środa, 12 stycznia 2011

[269]. refleksja.

czymże byłby blog o zmaganiach z chorobą nowotworową bez odniesienia się do aktualności z branży, nieprawdaż?
tak oto, z urzędu, przez mętnie rozumiane pokrewieństwo, czuję się upoważniona napisać coś o śmierci Krzysztofa Kolbergera, coś o Jego chorobie i o tym, jak pięknie czytał testament Jana Pawła II.
więc piszę: bla, bla bla, bla, bla, bla.

oczywiście można napisać o wzruszeniu, o przejęciu i wielu innych emocjach.
a tymczasem, zwyczajnie, Kolberger był chory, więc umarł.
nieuchronność. truizm.
bo tylko tyle możemy o Nim powiedzieć. my, którzy Go nie znaliśmy. my, którzy nie towarzyszyliśmy w Jego chorobie.

pojedyncze osoby zwyciężają nowotwór, przeważnie zwycięża nowotwór, zawsze - ZUS.
a zanim to nastąpi można odsuwać smutne myśli prowadząc bloga. ciesząc się błahostkami. dzielnie walcząc albo udając Greka.

***
Ulubiony Doktor powiedział mi przed ostatnią chemią coś w stylu: jak na razie nie ma choroby, to oczywiście sukces. ale tylko czekać, a będzie wznowa w otrzewnej, a potem przerzuty do płuc.
ot, pragmatyzm praktyka.

byłam wczoraj u profesora Szczylika (chemioterapeuty).
mam zrobić PET-a i zobaczymy co dalej.

***
zrezygnowałam z lektoratu, był wysiłkiem ponad moje możliwości.
niestety klerycy byli wspaniali - mądre, bystre chłopaki, znające po dwa - trzy języki.
uczenie ich byłoby czystą przyjemnością.
w trakcie pierwszych zajęć kilka razy zdarzyło mi się poczuć bardzo słabo, więc zdecydowałam się odpuścić.

wielka szkoda, bo fajnie byłoby móc pracować, a jeszcze fajniej - zarabiać.

wniosek z tego, że jak na razie muszę wynaleźć dla siebie jakąś pracę w trybie homeworkingu, z możliwością wykonywania jej z poziomu pościeli.

***
(...)
Idę po szczęście swoje. Po ciszę. Do kogo?
Którędy? Ach, jak ślepiec! Zwyczajnie — przed siebie.

(...)
(Zmęczony burz szaleństwem, Julian Tuwim)

14 komentarzy:

  1. polecam tłumaczenia
    psie pieniądze, ale zawsze.
    ...chyba, że znasz medyczny język, albo inny udziwniony, wtedy już lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że odpuściłaś możliwość wyjścia z domu i pogadania z ludźmi z wyższego pułapu, no ale jak mus, to mus, ..chociaż, byłby tam który odpowiedni do ew. reanimacji?

    OdpowiedzUsuń
  3. tłumaczenia lubię, ale nie znajdę ich tyle, żeby dało radę coś na nich z sensem zarobić.

    co do pułapu... klerycy zbyt nieletni i całkiem aseksualni. reanimacja przez takich to jak pedofilia z zoofilią jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. a próbowałaś już?

    Może też jest fajnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. opłacalny homeworking na już to raczej sfera marzeń. ja wzięłabym tłumaczenia dla samej pracy i właśnie tego poziomu pościeli ;)

    życzę Ci, żebyś znalazła jakieś fajne zajęcie i w ogóle, żeby było ok. i żebyś trafiała tylko na mądrych lekarzy, którzy posiadają dla Ciebie to słowo klucz - czas.

    mam różne myśli, ale na bloga jednak nie zagłosuję.
    pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda kasy, co?

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę powodzenia w konkursie :) I zapraszam czasem do ...
    Życzę powodzenia w konkursie :)
    I zapraszam czasem do mnie, może ci się spodoba :)
    Pozdrawiam i jeszcze raz wszystkiego najlepszego :)
    __________________

    http://cale-moje-zycie-blog.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo mądre refleksje
    ciężko
    udaje Ci się cieszyć z tych błahostek?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj przeczytałam cały Pani blog. Cudnie napisany, szkoda tylko, że taki temat - ale to życie za nas decyduje i ślepy los rozdaje karty. Trzymam kciuki i życzę jak najlepiej. Joanna

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolberger byl chory i umarl ale zanim umarl- bardzo dlugo zyl z choroba i staral sie zyc jakby jej nie bylo- to jest wskazowka w sumie dla wszystkich, zyc do konca, wierzyc, godzic sie z tym czego zmienic nie mozemy, nauczyc sie zyc tylko ta chwila, ktora wlasnie trwa bo kolejnej moze nie byc; trzymam kciuki zeby wyniki peta byly dobre a wraz z nimi zeby nastpil gwaltowny przyplyw nadzieji i pogody ducha

    OdpowiedzUsuń
  11. Zagłosowałem, życzę szczęścia. Nie wiem czy wypada... Ale... Ja jednak muszę... Czy to taki truizm...? Bliska osoba mi umarła, tyle ludzi wokoło bliższych, dalszych... Ale nigdy nie stwierdziłbym, że jest to truizm... Nie chodzi mi o to, by pisać "bla bla (...)", że nie każda choroba doprowadza do śmierci, że są szanse. Chodzi mi o samą śmierć... Do dzisiaj nie potrafię się pogodzić, że to przemijanie, czy właśnie choroby, prowadzą do śmierci, która jest naturalna i nieuchronna... Ale jednak nie taka oczywista. Bo... Dlaczego on/ona musiał, skoro nikt tego nie chciał? Dlaczego pragnienie życia jest tak wielkie a... jednak... dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozwalam sobie Ciebie Joanno zapoznać z Ania
    http://andzia-i-nieborak.blog.onet.pl/
    czytam oba Wasze blogi, ten sam przeciwnik
    j

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja zagłosowałam również ;)
    Co do oczywistego faktu, ze wszystko co robimy jest "oszukiwaniem" nieuchronnego to cóż, tak jest i dla zdrowych i dla chorych. Życie - smiertelna choroba :|

    OdpowiedzUsuń
  14. Joasiu
    Nie do końca pojmuję to Twoje "bla, bla, bla" odnośnie K. Kolbergera. Bardzo mnie to jakoś ubodło. Czytam i trzyma kciuki za Ciebie, ale mimo wszystko przykro mi, ze tak to napisałaś:( To prowokacja była? Bo intencji nie rozumiemn, a wydźwięk nie jest miły:(
    pozdrawiam
    K.

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga