kochani,
dziękuję, dziękuję, dziękuję.
jesteście wspaniali!!!
powiadomiono mnie, że z zaangażowaniem oddajecie dla mnie krew.
pamiętajcie, że krew, którą oddajecie przyda się podczas operacji mnie, ale również może się przydać innym ciężko chorym ludziom w potrzebie.
przepraszam, że nie odpowiedziałam Wam dziś na pytania, które zadawaliście w sprawie krwi.
odpowiem jutro.
dziś od bladego świtu nie było mnie w necie ani pod telefonem, bo pojechałam na Ursynów do Centrum Onkologii zrobić jeszcze jedno badanie przed operacją - endousg żołądka.
celem tego badania było doprecyzowanie, czy istnieje szansa wykonania totalnej gastrektomii.
(jeśli naciek nowotworowy żołądka obkleił inne sąsiadujące narządy, to wówczas może się zdarzyć, że operator otworzy mnie, powie a kuku i zaszyje, bo nie będzie miał możliwości usunięcia żołądka - byłoby to i dla mnie i dla Niego niewątpliwą stratą czasu).
w moim przypadku endousg pozwoliło na określenie grubości ścian żołądka oraz nacieków, a tym samym pozwoliło mi na umocnienie się w przekonaniu, że chcę się operować.
do zabiegu zostałam uśpiona dormicum, wspaniale mi się po nim spało.
brzegiem mózgu kojarzę, że po zabiegu przewieziono mnie z pracowni badań na dużą salę, że rozmawiałam z panem doktorem, ale niestety z rozmowy pamiętam tylko bardzo przyjemny zielony polarowy kocyk, którym mnie okryto oraz mięciutką, bialutką podusię do której przytuliłam policzek.
treści rozmowy nie pamiętam.
hm, mam nadzieję, że nie opowiadałam jakichś głupot.
opis endousg jest dość pomyślny.
wygląda na to, że chemioterapia przydusiła przerzuty i że w chwili obecnej mam raka tylko w żołądku.
pan doktor od endousg zakwalifikował wg TNM mojego skurwysyna jako ca T2 N00.
oby to była prawda.
nie cieszę się jednak z opisu, bo przed poprzednią majową operacją badania też zostały opisane pomyślnie, a podczas operacji okazało się, że skurwysyn skolonizował się we mnie niczym glony w nasłonecznionym zbiorniku wodnym.
***
tymczasem tuczę się na okoliczność nadchodzącej operancji.
dwa tygodnie temu, po czterech chemiach, ważyłam 49 kg, a dziś już całe 52 kg.
pamiętacie jak opisywałam optymalną dietę antyrakową?
zapomnijcie o niej!
teraz zmodyfikowałam koncepcję: żrę co dwie godziny kajzerkę (kalorie!) z majonezem i masłem (kalorie! kalorie!) i workiem jajek (białko!).
białko jest potrzebne, ponieważ - jak powiedziały mądre doktory - podczas operacji istnieje ryzyko odbiałczenia organizmu z powodu braku albuminy, dostarczam więc ją sobie białkiem kurzym.
a jak będzie jej za mało, to podadzą mi ją z Waszej krwi :)
jedliście kiedyś dzień w dzień po osiem - dziesięć jajek?
już do końca życia żadnej kurze nie dam rady spojrzeć prosto w oczy...
12 lat temu
Dobre wieści! Już niebawem rachu ciachu i po strachu.
OdpowiedzUsuńNie oddawałam krwi, siedzę z Krzysiem w domu (przeziębiony), wybacz, no i do Warszawy daleko.
Wcinaj dużo. Słódź herbatę miodem (no co, ja z tych, co wierzą, że miód pomaga na wszystko, z wyjątkiem oponki na brzuchu).
Jajek tak dużo wcinasz? Nie da się zastąpić czymś dla urozmaicenia?
Ściskam!
w oczy jak w oczy
OdpowiedzUsuńmi tam jest żal ich tyłków
tyle jaj składać dla Ciebie...
hehehehe
Agnes> piję herbatę z miodem, grzane wino, grzane piwo z miodem, mleko z miodem...
OdpowiedzUsuńmożna próbować zastąpić serwatką, ale białko kurze najlepiej się przyswaja.
agnieszka> :D :D :D
czuję się teraz jak ta niedobra pani z Wallace'a i Gromita, ta która miała fabrykę placków ;)
:)
OdpowiedzUsuńojjj dawno tego nie oglądałam
muszę to nadrobić
Kogel-mogel zrób :)
OdpowiedzUsuńSama wieki nie jadłam, chyba sobie jutro zrobię.
a co na to salmonella?
OdpowiedzUsuńkuchnia, no mowilam, mowilam juz dawno, ze dieta antyrakowa nie dla rakowych, to znaczy nie dla rakowych w trakcie leczenia. Wcinaj, kochana, wcinaj.
OdpowiedzUsuńkurze sie chyba nie da prosto w oczy, bo one na boki patrzajo...
to jest idiotyczne, że po badaniu z udziałem dormikum w ogóle z Tobą gadają, ja też nie pamiętam gadki po usg serca, a trwała ze 20 minut i dotyczyła zagadnień dla zdrowia mego kluczowych :-)
OdpowiedzUsuńbezy sobie upiecz z białka kurzego i soje żryj:-)
Anonimowy> salmonellę wyszoruję gorąco wodo.
OdpowiedzUsuńAniaha> tak, to prawda. dieta antyrakowa jest w sam raz dla tych, którzy są zdrowi/zaleczeni.
z tym patrzeniem kurze prosto w oczy... trafna uwaga... teraz już wiem, czemu kury na mnie krzywo patrzą ;)
zychowa> no weź. jak będę tak żreć, to się 14/10 rano nie zmieszczę we wejściu we szpitlu.
Tucz się, tucz, patyczku, chudzineczko.
OdpowiedzUsuńBuziaki.