dla mnie to jest niezwykła, nietuzinkowa, wyjątkowa cecha! Bardzo ważna!
OdpowiedzUsuńWażne, że wspólnie Joanno.
OdpowiedzUsuńTo ja Ci dziękuję za to dzielenie się z nami tym co masz najcenniejsze- swoim życiem, swoimi uczuciami, myślami
życzę Ci byś tych dni miała jak najwięcej, aż do końca świata i o jeden dzień dłużej
bardzo ciepło pozdrawiam :*
I jeszcze jeden, i jeszcze...
OdpowiedzUsuńOddech za oddechem, do samego końca.
Doisz tę krowę jak nikt.
Dziękuję Tobie, KN
OdpowiedzUsuńdzięki, dziewczyny :*
OdpowiedzUsuńszczęśliwaś darem uważności.
OdpowiedzUsuńa ja nawet nie pamiętam, jak te moje 700 dni przeciekło
Dziekuję, ze jesteś.
OdpowiedzUsuńbanita
nieuchronne dla kazdego
OdpowiedzUsuńwazny jest styl, klasa
i podniesione czolo
dziekuje
świadomego odchodzenia
OdpowiedzUsuńto najbardziej do mnie przemówiło. właściwie to wszyscy odchodzimy. Ty to robisz świadomie i trochę szybciej od nas. To uczy pokory, więc dziękuję Ci za tę lekcję
buzi, moje dobre duchy!
OdpowiedzUsuńdemitologizuj demitologizuj, bo dobrze Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńKiedys na poczatku napisalas, ze ludzie zyja z ta choroba dwa lata, wyglada na to, ze przekraczasz bariere
...a jesli jednak zdarzy sie ten CUD... ja wierzę
OdpowiedzUsuńJoasiu, być tu z Tobą to zaszczyt.
OdpowiedzUsuńeeee wcześniej też razem ten wózek pchalimy ;)
OdpowiedzUsuńbuzi kochana:*
kran naprawiony?
jestem z Tobą od kilku dni i nie mogę przestac czytać co masz do powiedzenia światu, jestes niesamowita.
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego syna i on Ci uprosił te wszystkie dni i napewno został wysłuchany zeby móc być z Toba jeszce wiele wiele dni ,abys nauczyła go jak życ
Jestem lekarzem i codziennie widze cięzko chorych ludzi ale nie wiem co myślą i czują .Jestem tez matka 11 latka i bardzo mocno wczuwam się w to co piszesz o swoim kazdym dniu i...
siedzę zastygła przed komputerem, patrzę przez okno,daleko... tak pieknie uczysz mnie życia. Dziekuję
OdpowiedzUsuńto ja Ci dziekuje za każda notkę
OdpowiedzUsuńLekcja pokory. Dzięki
OdpowiedzUsuńi jeszcze jeden.....
*Trzeba isc, bo jeszcze w domu nie jestesmy.*
OdpowiedzUsuńTaka piosenka kiedys byla.
A *zycie, to smiertelna choroba, przenoszona droga plciowa*, wiec trzeba isc. Razem. Przylaczam sie do podziekowan lumpiatej.
Lumpiata, szybciej od nas? Ja nie mam pewności. W ogóle coraz mniej wiem.
OdpowiedzUsuń:*
ostatnio czuwałam przy chorym dziecku przez całą noc, a komputer sobie mruczał w tle, akurat na Twojej stronie i odkryłam, że ani przez minutę nie byłam tam jedyną odwiedzającą - stale ktoś przy Tobie był, chustko...
OdpowiedzUsuńDobrze, że Jesteś. I Bądź, bądź:) Wino dziś wypiję z okazji siódmej setki. Anonimowa Kasia
OdpowiedzUsuńod kiedy czytam Twojego bloga żaden dzień mi nie umyka
OdpowiedzUsuń"w strachu, bólu, nadziei"
OdpowiedzUsuńtego tu najmniej, ale czai się w tle za literami.
wyciągasz całą resztę i naświetlasz ostrym słońcem.
paradoksalnie, pewnie kilkoro stąd odejdzie szybciej niż Ty, a tacy zdrowi. i nieprzygotowani.
i masz tę swoją wielką miłość, czyli sporo więcej niż wielu z nas. hmmm.
Dorota
Wydrzyj skurwielowi tyle tych dni, ile jeszcze sie da. Tak jak do tej pory.
OdpowiedzUsuńI tak po dziecinnemu Ci powiem - nie chce zebys umarla. Nie, bo nie.
Bo jestes dla mnie WAZNA, chociaz sie nie znamy.
ja też dziekuję Ci Asiu
OdpowiedzUsuńzbyt dużo by pisać
jesteś i bądź
dla siebie, dla syna, dla nas
w kupie cieplej :)
dziękuję.
OdpowiedzUsuńJoanno, należą Ci się jeszcze podziękowania za uczenie nas jak sobie radzić z rakiem, bo niestety wielu z nas czytaczy zapadnie na te chorobę, a tego czego dostaliśmy od Ciebie nie zastąpi żadna pigułka. Ten Twój dar dla nas jest bezcenny!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Siedemset dni to dużo. Bardzo dużo. Siedemset dni - i o wiele więcej osób wspierających blisko i dalej. Siła walki, dystans, moc.
OdpowiedzUsuńDo napisania za kolejne siedemset dni!
Proszę się nie rozczulać!
OdpowiedzUsuń700 to małe miki, będziemy świętować przy 7000!
Twoje zdrowie!:)
Chustko, jeszcze kilkadziesiąt siedemsetek razem życzę. Graża
OdpowiedzUsuńAh ten Jarek :) i Ty! Dobrany zestaw. Jesteś wielka. Następnych dobrych!
OdpowiedzUsuńOb-la-di Ob-la-da life goes on brah
OdpowiedzUsuńLala how the life goes on...
Żyjemy, Nindżo! ;)
siedemset? spotkamy się i za 7 tysięcy, nie watpię.
OdpowiedzUsuń/woda
Dzieki, ze wlaczylas te anominowe komenty to moge sie szybko dolaczyc :). Codziennie jestem z Toba i mysle o Tobie. Jestes wspaniala kobieta, wspanialym czlowiekiem, Dajesz nam tak wiele, dzieki Ci za to!:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze jeszcze dlugo bedzimy razem. Choc sie nie znamy pozwole sobie przeslac Ci mnostwo usciskow.
Bardzo, bardzo cieplo pozdrawiam :)
Gosia
Nohavicę uwielbiam pasjami. A ten utwór bardzo polubiłam w czasie swojej choroby.
OdpowiedzUsuńChuściu_droga, wielu jeszcze dni Ci życzę. Wielu_wielu.
o. jest prawie trzynasta, proponuje toast - za siedemset kolejnych dni!
OdpowiedzUsuń... dzieki Chustko za wszystko ;*
Asiu,jak wiele można sie od Ciebie nauczyć...
OdpowiedzUsuńRadosci życia, miłości do syna i pokory dna codziennego..
Lubię być z Toba każdego dnia, moze nie powinnam w pracy ale juz rano jak właczam kompa to musze do Ciebie zajrzeć, ale dopiero dziś odważyłam się napisać, bo jesteś WIELKA...
ile gwiezd jest na niebie tyle dni z nami (i rodzina ZYCZE TOBIE
I znowu prrrrrr... Umiesz zatrzymać czas...
OdpowiedzUsuńWalczymy!!
Kobieta, która nie kłania się rakowi..
OdpowiedzUsuńtak mi to gdzieś wpadło w głowę niedawno. Pasuje to Ciebie.
700 dni. Czyli Ziemia zdążyła już niemal dwukrotnie okrążyć Słońce. Krąż dalej, Joanno.
Tyle osob zmienilo myslenie dzieki Tobie..ja bardzo zmienilam. Nie chce powiedziec, ze masz tu jakas misje do spelnienia. Bo wolalabym zebys byla szara, nieznana nikomu Aska bez choroby...ale jednak zmieniasz nas. Na lepsze. I choc czasem nie wiem juz po co sie dzieje to co sie dzieje, to dziekuje Ci za to ze tu piszesz, a ja moge czytac i byc z Toba. Kocham cie jak przyjaciolke i przytulam. Aga
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie uświadomiłam, że zmarnowałam te 700 dni. Ba, zmarnowałam jeszcze z 700 dni wcześniejszych...
OdpowiedzUsuńMoże to wszytko po to, żeby te 700 dni + niewiadomą ilość dni jeszcze, przeżyć jakby każdy był dniem ostatnim?
OdpowiedzUsuńWczoraj to historia, dziś to tajemnica, jutro to cud Chustko...Dla Ciebie i dla nas wszytkich.
Kasia F.
w takim razie zycze Ci nastepnych 700.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię....Dziękuję, ze jesteś!!! Spokojnego weekendu...
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję, Chustka. Buziaka, zuchu :)!
OdpowiedzUsuńcała przyjemność po mojej stronie, towarzyszko podroży:)
OdpowiedzUsuńp.s.
"kiedy odwalę kitę" jest zdecydowanie najlepszą piosenką o umieraniu, moją ulubioną :)))
Uwielbiam go:) Jest boski, polecam film rok diabła z Nohovicą w roli głównej.
OdpowiedzUsuńA Tobie Chustko! Trzym się!!!!!Dajesz rade!!!!
od kilku miesiecy nie pracuje, to co wydawalo mi sie tylko kwestia czasu i rozeslania odpowiedniej ilosci cv okazalo sie odrobine bardziej skomplikowane, musialam zarejestrowac sie pierwszy raz w zyciu w posredniaku zeby miec ubezpieczenie zdrowotne bo oczywiscie choroba lubi sobie wybrac najwlasciwszy moment
OdpowiedzUsuńz powodu karnego rozwiazania umowy, o ktorej zapomnialam- dostalam dzis wezwanie do sadu- mam zaplacic pare tysiecy kary a kasy ledwo starcza mi na zycie
mam okropnie skomplikowana sytuacje rodzinna, generalnie zero wsparcia
dzis rano bylam na granicy totalnego zalamania- nie wiedzialam czy bede wyc czy przeklinac czy walic glowa w sciane
i wlasnie wtedy okazalo sie, ze te kilka miesiacy czytania Twojego bloga mialo na mnie wiekszy wplyw niz mi sie wydawalo- pomyslalam sobie- chuj, zycie to nie bajka i trzeba walczyc chocby wszystko sie walilo- i nie chodzi o to ze sie uda- to nie ma znaczenia- po prostu dopoki mozna to trzeba dawac z siebie wszystko- za to bardzo Ci dziekuje!
to ja Tobie musze podziekowac za te 700dni, i za wszystkie kolejne :*
OdpowiedzUsuńTym razem nie wypada siedzieć cicho, szlag z tym co wypada.
OdpowiedzUsuńJestem, tu po drugiej stronie. Chłonę, Twoje bogate życie.
Wracam, jeszcze nie wiem dlaczego, pewnie dlatego że taka uważna jesteś i jesteś...
Proszę bardzo.
OdpowiedzUsuńI dziękuję za każdy okruch.
Za demitologizowanie.
Nauczyłam się tu mnóstwo i uczę się ciągle.
Będę wracać.
Do praktycznego poradnika - jak żyć, jeśli na mnie padnie, jak pomóc, jeśli padnie na kogoś z bliskich. I przyślę ich tutaj, niech się uczą.
Będę wracać i wtedy, kiedy nie pojawi się już następna notka.
Uważne życie.
Tak. Właśnie tak.
Tak teraz żyję.
Tak żyć będę.
Smakuję każdą godzinę - nawet jeśli jedynym jej smakiem jest gorycz...
Wiele się na to złożyło, ale to bycie z Tobą pokazało mi, jak postawić kropkę nad "i".
Moja przyjaciółka mówi(słowa jej babci)- nigdy nie wiadomo, komu pierwszemu z kraja.
OdpowiedzUsuńNie zarzekaj sie chustko, bedziesz z nami jeszcze długo, taką mam wiarę.
Chustko, jak Ci juz kiedys (dzis rano, hehe) pisalam, cudne jest u Ciebie to, ze przywracasz te nieuchronnosc nam wszystkim. Bo dotyczy ona kazdego z nas, bez wyjatku. Jedyne, czym sie roznisz od ogolu, to wieksza swiadomoscia przezywania kazdej chwili. Ktorej ja tu obecna zarlocznie sie od Ciebie ucze ;)
OdpowiedzUsuńświetny ten kawałek o odwalaniu kity :D
OdpowiedzUsuńdzięki za ten blog, Chustko.
Nigdy nikt z nas nie wie co przyjdzie pierwsze: kolejny dzień czy następne życie....
OdpowiedzUsuńTy jesteś tego świadoma, a ja dzięki Twojej pomocy uczę się żyć...
Joanno, wszyscy robimy kroczki w nicosc i nikt z nas nie wie, czy ten nastepny nie bedzie naszym ostatnim, tylko sie o tym nie mysli, Ty myslisz, ale ktoz to wie jak bedzie, dla mnie sam fakt, ze piszesz, ze masz w sobie optymizm, ze masz sile do dzialania, ze chce Ci sie pojsc na koncert, ze masz sile prowadzic samochod, ze masz wreszcie sile zyc, kochac, wychowywac dziecko.....to jest znak, ze droga jeszcze przed Toba daleka...oj daleka! i naprawde nikt nie wie jak dluga
OdpowiedzUsuńSą ludzie, którzy stali już nad grobem,
OdpowiedzUsuńz diagnozą śmierci,
z nawrotami choroby,
z przerzutami,
po wielu miesiącach lub latach walki,
wychudzeni do granic możliwości,
zmordowani psychicznie i fizycznie,
żyjący ze świadomością powolnego umierania
siedząc naprzeciw lekarza rozkładającego ręce...
i pokonali raka..
Znam taką jedną osobę. I wciąż mam nadzieję, że Ty, Asiu, będziesz tą kolejną..
buzi, Chusteczko:*
OdpowiedzUsuńi ja dziękuję
Nigdy się nie spotkałyśmy. Czuję smutek. W jakiś magiczny sposób Twoja historia jest mi bliska. Nie wiem co napisać, generalnie coraz mniej wiem...Ty jesteś mi bliska. Jestem tez na jednym zdjęć tego bloga. To się nazywa przypadek :)))
OdpowiedzUsuńdziękuje ;-)
OdpowiedzUsuńz tej okazji dla Ciebie jedna z najweselszych piosenek swiata (wedlug mnie :))
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=WYOojpMqQSQ
... i siedemset dni inspirowania czytelników do uważnego życia. zmuszasz do myślenia i refleksji, nad sprawami pozornie błachymi, ale i tymi wielkimi, czasem nieuchwytnymi, wręcz niepojętymi w codziennym biegu dnia.
OdpowiedzUsuń"siedemset dni porządkowania myśli w oczekiwaniu na nieuchronne.
siedemset dni uważnego życia.
i świadomego odchodzenia."
nad tymi słowami nie da się nie zatrzymać na dłużej...
lecz teraz:
oby kolejnych takich dni 700! (siedemset silnia rzecz jasna :)
.... poległam.... jeszcze nigdy nie pisałam, ale jestem z Tobą od 3 dni, bo wtedy dopiero natrafiłam na Twojego bloga. Przeczytałam wszystkie wpisy, w sumie lepiej zabrzmi, że je wręcz pochłonęłam - dosłownie, jesteś genialna! Miłego dnia Chustko.
OdpowiedzUsuńEwela
Będzie jeszcze wiele takich setek, nie bój żaby.
OdpowiedzUsuń:*
Chustko, na taki jubileusz życzę Ci kolejnych 700 i wielu więcej dni bez choroby.
OdpowiedzUsuńJoanno, bardzo dziekuje za lekcje uwaznosci,jestes hojna, masz otwarty umysl i szczescie na wyciagniecie reki. Odeszla do nowej milosci milosc mojego zycia, trudno z tym sobie poradzic,no ale dzieki tobie wiem,ze tylko tchorze sie poddaja.
OdpowiedzUsuńJoasiu, to ja dziękuję za możność obcowania z tak mądrą, tak wspaniałą osobą.
OdpowiedzUsuńaśka
Asia podziwiam Cię-bardzo przypominasz mi momentami moją Mamę w tej walce-ale i także w świadomym podejściu do naszego odchodzenia z tego ziemskiego padołu...Ale pamiętaj niezbadane są wyroki boskie...i sądów rejonowych:)W prawdziwym życiu nie ma miejsca na statystykę -życiem momentami mam wrażenie rządzi przypadek inni nazwą to nieuchronnym przeznaczeniem..na kogo wypadnie...na tego bęc...A inni też mówią:człowiek strzela a Pan Bóg kule niesie...Cała tajemnica życia to narodziny i śmierć a w życiu tylko jedno jest pewne:śmierć i podatki:)Ja mam taką nadzieję i jakieś głębokie przekonanie-intuicję,że Ty jeszcze wiele razy nas zadziwisz i i pokażesz tak jak dotąd,że w życiu piękne są tylko chwile szczególnie te spędzone w gronie rodzinnym-pełnym miłości, burząc przy tym przy okazji wszystkie stereotypy i łamiąc wszelkie zasady z medycznego punktu widzenia.Tego z całego serca Ci życzę i jak napisała ZORKA...doisz tę krowę jak nikt a ja dodam i mam taką nadzieję-że Tobie to i "byk się ocieli"mając na myśli cud wygrania walki z dziadem.Ty się śmiejesz a ja w to wierzę,moja wiara to jest wszystko co mam...jak śpiewali Chłopcy z Placu Broni-chyba?:)
OdpowiedzUsuńTo ja Tobie dziekuję, tak po ludzki i po prostu...
OdpowiedzUsuńj
To ja dziękuję... I to bardzo. Za wszystko. A najbardziej za to,że jesteś. I bądź.
OdpowiedzUsuńBTW. Fajna piosenka na status kitatus. Nie ma co, masz gust i poczucie humoru. Ja po 12 godzinach w Te Most Biutiful szpital in Poland mam wybitnie czarne poczucie humoru. Dzisiejszych kandydatów do nagrody Darwina jest dwóch... ;-))
Ściskam mocno! Alvea
Liczę na 70000 ale bez tego cholernego dodatku.
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńNie dawaj się.
A ten kawałek uwielbiam.
Joanko, to 7setna lekcja od Ciebie.
OdpowiedzUsuńI 700y raz pukasz do głów wołając o przebudzenie.
Jak ja się Ciebie dziewczyno trzymam.
Jestescie moja rodzina, i to nie tu chcialabym Cie bardziej poznac, ale u mnie, moze w Wawie sie spotkamy?
patka mama maka
No widzisz, Chruściku, siła sióstr. :)
OdpowiedzUsuńCodziennie zaglądam do Twojego bloga - jest dla mnie ważny. Dzięki niemu parę spraw przemyślałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
MaryLoo
To ja dziekuje. Bardzo.
OdpowiedzUsuńMagducha
Kocham Cię. Łzy. Teraz prosimy o kolejnych 700 dni. Toast kawą, jak zawsze ;-)
OdpowiedzUsuńI jeszcze 700 i jeszcze więcej, ale wspólnych chwil nam życzę.... Niekoniecznie z rakiem .... Pozbądźmy się drania :P
OdpowiedzUsuńDziękuję Silna Kobieto, ściskam, 3 maj się.
Ty Marianne rakowców :) Avant !
OdpowiedzUsuńdziękuję ja
OdpowiedzUsuńTy nie dziękuj , tylko pisz...egoistycznie powiem: chcę cie czytać przez następny rok, dwa. dziesięć i jeszcze dłużej.
OdpowiedzUsuńa spróbuj nawalić!!
dziękuję
OdpowiedzUsuńNie dawaj się.
OdpowiedzUsuńWygrywaj dalej
Niech będzie następnych 700 dni i wciąż...
OdpowiedzUsuńZagladam tu codziennie odkad weszlam pierwszy raz. Czerpie z Twojego boga ogromna sile, czuje sie zaszczycona, ze moge Cie znac,
OdpowiedzUsuńTrwaj Joasiu!
Do konca swiata i o jeden dzien dluzej!
A ja Ci dziękuje za to, ze jesteś i jaka jesteś. Nostalgiczna, smutna, zamyslona....zadziorna, radosna
OdpowiedzUsuńDziękuje za radość i za łzy. Nie znam drugiej takiej jak TY, która potrafilaby wywoływać tak silne emocje.
I wpienia mnie na maxa, ze ja nic nie mogę Ci dać. Nawet tych cholernych kilku kilogramów tłuszczu, żeby Ci tyłek zima nie marzl.
Trzymajsię
OdpowiedzUsuńzama
miau
OdpowiedzUsuń:)
Lubię Cie, Aśko :) Chciałabym miec taką kumpelę. Bo mało jest fajnych babek...
OdpowiedzUsuńcałuję i jestem
Ola
Dlaczego nikt nas nie słucha? chcemy żeby żyła, żeby była zdrowa, żeby przypominała nam jakim cudem jest każdy zwykły dzień (bo często, za często zapominamy pędząc gdzieś....)Tyle nas tu woła, zaklina, prosi,pisze i co? No gdyby to miało nie pomóc to byłoby świństwo raczej....to musi się udać.
OdpowiedzUsuńKarolina
Moja ulubiona anegdota: Jeśli pacjent uprze się żeby żyć, medycyna jest bezradna. I tego się czymajmy przez następne wiele dni, miesięcy, lat.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKurwa, Aśka, żadnego odchodzenia!
OdpowiedzUsuńTy żyjesz, póki co i nie marudź o odchodzeniu...fajnie, że znow wlączyłaś opcję dla anonimów :), dla mnie....
brawa dla Ciebie,na dzien kobiet,z okazji dnia raka, dnia zdrowego oraz dnia chorych, dnia sąsiada, teściowej i dnia matki oraz 700-tnego dnia...
Asia, jeśli odejdziesz popatrz ile osób będzie osieroconych ( wiem, że to może egoistyczne, ale zważ na to ). Ty masz żyć dla Rodziny i dla nas, malutkich.
OdpowiedzUsuńaśka
Chustko, przede wszystkim dziękuję, dołączam się do podziękowań Lumpiatej (swoją drogą Lumpiata, bardzo tęsknię za Twoim blogiem!). 700 to dużo i mało. czekam na wiele, wiele więcej.
OdpowiedzUsuńNiesamowite jest dla mnie jak czytam moje myśli ubrane przez Ciebie w słowa. Zazdroszczę Ci przeżywania dogłębnego, zawsze gdy krzyknę na moje dzieci myślę sobie, że psuję im życie, że nigdy nie wiem co i kiedy. I przyznam, ze często myślę o Tobie.
jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńWAŻNE, ŻE JESTEŚ...
OdpowiedzUsuńTU I TERAZ - Z NAMI
I BĄDŹ NADAL,
I PISZ, UŚWIADAMIAJ, UCZ, POKAZUJ, ŻYJ Z NAMI I DLA NAS,
DLA SIEBIE,
JESTEŚ WIELKA I TAKĄ POZOSTANIESZ...
DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ
Wiesz co,Chustka, najlepiej-nie umieraj, a gdyby, nie daj Boże, to Ci się zdarzyło, to wcześniej poproś Niemęża, żeby zablokował dodawanie komentarzy, bo widzę, że sępy zaczynają się zbierać. Tylko czekają na okazję zapalenia wirtualnej świeczki i dodania komentarza w stylu: "Płaczę dzień i noc, nie mogę zrozumieć, dlaczego, R.I.P." I tak dalej...Festiwal empatii trwa.
OdpowiedzUsuńKaśka
177 dni jestem Joanno z Tobą codziennie, a raczej z Wami.Podziwiam za świadomosc dni,chwil,życia. Codzień w duchu dziękuję pani Bogoryja-Zakrzewskiej za Was i za otworzenie oczu na czas na życie na chwile.Walcz Kobieto przez wielkie K!Niech Moc będzie z Tobą :)
OdpowiedzUsuńNadzwyczajna w swej zwyczajności... Cudna we własnym cudzie życia... jesteś Joanno wyjątkowa.
OdpowiedzUsuńDzięki Pani świadectwu walki z chorobą znajduję jeszcze siłę, by pchać ten swój wózek, mimo że organizm coraz bardziej strajkuje. Chciałbym mieć choć 1/4 Pani siły i woli walki. Szczerze podziwiam. Michał.
OdpowiedzUsuńa to ja piwko przy piątku wypiję,, za Twoje 70000 dni:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję i ja.
OdpowiedzUsuńto my dziękujemy, że zechciałaś się sobą dzielić
OdpowiedzUsuń700xcmok
OdpowiedzUsuńnastępne 700 dostaniesz za 700 dni:)
nogawica, jak zwiemy go w domu, bardzo jest dobry na radości i na smutki.
dupa dupa dupa. pisze i kasuje. pisze i kasuje. zadne slowa nie oddadza zlozonosci uczuc. zycie jest kalejdoskopem. daleko mu do pieprzonego pudełka czekoladek. potrzebujemy drogowskazow. jestes drogowskazem. opowiedz nam jeszcze o umieraniu dziewięcdziesięciolatki. proszę.
OdpowiedzUsuńaga
To ja dziękuję. Za każdy dzień. Proszę o więcej.
OdpowiedzUsuńto pięknych 700 dni, wypełnionych prawdziwą treścią. w czasie których zdarzyło się tak wiele. co i dzięki Tobie doceniać umiem lepiej.
OdpowiedzUsuń:*
Dziękuję. Aga
OdpowiedzUsuńUwielbiam...
OdpowiedzUsuń||-|---||.---|..-|--..||...|..|.|-..|.|--||.-.|.-|--..|-.--||-.|.-|.---|---|.-..|.|---|-.||.--.|.-.|--..|-.--|--..|-.|.-|...|--..||--..|.||-.|..|.|--..|.-..|.||.-.|---|--..|.-.|.-|-...|..|.-|-.--|..|.||-.--|..|-|---|-.--|.|-.|-.|.||.-..|..|-|.|.-.|..-|..-.|-.-|..||-|---||-.|..|.||.---||
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=jHeHM4seagE
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Bonia
AHOY!
OdpowiedzUsuńto ja grzecznie bez plumkania zostawiam piosenkę :
http://www.youtube.com/watch?v=oqDmKtS7EXY
i żadnych innych rekwizytów, pół-słówek, znaczków ;-)
Alex
siedem to też nieskończoność
OdpowiedzUsuńżyczę Ci 700 x 700
życzę Ci byś pewnego dnia przestała liczyć dni, byś była syta ich ilością i "zaWARTOŚCIĄ"
ww
Ja dziękuję...
OdpowiedzUsuńTacy ludzie jak ty pokazują jak cieszyć się drobiazgami...
Liczę, że tych 700-setnych rocznic będziesz obchodzić jeszcze wiele...
asia(czesto) aska(czesciej;) to ja ci dziekuje.
OdpowiedzUsuńza ten minimalizm slowny(pelen tresci),zajebiste poczucie humoru,postawe zyciowa,wydanie na swiat i uksztaltowanie cudownego, malego czlowieczka i za wiele innych rzeczy....echhh....
przesylam cieple mysli i trzymam mocno kciuki love ,love, love,duzo love xxx kasia
Pięknie napisane. Wzruszyłam się.
OdpowiedzUsuńyyy na deser zjadłam |.-|| :)
OdpowiedzUsuńDobry kawałek. Następny będzie lepszy. I następny :D
OdpowiedzUsuńChustko, my wszyscy przemijamy, ale nie wszyscy świadomie i nie wszyscy z klasą, jak pisze Ingrid.
OdpowiedzUsuńA z okazji święta życzę Ci po wielokroć takich świąt i uważnego życia do późnej starości.
I masz rację, nie ważne, przez co się przechodzi, tak długo, jak robi się to wspólnie z kimś.
nieustannie trzymam za Ciebie kciuki
i
ja również dziękuję.
Ever forever together :)
OdpowiedzUsuńDziękuję...
Chustko, ty jesteś ostra Nindża więc o kolejne 700 jestem spokojna.
A co na to Lec?
OdpowiedzUsuń"Kiedy znalazłem się na dnie, usłyszałem pukanie od spodu".
No! :*
Kolejnych siedmiuset życzę. To i dla mnie były ważne dni. 700 dni temu może jeszcze nie wiedziałaś jaka jesteś niezwykła? :)
OdpowiedzUsuńCo będzie, to będzie bo jeszcze nigdy nie było, żeby jakoś nie było.
OdpowiedzUsuńJesteś, kochasz, piszesz. Masz ze sobą całą chmarę towarzyszących i kibicujących Ci ludzi.
Strachu i bólu nam tu specjalnie nie pokazujesz, nadzieję - owszem. Bez ckliwości, szymla i z fasonem.
Proszę, rób tak dalej.
Życzę rakeli zdechnięcia a Tobie zdrowia
Drugi raz dopiero Cię komentuję, ale czytam codziennie, tak długo już. (Dzięki za włączenie Anonimowych, choć rozumiem, czemu na ogół ich nie ma.) Bardzo żałuję, że nie znam Cię osobiście - byłby to dla mnie zaszczyt, mieć tak niezwykłego człowieka wśród przyjaciół; mam nadzieję, że każdy, kto Cię zna, docenia Cię, jak na to zasługujesz, Królowo. :) Dziękuje za możliwość czytania Twego bloga; przyznaję, nigdy nie potrafiłam czytać osób, które piszą także o chorowaniu, zawsze zbyt mnie to bolało w kontekście mojej własnej choroby i strachów. Ty wywróciłaś moje uprzedzenia do góry nogami, pokazałaś wszystkim, jak pisać nie o chorobie, a o życiu niepodzielonym, pełnym, prawdziwym, w którym ból jest obok słodyczy, w którym jest Tajemnica. Mam wobec Ciebie dług, którego nie da się spłacić. Trzymaj się, Joaśka!!! Masz wszystkie moje dobre myśli!
OdpowiedzUsuńNatalia
kopnac w kalendarz to zrozumialy zwiazek frazeologiczny ale czy ktos wie skad sie wzielo- odwalic kite?
OdpowiedzUsuńJoasiu, to ja dziękuję. Pokazałaś swoje życie - niejednokrotnie narażając się na głupawe komentarze - ale uczysz nas codziennie jak żyć. Tak po prostu i pięknie. Czekamy na kolejne miesięcznice, rocznice itd. Wszyscy mamy przed sobą zakręt, ale jak w "Zmiennikach":przecież musi coś być do cholery za zakręęęteeeemmm...
OdpowiedzUsuńchoc podobno od smierci Hanki nie mowi sie juz kopnac w kalendarz tylko wjechac w kartony;)
OdpowiedzUsuńAsiu Ty już wiesz jak to jest ...My zdrowi nigdy się nie dowiemy ...Możemy jednak wiele tylko czy tak naprawdę chcemy...???W komentarzach podziwiają i pocieszają statystykę bloga wciąż powiększają ...Fan kub Chustki to ci gratka już go czyta spora gromadka ...Może mi tu ktoś odpowie więc DLACZEGO!!! pieniędzy na leczenie Joanny wciąż na subkoncie niewiele jest????????????Kochajmy Aśkę teraz kiedy nas potrzebuje choć pięknie to potrafi kamuflować w swoich komentarzach!!!
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=rznEIN-mxLE&feature=related
129 wpisów to spory grosz!!! tylko od nas zależy jak długo Chustka będzie jeszcze pisać....
jakie umieranie? raczej ZDROWENIE :)
OdpowiedzUsuńhttp://czatachowa.pl/
ewa
Li wymiata cytatami z Leca, Zorka jak zwykle mądrze prawi. Wszyscy prawią mądrze i fajnie. Zatem ja po prostu odtanczę dziki szał, dziki taniec za Twoje zdrowie Chustko i za te wszystkie zwyczajne-niezwyczajne dni. Dobrze być Twym Czytaczem. i dobrze być wsród Twych Czytaczy. Mar
OdpowiedzUsuńGigalek popieram Cię w całej rozciągłości. Asi może być niezręcznie wciąż o tym przypominać. Pomóżmy tej dzielnej Wojowniczce.
OdpowiedzUsuńTe, Młoda, powinnam chyba publicznie Ci podziękować za zupę miłości, nie? oraz za rozliczne kluski lane (nie zacierki!). Miały wrawdzie kształt embrionów, co moja katolicka dusza przeżyła dość konkretną traumą, ale to chyba dlatego nie zauważyłam potem, jak wchrzaniłyśmy pół tortu sernikowego. Oczywiście Ty go zjadłaś więcej, jak wiadomo, bo CHOREMU SIĘ NIE ŻAŁUJE.
OdpowiedzUsuńTymczasem te zdjęcia, które mi zrobiłaś są cudnie nieprzyzwoite. Czy myślisz, że niemąż będzie zazdrosny?
lumpiata> jak już umrę, będziesz miała co wspominać.
OdpowiedzUsuńmyślę, że nie zdarza Ci się codziennie jeść pomidorową z lanymi w kształcie mały embrionków jeleni.
tort był pyszny, szkoda, że taki mały.
co do nieprzyzwoitych zdjęć: Niemąż woli filmy :P
z resztą, zapytaj się Go sama :>
Dziękuje za 630 wspólych dni.
OdpowiedzUsuńBez Ciebie nie dałabym rady.
Hm ... do tak sugestywnej notki to już nawet numeru konta doklejać nie trzeba. Saama treść jest proszeniem o okolicznościowe wsparcie finansowe, niemniej jednak czerpiąc z jednej z wypowiedzi jakoby Joanny zycie dzięki naszym datkom jedynie się toczyło zgłaszam sprzeciw. Joanna do biednych nie należy, głupole.
OdpowiedzUsuńO, trollica przylazła :D
OdpowiedzUsuńI nazywa Czytelników "głupolami".
Ciekawe, o czym to świadczy?
Aśka, nie daj się wkręcić w głupie dyskusje z prymitywami.
Kasy potrzebujesz i to jest pewne. A tym, którzy mają Ci za złe, że masz raka i konto w fundacji do zbierania na leczenie, życzę szybkiego zachorowania na raka.
Przekonamy się, jak będziecie wtedy śpiewać, GŁUPOLE.