wypchnęliśmy popołudniu Syna do Voldemorta, zapewniając Go, że będzie się dobrze bawił, a jeśli nie - może zawsze zadzwonić po nas; po czym pojechaliśmy na spacer po dużym mieście.
wróblowy Miły opowiadał cuda o knajpie senegalskiej na Saskiej Kępie, więc zacumowaliśmy tam na małe co nieco przed obiadem w domu.
zjedliśmy zupę-krem z batatów.
podawana jest z odrobiną śmietany, kawałkiem limonki i kawałkiem cienkiego placka, chyba pszennego.
pycha.
bataty, jak się okazuje, smakują i mają kolor jak skrzyżowanie dyni, ziemniaka i marchewki.
do tej pory sądziłam, że są bardziej słodkie i mają bledszy kolor.
a może są różne odmiany batatów?
Niemąż zawiózł mnie też do serca stolicy, gdzie w MG Eat wypiłam ciut caffe latte na mleku sojowym i zjadłam kawałek kawałka obłędnie smacznej jabłkowej tarty z chrupiącą bezą na wierzchu.
i przyglądałam się ludziom.
niesamowite, ilu ich jest i jak szybko się przemieszczają.
to był bardzo, bardzo męczący dzień.
i bardzo pozytywny - bo zjadłam nowe potrawy, dałam radę trochę spacerować, nie musieliśmy szukać w trybie natychmiastowym samochodu/ławki/ubikacji/apteki/lekarza.
tak oto zmienia się punkt widzenia.
cóż, każdy odnosi sukces na miarę własnych możliwości.
12 lat temu
a ja mam pytanie.
OdpowiedzUsuńPo co wpisujesz daty postow po kolei dzien za dniem jesli i tak wiadomo ze nie sa tak pisane? tego posta nie bylo dzis rano, a date nagle ma wczorajsza. Bez sensu.
Poza wszystkim - zdrowka i wiecej, duzo wiecej sil na fajne dni zycze.
A.
Może dlatego, że opisuje właśnie ten konkretny dzień, który minął? :) A może go napisała wczoraj, a dzisiaj wkleiła? Czy to ważne :) Nie chcę się za autorkę wypowiadać, ale skoro KAŻDY dzień jest ważny, to ta chronologia jest dla mnie pewnym wyrazem tego, że Joasia ciągle JEST i będzie. Tak jak numerowanie postów. Ale może to subiektywne odczucie.
Usuńpozdrawiam
bo wczoraj nie miałam siły na pisanie, ot co.
Usuńno tak, rozumiem ze nie mialas sily, dziwie sie tylko ze oznaczasz ten post jako wczorajszy skoro jest dzisiejszy. Tylko tyle.
UsuńPozdruffka
A.
ten post jest wczorajszy.
Usuńszukanie dziury w całym...
Usuńnie szukanie dziury,tylko po co wpisywac inna date niz faktyczna kiedy wpis byl zrobiony-dziwi mnie to,ot co.
UsuńAnonimowy z 20.35 i wcześniej: A po co, dlaczego, komu i jakie to ma znaczenie?
Usuńuznaj mnie za szczegolarza, zreszta co to, pytac nie wolno? ciebie nie interesuje to nie pytaj i git
Usuńano chyba dlatego, że dotyczy tego właśnie dnia, co wpisany w dacie. przecież to nie jest data posta, tylko opisanego dnia! i o to chodzi.
UsuńWpisuje, bo lubi:)). To dobrze, że to był dobry dzień, więcej takich:)). W życiu batatów nie jadłam, nie mam poglądu w temacie ;).
OdpowiedzUsuńPodrążmy jeszcze. :)
UsuńMamusiu cudna - Naj...! dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńJa od rana zasypana zostałam przeróżnymi papierowymi prezentami, laurkami, stworkami, sercami:) I na śniadanie zostałam poproszona - banany z nutellą jedzone wykałaczką do tego słodziuteńki sok malinowy - Mniam!;):)
Chciałabym napisac, że dzieciaki potrafią zaskakiwac, ale nie napiszę, bo po prostu wiem, że mam cudowne dzieciaki:)
PS. Dobrze, że tak ładnie wczoraj zjadłaś:) Samych takich fajnych dni dla Cię!
pzdr. sil
Chustuś czytam cię codziennie...masz niesamowicie wielkie serce...szkoda że tak mało jest tak wspanialych ludzi jak ty....
OdpowiedzUsuńkochana zdrowia i 100 lat życia ....
serce mam takie, że na Saskiej Kępie dałam panu żebrzącemu moją podróżną kajzerkę.
Usuńa on ją skubnął i wyrzucił do śmietnika :/
było dać flaszkę- zużyłby ;|
Usuńale troszkę skubnął,
Usuńmoże też po resekcji żołądka:)
raczej z marskością :)
UsuńAśka, widziałaś "Sztuczki". Może był jakiś plan z tym wrzucaniem, może ktoś bardziej bezdomny ;) miał ją znaleźć.
Usuńtak, sa rozne bataty :)
OdpowiedzUsuńSuper, że spędziłaś miły i pyszny dzień.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia, wielu takich fajnych dni, i dużo synowskiej miłości z okazji Dnia Matki.
Zanim zjadłam pierwszego w życiu batata, mój chłopak powiedział, że ma "smak podobny do malinowego". Teraz każdy batat ma dla mnie malinowy posmak. Ot siła sugestii. :)
OdpowiedzUsuńhahahahaha :)
UsuńCoś w tym jest :) A ja bym kiedyś chciała spróbować sushi - tylko zupełnie nie wiem od czego zacząć, gdzie kupić i jakie kupić.
UsuńAnia> będzie o tym wpis, już wkrótce.
UsuńO to super. Tylko taki łopatologiczny ;) i czy trzeba jeść pałeczkami ;)
UsuńI_tam, pałeczkami :)
UsuńGdybym chciała nimi jeść, to mało dla mnie by zostało, bo mąż wiosłuje szybciutko ;)
Ja jem widelcem. Trudno. Ze wsi_żem :)
A sushi lubiem_bardzo :)
Batatów jeszcze nie jadłam :)
Palcyma najfajniej.
Usuńfajne dzień miałaś ;-) i jakie pyszne jedzenie ... dipisze sobie tą restaurację do miejsc które muszę odwiedzić przy okazji wizyty w Stolicy
OdpowiedzUsuńataty złe nie są, chociaż w Egipcie przygotowywane były w hotelu jak zwykłe pyry i przez to były obrzydłiwe ...
Zupa z batatów powiadasz. Trzeba spróbować. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPomysł na post o sushi bardzo bardzo si:)
OdpowiedzUsuńMoże w końcu zmobilizuje mnie do powrotu do rolowania.
Batatów nie jadłam nigdy. Poczekam aż dynie urosną, to sobie pokrzyżuję smaki ziemniaków, dyni i marchewki;)
Dobrego dnia dla Was.
Chustko,
OdpowiedzUsuńa ja dziś odwiedziłam nowe sushi na koszykowej 54, tzn. „stare”, ale dla mnie nowe, bo zwykle chodziłam do Kiku i uwaga…..za 30 złoty objadłam się jak bąk. Masz jakąś ulubioną knajpę Sushi w Warszawie? Może coś polecisz?
Ewelina
Chustko, jak przeciwniczka sushi, chyba nabieram ochoty.... I to przez Ciebie! Czekam na specjalny post, może sznurki do przepisów?
OdpowiedzUsuńciesze sie, ze mialas dobry dzien :)
OdpowiedzUsuńzycze Ci radosnego, milego Dnia Matki :*
ciekawa jest co Jas dla Ciebie wydziergal,
bo intuicja mi mowi, ze przygotowal COS.
Czekam na post o sushi.Wstyd przyznać ,nie jadlam nigdy .Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia i dobrego samopoczucia .Moje niestety sięga dna przez ostatnie dni . Eliza
OdpowiedzUsuńnie ma czego zalowac
Usuńmdle i przereklamowane
ryby w tym nie widac ani nie czuc
za czym to smakuje?? a za sushi ! za niczym
Miłego Dnia Mamy, Chustuś :).
OdpowiedzUsuńBatatów nie jadłam, jakoś mnie odrzuca. Prawie jak od pyry z gzikiem ;).
Ja też dzisiaj na krótkiej wycieczce byłam, nad jeziorem prawie w centrum Poznania. A potem na naleśnikach z grilowanym kurczakiem i sosem z kurek w śmietanie.
prawie w mieście?Malta?
UsuńCzyżbyś spacerowała wokół Rusałki?
UsuńDzisiaj Malta, aczkolwiek nie przepadam, z powodu rolkarzy i rowerzystów :/.
Usuńa to wbijaj do mnie na Strzeszynek, lub Kierskie:)
UsuńKierskie i Strzeszynek to ja mam tuż za miedzą ;).
Usuńbataty... sushi...kurki w smietanie....
OdpowiedzUsuńa ja tylko bulke z przedwczoraj, z watrobianka
znalazlam w lodowce . mam szczescie
ale wcale nie zazdroszcze
OdpowiedzUsuńgdy bylam piekna i mloda i potrzebowalam pieniedzy, pracowalam na drugim etacie w dobrej kuchni dobrej restauracji - syf , grzyb i malaria. No, zycze smacznego
A ta wątrobianka to własnej roboty? Bo jak nie, to nie zazdroszczę ;).
UsuńMusiała to być znana i droga restauracja, ale na pewno nie dobra.
UsuńJa też niedawno jadłam po raz pierwszy bataty (AKA pataty). W kwietniu w Filadelfii bratowa zrobiła specjalnie dla mnie, takie, jak robią na Święto Dziękczynienia do pieczonego indyka. Poza batatami w kawałkach były tam: sok pomarańczowy, mandarynki, ananasy, rodzynki, orzechy, kruszonka i na wierzchu zapieczone marshmallows. Brzmi to odjazdowo, ale naprawdę było smaczne i świetnie komponowało się z mięsem z grilla (indyka nie było).
OdpowiedzUsuńFajnie, że się podniosłaś z kanapy i miałaś taki sympatyczny i smaczny "rajd" po knajpach".
:*
bardzo dużo japończyków je sushi rękoma, to chyba lepsza opcja niż widelcem:)
OdpowiedzUsuńChustko, wpadnij kiedyś do Sakany, moim zdaniem bezkonkurencyjna, przynajmniej tak było dwa lata temu, bo teraz to mogę Ci tylko sopockie miejscówki polecać.
Aaa, uwilebiam pieczone bataty:)
zgadzam sie - Sakana jest bezkonkurencyjna. ostatnim razem bylam tydzien temu.
UsuńW kwestii sushi - polecam film "Jiro śni o sushi" http://www.kuchniaplus.pl/kuchnia_food-film-fest-2011-jiro-sni-o-sushi.html
OdpowiedzUsuńPrzepiękny film, wspaniała muzyka.
Joanno dzisiaj w Radiu Dla Ciebie słyszałam że, jutro na Mariensztadzie, ma być Julia Hartwig niestety szczegółów nie znam.
OdpowiedzUsuńMałgosia W
fajny dzień miałaś, ja pojechałam z dziećmi na Stary rynek w poznaniu na bicie rekordu w puszczaniu baniek mydlanych. Świetnie było:)
OdpowiedzUsuńNo to teraz psia mać troli już rozsadzi przez tą miskę zupy z jakiegosik gróla zaś bedzie...... :()
OdpowiedzUsuńA mój pies dziś strasznie narozrabiał, stanęliśmy przed wizją utraty członka rodziny. Poczułam się jak Sansa Stark kiedy jej ojciec zabił Lady, na szczęście wszystko chyba rozwiąże się pozytywnie. Tak jak piszesz Chustko, codzienność jest piękna. Upadki i wzloty, emocje, śmiech, płacz, miłość, nienawiść to nasze życie i chyba właśnie ten "flow" stanowi o jego wspaniałości. Ruch, ilość, przepych, warto łapać i chłonąć wszystko, co nas otacza, bo to jest właśnie piękne.
OdpowiedzUsuńTobie życzę, abyś ze swoim samopoczuciem znalazła się na gorze sinusoidy i oby ten szczyt trwał jak najdłużej.
Pozdrawiam ciepło
elka
chustka rzooondzi!
OdpowiedzUsuńchustka rzooondzi!
OdpowiedzUsuńchustka rzooondzi!
OdpowiedzUsuń..ale z zagranicznego grula :) hihihi
OdpowiedzUsuńJa pierdziu ..sushi,zagraniczne kartofelki,tarta,kawa..normalnie burżuazja jakaś..
Buziaki Joasiu-na zdrowie niech Ci to idzie :)
Ja też dziś szaleję-lody,szampan vel wino musujące francuskie i truskawki..i trzymam chłopa za kciukaska vel chujaska :-0
Vera
UUUuu, fajowy dzien :) wart wspominania :)
OdpowiedzUsuńja batatów, mimo wszystko, nie lubie. Samo okreslenie- slodki ziemniak- mnie zaprogramowalo i, mimo prob, nie ma szans na romans ;)
Nie lubie batatów. Ale uwielbiam suszi i cierpię, że u mnie na wsi nie ma, a robić nie potrafię
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Joasiu serdecznie
kaśka grubaśka
są knajpy, w których mogłabym zamieszkać :)
OdpowiedzUsuńszczególnie włoskie :)
bataty jakoś do mnie nie przemawiają, może kiedyś, gdzieś...
p.s.
aktualnie głównym składnikiem mojej sezonowej diety są szparagi! w każdej postaci!
szparagi rządzą:))
Usuńale jem tylko ja i moja Mama:(
Dzieci nie cierpiom..:(
Szparagi rządzą! a szczęscie mój RD nie lubi, więc wiecej ich dla mnie i syna :P
UsuńKtóregoś dnia bratowa upiekła bataty w święto dziękczynienia do indyka. Były dwa rodzaje: bataty polane odrobiną zblanszowanego masła i bataty ze szczypta curry z miodem. Jedne i drugie były pyszne.Dla mnie bataty przypominają marchewkę, ale uwielbiam zarówno marchewkę jak i bataty.
OdpowiedzUsuńNo i brawo. Tak trzymac!
OdpowiedzUsuńAsia, upij sie. Pije raz na ruski rok i to upojenie jest tak fajne, że aż o nim piszę. Stoo latttt:D Zdrowiejjjjj
OdpowiedzUsuńpier*dolic literowki. i tak Cie kocham:D
OdpowiedzUsuńtfu, polskie znaki. dobranoc. juz nie rozrabiam :D
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo. Pieczone bataty. Słodkie, wesołe i fantastycznie smakuja z pieczoną papryką, czosnkiem, cebulą, ziemniakami i posolone jedynie serem Hallumi.
OdpowiedzUsuńBajka.
Niestety, taka wiedza powoduje nadwagę.
No i co? Pognałam dziś na Saską spróbować magicznej zupy z batatów. Rzeczywiście rewelacyjna. Oprócz zupy zamówiłam sałatkę z awokado i tuńczykiem, ale ta nie powaliła mnie na kolana (może i dobrze, bo głupio byłoby wylizywać talerz na klęczkach)... W każdym razie w moim prywatnym Przewodniku Michelin Baobab dostanie co najmniej jedną gwiazdkę.
OdpowiedzUsuńHm, czy na tym blogu stosuje się product placement?
OdpowiedzUsuń