(Manu Chao - Il faut manger)
***
wróciło dziś do mnie wspomnienie z fabryki.
gdy przylatywały szychy z centrali, korporacja zamawiała katering.
po korytarzach śmigali kucharze, kelnerzy, strojono stoły, dekorowano półmiski, ustawiano talerze.
zapachy wdzierały się w nozdrza nieznośnie, nie pozwalając pracować.
potem goście jedli.
a potem personalna dawała znaka: że już, że można.
i lecieliśmy.
pędem.
wyjadać resztki.
dopijać wina.
wylizywać talerze do czysta.
zawijać w serwetki ciastka, na potem.
12 lat temu
Niby żenujące...
OdpowiedzUsuńAle co to były za resztki ;)
jezaaaaa wszędzie wygląda to tak samo, aż śmiać mi się chce ale czy to jest śmieszne to nie wiem. u nas niedojedzone jeszcze przez nas "resztki" chowano do lodówki, żeby było na "śniadanie" dnia następnego.
OdpowiedzUsuńmnie też to śmieszy(ło), ale śmieszne to nie jest, raczej tak jak napisała grypa - żenujące.
OdpowiedzUsuńale co tam, pyszne było :]
Ha!!!! Wczoraj/dzisiaj mieliśmy to samo, no może bez wyjadania resztek....
OdpowiedzUsuńWpadli do nas goście z F-abryki.
Żenujace było malowanie trawy na zielono, "dopieszczanie" każdej fury w salonie, głupie miny i jeszcze głupsze dygi....
Zaczyna mnie to, delikatnie mówiąc wkurwiać.
No ale, życie....
Anka
Widzę, że wszędzie jest tak samo :D
OdpowiedzUsuńO, to chyba w każdym korpo tak. U nas tekstem dnia z cateringiem (zwykle szkolenia menedżerskie kadry) było: jakby nie my, to by można było świnię trzymać.
OdpowiedzUsuńpoczątkowo żenowało mnie to wpierdalanie resztek, ale w sumie ma to swój specyficzny urok :]
OdpowiedzUsuńU nas tak samo, wpadają ludzie na salę konferencyjną, lecą do koryta niemalże tratując siebie nawzajem i wyszarpując sobie co lepsze kąski. Pamiętam że zawsze jako pierwsze znikały mięso i wędliny :D
OdpowiedzUsuńa potem siedzą ludziska obżarci za komputerami, lekko nawaleni winem, oko się im błyszczy, poliki zaczerwienione.
OdpowiedzUsuńtrawią, marząc o drzemce.
Ale jaja......:D! Kiedyś ,gdy kierownictwo zachęcało do takiego numeru,powiedziałam wprost :nie jestem trzodą chlewną.Czego Ci brakuje,Joanno,żeś w powrocie do przeszłości?Co byś zjadła?
OdpowiedzUsuńpięknie napisane...
OdpowiedzUsuńtęsknię za bezmyślnym jedzeniem, za połykaniem kęsów jak indyk, bez żucia i rozdrabniania, bez wahania się, czy zaszkodzi i jak bardzo...
Jesteś zdrowa.I będziesz do późnej.....Nie masz brzucha,nie pali Cię zgaga,wybierając dobrą żywność nie jesteś narażona na bakterie np. E.coli - "zdrowi" mają uważanie w dupie i męczą się inaczej:).Chińczycy zalecają -zdrowym!-przeżucie każdego kęsa po sześćdziesięciokroć :x przed połknięciem,widzisz? Tak więc patrz na plusy jakie niesie za sobą żucie i zastanawianie się na szkodliwością byle żarcia,porażka w sukces,pamiętasz?
OdpowiedzUsuń"wybierając dobrą żywność nie jesteś narażona na bakterie np. E.coli"
OdpowiedzUsuńhmmm... z tym sie akurat nie zgodzę... organiczne eko-sreko kiełki wszak atakują!
nie ma jak resztki z pańskiego stołu ;)
Ha! Kreatywne podejście podpowiadało mi zawsze zamawianie żarcia i dla gości i extra żarcia dla staffu na koszt firmy:), co by nie robili za trzodę. No bo kto się zorientuje, że jedna taca tartnek więcej wjechała do biura?
OdpowiedzUsuńA ja trochę z innej beczki:)
OdpowiedzUsuńJoasiu, lubię słuchać muzykę, którą prezentujesz na Twoim blogu, zawsze jestem ciekawa, co tam nowego wrzuciłaś.A mam pytanie do Ciebie i wszystkich "zaglądaczy" do Twojego bloga", czy podobają się Wam utwory Ramony Rey? Czy ktoś słuchał? Ja przyznam jestem pod wrażeniem muzyki, głosu,wykonania,tekstów piosenek i uroku osobistego RR.