czwartek, 30 czerwca 2011

[438].



(Kenny G - Going home)
ale mam energię!

***


nowy kolor łba: L'Oréal Majirel - Majirouge - 7,40 (blond miedziany intensywny).
niezły, co? :)


więc tak: Syn jeszcze u Voldemorta w domu.
mają wyjeżdżać jutro.
dziś dzwonił do mnie osiem razy, dwa razy ja oddzwaniałam, bo wpadł do sekretarki.
pierwszy raz: mamo wstałem, śniadanko było pyszne, dlaczego dziś nie jadę na wakacje, co robisz, gdzie jesteś, kocham cię.
drugi raz: mamo, tatuś nie chce się ze mną bawić w bycie rosiczką, bo mówi, że to dziewczyńska nazwa, a dziadek przezywa mnie mak, co robisz, gdzie jesteś, kocham cię.
trzeci raz: mamo, tatuś gdzieś pojechał, dlaczego mnie nie zabrał, babcia wyszła na dwór ze mną, jeździłem na rowerze, co robisz, gdzie jesteś, kocham cię moja rudziutka wiewióreczko.
czwarty raz: mamo, tatuś mówi, że wolno mi wychodzić na dwór bez koszulki, nikt mnie nie nasmarował kremem z filtrem, nudzę się, co robisz, gdzie wychodzisz, kocham cię.
piąty raz: mamo, Osioł [brat Voldemorta] myje auto przed wyjazdem, mnie nie pozwalają myć auta, mamo, mamo, powiedz im coś, tęsknię za tobą, kocham cię. [ryk]
szósty raz: mamusiu, w telewizji powiedzieli że coraz więcej młodych kobiet umiera na raka płuc albo czegoś, tak mamo pewnie chodziło o raka piersi, a co to jest mammograf, a opowiedz mi jak on działa, tak zapytam się babci Irenki kiedy była na mammografii, nie nie kończmy rozmowy, a w którym sushi jesteś, kocham cię.
siódmy raz: mamo tak sobie do ciebie dzwonię pogadać, czy już zjadłaś, czy było smaczne, pozdrów ciocię, babcia smaży na kolację jajecznicę z kiełbaską, kocham cię, do usłyszenia.
ósmy raz: dobranoc kochana mamusiu, ty też śpij słodko.

ojapier.lę.

środa, 29 czerwca 2011

[437].

(Dave Koz - Together again)
jest moc w tej melodii.
jest siła.


***

- mamo?
- khm?
- widzę, że ja już wyrosłem dzieciństwa: mam prawdziwy zegarek i prawdziwy telefon komórkowy.

tak.
i pojechał na pierwsze w życiu wakacje z ojcem.
na razie (dziś) zadzwonił do mnie cztery razy.

wtorek, 28 czerwca 2011

[436].

(5'NIZZA - ямайка)

***

dziś jedna z moich Czytelniczek wyeksplikowała mi możliwości wolnego zawodu.
otóż mając wolny zawód wolno pracować po czternaście godzin na dobę.
potwierdzam.

syn ma wciąż żywe korpowspomnienia, więc teraz nie rozumie, o co tu chodzi.
- czy możesz wziąć wolne, mamo?
- nie mogę, muszę pracować.
- powiedz prezesowi, żeby dał ci wakacje.
- ale ja nie mam już prezesa.
- to ty tak sama z siebie pracujesz i pracujesz?
- tak, przecież wiesz dlaczego.
- wiem, wiem. zarabiasz na wielką pakę LEGO Harry Potter.

i po chwili:
- a gdybyś przestała pracować, co by się stało?
- nie mielibyśmy pieniędzy.
- ale wujek by nam dał. albo babcia.
- jasne.
- ale nie weźmiemy nigdy pożyczki, dobrze?
- bo?
- bo ci od pożyczki każą oddawać więcej niż się pożyczyło, wiesz?
tu Syn samozwańczo robi krótki wykład o koszcie pieniądza oraz o zasadach funkcjonowania instytucji finansowych.

zaskakują mnie obszary wiedzy, które eksploruje z zainteresowaniem.
nie kieruję Nim, jedynie nakierowuję, wskazuję możliwości, jednocześnie odkrywając (przed Nim) Jego możliwości.
frapujące.


obecnie przeżywa fascynację rosiczką.
z braku choćby jednej, żywej w okolicznym ogrodniczym, na razie zadowolił się wieloma z LEGO.
obiecałam, że kupimy rosiczkę, ale czuję, że źle zrobiłam.
otóż przyjrzałam się ostatnio tej roślinie w zaprzyjaźnionym sushi. i dostałam torsji na widok wystających z listków nierozpuszczonych komarzych nóżek.
bueee.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

[435].

(Maciej Zembaty - Alleluja Leonarda Cohena)

***


nic mnie tak nie wkurwia jak własna bezsilność.

niedziela, 26 czerwca 2011

[434].

(Leszcze, Irena moja miłość)

***

jestem wyrazista.
mogę tym drażnić.
ale, na pradawnych bogów! czy MUSICIE mnie czytać?

***

moja domena .com migruje już czwarty dzień z firmy krakowskiej do szczecińskiej.
rozumiem, że odległość jest znaczna, ale przecież chyba domeny nie niosą na plecach mrówki? ani nie robi tego trzyletni Chińczyk, który jednocześnie składa telefony komórkowe i tka dywany?
tak czy inaczej, jestem odcięta poczty.

***

przyznam, że internet jako narzędzie oddziaływania fascynuje mnie.
widzieliście, jaką mamy razem siłę?

wieloryb trzymie nieustannie pierwsze miejsce:

(oczywiście, gdyby praca była denna - że tak powiem pozostając w tematyce morskiej - oddziaływaniem i siłą można byłoby sobie li tylko ten teges tam taram tam).

sobota, 25 czerwca 2011

[433].

(Lech Janerka - Pieśń mijających się wielorybów)

***

chałturniczki straszące mnie spotkaniem z prokuratorem, w popłochu kasujące dane o sobie w internecie (w obawie przed tymże samym prokuratorem, jak sądzę), gotoweście na emocje?
Kwoka i PtakSponsor, czyście gotowi na nową porcję piorunujących przeżyć na blogasiu?
i Ty, Kolejna - niewinna ofiaro Voldemorta - czekająca z utęsknieniem (choć on się zapiera, że z Tobą nigdzie nie zamierza jechać) - na wakacje z nim, w Kuźnicy Morskiej, w przyczepie kempingowej sprzed trzydziestu lat - czyś gotowa?
nie?
to świetnie się składa, bo dziś o was nic nie napiszę.
może jutro zaistniejecie.
może.

a Wy, moi szanowni Czytelnicy - Przyjaciele, Rodzino, Znajomi, Podglądacze, czy jesteście gotowi na codzienną dawkę wynurzeń spod ocalałej wątroby?
cola jest? prażona kukurydza?
hej ho! hej ho!
zaczynajmy!

popatrzcie uważnie w te oczy:

przeczytajcie apel:

i teraz odpowiedzcie mi, proszę: czy to możliwe, żeby zaledwie dziesięć tysięcy euro mogło być barierą uniemożliwiającą uratowanie człowieka?
prosiłam Was o pomoc już wiele razy.
za każdym razem nie zawiedliście.
każda kolejna moja prośba może być odebrana przez Was jako nadużywanie Waszej cierpliwości.
zrozumiem to.

w razie gdybyście zechcieli jednak jakkolwiek pomóc właścicielowi smutnych oczu, podaję numery kont:

Bank Zachodni WBK: 20 1090 2040 0000 0001 0887 3169
z dopiskiem „dla Michałka”

Do wpłat zagranicznych:
IBAN: PL 20 1090 2040 0000 0001 0887 3169
SWIFT - BIC: WBKPPLPP

Fundacja z Uśmiechem
ul. Paderewskiego 11/39, 25-001 KIELCE
z dopiskiem „dla Michałka”

i na zakończenie dzisiejszego posta zdjęcie.
a na nim - Michałek.
widzicie to, co ja widzę? nawet gdy wciąga pęto kiełby z keczapem, przerażenie czai się w Jego oczach.



nie ma Boga.
Bóg by nie pozwolił na cierpienie dzieci.
jesteśmy tylko my, zwykli ludzie.
zdani na siebie nawzajem.
możemy pomóc.
możemy olać.

piątek, 24 czerwca 2011

[432].

(Orkiestra na zdrowie, Czereśnie)

Halo! Proszę Pani!
Trzeba iść po czereśnie...
...problem do zgryzienia jest...
...słowo do słowa,
pojawia się mowa: (afr. trad.).
Słowo do słowa -
- zbierają się do mówienia:
narysuj mi domek na plecach,
narysuj mi domek...
...domek, taki od chcenia,
narysuj mi domek...

...żeby nie było, że nie ma...

...i teraz chodź po czereśnie...


***

obiecałam, że pokażę.
no to pokazuję.

czwartek, 23 czerwca 2011

[431].

(Marcin Nowakowski, You are the sun)

***


a cały czas mam w głowie tę myśl: miałam przecież już nie żyć.

środa, 22 czerwca 2011

[430].



(Muppet Show, Mahna, mahna)

***

dzięki przyjaciółce poznałam Artystę.
Artysta jest taki... p r a w d z i w y: skromny, wrażliwy, skupiony na Sztuce, mądry, dobry, przystojny i w ogóle.
prawdziwy Artysta.
(i krew dla mnie oddał! - pamiętacie akcję? są tu jeszcze Czytelnicy z TAMTEGO okresu?)
i Adam (tak Mu na imię) stworzył pięknego wieloryba.
i trzeba pomóc Adamowi żeby wygrał konkurs.
trzeba tylko kliknąć.

dla nas to niewiele, dla Niego - wielka szansa.


z góry dziękuję
:*

wtorek, 21 czerwca 2011

[429].



(Lynyrd Skynyrd - Simple man)

***

jedziemy samochodem, konwersujemy.
uwielbiam to!

- Synku, od września idę do szkoły.
- no wiedziałem że tak zrobisz, przecież mówiłaś mi, że mądry człowiek uczy się całe życie.
- to prawda, tak robią mądrzy ludzie.
- będziesz się uczyła z dziećmi?
- nie, z dorosłymi.
- a czego będziesz się uczyła?
- robienia makijażu do zdjęć i do teatru.
- o rany mamo, to strasznie głupie, nie mogłabyś lepiej pouczyć się matematyki?

poniedziałek, 20 czerwca 2011

[428].



Om

***

narzuciłam tempo.
muszę się opamiętać, bo robię tyle rzeczy, że nie mam czasu na odpoczynek.

***

byliśmy w sobotę na urodzinach kumpla Syna.
szczerze mówiąc nigdy w życiu na żadnym kinderbalu nie bawiłam się tak dobrze jak tutaj.
a na koniec (gdyby mi było mało) mogłam się wyczilować przelotem na odkurzaczu.
też tak macie, że odpręża Was jeżdżenie na szmacie?
albo układanie rzeczy w szafie? pielenie ogródka?

niedziela, 19 czerwca 2011

[427].



(Инь - Ян - Пофиг)

***


Pola robiła mi dziś zdjęcia.
poprzednia sesja zdjęciowa u Poli była ponad rok temu.
zmieniłam się, bardzo.

sobota, 18 czerwca 2011

[426].



(Вера Брежнева и Потап, Пронто)

Алло-Алло, Pronto-Pronto
Скучает сердце моё о ком-то
И хочет любви от неё нету понту
Алло-Алло, Pronto-Pronto.

Алло-Алло, Pronto-Pronto
Скучает сердце моё о ком-то
Алло-Алло, Pronto-Pronto.

Я люблю тебя, осень
Я люблю тебя очень
осень-очень сильно люблю тебя я
Давай чувства розлочим
Я же знаю, ты хочешь
Ну а вместо пароля любовь моя

Сигнал, спутник, сигнал фонарь не берет
Я вишу на трубе
Вдруг повезёт
Услышать голос е-е-еЁ
Привет, малыш
Здравствуй солнце моё
Только твой авт-автоответчик
Что-то гав-гав-гавкает в трубку
На минуту боль свою не замечу
Я хочу тебя а не проститутку
Да, куда то подевались все рифмы,
Потеряли слова все
Мои нервы на дизбалансе
Но не уходи, ну останься
Ну останься, останься, останься

Алло-Алло, Pronto-Pronto
Скучает сердце моё о ком-то
И хочет любви от неё нету понту
Алло-Алло, Pronto-Pronto.

Алло-Алло, Pronto-Pronto
Скучает сердце моё о ком-то
Алло-Алло, Pronto-Pronto.

Оба-або.., оба абонента
Упустили все свои моменты
Потеряли, любовь потеряли
Навсегда свою связь оборвали.

Оба-або.., оба абонента
Упустили все свои моменты
Потеряли, любовь потеряли
Навсегда свою связь оборвали.

Ну сказала бы scuse, я в джакузи
Или ничего не слышно, или я на тусе
Или что-нибудь соврала, только не игнорь
Ну возьми телефон, ну начни разговор.

Всё, считаю гудки до десяти
Раз, два, три, четыре, пять, шесть, семь, прости
Не могу так, еду к тебе, меня всё бесит
Восемь, девять, десять.

Алло-Алло, Pronto-Pronto
Скучает сердце моё о ком-то
И хочет любви от неё нету понту
Алло-Алло, Pronto-Pronto.

Алло-Алло, Pronto-Pronto
Скучает сердце моё о ком-то
Алло-Алло, Pronto-Pronto.

Ваш абонент временно не любит вас
Но мне любви хочется здесь и прямо сейчас
Ваш абонент временно не любит вас
Но мне любви хочется здесь и прямо сейчас

Алло-Алло, Pronto-Pronto
Скучает сердце моё о ком-то
И хочет любви от неё нету понту
Алло-Алло, Pronto-Pronto.

Алло-Алло, Pronto-Pronto
Скучает сердце моё о ком-то
Алло-Алло, Pronto-Pronto.

Оба-або.., оба абонента
Упустили все свои моменты
Потеряли, любовь потеряли
Навсегда свою связь оборвали.

Оба-або.., оба абонента
Упустили все свои моменты
Потеряли, любовь потеряли
Навсегда свою связь оборвали.


***

aлло-aлло, pronto-pronto - tak woła jabłko, które wczoraj zjadłam...

piątek, 17 czerwca 2011

[425].



(Stasiak - Ja chcę być vintage)

***

ożeszkurwa.
przegięłam.
surowe jabłko ze skórką to ZŁOOOOO.

nie jest dobrze.

czwartek, 16 czerwca 2011

[424].



(Stanisław Sojka, Czesław Mozil - Na cześć księdza Baki)

***

w związku z kanciapą byłam w pewnym szpitalu psychiatrycznym dla dzieci.
w korytarzu wisi genialna plansza:


Prośba dziecka
1. Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem dostać wszystkiego tego, czego się domagam. To tylko próba sił z mojej strony.
2. Nie bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję dla poczucia bezpieczeństwa.
3. Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko ty możesz pomóc zwalczyć zło, póki jest to jeszcze w ogóle możliwe.
4. Nie rób ze mnie większego dziecka niż jestem. To sprawia, że przyjmuję postawę głupio dorosłą.
5. Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.
6. Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.
7. Nie wmawiaj mi, że błędy, które popełniam, są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości.
8. Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. To nie ty jesteś moim wrogiem, lecz twoja miażdżąca przewaga.
9. Nie zwracaj zbytniej uwagi na moje drobne dolegliwości. Czasami wykorzystuję je, by przyciągnąć twoją uwagę.
10. Nie zrzędź. W przeciwnym razie razie muszę się prze tobą bronić i staję się głuchy.
11. Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie tłamszony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.
12. Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy.
13. Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.
14. Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i wtedy tracę całą moją wiarę w ciebie.
15. Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić cię o wyjaśnienia, poszukam ich gdzie indziej.
16. Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.
17. Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia. Nie wyobrażaj sobie, iż przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej nawet ci się nie śniło.
18. Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy.
19. Nie bądź ślepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem, jak trudno dotrzymać mi kroku w tym galopie, ale zrób, co możesz, żeby nam się to udało.
20. Nie bój się miłości. Nigdy.


podpisuję się obiema dłońmi pod tymi "przykazaniami".

środa, 15 czerwca 2011

[423].



(Toto, Don't chain my heart)

***

Niemąż mówi: nie mogę odżałować, że nie poznałem cię jak byłem młodszy, na przykład jak miałem dwadzieścia czy trzydzieści lat, że też ja tyle czasu zmarnowałem bez ciebie.
nic nie mówię, przewalam oczami, skubię skórkę przy paznokciu, słucham.
po chwili namysłu dodaje: taa, ale wtedy nie miałbym u ciebie szans, bo pewnie nie chciałabyś nawet spojrzeć na takiego niedojrzałego typa.
patrzę Mu w oczy, nie wiem co powiedzieć.
myślę to samo o sobie. szkoda, że tyle na Niego czekałam.
ale widać dopiero teraz jest nasz czas.

lepiej późno niż wcale.

wtorek, 14 czerwca 2011

[422].

(VIDEO, Papieros)

***

pamiętacie Studniówkę?

poniedziałek, 13 czerwca 2011

[421].

(Pink Martini, Hey Eugene)

***

- mamo, a jak byłaś mała, to wtedy żyły jeszcze dinozaury?


- mamo, a kiedy przed Wielkim Wybuchem niczego nie było, to co było?


- mamo, a ktoś doleciał na koniec komosu? jak on wygląda?


- mamo, a gdy na świecie nie było jeszcze ludzi ani zwierząt, to gdzie my byliśmy?


cudowne zdjęcia pochodzą z tej strony.

a za dwa dni całkowite zaćmienie Księżyca.
oby niebo było bezchmurne :)

niedziela, 12 czerwca 2011

[420].

(Leszek Możdżer gra Komedę - Sleep safe and warm)

***

od ubiegłego roku Voldemort spotyka się z Kolejną.
początkowo przechodzili przez intensywny okres rui, więc Giancarlo miał wielowielotygodniowe przerwy w spotkaniach z ojcem.
ale, jak wiecie z lekcji biologii i programów TV Gucwińskich, ruja u zwierząt nie trwa cały rok, są przerwy.
i właśnie, korzystając z tych przerw, Kolejna próbuje budować relację z Voldemortem oraz dziećmi (Kolejna ma Syna w wieku Giancarla, który ma na imię oraz Innego Bazaastrala).
w ramach integracji spędzają czas wspólnie - byli w restauracji, byli w Jej mieszkaniu.
- tak, ciocia jest dla mnie bardzo miła - odpowiedział Syn na pytanie, czy Kolejna jest dla Niego dobra.
git, o to chodzi.
staraj się Kolejna, to Twój obowiązek.

postanowiłam skorzystać z życiowej szansy i dopomóc szczęściu nas wszystkich.
zwróciłam się z tradycyjnym dorocznym zapytaniem, kiedy i czy Voldemort zamiaruje wziąć Syna na wakacje.
co roku wykręcał się pracą.
tym razem zaanonsował, że od 3 do 17 lipca planuje pojechać nad Bałtyk.
teraz wszyscy błagajmy złe moce, żeby Kolejnej wystarczyło determinacji, żeby:
1. zorganizować wyjazd
2. doprowadzić do wyjazdu
3. wytrzymać dwa tygodnie obsługując dzień i noc trzech chłopców (w tym - dorosłego z zaburzeniami emocjonalnymi z powodu ADHD)
4. wytrwać w związku do 18 lipca.

wątpię, by istniał seks rekompensujący takie poświęcenie.

sobota, 11 czerwca 2011

[419].



(Mezo - Sacrum)

(...)
Chcę do jednego miejsca na ziemi, gdzie
problemy przestają mieć znaczenie
do objęć które akceptują me słabości
do nich pragnę, tylko do mej miłości
Jest na ziemi jedno moje małe miejsce
gdzie poza biciem serca nie liczy się nic więcej
uciekam tam z moją całą miłością
wierze w Ciebie, wierze w moje Sacrum

Sacrum - bez kontaktu z otoczeniem
oka mgnienie i mogę się przenieść
w inny wymiar pozbawiony pancerza
w który codzienność bezwzględnie uderza
pobłogosław Panie pobłogosław chwile
gdy każdy problem to błahostka
uciekam w moje świętości
w objęcia tych, którzy akceptują moje słabości
rodzina - o której zawsze marzyłem
dom - który był zawsze azylem
miłość - to najpiękniejsze Sacrum
więc nie traktuj jej jak kontraktu
który zrywasz kiedy dzień masz gorszy
kiedy zyski chwilowo są mniejsze niż koszty
Sacrum nie zmieni lekki podmuch wiatru
to źródło którego nikt nie może zatruć.

(...)

***

stwierdzam z satysfakcją (chociaż trochę też ze zdziwieniem), że jestem szczęśliwa.
mam Sacrum.

***

byłam dziś w gościach. na oględzinach, albowiem licealnemu Narzeczonemu, Doktorowi Psychiatrii, urodziła się Druga.
Druga (dwutygodniowa), mimo pomówień, jest urocza.
podczas mojej wizyty spała jak anioł, piła jak smok i gapiła się jak sroka, robiąc do tego pocieszne miny. żadnych ryków czy niedopowiedzeń.
no ale. podobno w nocy zamienia się w potwora.
a Pierwsza (pięciolatka), zestresowana zazdrością, przycupnęła mi na kolanach, objęła za szyję, wtuliła się i zasnęła.
przesiedziałam nieruchomo ponad dwie godziny, tuląc Ją w ramionach, głaszcząc po głowie, po pleckach, słuchając Jej spokojnego oddechu.
bardzo, bardzo relaksujące, zmysłowe uczucie.
musi to atawizm, jak nic.

piątek, 10 czerwca 2011

[418].

(Manu Chao - Il faut manger)

***

wróciło dziś do mnie wspomnienie z fabryki.
gdy przylatywały szychy z centrali, korporacja zamawiała katering.
po korytarzach śmigali kucharze, kelnerzy, strojono stoły, dekorowano półmiski, ustawiano talerze.
zapachy wdzierały się w nozdrza nieznośnie, nie pozwalając pracować.
potem goście jedli.
a potem personalna dawała znaka: że już, że można.
i lecieliśmy.
pędem.
wyjadać resztki.
dopijać wina.
wylizywać talerze do czysta.
zawijać w serwetki ciastka, na potem.

czwartek, 9 czerwca 2011

[417].



(James Blake, Limit to your love)

***

okazuje się, że jak się umiejętnie temat rozegra, można nie iść do przedszkola (dobrze, że odkrył to w ostatnim miesiącu edukacji).

- mamoooo... mamusiuuuu... - dobiega jęk z pościeli.
- mhm? - zagaduję znad komputera.
- wiesz, dziwnie się czuję: czuję jakbym miał stres, chociaż stresu nie mam... - Syn próbuje rozpoznać teren, nieco klucząc.
- mamo - zniża głos do dramatycznego szeptu - więc dziś w nocy nie zasnę z obawy, że może mogę mieć stres, bo zacznie mnie boleć ucho.
milczę, czekam na puentę.
- sama wiesz, co to znaczy: jutro absolutnie nie mogę iść do przedszkola - kończy wypowiedź z niekłamanym zadowoleniem.

jassssssssne.

środa, 8 czerwca 2011

[416].

(z gry Assassin's Creed - Era, Prayers)

***

ankieta ciacho wszechczasów zamknięta.
oddałyście 368 głosów.
bezapelacyjnie wygrał wielotwarzowy twór mój własny stary.
otrzymał 71 głosów, co stanowi 19% głosów oddanych.
na następnych pozycjach uplasowali się:
- Johnny Deep - 16%, 60 głosów
- Karpiel Bułecka (Zakopower) - 13%, 51 głosów
- Jude Law - 10%, 37 głosów
- Brad Pitt - 9%, 36 głosów
- Keanu Reeves - 9%, 35 głosów.

zastanawiam się, czy nie zrobić dogrywki.
(zabrakło przecież George'a Clooney'a oraz Johna Malkovich'a)

***

bylimy dziś w szkole na popołudniu zapoznawczo - rozpoznawczym.
przedstawienie teatralne było tak drętwe, że zanim ogarnęliśmy, o czym będzie, Syn zapytał się, czy możemy wyjść, argumentując, że to pewnie przedstawienie bożonarodzeniowe, bo jeden chłopiec jest przebrany za niedźwiedzia (mamo, nie lubię takich akcentów, wyjdźmy stąd, bardzo cię proszę, ja tego nie wytrzymam).
ochoczo przystałam na propozycję.
nic na to nie poradzę, że nie trafiają do mojego przekonania egzaltowane dzieci z klas III-IV, które silą się na bycie gwiazdami estrady, a nie pamiętają swojej roli. rozpuszczone włosy lub grzywka opadająca na oko to nie wszystko, co niezbędne.
nie trafiają do mojego przekonania rodzice tych dzieci, którzy z wypiekami na twarzy i kamerą w dłoni uwieczniają żałosne występy.
i nie trafia do mojego przekonania ten sposób witania w szkole absolwentów przedszkoli.
opuściliśmy więc salę gimnastyczną i udaliśmy się na przyszkolny plac zabaw.
kropił deszczyk, powietrze pachniało ozonem, a my kręciliśmy się na karuzeli, zastanawiając się, czy w szkole dzieci polubią Syna i czy panie nauczycielki krzyczą na pierwszoklasistów i czy stawiają im dwóje.

wtorek, 7 czerwca 2011

[415].



(Mike Patton z Mondo Cane - Ore d'amore)

***

Róża znowu utknęła w progu, rozdarta między fizjologią a bezpieczeństwem.
chce iść do ubikacji, chciałaby zamknąć drzwi, ale wówczas straci z oczu swój pokój.
więc stoi. jedna dłoń drży zaciśnięta na rolce papieru toaletowego, druga - kurczowo trzyma ościeżnicę. Róża popiskuje cichutko, obezwładniona lękiem przestrzeni korytarza, przerażona emocjami, których nie potrafi już nazwać.
mijam Różę, w duchu życząc jej (i sobie) odwagi w codziennych zmaganiach.
wchodzę do pokoju obok.

Maria od czasów trepanacji czaszki nie lubi wychodzić na spacery. nie czuje się pewnie na dworze. mówi mi z oczami pełnymi łez, że boi się, że może się zgubić.
- no ale co z tego - dodaje, patrząc na mnie z ukosa - że wolę siedzieć w swoim pokoju? i tak mam mnóstwo zajęć.
Maria przygotowała się do spotkania ze mną. wyszperała mnóstwo wzorów i szablonów, a teraz grzebie w nich zadowolona, aż kalki furkoczą.
Maria uśmiecha się do mnie promiennie i mówi: póki coś będę robiła, będę potrzebna, więc będę żyła, prawda?
tyle w niej ufności i radości.
nie sposób nie podzielić jej toku myślenia i nie odwzajemnić uśmiechu.

kanciapa bardzo powoli rozwija się.
prócz rzeczy pięknych stworzonych przez moich wyjątkowych bliskich, zdecydowałam się sprzedawać dzieła wykonane przez staruszków pobliskiego domu opieki społecznej.
bo - jak mówi Maria - póki coś będę robiła, będę potrzebna, więc będę żyła, prawda?

poniedziałek, 6 czerwca 2011

[414].

(Gary Moore - Parisienne walkways)

***

ostatnie dni nie różniły się niczym szczególnym od pozostałych.
żeby nie przynudzać, pozwolę sobie wymienić wybrane zdarzenia:
- tankowałam i tak się zamyśliłam, że odjechałam spod dystrybutora, wyrywając węże (od gazu i od benzyny) temu dystrybutoru
- założyłam konto bankowe - podczas uroczystego rozdziewiczania karty bankomat ją pożarł i pojawił się komunikat BANKOMAT NIECZYNNY - AWARIA; kartę mają przesłać jak naprawią bankomat
- dostałam 300 zł mandatu + 10 punktów za energiczną jazdę w terenie zabudowanym - udało się załatwić sprawę "na raka" - do czegoś się w końcu przydał; czekam na komentarze świętoszków, że to nieuczciwe :>
- pobrałam z netu maszynę do uzupełniania wniosków unijnych, ale niestety Podczas wykonywania bieżącego żądania sieci Web został wygenerowany nieobsługiwany wyjątek. Informacje dotyczące pochodzenia i lokalizacji wyjątku można zidentyfikować przy użyciu poniższego śladu stosu wyjątku - nie wiem co to znaczy - grunt, że wniosku uzupełnić się nie da
ponadto od dziś odpoczywam od firmowej poczty, bo nazwa.pl zapomniała o fakturze, więc usługa została odłączona.

dzieje się!

***

Syn z uporem maniaka dopytuje się, który bank jest LEPSZY.
i które ubezpieczenie jest DOBRE.
i dlaczego. i jakie są wykluczenia. i OWU.
i czym się różnią oferty poszczególnych banków i ubezpieczycieli.
nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem.
nie mam pojęcia.

- dlaczego, dlaczego, mamo dlaczegoooo... - huczy i dudni mi echem w głowie.

niedziela, 5 czerwca 2011

[413].



(Flabby Feat. Carla Boni Mambo Italiano)

***

całe życie chciałam mieć sklep, jak Prababcia Marianna, czyli Mama Babci B.

dziś w nocy przyśniła mi się Prababcia Marianna. i powiedziała mi: no i co z tym sklepem?
- no i nic - chciałam odpowiedzieć, ale się ugryzłam w.
dodać należy, że Prababcia przyśniła mi się martwa.
znaczy jest martwa, ale również jako martwa przyśniła mi się.
więc: we śnie tako i na jawie Prababcia M. jest i była martwa.
leżała sobie w swoim łóżeczku, w domku, w Z., i dopytywała się mnie o sklep.
- a co tak zwlekasz i zwlekasz? - naciskała, mierząc mnie surowo wzrokiem.

nic nie odpowiedziałam.
a z tych nerw, że mnie (martwa) Prababcia (żywo) obsztorcowuje, obudziłam się dziś przed siódmą rano, czyli w nocy.

walczyłam chwilę ze sobą.
i odważyłam się.
i założyłam e-sklep.
nic w nim NA RAZIE nie ma.


kto chętny do handlowania ze mną?
zapraszam!



:)

sobota, 4 czerwca 2011

[412].



(Κώστας Μαρτάκης - Ποτέ)

***

poszliśmy na festyn. a tam - kolejka.
więc czekamy - już od godziny.
ale w końcu nadszedł NASZ moment!

i... PLUM!

ahoj, przygodo!

fajna zabawa.
sama bym wskoczyła do środka.
warto było czekać godzinę w kolejce!

***

odebrałam wyniki badań krwi i płynu z otrzewnej.
więc jeśli chodzi o ciało - jestem zdrowa.

piątek, 3 czerwca 2011

[411].

(ze ścieżki dźwiękowej filmu Oldboy - Cries and whispers)

***

dziś będzie notka edukacyjna, lecz o wydźwięku typowym dla większości blogasków, czyli uwaga-ulało-mi-się-napiszę-więc-nocię.
zaczynamy!

otóż, po pierwsze:
nie wydzwaniaj do mojej pani prawnik, bo:
- obowiązuje ją tajemnica zawodowa, więc niczego się od niej nie dowiesz
- jeśli jest dla ciebie miła, to tylko dlatego, że jest profesjonalistką (uwierz mi - ona nie zmierza się z tobą przyjaźnić)
- rozmowa z nią kosztuje, więc jeśli chcesz jej porady, to zapłać (godzina 300 PLN netto + 23% VAT, ale pewnie cię nie stać, skoro nie stać cię na jedzenie dla dziecka)
pamiętaj: gadaniem na mnie do mojej pani mecenas szkodzisz sobie i niepotrzebnie zabierasz jej czas.
ona ma w dupie twoje wynurzenia.
pocieszę cię: moje wynurzenia też miałaby w dupie (jeśli bym się jej zwierzała) - tyle tylko, że ja jej płacę.

po drugie:
internet ma pamięć.
a w niej zawarta jest historia, np.:
- jak masz na imię i nazwisko, jak brzmią twoje internetowe niknejmy
- kiedy i jak edytowałeś/wykasowałeś profil na fejsie - z dokładnością co do godziny, minuty i sekundy
- jak wyglądał twój profil przed edytowaniem/wykasowaniem
- z kim, gdzie pracujesz/współpracujesz/przyjaźnisz się/uczysz/mieszkasz, a co gorsze: z kim i jak współżyjesz, z wyszczególnieniem, jaka jest twoja ulubiona pozycja seksualna (tak, teraz już wszyscy, włącznie ze mną, wiedzą)
- co masz do powiedzenia na różne tematy - komentarze oraz fora są nieocenionym źródłem wiedzy, w przeciwieństwie do bloga, który jest kreacją literacką i jest  i n s p i r o w a n y  rzeczywistością (linkuję wyjaśnienie znaczenia tego słowa, sprawdź - przyda Ci się).

po trzecie:
zrobiłam wczoraj zrzuty z ekranów z wszystkich stron, które próbowałeś pokasować (powiedz to też twoim dwóm braciom, z którymi jeździsz na wakacje, a co udokumentowałeś zdjęciami na fejsie).

po czwarte:
wyznam szczerze, że i mnie żenuje komenda whois IP, którą oferują systemy statystyk, w związku z tym myślę, że od dziś powinieneś zacząć wchodzić na mojego blogaska z kafejki internetowej.
a ponadto, powiem ci w tajemnicy, że statystyki pokazują, jakie hasła wpisujesz i czego szukasz u mnie na blogu.
zabawne, prawda?
prawie-sprytny-człowieku! czy wydawało ci się, że jesteś anonimowy?

po czwarte:
jeśli kłamiesz, to rób to z klasą.
jeśli nie masz klasy, nie kłam.
jeśli kłamiesz, a nie masz klasy, licz się z konsekwencjami.

***

w związku z powyższym chciałam się pochwalić: dostałam pisemne odpowiedzi na donosy, których mentorką była moja genialna księgowa, pani Jagoda.
oczywiście odpowiedzi już przesłałam do komornika, niech działa.


a teraz napiszę to samo, ale otwartym tekstem:
hej, ludzie!
się cieszę!!!
wszystko wskazuje na to, że zobowiązanie alimentacyjne zostanie za chwilę uregulowane :)
ale fajnie :)

jaka jest wartość edukacyjna powyższej informacji?
otóż, moi mili, warto słuchać się starszych.
pani Jagodo, dziękuję!

***

dobra, wiem, że nie dzieli się skóry na niedźwiedziu, ale...
gdzie polecacie udać się na wakacje?
ma być basen dla nielata, dobrej jakości żarcie, palma, jaszczurka i nie więcej niż trzy godziny lotu samolotem.
Grecja? Turcja?

czwartek, 2 czerwca 2011

[410].



(Stromae - Alors on danse).

***

jest zimno.
jest dobrze.

idziemy w miasto.
tańczymy.
tak, jest dobrze, jest bardzo dobrze.
jest campari, jest słomka, jest parasolka.
troszkę się wylało, ale nie szkodzi.

i jest spacer. kocimi łbami, starówką. i jest most, i rzucanie patykami do wody (jak u Kubusia Puchatka, gra w misie patysie).
i rozmowy o sukience, o wianku.
i o kwiatkach, o pszczółkach i o ciastkach z kremem.
i o tych z dziurką - też.
i są beztroskie chichoty.


fajnie jest mieć z kim zapomnieć o całym świecie.

mersi, maszeri :*

środa, 1 czerwca 2011

[409].

kto, jeśli nie matka, pamięta o celebrowaniu Dnia Dziecka?

fragment recenzji ks. Arka Nowaka, z Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej, dotyczącej albumu Boskie Matki:
W mojej ocenie album „Boskie Matki” stał się wielkim poematem o miłości – czystej, nieskazitelnej. Pisał o niej św. Paweł w słynnym „Hymnie o Miłości”: „…miłość wszystko przetrzyma, wszystko znosi i nigdy nie ustaje”.
Ten album więc nie ma ceny – jego wartość jest bezcenna.

Jestem przekonany o tym, że każdy, kto go uważnie przeczyta, inaczej spojrzy na życie.
Dlatego z całego serca polecam lekturę tego albumu wszystkim.
Doświadczonym nieuleczalną chorobą, aby odnaleźli siłę i determinację do walki z przeciwnościami losu, zaś zdrowym, mądrym i bogatym głównie po to, by nabrali pokory wobec życia.

plakat w Poznaniu.
artykuł z Polska The Times.

składam sobie i Wam wszystkim najlepsze życzenia z okazji Dnia Dziecka.
cieszmy się (z) naszymi dziećmi!
buziaki!
 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga