środa, 30 maja 2012

[772].

w komentarzach do poprzedniego wpisu ktoś napisał, że moje leczenie jest kancerogenne.
to prawda.

leczenie chemioterapią czy radioterapią ma tę właściwość, że owszem - zabija nowotwór (o ile trafi się z leczeniem), ale również powoduje nieodwracalne zmiany w organizmie, które mogą potencjalnie być przyczyną rozwoju kolejnego nowotworu.
takie jest ryzyko.
ale prócz ryzyka są szanse - że zatrzyma chorobę.

rzecz jasna są też inne możliwości - np. leczenia alternatywnego.
jeśli ktoś wierzy w zbawienną moc ziarna gorczycy w ranie pod kolanem, super.
jeśli ktoś wierzy w kurację wodą utlenioną, dietę z Anty raka, akupunkturę, amigdalinę, pestki moreli czy zastrzyki z witamin B -  świetnie.
tę drogę każdy chory musi przejść sam, samodzielnie dokonać wyboru metody leczenia - zgodnie ze swoimi przekonaniami, wiedzą, wyobrażeniami.
ja wybrałam tak jak wybrałam.
nie zamierzam pisać o alternatywnych metodach leczenia, bo ani nie znam się na nich dobrze, ani w nie wierzę. jeśli już, mogę wypowiedzieć się o wspomaganiu leczenia - o suplementacji, diecie, badaniach dodatkowych.
a jeśli komuś pomógł bioenergoterapeuta spod Pszczyny, gratulacje.
mnie pomaga głaskanie przez Syna i zupa pomidorowa Babci B.

64 komentarze:

  1. wlasnie, mozna jeszcze gri-gri i marabutow
    mi tez pomagaly dziecinne raczki

    donosze, ze za-tydzien-dziesieciolatek nadal pachnie jak maluch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, gri-gri też pomaga.
      i marabuty też.

      okłady z dziecinnych rączek - bezcenne.

      Usuń
  2. a pomidorowa z odrobiną mleka kokosowego? b-o-s-k-a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a pomidorowa z lubczykiem? odlot!!!

      Usuń
    2. ooo noooo, moja przyjaciolka z dziecinstwa,stwierdzila ze lubczyk niestety narkotykiem jest i moglaby go sobie podawac do-zylnie,do-miesniowo lu

      Usuń
    3. lub/i wciagac nosem. Chusteńko Bądź.

      Usuń
  3. i miłość Niemęża.
    uśmiechów 100.

    jesteś DZIELNA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i Viledy tuptanie po brzuchu.
      i zielona herbata o smaku truskawkowym.
      i ciepłe skarpety z kolorowej wełny.

      :)))

      Usuń
  4. "Nie była to tylko kwestia czasu, a w tych przypadkach nie ma go wiele do stracenia, biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie tak zwane metody alternatywne, jeśli już działają, to długoterminowo. Chodziło o to, że w gruncie rzeczy im nie ufałem. A mieć zaufanie do leczenia i do osoby, która je zaleca, jest w procesie zdrowienia czynnikiem niezwykle ważnym, wręcz podstawowym" Tiziano Terzani, "Nic nie zdarza się przypadkiem", Świat Książki, Warszawa 2009, str. 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda.
      zaufanie do leczącego i do wybranej metody leczenia to podstawa.
      właściwie rozumiałabym wręcz zaufanie jako wiarę.

      Usuń
    2. Pewnie w ogole do konca nie wiemy wszystkiego dotyczacego leczenia raka... probujmy wiec jak najlepiej sobie radzic i ufac, ze bedzie dobrze :).
      I zyc jak najpelniej i najdoskonalej (nie znaczy perfekcyjnie ;)) - ale to powinnismy robic ZAWSZE :)).
      Chustko, dzieki Tobie juz teraz staram sie zyc CALA PELNIA :)) i dzieki wielkie Ci za to raz jeszcze!
      I czym sie mocno i cieplo, w otoczeniu Twoich najlepszych i najprawdziwszych aniolow strozy :)) Gosia

      Usuń
  5. A do pomidorowej pod koniec gotowania łyżka nasion kopru (takich z baldachów kopru, jak do kiszenia) !!
    Sprawdzone. Inny, lepszy smak (jak w reklamie :-)))
    Poydrawia nieymiennie Ania B.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście : pozdrawia niezmiennie :-))

    OdpowiedzUsuń
  7. zupelnie nie rozumiem, przeciez to blog a nie oficjalna strona Ministerstwa Zdrowia, a co za tym idzie, autor i tylko autor decyzuje, co pisze, co pomija i co mysli o tym i tamtym, wiec komentarze o tym, czego brakuje, sa bezpodstawne.

    Serdecznie Cie pozdrawiam Chustko! I niezmiennie trzymam kciuki za wiele jeszcze wiosen!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kancerogennych, w dzisiejszym świecie, moze być wiele rzeczy.. Wierzę, że uzdrawiających jest jeszcze więcej, i do nich z pewnością należy MIŁOŚĆ pod każdą postacią, viledoterapia i ugotowana z czułością zupa pomidorowa..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość potrafi być bardziej zabójcza niż nowotwór.

      Usuń
    2. Chodziło mi o to, że potrafi szybciej zabić :)

      "Bardziej zabójcza", yh. Polski język trudna język.

      Usuń
  9. Trzymaj się mądra i piękna Chusteczko. Czytam i mądrzeję dzięki Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany, dziecięce rączki lekarstwem na całe zło :), pomidorowa Babci B niedługo będzie jak woda z Lihenia. Sama chętnie bym ją wciągnęła nawet nosem :).
    Twoja choroba (choć po części też ją przeżywamy), ale twój blog, twoja decyzja, twoje życie. My możemy co najwyżej tylko Ci kibicować z tej strony kompa, no inni mają inaczej....osobiście głaszczą, spacerują :).

    OdpowiedzUsuń
  11. I ja też mądrzeję i ... zaczynam doceniać, inaczej patrzeć na codzienne sytuacje. A co do Giancarla, myślę, że przez te kilka lat od Jego narodzin otrzymał od Ciebie więcej ciepła, dobroci, wrażliwości, miłości i mądrości niż niejeden dorosły człowiek otrzymał od rodziców przez całe swoje życie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie, każdy najlepiej wie co mu służy i potrzebne jest. Mówi się "żyj i daj żyć innym" ja dodaję daj zdrowieć innym po swojemu.
    Nieustająco rozwalały mnie cudowne rady jak mam się żywić ODPOWIEDNIO po 16 cyklach chemii. Nie jedz tego, nie patrz na to itede.
    I też najlepiej działało na mnie sushi w formie przywrócenia smaków właściwych jamy mej osobistej gębowej, wszystko inne powodowało wymioty. Woda również. I miałam szczęście poznać małżeństwo mieszane polsko-japońskie, które kilka przepisów mi podrzuciło na ciekawe dania japońskie. Nie lecznicze. I się zajadałam z dobrym dla mnie skutkiem, bo przynajmniej coś jadłam a nie tylko chudłam.
    Jednym ciekawym się podzielę. Pokrzywa, najlepiej świeża(zmiażdżona albo drobno siekana)+melasa z trzciny cukrowej(jasna). Proporcje dowolne. Mnie smakowało, poprawiało apetyt. Potem się okazało, że poprawiało też morfologię, jako skutek uboczny nie zamierzony aczkolwiek miły:)))
    Dlatego się podpisuję pod Twoim postem "rencyma i nogyma". Zdrowiej po swojemu Joasiu.
    A z tymi spacerami, niestety zgadzam się z Niemężem - wybacz. Niech nie odpuszcza :)))
    Ciepełko zostawiam i moc z uśmiechem lubb moc uśmiechów - co wolisz :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam,czytam ....mało się wpisuję:-) ale niezmiennie "czymam" kciuki i moc pozytywnej energii ślę!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Pomaga leczenie.
    Nie pomaga chowanie głowy w piasek, siedzenie na fotelu i powolne umieranie. A właśnie taka terapię zafundowała sobie moja mama. Dopiero ból koszmarny skłonił ją do szukania pomocy.
    Żadne argumenty nie trafiały.
    Zdrowiej jak napisano powyżej po swojemu. jedz, okładaj się kotem i synem. Truj się świeżym powietrzem
    Dzięki leczeniu jesteś z synem dłużej, nie uciekasz mu, pokazujesz mu, ze go kochasz.
    Buziaki mocne

    OdpowiedzUsuń
  15. jakby nie patrzec to leczenie tymi japonskimi glonami jest leczeniem alternatywnym; w polskich schematach leczenia raka chyba nie jest to przewidziane

    OdpowiedzUsuń
  16. Chustko jesteś na JoeMonster!
    http://www.joemonster.org/mg/106415,lastup
    Pozdrawiam serdecznie
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  17. heheheheh - tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  18. To ja bym chciala notke o o wspomaganiu leczenia - o suplementacji, diecie, badaniach dodatkowych. Bo wujek chory i chudy. Juz nie chudnie bardziej, bo chyba sie nie da, ale tyc tez ie tyje.
    Pozdrawiam,
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy z 9:55> masz obok informacje, w stronach Chustki.

      Usuń
  19. Historie dające nadzieje, że cuda się zdarzają :)
    http://www.wprost.pl/ar/151500/Podgrzewanie-raka/

    OdpowiedzUsuń
  20. W powyższym linkowanym artykule prof. Religa mówi o przypadku z jego kariery, kiedy facet z gigantycznym złośliwym rakiem żołądka żył 30 lat po operacji, podczas której nawet nie udało sie wyciąć całego nowotworu!!! Zdarzają się!

    OdpowiedzUsuń
  21. Czyli jak dobrze rozumiem koktajl z ozorow wolowych z dodatkiem kopru wloskiego tez moze zdzialac cuda, skoro mielona watrobka cieleca z pietruszka pomaga? Czyli z tym wkladaniem do pieca na trzy Zdrowaski to nie byla wcale przesada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie byla, termoterapia to sie nazywa

      Usuń
    2. terapia w hipertemii, dokładnie rzecz biorąc.

      Usuń
  22. Dobra zupa pomidorowa i dziecięce przytulasy to super lek. Na pewno lepsze od ziarna gorczycy. :)

    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  23. Miłośc !!!
    To lek na wszystko.
    Nie kupisz jej na receptę.
    Pomidorowa i głaskanie to też wyraz tej miłości.
    Kto wie czy to nie ważniejsze niż sushi/tabsy itp medyczne czary.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się . Miłość czyni cuda .Mój mąż odwócił się odemnie Po 30 latach spędzonych wspólnie .Niestety rak nas rozdzielił .trudno ,nie mam żalu .Ale żyję dla wnuka ,którego wychowuję .I to daje mi siłe i odbieram 5 juz tel.ze szkoły od wnuczka ,który upewnia się ze wszystko ze mną ok.Ja również zaufalam wspaniałemu lekarzowi i dobrze na tym wychodze jak na razie.Moja przyjacółka zaufała bioenergoterapełtom i chińskim szarlatanom i niestety już jej nie ma .....Eliza

      Usuń
  24. Oczywiście bioenergoterapeutom ......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam oj tam..
      Toż to zwykłe przejęzyczenie/przeklikanie
      Nawet Obamie sie to zdarza..

      Usuń
  25. Do pomidorowej od niedawna dodaję odrobinę czerwonej pasty curry. Mmmmmm...... Pysznosci!

    Chustko, wierzę w Ciebie!

    Anonimowa Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  26. Moja sąsiadka miała ten sam typ nowotworu co mój tata - jego już nie ma a ona od czterech lat daje radę.Różnica między nimi była taka,że tata się całkowicie załamał a ona nawet w trakcie chemio i radioterapii była uśmiechnięta,ciągle coś robiła,smażyła powidła,wychodziła z psem choć ledwo tuptała i starała się żyć w miarę możliwości aktywnie...
    Jeśli do silnej psychiki dołożymy dobrze wcelowane leczenie to ni ma siły musi być happy end:)
    Miłego dnia Asiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z całym szacunkiem Aga, ale skąd wiesz? Jaki ma sens wyszukiwanie takiego kanonu jednej różnicy? Załamał się a ona smażyła powidła i miała silną psychikę...
      Moim zdaniem tego rodzaju rozumowanie też służy temu, aby zachować jakieś pozory kontroli. Choćby we własnej głowie.
      Piszę aby napisać, że Ci którzy nie wygrali z rakiem, nie byli kurde temu winni. To choroba ich zabrała, tyle.

      Usuń
  27. Nie otwiera mi się ten link na górze bloga z artykułem w Angorze ;( szkoda, bo z wielka chęcią bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  28. "mnie pomaga głaskanie przez Syna i zupa pomidorowa Babci B." i sądzę, żę jeszcz uścisk krzepiący twojego Niemęża...
    To jest najlepsze lekarstwo dodatkowe. Bez takiej "suplementacji diety" nie ma ma sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
  29. Artykuł w Angorze jest zaciekawieniem do odwiedzenia blogu. W artykule przeczytałam,że szuka Pani ludzi, którym się udało z nowotworem zwyciężyć. Znam takiego, od ostatniej jego walki minęło 13 lat a miał tylko 3 miesiące życia... Więc się udaje z nim zwyciężyć i wierze, że Pani też się uda dla Jasia:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. bez przesady z tym karcynogennym
    nie ma leczenia bez skutkow ubocznych
    10 tabletkami a 500 mg starzec moze popelnic samobojstwo, a tabletka aspiryny wywolac smiertelne krwawienie z wrzodu zoladka.
    Nie przejmuj sie Chustko, w tym Twoja sila.

    OdpowiedzUsuń
  31. Myślę ze każdy leczy się tym w co ufa. Mój sąsiad leczy raka już 8 lat lewatywami, od czasu jak lekarze oznajmili mu ze teraz to już tylko hospicjum go czeka i żyje i jest ok.
    Ale nie jestem pewna czy komuś innemu by to pomogło.
    Lecz się, Chustko czym chcesz i jak chcesz, to jest Twoja choroba i Twoje leczenie.
    Ja życzę, jak zawsze dużo sił i zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  32. Moja kuzynka je marihuane w małych ilościach i to jej bardzo pomaga,ma bardzo zaawansowanego raka jajnika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty masz zaawansowany debilizm !!!

      Usuń
  33. Artykuł w Angorze można chyba przeczytać po opłaceniu dostępu.
    Jeśli to może dodać otuchy, mój mąż jest dwa lata po zakończeniu leczenia nowotworu IV stopnia; lekarze dawali mu małe szanse. Przeszedł agresywne cykle radio i chemio, nadal jest bardzo słaby fizycznie, ale rak zniknął w całości.
    Z tą marihuaną - pomyślałabym , że to kpina, ale mój mąż też czytał o wpływie maryśki na raka i miał nawet koncepcję przemytu;)
    MW

    OdpowiedzUsuń
  34. Chusti,ja znam niezwykła osobę, która wygrała z rakiem. Dla swojego syna. Przeżyła tyle, że większość z nas nie może sobie tego nawet wyobrazić. Jej wnusia przegrała, jej się udało. Cudowna babeczka. parę dni temu miała drugi udar. Nadal dzielnie walczy. Nie znam drugiej osoby, która ma tyle siły i pozytywnej energii. Danusia Wodzyńska-Czuchta http://na-ratunek-adasiowi.bloog.pl/?ticaid=6e8c5 Mam nadzieję, że za link się nie pogniewasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola> dziękuję za linka, może uda mi się trochę wesprzeć Adasia.

      pozdrawiam serdecznie
      Joanna

      Usuń
  35. Każdy się leczy, jak chce i czym chce, nic nam do tego.
    Chustko, to Twój wybór, Ty decydujesz, my trzymamy kciuki! :)
    Mojemu tacie pozostały już tylko dawki morfiny, ale póki ON chce, my cieszymy się z nim każdym kolejnym dniem.

    OdpowiedzUsuń
  36. Ktoś odkrył "Amerykę spod kapelusza" tym stwierdzeniem? Wszelkie leki, nawet aspiryna pomagają w jednym zakresie czy nawet kilku ale i w kilku innych jednocześnie szkodzą. Cóz dopiero mówić o skutkach radioterapii czy zjadliwej chemii. Radioterapia ma szanse zniszczyć właściwie to wypalić komórki nowotworowe ale jednocześnie osłabia kości jako takie, pozbawia funkcji szpik kostny, upośledza mechanicznie funkcje ważnych narządów itd. Zarówno negatywne skutki radioterapii jak i chemii można mnożyć, opisywać ogólnie i szczegółowo w zależności od przypadku. W przypadku leczenia raka człowiek rozsądny wybiera najmniejsze zło i: albo się uda albo nie! W Polsce istnieje również taka zatrważająca statystyka jak ta że około 15-16% ludzi u których zdiagnozowano raka w ogóle nie podejmuje leczenia. Leczenie nowotworowe jest niezmiernie trudne w skutki uboczne jak uszkodzenia i bardzo złe samopoczucie. Oprócz lęku spowodowanego samą świadomością choroby, cierpieniem pooperacyjnym jeszcze dochodzą negatywne skutki leczenia. Dlatego obdarzam wielkim szacunkiem wszystkich chorych na nowotwory z powodu tego przez co przechodzą i uważam, że należy im się szczególne traktowanie zawsze, nawet wtedy gdy maja wszelkie symptomy wyleczenia. Lęk pozostaje w nich na zawsze i szczerze nie życzę nikomu nawet trollom bycia w skórze chorych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodałbym: "ani w skórze osób, których bliscy chorują"

      Usuń
    2. O tym wiem najlepiej:(

      Usuń
  37. A ja w ciut innej sprawie - leczenie śmiechem:)
    Polecam, sama ześmiałam się na amen:
    http://www.youtube.com/watch?v=awomcL7Qzbs&feature=fvst
    Ściskam cieplutko
    eM

    OdpowiedzUsuń
  38. Chustko kochana czytam "CIEBIE"i wydaje mi się, że gdzieś na wspólnej fali nadajemy.Coś niemożliwego staje się normalnością , a największa "głupota" najmądrzejszą maksymą życia.
    Twoje podejście do choroby jest takie nierzeczywiste a jednocześnie takie normalne ,że czytając CIEBIE , CHORY AUTOMATYCZNIE ZDROWIEJE....wiem to takie głupie filozofowanie moje ,ale mnie to pomogło.Nigdy nie myślałam o swojej chorobie jak o czymś strasznym , co ma się źle skończyć ,robiłam rzeczy niemożliwe , myślałam 0 tym ,że jutro przyjdzie nowy dzień i coś nowego przyniesie , jak mi kazano leżeć , to na przekór wstawałam , bo miałam wielką ochotę wleźć na drzewo ,żeby nażreć się czereśni , które śmiały się do mnie z samego czubka drzewa -później żygałam jak kocie , ale co tam , smak czereśni zakazanych był o wiele lepszy jak różne diety ,potem polazłam na truskawki i znowu mnie przeczołgało po łazience ...i to było piękne!!!!
    Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo Ci kibicuję.
    Danusia -mama Adasia.

    OdpowiedzUsuń
  39. Dziękuję Ci za ten post, bo już myślałam ze jestem wyrodną gospodynią swego ciała..Nie mogę sie zdecydować na żadną z diet ani innych cudów. Wierzę w swoją siłę i energię najbliższych. I już!

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga