rano Niemąż dwa regały na dobry początek porządków w pokoju Giancarla skręcił, a ja do wieczora układałam zabawki.
i tak nie dałam rady do końca ogarnąć tego pieprznika.
jeszcze na jutro mi zostało.
ała.
***
ogarniam co się da, jak się da.
na zakupach w Makro byliśmy, tony zgrzewek jedzenia kupiliśmy, żeby Niemąż miał co jeść gdy ja się oddalę na z góry upatrzoną pozycję.
bo planuję jak najszybciej położyć się do szpitala celem wycięcia żołądka.
trzymajcie kciuki żebym dała radę tak zakręcić profesorem, żebym mogła może już w najbliższy piątek się hospitalizować, coby mnie przygotowano do ukrojenia i żeby w następny poniedziałek mnie ukrojono.
i życzcie mi się żeby na Szaserów sala komercyjna się znalazła, bo nie mam ochoty leżeć w stadzie.
może to dziwne, ale okropnie wkurwia mnie leżenie z innymi chorymi.
12 lat temu
Nie interesują Cię kolektywne dysputy nad dobowym wskaźnikiem wypróżnień i temperatury?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ;)
z przykrością stwierdzam, że mam ambiwalentny stosunek do tego typu deliberacji ;)
OdpowiedzUsuńUuuuu, koleżanka aspołeczna...
OdpowiedzUsuńA przecież inni chorzy chętnie by pogadali o kupie i zupie...
:D
z przyjemnościom, ale nie ze mnom.
OdpowiedzUsuńnie lubiem :]
lubisz, lubisz
OdpowiedzUsuńtylko nie z kazdem... :P
no w sumie tak.
OdpowiedzUsuńnie z byle kim.
no ba, klocek klockowi nierówny ;) trzymam kciuki i miłość ślę z mazur :*
OdpowiedzUsuńarr
dziękuję :***
OdpowiedzUsuńJa też trzymam kciuki i życzę żeby udało się załatwić salę komercyjną. I normalnie nie wyobrażam sobie jak przeżyję przez te dni kiedy będziesz w szpitalu i nie będzie Twoich wpisów na blogu - jestem uzależniona od Twojego bloga. Każdy dzień roboczy :) zaczynam od newsów na Twojej stronce, więc proszę wracaj jak najszybciej ze szpitala i do zdrowia. Siły i zdrowia życzę! Jutka
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno - w temacie tego posta i zamieszczonych w nim zdjęć. Czy nie odnosicie wrażenia że zabawki i inne dziecięce gadżety mają zdolność samorozmnażania się? :)
OdpowiedzUsuńa ja myślałam, że straciłam kontrolę nad pokojem Syna, a to tylko efekt samorozmnażania się zabawek.
OdpowiedzUsuńuff.
Wez laptopa do szpitala:) Ja też zaczynam dzionek od twojego bloga:):):) Trzymam kciuki . Wiolka
OdpowiedzUsuńjasne, że wezmę!
OdpowiedzUsuńza poprzednim razem też poszłam z laptopem :)
3maj sie i badz dzielna
OdpowiedzUsuńtrzym sie dzielnie... wszystko pojdzie szast prast, wierze w to. to zabawne, ze nadchodzi moment w chorobie, ze na te straszne, bolesne, ciezkie operacje zaczyna sie czekac z utesknieniem :) jak to sie perspektywa zmienia...
OdpowiedzUsuńudanego krojenia i szybkiego powrotu do pelni sil! :*********
Herzogin
tak tak, zabawki rozmnażają się jak króliki, i jeszcze jak króliki rozłażą się po pokoju dzieciecym ;)
OdpowiedzUsuńJoanno kciuki nieustające !!
Anonimowy> dziękuję :) robię co mogę.
OdpowiedzUsuńHerzogin> kciukasy za Ciebie, kciukasy za mnie :********
Kasia kropek> z mojego doświadczenia wynika, że rozłażą się nie tylko po pokoju dziecka, ale również po domu :/