wtorek, 13 marca 2012

[694].

(Tango with lions - In a bar)

***

Marek Aureliusz powiada: jeśli życzliwość jest szczera i nieobłudna, to jest niezwyciężona.

cenię jasne sytuacje.
proste emocje.
szczerość.

takie są - z wyboru - moje znajomości.
innych nie mam, bo zrozumiałam, że nie warto.
niektóre ucięłam, inne - same uschły.
parę osób nie udźwignęło znajomości w obliczu choroby.

nie mam (już) czasu na kontredansy, podchody, pantomimę.
daję wszystko, biorę wszystko.
daję - ale to nie oznacza dzielenia się szczegółami życia.
szanuję swoją i innych intymność.
biorę - ale nie przywłaszczam.
biorę drugiego człowieka z tym, czym zechce się podzielić.

są zależności - nie ma symetrii.
nie ma symetrii? - nie ma relacji.
wracając do Marka Aureliusza: jestem pewna, że tylko bezinteresowna życzliwość może być zaczynem trwałych, zdrowych relacji.


a u Was jak jest?
jakie są Wasze znajomości, przyjaźnie?

71 komentarzy:

  1. Z wiekiem prawdziwych przyjazni jest mniej, bo te ktore mialy byc prawdziwe okazaly sie paskudnie falszywe.. mniej ozancza w tym wypadku lepiej bo przynajmniej zawsze moge na nich polegac ...
    sciskam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie Joanno dajesz świadectwo swojej bezinteresownej życzliwości - pomagając mojej Przyjaciółce.

    Pan Niemąż wybaczy - kocham Panią za to.
    ;)

    A ja teraz mam lekcję przyjaźni. Taka kartkówa znienacka - w głowie niby pustka, ale człowiek się spina. Jak chuj.

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam sie. ja tez wiekszosc ucielam bo stwierdzilam, ze niektore rzeczy mnie mecza. byli ludzie ktorzy zwracali sie do mnie tylko wtedy kiedy czegos potrzebowali. nie interesuje mnie tez byc z kims sporadycznie w kontakcie dwa razy do roku i gadac o pierdolach. albo osoby z ktorymi znajomosc polega tylko na wysylaniu smsow lub maili. nie mam profilu na zadnym portalu spolecznosciowym, bo nie chce miec 100 'przyjaciol'. wole 2-3, ale takich prawdziwych.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie na temat

    b nie lubie fotki z dziewczynka schwytną przez raka. wyzwol sie z tego, usun to koszmarne zdjecie. nie wyzdrowiejesz od tego, ale usun no

    OdpowiedzUsuń
  5. mlen> to prawda.

    Igy> nic mi o tym nie wiadomo :)

    MR> portale społecznościowe wg mnie nie służą do przyjaźnienia się, a do podtrzymywania znajomości.

    OdpowiedzUsuń
  6. a mnie owszem, mam relacje ;) Klawa babo ;P


    (klawy - jakie to zajebisty, oldskulowy przymiotniczek)

    OdpowiedzUsuń
  7. niby tak ale co mi po takim podtrzymywaniu? ze napisze sobie, ze bylam u fryzjera, albo przeczytam, ze ktos spedzil mile popoludnie? dla mnie to zabija kontakt. masz wrazenie, ze wiesz co sie u kogos dzieje bo przeczytalo sie pare powierzchownych zdan, przez co niekoniecznie bedziesz dzwonic do tej osoby, ale de facto to tylko iluzja. tak samo powiedzialam swoim znajomym, ze zyczenia urodzinowe to poprosze telefonicznie ale nie smsowo a juz na pewno nie w mailu... kiedys te kontakty byly inne bo byly bardziej osobiste. i ludzie mieli dla siebie wiecej czasu. ostatnio dzwonie do kolezanki na urodziny a ona mi dziekuje ze mialam na to czas. pytam ja czy oszalala, a ona mi na to, ze nie, ze teraz ludzie nie maja czasu pamietac o takich sprawach. a co przepraszam maja teraz tak waznego do roboty, czego 20 lat temu nie bylo? i niby skontaktowac sie ze soba bylo trudniej, ale jakos przychodzilo to duzo latwiej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Igy> to pomówienie! :D
    a o kogo chodzi, tak w zarysie? bo koresponduję w temacie wsparciowo - rakowym z około pięćdziesiątką ludzi, więc nie domyślę się.

    OdpowiedzUsuń
  9. toś Ty jest Kombinat Wspomożenia Chorych! Mogę napisać mejlowo?

    OdpowiedzUsuń
  10. z tą symetrią różnie bywa. zawsze ktos bardziej a ktos mniej. czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  11. wysłane. i proszę nie drzeć łacha z mojego aDresiku ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Trudny temat. Ja na przykład nie wiem. Nie wiem, czy jest ktoś, do kogo odważyłabym się zadzwonić o czwartej nad ranem, gdybym bardzo potrzebowała.
    Lecz wiem, że ja pojechałabym o czwartej nad ranem, gdyby było trzeba.
    Więc nic nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. @MR

    taki komentarz a propos portali społecznościowych http://cdn.pozytywna.com/thumbnail/f9/29/f929d31f20ea5d4447b6e2ae1fbfb734.jpg


    a tak serio - je sobie jednak je cenię - tylu moich bliskich znajomych wyemigrowało... To jednak szansa na kontakt.

    OdpowiedzUsuń
  14. hm, bardzo mnie ruszył ten post, jak i wiele innych - poprzednich.
    co wartością samą w sobie.
    jednak mam pytanie o przyjaźń. szczególnie do Chustki.
    do Ciebie Chustko w sensie, że się tak wyrażę, - moje pytanie brzmi, czy masz ochotę na nawiązywanie nowych znajomości, przyjaźni, czy nie?
    to jest to pytanie.
    gdyż mnie interesuje to, co na ten temat teraz sądzisz, myślisz.

    OdpowiedzUsuń
  15. są kropka w kropkę jak u Ciebie chustko, świetnie to ujęłaś, jakiś czas temu próbowałam to wyłożyć dwóm moim dobrym koleżankom (próbowały się wycofywać, wyjaśniać, kombinować), że życie jest na tyle skomplikowane, że szkoda sobie dokładać skomplikowanymi układami
    Ma być prostolinijnie- daję, biorę, lubię, wiem że jestem lubiana, bez dumania, bez kombinacji, bez rozkminiania
    jestem- jesteś
    Następnym razem jak komuś odbije wykorzystam Twój tekst jeśli pozwolisz:)
    Tęczowych snów- jak mawia mój synek, imiennik Twojego;)
    KO

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mówi się o wodzie jak się nie czuje pragnienia. Tak samo jest z jedzeniem, seksem, i sądzę że również tak jest z przyjaźniom. Dobrze jest mieć się do kogo odezwać, albo udawać że się nie potrzebuje w ogóle nikogo, ale też do kogoś. Ale jedno jest pewne najpiękniejsze chwile przeżywamy kiedy nie patrzymy na czas. Obrazowo to by było, bawimy się wspólnie na przyjęciu, ale robi się smutno i kończy się radość jak ktoś popatrzy w przyszłość, prozaicznie to przypomni sobie że musi rano wstać i spojrzy na ten zegarek. Co gorsza zacznie wszystkim mówić że już późno a rano... a zmęczenie później... a za niedługo to będzie godź... I zabawa się kończy. Bo się okaże że spojrzy na siebie i sobie o sobie przypomni. Stąd lepiej patrzeć na przyjaciół :) Myślę że po to mamy przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  17. Poznalam dwie fajne babki przez internet. Jedna jest moja super przyjaciolka, druga fajna kolezanka. Internet to tylko narzedzie, ale pomocne, zwlaszcza gdy zyje sie na emigracji, jak ja. W moim wieku (grubo po 40-ce:)), nie mam potrzeby wielu nowych znajomosci czy przyjazni, wystarczy mi pare przyjaciolek, ale takich na beton :)). Nie musze tez wciaz byc z nimi w kontakcie, czasem wystarczy nawet raz na pare miesiecy. Moze rodzina i praca tez sprawiaja, ze nie koncentruje sie na przyjaciolkach tak jak kiedys... Nie mam nawet na to sily czy czasu. Niektore przyjaznie tez umarly smiercia jakby naturalna... i chyba to trzeba po prostu zaakceptowac.
    Facebooka nie uzywam, bo nie mam potrzeby informowania siebie czy innych o rzeczach malych, nie to pokolenie chyba.
    Przyjazn to dla mnie tez czysta sprawa - wymiana dosc rownolegla, wzajemnosc, zaufanie, sympatia, pomoc, wsparcie duchowe, moralne, akceptacja.
    I nie lekanie sie zapytania w razie niejasnosci czy zalu o co biega... bo przeciez nie zawsze rozumiemy ta druga strone. Ja sama nie zawsze rozumiem siebie :), a co dopiero drugiegi czlowieka.
    Wiec jakis stopien dwuznacznosci dopuszczam do przyjazni.
    Zwlaszcza gdy porozumiewamy sie wlasnie przy pomocy maili... slowo pisane mozna roznie interpretowac.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. bez substytutów i półśrodków, albo wszystko albo nic. codziennie dziękuję za moją B. i mur i taran - w zależności o od okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
  19. +> Aniu M, Chustko, mam wielu znajomych, kilku przyjaciół różnej płci, do których mogę zadzwonić o 4 rano, wiem, że nie tylko odbiorą telefon, ale w razie potrzeby przyjadą i to nawet kilkaset km. Mam czasem wyrzuty sumienia, bo myślę, że oni są dla mnie lepsi niż ja dla nich, mam nadzieję, że tak jednak nie jest.Mogę im powiedzieć wszystko i spotkam się z życzliwym, ale obiektywnym osądem sytuacji, bez cukrowania. Generalnie nie szukam nowych przyjaźni, czasem nawet zbyt mocno zamykam się w kręgu rodziny. Znajomości zawieram łatwo, ale starannie, nie lubię rozczarowań.

    A tak z innej beczki, ikonka ze szczypcami jest zabawna, frywolna i Chustka w niej z gracją i bez lęku wdzięczy się do nas:) Jeśli się nie obrazisz Asiu, to przyznam się, że nie lubię Twojego zdjęcia na górze i w Rak&Roll, w tej czapce. Jesteś tak piękną kobietą, a to zdjęcie wcale Cię nie przypomina Z góry przepraszam, pewnie mi się teraz dostanie;P

    OdpowiedzUsuń
  20. Jest jedna przyjaciolka od lat i wiecej mi nie trzeba.Taka do ktorej moge zadzwonic o 4 nad ranem...Dobrze ze jest

    OdpowiedzUsuń
  21. W każdych relacjach cenię sobie szczerość i jasność. Nawet w zawodowych - mimo wyścigu szczurów. I chociaż na krótką metę często przegrywam - to w dłuższej perspektywie wychodzi to na dobre. Wielokrotnie sprawdzone. Dlatego mam w zadzie co teraz ktoś i coś ... Trzymam się mocno słów Bartoszewskiego- "warto być przyzwoitym". Howgh.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. całkiem niedawno, w obliczu choroby (poważnej), moja Przyjaciółka powiedziała, że teraz wie, że ludzie, których dobrała sobie jako przyjaciół, z którymi chciała się zaprzyjaźnić i zaprzyjaźniła, nie byli przypadkowi.Kiedy trzeba było, stanęli na wysokości zadania.

    Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  23. znajomych mam wielu, patati patata, co slychac, jak leci, nara, zdzwonimy sie

    przyjaciol, na palcach u jednej reki moglabym policzyc
    miedzy nami godziny milczenia, miliony slow, bliskosc jakiej moga zazdroscic stare dobre malzenstwa

    caly czas, od wielu lat, mam nadzieje ze i przez wiele kolejnych ktore beda- w nocy o polnocy .....

    OdpowiedzUsuń
  24. Chustko jak to fajnie ujelas. lubie te Twoje "madre" posty i nie chodzi mi o cukrowanie ale dzieki nim czlowiek na chwile sie zatrzymuje i choc chwilke poswieca na przemyslenie tego.

    mam kilka fajnych osob, do ktorych moge zadzwonic dniem i noca z kazdym problemem i wiem,ze pomoga. a na to smao moga liczyc w druga strone. i chyba wlansie o to chodzi w przyjazni.

    mam kilka znajomosci gdzie kontakt jest raz na kilka mcy i wlasnie to mi siew tych kontaktach podobalo,ze mozna pol roku sie nie odzywac a potem pogadac o wszystkim i o niczym. ale sie gorzko przekonalam,ze w kilku przypadkach jest to tylko moje podejscie bo kilka osob ktore znalam po nascie lat napisaly,ze pierd... taki uklad i zebym sie juz nie odzywala do nich wcale bo po co. szok ale tacy sa ludzie. nie chca to nie przeciez nie bede ich blagac o kontakt. tez maja telefon i inne narzedzia,zeby sie dozywac a nie robili tego wiec im juz wtedy nie zalezalo :( trudno sie mowi. ale przykro takie cus uslyszec...

    moze przez to dziwie sie,ze w necie poznaje tak duza ilosc dobrych, zyczliwych ludzi. a w ostatnim czasie poznalam fajna grupke, ktora bezinteresownie chce pomagac i cos zrobic dla drugiego czlowieka. kolejny ale pozytywny szok :)

    btw- nie znalazlam gdzie czytalam o tym olejku :( mam nadzieje,ze dowiedzialas sie i tak sporo w miedzyczasie i juz jest po problemie

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak ja lubię te Twoje małe pstryki w nos, które zmuszają do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  26. sprawdzianem przyjaźni jest czas
    zazwyczaj są trwalsze bardziej
    lub mniej
    tak jak i ciężka próba
    którą się dźwiga z przyjacielem
    bądź nie

    OdpowiedzUsuń
  27. jestem felerna, do wszystkich walę na TY więc ograniczam znajomości do tych, którzy to akceptują

    OdpowiedzUsuń
  28. są ludzie którzy zawsze będą, niezależnie od miejsca czasu czy kilometrów - to przyjaciele, są tacy którzy jak supernowa świeca mocnym blaskiem, ale równie szybko gasną i są tacy którzy zostawiają w naszym, życiu piętno, odcisk "tu byłem" Ci ostatni są najgorsi....

    OdpowiedzUsuń
  29. Jedna przyjazn trwa juz 30 lat,czyli od 1 klasy podstawowki:) ale,nie bylo zawsze pieknie,wazne,ze przetrwalysmy,wytrwalysmy i jest super.Druga przyjazn,to jakies 20 lat,wiec jestem szczesciara:)
    ale najbardziej zaskoczyly mnie te blogowe znajomosci.Bloguje od 2 lat i z kilkoma osobami mam obecnie prywatny kontakt,od kilku innych otrzymalam piekne upominki,ktos inny regularnie obdarza mnie usmiechem i milym slowem.Cos wspanialego,nie ma znaczenia jak wygladam,jakim jezdze samochodem,czy nosze firmowe ubrania i buty(bo niestety w realu mialam takie znajomosci) Poznalam wspanialych ludzi,od niedawna Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  30. ja podobnie jak Wróbel.
    Znajomości same sie wtedy ograniczają, a jeszcze jak zaproponuję bieg boso po lesie albo lizanie deszczu, to już w ogole wszyscy znikają.
    Jest jedna przyjaciółka, daleko. Jest jeden mąż. I rośnie jedno pokręcone dziecko.

    Innych znajomych cała masa

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie posiadam :( Z przykrościa stwierdzam. Więc albo jestem nienormalna, bądź ludzi ni lubie (kocham), bądź nie lubią mnie, bądźnie spotkałam odpowiednich. Jestem uboga....
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  32. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  33. Tak samo, chruściku*.
    I też szkoda mi czasu. Wiele znajomości/relacji przeminęło z wiatrem, niewiele były warte.
    Inne, mimo nawet braku kontaktu, rosną we mnie jak drzewa, budują toższamość.
    Też masz takie osoby, do których po kilku latach niewidzenia podejdziesz bez słowa i się wtulisz?

    Bardzo podoba mi się to, co napisałaś o intymności. Długo trwało, ale też nauczyłam się, że bliskość z kimś nie oznacza dzielenia się wszystkim do bólu.

    Nasze spotkanie to ten kaliber właśnie. Symetria. W końcu urodziłyśmy się obie 17.01. ;)

    Tuliś

    *chruścik - pyszne poznańskie ciacho

    OdpowiedzUsuń
  34. Sympatie są do grobowej deski. Przyjaźnie... cóż... Mogą być ciut jednostronne. Jest grono osób, które uważam za przyjaciół, ale czy oni tak sądzą o mnie to nie wiem. Nie lubię epatowania wielkimi słowami, wszystko i tak wychodzi "w praniu". A nigdy nie musiałam "sprawdzać" swoich przyjaźni, mam rodzinę, która mnie mocno wspiera w trudnych chwilach. Ale sporo osób się odsunęło, kiedy nie mogłam im poświęcić zbyt wiele czasu (ciąża, małe dziecko). Najbardziej cenię tych, do których mogę się odezwać po kilkku tygodniach czy miesiącach i pogadać jak zwykle, bez urażonego tonu.

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie mam przyjaciół mam bliską koleżankę i to mi wystarczy.Nie umiem mówić o swoim życiu(troche nieudanym), nie umiem mówic wszystkiego tylko to co wszyscy mogą usłyszec.

    OdpowiedzUsuń
  36. Niestety niedawno przejechałam się na wieloletnim przyjacielu. Teraz ostrożna jestem, mam dwie przyjaciółki i jednego przyjaciela. wystarczy.
    Po rozwodzie większość znajomych odzywała się wtedy gdy coś potrzebowali, wiec odpuściłam i nie żałuje.

    OdpowiedzUsuń
  37. Sporo znajomości, które kiedyś były przyjaźniami, a teraz sa bo są, ale ani ja sie nie oszukuję, ze to coś więcej ani te osoby. Mam przyjaciela, wspaniałego, do niego mogłabym o tej 4 dzwonić, jechać itd. Mam bliską koleżankę, która wie sporo, bo ja papla jestem i paplam o sobie. Ale to nie jest przyjaźń. Mam sporo znajomych ogólnych, ale przyznam, ze brakuje mi takich głębszych znajomości.
    Mam tez takie miejsce, ze choćby nie wiem co to tam mogę jechać, moje cioteczne rodzeństwo. I to jest fajne.

    OdpowiedzUsuń
  38. Hmm... Ja nigdy nie lubiłam podchodów i zawsze walę prosto z mostu, nie lubię gier i niedomówień, a jeśli ktoś chce się tak bawić to beze mnie.

    Potrafię pomagać bezinteresownie, ale nie daję się wykorzystywać. Myślę, że łatwo nawiązuję kontakty, ale przyjaźń ma dla mnie dużą wartość i tak naprawdę, jak patrze na moje znajomości mam koleżanki, ale moją przyjaciółką jest siostra, a przyjacielem mąż i to mi wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  39. Zycie jest dynamiczne, przyjaznie sa dynamiczne, dzis sa, jutro ich nie ma. I chodzi mi o to, ze przyjazn, ktora cenilam i cenie za to co bylo kiedys, odeszla, mam mile wspomnienia i spokoj, ze zyjemy w innej czasoprzestrzeni. Oczywiscie smutno jest, ale sztuka jest pozwolic rzeczom dziac sie i odejsc jak taka potrzeba. To, mysle, jest oparte na "jasnych sytuacjach, prostych emocjach i szerosci".
    No i na szczescie sa relacje, ktore zmierzaja w tym samym kierunku, jeah!
    Kontredansy, podchody, pantomima? Czy to wogole powazna relacja? To przeciez pozoranctwo. Ja rowniez TAK nie chce, szkoda energii.
    Z symetria sie nie zgadzam, ale nie jestem pewna czy tak samo ja definiujemy. Co rozumiesz przez symetrie w odniesieniu do relacji?
    Ciekawy watek. Wiosny zycze! Iza

    OdpowiedzUsuń
  40. Przyjaźń jest do bólu. I w bólu. Razem, pomimo. Przyjaźń jest śmiechem, jest ponad duperele. To dla mnie przyjaźń.
    banita

    OdpowiedzUsuń
  41. Życie pokazało mi, że czynione dobro wraca ale nie od osoby "obdarowanej dobrem", więc jak pomagam nie oczekuję w zamian nic. Bywa, że ja też czasami potrzebuję i mam kilku sprawdzonych Przyjaciół. Popieram andziaos i zacytowane przez nią słowa ;-).
    Pomagajmy nie oczekując nic w zamian, wtedy satysfakcja jest naprawdę dużo większa. Trenuję to za każdym razem.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ktoś mi powiedział, ze życie nie jest sprawiedliwe, ale jest w równowadze. Staram się nie oczekiwać wzajemności, choć to dla mnie trudne. O przyjazniach myśle jak o rzekach- mogą płynąć jakiś czas razem, rozplynac się, czasami się znowu krzyzowac, a czasami płynąć potem w rożnych kierunkach. Ja się zmieniam, ludzie wokół mnie rownież, nie zawsze w tym samym kierunku... Pozdrawiam Pat/ iritis

    OdpowiedzUsuń
  43. "Toższamość" :D

    Ja bardzo przepraszam, że bez butów chodzę. :)

    Ps. No i przez ciebie właśnie napisałam na zorkowni Pestkę przed chwilą. :*

    OdpowiedzUsuń
  44. Przyjaźń to dla mnie wielkie słowo. I dlatego trudne. Waham się, czy mogę kogokolwiek nazwać przyjacielem.
    Nie wiem. Nie jestem łatwą osobą w kontaktach. Może dlatego, że zawsze chcę dużo. Chcę szczerości, chcę oddania, bycia ze sobą tak po prostu, żeby być, nie po to, żeby coś z tego mieć.
    Nie gram, od początku pokazuję jaka jestem, ze wszystkimi wadami- wolę, żeby się ktoś rozczarował mną pozytywnie niż na odwrót. Znam sporo osób, które w związkach wszelakich chcą zawsze pokazać się z lepszej strony niż są rzeczywiście, udają kogoś kim nie są. Po co?! Przecież to zawsze wyjdzie...

    We wczesnej młodości na wielu osobach zawiodłam się. Potem miałam parę lat kryzysu, zwątpienia w siebie i innych, samotności. Potem było lepiej, znów otoczyłam się ludźmi, ale dystans pozostał- może dlatego mam problem z nazywaniem ludzi przyjaciółmi. Osoby, z którymi na studiach byłam najbliżej, rozjechały się po świecie- kontakt mamy więc głównie wirtualny i raz na jakiś czas- wiadomo; życie... Ale fajne jest, że te kontakty trwają od lat i wciąż żyją. Nie przeszkadza mi, że piszemy do siebie 4 razy do roku a widzimy się raz na rok czy dwa.
    Jest ich coraz mniej, to prawda, ale właśnie te, co zostały, są wartościowe. W tej chwili takich najbliższych mi osób na granicy przyjaźni ;) mam dwie, trzecia zmarła jesienią.

    Ale przyznaję, że mam też problem z podtrzymywaniem znajomości; codzienność mnie często przerasta, czasu na wszystko brak, rozdrabniam się na sprawy bieżące...

    W chwili obecnej przyjaciela mam na pewno jednego; mojego męża. Jest najbliższą mi osobą, również duchowo, naprawdę mi oddaną. Jesteśmy razem 8 lat, wciąż gadamy ze sobą godzinami, lubimy siebie, oboje dbamy o szczęście tego drugiego. To bardzo dużo. Może więcej nie trzeba..? ;)

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  45. Jak zachorowałam, to przekonałam się, że mam bardzo wielu bardzo życzliwych ludzi wokół siebie. To mnie w dużym stopniu w jako takiej formie psychicznej trzymało.
    Mam bardzo bliskie osoby, z którymi widzę się zaledwie parę razy do roku. Ale za każdym razem jest tak, jakby tej przerwy w ogóle nie było. Od razu jest bliskość, zrozumienie, życzliwość.

    Rok temu przeżyłam ogromne rozczarowanie. Jedna z „dobrych” koleżanek (był czas, że wydawało mi się, że przyjaciółka) zupełnie bezinteresownie, za darmo zrobiła mi mega świństwo. Kosztowało mnie to relację z bardzo bliską osobą. Czasem sobie myślę, na pocieszenie, że może owa bliska osoba nie była tak bliska, skoro nasza relacja nie przetrwała intrygi „dobrej” koleżanki. Nie zmienia to faktu, że boli. Bardzo.
    Nauczyło mnie to ostrożności. Chociaż nie wiem, czy naprawdę nauczyło. Chyba tylko na racjonalnym poziomie wiem, że powinnam być ostrożniejsza. Bo jestem kompletnie impulsywna, idę na całość i zawsze najpierw ufam. I czasem się poparzę. A, i też od razu do wszystkich na „ty”. Ale ludzie strasznie spięte pośladki mają:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Tak jak i Ty, zweryfikowałam swoje znajomości, jedne ja, inne same się zweryfikowały. Nie warto otaczac się pseudo-przyjaciólmi.
    Lepiej mniej niż wiecej.
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  47. Relacje żyją i przemieniają się, dziś jest tak, jutro inaczej.Dlatego nie lubię nazywać. Życie samo weryfikuje...

    O przyjaźni nie trzeba mówić. Ona jest, tak po prostu, no...A żeby była - trzeba beczkę soli z tą drugą osobą zjeść. I zakąszać czekoladą.

    Pozdrawiam
    Anonimowa Kasia

    OdpowiedzUsuń
  48. celowo napisałam o znajomościach, przyjaźniach, słowa żadnego o miłości.
    byłam ciekawa, czy komencie pójdą w kierunku opowieści o przyjaźnieniu się z naszymi życiowymi partnerami.

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie wiem, jak to jest, ale niewiele osob mnie zawiodlo. Nie mam duzych oczekiwan moze? Kazda osoba spelnia inna role w moim zyciu. Nawet kolezanka ktora na wiesc o mojej chorobie zaczela sie chwalic osiagnieciami sportowymi swojego syna. Jak mam zly humor to sobie zle o niej mysle.
    Juz dawno odkrylam, ze przyjazn to nie wywlekanie wszystkiego z siebie nawzajem. I jak Zorka, mam osoby, ktorych moge latami nie widziec, a rozumiemy sie bez slow.
    Jestem szczesciara.

    OdpowiedzUsuń
  50. Moją jedyną przyjaciółką jest moja mama.... Mąż? hmm....

    OdpowiedzUsuń
  51. naturalna selekcja, gdy chorujesz, jest jak naturalna selekcja, gdy tracisz pracę i już nie stawiasz kolejki.

    PS. w oczekiwaniu na wyniki... telefon milczy...

    OdpowiedzUsuń
  52. Moje znajomości opieram zawsze na życzliwości i zaufaniu. Jeśli z kimś nie potrafię, nie mogę znaleźć wspólnego języka unikam i tyle. Nie znoszę obłudy i braku szczerości. Zawsze mówię prawdę a są ludzie którzy i tak nie wierzą. (to mnie śmieszy i stawia te osoby w świetle nieszczerości) Nie widzę powodu dla którego miałabym opierać swoje znajomości i przyjaźnie na obłudzie.
    Nie mam nic do stracenia i podobnie jak Ty Joanno, biorę wiele ale i daję wiele i uważam te relacje za konkretne i całkowicie zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
  53. Mam podobnie jak Ty - w relacjach jestem niepoprawnie szczera, mówią, że czasem do bólu. Wolę jednak to, niż zbierającą się latami żółć. Nie jeden raz zdarzało mi się palić za sobą mosty, jednak z wiekem robię to coraz rzadziej.
    Mój mąż jest moim przyjacielem - nie wyobrażam sobie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  54. Chustko
    Nie umiem użyc słowa przyjaciel w stosunku do mojego życiowego partnera. Przyjazn dla mnie jest do momentu gdy nie staje sie związkiem z erotyką. Przyjaznilam sie z kilkoma facetami w życiu, ale moment gdy nastepowal jakis erotyczny podtekst, jakies oczekiwanie ucinał całąznajomośc. Bo moglam mu ufać tylko gdy wiedzialam ze jest przyjacielem, be żadnych oczekiwań. Dlatego wstosunku do mojego małża nie moge użyc słowa przyjaciel, to mąż. A to juz cos innego.
    Pzdr
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  55. :)
    ja żyję w bardzo dobrych relacjach z moim drugim byłym,przyjaźń to zbyt dużo powiedziane, nie mogę wszystkiego mu mówić, bo by mi suszył głowę, ale w potrzebie mogę na niego liczyć. wsumie teraz lepiej się nam układa, niż wtedy gdy byliśmy razem, wtedy to była mieszanka moooocno wybuchowa:)

    OdpowiedzUsuń
  56. zapytanie o przyjaźń odniosłam do osób "obcych", a nie do rodziny, ale skoro tak rozszerzamy, to moim największym przyjacielem, najbardziej oddanym jest moja 21-letnia córka i wiem od niej, że ona mnie również uważa za swoją najlepszą przyjaciółkę, ale to tak poza konkursem :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Ostatnio czuję się taka samotna, wszystkie moje przyjaźnie dziwnie się wykruszyły. Samotna. Byc może to moja wina, być może mam zły charakter, byc może dobieram sobie nieodpowiednie osoby.

    OdpowiedzUsuń
  58. Moja "przyjaźń" nie dźwignęła tego, że nie jestem taka dziana, jak ona, i mimo że znamy się jak łyse konie, odwróciła się do mnie dupą, zaprzedała dzianym znajomym swojego męża i od trzech lat się do mnie nie odzywa.
    Moim przyjacielem okazał się najlepszy kumpel ze studiów, który dzwoni, kiedy naprawdę chce ze mną pogadać, spotkać się itd., a nie tylko wtedy, kiedy jestem mu potrzebna do załatwienia czegoś. Od studiów minęło już wiele lat, a ja typuję go na swojego świadka na ewentualnym ślubie, i przyszłego ojca chrzestnego mojego ewentualnego dziecka.
    Jeden przyjaciel, ale dobry - mi osobiście wystarczy w zupełności.
    Nie lubię rozmieniać się na drobne, ciężko się oswajam i cholernie długo to trwa.
    Tak w sumie to jestem typem samotnika obserwatora.
    Tak jakoś.

    OdpowiedzUsuń
  59. ja zbieram zewsząd.
    Jedna z podstawówki sie ostała, jedna z liceum, cztery ze studiów, dwie z przedszkola syna, teraz jedna ze szkoły syna, i jedna z nowej pracy, jeden homoś, siostra, ciocia i mój ex.
    o prosze jaka miła wyliczanka:)
    stram sie intergować to towarzystwo, poznawac nawzajem, choć paczki nigdy nie stworzyło toto niestety:)

    o czwartej w nocy mogę dzwonić tylko do trzech z nich, może czterech, może pięciu ale ta piata bardzo wypominałaby rano:)

    OdpowiedzUsuń
  60. Niby jestem osoba towarzyska, ale zanim nazwe kogos swoim przyjacielem, musi uplynac sporo czasu. Jestem w tych kwestiach ostrozna. I moze zbyt krytyczna. Chyba dlatego mam tylko jedna przyjaciolke, z ktora dzieli mnie niestety od kilku lat Pacyfik. Wiec sprawa nie jest prosta.
    Tu w Niemczech nie mam przyjaciol - nielatwo o nich na emigracji. Znajomi tak, ale gdy dzieje sie cos niedobrego, nie ma nikogo - tak samo, gdy zaczyna sie pasmo niepowodzen. A potem nagle powracaja jak bumerang, gdy nagle zaczyna Ci sie dobrze dziac, bo moze cos dla nich skapnie, bo moze beda mogli przy Tobie zarobic. Nie chce takich przyjazni. Dla mnie sa to tylko powierzchowne znajomosci. Moze to moja wina, bo za malo sie staram, albo jestem zbyt krytyczna w doborze. Lubie ludzi, ale moge sie tez bez nich obejsc. Zawsze uwazalam, ze jestem samowystarczalna - pod kazdym wzgledem. Chyba jakas spaczona jestem...

    OdpowiedzUsuń
  61. Tak naprawde mam jedna przyjaciolke do ktorej moge zadzwonic o 4-ej nad ranem i ona do mnie tez...pech chcial, ze poznala Angola i wyniosla sie do Anglii.Kontakt jednak sie utrzymuje jak z reszta bywalo juz wczesniej w czasach naszej "rozląki". Moge jej powiedziec wszystko i ona mi takze. Trudno, ze na odleglosc i szkoda, ze nie mam jej u boku.
    A mąż jest mi przyjacielem bardziej niz kochankiem..nie wiem czy to dobrze czy zle, ale samym nam za soba, w swoim towarzystwie jest fajnie...fajnie razem sie nudzic i razem popierdziec pod koldra;)
    Jutro wale do szpitala, bede miala wycinane blizej nieokreslone "cos". Bede o Tobie myslec Chusciu i o tym jak wszystko co piszesz dodaje mi otuchy;)dziekuje;)

    OdpowiedzUsuń
  62. Chustko, jaka muza!!! <3
    Wynajdujesz takie kawałki, że... cudo!

    U mnie przyjaźnie.. przetrwały te zawarte w internecie. W większości. Niektóre przeniesione w życie dzięki bliskiej w miarę odległości od siebie.. Reszta zdechła.
    Wielu znajomych nie potrafiło zrozumieć, że wstając przed 5 rano i wracając do domu po 16 (albo wstając o 4 i wracając ok. 17 - bo różnie ze środkami transportu bywa) nie mam czasu i sił na imprezki..

    Odcięłam się od "przyjaciół" którzy tylko brali, a sami nie chcieli nic dać, nawet słowa dobrego jak było mi go trzeba. I wiem, że zostali ci prawdziwi :) Ja wybrałam ich, a oni wybrali mnie.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Iggy,

    Doskonale Cie rozumiem, bo wiekszosc moich znajomych tez wyemigrowala i ja tez pomieszkuje zagranica.

    Ale ja jakos nie moge. staram sie nie robic rzeczy kt idei nie popieram, bo uwazam, ze jak juz sie raz zrobi wyjatek, to potem latwo te zasade naciagac i przestaje byc zasada. mam skype'a i wydaje fortune na skype'owskie karty.

    to po prostu nie jest forma w kt chce 'prowadzic' moje znajomosci.

    OdpowiedzUsuń
  64. ojej Wrobel, ja tez do wszystkich wale na Ty. albo raczej w pierwszych 30 sekundach rozmowy propunuje im przejscie na ty i nie czekajac na odpowiedz od razu przechodze ;)

    OdpowiedzUsuń
  65. Przyjaźń - wg filozofów starożytnych dzielenie życiowych powodzeń i niepowodzeń, jedność w szkachetnych zamierzeniach, a przyjaciel to "drugie ja" (Teofrast z Eresos), "połowa duszy mej" (Horacy); przyjaźń jest cnotą, złotym środkiem między wadami wrogości i pochlebstwa; cechami idealnej przyjaźni są: zaufanie i wierność, życzliwość i szczerość; Arystoteles wyróżnił 3 rodzaje przyjaźni: opartą na wzajemnej korzyści, na przyjemności, na doskonałości. (Encyklopedia PWN wydana przez Agorę, 15 tom).

    W oparciu o powyższą definicję uważam, że bardzo rzadko mamy do czynienia w prawdziwym życiu z czymś takim jak przyjaźń. W większości przypadków są to tylko takie namiastki przyjaźni, głębsze znajomości, itp. Gdy zaczyna dominować "proza życia", lub co gorsza pojawiają się problemy (wspomniana choroba, rozpad związku, problemy finansowe), wtedy szybko dochodzi do brutalnej i szybkiej weryfikacji tej często długiej przyjaźni. Tak naprawdę, w sytuacji podbramkowej, człowiek może liczyć tylko na najbliższych krewnych - Rodziców, dziecko, małżonka... Dlatego ja się nie oszukuję i uczciwie muszę stwierdzić - nie mam przyjaciela, mam za to dobrych i bardzo dobrych znajomych. Tylko tyle. Przepraszam za długi komentarz i pozdrawiam! Michał.

    OdpowiedzUsuń
  66. zawiodlam sie na przyjazni. jestem sama ze swoimi problemami. nie mam sily. ewa

    OdpowiedzUsuń
  67. Mam takie 3 osoby. I mysle, ze one w duzym stopniu stanowia o mojej sile.

    OdpowiedzUsuń
  68. Kiedyś przyjaźniłam się z..... później z..... a teraz z....., ale są takie osoby z którymi znamy się od .... i wciąż mimo, ze nie widujemy zbyt często, kontakt trzymamy. Czasem ja zadzwonię, czasem oni. Piszesz, wpadam 2x w tygodniu i czytam, "d" nie zawracam ;) ale czytam. cmok szczerze / Kasia

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga