środa, 5 stycznia 2011

[262]. trema.

jutro przybędzie do nas Kudłata, ale mam tremę, luuuudziska...
a jak kocica nas nie polubi?
a jak będzie się nas bać?
denerwuję się.

***

po wielu namysłach (dam radę - nie dam rady - dam radę - nie dam rady - dam radę - nie dam rady itd. jęków przez dwa tygodnie) zdecydowałam się przyjąć zlecenie szkolenia językowego, chociaż od ponad trzech lat zaprzestałam zabaw w uczycielkę, woląc wcielać się w menadżerokołcza.

szkolenie jak szkolenie - ileśtam godzin, ileśtam razy w tygodniu, ileśtam tygodni.
tymczasem czytam ja wytyczne metodologiczne, a tam stoi napisane: 80% czasu lektor ma przeznaczyć na nauczanie języka ogólnego, 20% na język eklezjastyczny.
hłe, hłe, ale numer.
u p r z e w i e l e b n i ę  s i ę.

11 komentarzy:

  1. ja co prawda z kotkami nie mam doświadczenia, ale podobne akcje przeżywałam ze szczeniakiem i przez pierwsze dni miałam mega doła, że mnie nie kocha i że się nie przywiąże i że w ogóle... padaka :(
    prawdą jest, że pierwsze dni w nowym domu to dla zwierza mega stres, więc może reagować mało wylewnie na pieszczoty czy inne wyrazy ludzkich uczuć, bo ludzie są dlań póki co - jednym z wielu "elementów nowego otoczenia" :) mój szczeniak przez pierwsze dni najbardziej na świecie kochał michę z żarciem, a mnie traktował na równi z kuwetą. miałam depresję poporodową.
    teraz jest BIG LOVE - szczeniak przyjął postać huby wrośniętej w moje ramiona :)

    a co do szkolenia - to gratuluję i cieszę się, że wracasz do zdrowia i pełnej aktywności :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. A co mi tam - ujawnię się... poczytuję sobie i baaardzo Cię polubiłam, ot tak po prostu...
    życzę ZDROWIA i dużo Szczęścia:)
    Aga Rzeszów

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dwie kotki i już wiem, że trzeba dać sobie nawzajem trochę czasu...ale po pierwszym okresie nieufności jest olbrzymie przywiązanie i miłość bezwarunkowa ;) uwielbiam ich mruczenie, miałki, fochy...;)
    życzę dużo radości z nowego stworzenia a w nowym roku zdrowia i jeszcze raz zdrowia :)
    pozdrawiam ciepło
    też asia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. maryśka cię polubiła i jesteś jedyną, której nie podgryza, właśnie obgryzła mi rzuchwę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. pokocha Was, malutka jest :P nie będzie miała wyjścia :P:P:P

    OdpowiedzUsuń
  6. ulozy sie z kotem ;) na poczatku pewnie bedzie wystraszona i niepewna, ale to mija :) nie moge sie doczekac az sobie skombinuje kota w Warszawie. poki co jak jezdze do Torunia to 'mecze' oba moje potwory.

    OdpowiedzUsuń
  7. hej, koty są super, takie... nienachalne. Zaglądam do Ciebie czasem, z rzadka, zajrzałam z ciekawości, bo Ty zerkałaś do mnie. Co Ci się w tym moim bazgroleniu podoba (miło mi, że się podoba)? Trzymam za Ciebie kciuki, wiesz? pozdrawiam serdecznie (nie, tym razem to nie taki ot sobie frazes). lotta7.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Maine Coony są cudowne. Moje marzenie, ale ciągle kasy brak. Miałam dwa, za szybko odeszły. Uwielbiają ludzi, moje spały ze mną w objęciach. Szczerze zazdroszczę. Będzie super, zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Anonimowy powyżej.
    Może i Maine Coony są cudowne, ale tyle jest biednych kociaków i kotów w przytułkach/ schroniskach. Warto się takim zaopiekować, a on odwdzięczy Ci się swoją ogromną miłością. No i będziesz mieć świadomość, że wzięłaś kota jedynie "ku swojej uciesze", ale także i jemu się przysłużyłaś.

    Ja właśnie w ten sposób przygarnęłam swoją kotkę i nie żałuję. Biedactwo było wychudzone i zabiedzone do tego stopnia, że się jej wąsy łamały. Teraz to kocia piękność. Obcy ludzie jak ją widzą np. u weterynarza, wpadają w (niewymuszony;)) zachwyt. Przemyśl to droga Anonimowy :)

    Joanno, pierwsze dni mogą być ciężkie. Ja miałam autentycznie coś na kształt depresji poporodowej. Takie poczucie ogromnej odpowiedzialności. A jak zachoruje a ja nie zauważę? A jak nie wszystko zabezpieczyłam i coś sobie zrobi? A jak mnie nie pokocha? itd. Trzeba przetrwać. To tak jak z ludźmi, trzeba się wzajemnie poznać :). Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  10. a na widok mojej kocicy wszyscy mówią "O jaki piękny maine coon"
    a to dachowiec!(niewątpliwie owoc mezaliansu).znalazłam ją gdy była zaropiała,zapchlona i wyliniała,a teraz jest moja ślicznotką.
    wiec popieram postulat RATUJMY DACHOWCE!

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam Joanno, że ja na temat kotów teraz, ale muszę odpowiedzieć.
    Wszystkie koty są cudowne ( dla mnie ), jestem jak najbardziej za tym, żeby ratować bezdomne ( karmiąc, sterylizując, dając dom ) i przygarniać ze schroniska. Miałam wspaniałą kotkę "dachowca" europejskiego, kilku znalazłam dom, aktualnie mam "dachowca" brytyjskiego i japońskiego.
    Urzekły mnie swoim charakterem akurat koty "ze stanu Maine", po prostu ich charakter najbardziej mi odpowiada, choć dane mi było poznać tylko dwa. Nie chodzi o wygląd, bo marzę również o "korniszonku" i sfinksie.

    Jola

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga