poniedziałek, 17 stycznia 2011

[274]. urodziny.

dziś przyjrzałam się sobie w lustrze: wiszą mi uszy.
gdybym nosiła biustonosz (właściwiej byłoby napisać: gdyby było go na co zakładać), to płatki uszu wkręcałyby się w ramiączka stanika. a może nawet wpadałyby do miseczek.
tłumaczę sobie, że to normalne - grawitacja ciągnie uszy; one zaś są częścią ciała rosnącą przez całe życie, więc to naturalne, że w moim wieku zwieszają się niczym słuchy zająca.

***
do późnego popołudnia zmitrężyłam dzień z Niemężem (i Kudłatą) w piernatach, gadając o głupotach, jedząc oraz oglądając komedię z rozbrajającym Valem Kilmerem w roli homoseksualisty.

następnie zapadła ciemna noc. założyłam więc przebiegle maskującą czapkę (ach, uszyska) i pomknęliśmy na sushi.
jak zwykle zamówiłam zupę miso oraz futomaki z pieczonym łososiem i serkiem philadelphia.
jak zwykle jadłam z niewymuszonym wdziękiem oraz wrodzoną elegancją, markując, że umiem trzymać pałeczki.
niestety to nieprawda, ponieważ za każdą próbą dziugnięcia sushi górna pałeczka krzyżuje mi się z dolną i tylko sile charakteru i bliskości progenitury zawdzięczam to, że opanowuję się i nie krzyczę na całą restaurację: ja jebię, dajcie widelec, łyżkę plastikową chociaż, bo nie ogarniam.

tymczasem właściciele restauracji dowiedzieli się od Syna, że to przyjęcie urodzinowe i zaserwowali w gratisie ryżowe balasy z węgorzem w sosie teryiaki.
jak widzicie na poniższej dokumentacyjnej focie, w restauracji byli z nami również miś Tuliś oraz świnka Hamm, miód i wino pili i dobrze się bawili.
tak oto czarująco spędziliśmy moje urodziny.

***
dziękuję Wam za życzenia - liczne telefony, esy, wpisy na fejsiku oraz maile.
dziękuję za pamięć.

jak mawiają stare łupy w brzydkich beretach: oby zdrowie było, reszta sama się ułoży.
dopiero w trzydzieste piąte urodziny zrozumiałam sens tego powiedzenia.

54 komentarze:

  1. ...a ja życzę szczęścia (na Titanicu wszyscy zdrowie mieli i co im z tego przyszło?)

    OdpowiedzUsuń
  2. cholera, faktycznie.
    no to szczęścia też sobie życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja zycze- wiecej szczescia niz rozumu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tego Muchy i Klimta w złocie życzę (i wiadomo, łutu szczęścia w codziennej loterii). Sama sobie ostrzę na to zęby, ale jeszcze nieprędko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno uszy i nos rosną całe życie, obserwuję to z rosnącym zainteresowaniem w lustrze i wspominam babcię mą - Mieczysławę, co to miała pod koniec swego życia nochal jak klamę od zakrystii oraz uszy jak baset...Robię się coraz bardziej do niej podobna...Tak więc nie przejmuj się, uszy do góry czy jak to tam się mówi... Pozdrawiam i ściskam urodzinowo - Wełna.

    OdpowiedzUsuń
  6. No to ja życzę i zdrowia i szczęścia w ilości hurtowej:) A uszami się nie przejmuj - estetyczna ocena ich długości to rzecz względna. W dzikich zakątkach tego globu są plemiona, które dałyby się posiekać za takie elegancko wysmukłe, opadające na ramiona uszy. W sumie najważniejsze, żeby nie rosły w nich włosy.

    OdpowiedzUsuń
  7. ŻYCZĘ tego co w tej chwili najbardziej Ci potrzeba... trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  8. do włosów w uszach są trymery, hihihi

    a jak już ci tak dobrze opadną - te uszy - będą mięciutkie i podatne, wtedy będziesz mogła sobie bez bólu wtyknąć takie czarne kółka, co to twardziele noszą.
    jeszcze jakaś dziara i nowy image gotowy! o losie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Na fejsie i na blogu i tu, życzę Ci lat stu!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. uszy to uszy, można je zakryć czapką albo włosami. A co z podbrudkiem się robi! A potem jeszcze z polikami 0 w chomika się układają. Może więc, zatem, azalisz burki są jedynym sensownym rozwiązaniem....?

    OdpowiedzUsuń
  11. poważnie z tymi uszami? że rosną całe życie?

    i oczywiście najlepsze życzenia urodzinowe.
    drobneprzyjemnosci

    OdpowiedzUsuń
  12. rosną, podobno.
    niestety.
    brr...

    OdpowiedzUsuń
  13. szczęścia zdrowia i spełnienia :)
    a podobno prawdziwy obyty sushimaniak nie używa pałeczek, tylko je palcami. tak mówił taki ekspert kulinarny od sushi kiedyś w tv :)

    OdpowiedzUsuń
  14. no weź, jakbym zaczęła jeść rękami, to Syn by mnie pojechał, żem prosiak.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystkiego najlepszego, Joasiu-duuuużo zdrowia i duuuużo miłości.Uściski. Aga2
    Ps.muszę oglądnąć swoje uszy w lustrze...

    OdpowiedzUsuń
  16. a otox to się podobno do mózgu wchłania! I co bedzie jak się wchłonie i pofałdowania naprostuje....?
    :S

    OdpowiedzUsuń
  17. wszystkiego co najlepsze wielka kobieto

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam Ci kupić te kolczyki z motywem z muchy ;)
    ( chatki na Mazurach i w górach to sobie sama zbudujesz, samochód... taki sobie :) a wakacje by się znudziły co roku w tym samym miejscu.. restauracja - widoki ładne ale podobno podle tam karmią... i to głupio tak jeść jak  wszystkie ryby Ci kęsy liczą... i przecież ryby nie zamówisz?! co do torby to wrzuć sweterek z prawdziwej wełny do pralki i ustaw na 90 stopni to śliczna filcowa torba wyjdzie, zszyjesz na dole, z rękawów zrobisz uszy i jak znalazł oryginalna torba i do tego ekologiczna ( resajkling ect... ).

    ... i co?! Dobrze, że nie kupiłam kolczyków bo:
    - jeszcze bardziej by Ci te uszy obwisły i tylko te przecudnej urody kolczyki przyciągały by wagę do Twoich uszu...
    - nie mam pojęcia jaki masz adres na tej swojej wsi
    Swoją drogą to też mam niedługo urodziny... :) tylko trochu inna cyfra in the front of... ech... niestety nie 2...
    Czytam, Całuję w "czułko" i macham do Niemęża, też mu się coś od życia bo chłop kawał roboty odwala mentalnie też...
    Dorota z NieTakLegendarnej grupy...

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze raz urodzinowo, a co tam :) obowiązkowo każdego dnia lepszego od poprzedniego :) 100lat!
    Czekam na odwiedziny, jak tylko sił więcej złapiesz.

    Pobuszuj sobie na tych www. co ci napisałam na poprzedniej stronie, może znajdziesz swoją torebkę, może pomysł na swoje własne hand made ;)
    / Kasia

    OdpowiedzUsuń
  20. Z tymi uszami to podobno w głowie jest taka żyłka co je razem trzyma, może się poluzowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. urodzinowe buzibuzi

    OdpowiedzUsuń
  22. No to szczęścia, zdrowia i pomyślności!

    OdpowiedzUsuń
  23. dzisiaj był ponoć najbardziej dołujący dzień roku. doświadczyłam tego na własnej skórze.
    stare łupy w brzydkich beretach to zło.

    najlepszego, Joanno.
    gdybym potrafiła, to pewnie bym Ci cos narysowała.

    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Zdrowia i szczęścia Tobie Johanno życze. A wracajac do Pana Kolbergera to zachęcam Cię ogromnie do obejrzenia na youtubie filmu pt" "kolba na szczęście". Dzieki temu filmowi można potowarzyszyć Panu Krzysztofowi w życiu codziennym właśnie. Jest też tam Pan profesor Szczylik który mówi o niezwykłości Pana Kolbergera jako pacjenta. Wspaniały dokument. To nie tylko tak jak piszesz chorował i umarł. Można swoją chorobą zatruć życie swoje i najbliższych, można się użalać nad sobą albo załamać. A on żył tak jaby chciał wycisnąć z każdego dnia jak najwięcej. pracował zawodowo, udzielał się, jeździł po kraju latał samolotami. Nikt się nim fizycznie nie opiekował ani nikomu nie zawracal głowy swoją chorobą. A tak medycznie ujmując nie miał trzustki śledziony i paru części wewnętrznych bez których wydaje się że zycie normalne jest niemozliwe. Dtatego to nie jest tak że był chory i umarł- radził sobie w tej chorobie jakby był zdrowy- lepiej od innych będąc zarazem pogodzonym z tym co go czeka. Dlatego dla mnie był wielki i niezwykły. Koniecznie zobacz ten film.
    pozdrawiam Joanna

    OdpowiedzUsuń
  25. spóźnione acz szczere STO LAT w zdrowiu, szczęściu i urodzie!!

    OdpowiedzUsuń
  26. obejrzalam zdjecie z wyszczerzonym synkiem szczerbatkiem- i uszy nie wisza, sa zgrabne i przylegajace- wiec bez sciemy, nie oszukujemy;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy z 10:07> to zdjęcie sprzed jakiegoś czasu.
    teraz wiszą.

    Anonimowy z 9:08> taka postawa jak Kolbergera to raczej standard, podstawa przetrwania. inaczej się nie da, bo się zwariuje z żalu nad sobą.
    mimo wszystko jednak przypominam dyskretnie, że to film. co się działo poza kamerą - nie wiemy, możemy się domyślać.

    OdpowiedzUsuń
  28. nos tez rosnie cale zycie
    w moim przypadku niestety...
    chyba wym wolala wysmukle uszy jak u fikandra, niz dlugachny nichal .... jak moj :(

    OdpowiedzUsuń
  29. Po pierwsze primo: z okazji urodzin ;* x 1000
    Po drugie primo: co do Kolbergera... nie kazdy chce/umie przetrwać a do tego otoczenie częsciej kładzie cię do trumienki niz ty sama (to piszę z własnego doświadczenia)
    Po trzecie primo: życie jest piękne, tylko czasem słonca brak dlatego...

    Słońca Joanko życzę ;)))

    http://mamczerniaka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  30. ja od tego posta o Kolbergerze jeszcze wróce. Nie wiemy co poza kamerą no to zrobimy na zasadzie porównań: ty nie masz żołądka nie możesz podjąc pracy zwodowej z braku sił opiekuje sie tobą nie mąż i inni nie jesteś sama ze sobą całe dnie, czasem jest ci bardzo źle i nad tym bolejesz, raczej mniej niż bardziej jesteś zupełnie niezależna i samodzielna we wszytkim w życiu. Koberger nie miał nerki (ale bez tego można żyć), trzustki śledziony i jeszcze czegoś tam. miał cukrzycę, od trzech lata przerzuty na wątrobę, był na chemii celowanej (branej przez kilka lat ze wszystkimi skutkami ubocznymi) na diecie z codziennymi telefonami do lekarza o poziomie cukru aktywny zawodowo, podróżujacy latajacy samolotami samodzielny, sam sobą sie zajmował, na codzień nie miał opieki bo był sam (po rozwodzie) nie użalał nad sobą (pewnie że za kamerami napewno) ale robił wszytko tak jakby go choroba nie ograniczała, zdrwoym by tyle się nie dało działac co jemu choremu i namawiam obejrzyj kolba na szczęście
    Daltego bardziej go podziwiam niż innych
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  31. a ja nie podziwiam go bardziej niz innych- mial super opieke medyczna( nie dostepna dla przecietnego Kowalskiego), rozwiodl sie bo byl gejem( slusznie ale zadne to bohaterstwo z drugiej strony), pracowal bo to byla jego odskocznia od choroby.
    podziwiam go tak samo jak wszystkich innych

    OdpowiedzUsuń
  32. no coż mój tato był przeciętnym kowalskim i miał również dostęp do terapii celowanej. poprostu i nikomu nikt nic w łapę nie dawał ani nie miał super pieniędzy a terapia celowana czyli ta najlepsza opieka medyczna była czy powinnam czuć się winna?
    Co do preferencji seksualnych nie bede tego komentowała co do pracy odkoczni super? tylko ilu cięzkochorych ludzi potrafi nadal robić wszystko to co przed chorobą?????
    A umarł na raka nerki podobnie jak mój tatao wiec wiem jak bardzo cięzka to choroba
    dlatego podziwiam bardziej

    OdpowiedzUsuń
  33. film obejrzałam, zdania nie zmieniam.
    żył jak każda z osób z rakiem, która ma ochotę żyć.
    nic w tym nie było szczególnego - ot, codzienne zmagania z rzeczywistością.
    takich osób na korytarzach szpitali onkologicznych są setki.
    i każda powie to, co Kolberger - że żyjemy się póki się da, wydzierając każdy dzień, że nie boimy się umrzeć, bo wiemy, że jesteśmy chorzy; że najbardziej boimy się niesamodzielności.
    ten film to wiarygodny testimonial.
    i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  34. generalnie chodzi o jedno w ogromnej większości choroba zmienia życie i ogranicza w działaniach już nic nie jest jak wcześniej nie da się fizycznie albo psychicznie robić tyle samo co przed chorobą. i w większości przypadków tak jest.
    On natomias żył tak jak przedtem chorobie nie dał niczego w swoim życiu ograniczyć i to jest moim góównym celem wypowiedzi nie dał chorobie niczego w swoim dotychczasowym życiu ograniczyć, a to jednak wyjątek
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  35. nie zgodzę się.
    nie dostajemy w filmie informacji jak żył przedtem, więc nie możemy mówić, że żył tak jak przedtem. możemy domniemywać, że starał się żyć tak jak przedtem.
    i to też robimy, my, szaraki.
    staramy się ignorować chorobę albo wkomponować ją zręcznie w nasze życie.

    OdpowiedzUsuń
  36. To o czym mówię, że nie dał się ograniczyć chorobie wynika z tego co o nim mówia osoby z otoczenia w tym filmie również. Ale oczywiście też zaraz ktoś powie ze oni tak do kamery mowili specjalnie. Każdy ma prawo do swojego zdania i podziwiania tego lub onego
    Pozdrawiam
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  37. co to znaczy, ze nie dal sie ograniczyc chorobie? nie majac wielu wewnetrznych narzadow byl na rozne sposoby ograniczony- wystarcz, ze nie zrobilby sobie na czas zastrzyku z insuliny- i juz by bylo po nim

    OdpowiedzUsuń
  38. markował że nie jest ograniczony.
    taka zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  39. nie dał się ograniczyć chorobie ano w taki sposób że robił wszystko to w swoim życiu co robił przed chorobą i w takim stopniu jak przed chorobą , nie zrezygnował z udziału w wielu sztukach, z pracy w teatrze, z udziału w "spieszmy sie kochac ludzi" - muzyka bez granic z wyjazdów z podróży pewnie ze mozemy gdybac a co gdyby nie wiziął insuliny, takie dalsze dywagowanie w tej dyskusji chyba nie ma uzasadnienia. każdy niech sobie myśli i podziwia co podziwia ważne abyśmy szanowali się nawzajem.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  40. polecam wywiad w vivie- "o smierci mysle pogodnie"- dostepny on- line nie wynika z niego bynajmniej, ze byl samotny, ze zyl jak przed choroba, ze byl samodzielny...

    OdpowiedzUsuń
  41. Joanno , da się wysłać esa z zagranicy ? Bo coś mi się nie chce wysłać . Wiolka

    OdpowiedzUsuń
  42. +48 nie ratuje sprawy?

    OdpowiedzUsuń
  43. http://polki.pl/viva_exclusive_artykul,10015303.html

    OdpowiedzUsuń
  44. "I taki mam rytm dwuipółgodzinny, a życie staram się wpisać pomiędzy te godziny, żeby nie dać się zwariować i nie myśleć właśnie o chorobie."

    OdpowiedzUsuń
  45. "Oczywiście wymagam większej opieki i są osoby, które mi tę opiekę zaofiarowały, i jestem im wdzięczny, ale robią to dlatego, że chcą, a nie dlatego, że tego wymagam."

    OdpowiedzUsuń
  46. Fajny blog ;)
    Zapraszam do mnie - dlen.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  47. Asiu,

    życzę Ci po prostu zdrowia i żebyś się nie zmieniała - zwłaszcza twój cięty, giętki język. Jako bonus rzecz jasna jeszcze domku na Mazurach, torby filcowej i całej reszty z listy zapotrzebowań urodzinowych. Ja i Zofia ściskamy Cię z sił całych!

    OdpowiedzUsuń
  48. No ale co wy chcecie udowodnić?
    Że faceta wypatroszyli na kilka sposobów a On dalej mógł przerzucić tone węgla w godzinę?
    myślę że w Jego przypadku chodziło raczej o chart ducha.
    Tego Mu nie brakowało.

    Ps.
    Spełnienia marzeń.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  49. 100 albo i więcej latów. Pozdrowienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  50. Asia ja ze spóźnionymi, ale tym bardziej gorącymi życzeniami:
    spełnienia marzeń- tych małych i tych głęboko skrywanych. Ucałowania dla Ciebie. Sto lat!!:) (czy ja tym samym nie życzę Ci uszu do pasa??) aaaa i grzecznie pytam spotkamy się urodzinowo, masz siłę i ochotę?
    madziorek

    OdpowiedzUsuń
  51. Asiu,

    dobrego, lepszego i najlepszego!

    A z pałeczkami to jeszcze troche potrenujesz i będziesz mistrzynią :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Spóźnione życzenia spełnienia wszelkich marzeń oraz siły, siły i jeszcze raz siły do wszystkiego!
    od Prawie Równolatki - za 2 tygodnie też 35 będę świętowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Też mam urodziny 17.01 r(ocznik 77), Chustko, też jestem mańkutem, też mam synka - jedynaka, też, też, też....

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga