(Paul Simon - The Afterlife)
***
byłam w Centrum Onkologii, mam wypis.
siedemnaście frakcji radioterapii zakończone.
za dziesięć dni, gdy zejdzie (o ile zejdzie) opuchlizna popromienna, idę na wizytę kontrolną.
będę wówczas kwalifikowana do brachyterapii, zwanej wdzięcznie curieterapią.
tymczasem łykam nieustannie śmierdzące glonem japońskie tabletki.
morfologia kompletnie rozjechała się i kwiczy, ale cóż.
jest choroba, jest leczenie - są i różno-rak-ie dolegliwości.
dupa w troki, pierś do przodu, trzeba walczyć.
żadnego narzekania.
stoik Marek Aureliusz dixit:
nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli.
oraz: nie chlubą jest uciec przed śmiercią, lecz uśmiechnąć się gdy i ona się do ciebie uśmiecha.
***
w tym semestrze właściwie codziennie Syn rozpoczyna lekcje o ósmej w nocy.
z ledwością budzimy się o siódmej trzydzieści.
działamy jak wyrwane z barłogu niedźwiedzie.
żeby zaoszczędzić sobie nawzajem czasu i emocji, pomagam w ubieraniu.
podkoszulka, koszulka, polar. bokserki, skarpety, spodnie.
ubrany, sunie po ścianie z nieprzytomnym spojrzeniem do ubikacji.
dziś - spodnie ze sztruksu.
szeleszczą - jak to sztruks ma w zwyczaju.
- mamo, specjalnie założyłaś mi takie głośne spodnie, żebym się szybciej obudził?
***
odbieram Go ze szkoły.
idziemy do szatni.
trwa przerwa.
harmider, ruch, duszny zapach stołówki i tysiąca kapci.
przyłapuję się na tym, że podaję dłoń Synowi, ale dyskretnie.
nie wiem, czy to już nie obciach iść ze starą za rękę.
nie, nie wstydzi się.
podaje i mocno mnie trzyma.
idziemy.
dwuosobowa procesja drobnego gestu miłości.
12 lat temu
Gest przeogromny
OdpowiedzUsuńale Wy fajni jesteście. takie ponadczasowe boskie stworki.
OdpowiedzUsuńsztruksy-szuraki. a Chusti w co odziana? bo mi brakuje do obrazka.
***
25go leci kolejna transza na glonojebne. zdrowej wiosny, my dear xxxxxx
"dwuosobowa procesja drobnego gestu miłości" - tak to będę od teraz przedstawiać mojemu Onemu, który nie znosi trzymania się za rękę. bo nie i już. może zmieni zdanie :)
OdpowiedzUsuńto niech się morfologia poprawia, a rakela po naświetlaniu precz. tak ma być.
OdpowiedzUsuń"ósma w nocy" - o, tak. dla mnie zawsze to jest w nocy :)
dwuosobowa procesja drobnego gestu miłości - pięknie to nazwałaś,
OdpowiedzUsuńcelebruję to jak długo się da z moją Amelcią:)
buziaki dla Was od nas:)
:)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie - cymes!
OdpowiedzUsuńBoże! Jaki Pani ma talent do ubierania w słowa gestów i myśli... Jestem zakochana i zazdrosna.
OdpowiedzUsuńoch jak pięknie napisane ;)))
OdpowiedzUsuńteż mam 6-latkę w 1. klasie i znam dobrze ten ból! A dziś wieczorem upajam się jutrzejszym rozkosznym porankiem w planach - kaszel i katar Jaśminki zakwalifikowały się w mojej ocenie do przynajmniej jednego dnia bez szkoły ;)
Always look on the bright side of life!
pieknie piszesz. tak, tez sie zastanawiam czemu ja czasem zaczynam prace o osmej w nocy... kto to wymyslil?...
OdpowiedzUsuńKobito, Ty masz takie oko bystre i pióro takie zwinne, że jak nie zrobisz z bloga książki, to Cię analogowi po nocach straszyć będą za to, że im nie dałaś się przeczytać. Coś wspaniałego! Czytam Cię od kilku miesięcy i nie mogę wyjść z zachwytu - nad Twoją siłą, humorem, miłością do Syna i tym talentem pisarskim niesłychanym. Uwielbiam. Ukłony do pasa i westchnienia zachwytu.
OdpowiedzUsuńNo coś Ty, to nie obciach, faza obciachów zaczyna się w gimnazjum. 8 faktycznie - w nocy, też tego nie cierpię.
OdpowiedzUsuńA ja Ci chcę bardzo, bardzo podziękować za coś.
OdpowiedzUsuńKwalifikuj się.
O Matko! Z Synem! Jakie to piękne. Dwuosobowa procesja drobnego gestu miłości. Może od dziś i mnie łatwiej będzie uwierzyć, ze znajdzie się ten Ktoś kogo można by tak...za rękę znowu potrzymać. Więc choć sztruksów nie noszę - to trochę pościskam kocią pluszową łapkę zanim zwlekę się tak jak Wy z wyrrrra. Czego i Tobie - miękko i szerdecznie. Szeleszcząco jak koci papierek. Mrrrau od czarnomordego Szweda. Precz z paskudną morfologia i jej przyczyną (przez bardzo małe pe, bo na duże nie zasłużyła). Paulina Py
OdpowiedzUsuńDla mnie to Blog Roku, Dnia i Miesiąca. Szkoda, że Asia nie startowała. Podium murowane. Uwielbiam jej minimalizm słowny pełen treści
OdpowiedzUsuńno tak Chuściku, Twoj 'projekt blog' to dosłowna realizacja carpe diem ("Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..." Horacy) Jesteś niesamowitym skrobmanem. czy z jelytamy lepiej?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię mocno i innych Czytaczy też. M
Maramausch> ofszę, dziś lelita grzeczniejsze.
OdpowiedzUsuńDzielna jesteś i silna - podziwiam Cię cały czas, a czasami jeszcze bardziej. Zdrowiej, bo wszyscy Cię potrzebujemy:)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tą książką, pomyśl Chustko...:)
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą... - Doris.
wątpię, żeby kogokolwiek interesowało czytanie o raku.
OdpowiedzUsuńtakich książek jest pełno.
"ósma w nocy" cudo! że ja wcześniej na to nie wpadłam? Asiu jesteś moim zdaniem bardzo dzielna.
OdpowiedzUsuńAle to nie byłaby książka o raku. Tu jest o wiele więcej wymiarów i planów. To byłaby książka iście renesansowa.
OdpowiedzUsuńja od kilku dni wstaję rano o czynastej, się rozjechałam i jutro znowu cza o szóstej. mam zegar biologiczny obliczony na mijanie się z własną populacją :)
OdpowiedzUsuńmało jesz ostatnio sushi a to dobre dla morfologii myślę żarcie
Ty mogłabyś książkę nawet o pogodzie napisać, czy przysłowiowej "dupie Maryni" i tak się rozejdzie jak ciepłe bułeczki. Jak się ma talent to się ma...
OdpowiedzUsuńzagladam od niedawna,ale tez jestem pod ogromnym wrazeniem talentu Chustki,wiec z ta ksiazka to wcale nieglupi pomysl.I nie o raku,rak niech bedzie szczegolem,watkiem pobocznym,czyms co sie przyplatalo i przekierowalo Wasze zycie na inny tor....Ty tak pieknie piszesz o zyciu,o tych drobnostkach,ktore uciekaja nam zdrowym,o tych tak waznych drobnostkach,gestach,slowach........biore mojego syna za reke i nie zastanawiam sie nad tym jakie to piekne,a dzisiaj czytam Twoje slowa i mam ochote isc i wziac go za ta reke,tak swiadomie,tak bardzo.......dziekuje:)
OdpowiedzUsuńKsiążek o raku może jest pełno, ale tu nie chodzi o raka, lecz o Ciebie.
OdpowiedzUsuńpojdziesz ty spac? matko swieta, przeciez znowu jutro pewnie w srodku nocy wstajesz, wiec czego tu jeszcze paczysz i piszesz? :))) buziaki dla was spioszki:)
OdpowiedzUsuńCały sęk w tym, że u Ciebie nie czyta się o raku ;) A w każdym razie mało.
OdpowiedzUsuńTen obrazek dwuosobowej procesji- już mam łzy w oczach!
Mam to samo codziennie z moim młodym. Czasem ja z łapą ku niemu, a on ucieka, woli iść sam (choć młodszy od Jasieczka)- mam wtedy wrażenie, że mi tego bardziej potrzeba niż jemu. I zastanawiam się, czy czasem już nie za późno na takie prowadzenie za rączkę Dorosłego Faceta z przedszkola ;-D
Ściskam!
Agnieszka
Dwuosobowa procesja drobnego gestu miłości.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane.
Ale nie da się tak :D Bo, oprócz dwuosobowej procesji, idzie jeszcze cała masa ludzi. Co prawda, nie zachodzi do szkoły, nie słyszy wrzawy (unik - bo nie wiem jaka l.m. od - harmider), nie wącha kapcioszków, ale łapie za czapkę, łapkę i za sztruksowe szeleszczące portki.
Dobrej nocy.
mniam, pieknie piszesz. bo prosto.
OdpowiedzUsuńdopisek: najlepiej sie czuje wstając o 12:00 :D mogę tak, Synowi i Tobie współczuję, ósma to zbójecka godzina
OdpowiedzUsuńwiem o czym mowa, mój Jan ma cztery a już się wyrywa i krzyczy gdy mnie najdzie ochota by go pozgniatać, pomiętosić, wycałkować mmmmm :), ech gdzie te czasy gdy dzieci myślały, że to normalne i nie mają wyjścia...
OdpowiedzUsuńChustko nie o raku, a o życiu z nim- walce, wartościach - ja jak zwykle w nocy ściskam i trzymam kciuki...
OdpowiedzUsuńA ten blog jest o raku?
OdpowiedzUsuńKsiążkę można położyć pod poduszkę i sięgnąć przez sen o ósmej w nocy. z blogiem twardo i bateria siada.
Gestow milosci nigdy za wiele:-) Pamietam moje zdziwienie,gdy znalazlam sie na Sri Lance, gdzie np.powszechny jest widok osiemnastolatka trzymaja za reke swojego ojca czy matke na ruchliwej ulicy, lub wiozacego ktoregos z rodzicow na ramie rowerowej..to takie normalne tam a u nas przeciwnie..zakrawa na zboczenie:-/ Trzymaj sie Chustko,sciskam:-)
OdpowiedzUsuńChustko, nie mogę spać, bo do ogólnej grypy dołączył się był właśnie kolega od bólu ucha. Zatem zamiast szamotać się z kołdrą przydreptałam do Ciebie - i od razu mi lepiej, i nawet łezka wzruszenia uroniona. Piękne Twoje słowa, piękne Wasze gesty i piękne Twoje życie też, dzięki tym wszystkim małym-wielkim chwilom, które zauważasz i celebrujesz.
OdpowiedzUsuńMetafizycznie ściskam przez pół Polski - ewa
ja bym przeczytala :)
OdpowiedzUsuńWiosnę poczułam, zaduma mnie wiosenna dopadła, pióro się skondensowało.
Nie wiedzialam, że ktos jeszcze odprowadza i odbiera dzieci ze szkoły. Chyba muszę zmienić swoje myślowe (czyt. hipotetyczne) standardy ;)
To nie będzie książka o raku.
OdpowiedzUsuńbędzie o życiu - radościach, smuteczkach, zapatrzeniu, miłości. Pomyśl Joanno od Pisania - bo warto
Chuścik! Jak zwykle pięknie ubierasz codziennośc w słowa. Ja codziennie wstaję o 5.45.To jest dopiero noc. Muszę po pracy podsypiać na kanapie, bo inaczej nie funcjonuje.
OdpowiedzUsuńJa też łapię Syneczka za rączkę, w szkole. Tak dyskretnie, zeby nikt nie widział. Tylko my o tym wiemy.To takie słodkie. Uwielbiam te małe chłopięce rączki.Potrafią tyle zbroić, pięknie rysują, grają na pianinie i są takie cieplutkie....Ściskam kochana!
Napisz o miłości, radości, synu , Niemęzu- mężu babci B - nie musisz o raku
OdpowiedzUsuńNie muszisz o raku -
OdpowiedzUsuńnapisz książkę o sobie nie o NIEJ .O synu mężu , babci ( jej przepisy !!)
O SOBIE
Ale Twoja książka byłaby po prostu o życiu i miłości... Bo jak napisała Robert McLiam Wilson w pierwszym zdaniu mojej ulubionej książki "Ulicy Marzycieli": "Wszystkie opowiadania traktują w gruncie rzeczy o miłości."
OdpowiedzUsuńTy się ciesz, ja dwójkę prowadzam, każdego na inną godzinę.
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam, przeczytaliby tą książeczkę :) Ludzie uwielbiają czytać takie rzeczy od podszewki. Patrząc na statystykę, to wszyscy przy porannej kawie w pracy poczytują :) za nóżkę nieustannie trzymam :)
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam z szeleszczących sztruksów, nie cierpię tego materiału ;-).
OdpowiedzUsuńMój maleńtas jeszcze tuli się, uwielbiam jego wplecione rączki w moją szyję kiedy zaspany nie ma sił iść do toalety, dźwigam....wiem przesada...ale za moment będzie starszakiem i to poranne tulenie będzie wspomnieniem.
Dżoana...a czy twój blog jest tylko o raku???? Myślisz że ludzie tu zaglądają i komentują bo rak. Otóż nie ;-). Pomyśl...mocno o książce.
O sobie napisz książkę , bo masz talent literacki.Jestes wspaniała kobieta uwielbiam cxzytac Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńMysle cały czas o Twoim synku mam niewiele starszego i wyobrazam sobie co On czuje i co mysli.Musisz walczyć a napewno wszystko się uda, tylu ludzi w to wierzy i jest z Toba. Trzymam kciuki za nastepne wyniki , będą lepsze.
Czytuję z cicha i milczę, bo brak mi zwykle odwagi, by się odezwać, ale tego nie zniesę bez moich trzech groszy: przecież to ani książka, ani blog o raku! To słowa o miłości, harcie ducha i walce z przeciwnościami. To pokarm dla wszystkich takich jak ja, którzy swoje życie i szczęście doceniać zaczynają, kiedy ktoś taki jak Ty w kilku celnych słowach uzmysławia, czym ono naprawdę jest.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię i Syna Twego najmocniej.
Oj, wzruszyłam się. W tym miesiącu nie dam rady nic, ale w przyszłym się dorzucę.
OdpowiedzUsuńŁadnie napisane. Ja też się czasem zastanawiam czy to nie obciach dla mojej córki 11-letniej trzymanie za łapę. Zdrowiej!
OdpowiedzUsuńbanita
No i chciałam pozdrowić wszystkich współczytaczy też - uświadomiła mi to Maramausch, że faktycznie nie tylko Chustka tutaj jest :)
ależ Ty piszesz o życiu, najszczęśliwszym bo najbardziej świadomym, takich książek jest mało, i takich książek nie da się napisać, jeżeli się tak nie żyje. I na jakimś poziomie, piszącego i czytających, pojawia się ogromna pokora i chęć nauki, to naturalne w naszym połatanym obolałym świecie. Wiedz, kobieto o wielkiej mocy sprawczej, że prócz stada baranich komentatorów, które włóczą Ci się czasem i gryzą zębem jadowym, zgromadziłaś wielkie grono czytelników - uczniów, którzy słuchają, jak żyć dobrze, w Twoich codziennych pocztówkach muzycznych o rzeczach ważnych bo jedynych. W tym sensie niczego nie tracisz, bo napisałaś, piszesz książkę w odcinkach czasu i to ma znaczenie dla świata, świat nie ma skądinąd tego pobrać, nie przechowuje się dobrego życia w chomikach i fikcjach.
OdpowiedzUsuńPięknie żyjesz i pięknie piszesz.
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj dla Ciebie i Rodzinki.
Chustko, jak to ładnie napisałaś...Wiesz? Mój Syn - dorosły, 25letni facet z żoną i własnym potomkiem (i wcale nie "maminsynek"), też nigdy nie wstydził się trzymać mnie za rękę i nawet teraz czasami, gdy idziemy gdzieś tylko we dwoje, podaje mi dłoń i mocno ściska moją. Pozdrawiam Cię serdecznie i z całą mocą tego słowa. Ukłony dla reszty rodziny. Katka
OdpowiedzUsuńWpierw trzeba by napisać/wybrać/ułożyć. Czekam grzecznie w wiadomym miejscu. Do roboty, babo! Plan jest zacny, wiemy obie.
OdpowiedzUsuńmożna się załamać
OdpowiedzUsuńszlag trafia człeka coraz częściej
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,11330981,Lekarze_musza_decydowac__kogo_leczyc__kogo_nie.html
marcin
To nie obciach dla dorosłego faceta prowadzić za rękę starą matkę ;-)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj w mysią dziurę!Joanno jak zawsze podziwiam Cie za silę i za realizację słów Aureliusza.
OdpowiedzUsuńAsia nie masz konkurencji w pokazywaniu jak żyć...
OdpowiedzUsuńWalczymy!!
Nie zawsze się zgadzam z Pani przekonaniami, nie zawsze ''przytakuję" na to co Pani pisze, ale jedno przyznać muszę - pisze Pani fajnatystycznie, aż czuć tą lekkość pióra :)
OdpowiedzUsuń"Idziemy. Dwuosobowa procesja drobnego gestu miłości". Wzruszyłam się. Aśku, jak tylko wrócisz do formy obiecaj, że wydasz książkę. Plis, plis, pliiiis... :*
OdpowiedzUsuńOpis i nazwa "dwuosobowa procesja drobnego gestu miłości" - to jest poezja najwyższej klasy :).
OdpowiedzUsuńI oczywiście życzę zdrówka, i jak każdemu siły, wytrwałości, mądrości i miłości. Wiem, że to wszystko masz, ale dobrych życzeń nigdy za dużo i żeby nigdy się nie skończyły.
Pozdrawiam serdecznie
Justyna
PS. oczywiście o "dwuosobowej procesji drobnego gestu miłości" napiszę DSS, nie mogę się powstrzymać od podzielenia się tym z innymi, bo jest to po prostu piękne :)
Piękne!;D
OdpowiedzUsuńchustko naprawdę piękny wpis... tak pięknie, prosto a zarazem obrazowo i zapachowo o codziennych sprawach... zapach stołówki i 100 kapci:)))
OdpowiedzUsuńpoczułam się jak w podstawówce:)
ksiazka o raku? posrednio. mysle, ze wiele osob zaglada i czyta, bo nieczesto zdarza sie przeczytac codziennosc wspaniale ubrana w slowa. i nieczesto kazdy z nas zastanawia sie nad malenkimi cudami codziennosci. ty to uswiadamiasz.
OdpowiedzUsuńjestes ciekawa osoba, w ktorej drzemia chyba wszelkie zywioly swiata :) stawiasz do pionu racjonalnym podejsciem do zycia, ogrzewasz cieplem, ktorym darzysz rodzinke, wywolujesz usmiech, gdy z dyskretnym wnerwem piszesz o absurdach i zderzeniach ze sciana, ktorego kazdy z nas doswiadcza w starciu z systemem. w koncu wywolujesz niezle dyskusje swoimi stanowczymi, choc niekoniecznie powszechnie akceptowanymi pogladami.
i... i az mi glupio i wsciekle smutno, ze dopiero czyjas choroba, ze ktos, kto pisze o zyciu w trakcie choroby, uswiadamia pozornie drobne, a jakze istotne aspekty zycia.
no tak... a wstawanie na 8 to byla istna gehenna. czasy szkolne dawno minely, koszmar 8 pozostal - ja dalej ledwo sie zwlekam, a rodzice nadal wspominaja i ze zgroza wypominaja wyprawy i przeprawy na 8 ;)
Jestes boska uwielbim Cie czytac.Misisz napisac ksiazke ja 1ja przeczytam.O tobie i synku i niemezu a moze juz mezu napisz i waszum zyciu...moze byc nieco o Voldemorcie ja tez sie z podobnym uzeram uwaxa ze dzoecko powietrzem zyje ...ale to dluga historia
OdpowiedzUsuńJa wstaje codziennie o 4.20 i jade 80 kilosow do mojej korporacji a wiczorem do 2 firmy a w nocy do synka
OdpowiedzUsuńSłowa Marka Aureliusza, że "nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli" stało się dla mnie BARDZO prawdziwe jakiś czas temu. Po rewolucji jakiej dokonałam, musiałam w nie uwierzyć. I teraz wiem, że mam takie życie, jakie sama tworzę.. :)
OdpowiedzUsuńTy Chustko jesteś częścią tego życia.. Uwielbiam tu wracać, czerpać z Ciebie siłę, karmić rybki i odkrywać Twoją muzykę... Przeważnie trafiasz we mnie tymi kawałkami przemyconymi w tekście :)
Mmm... 7.30 pobudka.. Marzenie! Od godziny jestem już w pracy, do której kawał drogi dojeżdżam.. Moje budziki na 4.40 nastawione codziennie.. czasem tylko kotom się wydaje, że trzeba wstać już o 4tej.. ;))
Trzymaj się ciepło :)
ale z Was drużyna cudna :)
OdpowiedzUsuń