piątek, 1 kwietnia 2011

[348].



(Reamonn - Supergirl)

***

poszłam dziś w miasto.
załatwiłam tysiąc spraw, odbyłam kilka ciekawych spotkań.


popołudniu dałam sobie wychodne.
podjechałam do centrum handlowego, odnalazłam zagubione dwa dni temu rękawiczki (porzuciłam je w kawiarni u Grycana).
niestety czapka jest nadal nn. zostawiłam ją chyba w kinie. pani manager kinowa wskazała mi do przegrzebania kosz ze znajdami, ale żadna z nich nie była moją czapką.


wieczorem, po prawie roku nieuczęszczania, wpadłam do knajpy posiedzieć ze znajomymi.
miło jest się spotkać i stwierdzić, że nadal nie mamy ze sobą nic wspólnego.
lubię stałe punkty w życiu.
za tydzień znowu z przyjemnością przejadę się posiedzieć z Nimi.

***

tęsknię za Synem, już od pięciu dni jest u Voldemorta.
ale nie dzwonię do Pulpeta. to ich czas.
niech się sobą nasycą, tak rzadko mają ze sobą kontakt.
a mnie należy się chwila skupienia się na sobie, gdy nie trzeba się z nikim sobą dzielić.
poza tym miło jest tęsknić.

7 komentarzy:

  1. skoro nie macie nic ze sobą wspólnego, to czemu się spotykacie?

    OdpowiedzUsuń
  2. ja z nimi nie mam. za daleko jestem.
    ale może oni mają intensywną więź ze sobą. nie wiem.
    to duża grupa ludzi, nie wszystkich wyczuwam. z resztą - po co miałabym.
    dla mnie ważne jest, jak i czy się sprawdzili w czasie mojej choroby.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sprawdzili się, wiemy o tym wszyscy. Nikt nie wiedział co zrobić, co powiedzieć, czy zadzwonić, o czym rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej ale to chyba zdrowo, przynajmniej wiesz jaki masz z kim typ relacji. Wiesz że to są tylko znajomi a nie żadni przyjaciele.

    OdpowiedzUsuń
  5. mmmm, tak, ale wyjaśnię, żeby nie było niedomówień: to są ZNAJOMI, nie jesteśmy PRZYJACIÓŁMI.
    to grono ludzi, z którymi lubię od czas do czasu niezobowiązująco pobyć.

    z większością nie mam wspólnych tematów (prócz kurtuazyjnych, co też jest miłe - móc rozmawiać o niczym), z niektórymi bardzo lubię się widywać, choćby sporadycznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że nie jesteś zachłanną matką, która wydzwania za dwie godziny do dziecka żeby sprawdzić, czy ojciec nie porwał/nie zagłodził/ nie przeziębił dziecka.
    Znam takie, które boją się dać dziecko ojcu, bo uważają, że on może zabrać im dziecko albo nie wiem, że może że przekabaci je na swoją stronę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciesz się ciszą i spokojem ;) Potęsknić dobra rzecz :)
    edyta

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga