spacer po wsi: 4,5km.
a teraz uwaliłam się jak zwierzę na kanapę, a Niemąż dokarmia mnie i poi.
***
kocie poprawiło się po zastrzykach sterydowych.
żre na potęgę (w tydzień przytyła 50 dkg, waży już 4,70kg), nie drapie się.
no i gada.
gada jak najęta.
ale, uwaga, tylko z Niemężem.
On do niej -mrraaach? - pytająco i z uczuciem.
ona do Niego, przejęta: mrraaa-mra-mrach, mrraaaaaa... mraaaa, mrrrrach, mrach!
noszwmordem, a do mnie nic.
milczy, zdzira jedna.
nadepnęłam jej dziś w nocy na ogon, ale nawet to nie pobudziło jej do przemówienia do mnie.
Niemąż twierdzi, że ona ze mną nie gada, ponieważ wielbi mnie w milczeniu.
a ja sądzę, że ma mnie kompletnie w.
za to z Nim dzieli się wszystkimi swoimi udrękami.
a propos udręk.
czy wiecie, jaka jest różnica w podaniu tabletki psu a kotu?
otóż jest. diametralna.
psa wołasz, on radośnie przybiega, podajesz mu tabletkę schowaną w kotleciku z mielonej surowej cielęcinki i już, z bańki. pies właśnie połknął tabletkę.
co więcej, merda ogonem i jest przeszczęśliwy, że dostał za nic taką wspaniałą nagrodę.
a z kotem?
łomatkoicórko!!!
najpierw musisz ustalić, gdzie zwiał kot. od razu odrzuć te miejsca, w których chowa się przed odkurzaczem. bez wątpienia schował się gdzie indziej.
po ustaleniu, gdzie jest wspomniane powyżej gdzie indziej, wyciągasz stamtąd przerażonego kota oraz tonę kurzu, skarpetkę w rozmiarze niemowlęcym, krem do ciała sprzed trzech lat oraz pilota od poprzedniego DVD.
niesiesz kota (mój na szczęście nie drapie, nigdy) do miejsca kaźni.
kot wie, że zaraz zostanie złożony w ofierze farmakologii weterynaryjnej, więc robi co może, żeby zniknąć.
w tym celu:
- rozpłaszcza się gdzie bądź, udając obrus/dywan/narzutę
- próbuje dać dyla do innego gdzie indziej niż poprzednio
- wczepia się pazurami w ubranie które masz na sobie ponieważ uznaje, że jak się dobrze wmontuje w ciuchy, to nie ma siły, która zdołałaby go oderwać bez wyrwania dziurska.
teraz zaczyna się najlepsze.
po założeniu potrójnego nelsona, po dwóch ciosach z karata, ogłupieniu trzonkiem siekiery oraz po intensywnym pukaniu w kocie czółko, oprawca próbuje otworzyć kocią mordę.
mordę otwieramy metodą.
metoda polega na chwyceniu fałdu skóry pomiędzy uszami i pociągnięciu go w tył czaszki.
jest to mniej więcej to samo (tylko na odwrót) co u człowieka z ziewaniem: otwierasz buzię do ziewnięcia, a wtedy marszczy ci się czoło.
więc.
chwytasz skórę między uszami, ciągniesz ją w stronę karku. wówczas kot otwiera szeroko pysk, a ty robisz ziuu! i szybko wrzucasz mu tabletkę głęboko na jęzor, zamykasz mu paszczę, głaszczesz po gardle aż ją połknie i po kłopocie.
albo i nie.
bo nie zawsze uda się otworzyć kotu pysk.
że nie wspomnę o tym, że najpierw musisz kota znaleźć.
***
gdzie jest kot? |
Asiu, tyle u Ciebie praktycznych informacji. ostatnio przepis na tartę z lidla i byleczego ;), a teraz posiadłam wiedzę, jak podać tabletkę kotu.
OdpowiedzUsuńJesteś lepsza niż "Poradnik Domowy" :)
ps: i wrzuć niedługo fotki, dokumentujące nową masę cielesną i rzeźbę :)
UsuńPozdrawiam.
Do czego przyda się chustka? :)
Usuńwiadomo ;)
Usuńnooo!!!
Usuń:P
miałam kota i o mało kota nie dostałam przy podawaniu mu lekuff
OdpowiedzUsuńa notka taka lekka i pogodna, aż miło czytać:)
Można tabletkę pokruszyć, wymieszać z niewielką ilością masła i posmarować łapy lub szyję kota. Koty nie znoszą nieczystości na futrze i zawsze się wylizują. Metoda sprawdzona i polecona przez weterynarza.
OdpowiedzUsuńo kurczę, to bardziej hardkorowa metoda :)
UsuńDlaczego? U mnie się sprawdza :) Poza tym, nie ma ryzyka zakrztuszenia.
UsuńSprawdza się :) mam męża weterynarza więc sama już nie stosuję, ale polecam innym.
Usuńps. można już kupić tabletki smakowe dla kotów, np. na odrobaczenie. Mniej walki, ale i mniej atrakcji ;)
UsuńMoja kotka po kilkudniowym podawaniu leku, miała serdecznie dość smarowania, więc podeszła do talerzyka, zanim jeszcze rozkruszyłam tabletkę i sama zjadła ją w całości :) To dopiero był szok!
Usuńinezka6 > bardzo Ci zazdroszczę męża weterynarza, w 6 klasie oświadczyłam, że chcę być weterynarzem no co mama chcąc mnie zmotywować oświadczyła 'ale to fizyki musisz się uczyć na egzaminy'. Myslałam dwa dni i wymysliłam, że 'w takim razie będę miała męża weterynarza'. Ale niestety nic z tego nie wyszło:)
Usuńa jak tuż po przesmarowaniu kotek okaże mi sympatię, ocierając się o nogaweczkę? :)
UsuńRaz, dwa, trzy, liżesz ty. :)
UsuńAbsolutnie odradzam metodę, próbowałam kiedyś, nie sprawdziła się na żadnym moim kocie. Połowa leku lądowałą na ścianach - koty strząsały z siebie smarowidło. Lek musi być podany w pełnej dawce, a nie część zliana, a część zaaplikowana na meble i ściany ;).
Usuńmetoda ze smarowaniem może i dobra, ale dlaczego miałabym smarować jej długie, wymuskane futro masłem z lekiem?
Usuńto takie... obraźliwe :>
wolę aplikatorem do leków wsadzić jej tabletkę w pysk i mieć pewność, że ją połknęła w całości.
Przyznam, że dość kontrowersyjna ta metoda. Ja jednak pozostanę przy mieszaniu tabletki z Malt Pastą i umieszczanie tej mieszaniny w misce, nie na łapkach...
Usuńzorka, Ty perwerze! ;D
UsuńChusteczko, podziwiam wyczyny na siłowni.
OdpowiedzUsuńI czuję więź oraz wspólnotę na okoliczność gadżetów wyciąganych razem z kotem z Ciemnego Kąta.
http://www.cats.alpha.pl/tabletka.htm
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo, właśnie najskteczniejsza jest metoda z masłem na łapy. Tylko trzeba spytać weta, czy można tabletkę rozdrabniać (bo nie wszystkie można). To chyba najskuteczniejsza metoda na moją Franię. Chociaż po takim zabiegu obraza jest. Co najmniej parę godzin. Druga to rozdrobnienie tabsa na kawałeczki i zrobienie misternego pakuneczku wielkości 5x5mm z mięsa mielonego drobiowego lub filetu kurczakowego/indyczego. Moja zjada...Ale cyrk jest :)
OdpowiedzUsuńjeśli nie czytałaś, to polecam Terry'ego Prattchetta "Kot w stanie czystym", zdaje mi się, że tam też jest opis aplikowania tabletki kotu (jesli dobrze kojarzę, jeśli źle, to znaczy, że jednak gdzie indziej, ale książka fajna). mojem kotu ostatecznie musiał weterynarz zrobić zastrzyk, bo nie daliśmy rady wepchnąć mu tabletki.
OdpowiedzUsuńTerry napisał absolutnie fantastyczną książkę, np. o tym, że prawdziwe koty nie potrzebują imion. Polecam, a w razie czego służę swoim egzemplarzem :)
OdpowiedzUsuńJest taka odpowiednia książka "Jak żyć z neurotycznym kotem" do dostania na chomikuj.pl
OdpowiedzUsuńŚwietnie to opisałaś:-) Ja swoim rozpuszczam tabletkę w strzykawce z odrobiną wody i wstrzykuję do pyszczka, przykładając ją z boku, w kąciku "ust". Kurcze ona ma usta??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-))
U mnie takie podanie leku kończyło się kosmicznymi mdłościami u kota i gigantycznym ślinotokiem. Może jakby tabletka nie była gorzka...
UsuńU mnie po nospie było tak samo... Ale przestałam się dziwić jak sama spróbowałam, też bym się spieniła po całej.
Usuńto jest masakra, mój kot z okazji tabletki gryzie wyje i drapie awięc należy
OdpowiedzUsuń1. laserowym wskaźnikeim doprowadzić kota do stanu przedwylewowego ale to musi być wersja olimpijska, wskaźnikiem po meblach, ścianach żeby padła
2. natychmiast po zdiagnozowaniu stanu bezsiły i umęczenia trzeba zawinąć w ręcznik żeby tylko japa wystawała (łapy są zmumifikowane w ręczniku) i bokiem japy pchać tabletkę
przez następną godzinę trzeba się miec na baczności bo franca tylko patrzy jak upieprzyć, co prezentuje się następująco; niby że se idzie obrażona i wyniosła, po czym nagle skręca, wgryza się w kostkę i spierdziela pod łóżko z triumfalnym MIAUUUU!!!
to jest dobry moment na testowanie zakresu uczuć ambiwalentnych u Buki: jak siedzi pod łóżkiem pławiąc się w obrazie, otwieram lodówkę i szeleszczę kiełbaską och jakie to szczęście widzieć to rozdarcie na kudłatej mordzie i walkę wewnętrzną: przyjść się połasić czy wzgardzić z wyrzutem.
Buka, fajne imię. Takie ambiwalentne. ;)
UsuńMumijka z ręcznika się sprawdza, jest też wersja rozwinięta - najpierw mumijka z cienkiego ręcznika, żeby skrępować ruchliwe łapki, na to ornat z koca, żeby łapki się nie wywinęły zbyt szybko.
Usuńmą dje...
Usuńjakże się cieszę, że Vileda nie drapie :P
ja a propos kotów, acz nie aplikacji. do mego kocura (pełnoletni, jakieś 11 lat +, znaleziony - nie-kradziony) przyłażą jakieś fruzie i nadal śpiewają peany pod oknem, jakby to marzec był. Mało tego - on ...nazwijmy to elegancko - bezowocny. A one prują dzioby w melorecytacji miłosnych wyznań. Ktoś mię to wytłumaczy?
UsuńIgy> może on jest bi.
Usuńże niby te "one" oni to kastraci? Bo coś falsetem, falsetem, pani.. ;)
Usuńhyhyhyhyhy :>
UsuńA może te one wiedzą, że z nim przyjemność bez konsekwencji ;)
Usuńhttp://www.felisfan.pl/humor.html
OdpowiedzUsuńTo jest instrukcja jak dać kotu tabletkę.
Jak czytam o Twoich zmaganiach na siłowni, to aż mi głupio - to ja zdrowa i mi się nie zawsze chce te pół godziny dziennie pojeździć na rowerku stacjonarnym...
OdpowiedzUsuńMoja Puma ma to samo - w Hipopotama wpatrzona jak w obrazek, choć gada na szczęście generalnie z każdym, kto się nawinie. Myślę, że to kwestia płci - wiadomo, samica, to się podlizuje wiodącemu w stadzie samcowi :)
Łoj, wychodzi na to że jestem wiodącym samcem w stadzie...
UsuńAaa, moja kicia [jako alergiczka] musi łykać bez przerwy witaminy, pół tabletki dziennie. Ale na całe szczęście jej smakują, więc po prostu wrzucam do miski razem z suchą karmą. I zawsze to właśnie tabletkę zjada pierwszą.
OdpowiedzUsuńDługo będziecie tak ganiać?
OdpowiedzUsuńBuuu u mnie pogoda wyjątkowo niespacerowa, rzekłabym- mocno oczyszczająca. Zwyczajnie leje!
u nas teraz grzmi.
Usuńa podobno nadciągają potężne burze.
tak onet mie mówił.
onet mnie okłamuje łostatnio zez pogodom.
UsuńMnie Ajfon okłamał. I Trójka koło południa :/. Mówią "w Poznaniu 25 stopni". Co ja paczę? Na termometrze 16 :/. I lało przez cały dzień. Ale, ale... grzybki rosną :).
Usuńpacz, kurde, o okolicach Poznania też nakłamali. Pieruny jasniste!
UsuńNa ucho i z Kargula: trolle jakby zacichły, a? :)
OdpowiedzUsuńograniczyłam pisanie komenciuff do zalogowanych na guglach.
Usuńa może trolle nie mają nic do powiedzenia na temat aplikowania leków kotom :>
kotów może nie, ale o generale to się bałam, że zrobią piekło ;)
Usuńa wiesz Zorko, że o tym samym pomyślałam parę dni temu, ale bałam się wrzucić komenta a propos, bo jak wiadomo, licho nie śpi i czujne :)
UsuńIgy, ja też pomyślałam i też się bałam wywoływać trolla z lasu:)
Usuńto cuś jak i ja ;)
Usuńmam nadzieję, że Chustka się nie pogniewa, ale zapraszam Was na chwilę do mnie, zrobiłam post dla nas kobiet;)
UsuńWszyscy tylko o kotach. A mnie rozśmieszyło "uwaliłam się jak zwierzę na kanapę"
UsuńZwierzę! Chyba zwierzątko - Kruszynko. Może jak Niemąż Cię poćwiczy to będziesz Pudzian, ale na razie to Ty jesteś najwyżej zwierzątko :)
Przytulam :*
no jak Pani zaprasza ... :)
Usuńpanistarsza...jedni o kotach, drudzy wolą syrenki. Lajf ;D
UsuńUściski.
Igy> :D
Usuńsyrenka to bardzo fajne zwierzątko. z walorami ;))
UsuńCałować!
Igy- kot bi,a teraz Ty całować syrenkę? :))
Usuńsyrenki zawsze całuję. na szczęście.:)
Usuńa kot nie bi, jeno kastrat, czyli bezjajowiec, więc kurwa nie wiem czego te kudłate panny odstawiają takie arie. próżny trud.
a ja mam psa hermafrodytę , serio.
Usuńczyli model, który się nie nudzi. raz masz przytulaśną "oną", raz nicponia "onego".
UsuńIgy- no:)
Usuńale czeka JĄ operacja, bo bardziej jest Oną niż Nim
zdarza się i u ludzi. No to niech będzie przystojną "oną" :)
Usuńjest bardzo przystojną Oną !:)
Usuńniedługo wrzucę jej zdjęcia
Jak psiara, nigdy bym nie pomyślała, że posiadanie kota to taka skomplikowana sprawa :/
OdpowiedzUsuńja jako psiara - również.
Usuńno cóż.
człowiek uczy się przez całe życie.
:)) A moja suka po tonie chyba rozpoznaje, że chce się jej zaaplikować tabletkę ukrytą w mięsie, więc bardzo chytrze zachowuje się jak pies: cieszy, zjada i bardzo szybko znika z pola widzenia. A potem tabletkę znajdujemy schludnie wklejoną w dywan lub wyplutą w kątku.
OdpowiedzUsuńmój śp. jamnik, Agrest umiał tak robić.
Usuńpożerał mięso, a tabletkę wypluwał.
albo demonstracyjnie zlizywał masło z tabletki.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAsik ty zawsze potrafisz sprawić że czytając Ciebie to się uśmieje i zapominam o wszystkich beznadziejnych sprawach...
UsuńJa mam szczura ,więc nie wypowiadma sie w kwesti aplikowania tabletek...
pozdrawiam !!!
a cóż to?
Usuńszczurom leków się nie podaje, Pszem Pani?
Myślę, że nie w tabletkach, ciut duże są, nawet pokrojone ;). Albo w mikroskopijnych ilościach te tabletki na tak małe ciałko ;).
Usuńja to sie pytam: dlaczego nie ma Viledy w komiksie?
OdpowiedzUsuńprzekazałam Niemężowi Twoją - jakże słuszną - uwagę.
Usuńabsolutnie bezCENNA uwaga obywatelki ingrid. siem przychylam/pochylam/przechylam.
Usuńuwaga zostanie uwzględniona.
Usuńja się upominam o Babcię B. i Jej pietruszkowe kotlety!
Usuńach koty i tabletki, u mnie temat na czasie bardzo :) Kota ma astmę, więc zapisane tableteczki 2x dziennie na poprawę kondycji...po tableteczkach kota odmłodniała o jakieś 5 lat (ma mniej więcej tyle) i skutecznie gra nam na nerwach. Wracając do tematu, nie wiem czy Twój sposób jest moim sposobem, bo piszesz o skórze między uszami :D ja brutalnie łapię ją za skórę na karku co powoduje immobilizację, następuje wrzut do komory losowania, niestety przeważnie zakończony wypluciem. I tak np. po 5x rano i wieczorem. Po czym przychodzę zaaplikować tabletkę psu (temu akurat na jelitka) i zazwyczaj zjada z ręki nawet bez mięsnej otoczki. A najskuteczniej działa nadchodzący kot :D żeby tylko się z nim niczym nie podzielić pies łyka w sekundę :D
OdpowiedzUsuńcha, cha, cha, cha :D :D :D
UsuńNie mam psa ani kota. Ale czytając Wasze wpisy zapragnęłam mieć jakies zwierzątko.Robiłam z moimi pierwszaczkami taki międzynarodowy projekt pt Friends Fur-ever i wtedy to dawaliśmy czadu o psach :) różne fajne rzeczy.Tu nasze dokonania :))
OdpowiedzUsuńwww.friendsfur-ever.wikispaces.com
Jolu, ale Ty jesteś twórcza!
Usuńserce rośnie, że są tacy nauczyciele.
Wiesz chustko, ja mam Pana Maine Coon. I ten Pan nie rozmawia z moim mężem, za to prowadzi wspaniałe dialogi ze mną :).
OdpowiedzUsuńCo do podawania kotu tabletki, jestem brutal zaprawiony w bojach, nie bawię się w pukanie w czółko siekierką i odciąganie skóry żeby kotek ziewnął ;).
Zaczynam od włożenia do lodówki masła. Jak już jest porządnie stwardniałe ucinam kawałek i oklejam nim szczelnie tabsa. Znowu do lodówki, niech kulka będzie twarda. Wyjmuję maślano-tabsową kulkę, kładę ją na talerzyku, pod ręką ma być. Teraz czas na kota. Robimy z kota mumię - owijamy go szczelnie ręcznikem - nie wystaje nic z wyjątkiem głowy :). Potem siadamy na kocie z tyłu, oczywiście tak by dychał nieco ;). Lapiemy za pysk od tyłu, odciągamy szczenę i siup maślaną, śliską kulkę do gardła. Masełko pyszne jest :). Masujemy gardło dla pewności i po sprawie. Mam 100%-ową skuteczność przetrenowaną na 6 kotach :).
skorzystam z Twojej porady.
Usuńjutro podamy tabletkę w maśle.
nie wiem czym sie zajmujesz w zyciu, ale bylabys fantastyczna w reklamie ;)
Usuńkurcze to jest myśl...masło w lodówce...próbowałam w miękkim to wszystko było w kociej ślinie i maśle...
UsuńCzasami zimne masło klei się do chłodnych rąk, polecam zwilżyć palce wodą przed podaniem kulki kotu. Powodzenia :).
UsuńZnalezienie kota przed podaniem mu tabletki to inna sprawa, coś jak u Ciebie jest i u mnie ;).
OdpowiedzUsuńI u mnie :). Te stworzonka od razu wyczuwają co się święci...Ale nie dotyczy to tylko tabletek w przypadku mojej kotki, również czyszczenia uszu czy ząbków lub obcinania pazurków...
UsuńJak również wpakowania kota do transportera...
UsuńO tak! Kot dokładnie pamięta na jaką godzinę ma ustaloną wizytę u weta, wie kiedy się ewakuować ;).
UsuńHehe, jako, że ziewanie jest zaraźliwe i w ogóle bardzo łatwo wywoływalne, to ciekawa jestem ile osób czytając o tym, jak marszczy się czoło podczas ziewania ... ziewnęło :) Ja tak, a Wy? :) Samo wyobrażenie jak ktoś ziewa skłoniło nie do ziewania...
OdpowiedzUsuńZieeew :)
Zieew, zieeeew....
Usuńteż ziewnęłam:) dokładnie w momencie zmarszczek na czole, chciałam sprawdzić :) punkt dla Ciebie ewww:) Mar
UsuńA moja kocica gada ze mną... co o tym myśleć?
OdpowiedzUsuńpogadaj z nią.
Usuńmoże czas na coming-out?
Jesssssu... mam tak samo....
UsuńMoże czas na MÓJ coming-out ??
hmmm...
Usuń:D :D :D
Jakiś czas temu mój kot miał problem z nerkami i musiał łykać tabletki. Nijak nie mogliśmy sobie poradzić z podawaniem mu leków. Jeżeli nawet udawało nam się jakimś cudem włożyć do pyska leki to i jak wszystko wypluwał.
OdpowiedzUsuńWpadliśmy na pomysł i do tego http://www.whiskas.pl/produkty2.aspx?id=69 wrzuciliśmy opakowanie tabletek. Leki przeszły zapachem chrupasków. Codziennie najpierw dawałam kotu jednego chrupka a potem tabletki i wszystko wsuwał bez problemu.
Jejku, co ja tu dziś czytam?? Pastwienie się nad nami jest zabronione! My tylko łykamy, to co nam smakuje, a gorzkie tabletki jedzcie sobie sami, o!
OdpowiedzUsuń:D
UsuńTabletki... skąd ja to znam:). Moja kota ma identycznie, z tym, że nigdy, przenigdy nie udało mi się podać jej tabletki w całości. Daję podstępem - rozkruszam i mieszam z Malt Pastą. Uwaga! Kot się nabiera i wszystko zjada.
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha... to o kocie i tabletkach - dobre;D Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńChustko powinnaś książkę napisać bo świetnie się Ciebie czyta :) Ja kupię ją pierwsza :)
OdpowiedzUsuńWiesz co Chusteczko, jakoś się nie dziwię, że Vileda z Tobą nie chce gadać. I nawet nie bardzo wierzę w te siekiery itde, ale samo wpychanie mojemu kotu tabletki, daje dokładnie takie same objawy milczenia i żalenia się potem Ursusowi z kocich żali. Ba, nawet zwykłe(?) czyszczenie uszu, nosa, oczu, doopki dokładnie to samo powoduje :)
OdpowiedzUsuńWiec sama rozumiesz, dziewczyna ma focha ;)
Podoba mi się siłownia Twoja, zazdraszczam niezawistnie ja bym nie dała rady nawet na kolanach (jak to trenują w siłowni księża przed pielgrzymką ;))
Kotu się czyści uszy ?? nos ??? oczy ????
Usuńdoopkę ?????? Coś mnie ominęło ???
Kotka ma 5,5 roku i - nieczyszczona - żyje i ma się dobrze....
Rozmawia TYLKO ze mną - ale tak bardziej z naciskiem na "y" - mryyy mymry
mryy mymry,my mryyyy :-))
Aniu B.
UsuńLusia jest zgarnięta z podwórka, po ewidentnych przejściach. W uszach świerzbowiec do samych czubków pędzelków Lusiowych, do dziś doczyszczamy uszka. Doopka wygryziona do kosteczek podstawy ogonka, trza wymywać i smarować. No czasami trza, jak każą. Ale mamy sukcesy, bo z 1,5 kg zwłok kocinki zrobiła się 3 kg kota całkiem przystojna :)
Ach, to takie uzupełniające leczenie kota...to poniałam, ja myślałam, że to taka nadmierna higiena :-)) zdrowia kocie życzymy ja i kota Kasia :-))
UsuńA dziękujemy obie :) Nadmiernie się nie da, Luśka protestuje niezmiennie ;))
UsuńA wracając do Chusteczki naszej, tom ciekawa jak tam minęła nocka, po takim treningu siłowym i czy Vileda jednak przemówiła?
Z moim kotem jest łatwo. Wsadzam mu palec do pyszczka i otwiera wtedy pyszczek, wsadzam mu tabletke i zamykam pyszczek czekając aż połknie
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz u mnie na Pąkowym:)
OdpowiedzUsuńZapraszam też na http://bloganiam.blogspot.com/,
dziś trochę nowych zdjęć.
Historia z życia wzięta:
OdpowiedzUsuńJednego dnia kocisko mi się okropnie rozchorowało więc opatuliłam je nieporadnie kocykiem i zawiozłam z tatą do weterynarza. Oczywiście były śmieszne oczy shreka, strach i piekielne wycie. Następnego dnia miałam egzamin z matematyki i idąc rano na autobus poczułam w kieszeni płaszczyka coś twardego o nieznanym kształcie. Zgadnijcie jakie było moje uczucie wyciągając piękną, zwartą kocią kupę ;p
Koty są anty do lekarzy, medykamentów i ludzi którzy chcą im pomóc ...
Toż tabletkowanie kota jak sesja na siłowni:)
OdpowiedzUsuńChustka - dajesz radę!
Dokładnie wiem o czym piszesz. Mój dziad, kot rezydent nazwany Karolem, również gardzi tabletkami. Taka z niego szuja, że mogę sobie kombinować jak łysy pod górę - on i tak wypluje! Mokrą, zmieloną prawie, rozmemłaną, wypluje.
OdpowiedzUsuńToteż kiedy chory był trzeba było ciągle na zastrzyk, po którym następowała obraza i brak wieczornych pieszczot na dobranoc. Bo dla człowieka to nagroda, że kot zechce dać się pogłaskać oraz poprzytula się mordką. To nagroda dla człowieka za to, że jest karmicielem i za to, jak ciężko danego dnia pracował, żeby było na karmę. Dlatego człowiek się kładzie pod kołdrę, zdejmuje okulary i na to kot - hop! i już jest na klacie człowieka i wymusza pieszczoty. Czasem musi się ten kot poświęcić, niech się człowiek poczuje ważny. Ale nigdy po weterynarzu, wtedy człowiek nie zasługuje.
Chustko kochana, masz wspaniałe nowe włosy - to a propo poprzedniego tekstu.
Niemąż opowiadał mi przy kolacji, jak Go kota potraktowała po dzisiejszej naszej wizycie u weta.
Usuńw domu zawołała Go na przytulanko, po czym jak schylił się, by ją przytulić, ostentacyjnie odwróciła się od Niego i poszła do swojego miejsca dowodzenia domem.
no cóż ciche dni przed nim, teraz będzie musiał do Ciebie się tylko przytulać ;P
Usuńmoże w tym czasie kota mnie zaszczyci choć jednym mrrrachnięciem.
Usuńa Ty mraucz do Niemęża, co by w depresję nie wpadł,
Usuńno wiesz- symptom odstawienia;)
Słyszę mojego kota teraz jak męczy jakieś dzikie zwierzę. rano będzie leżała kolejna niespodzianka-prezent od kocura.
OdpowiedzUsuńZwłok wróbli nie liczę nawet, chyba że uda mu się przeszmuglować do kuchni.
a co do tabletek, to dwa lata temu zaszczepiliśmy na wściekliznę pomyłkowo kota sąsiada.
Mnie nie było w domu to pracownik z moją niedowidzącą matką złapali kota i dał wet zastrzyk.
Po czasie się okazało że to nie nasz:)
Jezu, ile sportu, ja bym po takiej dawce umarła.
OdpowiedzUsuńnawet jak to czytam, robi mi się słabo :)
ja zastanawiam się, jak to możliwe, że dałam radę tyle się usportowić.
Usuńjutro pewnie nie dam rady ponieść się z łóżka :O
Aśka - Błaszczykowski, Lewandowski, Małysz, Pudzian, Tomba, Navratilova w jednym ciele. Wreszcie niespełnione, patriotyczno-sportowe nadzieje się spełniają!
UsuńA do mnie proszę od teraz "Wasza Gnuśność". Jaki fstyyyyyyd.....
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńChustko, takie piękne zdjęcie zamieściłaś w poprzednim poście - na krawężniku, jejku.... super, ślicznie Ci w takim intensywnym rudym. Fanstastyczny Giancarlo... Uśmiałam się z rysuneczków na góre stronki - przedstawiającyh Bohaterów Twego bloga. Super:)
OdpowiedzUsuń....ja tez czekam na komiks z vileda, czytam codziennie i focie ogladam, buziolki
OdpowiedzUsuńE tam, psu żadnych cielęcych kotlecików z tabletką nie trzeba dawać. Pysk trzeba otworzyć, tabletkę palcem wepchnąć do gardła, pysk zamknąć biegiem i trzymać przemocą zamknięty i po gardle głaskać. Jak przez chwilę oczy się wybałuszą, znaczy że pies łyknął.
OdpowiedzUsuńA jak się oczy nie wybałuszą, to jak pysk puścisz, tabletka będzie wyplutą. I wszystko.
Jak o psa chodzi.
Kota ponoć trzeba ręcznikiem okręcić przed procedurą.
Nie wiem. Nie mam kota.
Ja tam swojej psicy nic przemocą nie wpycham do gardła. Tabletkę chowam w serku topionym i podaję OSTROŻNIE, bo tak się rzuca, że rękę do łokcia chwyta. Myk, i po tabletce. I prosi o następną
UsuńRęcznik jest przereklamowany. :)
UsuńU mojej koty działał tylko przy obcinaniu pazurów, ale i to nie było proste. Tabletka tą metodą - ani razu nie weszła.
Z agresywnym kocurem tylko raz próbowałam - blizny na udach mam do dziś.
Przez 5 lat , codziennie, mojej psicy tabletki rozniaste byly podawane.
UsuńZ maslem orzechowym - cudo, co od podniebienia sie nieodkleja...
Z watrobka surowa, nie koniecznie swieza...- Kurza byla najlepsza...
I oczywiscie te niezwykle rzadkie lekarstwa w plynie, ktore na sile mozna miedzy zeby wcisnac.
Miałem kota.
OdpowiedzUsuńMiałem kotu dać tabletkę.
Nie mam kota.
nielogiczne kompletnie
Usuńkota się nie ma
to kot ma
kot zwiał.
Usuńto przecie opowieść o schizofrenii...
Usuńbo kot czasem ma w ielorakiego...
Usuńa czasem nie ma....
obawiam się, że ma w tej kwestii decydujące zdanie :)
mraach?
nie masz kota, bo tabletki nie dałeś?
Usuń:)
Sprzedał go po tym, jak sam wyszedł ze szpitala. ;)
UsuńToż przecie archetypiczna historia o człowieku, któren wyzdrowiałbył BO miał przyjąć tabletkę.
UsuńRozumiem kota
:)
swojego?
Usuń:)
to na kajakach teraz ty wiosłujesz :)
OdpowiedzUsuńfela jak czołg, połyka w kąsku mokrego kitiketa
maryśka twardo omija śmierdzące tabletą kęsy
jak chwycę za wiosło, to je złamię :>
Usuńmuszę to zobaczyć, właśnie by nam się pomoc przydała, wykuwanie zbędnego betonu, wylewki i taka tam lekka budowlanka, zapraszam :)
UsuńMoja psica jest cwaną zawodniczką - wie, że karmienie z ręki jest podejrzane i oznacza darmową wyżerkę lepszych kąsków, tzn. tabletkę się wypluwa a otoczkę mięsną spożywa.
OdpowiedzUsuńtaaa, to o kocie czytałam na głos rodzinie i wszyscy tarzali się ze śmiechu. Mamy koty - wiemy o czym mówisz. :)
OdpowiedzUsuńewel> mnie to nie śmieszy :P :P :P
Usuńo rany... o kotach to ja mogę godzinami...
OdpowiedzUsuńI tak mam syberyjkę i maine coonkę. ŻADNA nie lubi noszenia na rękach, ale głaskanie w parterze to i owszem.
Poranek.
Zawsze wygląda tak samo. Mój budzik odpala koty, koty odpalają mnie. Zaczepiają, miauczą, łapką walą.. Bo już wstały i śniadanie by się przydało... Na moje ociąganie się maine coonka podchodzi do mojego pyszczydła (czuję ten oddech) i zaczyna lizać mnie po oczach (abym podniosła powieki). Działa :)
no dobra
OdpowiedzUsuńmoja kota prawie mi oko wydlubala podczas podawania tablety. Jak sobie pomysle, ze mam to powtorzyc, to stwierdzam, ze latwiej mi bedzie podac jej... od drugiej strony.
Sa czopki dla kotow?
O to samo spytałam weta. Niestety czopków dla kota nie ma :( A takie podanie leku byłoby najprostsze, prznajmniej mojej kocie.
UsuńBywa i trzecia opcja - za tydzień znajdujesz tabletkę w kolejnym gdzieindziej...
OdpowiedzUsuńMiałam trzy koty, jednemu aplikowałam co dzień rutinoscorbin (w ramach zakwaszania sików) przez miesiąc, dwa... zero problemu. Kotek między udka, kucam, podaję, tulam, amen.
Z kotą walczyłam i walczę, ale jest do przeskoczenia.
A z trzecim, co to go miałam na tymczasie - kosmos. Wet przyszedł kotu pazury obciąć, obciął trzy... igłę zgiął przy zastrzyku, tak się gad futrzaty sprężył. No nie było bata. Tabletkę podawałam, ale musiałam mieć zapas. Na robale kupowałam dwie, kot dostawał pół. Czasem przyjął dopiero te ostatnie pół. :)
Te AUTENTYCZNE opisy postępowania z kotem są lepsze od najlepszych dowcipów :-)))
OdpowiedzUsuńJa miałam psa, prawie wyżła, który z racji jakiejś szczenięcej infekcji miał całe 12 lat życia rozwolnienie 2x w tygodniu. Skutkowało 5 tabletek węgla. Tabletka owinięta w mięsko wypadała dyskretnie bokiem pyska, pies patrzył niewinnym i nieświadomym wzrokiem. Pokruszonych nie tknął. Jedyna metoda - ułożyć w stosik, wepchnąć głęboooko do gardła, szybko wyjąć rękę i przytrzymać zamknięty pysk do góry. Na szczęście wyżły są łagodne z natury...
OdpowiedzUsuńJa ma dwa koty i dwa psy. I dać tabletke psom to "pikuś". Ale z Tygrysem to tragedia. Chowa się ,drapie, wypluwa, slini, wymiotuje, no wszystko robi tylko nie to co trzeba. Najczęsciej się nie udaje i jeżdzę do Weta(18 km). Az sie boję co to będzie dalej, bo Tygrysek już 12 lat skończy i coraz częściej może wymagać leczenia. Ale sposobu na kulke maslana z lodówki jeszcze nie próbowałam. Może się uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję - za poprawienie nie najlepszego humoru z samego rana i uświadomienie mnie co mnie czeka podczas pierwszego odrobaczania naszego małego kotka. =D.
OdpowiedzUsuńU nas na stanie dwa naiwne psy i trzy cwane koty.
OdpowiedzUsuńPodawanie kotom tabletek kojarzy mi się ze słowami "Nożesz k...waaa!!!!"
Jak mogę wybrać, to u weta proszę o zastrzyki zamiast tabletek i sama je robię. Mniejszy stres dla obu stron.
A odnośnie zwierzątek i krzepy. Kiedyś kuzyn poszedł na targ kupić psa dla syna. Jakaś babina woła na niego, że ma pięknego szczeniaczka. Wyjmuje z pudła szczenię wielkości niedźwiadka. Kuzyn nieśmiało, że chce małego pieska, a ten to chyba duży wyrośnie. A baba na to "On duży nie będzie, on tylko taki MIĘSNY".
No i zostało w rodzinie. Jak kto rosły i postawny, a przy tym nietłusty, to mięsny jest.
Tego, Chusteczko, pozwolę sobie życzyć pewnej szczuplutkiej pani...
:)
Właśnie sobie zdałem sprawę, że właściwie to w wielu wypadkach po odwiedzinach na twoim blogu mam rogala na twarzy a czasami umieram ze śmiechu. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za technologię z podawaniem tabletki kotu :-) Mam to szczęście, że mój kot póki co nie choruje. Mam nadzieję, że nieprędko będę musiał podawać mu jakiekolwiek tabletki.
i to od dłuższego czasu tak jest:)
Usuńczego życzę Chustce i nam jak najwięcej!:)
Ja wiem, ze wy o kotach, ale jakbym o dziecieciu swym czytala. Lat 14, czternascie
OdpowiedzUsuń:)))
Usuńdla kota takie wciskanie tabletki jest stresujace i moze skonczyc sie zejsciem :(
OdpowiedzUsuńja podaje swoim kocim damom krople na kark
one nawet do konca sie nie orientuja co sie dzieje
bo gwiazdy nawet smakowych tabsow nie przyjmowaly