wtorek, 30 sierpnia 2011

[498].

(Ryuichi Sakamoto - Solitude)

***

drugi wlew - tuż, tuż - 1 września, więc zanimco pojechałam na byznesmytyng do fabryki Głównego Klienta.
fabryka daleko, wlew niedaleko, sprawdziłam mapę i żeby nie marnować czasu, przy okazji odwiedziłam Punkt Poboru Mocy nr 1 (każdy z nas ma takie PPMsy - ja mam jeden na Mazurach, drugi - właśnie u Pana Jędrusia).
Vileda wyleguje się na łóżku Pana Jędrusia.

jadąc na byznesmytyng tłumaczę zwierzyńcowi, że mają się ZACHOWYWAĆ.
bo mama pracuje dla Klienta. bo to ważny Klient, a od tego spotkania wiele zależy. więc żadnego szczania po kątach, żadnych min, fochów, żadnego domagania się uwagi. witamy się grzecznie, mówimy jak mamy na imię, siadamy w kąciku i siedzimy jak trusie, zrozumiano? bo jak nie, to po spotkaniu nie będzie przystanku w McDonaldzie, o klockach LEGO Harry Potter nie wspominając.
zwierzyniec pokornie kiwa łbami ze zrozumieniem.
utrwalamy jeszcze raz scenariusz: witamy się kulturalnie i zajmujemy się sobą, bo mamusia przyjechała na spotkanie, żeby zarobić pieniążki na michę i żwirek.
zajeżdżamy.
Klient wita nas przy samochodzie, nie sposób więc dyskretnie przemilczeć obecności Córki, tym bardziej, że Klient zachwyca się wyglądem kocicy i żałuje jej, że jest uwięziona w klatce.
idziemy w czwórkę do przyfabrycznych biur: Klient, ja, Syn i Vileda.
po drodze Syn przedstawia się Klientowi. wyciąga dłoń, mówi dzień dobry, kłania się, przedstawia imieniem (ha! widać od razu, że wnuk dyplomaty!), jestem zadowolona z siebie, idzie wszystko gładko.
następnie Syn dodaje: - proszę Pana, a wie Pan, że jeśli jest Pan bogaczem, to moja Mama wykiwa Pana fabrykę na kasę? - Klient blednie i zaczyna drgać mu żyłka na skroni.
następnie Córka - oswobodzona z transportera - wskakuje na dębowy, gdański stół, przy którym pracuje Żona Klienta. Żona krzyczy w przerażeniu - kot! kot chodzi mi po klawiaturze!, a tymczasem Syn zakłada na głowę plastikowe wiadro, zaczyna przeraźliwie miauczeć, jednocześnie waląc się po wiadrze packą na muchy.
tymczasem ja zapadam się pod ziemię, nie pozostawiając po sobie nawet niedużej, mokrej plamy.

48 komentarzy:

  1. co ja poradzę na to, że tak bardzo mnie to śmieszy :) /woda

    OdpowiedzUsuń
  2. to przedstawienie było w reżyserii Kantora, czy innego oszołoma?
    cudne

    OdpowiedzUsuń
  3. znaczy saszetki z mru żarciem ani LEGO nie było w nagrodę? Za tę rolę wszak OSKAR się należy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ahhahahahahahahah Wiolka

    OdpowiedzUsuń
  5. jezusiemaryjo! no ale napisz jakiś cedeen, bo umarłam ze śmiechu i muszę się jakoś docucić.

    OdpowiedzUsuń
  6. oj. jeśli pewnych rzeczy się nie zapomina, to chyba jest taka rzecz właśnie ;)
    niezły materiał na scenariusz.

    OdpowiedzUsuń
  7. no, ale tym razem to fikcja, mam nadzieję....:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. yyy... też marzę od wczoraj, że to była fikcja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiałam się :D Pozdrawiam Syna, a Tobie rzucam łopatę, żebyś spod ziemi swobodnie wylazła :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mialam parę lat temu dość śmieszna sytuację, kiedy przyszedł do nas z wizytą ksiądz.Moje dziecko zaczynało dopiero mówić i od rzau dało piękny popis...a mianowicie. Ksiądz zasiadł w fotelu, chciał z nami porozmawiać, a moje dziecko, które miał przykaz nieodzywania się, zaczelo swoją gadkę. ,,ceść, jesteś św.mikołajem, psyniosleś prezenty?" Ksiadz wyjął obrazek.Dziecko zadowolone.Maluch wsiadł na swój samochodzik i jeżdżac krzyczał na cały głos ,,kurwa, kurwa, kurwa....".Myslalam, ze spale sie ze wstydu. Nie dosc , ze ja i mój wtedy jeszcze Niemaż przedstawilismy się innymi nazwiskami + nasze dzieci( kazde z innych związków) też różne nazwiska, to jeszcze przekleśtwo wypowiedziane z niezwykłym urokiem. Od tamtej chwili pare lat nie przyjmowalismy ksiedza w domu.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja mam ostatnio serię niezłych wystąpień Syna :>
    np. zapytał się Mamy Jędrusia, dlaczego jest taka gruba, czy jest w ciąży :]
    jak rozumiem punktem odniesienia jestem ja - ważąca 46 kg :]
    a Mama Jędrusia jest po trójce dzieci, waży maks. z 60 kg przy wzroście 165 :]

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, porównuje do Ciebie.
    A czy mama Pana Jędrusia obraziła się?

    OdpowiedzUsuń
  13. Chustka, nie wierze, no po prostu nie wierzę że to się wydarzyło. Ależ w tym Jaśku bestia drzemie :)) Co było potem??

    OdpowiedzUsuń
  14. Mama Jędrusia nie obraziła się, a potem... potem zapytałam się Syna, czy wie co znaczy wyrażenie "wykiwać na kasę" - odparł, że nie wie, więc wyjaśniłam.
    Córkę ze stołu Żony zgarnął Klient, Synowi zakazałam walenia się packą w wiadrogłowie, spiorunowałam Go wzrokiem i wyszeptałam przez zaciśnięte zęby McDonald.
    potem już było spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak Baaaardzo Waaażny klient ma poczucie humoru to wygrałaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudna scena - normalnie mam ją przed oczami :). Choć zakładam że wczoraj nie rechotałaś jak my tu wszyscy dziś czytający :). Moja sytuacja sprzed lat: córcia, wówczas około 4-letnia, na spacerze ze mną natyka się na panią o ciut innym wyglądzie od wszystkich i pyta mnie dramatycznym szeptem (oczywiście doskonale słyszalnym dla obiektu zainteresowania) - mamo, dlaczego ten pan jest w spódnicy? na co ja: to nie pan - to pani, a wtedy moje pacholę z ogromnym szokiem w głosie: to dlaczego ta pani ma wąsy??? Spłonęłam i do dziś pamietam ten wstyd... :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chustko, to wszystko jest wesołe a dzieci jakie są każdy widzi. Gdyby Jaś siedział w kącie z raczkami w małdrzyk albo wymądrzałby się niemożebnie to z pewnością martwiłabyś się bardzo bardzo bardzo że coś z Jasiem jest nie tak. Gdy Jaś psoci i poznaje reakcje ludzi jest wielka szansa na to że wyrośnie z niego super mężczyzna a to już wcale nie tak daleko do tego:) No i dodam jeszcze że im człowiek mniejszy duchem tym bardziej się obraża zatem koleżanka jest spoko:)

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja się nie obśmiałam. Bez urazy Chustka - ale moim zdaniem troche Cię chyba ponosi wyobraźnia :)
    A i syn chyba tez nie az tak inteligentny...

    Bez urazy.

    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  19. Ha i Jaś doskonale wie jak użyć słów choć nie do końca rozumie ich znaczenie zatem: chłopak jest inteligentny i radzi sobie w życiu:)
    Na Twoim miejscu nie martwiłabym sie wcale o ludzkie emocje w zakresie psot Jasia i w ogóle Chustko, ludzkie oceny to problem innych, albo brak problemów co jest wiele sympatyczniejsze w zakresie oceniania ludzi:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie zatkało:)Pozdrawiam Graża

    OdpowiedzUsuń
  21. :D Kocham Ciebie, Giancarla i Twojego bloga. Wyjeżdżam na trzy tygodnie, nie będę miała dostępu do netu - trudno będzie to wytrzymać. Ale cały czas będę ściskać kciuki i o Tobie myśleć serdecznie. Trzymaj się, nie dawaj się i realizuj PLAN!
    Musi być dobrze, MUSI - panistarsza

    OdpowiedzUsuń
  22. ostro fhui !
    zazdraszczam że kocica taka śmiała, elokwencji syna także

    OdpowiedzUsuń
  23. Może już wiesz a może jeszcze nie... Paula Pruska odeszła :( [*]

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem czy wiesz kochana Chusteczko ale niestety Paula Pruska przegrała swoją walkę.

    Fak!!

    OdpowiedzUsuń
  25. no bajka po prostu :D ja w takiej sytuacji palnęłabym pewnie jeszcze do całości jakąś głupotę która by pogrążyła moj wizerunek do cna!!!

    :D uwielbiam zabierac dzieci do pracy....

    Pozdrawiam cieplutko Agnieszka ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. też uważam, że zabranie Syna i Córki do pracy było wyjątkowo trafionym pomysłem :|

    OdpowiedzUsuń
  27. Chustko, walcz i nie poddawaj się!!! Paulinka odeszła:(

    OdpowiedzUsuń
  28. Paula odeszla[*]

    OdpowiedzUsuń
  29. Jest mi bardzo smutno, Paula odeszła, ale pozostawiła po sobie wiele dobrego i sadzę, że dzięki niej kilkanaście osób nabrało rozumu i zmieniło swoje zachowania. Ech, tak, marzycielka ze mnie, chciałabym by niektórzy ludzie byli mądrzejsi i lepsi oraz nie tacy bezmyślni i bezduszni. Pozdrawiam Cie Joasiu ciepło, serdecznie i nie poddawaj się nigdy, walcz bo masz szansę na życie, podobnie jak my wszyscy. To że wśród nas są zdrowi ludzie wcale nie znaczy że będą żyli krócej lub dłużej, dlatego zawsze warto walczyć i zawsze warto być dobrym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  30. Chustka walcz k..a walcz! Nawet nie próbuj się poddawać! Nie wolno Ci słyszysz??? Odeszła Paula, nie moge w to uwierzyć... Ty MUSISZ wyzdrowieć - pal licho nas, czytających, zdrowiej dla siebie, dziecka, męża,dla świata. MUSISZ WYZDROWIEĆ. Co za popieprzony świat... :(

    OdpowiedzUsuń
  31. Coś miałam napisać ale mnie wkurw złapał.
    Musicie tu przyłazić i wszyscy jej pisać, ze odeszła Paula? Czy to ma być celowe dołowanie?

    OdpowiedzUsuń
  32. Kibicowałam Pauli od początku. Zmroziło, mnie to, co przeczytałam w komentarzach u Chustki. Jednak gdzieś w duchu, tego się obawiałam po ostatnich postach Pauli..
    Ale nie chcę pisać, Chustka walcz, bo Paula odeszła, więc Ty walcz koniecznie.
    Ty walcz zawsze. Niezależnie od tego, co dzieje się dookoła.

    A histeria pracowa? O rety... wyobraźnie mam szeroką, ale miauczącego sześciolatka z wiadrem na głowie i packą w garści nijak nie jestem sobie w stanie wyobrazić! W porównaniu do dwulatka, sześciolatek wydaje mi się już dorosłym dziecięciem, który takich numerów nie wywija ;) A tez jakoś nie mogę sobie przypomnieć, co robiłam, dwadzieścia lat temu. Tak więc, nie dośc, że rozbawiłaś mnie totalnie, to jeszcze wpędziłaś w stan mocnego nadwyrężenia wyobraźni :)
    A za kilka lat, Ty będziesz się z tego śmiała, tak jak my teraz, a Giancarlo nie będzie w stanie pojąc jak takie numery mamie wywijał :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Rozlozylas mnie tym dzisiejszym wpisem. Synek ma po prostu wyczucie chwili - zupelnie jak u mnie w domu :)) Wpisy innych o ksiedzu i pani z wasami - tez ubaw po pachy.
    Nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo. Mam nadzieje, ze nie stracilas klienta, a po czasie moglas sie choc troche z tego posmiac, bo ja omal sie nie posikalam w majty.
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  34. po co dołujecie Chustke ??!!!!! ona da radę!!! pozdrawiam
    p.s. wkurzają mnie niektórzy przepraszam :(

    OdpowiedzUsuń
  35. A mój syn swego czasu wszystkich informował , że mama jest tirówka:). co u niego znaczyło -żona kierowcy tira: )

    OdpowiedzUsuń
  36. podpisuje się tylko pod anonimowym z 19:48, dziwni jesteście

    OdpowiedzUsuń
  37. a gdyby tak nie daj boze Joanna nie wiedziala, ze Paula odeszla to internetowe hieny nie omieszkaly jej o tym poinformowac- no bo w koncu powinna wiedziec, najlepiej w 5 min po odejsciu bo a nuz bedzie zyc w nieswiadomosci, czasem rzygac mi sie chce od tej wirtualnej paplaniny- ma racje zimno- blog nie jest dobrym miejscem na przezywanie pewnych emocji:(

    OdpowiedzUsuń
  38. Joanno to nie jest mozliwe, ze ich zabralas do pracy i ze ciag dalszy byl taki jak opisalas :D
    Przyznaj, ze troche podkoloryzowalas, zebysmy sie mogli zdrowo posmiac :).
    Byliscie w McDonald`s? I co z LEGO oraz ze zwirkiem? :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Asiu, to chyba Twoja pierwsza Córka :)? Ja bym za nic na świecie nie otwierała transportera, przyznam, że nawet taka myśl nie zakiełkowałaby w mojej głowie.
    Dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  40. też mnie wkurw bierze, kondolencje rodzinie kochanej Pauliny wpisywać należy na blogu pau, trzeba nie mieć za grosz empatii, by wpisywać je tu!!!
    Chustko, historia mnie rozbawiła do łez, ale jeśli facet ma jaja to powinien wejść z Tobą w "byznesik" i dać się wykiwać hahahahhahaha

    OdpowiedzUsuń
  41. Błagam Cię, walcz, wyzdrowiej. Wyśmiej tego pieprzonego skorupiaka i się nie daj. Bądź silna i wyzdrowiej.
    J.

    OdpowiedzUsuń
  42. Giancarlo wymiata... i śmiałam się z tego, śmiałam w głos, dopóki nie przeczytałam o Pauli...
    Tak bardzo bym chciała, żeby się Tobie udało, żebyś wygrała tę nierówną walkę, tak bardzo Ci tego życzę, tak bardzo.

    Trzymaj się jutro:*

    OdpowiedzUsuń
  43. wiesz, to genialny sposób na sprawdzenie czy klientowi zależy na współpracy z tobą. ja to stosuję na wszystkich nowo poznanych osobach, zwłaszcza potencjalnych kochankach :D dorzucam oczywiści coś od siebie...np. że jestem alkoholiczką :D
    dasz radę jutro :* a potem w samochód i do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja również mam taki PPM na Mazurach. Miałam kiedyś jeszcze jeden, ale zabrała go ludzka chciwość, a ja nie ma siły na zabieganie o swoje. W taki oto sposób ktoś wyrwał mi kawałek duszy. Dzisiaj mogę tylko wspominać, a moja moc słabnie.

    OdpowiedzUsuń
  45. Masz cudownego syna :) mam nadzieje, ze moj bedzie podobny, poki co ma 2,5 roku i jest przekochanym lobuziakiem

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga