w ankiecie o roli seksu w chorowaniu oddaliście łącznie 878 głosów, z czego:
593 głosów na seks jest ważny, ale najważniejsza jest bliskość, czułość
145 głosów na od seksu zdrowieje się
79 głosów na gdy choruję skupiam się tylko na chorowaniu
61 głosów na seks jest dla zwierząt, wolę czytać Coehlo
przede wszystkim uważacie, że liczy się bliskość, czułość (68%).
spolaryzowanych opinii jest tyle samo (16% na nie, 16% na tak).
zapytałam się Was, co sądzicie na ten temat.
poniżej zamieszczam kilka głosów.
AnonimowyApr 23, 2012 05:39 AM
(...) zaintrygował temat zbliżeń w chorobie. Jestem rękami i nogami za. Sex poprawia nastrój i daje siły do walki. A przede wszystkim poczucie że ktoś jednak kocha nas w zdrowiu i chorobie, no bo jeśli kręci go chorowitka, to albo ma nierówno pod sufitem, albo zakochany. Chociaż to może być równoznaczne. (...) Anka
AnonimowyApr 23, 2012 02:30 AM
(...) mój mąż stwierdził ,ze z kobietą która jest jak 'wypatroszona kura 'on przyjemności z sexu czerpać nie może i nie chce i się brzydzi .Mimo ,że mieszkamy razem ,nie ma bliskości ,nie ma wsparcia . (...).
AnonimowyApr 22, 2012 11:57 PM
Erotyka w chorobie nowotworowej jest trudna bo:
(pisze z punktu widzenia kobiety) wygladam jak wygladam - zmarnowana, wysuszona, wymeczona, blada, stad i nie za bardzo mam pewnosc siebie zeby sie pokazac i swego ciala bez skrepowania uzyc.
Mezczyzna moj widuje mnie w sytuacjach pod tytulem rzygam, robie pod siebie, slaniam sie,pocę, jęczę (nie z rozkoszy) calymi dniami, zdycham.
Trudno zlapac ten nastroj, kiedy czuje sie kobietą, a nie pacjentką, kiedy nic nie boli, kiedy moge swobodnie zaszalec na męskim ciele. No i jak tu seks celebrowac kiedy czlowiek ciagle gdzies z tylu glowy ma "umre". A moze to ostatni raz? A czy to ma sens? Moze lepiej niech mnie pamieta zdrowa w łóżku, a nie taką zmarnowaną? A jak umrę w trakcie? (...) ciężko opuścić rolę chorego mnie, a jemu zapewne ciężko wyjść z roli pielęgniarki. I tyle.
(pisze z punktu widzenia kobiety) wygladam jak wygladam - zmarnowana, wysuszona, wymeczona, blada, stad i nie za bardzo mam pewnosc siebie zeby sie pokazac i swego ciala bez skrepowania uzyc.
Mezczyzna moj widuje mnie w sytuacjach pod tytulem rzygam, robie pod siebie, slaniam sie,pocę, jęczę (nie z rozkoszy) calymi dniami, zdycham.
Trudno zlapac ten nastroj, kiedy czuje sie kobietą, a nie pacjentką, kiedy nic nie boli, kiedy moge swobodnie zaszalec na męskim ciele. No i jak tu seks celebrowac kiedy czlowiek ciagle gdzies z tylu glowy ma "umre". A moze to ostatni raz? A czy to ma sens? Moze lepiej niech mnie pamieta zdrowa w łóżku, a nie taką zmarnowaną? A jak umrę w trakcie? (...) ciężko opuścić rolę chorego mnie, a jemu zapewne ciężko wyjść z roli pielęgniarki. I tyle.
AnonimowyApr 23, 2012 02:02 PM
Moja partnerka ma raka. Choroba utrudnia zbliżenia, ale nie bliskość. Sądzę nawet, że brak bliskości może być jedną z przyczyn tej choroby. Nie wiem, czy seks ma właściwości uzdrawiające, ale odrzucanie go w związku z osobą chorą na raka, z pewnością nie sprzyja zdrowieniu ani dobrej atmosferze. Tak więc można powiedzieć, że dla zdrowia "bawimy się w doktora" ;).
Odkryłem, że ta nowa intymność ma dla mnie nie mniejsze znaczenie niż dla niej.
Moja partnerka ma raka, co oznacza, że po prostu musimy bardziej kombinować. A w tej sferze kombinowanie jest przyjemne.
Odkryłem, że ta nowa intymność ma dla mnie nie mniejsze znaczenie niż dla niej.
Moja partnerka ma raka, co oznacza, że po prostu musimy bardziej kombinować. A w tej sferze kombinowanie jest przyjemne.
Patrząc na nią zaryzykuję twierdzenie, że ta kwestia stanowi istotny element powrotu do zdrowia.
AnonimowyApr 23, 2012 06:35 AM
Sex w chorobie... Cóż. 3 lata temu zdiagnozowano u mnie nasieniaka jądra. Miałem operację, a rok później chemię (3xBEP) związaną z przerzutami. Z tego, co pamiętam, niezależnie od stanu w jakim byłem, zawsze gdzieś ochota się pojawiała;) Najgorsze było po operacji, bo przez ładnych kilka tygodni "musiałem starać się" nie myśleć nawet o seksie, bo po prostu pojawiał się ból. Z czasem wszystko zaczęło działać na nowo;) Na szczęście nie miałem nigdy traumy związanej ani z utratą jądra, czy poczucia, że jestem mniej atrakcyjny, bo np. wypadły mi włosy. Ale to pewnie duża zasługa mojej kochanej żony:)
(...) Mam chorobę, która mocno bije w seks.
Ale się nie dajemy. I mamy seks i erotykę i wspólny świat i własne sprośne żarty. I jak choroba daje czadu, to wiemy, że to choroba a nie ja i za chwilę będzie lepiej.
Seks jest, nikt go z powodu choroby na banicję nie skazuje. Trzeba przy tym sporo szczerości a wstyd i zahamowania siedzą zamknięte za drzwiami sypialni.
Do seksu służy głowa a nie genitalia, choć są przydatne, nie powiem. :-)
Ale się nie dajemy. I mamy seks i erotykę i wspólny świat i własne sprośne żarty. I jak choroba daje czadu, to wiemy, że to choroba a nie ja i za chwilę będzie lepiej.
Seks jest, nikt go z powodu choroby na banicję nie skazuje. Trzeba przy tym sporo szczerości a wstyd i zahamowania siedzą zamknięte za drzwiami sypialni.
Do seksu służy głowa a nie genitalia, choć są przydatne, nie powiem. :-)
Wracając do głównego tematu, w szpitalach i u lekarzy jest to temat nieobecny, tak jakby chory/a przestała być człowiekiem a stała się pacjentem tylko. Dlatego, że nie leczy się człowieka a tylko jakiś organ człowieka. Nie ma podejścia holistycznego do leczenia, jak ktoś ma raka żołądka to się leczy żołądek koniec kropka. Inne problemy niż leczenie schodzą na dalszy plan.
(...). Z narzeczonym rozstałam się jeszcze przed chorobą, teraz gdybym chciała poznać kogoś, nie mogłabym zataić przed nim faktu, że jestem chora, a znowu wprowadzać kogoś w świat choroby wydaje się ponad moje i jego siły. Nie wspominając faktu, że moja choroba dotyczy narządu rodnego /rak pochwy/ i po intensywnym leczeniu uprawianie seksu jest raczej niemożliwe. Myślę, że ten temat jest bardzo ważny i dobrze, że go poruszyłaś.
(...). Z narzeczonym rozstałam się jeszcze przed chorobą, teraz gdybym chciała poznać kogoś, nie mogłabym zataić przed nim faktu, że jestem chora, a znowu wprowadzać kogoś w świat choroby wydaje się ponad moje i jego siły. Nie wspominając faktu, że moja choroba dotyczy narządu rodnego /rak pochwy/ i po intensywnym leczeniu uprawianie seksu jest raczej niemożliwe. Myślę, że ten temat jest bardzo ważny i dobrze, że go poruszyłaś.
(...) Myślę, że seks w chorobie jest bardzo ważny, ale wiele zależy od zdrowego partnera. Jeśli on pokaże, że osoba chora jest dla niego piękna, atrakcyjna i kochana, wtedy zbliżenie będzie czymś wyjątkowym dla obu stron. Na pewno poprawi się pewność siebie chorej i da więcej siły do leczenia. (...).
uważam, że
po pierwsze - atrakcyjność stanowi stan umysłu, a nie - ciała (jestem kobieca pod warunkiem, że tak się czuję).
nie mieści mi się w głowie, jakim ćwokiem trzeba być, żeby uważać, że kobieta po chemioterapii, mastektomii, albo wypatroszona nie jest już atrakcyjna.
czy można redukować atrakcyjność kobiecą do włosów na głowie, dwóch piersi i sprawnej pochwy?
po drugie - atrakcyjność zależy od tego czy tak nas postrzega partner - przeglądamy się w jego oczach.
co powiecie na takie uogólnienia?
pod Twoimi uogólnieniami podpisuję podpisuję się dwoma cyckami ;P
OdpowiedzUsuńNa ten temat powiem tak: jeśli ktoś mówi o wypatroszeniu (czego przecież nie widać), to prawdopodobnie ucieka od własnego lęku przed chorobą, albo przed świadomością własnych braków, najczęściej mentalnych.
OdpowiedzUsuńzgadzam sie. dla mnie zawsze bycie sexy to to co glowa pozwala zrobic z cialem, a nie cos co wychodzi z ciala i potem dopiero jest przetwarzane w glowie.
OdpowiedzUsuńnatomiast nie do konca zgodze sie z tym, ze nasza atrakcyjnosc zalezy od tego czy tak nas postrzega partner. no bo jesli jest debilem, to jaki to ma zwiazek z nami? rozumiem, ze moga byc chwile, kiedy szukamy potwierdzenia pewnych rzeczy w jego oczach, natomiast nie wierze, ze mozna sie poczuc atrakcyjnym tylko dlatego ze ktos inny tak mysli. a nawet jesli, to jest to stan nietrwaly i ulotny, bo bedziemy stale potrzebowac zapewnien z jego strony.
OdpowiedzUsuńzakładam, że nie jesteśmy z debilem :>
Usuńa przeglądanie się w czyichś oczach jest dla mnie czymś innym niż żądanie stałych zapewnień.
my nie ;) ale duzo ludzi niestety jest... sama sie temu dziwie, jak rozgladam sie po znajomych. zgadzam sie, ale wtedy przegladanie sie nie jest dla mnie rownoznaczne z tym czy partner postrzega nas za osobe atrakcyjna czy nie. bardziej na zasadzie, ze wiem ze jestem i przygladam sie temu, zeby zobaczyc jak to wyglada z zewnatrz. nie wiem czy wyrazam sie tu jasno...
UsuńJa uważam, że partner ma ogromne znaczenie. W końcu tworzymy związek, jedność i jeśli on nie będzie mnie akceptował w chorobie, to trudno będzie mi poczuć się seksownie. I a)zakładam, że nie jestem z debilem, b)zakładam, że się kochamy i oczekujemy od siebie nawzajem wsparcia, zrozumienia i bliskości.
UsuńZawsze się przeglądamy w cudzych oczach. nawet jak patrzymy w lustro, nasze oczy stają się trochę "cudze". To istota życia w społeczeństwie.
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=9_lLzasVFlA
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńracja to święta, że atrakcyjność to stan umysłu.
OdpowiedzUsuńnależy również zwrócic uwagę na to, że osoby z silnie zaburzonym poczuciem właśnej wartości często mają relację z seksem i z bliskością dość wyboistą.
ponadto, niestety, jestem przygotowana na atak trolli.
ze tylko wyboista to eufemizm. najgorsze, ze wszystko sie zwykle bierze od rodzicow, ktorzy zamiast utwierdzac dziecko w przekonaniu, ze jest kims wartosciowym, potrafia mu spieprzyc cale zycie, ze tak to ujme skrotem myslowym. takich przypadkow tez mam sporo wokol siebie...
UsuńNic tak nie pociąga,przyciąga uwagi jak młode, atrakcyjne ciało. Postrzeganie jest w tym przypadku drugorzędne i nie jest w stanie zamazać anatomicznych niedoskonałości, nasz instynkt jest silniejszy - męska[zwierzęca] natura decyduje o tym jakie bodźce najsilniej na nas oddziałują. Urojone postrzeganie nie zwiedzie naszego pierwotnego instynktu, tylko kobiecie może wydawać się, że jest inaczej.
OdpowiedzUsuńByć może jestem ćwokiem, ale przynajmniej szczerym..
cialo niemlode tez moze byc atrakcyjne. na moja silownie chodzi babka po 50, ktora wyglada lepiej od wszystkich nastolatek ktore tam chadzaja. poza tym mowimy tu o dwoch roznych sprawach - nikt nie mowil, ze nie nalezy o siebie dbac.
UsuńWiesz, ja ciebie rozumiem, mało tego - mimo że kobietą jestem, uważam, że jeśli facet nie dostrzega ewidentnych walorów "młodych atrakcyjnych", to coś z nim nie teges. Ale dostrzegać i doceniać, a całą resztą postępowania wynikającego z "zamienienia się na głowy z przyjacielem z kroku" istnieje zasadnicza różnica.
UsuńMłode atrakcyjne ciało jest i miłe dla widoku kobiet, nie tylko mężczyzn, ale człowiek ma po to rozum by panował nad pewnymi instynktami. Gdyby było inaczej to do dnia dzisiejszego siedzielibyśmy na drzewach. Być może jesteś ćwikiem i choć szczerym to przyznam, że ćwoków nie lubię i całe szczęście na świecie nie tylko są ćwoki.
Usuńale nie czyni z nikogo cwoka podanie swoich preferencji, ani te preferencje. czyni to dopiero sposob w jaki sie zachowuje i co sie robi z tymi preferencjami.
Usuńparcie na młodość, to niestety nieudany wymysł ruchu hipisowskiego (który ogólnie lubię), czyli "akcja" całkiem młoda :)
Usuńatrakcyjność chudości tez jest wymysłem niestarym, wymysłem przemysłu modowego (podkreślam tu słowo - przemysłu).
może jestem pokopana, ale najbardziej fascynującymi facetami w moim życiu wcale nie byli młodzi, piękni i ustawieni. tylko tacy, co to mieli charyzmę.
że mózg jest najbardziej seksownym organem, to twierdzenie to wg mnie 100% prawdy w prawdzie ;)
Nie da się nic lepszego napisać od tego, co zawarłaś w podsumowaniu. Dodałabym jedynie, że ta oczywistość dotyczy wszystkich, nie tylko dotkniętych chorobą.
OdpowiedzUsuńteż o tym pomyślałam...
Usuńw sumie, w chorobie czy bez niej - mamy te same potrzeby.
Piąteczka!
UsuńZgadzam się z Twoim uogólnieniem Joasiu w 100%.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś by mnie tak potraktował w chorobie, jak pisały niektóre osoby w komentarzach, to uznałabym to za porażkę, bo to by znaczyło, że źle wybrałam, że ten ktoś na mnie nie zasługiwał.
OdpowiedzUsuńRzadko komentuję, ale ciągle jestem.
Czasami jest mi tak strasznie przykro, jak czytam niektóre komentarze adresowane do Ciebie. Zastanawiam się wtedy, jak można być tak świadomie okrutnym? Czy można być aż tak podłym? Nie, ja tego nie rozumiem. Widocznie nie mam zbyt pojemnej głowy, bo nie chce się w niej to wszystko pomieścić.
Pozdrawiam
Agata
ale chyba za porazke tej osoby a nie Twoja...
UsuńToś się Chustko wysiliła w tym poście ... Ankieta, cytaty, krótkie podsumowanie.
OdpowiedzUsuńMiernota.
Aż szkoda, że temat tak ważny został tak "na łatwiznę" wzięty przez Ciebie.
Anonimowy - spadaj!
UsuńNo łatwizna, rzeczywiście, luuuzik.
Gadam z trollem, jasny gwint.
Ostatni raz - obiecuję!
Temat zapowiadany, poprzedzony kilkudniowa ankietą. Słabo, coraz słabiej.
UsuńSzkoda klawiatury.
UsuńZmilczę.
Anonimie, a czego oczekiwałeś? perwersji jakiejś?
Usuń:/
Viki - chyba detali;)
UsuńZ odgłosami w tle:P
Anonimowy z 1:14> nie bój żaby.
Usuńwięcej będzie w wywiadzie ze mną w Radio TOK FM.
Ożeszku!
UsuńNormalnie się nie doczekam.
Tych efektów specjalnych... mniaaammm...:D
Chuściku, tylko dużo odgłosów paszczom proszę ;P
UsuńNa trole i hejterów mam to:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=OrI81ktqOFY&list=UUACZeXd1lxlDYT3XE-GxWBQ&index=9&feature=plcp
A cóż to za "dzika godzina" w komciach?
OdpowiedzUsuńNie da się naprawić, Chusteczko?
nie umiem :/
Usuńto nie jest "dzika" godzina!
Usuńto MOJA godzina, czyli czas gorski-Arizona.
zmienia sie w: ustawienia=>jezyk i formatowanie.
Naum sie!
UsuńKto jak kto - no wiesz?
Nie chce Ci się - no nie chce jak nic!:P
Ingrid - nooo... dla mnie dzika:D
UsuńDorothea: dodaj do tej, ktora widzisz 9 w czasie letnim (8 w zimowym) i juz masz swoja cywilizowana, srodkowoeuropejska :P
Usuńoraz ja jestem zachwycona, tym, ze komcie pokazuja mi sie w moim czasie :)))
UsuńNo zgadza się!
UsuńIno Chuścina nie w Arizonie, a w Polsze stacjonuje:D
Znaczy u Ciebie 02 PM... kurczę - ładna godzina!
A u mię już nocka ciemna, a rano do roboty, jasssny gwint!
wiem, wiem
Usuńale moze kiedy na jakie wywczasy przyjedzie...
z Chustka nigdy nic nie wiadomo :)
tylko ciiiicho, bo zaraz sie ktos odezwie, ze nie tylko na sushi zbiera ale jeszcze na zwiedzanie Grand Canyon :D
Ależ jasssne, Ingrid!
UsuńCicho sza:D
milczę, gdyż pakuję walizy do Arizony.
UsuńTos sie Anonimowy wysilil w tym poscie... Gornolotne stwierdzenie, calkowite zbanalizowanie, obrazliwe uwagi.
OdpowiedzUsuńMiernota.
Az szkoda, ze temat tak wazny zostal tak "na latwizne" wziety przez Ciebie.
Po pierwsze, po drugie zgadzam się. Po trzecie - nigdy nie poddawać się opiniom ludzi, którzy nie chcą mnie/Ciebie zrozumieć.
OdpowiedzUsuńBuziaki Chustko. Dobrych snów.
jestem tak nabombiona, że nie wiem czy mam pochwę, nie wiem co to jest, jak działa a miły nadal pobudza coś co nie istnieje ;)i nawet jak tego nie ma to działa, ot siła relacji ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to.
UsuńA ja chcąć napisać "Chustko" muszę się starać bo wciąż piszę "siostro" :) Siła relacji - potengom;)
wróbel:))))))
Usuńdobra,dobra, już idę na grzędę ;)
Usuńno długo żyję, ale żeby o TYM mówić grzęda nie słyszałam hahahahahahhahaha
Usuńno w sumie całkiem proste skojarzenie :))
Oplułam monitor. :D
Usuńja też oplułam :D
UsuńMiłego siedzenia na grzędzie! ;)
Usuń"Ten stąpa po różach, co po grządkach depce" Lec
UsuńBlondi, to nie grządka a grzęda :))))
UsuńNo widzisz viki, nie popisałam się. Trudno.
UsuńOstatnio niewiele rzeczy mi wychodzi:(
eeeetam;) każdemu się zdarza coś przeoczyć:)
UsuńOstanio wyczytalam w Huffington Post, ze na interesujace pozycie seksualne wplywaja najlepiej osobne sypialnie.
OdpowiedzUsuńPiekni i gotowi wkraczamy do sypialni, robimy sobie dobrze i opuszczamy wspolne loze zanim partner zacznie chrapac, zalozy sobie maske na bezdech lub po prostu zacznie pierdziec.
Kuszaca propozycja!
Mozemy budzic sie wyspani doskonale i mozemy umawiac sie na sex sesje zgodnie z terminarzem...
Z mojego punktu widzenia: bedzie brakowac ciepla, tego fizycznego ciepla, ktore wybacza chrapanie, popierduchy i nawet syndrom ' niespokojnych nog'. Cieplo ciala, ktore czujesz o poranku ..
to jest bardzo ciekawy temat.
Usuńznam pary, które bardzo się kochają, ale sypiają osobno. twierdzą, że nie umieją się inaczej wysypiać.
Ja śpię razem z mężem, ale mamy osobne kołdry. Pod wspólną nie udaje nam się wyspać.
UsuńWspólna kołdra o szerokości minimum 220 cm i się da :)
UsuńJedna z polecanych opcji na maly metraz to parawan w sypialni. Mozna sie za nim przebrac, nozke wystawic i zachowac to ciut odkrywania prywatnosci z odrobina pieprzu....
UsuńMy za to nie możemy się wyspać jeśli śpimy osobno. Jesteśmy do tego stopnia uzależnieni od spania blisko siebie, że nawet jak przyjdzie nam spać w górskim schronie, przesuwamy łóżka obok siebie ;). Chyba, że sala wieloosobowa, wtedy cierpimy ;). Choćby małym palcem od stopy się stykać, ale kontakt musi być. I dwie kołdry też nie wchodzą w grę - za bardzo izolują nas od siebie. Jedna wielka, taki wspólny kokonik ;).
UsuńChoc czasem na serio sie zastanawiam, czy tez nie warto sie wyspac osobno, a o poranku bladym sie poprzytulac....
OdpowiedzUsuńNiepoprawna w polskiej pisowni jestem..z Androida Tablet sie porozumiewam i opcji na ogonki nie znalalam.
Monika WI
Chuscio Droga,
OdpowiedzUsuńMasz to wielkie szczescie, ze chorowanie wpasowalo sie w wielki czas zakochania. Biedne te, ktore chorowanie dziela ze swoimi Voldemortami...
:(
Pamiętam słowa męża , kiedy zobaczył brak mojego jednego naleśniczka:i tak bawię się tylko jednym piersiątkiem, przeciez nigdy nie udało mi się dwóch od razu całować.Rozczuliły mnie te słowa i rozbawiły:)Kiedy uzupełniono puste miejsce jemu i tak pozostało do dzisiaj uwielbienie dla tej starszej.
OdpowiedzUsuńKubusiowa puchatkowa
piękne słowa miłości Twojego Męża.
UsuńCiekawy post, bo faktycznie, nie dotyczy tylko tych z choroba. Nie mowi sie o tym wcale, ale przeciez takze bardzo duzo kobiet po menopauzie jest "patroszona". Smiem twierdzic, ze wiekszosc nawet. A na grzede, ze zacytuje klasyka powyzej, nadal - a przynajmniej mam nadzieje - wskakuja :)
OdpowiedzUsuńno to prawdziwy klasyk ;)))))
Usuńa właściwie Wróbel z Klasą :)
tak mi sie jeszcze przypomnialo: to nie tylko my kobitki mamy byc atrakcyjne....meskie brzuchatosci i podmarszczone tylki prosze o odpowiednie zaprezentowanie, abym miala ochote na 'grzede' wskoczyc.
OdpowiedzUsuńbingo !!!!
Usuńa "grzęda" robi , oj robi furorę :))))
"grzeda" ( ave Wrobel !!!) jest super.Teraz to tylko ' Koko, Euro Spoko' :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńcoś dawno troli nie było. smutno i jakoś tak za inteligentnie.
OdpowiedzUsuńgdzież jesteście kretyni - anonimi? bez was blog jest z sensem :|
o widzę kolega nabuzowany i chętnie by komuś ....ął :)))))
UsuńWieloraki, nie każdy chce ujawnić swój profil, stąd niektórzy funkcjonują tu anonimowo. Ja na przykład nie chcę, korzystając z popularności bloga Chustki, promować własnego bloga.
UsuńMoje antytrollowe motto:
Bądź uprzejma dla trolli.To najbardziej je złości.
Pozdrawiam:)
Reniferowa
to jasne, że nie każdy, kto tu funkcjonuje anonimowo jest trolem. jednak każdy trol jest tu anonimowy.
UsuńNie do końca. Był Sławek, który pisał otwarcie.
UsuńChustko, uwielbiam cię czytać. Aż biję od Ciebie ogromna chęć życia. Chciałabym kiedyś potrafić tak patrzeć na to wszystko jak Ty to robisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Isobel
Ale w głębi serca na pewno cieszysz się, że nie jesteś w sytuacji Chustki... Tak jak każdy z tu piszących
UsuńNo i nic nie mogę dodać - wyprzedziłaś wszystkie moje myśli:-) Pozdrówka!
OdpowiedzUsuńNiech wypowiedzą się chore osoby a nie teoretycy! Ja jestem 9 lat po raku piersi,mam piers śladu nie mam.........Wystarczy poczytać fora popatrzeć ile kobiet zostaje opuszczonych w chorobie.Faceci są wzrokowcami a nie aniołami bez jaj a z duszą wrażliwca.Nie będę tu opisywać ile przeszłam w chorobie przykrości prze zmęża jakie mial odbicia od normy ale warto naprawdę bo nikt nie obiecywał,że będzie lekko
OdpowiedzUsuń