(Daniel Landa - Jó, ulice!)
udany pogrzeb, przyznacie?
***
Zbigniew Herbert - Brewiarz (Panie wiem że dni moje są policzone)
Panie
wiem ze dni moje są policzone
zostało ich niewiele
Tyle żebym jeszcze zdążył zebrać piasek
którym przykryją mi twarz
nie zdążę już
zadośćuczynić skrzywdzonym
ani przeprosić tych wszystkich
którym wyrządziłem zło
dlatego smutna jest moja dusza
życie moje
powinno zatoczyć koło
zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata
a teraz widzę dokładnie
na moment przed codą
porwane akordy
źle zestawione kolory i słowa
jazgot dysonans
języki chaosu
dlaczego
życie moje
nie było jak kręgi na wodzie
obudzonym w nieskończonych głębiach
początkiem który rośnie
układa się w słoje stopnie fałdy
by skonać spokojnie
u twoich nieodgadnionych kolan
***Panie
wiem ze dni moje są policzone
zostało ich niewiele
Tyle żebym jeszcze zdążył zebrać piasek
którym przykryją mi twarz
nie zdążę już
zadośćuczynić skrzywdzonym
ani przeprosić tych wszystkich
którym wyrządziłem zło
dlatego smutna jest moja dusza
życie moje
powinno zatoczyć koło
zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata
a teraz widzę dokładnie
na moment przed codą
porwane akordy
źle zestawione kolory i słowa
jazgot dysonans
języki chaosu
dlaczego
życie moje
nie było jak kręgi na wodzie
obudzonym w nieskończonych głębiach
początkiem który rośnie
układa się w słoje stopnie fałdy
by skonać spokojnie
u twoich nieodgadnionych kolan
byliśmy w ZOO.
dawno tyle nie spacerowałam.
zmęczyłam się.
świeżym powietrzem.
chodzeniem.
bezradnością zwierząt.
swoją.
Giancarlo, wracając do auta, przemówił tymi słowy: nie mogę uwierzyć w swoje szczęście, że byliśmy razem w ZOO.
mamo, to była cudowna wycieczka.
ech, Synu...
Hej no!Nie lubię tu wchodzić i widzieć zwątpienie,Aśko :(
OdpowiedzUsuńLa gratitude de ton fils me laisse simplement pantoise... Son attitude envers ta maladie aussi.
OdpowiedzUsuńSa manière d'enfiler les perles rares du quotidien devrait en inspirer plus d'un.
La gratitude de ton fils me laisse simplement pantoise. Sa capacité d'enfiler le quotidien en guise de perles aussi. Pour toi, cette citation 'la vie, c'est un peu de temps donné pour apprendre à aimer', il me semble qu'elle vous va comme un gant.
OdpowiedzUsuńDoublon, sorry, je maitrisées encore ton filtre anti-troll, mais c'est une bonne idée pour éloigner les anonymes.
OdpowiedzUsuńDziś u znajomych rozmawialiśmy o śmierci i o wizji własnego pogrzebu.
OdpowiedzUsuńJeszcze parę lat temu bym o tym nie pomyślała.
Ale Ty Chustko, proszę odpędź złe myśli bo Twoja rakella żywi się Twoim myśleniem, a po co. Ma zdechnąć no nie?
Ej no, damy radę, chuściu, nie pękaj!
OdpowiedzUsuń... bezradnością zwierząt i swoją. Znam i nie wiem, co bardziej. Popatrz, jak synek cudownie docenia. To jest idealne na potwierdzenie słów superniań, że "jakość się liczy".
OdpowiedzUsuńzryczałam się przez ten wiersz, idę zapalić. Dziecku dam w nocy bebiko...
OdpowiedzUsuńJoasiu, proszę... Dużo siły!
Ha, przecież ten człowiek z pogrzebu wstaje na koniec żywy z trumny - więc pogrzeb zajebisty, do tego przy dobrym bicie. Po prostu impreza w innej scenerii z jednym uczestnikiem do pewnego momentu w pozycji horyzontalnej, ale to akurat element wielu imprez :)
OdpowiedzUsuńA kręgów na wodzie jeszcze możemy zrobić w bród - trzeba tylko zebrać odpowiednią ilość kamieni do kaczek ;) Ja co prawda nie umiem, ale dla Ciebie się nauczę!
Ech, Chustko...
OdpowiedzUsuńBezustannie trzymam kciuki i wierzę, że będzie dobrze. Jeszcze wiele wycieczek do ZOO przed Wami!
Joasiu, masz wspaniałego wrażliwego na otaczający świat Syna. To Twój wielki sukces!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
ech, Joanno...
OdpowiedzUsuńmoze istnieje perspektywa, z ktorej to wszystko ma jakis sens i jest dokladnie takie jakie byc powinno...
boże, jakie te małpki smutne.
OdpowiedzUsuńech chustko, wszystko w swoim czasie...
OdpowiedzUsuńteraz wychowujesz dobrego i wrażliwego człowieka a to największe dobro dla tego świata...
Małpka wygląda na zziebniętą. wiec siedze sobie przy niej i słucham co mówi. nie pozwalam jej słowom upaść na ziemię, łapię je w swoje dłonie.
OdpowiedzUsuń<3 Mar
My dziś mimo, że jeszcze lekko zakichani wybraliśmy się Na wystawę i było super..... Polecam. I nie ważne, że wystawa się kończy a skalowane 1:30 ciuchcie już nie parowały, warto iść aby pooglądać, dotknąć te prawdziwe, pełnowymiarowe. Ile to się trzeba doszkolić biorąc siedmiolatka w takie miejsce :) Ściskam / Kasia
OdpowiedzUsuńA ja oglądam teraz cuda chirurgi dziecięcej i nie mogę się nadziwić. Chociaż ostatnio wielkie wrażenie zrobił na mnie film " ja, motyl".
OdpowiedzUsuńZ wiekiem coraz więcej rzeczy mnie fascynuje.
Linka skopałam?
OdpowiedzUsuńMasz tu jeszcze raz. Kasia
Chustko - stanowczo się buntuję przeciwko złym nastrojom, pogrzebom i w ogóle....!
OdpowiedzUsuńAle też rozumiem gorsze dni...
Nieustannie posyłam Ci ciepłe myśli! :)
Janek nieustannie mnie wzrusza umiejetnoscia cieszenia sie z malych rzeczy
OdpowiedzUsuńAsia,
OdpowiedzUsuńZOO fajny pomysł, umówmy się tam w sierpniu. Będą młode zwierzaki:)
Buziak :*
Chustko, wchodzę zaryczana, przerażona swoją bezradnością na bloga, a tu co?
OdpowiedzUsuńEch, Kobieto przez wielkie KA nie płacz. Joanno od Aniołów, rozumiem, że masz chwile zwątpienia, zwłaszcza kiedy przeżywam je w tym samym czasie.
Właściwie to nie powinnam się przecież dziwić, że taki wydźwięk tego wpisu.
A jednak, bo Ty głównie walczysz i się uśmiechasz.
Zazdroszczę Ci Syna, bardzo chciałabym kiedyś urodzić i ukształtować tak mądrego człowieka. Może jeszcze się uda.
"jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normaaaalnie..."
http://www.youtube.com/watch?v=dUcWiRwtUxw
identityred> nie płaczę.
OdpowiedzUsuńja tylko patrzę i widzę.
Trzymaj się Chusteczko, tyle ludzi Cię kocha.
OdpowiedzUsuńChusteczko, rozumiem Cię. Czasem człowiek czuje się bezradny wobec otaczającej go rzeczywistości i rady typu " nie martw się, będzie dobrze " wydają się irracjonalne. Masz prawo do wątpliwości a Twój dzisiejszy wpis był wzruszający, bo był taki ludzki, prawdziwy. Jesteś cudowną osobą, którą podziwiam za optymizm, mądrość i wolę walki. I wierzę, naprawdę wierzę, że tą wolą walki możesz wygrać z tą obrzydliwą rakellą. Pozdrawiam ciepło. Anulka.
OdpowiedzUsuńA jak Jan będzie trochę starszy i sam zobaczy bezradność i smutek zwierząt w zoo, odmówi tak jak moje córki pójścia ze szkołą w to straszne miejsce, a Ty będziesz z niego dumna.
OdpowiedzUsuńCałuję.
nie wiem jak wam, ale mi sie marzy post chustki z malediwów. huj mnie obchodza trole, niech się zesrają jak to czytają. czy fundacja wypłaci kase na wycieczke? czy jednak nie? bo mi sie cos kojarzy ze chyba nie. wyobrazasz sobie radosc giancarla? chustka by sie troche opaliła, a gaincarlo by przywiózł kilogram muszelek. moze bredze - ale ja, mimo to ze jestem zdrowa, malediwy zobacze jak swinia niebo, najszybciej za pare lat. moze nigdy. gdzie sie mozna zrzucicna to? jak? trole niech spierdalaja.
OdpowiedzUsuń... No i co tu napisać... Jak najwiecej takich chwil szczęścia Wam życzę
OdpowiedzUsuńNie uważam, że myślenie/rozmawianie o śmierci jest czymś złym.
OdpowiedzUsuńNiby dlaczego?
W grudniu odeszła moja przyjaciółka. Walczyła pięć długich lat, choć rokowania były półroczne. Nie znałam nikogo innego o takiej sile i woli życia (nie czytałam wtedy blogów ;). W IHiT mówili na nią terminator. Przyszedł w końcu moment, że wyczerpały się możliwości terapii. Co wtedy? Czy można dalej udawać, że będzie dobrze? Nie chce pisać szczegółów, bo za dużo mnie to jeszcze kosztuje. Powiem tylko, że ona chciała o śmierci rozmawiać, chciała oswoić się tym co przyjdzie. Myślę, że tak, jak panowała wcześniej nad swoją chorobą, chciała również w pewnym sensie zapanowac nad odchodzeniem planując wszystkie szczegóły.
Bolesne było to, że nikt nie chciał jej w tym pomóc. Wszyscy uważali, że tak nie można, że ma walczyć, że to rezygnacja i takie tam farmazony, a ona tego potrzebowała i chciała. Musiała zdążyc rozprawić się ze wszystkim strachami, pozałatwiac wszystkie zaleglości emocjonalne i inne. Towarzyszylam jej w tym i pomimo mojego obecnego kiepskiego stanu psychicznego jestem szczęśliwa, ze dalam radę i miałam ten zaszczyt byc w odpowiednim momencie na właściwym miejscu. Wiem, że ona była i jest szczęśliwa, a ja w końcu tez dojdę do siebie.
Chustko, myślenie o smierci jest normalne i dobre. Nie znam Cię dobrze, no bo jak, ale wiem że to nie oznacza w Twoim przypadku rezygnacji z walki o zycie.
Będzie dobrze i piszę to świadomie, bo każda rzecz, ktora robisz każdego dnia przybliża Ciebie i Twoich bliskich do tego dobrego.
Metamorphosis4, próbowałam wczoraj to samo napisać, ale wyszło mi ta nieudolnie, że skasowałam post
OdpowiedzUsuńmądrze piszesz
mniej mnie z 6:06> Chętnie się dołożę na te Malediwy!! Wymyślmy coś jak to zrobić...
OdpowiedzUsuńChuścia wiem,że Cię ogarnia zwątpienie. Mnie też mimo,że nie walczę z rakelą...
Walczymy!!
Mimo to...
metamorphosis- madrze piszesz.
OdpowiedzUsuńPodczytuję Cię od jakichś dwóch tygodni i specjalnie założyłam konto, by coś Ci napisać podtrzymującego na duchu... I w końcu mam teraz tyle myśli, że nie wiem od czego zacząć.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam napisać Ci jeden z moich ulubionych cytatów Einsteina:
"Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, aż znajduje się taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to robi." Chciałabym byś była Tą Co Nie Wie, że ciężko jest walczyć z rakiem... Ściskam
wez, przestań mi tu pisac takie rzeczy...15.03 ide na operacje i nie wiadomo co z tego wyjdzie... tak szczerze powiem, ze odwagi na podjecie decyzji o operacji nabralam czytajac Ciebie...tak to bym chodzila dopoki bym chodzila...
OdpowiedzUsuńDżonego kocham coraz bardziej;)
trzymaj sie! buzka
bedzie dobrze!
OdpowiedzUsuńważne że ZOO zaliczone :)
Uszy wyżej dupy, prosze!