wtorek, 12 kwietnia 2011

[359].



(George Winston - Longing love)

***

drogi blogasku!
przygotowujemy się do ślubu. Niemąż chudnie.
powiedziałabym, że zmienił się, khm, (nie) do poznania.

niestety, ja nie potrafię przytyć.
ponieważ nie umiem przybrać na masie znanymi mi nieracjonalnymi, domowymi sposobami (poprzez np. jedzenie codziennie przed snem dwóch podwójnych opakowań Delicji) zdecydowałam wybrać się do pani dietetyk, którą polecił mi Ulubiony Doktorek.
ciekawa jestem, co mi doradzi.

na szczęście brak worka na jedzenie z każdym dniem coraz mniej mi dokucza.
po prostu nauczyłam się, że muszę jeść wolno i bardzo starannie gryźć.
jeśli kęs zatrzymuje się we mnie, przeważnie wystarcza, że energicznie powyginam się na boki (jak solistka zespołu Mazowsze), a jedzenie siłą grawitacji opadnie i przestanie boleśnie rozrywać żebra.
jeśli nie, to istnieje bardziej mechaniczna możliwość interwencji. w tym celu należy błagalnie łypnąć (jak się dusisz raczej trudno się gada) na Niemęża lub Syna.
panowie bez słów rozumieją moją mowę ciała i z miejsca podnoszą się, żeby mnie walnąć na plecy.
kilka takich razów i już mogę jeść dalej.
w knajpie wygląda to dość groteskowo: jemy, raptem przewalam okiem, Syn zrywa się bez słowa i tłucze mnie po plecach.
w "naszym" sushi już się do tego przyzwyczaili, ale w innych knajpach wzbudzamy konsternację.
ostatnio przy takiej sytuacji właściciel knajpy wydobył się zza kontuaru i zaproponował, że poda szklankę wody, bo to najlepsze na odkrztuszenie zakrztuszenia oraz zaczął dopytywać się, czemu jem tak wolno, czy mi nie smakuje.
za wodę podziękowałam, zaś na pytanie o powolne jedzenie odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie mam żołądka.
a pan na to, szczerze przejęty: ojej, to gdzie pani wpada jedzenie?
eee, no jak to gdzie.
przecież to proste: bezpośrednio do płuc, które przejęły funkcję trawienną.

w medycynie zjawisko to nazywane jest kompensacją.

36 komentarzy:

  1. z zoladkiem czy bez ponoc zdrowiej jesc powoli

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boziu chciałabym zobaczyć minę kelnera.
    A ślub to kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Gała mi wypadła, jak przeczytałam drugie zdanie:):):)
    A na przytycie polecam browar, chipsy, dużo ruskich pierogów, najlepiej przed samym snem;) oczywiście trzeba w to włączyć permanentny brak ruchu, w sensie ruchu.
    Czyli jemy, leżymy, popijamy i nie uprawiamy, broń boże żadnego sportu;)
    Nie wiem jak to podziała w przypadku braku żołądka, ale na mnie działa niestety niesamowicie;)
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  4. uchachacha, do pluc
    dobrze, ze nie bezposrednio w odbyt

    OdpowiedzUsuń
  5. a Ty, ...dowcipnisiu
    faktycznie, nie do poznania ten Twoj Niemaz

    OdpowiedzUsuń
  6. ŚLUUUBBBB, będzie śluuub ;-)))) hurra! zamienisz niemęża na takmęża!
    Joasiu, Wasze starania dowodzą, że są tylko dwa powody cierpienia na świecie - nadmiar lub niedobór (w tym wypadku wagi). Mam nadzieję, że jak to w naturze i u Was - suma pozostanie stała, Ty przytyjesz, Niemąż schudnie i będziecie żyli dłuuugo i szczęśćliwie!!! Czego życzę ja - życzliwa Aneta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. juz cyganie czekaja z muzyka...
    ale fajnie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. juz cyganie czekaja z muzyka...
    ale fajnie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. juz cyganie czekaja z muzyka...
    ale fajnie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. m.pisze...
    już cyganie czekają...
    ...hm, co to ja chcialam :D....
    hihihi....uśmialam się setnie...
    gratuluję :D...
    ale fajnie :D
    pozdrawiam m.arta

    OdpowiedzUsuń
  11. no pewnie Cyganie też czekają ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. a Cyganka chętnie Ci z ręki powróży ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też się cieszę :-) Ale Giancarlo nie będzie miał już Wujeczka ;-( Ale zyska drugiego Tatusia. Całusy. Ania

    OdpowiedzUsuń
  14. heh, ja Ci mogę oddać ze trzy kilogramy, jak chcesz, przynajmniej i Tobie i mi sukienki będą lepiej leżeć :). Bo u nas też ślub, nr 2, z mężem nr 1 :). A Tobie gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Grunt to super wiadomości od samego rana! Ucieszyłam się z wieści ślubnych... uśmiałam;)))
    Buziaki;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czarny humor potrzebny od zaraz, tak bym to skwitowała, pozdrawiam serdecznie
    jadwiga

    OdpowiedzUsuń
  17. cyganka prawde Ci powie...

    OdpowiedzUsuń
  18. rety, Joanno, drugie zdanie to mistrzostwo świata :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Li> dyskretny literek czar ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej Joasiu,
    hmmm Niemąż rzeczywiście fajny (ja z Poznania, teraz to już wiocha pod).
    Gratulacje i życzę przybrania na wadze:)
    Pozdrawiam
    Magda K

    OdpowiedzUsuń
  21. Gratuluję i życzę przytycia.
    Jesteś świetna Joanno.

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwaga! Cyganka to i portfel potrafi oskubać:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Niemęża widzę już w ślubnym fraku - zdecydowanie nie do poznania!

    a Tobie kochana proponuję LODY, makarony, żółty ser, masełko ;)
    od zeszłego roku przytyłam dzięki nim 10 kg i właśnie próbuję zrzucić ;P

    OdpowiedzUsuń
  24. Asiu, Ślub rozumiem ale po co Ci te dodatkowe kilogramy, no po co???? Pięknie wyglądasz... A (jeszcze) niemąż to ze stresu chudnie?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mi pomogły delicje i absolutne nicnierobienie.

    OdpowiedzUsuń
  26. przyznam, że jeszcze niedawno zadałabym to samo pytanie, na szczęście dzięki lekturze tego bloga wiem więcej na ten temat, acz nie czytam go wyłącznie dla tych fascynujących szczegółów. a ślub można wziąć będąc chudą, nie ma wymaganej do tego minimalnej wagi, o ile wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  27. jestem w rozmiarze 32, nie czuję się z tym komfortowo :/

    OdpowiedzUsuń
  28. Grtuluje Asia - wiem mało atrakcyjnie :) ale jednak powodzenia :)
    "też Asia"

    OdpowiedzUsuń
  29. Na przytycie: do wieczornego popijania mleczne koktajle miksowane (tłuste mleko) + banany + selery + jabłka + awokado. Razowe makarony ze śmietankowymi sosami, ziemniaczane piure (ze śmiatanką i masłem), kuskus + łosoś... Smacznego utycia!
    kowalska

    OdpowiedzUsuń
  30. Joanko, wygladasz PIĘKNIE!!!!!! Jak rozumiem decyzja z popełnieniem małzenstwa juz podjęta ;) Chyba trochę zazdroszczę... ;)

    ;*

    http://mamczerniaka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  31. To ja jestem jakimś odmieńcem, mimo że też bezżolądkowiec to tyję regularnie i bezproblemowo. Aktualnie nawet pracuję nad zatrzymaniem tycia.
    A kiedy zaobrączkowanie nastąpi?

    OdpowiedzUsuń
  32. Joaśku, polecam kontakt z Anką od nieboraka bo jej się udało otłuszczyć więc jakiegoś skutecznego tipa ci może podrzucić.
    buziak!

    OdpowiedzUsuń
  33. hahahaha, inteligentny Pan kelner.wiolka

    OdpowiedzUsuń
  34. no bo my Joanno to już laskami;)do końca życia będziemy:)z niecierpliwością czekam o sprawozdanie u pani dietetyk....pozdrawiam :)
    mrufff...ka

    OdpowiedzUsuń
  35. pan kelner niezły ;)
    i ślub! taka fajna wiadomość

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga