ustalone, zdecydowane.
rozpoczynam radioterapię.
jak policzył dziś rano Giancarlo, jestem wyposażona w piętnaście leków wspomagająco-osłaniających.
zamierzam zmusić moją morfologię do godnego zachowania się.
***
znikam poleżeć na solarium w Centrum Onkologii.
smażcie się, złośliwe komórki!
witaj, poczekalnio Zakładu Radioterapii.
witajcie, żółwie afrykańskie, niemi sąsiedzi glonojadów.
wrócę, opiszę jak było.
miłego weekendu, Robaczki.
rozpoczynam radioterapię.
jak policzył dziś rano Giancarlo, jestem wyposażona w piętnaście leków wspomagająco-osłaniających.
zamierzam zmusić moją morfologię do godnego zachowania się.
***
znikam poleżeć na solarium w Centrum Onkologii.
obraz "Danae" z okazji Dnia Kota - z tej www |
witaj, poczekalnio Zakładu Radioterapii.
witajcie, żółwie afrykańskie, niemi sąsiedzi glonojadów.
wrócę, opiszę jak było.
miłego weekendu, Robaczki.
Wszystkiego Naj w Światowym dniu Kota:) Mojemu z tej okazji kupiłam łososia.
OdpowiedzUsuńZdechną komórki, zdechną , z taką zawodniczką jak Ty mają przesrane.
Niemąż się mnie dziś zapytał, dlaczego nie ma karmy dla kotów o smaku myszy.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
OdpowiedzUsuńczym żółwia za łapę.
OdpowiedzUsuńBo myszy są niezdrowe. Znaczy chore są, mają bogate życie wewmętrzene - tasiemca. Koty wolą rybkę :). Który się nie da pokroić za tuńczyka? :)
OdpowiedzUsuńChustko, łap! Leci zgraja ciepłych myśli w Twoją stronę! Za usmażenie dziada!
haha! tylko że producenci takowej karmy musieliby najpierw zgłębić rzeczonych smak myszy poprzez, mniemam, konsumpcję ich. to pewnie dlatego nikt się z tym smakiem nie wychyla. no chyba że by sprzedawali myszy suszone - jak robaki suszone dla rybek. ale to już by było mocno hardcore!
OdpowiedzUsuńniech światło zaleje Rakele na wieki wieków! amen x
karmy o smaku myszy moze nie ma ale mozna kupic myszy mrozone, tak przynajmniej twierdzi moja znajoma, ktora ma weza, bleeeeeee
OdpowiedzUsuńCo tu zrobić,żeby Ci pomóc?? Już mnie samą te chujaski mierżą...
OdpowiedzUsuńSame banały mi wychodzą...
Walczymy!!
Z tej www najbardziej podoba mi się kot Chagalla, jest... odlotowy.
OdpowiedzUsuńPowodzenia.
A raczej kot na Chagallu - chciałam powiedzieć.
OdpowiedzUsuńJuż widzę jak giną paskudy.
OdpowiedzUsuńDużo siły, Wojowniczko!
Trzymaj się ciepło (!), Chustko!
OdpowiedzUsuńKot połasił się na kanapki z pasztetem sojowym Męża i jest w niełasce. I nic mu po Dniu Kota.
I dziękuję za "kocią" stronę. Bella!
OdpowiedzUsuńJa tylko napiszę, że jestem:*
OdpowiedzUsuńKurcze, ale kto jest wladny stwierdzic, ze karma jest lub nie jest o smaku myszy? Ja bym sie nie podjela bo ani myszki ani karmy nie kosztowalam....
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam i wysmażaj złośliwce.
OdpowiedzUsuńMoja Mama do dzisiaj jak widzi żółwia w książeczce Mniejszego Chłopczyka robi "bleee", miała 30 razy radioterapię. Ale kolejek szczęśliwie najczęściej nie było czego i Tobie życzę.
No to miłego "trzaskania" pamiętaj, żeby krem z filtrem, okularki przeciwsłoneczne i lecimy na Hawaje Joanno ;-)))
OdpowiedzUsuńJoanno, jest nadzieja że przetrwasz to bez szwanku pozornego jeśli chodzi o skórę. Smaruj, natłuszczaj wszystkim tym co zalecą.Dasz radę bo to TY Joasiu:) Pozdrawiam ciepło na weekend i myślę pozytywnie o Tobie bardzo bardzo!
OdpowiedzUsuńJoanno Ty musisz żyć, Ty dajesz ludziom nadzieję. Zdejmujesz z choroby onkologicznej narośl strachu i bierności, bezradności wobec monstrum jakim jest polska onkologia i medycyna po całości. Łączę wyrazy uznania i co....para kciukasków vel chujasków więcej :)
OdpowiedzUsuńPani z pieskiem :)(ze zdjęcia).
Spokojnego weekendu Chuściaczku!Ja wiem, ze rakela nie ma szans..(ja Ci to mówie, stara czarownica).
OdpowiedzUsuńKarma o smaku myszy, dobre ;) Ja znam odpowiedź, bo koty tak naprawdę myszy nie jedzą, to bajka dla dzieci. Koty wolą jeść coś z wołowiny, kurczaka, czy królika. A za kocimiętkę dadzą wszystko. Myszy mają stosunkowo malutkie ciałka i za mało to sycące dla kotów :)
OdpowiedzUsuń--------------------------
lo Ko - narośl strachu zawsze będzie w chorobie nowotworowej, któż z nas by się nie bał dowiedziawszy się o takiej chorobie? Myślę, że Asia też się boi, tylko potrafi tego nie okazywać, potrafi działać mimo strachu i niepewności. Mam nadzieję, że Ci się Asiu uda i tego Ci życzę z całego serca.
Powodzenia, Asiu :)
OdpowiedzUsuńKciukam.
to idź zdrowieć, czekamy na ciebie :)
OdpowiedzUsuńWSZYSTKO BEDZIE GITES....BO ASIA MA PRZECIEZ HAKA NA RAKA!!
OdpowiedzUsuń-> rybenka, tez tak pomyslalam. a skad Niemaz to WIE?
OdpowiedzUsuń-> www: najlepsze jest kocie w wersji venus boticcellego. a gdyby tak w miejsce simonetty vespucci wstawic nie kota, a chustke?
Trzymaj się ciepło, że się tak wyrażę :) Walcz, walcz bo chciałabym, by mój syn kiedyś wyczytał w mądrej księdze aka encyklopedii o pewnej Joannie S. co to wbrew medycznym prognozom strzeliła kopytkiem na weselu J.
OdpowiedzUsuńto ja sobie czerwonej Zośki półwytrawnej poleje, żeby mi się lepiej czekało na wieści :)
OdpowiedzUsuńMiłego smażenia :)
OdpowiedzUsuńKarma o smaku myszy mnie zaintrygowała :D może to jest pomysł na biznes? ;)
Czy kot może mieć Rubensowskie kształty???? ..............bo ten trochę ma .....hihhihihihihi......
OdpowiedzUsuńJak opalenizna ????
...
OdpowiedzUsuńAdres znasz.
Herbata, kocyk i takie tam. :)
Buziaczki Asiu na weekend.Tylko nie przesadzaj z tą opalenizną ,brąz postarza:):):)
OdpowiedzUsuńKaska wysłana, zbieramy kolejna!!!
Skutecznego smażenia Chustko! :))
OdpowiedzUsuńMoje trzy koty z okazji Dnia Kota... miały święto wielkie... jak codziennie.. One rządziły domem ;))
A myszki są chyba faktycznie niedobre w smaku.. zostają niezjedzone na wycieraczce.. :)
Dzisiaj kotka Basi szalała, zupełnie jakby wiedziała że jest dzień kota i sama miała kota:) Takiej Miśki jeszcze nie widziałam jak dzisiaj. Ona musiała wiedzieć:)
OdpowiedzUsuńA mi współpracownicy zrobili dowcip i wywieźli kota. Na szczęście wrócił, zrobiłam taką awanturę jak nigdy w życiu. Wg nich to miał być " niezły dowcip".
OdpowiedzUsuńKot ma traumę i ja też. Nawet łosoś nie pomaga.
Oby chociaż Chustko twoje wstrętne i niechciane komórki szlag jaśnisty trafił!!!!
Przerob rakele na frytki!
OdpowiedzUsuńtak jak od początku mojego trafienia na Twojego bloga - trzymam wciąż mocno kciuki
OdpowiedzUsuńzjaraj się tam
15 leków wspomagających niech wykrzesa z siebie maksimum wspomagania.
OdpowiedzUsuńAle masz jeszcze brygadę specjalną. Wielokrotnie dzisiaj posyłałam dzisiaj do Ciebie serdeczne myśli.
I nie tylko ja.
Jesteśmy.
Na dzień kota któryś z moich trzech darmozjadów niepostrzeżenie strzelił coś takiego do kuwety, że wszyscy w piętrowym domu (dogadaliśmy się potem) popatrzyliśmy po sobie nawzajem z niemym pytaniem w oczach "Puściłaś/puściłeś bąka?"
OdpowiedzUsuńTrzymam za Cię mocno.
Pozdrawiam spod lasa.
Darzbór!
Trzym sie ciepło
OdpowiedzUsuńTaj jak ktoś już napisał - skutecznego smażenia! Trzymaj się i wracaj szybko!
OdpowiedzUsuńjak się smażyć promiennie, to tylko w Bikini:)
OdpowiedzUsuńulubiona karma mojego ogona jedzie burakami aż miło. z łososia futrzasty książę też spożywa wyłącznie zapachy. Może rybne perfumy dla kota? Bleeee,
osłaniaj się i wspomagaj
malewicz wymia(uuuu)ta
OdpowiedzUsuńdzięki
Asiu, jak sie czujesz?
OdpowiedzUsuńjOANNO, moja imienniczko Wojowniczko i jak sie czujesz, czekamy na dobre wiesci
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj chustko, leniuchuj i wcale do nas nie zaglądaj :). Cierpliwie czekam na poweekendowy wpis :).
OdpowiedzUsuńNiech moc będzie z Wami...!!!! Usmaż to dziadostwo! I pozdrów "śierściucha" też, z okazji wczorajszego Dnia Kota;)
OdpowiedzUsuńP.S. Tym rudzielcem mi przypasiłaś... Marzy mi się taki, ale pewnie dostanę bilet w jedną stronę jak przywlekę kolejnego kota do domu...;)
Kciuki mocno zaciśnięte
OdpowiedzUsuń