12 lat temu
niedziela, 17 kwietnia 2011
[364].
(Led Zeppelin - Since I've been loving you)
***
znalazłam taki aforyzm: szczęście to coś do zrobienia, ktoś do kochania i nadzieja na coś.
no to jestem szczęśliwa.
BARDZO.
***
wierzycie w amulety?
ja tak. tak chcę.
wierzę w siłę łańcuszka od Babci B. (i w wisiorek, który dokupiłam do tego łańcuszka).
wierzę w moc bransoletki od Niemęża, na której wisi pięć zawieszek - symboli.
wierzę w moc bransoletek od Syna, plastikowych badziewi na sznurko - gumkach.
a wczoraj dołączyła do zestawu niezdejmowalnej biżuterii czerwona wełenka.
wierzę w amulety.
wierzę w ochronną siłę miłości.
i choć początkowo wydawało mi się to nieracjonalne, zdumiewające, z czasem zrozumiałam sens standardowego pytania onkologa: czy ma pani dla kogo żyć?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czerwona wełenka - tak!
OdpowiedzUsuńCzarna Wełenka :)
Ja też wierzę. Wierzę w moc dobrych życzeń, dobrych myśli. Wierzę mocno. I codziennie podsyłam porcję :)
OdpowiedzUsuńKarolina
/czytająca od dawna, acz dotąd po cichu/
Gdy idę na badania zawsze w tej samej bieliźnie i marynarce. Zawsze w torebce muszą być korale od siostry , amulet od sistrzenicy ,zdjecie z porodu córci oraz zdjecie kolejne córci i męża wszystko to pokolei całuję z należytą celebrą .A potem idę z zaciśniętymi zębami się badać ,skanować itp .Jednak boję się ,że siła tych amuletów niczym baterii kiedyś się wyczerpie:( póki co chronią mnie jak mogą przed rakiem.Pozdrawiam Kate.
OdpowiedzUsuń"Czy ma pani dla kogo żyć?"-wsparcie i obecność bliskich, dla których warto żyć z pewnością jest ważne i to w każdym aspekcie życia, w każdym dążeniu do celu. Bez różnicy czy celem jest wyzdrowienie (jak w Twoim przypadku), czy cel ten jest zupełnie inny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńczerwona welenka? sznurko- gumki? poprosze o zdjatko wszystkich czterech amuletow:)
OdpowiedzUsuńja wierze w moc amuletow i bo w nich jest symbolicznie zakleta moc plynaca z milosci osob od ktorych je dostajemy
a wg kosciola to herezja i katechizm uwaza noszenie talizmanow za grzech
Amuletom Ty sama dajesz tę moc. Tą miłością niemodną co się z Twoich wpisów wylewa. :))
OdpowiedzUsuńKiedy moja mama leżała na intensywnej terapii po usunięciu guza Klatzkina z przyległościami (poczytaj sobie w necie o rokowaniach)powiesiłam jej na stojaku od kroplówki prezent od mojego 5-letniego wówczas synka.Plastikowy breloczek z niebieściastym płynem i pływającym w środku delfinkiem.Coś przepięknego.
OdpowiedzUsuńPielęgniarki patrzyły na mnie dziwnie.
A tu proszę ...jak działa.Jest już 10 lat po zabiegu i wnuczek przerósł babcie o jakieś 20 cm.
A cudo nadal mamuśka nosi w torebce, chociaż nie ma sezonu bez zgubionych rękawiczek albo okularów.
Aga 72
Oczywiście,że wierzę w amulety, prawie tak jak Grecy:Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Najważniejsza jest w tym wszystkim ta niezachwiana wiara, a w co to sprawa drugorzędna. Muzyka piękna, poprzedni post z sesją fotograficzną ciekawy i intrygujący. Masz talent Joanno, a poczucie humoru podobne do twojej imienniczki a mojej ulubienicy Joanny Chmielewskiej. Pozdrawiam i dużo, dużo dobrych wiadomości dotyczących zdrowia.Graża
OdpowiedzUsuńBardzo wierzę. Dlatego m.in.mam taką ciężką torebkę.... ;-))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Joanno!
zazdroszczę ci, tęsknię za Tobą, przyjedź jak dasz radę, choćby na majowy
OdpowiedzUsuń:*
dzięki za ten wpis. Ania
OdpowiedzUsuń