Docent powiedział mnóstwo mądrych rzeczy, znacznie poszerzając mój horyzont.
jestem zadowolona, jak mawia Niemąż, jak mucha w gównie.
z tej okazji - kwiatek.
dla Wojtka H. - za to że mnie pamięta, że mocno mnie wspiera - mimo że jest daleko, bo w Rzymie.
oraz jeszcze raz dla Wojtka H. - za to że dał mi namiary do Docenta.
wielkie, wielkie, wielkie GRAZIE :)
myślę, że jedną z ważniejszych spraw w aktywnym przechodzeniu przez chorobę nowotworową jest weryfikowanie przez pacjenta możliwości leczenia.
nie można polegać na jednym lekarzu.
trzeba zasięgnąć opinii kilku, żeby móc wyrobić sobie zdanie.
szkoda, że nie wiedziałam tego podczas pierwszej wizyty u chemioterapeuty.
szkoda.
może lepiej zniosłabym informację, że nie ma dla mnie żadnej nadziei i że nie ma sensu nawet rozpoczynać chemii.
a wierzysz w te cudowne ozdrowienia, o których czasami się słyszy? Cuda się przytrafiają... Wierzę, że i TObie może to się przytrafić! Ostatnio mój brat dohtor miał okazję obserwować przypadek odratowania człowieka po 2 godzinach reanimacji, gdy na ogół po pół godz staraniom się zaprzestaje. Tak osobik przez 2 godziny był bez oznak życia, czyli w zaświatach. Co ciekawe, ozdrowieniec żyje, ma się całkiem dobrze, nie jest roślinką, po kilku miesiącach wrócił nawet do pracy! i Co Ty na to Joasiu?
OdpowiedzUsuńjak się człowiek uprze to medycyna jest bezsilna
OdpowiedzUsuńi niech to będzie moim mottem do 95 roku życia ;)
nie rozumiem nic.
OdpowiedzUsuńwydawało mi się, że wszystko idzie w jak najlepszym kierunku: nowoczesne leki, idealne wyniki badań, dobre nastawienie... a Ty ciągle, że nie ma nadziei. Jest! Ja ją mam!
no to tłumaczę:
OdpowiedzUsuńmój skurwiel ma na imię carcinoma solidum, niskozróżnicowany, G3, z przerzutami do otrzewnej.
nie ma żadnej wrażliwości HER2 ani ERBB.
żołądek podczas operacji w maju nie był resekcyjny.
istnieje ryzyko, że podczas planowanej kolejnej laparotomii również nie będzie resekcyjny - czyli że operacja będzie sztuką dla sztuki.
ALE:
tomografia wykazała:
1. zwłóknienia, co jest dużym sukcesem - prawdopodobieństwo niezareagowania raka na kurację było bardzo duże
2. brak nowych przerzutów.
3. Docent poradził co robić, żeby w razie nieresekcyjnego żołądka operacja była korzyścią, a nie - bezsensownym rozpłataniem.
Czyli jednak operacja.
OdpowiedzUsuńWynika jednak z tego co piszesz, ze jest szansa, że chirurg nie zobaczy tam żadnych niespodzianek i jeśli będzie coś wycinał to tylko prewencyjnie.
Są przesłanki, dość mocne, że tak właśnie będzie.
to nie tak - nie wycina się prewencyjnie.
OdpowiedzUsuńwycina się źródło (potencjalnego) siania nowotworu, czyli guz pierwotny - nawet jeśli aktualnie nie sieje.
bez usunięcia guza pierwotnego nie ma szansy na zaleczenie/wyleczenie.
No to skurwysyn wyjatkowo zlosliwy.
OdpowiedzUsuńdobrze, ze zareagowal na chemie
wcina mi gdzies, co do Ciebie pisze
czymamy kciuki, żebyś mogła gwizdać tej naszej medycynie do 95 urodzin :)
OdpowiedzUsuńlekarze...... jak kilkanaście lat temu urodziłam moją Małą, to w czwartej dobie dostała drgawek. Mnie młodej, niedoświadczonej, karmiącej matce powiedzieli lekarze,ze moja Mała ma padaczkę..... poczym zabrali ją na specjalistyczne badania do szpitala dzieciącego.
OdpowiedzUsuńMało nie oszalałam ale..... UPARŁAM SIĘ,że do póki nie zbadają i nie udowodnią mi,że Ona ma padaczkę to nawet denerwować się nie będe.
I MIAŁAM RACJĘ!!!
Moja Mała się krztusiła jedzeniem, bo w czwartej dobie ja dostałam nawału pokarmowego.....
"jak się człowiek uprze to medycyna jest bezsilna: ;)
A tyś uparta jak osiołek ;))) (czyt. czyli dobrze rokujesz)
OdpowiedzUsuń