niedziela, 3 października 2010

[180]. przygotowywanie się.

rano Niemąż dwa regały na dobry początek porządków w pokoju Giancarla skręcił, a ja do wieczora układałam zabawki.
i tak nie dałam rady do końca ogarnąć tego pieprznika.
jeszcze na jutro mi zostało.
ała.

***

ogarniam co się da, jak się da.
na zakupach w Makro byliśmy, tony zgrzewek jedzenia kupiliśmy, żeby Niemąż miał co jeść gdy ja się oddalę na z góry upatrzoną pozycję.
bo planuję jak najszybciej położyć się do szpitala celem wycięcia żołądka.
trzymajcie kciuki żebym dała radę tak zakręcić profesorem, żebym mogła może już w najbliższy piątek się hospitalizować, coby mnie przygotowano do ukrojenia i żeby w następny poniedziałek mnie ukrojono.

i życzcie mi się żeby na Szaserów sala komercyjna się znalazła, bo nie mam ochoty leżeć w stadzie.
może to dziwne, ale okropnie wkurwia mnie leżenie z innymi chorymi.

17 komentarzy:

  1. Nie interesują Cię kolektywne dysputy nad dobowym wskaźnikiem wypróżnień i temperatury?

    Trzymam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. z przykrością stwierdzam, że mam ambiwalentny stosunek do tego typu deliberacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuu, koleżanka aspołeczna...
    A przecież inni chorzy chętnie by pogadali o kupie i zupie...

    :D

    OdpowiedzUsuń
  4. z przyjemnościom, ale nie ze mnom.
    nie lubiem :]

    OdpowiedzUsuń
  5. lubisz, lubisz
    tylko nie z kazdem... :P

    OdpowiedzUsuń
  6. no ba, klocek klockowi nierówny ;) trzymam kciuki i miłość ślę z mazur :*
    arr

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też trzymam kciuki i życzę żeby udało się załatwić salę komercyjną. I normalnie nie wyobrażam sobie jak przeżyję przez te dni kiedy będziesz w szpitalu i nie będzie Twoich wpisów na blogu - jestem uzależniona od Twojego bloga. Każdy dzień roboczy :) zaczynam od newsów na Twojej stronce, więc proszę wracaj jak najszybciej ze szpitala i do zdrowia. Siły i zdrowia życzę! Jutka

    OdpowiedzUsuń
  8. A i jeszcze jedno - w temacie tego posta i zamieszczonych w nim zdjęć. Czy nie odnosicie wrażenia że zabawki i inne dziecięce gadżety mają zdolność samorozmnażania się? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja myślałam, że straciłam kontrolę nad pokojem Syna, a to tylko efekt samorozmnażania się zabawek.
    uff.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wez laptopa do szpitala:) Ja też zaczynam dzionek od twojego bloga:):):) Trzymam kciuki . Wiolka

    OdpowiedzUsuń
  11. jasne, że wezmę!
    za poprzednim razem też poszłam z laptopem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. 3maj sie i badz dzielna

    OdpowiedzUsuń
  13. trzym sie dzielnie... wszystko pojdzie szast prast, wierze w to. to zabawne, ze nadchodzi moment w chorobie, ze na te straszne, bolesne, ciezkie operacje zaczyna sie czekac z utesknieniem :) jak to sie perspektywa zmienia...

    udanego krojenia i szybkiego powrotu do pelni sil! :*********

    Herzogin

    OdpowiedzUsuń
  14. tak tak, zabawki rozmnażają się jak króliki, i jeszcze jak króliki rozłażą się po pokoju dzieciecym ;)

    Joanno kciuki nieustające !!

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy> dziękuję :) robię co mogę.

    Herzogin> kciukasy za Ciebie, kciukasy za mnie :********

    Kasia kropek> z mojego doświadczenia wynika, że rozłażą się nie tylko po pokoju dziecka, ale również po domu :/

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga