(Wham - The edge of heaven)
***
powinnam jednak kupić śpitalny ślafroczek.
wówczas prezentowałabym się odpowiednio.
ale chyba nie chcę się prezentować, a już szczególnie - odpowiednio.
ponadto:
nie lubię być w szpitalu.
nie lubię zapachu i odgłosów szpitala.
nie lubię wenflonu, kroplówek, podkładów, mierzenia ciśnienia i szurania chodaków.
nie lubię służbowej radosności pielęgniarek.
nie lubię fachowej uprzejmości lekarzy.
nie lubię, nie lubię, nie lubię.
12 lat temu
ha, ciekawe ile osob siedzialo u Ciebie wycierajac klawisz F5 w oczekiwaniu na nowosci.
OdpowiedzUsuńkup slafroczek. taki jak sukienke
:*
bede pirfsa?
pirfsa!
OdpowiedzUsuńa nie mozna tak bez nocowania w szpitalu- przyjsc, podlaczyc sie i nara?
OdpowiedzUsuńojej chustko 3mam kciuki, btw masz jakiegoś mejla? Bom nierozgarnięta chyba i nie widzę..., a chc
OdpowiedzUsuńiałabym mantrę pochwalną ku Ci wysłać ;)))
Anonimowy z 23:19> byłam na podłubaniu w raku, jużem doma.
OdpowiedzUsuńolimpia> chustka małpa salyga.com
i gdzie dokladnie ten rak teraz siedzi?
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam...na dupę Ci Chustko ślafroczek... Kup se sexy babe piziamkę bo na slafroczek jest za ciepło... Piziamka - lans trans i buns ;-)) Różowa of course :-)
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami z wreszcie letniego Trójmiasta Alvea
Anonimowy z 23:25> tam, gdzie raki zimują.
OdpowiedzUsuńAlvea> prastary obyczaj szpitalny nakazuje mieć szlafroczek. i basta.
Grazie Mille ;) się odzywam wkrótce...
OdpowiedzUsuńhahaha...skąd wiedziałas Aniaha?..ja od godziny odświeżam...by z chustką na bieżąco byc...buziole Marcheweczko!
OdpowiedzUsuńpees1: nie sądzę by Ciebie Aśka jakiekolwiek obyczje do podporządkowania się zmusiły :)
pees2: WN!!!! :*
Klaudia
Wydaje mi się, że masz naturę zwycięzcy. Podobno to bardzo pozytywnie wpływa na wyleczalność (vide: Neil Armstrong).
OdpowiedzUsuńI jesteś cudowna. I to chyba dobrze wpływa na wszystko.
Ania M.
joanno, kup koniecznie taki, na widok którego cały męski personel będzie stał na baczność ;)
OdpowiedzUsuńo tak, natura zwycięzcy - bez dwóch zdań :)
Pani Chusto, z Pani jest rakieta. Zaczęłam czytać w pracy na dyżurze wstecz wszystko (za namową Joanny) i ja wiem, że to wszystko tylko "paroles, paroles, paroles", ale proszę o nr konta, chcę wpłacić hajs. i będę czytać, i pisać, i jak trzeba pomogę, bo jesteśmy z tego samego miasta.
OdpowiedzUsuńLance Armstrong? Dobry pomysł!
OdpowiedzUsuńZrób wrogowi kurde france.
MG
Szlafroczek i kapciuszki z puszkiem :)
OdpowiedzUsuńE tam, walić szpitalne obyczaje.
Posyłam, co należy, Tobie, nie temu tam, no, gnojowi temu, nie rozmyślam o nim. Siły, światła, dobra życzę.
Dorota
Ja też nie lubię!
OdpowiedzUsuńDżoano, ja czekam na info o koncie w fundacji r'n'r, załatwione?
OdpowiedzUsuńa na co wlasciwie bedziemy zbierac kase? jakies leczenie nierefundowane jest planowane?
OdpowiedzUsuńbędę leczona tak jak poprzednio - TS1.
OdpowiedzUsuńCzy ja taka gaopa, czy jeszcze nie widzę numeru konta
OdpowiedzUsuńjadwiga
http://www.dowcipy.jeja.pl/205,przyszedl-facet-do-burdelu-dzien.html
OdpowiedzUsuńTuptup napisała: "joanno, kup koniecznie taki, na widok którego cały męski personel będzie stał na baczność ;)"
OdpowiedzUsuńJa bym dodała korektę: "joanno, kup koniecznie taki, na widok którego całemu męskiemu personelowi..." reszta bez zmian:D:D:D
No muszę tego maila, no.
Się zbieram jak sójka za morze.
Trzym się, wojowniczko.
a ja nie mam ślafroczka .. zabroniłam tez znajomym i bliższej lub dalszej rodzinie kupować mi w prezencie piżamek tudzież koszulek.. czyli w domyśle nakrycia wierzchniego, które może zostać wykorzystane podczas pobytu w szpitalu.. A w szpitalu owszem nie biegam nagooo ale zabieram ulubione T-shirty, żeby choć po części poczuć się jak w domu. Szpitala nie lubię, nie lubię nie lubię choćby nie wiem jak przyjazna atmosfera tam panowała ( a w tym w którym się leczę naprawde taka jest..).A w dniu wyjścia do domu, już od samego rana czekam w blokach startowych, żeby gdy tylko dostanę do ręki wypis i L4 capnąć torbę i ziuuuuuuuu...
OdpowiedzUsuńI wiecie co? to wszystko dlatego, że... - w tym moim szpitali wisi na ścienie taki plakat z napisem -
NAWET NAJGORSZY DZIEŃ SPĘDZONY W DOMU JEST LEPSZY OD NAJLEPSZEGO DNIA SPĘDZONEGO W SZPITALU.
Pozdrawiam serdecznie L.:)
czy moge pisac na priv...? nie widze adresu... polishmusic@gazeta.pl
OdpowiedzUsuńhttp://www.blogger.com/profile/06494608925151728703
OdpowiedzUsuńOczywiście, Armstrong ma na imię, Lance, przepraszam za pomyłkę.
OdpowiedzUsuńNieustannie myślę ciepło
Ania M.
peniuara sobie strzel roziowy z puszkiem i klapeczki takie lakierowane, plazdingowe jak to mawia moje male a do serducha wlej całą pozytywna energie co tu do Ciebie przybywa i bedzie git , calaski Ruda
OdpowiedzUsuńdorothea, no przecież ja DOKŁADNIE TO miałam na myśli :)
OdpowiedzUsuńJoanno, świnimy z Tuptupem nieco, ale może się pośmiejesz;)
OdpowiedzUsuńTaaaaak....Z ust moich wyjęte - co nie lubisz / mierzenie ciśnienia,pal licho!Reszta w całości plus widok pacjentów,rzecz jasna czyli te wszystkie "ślafroczki" ,paputki ze "wszystko po 4 zł " etc./ I dlatego nie leczę się,nie idę na zaleconą już trzy lata temu operację i czytam tego bloga.Ale ja mam już tyle lat,że mój pierworodny Syn mógłby spokojnie wynieść mnie na Narayamę :)
OdpowiedzUsuńszlafroczek to pikuś, kup lepiej w ciagu dwóch godzin piżamę męską, rozpinaną ("po całości, pani rozumie?"), rozmiar s, bawełnianą, i zeby nie rzygała wzorkiem.
OdpowiedzUsuńo krótkim rękawie nie musze wspominać, nie?
nie-kur-moz-wa-liwe. we stolycy.