wiszę na głównej Gazety.
miłej lektury.
(tytuł artykułu pode mną ucieszył mnie serdecznie :>
gorąco pozdrawiam więc przy okazji moje Przyjaciółki).
***
woda wróciła.
niestety, tylko zimna.
***
staracie się pomóc mi w zakresie wyszukiwania leczenia dla mnie.
bardzo Wam za to dziękuję.
mam jednak prośbę: jeśli dostajecie odpowiedź od lekarza, że z tym typem nowotworu rokowanie jest beznadziejne, ZAKLINAM Was!
NIE PRZESYŁAJCIE MI TEJ INFORMACJI.
taka wiadomość NIE poprawia mi samopoczucia, ani NIE nastraja walecznie.
i wiem, rozumiem, że odpowiedź przesyłacie w dobrej wierze - pośrednio po to, by wykazać, że próbowaliście pomóc - ale to NIE jest konstruktywne działanie.
a jeśli chodzi o rokowanie, wiem jak jest.
i nie ma co się w tym tarzać.
miłej lektury.
(tytuł artykułu pode mną ucieszył mnie serdecznie :>
gorąco pozdrawiam więc przy okazji moje Przyjaciółki).
***
woda wróciła.
niestety, tylko zimna.
***
staracie się pomóc mi w zakresie wyszukiwania leczenia dla mnie.
bardzo Wam za to dziękuję.
mam jednak prośbę: jeśli dostajecie odpowiedź od lekarza, że z tym typem nowotworu rokowanie jest beznadziejne, ZAKLINAM Was!
NIE PRZESYŁAJCIE MI TEJ INFORMACJI.
taka wiadomość NIE poprawia mi samopoczucia, ani NIE nastraja walecznie.
i wiem, rozumiem, że odpowiedź przesyłacie w dobrej wierze - pośrednio po to, by wykazać, że próbowaliście pomóc - ale to NIE jest konstruktywne działanie.
a jeśli chodzi o rokowanie, wiem jak jest.
i nie ma co się w tym tarzać.
oo pięknie wyglądasz,dam artykuł na swojego bloga :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, wzruszyłam się jak zawsze...
OdpowiedzUsuńsciskam Cię.
Zaczął się kolejny tydzień...walczymy kochana!!! Moc energii dla Ciebie:))
Zacytowałaś Leca, wzruszyłam się:**
OdpowiedzUsuńPięknie zawisłaś:))) Cała Ty w pigułce:)))
OdpowiedzUsuńTylko Euro mi właziło na Cię :))) na pierwszej stronie....ale dziada wykrzyżowywałam:))))
a co do terapii, to jak pacjent chce zyc to medycyna jest bezradna, ja osobiscie bardzo trzymam sie tej wersji i innym chorym polecam:)
OdpowiedzUsuńpłaczliwie Cię pani autorka przedstawiła, więc pospieszyłam napisać, że mi to nie pasuje, a kiedy te słowa pisałam, piszę, uświadomiłam sobie, że guzik wiem. i może faktycznie opowiadałaś, a łzy kapały.
OdpowiedzUsuńpoza tym rzeczowo i walecznie. podobało mi się, odmaszerować!
Wisisz na gazeta.pl - między Whitney Houston i Angeliną Jolie :) Piękne zdjęcia. Tekst z biglem, ma moc.
OdpowiedzUsuńAsiu ściskam Cię mocno......
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam na gazeta.pl, wzruszyłam się, przestraszyłam, umówiłam na badania, które odkładałam na później.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że się uda, musi się udać!
Betsy> i o to cho.
OdpowiedzUsuńdbać o siebie, Panie i Panowie!
jeść zdrowo, wysypiać się, badać.
tako rzecze Joanna.
Czytając tego bloga dotarła do mnie stara wyswiechtana prawda, że każdy dzień jest darem. Wiesz, jak dzięki Tobie zaczęłam ŻYĆ świadomie? Każdy dzień jest fascynujący. Jak najwięcej życzę ich Tobie. Masz jakieś szczególne życzenie na "komercyjne" walentynki?
OdpowiedzUsuńhm z zimnej wody ucieszyły by się moje dzieci, to by znaczyło że nie muszą się kąpać! święto:))
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
Nooo...ja też chlipnęłam, że niby wcale nie płaczę tylko jakoś oczy mi się spociły.
OdpowiedzUsuńDżoana cała Polska Walczy z Tobą!!!!!
Poproszę o kartę stałego czytacza ;-).
Joanna od życia, nie od raka. Rak to tylko początek.
OdpowiedzUsuńAsia świetnie... Jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńWalczymy!!
z każdym artykułem troszkę inna :)
OdpowiedzUsuńa ja śmigam na cytologię :*
Chustko, zjadlo mi komentarz, nie wiem, czy sie nie powtorze. Czytam Cie od mniej wiecej roku. Trafilam jakos chyba przez Zimno. Kibicuje, sciskam kciuki i inne, modle sie. Dziekuje Ci ze jestes, ze piszesz, ze walczysz. Dziekuje!
OdpowiedzUsuńZimna woda zdrowia doda. oby.
Ja czytam Cię od niedawna, Chustko. I bardzo, bardzo mocno życzę Ci zwycięstwa. Myślę często o Tobie i przesyłam dobrą energię. Już teraz bardzo dużo się od Ciebie nauczyłam. Dziękuję Ci za tego bloga. I jeszcze: cudnego masz synka. Ewa
OdpowiedzUsuńChusteczko-piękny artykuł na GW. i wiś dalej....co wisi nie utonie:))))
OdpowiedzUsuńOd pierwszych zdań zadziwiłaś mnie i to zdjęcie piękne, radosne wśród pól, kolorowa Joanna. Pomyślałam sobie wtedy że jesteś zadziwiająca w pozytywny sposób, zakręcona w uśmiechu i radości życia. Taki ktoś jak Ty musi żyć, da radę przetrwać i jak na razie tak jest. To twoja siła charakteru,to co masz w tej dumnej postawie. Pozdrawiam ciepło jak zawsze.
OdpowiedzUsuńNo i piękny :-)
OdpowiedzUsuńTłok tu dziś większy niż zwykle (co widzę po czerwonym marginesie), ale dobrze, dobrze, każdy wchodzi, bo szuka numeru konta i lecą pieniążki na leczenie, lecą, na pohybel gnojowi!
A o sakramencie bym myślała, w kategoriach wzmocnienia do zdrowienia, nie ostatniego "pa, pa".
Dzisaj miałam sen: sen pragnienie życzenie: śniło mi się jak lekarze orzekli że moja córa wygrała, że w tym momencie jest zdrowa. Takie sny budują siłę!Nie wierze w sny, a w ten wierzę!
OdpowiedzUsuńLektura na pewno interesujaca, wzruszajaca, motywujaca i ch... wie jeszcze jaka, ale na pewno nie MILA !!!
OdpowiedzUsuńMusialam to z siebie wyrzucic :-(
Czym sie dzielna babo !
Jesteś taka dzielna, piękna i wartościowa.....takich ludzi jak Ty Bóg zsyła aby nas słabych zawstydzić i pokazać jak wiele dostajemy a nie umiemy docenić(Ci którym nic nie dolega)mam nadzieję i wierzę w to że "On" ma dla Ciebie szczęśliwe rozwiązanie...jak przeczytałam jak zareagował Twój synek przed operacją-serce mi się ścisnęło...sama mam 2 córki i mogę się domyślać co wtedy czułaś...ja kiedyś jedną nogą byłam na tamtym świecie i jak wyszłam z tego to każdego dnia proszę Boga abym mogła żyć dla moich córek...życzę Ci z całego serca aby "On" też tak jak mnie dał Ci szansę...jestem z Tobą i wierzę w szczęśliwe zakończenia-tak musi być i przepraszam jeśli coś napisałam nie tak...to było od serca
OdpowiedzUsuńAsiu, niezmiennie powtarzam: Kocham Cię Dziewczyno! I jeśli ma modlitwa, energia wysyłana i cokolwiek innego coś daje, to mogę być nawet od dziś Elektrownią Siekierki! ;-) I tradycyjnie, nie publikuj tego.
OdpowiedzUsuńCzytam Cię już kilka miesięcy Chusteczko. I na razie się nie odzywałam, zgodnie z zasadą wpajaną mi usilnie przez tatę 'jak nie masz nic mądrego do powiedzenia to milcz' tudzież 'mowa jest srebrem a milczenie złotem'. Ale dzisiaj dam głos. Bo chcę Ci bardzo podziękować. Uczę się od Ciebie żyć. Doceniać każdy dzień.
OdpowiedzUsuńWierzę, że niesamowita pozytywna energia, którą emanujesz wróci do Ciebie. Na pohybel rakowi.
cudnie kochana :*
OdpowiedzUsuńna szczęście statystycznie rzecz biorąc jesteś wyjątkiem :)
można Cię lubić lub nie....
OdpowiedzUsuńale:
tak po ludzku chyba każdy chce zeby Ci się UDAŁO!!bo innym też się uda....
Twoja historia nie personalnie-pokazuje ze KAŻDEGO może to spotkać nie wiadomo KIEDY..
można dużo robić,a nie BIERNie czekać...
“Only those who attempt the absurd can achieve the impossible.”
OdpowiedzUsuń― Albert Einstein
to a propos Twojej fantazji w kwestiach napierdalania w Rakelcie :)wielu doktorków Ci powiedziało, że to niemożliwe, a Ty swoje i tak wiesz. najwspanialszego dnia życzę xxx
Hej Joanno! W odpowiedzi na artykuł, mówię: TAK JEST! Zażądałam od Wiewióra wspólnych badań kontrolnych. Ściskam cię w pasie i przesyłam taczkę pluszowych myśli. Bebe
OdpowiedzUsuńO, skoro można dzisiaj nie przez konto google (nie posiadam takowego bowiem) wykorzystam okazję:) Ładnie napisane, ładnie zilustrowane, bardzo emocjonalne. Niezmiennie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMonika
Chustko - cały weekend balowałam na super-nudnej drętwej imprezie firmowej. Plus z tego jest jeden-w intencji Twojego zdrowia i z myslą o Tobie wchłonęłam wielką ilosc sushi (wcale nie jestem wielką smakoszką sushi :)Melduje ,że zeszłym tygodniu zrobiłam sobie gruntowny przegląd. Czy Twój mężczyzna bada się regularnie?bo mojego ciężko namówic go na kontrolne .Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńwitaj twój artykuł i twoja siła walki mnie wzruszają, jest jednak jeszcze coś czego nie wiesz jak można walczyć z tym raczyskiem, napisz swojego maila chcę ci napisać o tym więcej.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam tego tytułu poniżej, dopiero Ty zwróciłaś mi na niego uwagę, ubawiłam się serdecznie. Życie jest tak różnorodne, tak dziwne rzeczy bywają w nim ważne :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Chustko wiele ciepłych myśli do Ciebie dziś płynie ... Artykuł ma dla mnie taki klimat świadomej obecności w życiu. Ta Która Wie... Dziękuje
OdpowiedzUsuńŚniłaś mi się, z piątku na sobotę. Było lato, lazurowe niebo, lazurowe morze, bulwar, gwar, zwiewne sukienki, uśmiechy, żarty, plotki, ludzie, dużo ludzi, samochody, muzyka, kafeja, lody, latte, zachód słońca, tańce ... Realnie najrealniej!
OdpowiedzUsuńCzym się droga Chustko, czym!
Wizualizuję Twoje zdrowie, podświadomie nawet, ha!
przesyłam moc pozytywnej energii
OdpowiedzUsuńvalyo
Pięknie piszesz, czytam od dawna, ale do napisania komentarza zmobilizował mnie dopiero artykuł. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńStrasznie Cie lubie, albo nawet kocham :) chcialabym Cie znac, rozmawiac z Toba, przyjaznic sie. Musze sie zadowolic czytaniem, ale dobre i to. Trzymaj sie!
OdpowiedzUsuńJoanno ,
OdpowiedzUsuńNa jednym ze zdjęć przypominasz jako żywo Benedykta XVI ;) Zaprawdę , powiadam Wam...
"i został zaobrączkowany.."?
OdpowiedzUsuńSuuuper:)
Wszyskiego najlepszego Kochani:)
gorzko, gorzko ....
Dużo ciepłych myśli.Podsyłam energię i czaruję ciepłą wodę.
OdpowiedzUsuńDroga Chustko - podczytuję Twój blog od jakiegoś czasu i kibicuję Ci ze wszystkich sił. I rację ma Zorka,pisząc że artykuł o Tobie powinien nosić tytuł "Joanna od życia" ( anie od raka). Życzę Ci kochana, aby Twój życiowy upór był nieugięty, dużo siły i woli walki. Bądź wojownikiem!!!
OdpowiedzUsuńola z e-ga
ano, proste że Joanna od Życia
OdpowiedzUsuń:) i to takiego czerstwego, fajnego, ze smakiem, muzyką, bliskimi, poczuciem humoru, czasem zjadliwym.
ja tu co dzień paczam (pewnie wzrokiem podobnym do wzroku Viledy), a ilekroć paczam, tylekroć życię widzę
czasem życie trudne i bolące, ale zawsze bardzo sensowne, choc nie mi to oceniac. pzdr Mar
Czytam Cię, Chustko, codziennie i codziennie wysyłam dobre myśli w Twoim kierunku. Dziękuję za to, że piszesz...Zabrzmi patetycznie - ale dzięki Tobie staję się lepszym człowiekiem. Walcz! Tu i teraz.Każdego dnia.Ściskam.Kasia
OdpowiedzUsuńNie dość, że ładna, to jeszcze popularna! Gratulacje na okazję zamążpójścia :D
OdpowiedzUsuńCiepłe myśli ślę... Najcieplejsze. "Komu sił nie starcza, ten ginie w połowie drogi." - Konfucjusz. Walcz, dziewczyno.
OdpowiedzUsuńDobra, to teraz się potarzać w fajnej piosence : http://www.youtube.com/watch?v=RF0HhrwIwp0&ob=av2n
OdpowiedzUsuńRokowania srania!! Trzymaj się Chusteczko.
OdpowiedzUsuńAsia-widzę,że włączyłaś wersję dla anonimowych:)Bo ja taka natura,że nigdzie raczej nie mam swojego konta-bo notorycznie bym zapominała haseł:)Chciałam CI tylko napisać i jednocześnie przedstawić się.Mam na imię Agnieszka,jestem z Wielkopolski,z zawodu nielot po transporcie lotniczym:)Na Twoim blogu prawie od początku.Dlaczego?-szukałam informacji o nowotworach i tak trafiłam.Czemu-bo też walczyłam o życie, tylko nie swoje -a mojej Mamy.Z resztą bardzo Ci dzielnie kibicowała.A poza tym jesteśmy prawie w tym samym wieku i mam syna w wieku Twojego Jasia:)Ja mam dobrą intuicję i cieszę się bardzo,że podjęłaś próby radioterapii.Pisałam Ci o niej kiedyś-u mojej Mamy nie miało skutkować-a zadziałało i dało nam czas na walkę o inne leczenie też.Mocno wierze że i Tobie uda się powstrzymać dziada:)Co do lekarzy-to w Warszawie polecam wybitnego magika chirurga i onkologa jednocześnie Prof. Piotra Rutkowskiego może jeszcze on podpowiedziałby jakiś sposób leczenia CIEBIE.Chyba,że u niego już byłaś?Anioł nie człowiek-jak mówiła moja Mama.A co do rokowań-to prawda jest taka-że nadzieja umiera ostatnia i nie ma reguł komu bliżej,komu dalej nawet chorując na raka.Przekonałam się o tym nie raz i jak mawiał mój dyrektor-niezbadane są wyroki boskie i sądów rejonowych:)Myślę też,że to kwestia przeznaczenia trochę i dopóki pali się świeczka...
OdpowiedzUsuńCzytam i wysyłam czasem kasę. Nic więcej mądrego nie napiszę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam PanZdzisiek
Anonimowy z 16:41> też to mam... Żałuję Asia,że nie możemy się kolegować... Że też wokół mnie nie ma takich fajnych ludzi. Albo nie umiem ich znaleźć,bo bloga nie piszą :) Ubogo mi...
OdpowiedzUsuńA co do artykułu... Już komentowałam i cały dzień o nim myślę. I wpadłam na taką myśl,która już nie chce mnie opuścić. Pewnie nie będzie zbyt popularna :) Oto:
może wcześniejsza diagnoza dałaby lepsze rokowanie,a może nie... Może dzięki temu,że dowiedziałaś się WTEDY,przeżyłaś fajne chwile w błogiej nieświadomości,bez tego obciążenia mogłaś się z pasją zakochać,pożyć po prostu...
Moja Mama chorowała 9 lat z 14,które przeżyłyśmy razem. Z perspektywy czasu myślę,że byłybyśmy radośniejsze bez wiedzy...
Jestem za profilaktyką,żeby nie było :) Ale wiem też,że czasem lepiej nie wiedzieć...
Walczymy!!
Jestem zaszczycona faktem,że już mogę komentować! DZIĘ_KU_JE_MY! Napisaliśmy "przepisaliśmy dla Ciebie piosenkę:
OdpowiedzUsuńPoszła Aśka do obory "zopaczyła" raka, łupu cupu go po jajach - "dawaj raku mlika"!
refr: Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal gdy szumi,szumi woda i słychać grzechot jaj!
Miłego dnia
Siostro faktycznie tytuł poniżej mnie ubawił. Całujemy gorąco w przeddzień Walentynek. Magda i Tomasz
OdpowiedzUsuń-> PanieZdziśku: lubię Pana! :) xxx
OdpowiedzUsuńChustko, od dawna chciałam coś napisać do Ciebie, ale słów odpowiednich mi brak.
OdpowiedzUsuńDziś przyszły tylko takie:
Jesteś Piękna, Prawdziwa - Trwaj!
Po prostu nie możesz odejść.. wcześniej niż w wieku późnoemerytalnym!
Nie może Cię nie być!
Nie zgadzam się, i ufam, że Twoja siła i Twoja niezgoda i poszukiwanie nowych lekarstw, może nawet każdego alternatywnego sposobu leczenia zadziała. Szukaj i się nie poddawaj. Jak znalazłaś lekarstwo w Japonii, może kolejne będzie na innym końcu świata.
Chcę czytać Twojego bloga, książki Twoje przez następne lata a i na następne tematy po rakach.
tyle, wiem, że za mało. ale napisałam jednak.
ten tekst z gazety - medycyna jak i kino ale i życie - wszystko się może zdarzyć.
poza wszystkim żyjesz pięknie! piszesz z wnętrza a i z talentem, więc nie chodzi tylko o to, że dopadła Cię choroba, z którą dzielnie walczysz.
Trzymam kciuki, czy jak wolisz chujaski za Ciebie. wszystko trzymam, żebyś była jeszcze długo!
a tych, którzy cokolwiek do Ciebie mają i piszą jakkolwiek nieprzychylne komentarze na Twój temat - nawet nie dopuszczaj do siebie, bo oni są niewarci nawet Twojego spojrzenia na ich literki, na ich frustrację i na ich małość. pomyślałam, że może jakiegoś trzeba by Ci sekretarza, żeby odsiewał dla Ciebie ziarna od plew, bo masz wystarczająco mieć siły na walkę o swoje życie i pisanie i Giancarla wychowywanie, żeby nie czytać tego jadu polskiego internetowego. Szymborska po śmierci jest opluwana, dla mnie to jest to samo jak piszą niefajnie o Tobie.
dwa slowa a propos rokowan w danym typie nowotworu- nie ma czegos takiego, ze 100 osob, ktore teoretycznie maja ten sam typ nowotworu maja dokladnie tego samego raka- wrecz odwrotnie- kazda ma swojego wlasnego, inne geny zmutowane, inna dynamika, inny organizm, inna odpowiedz na leczenie i tak wlasnie trzeba podchodzic do kazdego przypadku- indywidualnie!
OdpowiedzUsuńwiadomo, ze na uzytek nauki wyciaga sie jakies ogolne wnioski, statystyka cos tam mowi- ale rzeczywistosc jest taka, ze jestes Joanno jedna jedyna w swoim rodzaju i Twoja rakela tez jest jedyna w swoim rodzaju i moze wlasnie radioterapia to jest cos czego Twoja rakela nie lubi najbardziej na swiecie i bedzie w podskokach spierdalac po kazdej dawce promieniowania
a lekarze beda opisywac Twoj przypadek bo takiej rakeli jeszcze nie widzieli choc wiele juz widzieli
Artykuł mię ruszył konkretnie.
OdpowiedzUsuńOdsłonił... Chustkę pełniejszą:)
Z pazurem i ze łzami.
Zresztą taką Jo podejrzewałam - wyznam Ci:)
Informowanie Cię o beznadziejnych rokowaniach - no szczyt taktu, kultury i empatii. Darujcie se ludziska.
Rokowania srania (jak to już ktoś przede mną napisał) i walić statystyki. A Ty żyj, póki sił, żyj, żyj - po prostu żyj! Zresztą co ja Ci tu - przecież i tak wiesz:)))
Tarzaj się... w miłości!
Tarzaj do imentu, do zapomnienia. Zresztą co ja Ci tu - przecież tak robisz!:)
:*
Asia - już dawno miałam się o to zapytać ale tak trochę nie śmiem zawracać Ci głowy. Dzisiaj jednak to zrobię, bo tyle ludzi tutaj wchodzi i może ktoś coś wie, ktoś coś słyszał?
OdpowiedzUsuńChodzi mi o stronę/blog o zdrowym żywieniu. Niby wszyscy wiemy, że warzywa a nie KFC, ale czy znasz może stronę, która wchodzi w to głębiej? Która opisuje dlaczego rewelacyjnie zdrowe pomidory są dla nas niezdrowe jeśli zapuszkowane? że niektóre grzyby są balsamem dla naszego sustemu immunologicznego itd.
Ta, która jest u Ciebie w zakładce jest słaba i nieaktualna. Sama mam mnóstwo wiadomości zebranych przez lata ale nigdy nie usiadłam, aby to spisać, połączyć. A ja naprawdę uważam, że jedzenie jest podstawą naszego zdrowia. Chętnie bym przyłączyła się do takiej strony.
Piękny artykuł, piękne zdjęcia, piękna Ty. Walcz Dzielna.
OdpowiedzUsuńmoj tata jest w 20% statystycznych osob ktore w jego raku przezywaja 5 lat(czytaj uznawane sa za wyzdrowiale)minely ponad 2 lata od zakonczenia leczenia i my wierzymy ze faktycznie bedzie w tej 20 szczesliwcow z setki chorych ale jakby mial 1% szansy tez bysmy wierzyli ze on bedzie tym wybrancem a jesli sie nie uda?trzeba sie cieszyc kazdym dniem
OdpowiedzUsuńChora celebrytka. Autografy już rozdajesz czy sprzedajesz?
OdpowiedzUsuńJoanno-Chustko jesteś niezwykłym człowiekiem. Nie potrafię znaleźć właściwych słów, aby móc wyrazić co czuję. Dziękuję,że jesteś.
OdpowiedzUsuńAlvea
Anonimowy@ pytasz czy próbujesz szydzić?
OdpowiedzUsuńJoasiu - informuję, że czynisz dobre. Jutro jade do mojego gina się zbadać i zrobię cała jazdę obowiazkowa, a i kilka figur z programu dowolnego dorzucę. Dzięki za motywację, kobieto.
OdpowiedzUsuńW zamian przesyłam dużo serdecznego ciepła i sił do walki. Wierzę w niestandardowość Twojego "przypadku" i Twoje szanse na dużo dobrego czasu z Twoimi facetami, olać statystyki.
Pani Joasiu, nie zdążyłam przebrnąc jeszcze przez całego bloga, zapoznałam się z Pani histrią dzisiaj, po przeczytaniu artykułu o Pani na gazeta.pl. więc nie wiem, czy zapoznała się kiedyś Pani z metodą leczenia Dr Gersona. Proszę obejrzeć 9 części filmu i się głęboko zastanowić, czy oby nie warto postawić na "Cud Gersona". Kliniki są w Mexyku i na Węgrzech bodajże.Ale z odpowiednim samozaparciem, a tego Pani chyba nie brakuje, może Pani przejść przez tę metodę nawet w domu.
OdpowiedzUsuńlink do filmu : http://www.youtube.com/watch?v=tY-HsoJ0gr0 ( kolejne częsci wyświetlaja się odpowiednio obok).
Zdrowia życzę z całego serca. Głowa do góry!
A.
Chustko, dużo wiary. Jeśli jest nadzieja, to czemu TOBIE miałoby się nie udać? Musi się udac.
OdpowiedzUsuńJoanno od Życia:)
OdpowiedzUsuńdalej cię jakoś nie lubię, ale bardzo bardzo podziwiam
i jestem z tobą codziennie wszystkimi mymi siłami
artykuł świetny, zaraz po lekturze postanowiłam zrealizować wszystkie skierowania do specjalistów, które od lat dostaję i olewam
no ale mam dzieci, przekonałaś mnie, że trzeba, i lepiej wcześniej niż za późno
dziękuję - ja, twoje największe osiągnięcie w dziedzinie sprawnej manipulacji;)
ps. dorzucam dziś lutowy grosik
ani> ja też Ciebie nie lubię :P
OdpowiedzUsuńza grosik dziękuję pięknie.
leć na badania.
buziak!
właśnie - a ja bym chciała Twój autograf;) lecę zapłacić. ha ha ha.
OdpowiedzUsuńTwoja wierna fanka;)
Nie lubi, podziwia i wpłaca.
OdpowiedzUsuńLudzie to fascynujące istoty. :)
-> aniu: bardzo madre rzeczy o zdrowym zywieniu pisal Pawel (zakladka u asi, niestety z gwiazdka) http://www.foodancer.com/?lang=en
OdpowiedzUsuńwyjtatek- amigdalina.
ogolnie- dzis wydaje sie ze najzdrowsze sa tluszcze omega -3, najlepiej rybne (DPHA, EPA) - sledziki kroluja :) jeszcze lepiej algi :)
witamina D (substytutowac sie zima!!!! 1000IE, ew. skontrolowac poziom powinien byc w ok.30 ng/ml, na pewno wiekszosc z Was ma 15-20 bo tyle maja ludzi w miastach; bardzo wazne- kontrolowac dzieci!!! dzieci z niskim poziomem witaminy D- dotyczy wszystkich miejskichi i zbyt kremowanych dzieci- prawdopodobnie choruja w przyszlosci czesciej na MS!!!) w lecie- 20 min na sloncu BEZ filtra! i antyoksydanty- rozne. pomiodory z koncentratow- so ok. buraczki, jagody. wszystko co kolorowe. duzo witaminy C. zielona herbata. ja doprawiam sobie jeszcze wszystko imbirem i kurkuma :)
papa
asku, wybacz offtopik, ale to o zdrowiu.
buzka, buzka!!
Strasznie wzruszający ten artykuł!
OdpowiedzUsuńWierzę, że w medycynie jak w kinie, wszystko się zdarzyć może i wyzdrowiejesz, wbrew wszelkim prognozom!
i jeszcze ps nt witaminy D. normy laboratyrjne sa zanizone! z reguly podaja jako dolna granice 16 ng/ml (bo wszyscy w miastach tyle maja, czyli niby to norma....). Norma to ok.30+/- 5 ng/ml. przelicznie na nmol to 2,5
OdpowiedzUsuńdal zainteresowanych
http://www.dobrametoda.com/ARTYKULY/Stosowanie%20witaminy%20D%20w%20praktyce%20klinicznej.pdf
z tym ze poziomy podawane w artykule- sa prawdopodobnie za wysokie. aktualnie podejrzewa sie ze zbyt wysokki poziom wit. D (> 50 ng/ml zwieksza ryzykow nowotworow, w tym trzustki. optymalny i bezpieczny wydaje sie 30 +-5 ng/ml
buzka. ASIULKU wybacz!. ale to sa drobiazgi- a wazne dla zdrowia. za malo witaminy D- to nowotwory piersi np.
papapa
buzka, buzka,
asiulku trzymaj sie. raz utrafilas ta gadzine- to utrafisz i drugi raz!
zmykam do roboty.
nawet nie wiesz, jak bardzo trzymam te infantylne kciukaski-chujaski za Ciebie. Chciałabym,żebyś dalej pokazywała środkowy palec statystykom. Nadzieja umiera ostatnia - brzmi Twoje motto. Póki jesteś, jaka jesteś, podtrzymujesz ją. Nie tylko sobie.
OdpowiedzUsuńWywiad bardzo się podoba, no i towarzystwo poniżej mhmmm mhmm... ;)
no i ja sie chyba zmotywowalam do pojscia w koncu do tych moich 3 specjalistów. Od czasów "panowania Hałabały" to własnie tylko zaleczam infekcje, doklejam te uszy i nosy i co tam odpada. A anytbiotyki juz zupelnie na mnie nie działaja, bo ciagle i tak cos łapie. Własnie zżeram fromilid500.
OdpowiedzUsuńAsiu, jestes niesamowita w swojej woli walki, silna i wspieram Cie. Artykuł mnie wzruszył. W ogole mnie kurna Babo jedna wzruszasz...
:*
A właśnie, kasę słać dalej?
OdpowiedzUsuńbuziaki, trzym się.
I niech Cię nic a nic nie boli.
Głaski dla Viledy
Gratulacje! Mądry tekst, podoba mi się. I końcówka mocna.
OdpowiedzUsuńSakrament potratowałabym jako coś co może dać siłę, wzmocnienie.
Bardzo Cię lubię, Chustko, wiesz?
Dżoana a ja chcę kupić twój autograf, mam szansę ;-)))
OdpowiedzUsuńNie zbieram podpisów, ale od Celebrytki, wowowwo....fajowo by było.
No bo skoro nie znam Cię osobiście-nad czym ubolewam, to może mały podpisik, będzie moją zakładką do książki....mogłabyś ?
Postanowiłam napisać- od dłuższego czasu podczytuję Twojego bloga,pięknie piszesz,jesteś nieszablonowa taka osoba jak Ty nie może tak po prostu zniknąć ,jestem pewna że wygrasz tą walkę i tego z całego serca ci życzę!:)
OdpowiedzUsuńUświadomiłaś wielu ludziom w tym mi jak życie potrafi być kruche i że należy się cieszyć każdym dniem
pOZDRAWIAM Cię bardzo ciepło -M.
"wie pani, kiedy dowiedziałem się, że jestem chory na raka, wracałem do domu tramwajem, patrzyłem na drzewa i myślałem: ja umieram".
OdpowiedzUsuńi to od dawna. jakoś od nastoletniego wieku chyba zaczynamy umierać, gdyż więcej komórek obumiera, niż powstaje.
śmierć to tylko zakończenie tego procesu.
czasem rzecz przyspiesza wypadek, a czasem umieranie trwa aż do zużycia materiału (choroba).
panie doktorze, jestem zdrowa (tak sądzę) i co z tego, w pewnym sensie już jestem trupem. a przynajmniej - też żyję z wyrokiem śmierci.
i wy wszyscy tutaj również.
więc ten, tego - mam tylko takie marzenie, by dożyć przynajmniej do usamodzielnienia się dzieci. na emeryturę nie liczę, mogą sobie wiek emerytalny przedłużać i do setki.
trochę mnie to smuci, ale co tam, jak się nie ma na cos wpływu, to mówi się trudno i płynie się dalej.
Anonimowy z 22:49 - dla twojej wiadomości: Aśka celebrytka sprzedaje nie tylko swoje autografy, ale także niedojedzone resztki sushi jako relikwie oraz kurz spod swojej szafy jako talizmany(bo nie chce jej się sprzątać, gdyż tylko leży i pachnie).
OdpowiedzUsuńMożesz o tym napisać np. na forum gazeta.pl albo na onecie - i koniecznie dorzuć, że źródła zbliżone do poinformowanych donoszą, że Aśka jest zdrowa jak byk, a kasę zbiera na wakacje w ciepłych krajach.
zazie, teraz to leży i raczej nie pachnie, bo nie ma wody:P
OdpowiedzUsuńleżem i śmierdzem.
OdpowiedzUsuńJoanka, no w końcu ktoś powiedział to głośno ;*
OdpowiedzUsuńJoanno. Dwa dni temu zaczęłam pisać bloga. Napisałam w pierwszej notce, że to przez Ciebie i Li. Chciałam więc donieść na siebie osobiście i mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że powołałam się na Ciebie. Otworzyłaś bowiem przede mną swoim pisaniem kawałek świata. I tak powstał nowy wirtualny byt - a raczej bytek, bycik, byciątko. Na razie się ogarnia. Rozgrzeszenie od Ciebie mile widziane.
OdpowiedzUsuńAnia M.> pięknie piszesz.
OdpowiedzUsuńpisz.
będę przyłaziła i chlipała.
Będę zaszczycona. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzychodze już po raz czeci i co ja pacze - już po czynastej a nie ma nowego posta? no nic, czeba będzie wrócić później :)
OdpowiedzUsuńAsiu przeglądnij artykuł http://wyborcza.pl/1,76842,7676302,Chinski_cud.html
OdpowiedzUsuńnie wiem czy to leczenie rzeczywiście jest skuteczne czy to tylko jakaś kryptoreklama, ale może coś w tym jest?