(George Winston - Longing love)
***
drogi blogasku!
przygotowujemy się do ślubu. Niemąż chudnie.
powiedziałabym, że zmienił się, khm, (nie) do poznania.
niestety, ja nie potrafię przytyć.
ponieważ nie umiem przybrać na masie znanymi mi nieracjonalnymi, domowymi sposobami (poprzez np. jedzenie codziennie przed snem dwóch podwójnych opakowań Delicji) zdecydowałam wybrać się do pani dietetyk, którą polecił mi Ulubiony Doktorek.
ciekawa jestem, co mi doradzi.
na szczęście brak worka na jedzenie z każdym dniem coraz mniej mi dokucza.
po prostu nauczyłam się, że muszę jeść wolno i bardzo starannie gryźć.
jeśli kęs zatrzymuje się we mnie, przeważnie wystarcza, że energicznie powyginam się na boki (jak solistka zespołu Mazowsze), a jedzenie siłą grawitacji opadnie i przestanie boleśnie rozrywać żebra.
jeśli nie, to istnieje bardziej mechaniczna możliwość interwencji. w tym celu należy błagalnie łypnąć (jak się dusisz raczej trudno się gada) na Niemęża lub Syna.
panowie bez słów rozumieją moją mowę ciała i z miejsca podnoszą się, żeby mnie walnąć na plecy.
kilka takich razów i już mogę jeść dalej.
w knajpie wygląda to dość groteskowo: jemy, raptem przewalam okiem, Syn zrywa się bez słowa i tłucze mnie po plecach.
w "naszym" sushi już się do tego przyzwyczaili, ale w innych knajpach wzbudzamy konsternację.
ostatnio przy takiej sytuacji właściciel knajpy wydobył się zza kontuaru i zaproponował, że poda szklankę wody, bo to najlepsze na odkrztuszenie zakrztuszenia oraz zaczął dopytywać się, czemu jem tak wolno, czy mi nie smakuje.
za wodę podziękowałam, zaś na pytanie o powolne jedzenie odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie mam żołądka.
a pan na to, szczerze przejęty: ojej, to gdzie pani wpada jedzenie?
eee, no jak to gdzie.
przecież to proste: bezpośrednio do płuc, które przejęły funkcję trawienną.
w medycynie zjawisko to nazywane jest kompensacją.
z zoladkiem czy bez ponoc zdrowiej jesc powoli
OdpowiedzUsuńO Boziu chciałabym zobaczyć minę kelnera.
OdpowiedzUsuńA ślub to kiedy będzie?
Gała mi wypadła, jak przeczytałam drugie zdanie:):):)
OdpowiedzUsuńA na przytycie polecam browar, chipsy, dużo ruskich pierogów, najlepiej przed samym snem;) oczywiście trzeba w to włączyć permanentny brak ruchu, w sensie ruchu.
Czyli jemy, leżymy, popijamy i nie uprawiamy, broń boże żadnego sportu;)
Nie wiem jak to podziała w przypadku braku żołądka, ale na mnie działa niestety niesamowicie;)
Anka
uchachacha, do pluc
OdpowiedzUsuńdobrze, ze nie bezposrednio w odbyt
a Ty, ...dowcipnisiu
OdpowiedzUsuńfaktycznie, nie do poznania ten Twoj Niemaz
ŚLUUUBBBB, będzie śluuub ;-)))) hurra! zamienisz niemęża na takmęża!
OdpowiedzUsuńJoasiu, Wasze starania dowodzą, że są tylko dwa powody cierpienia na świecie - nadmiar lub niedobór (w tym wypadku wagi). Mam nadzieję, że jak to w naturze i u Was - suma pozostanie stała, Ty przytyjesz, Niemąż schudnie i będziecie żyli dłuuugo i szczęśćliwie!!! Czego życzę ja - życzliwa Aneta ;-)
juz cyganie czekaja z muzyka...
OdpowiedzUsuńale fajnie :D
juz cyganie czekaja z muzyka...
OdpowiedzUsuńale fajnie :D
juz cyganie czekaja z muzyka...
OdpowiedzUsuńale fajnie :D
m.pisze...
OdpowiedzUsuńjuż cyganie czekają...
...hm, co to ja chcialam :D....
hihihi....uśmialam się setnie...
gratuluję :D...
ale fajnie :D
pozdrawiam m.arta
no pewnie Cyganie też czekają ;)
OdpowiedzUsuńA Cyganka?
OdpowiedzUsuńa Cyganka chętnie Ci z ręki powróży ;)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę :-) Ale Giancarlo nie będzie miał już Wujeczka ;-( Ale zyska drugiego Tatusia. Całusy. Ania
OdpowiedzUsuńheh, ja Ci mogę oddać ze trzy kilogramy, jak chcesz, przynajmniej i Tobie i mi sukienki będą lepiej leżeć :). Bo u nas też ślub, nr 2, z mężem nr 1 :). A Tobie gratuluję!!!
OdpowiedzUsuńGrunt to super wiadomości od samego rana! Ucieszyłam się z wieści ślubnych... uśmiałam;)))
OdpowiedzUsuńBuziaki;)
Czarny humor potrzebny od zaraz, tak bym to skwitowała, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńjadwiga
cyganka prawde Ci powie...
OdpowiedzUsuńrety, Joanno, drugie zdanie to mistrzostwo świata :P
OdpowiedzUsuńLi> dyskretny literek czar ;)
OdpowiedzUsuńHej Joasiu,
OdpowiedzUsuńhmmm Niemąż rzeczywiście fajny (ja z Poznania, teraz to już wiocha pod).
Gratulacje i życzę przybrania na wadze:)
Pozdrawiam
Magda K
Gratuluję i życzę przytycia.
OdpowiedzUsuńJesteś świetna Joanno.
Uwaga! Cyganka to i portfel potrafi oskubać:)
OdpowiedzUsuńNiemęża widzę już w ślubnym fraku - zdecydowanie nie do poznania!
OdpowiedzUsuńa Tobie kochana proponuję LODY, makarony, żółty ser, masełko ;)
od zeszłego roku przytyłam dzięki nim 10 kg i właśnie próbuję zrzucić ;P
Asiu, Ślub rozumiem ale po co Ci te dodatkowe kilogramy, no po co???? Pięknie wyglądasz... A (jeszcze) niemąż to ze stresu chudnie?? ;)
OdpowiedzUsuńMi pomogły delicje i absolutne nicnierobienie.
OdpowiedzUsuńprzyznam, że jeszcze niedawno zadałabym to samo pytanie, na szczęście dzięki lekturze tego bloga wiem więcej na ten temat, acz nie czytam go wyłącznie dla tych fascynujących szczegółów. a ślub można wziąć będąc chudą, nie ma wymaganej do tego minimalnej wagi, o ile wiem :)
OdpowiedzUsuńjestem w rozmiarze 32, nie czuję się z tym komfortowo :/
OdpowiedzUsuńGrtuluje Asia - wiem mało atrakcyjnie :) ale jednak powodzenia :)
OdpowiedzUsuń"też Asia"
Na przytycie: do wieczornego popijania mleczne koktajle miksowane (tłuste mleko) + banany + selery + jabłka + awokado. Razowe makarony ze śmietankowymi sosami, ziemniaczane piure (ze śmiatanką i masłem), kuskus + łosoś... Smacznego utycia!
OdpowiedzUsuńkowalska
Joanko, wygladasz PIĘKNIE!!!!!! Jak rozumiem decyzja z popełnieniem małzenstwa juz podjęta ;) Chyba trochę zazdroszczę... ;)
OdpowiedzUsuń;*
http://mamczerniaka.blog.pl/
To ja jestem jakimś odmieńcem, mimo że też bezżolądkowiec to tyję regularnie i bezproblemowo. Aktualnie nawet pracuję nad zatrzymaniem tycia.
OdpowiedzUsuńA kiedy zaobrączkowanie nastąpi?
Joaśku, polecam kontakt z Anką od nieboraka bo jej się udało otłuszczyć więc jakiegoś skutecznego tipa ci może podrzucić.
OdpowiedzUsuńbuziak!
hahahaha, inteligentny Pan kelner.wiolka
OdpowiedzUsuńno bo my Joanno to już laskami;)do końca życia będziemy:)z niecierpliwością czekam o sprawozdanie u pani dietetyk....pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmrufff...ka
pan kelner niezły ;)
OdpowiedzUsuńi ślub! taka fajna wiadomość