Niemąż zaginął, gdy wchodziliśmy do Babci B. na obiad.
należy tu napomknąć, że na pierwsze wystąpiła mazurska botwinka z ziemniakiem i śmietaną, dokwaszana sokiem cytrynowym.
sawuar - fer jest następujący: do głębokiego talerza nalewasz botwinka-wody z botwinką, gdzie następnie wciapujesz ziemniaka, którego rozmlaskujesz widelcem, czyniąc biało-różowo-bordowe cuda kolorystyczne - również na obrusie i ubraniu.
tak przy okazji - znacie taką potrawę? a może tylko u nas tak się jada, bo ja lubię coś takiego?
więc.
wchodzimy na obiad, botwina uśmiecha się złośliwie do widelca w sprawie ziemniaków, próbuję więc sobie przypomnieć, czy mam w domu wybielacz, a tu, co ja paczę! Niemąż zaginął, Niemęża nie widzę, Niemęża brak.
nie ma.
idę, sprawdzam, szukam.
widzę.
zaszył się w ogrodzie i rozmawia przez komórkę.
zadzwonili od organizatora konkursu FFF z pytaniem, czy
pan nie jest hakerem albo czy nie miał pan zgłoszeń, że jak ktoś u pana klika na koszulkę, to licznik przesuwa się o dziesięć albo sto głosów?
bo, proszę Czytaczy,
inni uczestnicy konkursu nie rozumieją jak to możliwe, że pana koszulka ma już tyle głosów, bo w poprzednich edycjach tak się nie zdarzało.
oraz:
dostaliśmy dwa zgłoszenia, że jako haker pan nas spamuje.
haaa!
obiadowa botwinka była pyszna.
trochę na szczęście jej zostało i dostałam do domu, na kolację.
***
jeśli chcielibyście dalej głosować, tu jest adres:
https://www.facebook.com/Grolsch.Polska?ref=stream&sk=app_442988809072523
koszulki autorstwa Niemęża (który w konkursie występuje jako Piotr), zakwalifikowane przez żuri do drugiego etapu, są dwie.
nr 4, która ma 53 głosy.
nr 5, która ma 868 głosów.
jeśli chodzi o tę nr 4, to powiem Wam szczerze, że wolę ją na innym tle.
zamiast czarnego, bardziej podoba mi się zielone tło.
i myślę, że biała też byłaby bardzo ładna.
jak sądzicie?
pozostając jeszcze w temacie koszulek - Niemąż rozwinął się, m.in. w koszulkach
chustkowych oraz
śffinkowych.
te tu to moje ulubione śffinkowe:
zastanawiam się, ile musiałaby kosztować taka koszulka, żebyście zechcieli ją kupić.
otóż moim głównym zmartwieniem jest jakość bawełny.
jestem zdania, że lepiej pozostawić koszulki w fazie projektów, niż produkować towar marny gatunkowo, który zdefasonuje się po pierwszym praniu.
z drugiej zaś strony oferowanie tiszertów po np. 89 zł wydaje mi się kosmicznym przegięciem - nawet gdy chodzi o promowanie "dobrego" brandu.
***
odbiałczam się.
muszę więc spać z poduchą pod nogami, bo mi puchną, psia-ich-mać.
co to jest za ekwilibrystka, żeby ułożyć się do snu z torebką wiszącą poza łóżkiem, by nie ciągnął się, był drożny i nie uwierał kabelek; ze spuchniętymi w kostkach nogami na poduchach, by odpoczywały; z głową wysoko oraz kręgosłupem prosto, by przepona nie naciskała na jelita, by się nie porzygać.
jednocześnie pozycja musi być na tyle strategiczna, by móc w nocy błyskawicznie zareagować na jednoznaczne komunikaty górnego i/lub dolnego odcinka przewodu pokarmowego.
a skoro już się pożaliłam, idę się mościć.
dobranoc.