skoro się domagacie, dziś będzie o seksie - o jedynym
takim seksie w moim życiu.
kochany Synku,
zapytałeś się mnie kilka dni temu, po co Ci są jajeczka.
odpowiedziałam, że są potrzebne, żebyś mógł zostać tatusiem i po to, żebyś jako dorosły mężczyzna miał ciepły, niski głos. opowiedziałam też Ci o eunuchach - podczas słuchania trzymałeś się dość kurczowo za przyrodzenie.
wiesz też, skąd się biorą dzieci - mama in spe i tato in spe muszą się bardzo kochać, mieszkać razem i sypiać w jednym łóżku, wówczas staną się rodzicami.
wiesz również, że ciąża trwa, że dziecko w brzuchu u mamy wygląda początkowo jak fasolka, później jak kijanka, później staje się małym ludzikiem, którego w odpowiedniej chwili należy desantować w szpitalu (tu należy podziękować Babci B. za nieoceniony wkład w edukację Syna poprzez zakup stosownej literatury fachowej: Babciu, tenk-ju).
i chociaż mi nie dowierzasz, i chociaż często śmiejesz się z tego, to wiesz, że dzieci wychodzą od mamy z brzucha.
a teraz opowiem Ci jak to było z Tobą.
zacząłeś istnieć 2 maja 2004.
i od pierwszej chwili wiedziałam, że to Ty.
moje dziecko. koniecznie chłopczyk.
ciąża była najlepszym okresem w moim życiu.
chmura hormonów kołysała mnie wspaniale, nie miałam żadnych dolegliwości.
poród nastąpił 21 stycznia, w dzień Babci.
aż do momentu założenia cewnika próbowałam przekonać siostry, że może jeszcze nie jest to pora, że może mogę być w ciąży dziesięć, ba, jedenaście miesięcy.
potem było cięcie cesarskie na życzenie, bo nie lubię bólu.
cięcie trzeba było dociąć, bo okazało się, że jesteś większy, niż wskazywało usg i doktor Z. nie dawał rady Cię wyciągnąć.
w progu sali porodowej stała Babcia B., z przejęcia miała czerwone plamy na buzi i szyi, za Nią stał twój tato, wystrojony okolicznościowo w marynarkę.
-
pani wypycha mięśniami brzucha - powiedział doktor Z. i hop! wyskoczyłeś: śliczny, pulchniutki, kosmaty Pulpecik, 61 cm i 3900 g miłości.
położono mi Ciebie przy piersi. od razu zacząłeś energicznie ssać.
cud natury.
i weszłam w macierzyństwo, pasmo radości i sukcesów, nieustający powód do dumy i szczęścia.
uwielbiam być mamą.
***
tak na marginesie - to dokt
or Z. wykrył mi raka.