***
zdumiewające: dożyłam.
minął rok.
raka właściwego już nie ma - są za to dorodne przerzuty.
włosów też nie ma, ale jest za to piękna beatakozidRak.
przedszkolak zamienił się w ucznia.
Niemąż - w nie Niemęża.
wspomnienie po psie - w kota.
38 - w 34.
ciekawe, jaki będzie 1 września za rok.
ciekawe, co i jak się zmieni.
czekam.
***
pamiętacie Wasz pierwszy dzień w szkole?
Nie;)
OdpowiedzUsuńnie, ale ten zapamiętam na bank :)
OdpowiedzUsuńTiaaa - pamietam. Normalnie horror to był :). Tabuny dzieciaków, obca baba za biurkiem i ten straszny fatuszek... Rrrrety. A na pamiątkę zostało mi zdjęcie na którym.... dłubię w nosie... Słodko co?! :)
OdpowiedzUsuńPierwszego dnia- nie. Ale pamiętam koszmar kałamarzy i maczanych w nich piór, a co za tym idzie kleksów i wiecnie poplamionych od atramentu dłoni. Chwila w której ostałam swoje pierwsze w życiu pióro na naboje, ech...- to pamiętam do dziś:*
OdpowiedzUsuńWczoraj kupiłam Młodszej pierwszy w życiu żakiet- śliczny, czarny, wcięty w talii, bo-"rozumiesz Mamucie, ja już nie jestem dzieckiem i szósta klasa musi się wyróżniać". Przypięła sobie szara różę, a ja wtedy zobaczyłam jaka jest już duża:(
Ściskam Cię Joasiu mocno.
Nie, zupełnie nie
OdpowiedzUsuńale pierwszy dzień moich dzieci bardzo ( 2005 i 2010 )
tak :) czarna spódniczka - ogrodniczka z naszyta sową;), biała koronkowa bluzeczka - gryzła - i co najgorsze - czarna aksamitka zawiązana na kokardke pod szyjką... ryczałam, bo podejrzewałam że ta aksamitka to krawat:)sisi
OdpowiedzUsuńpo paru latach przedszkola, ktore prawie wykonczylo mnie psychicznie szkola byla dla mnie wybawieniem;) wszystko mi sie podobalo poza konicznoscia noszenia paskudnego czarnego fartucha; tarcza mi sie podobala a matka zlitowala sie nade mna i nie musialam juz chodzic w juniorkach
OdpowiedzUsuńBardzo wyraźnie =D Chociaż było to ponad 20 lat temu... Pani Czpionka nauczyła nas wtedy piosenki pt. "Cwierkają wróbelki" heh
OdpowiedzUsuńA dzisiejszy dzień równie mocno utkwi mi w pamięci (namacalnie czuję, jak wyskrobuje sobie miejsce w głowie) - moja córka została oddana do przedszkola. Poszła z taką radością! Nawet nie obejrzała się za mamą. I dobrze, bo stałam tam ze łzami w oczach. Miętka jestem, no... i przed okresem ;)
Joanno, przyjmij życzenia jubileuszowe;)z okazji 500 posta!
OdpowiedzUsuńCo najmniej dwa zera jeszcze Tobie i i czytelnikom Chustki życzę:))
Kochana, zdrowia, siły, przetrwania tego etapu leczenia - serdeczności:))
tak, niestety. przekręcili moje imię, a poza tym byłam strasznie przerażona, i nic nie wyglądało jak w moich wyobrażeniach. bo przedtem strasznie chciałam już iść do szkoły, całkiem jak Hania Bania. czytałaś Hanię Banię?
OdpowiedzUsuńPamiętam! Miałam zapalenie gardła, ale nie chciałam przegapić rozpoczęcia roku - mama zawiązała mi na szyi apaszkę, którą - dla pociechy - spięła broszką w kształcie małej , czerwonej róży (którą zawsze chciałam zostać obdarowana ;))
OdpowiedzUsuńPamiętam wielką atłasową kokardę w zielone groszki - ohydna. Kazali nam ją nosić na każdy apel. A jak tam synek?
OdpowiedzUsuńżeby dobrze było Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, poszłam do szkoły rok wcześniej, ale za to miesiąc później. I tam nikogo nie było, bo tego dnia wszystkie dzieci z pierwszych klas pojechały na basen :) Tak oto mój pierwszy dzień w szkole był drugim dniem.
Dorota
Ja swojego nie pamiętam zupełnie.
OdpowiedzUsuńDzieciowe za to bardzo.
I jakoś tak... średnio sympatycznie.
Raczej z ulgą, że to już za mną.
I za nimi też.
Tak.Kasztany miały takie same dojrzałe owoce,jak dziś ....Szłam sama.Patrzyłam w górę na wierzchołki drzew i zastanawiałam się jak zdobyć ten kasztan z samego wierzchołka.A potem przypisali mnie do klasy "B" i było mi głupio,bo "B" to baran :D
OdpowiedzUsuńtak, pamiętam.
OdpowiedzUsuńbyło pochmurno i miałam jakąś koszmarnie krótką spódniczkę :)
Ja z półki „przechodzonej młodzieży” jestem i pierwszego dnia w szkole zapamiętałam głównie zwinięte w bucie , gryzące rajtuzy. Kupione były „na wyrost” i z nadmiarem trzeba było coś zrobić. Do wyboru były wiszące na kolanach skręty albo reszta zawinięta i schowana do buta. Ta reszta okazała się bardzo niewygodna i zdecydowanie przyćmiła inne doznania
OdpowiedzUsuńz mojego szkolnego debiutu…:)
Pamiętam też jaka byłam dumna ze swojego pierwszego tekturowego tornistra, który z wierzchu błyszczał jak… No i oczywiście piórnik – drewniany, z żaluzjowym zamykaniem – też lakierowany. Za to zamykanie i otwieranie piórnika z częstotliwością światła (trzeba było co chwilę sprawdzać czy coś nie wyparowało..:) – pierwszy raz w życiu stałam w kącie.
Zdecydowanie nadużyłam odporność Pani na szuranie tą nieszczęsną żaluzją.
Pamiętam też kałamarze noszone codziennie do szkoły w takich kolorowych woreczkach zrobionych przez mamę na szydełku. I dziury w ławkach szkolnych na te kałamarze…
Ale to już dla zaawansowanych pierwszaków – wcześniej tylko pisanie ołówkiem.
Pozdrawiam serdecznie...:)
Ala
Post nr 500!
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Ciebie i Syneczka.
A
Pamietam swoj pierwszy dzien w zerowce. Zupelnie nie rozumialam dlaczego niektore dzieci wisialy zaryczane u matczynej spodnicy i nie chcialy wejsc do klasy.
OdpowiedzUsuńWerita
A gdzie różowa peruka..zgodnie z życzeniem synka? :)
OdpowiedzUsuńJesteś olśniewająco piękną kobietą. Masz zachwycającą, filmową urodę.
OdpowiedzUsuńNiemąż w nie Niemęża? Gratulacje
OdpowiedzUsuńPamiętam, ze nie dostałam tytki ze słodyczami a inne dzieci miały:((
OdpowiedzUsuńWszystkie kolejne rozpoczęcia roku szkolnego były fajne, ale szybko nauczyciele zaczynali zadawać do domu i jakoś też szybko przemijała radość z nowych książek i zeszytów... było jak zwykle, znów tyle czekania na wakacje...
pozdrawiam:)
Wszystko się zmienia... Ja w każdym razie chcę żebyś była widzem tych wszystkich zmian i ich kreatorem. Trzymaj się ciepło, bo jesiennie bardzo.
OdpowiedzUsuńbanita
zajebiaszcza beatakozidrak :)
OdpowiedzUsuńTy Cudo chodzące wlałaś się już?
OdpowiedzUsuńwlewam popołudniu, od 16.00.
OdpowiedzUsuńPamiętam, gdyż w wakacje poprzedzające I klasę rozwaliłam sobie powiekę będąc na wakacjach u babci na wsi. Miałam szytą powieke i później zaklejone oko. Stąd moja trauma że 1-go dnia szkoły będę się lansować z zaklejonym okiem jak pirat-ka. Opaskę zdjęli na szczęście. Miałam dwa kucyki dwie ogromne kokardy i wielki rożek ze słodyczami. I fartuszek rzecz jasna. Fe. Trzymam kciuki za wlew.
OdpowiedzUsuńDla Jaśka życzenia, żeby szkoła była fajna:))a Pani w dobrym gatunku...
OdpowiedzUsuńpiękne WY, pozdrowionka
OdpowiedzUsuńniemaz w nie niemeza? nie kuam? z niemeza w meza czy co? wyjsnij prosze :)
OdpowiedzUsuńmilego wlewu bez mdlosci i rzyganka
o fuck!:)))) no wygladasz...nie powiem;)
OdpowiedzUsuńMój dzieć dziś debiutował w szkole. Do teraz cała sie trzęsę z wrażenia:)
OdpowiedzUsuńZe swojego pierwszego dnia w szkole pamietam dwa kucyki i ogromne czerwone kokadry, zawiązane tuż nad uszami. Do dziś nie wybaczyłam ich mamie:)
Niemąż w nie Niemęża czyli ...:) superrrr! pozdrowienia i gratulacje od sisi
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, więc widocznie nie był zbyt emocjonujący.
OdpowiedzUsuńA jak pierwszy dzień Giancarla minął?
Na tobie to jakaś subtelniejsza wersja Beaty Kozidrak. :)
Gabi
Pamiętam jak dziś. Granatowa aksamitna spódniczka, biała bluzka z okrągłym kołnierzykiem z doszytą falbanko-pliską. I że się wyrwałam za wcześnie na parkiet, kiedy wyczytywali nazwiska, bo się już doczekać nie mogłam. Dostałam naszywkę z brązowym misiem - jak wszyscy z klasy Ia :)
OdpowiedzUsuńOPamietam, choc było to w 1968 roku. Miałam 6 lat, umiałam czytac i pisac i bardzo chciałam isc do szkoły ale gdy juz tam mama zaprowadziła mnie 1 wrzesnia to bardzo się bałam. Bałam się hałasu,tłumu dzieciaków i pan nauczycielek choć starały sie miło uśmiechać. Miałam rację, choć byłam zdolnym i pracowitym dzieckiem to pierwsze 4 lata zatruła mi nauczycielka Zofia Rzeczycka i nigdy jej nie zapomnę bo była moim dziecięcym koszmarem. Potem od klasy 5 słońce zaświeciło i już zawsze w szkole byłam szczęśliwa:) Moje dzieci już obecnie dorosłe miały wspaniałe nauczycielki bo nim poszły do szkoły przeprowadziłam wcześniej wywiady i umieściłam je w odpowiednich klasach. Moje dzieciaczki nie przeżyły szkolnych koszmarów.
OdpowiedzUsuńjakoś chodzisz mi po głowie. I dzisiaj mam połąćzenie z JP2. On mi mówi, że będzie wszystko w porządku. Oczywiście, nie mam pojęcia, co to dla niego znaczy, ale prosił, żebym przekazała.
OdpowiedzUsuńJa tak czasami mam, że gadam ze zmarłymi. Nie przejmuj się nadmiernie.
Będzie ok - powiedział.
Ja nie bardzo pamiętam mój pierwszy dzień...pamiętam za to moją Panią, która była najpiękniejsza, najmądrzejsza i najmilsza na świecie:)))dla mnie przynajmniej;)))
OdpowiedzUsuńObecnie przeżywam wszystko z moimi dziewczynkami..np co roku I września robimy fotkę na pamiątkę jak wyglądały:)))Potem będą wspominać:)Pozdrawiam cieplutko życzymy dużo zdrówka i pokonania choroby:)
To podwójne zaprzeczenie jest tak oczywiste, że aż przeraża mnie, że można go nie rozumieć.
OdpowiedzUsuńKochana Chusteczko!:)
OdpowiedzUsuńDziś z przerażeniem obserwowałam września na ulicach Krakowa. Jest lans ( o ile teraz jeszcze używa się takiego słowa, nie wiem, ja rocznik 84:)z Rajbanami na nosie koniecznie, sukienką z odkrytymi plecami i czerwoną szminką na ustach... Za moich czasów.... Ech...mam nadzieję,że nim dorosną moje dzieci rzeczywistość jeszcze sie zmieni. Na lepsze.
Uściski z miasta Kraka i napisz koniecznie jak się czujesz po dzisiejszych atrakcjach:)
Buziak!
eM
poszłaś wlewać, więc trzymam - to po pierwsze.
OdpowiedzUsuńdugie: niemąż/mąż - rewelacja :)
trzecie: giancarlo w szkole - ojej, jaki duży!
last, but not least: 500 wpis - lepiej trafić nie mogło :)
/woda
Pierwszy dzień? Chyba miałam czerwoną spódnicę i biała bluzkę. Tak coś mi się kołacze. Pamiętam, że odwiózł mnie tata, że skończyło się to mniejszą katastrofa i zamotaniem, niż w przypadku pierwszego dnia zerówki. Ale chłopina w realiach rozpoczęcia roku szkolnego też się marnie odnajdował. Początkowo staliśmy pod salą gimnastyczna, bo był tłum ludzi. Ostatecznie tata stwierdził, że co jak co, ale ja to chyba powinnam być w środku, więc mnie gdzieś tam ulokował, a sam się ulotnił na zewnątrz, bo tłumów nie znosi.
OdpowiedzUsuńMoja klasa była jedyną z kolorowymi ławkami, wykładziną i tablicą suchościeralną. Miałam rewelacyjną Panią! Ale po roku poszła na macierzyński i przez dwa lata męczyłam się z jakąś jędzą, a w 4 klasie, to już w ogóle dostałam beznadziejną wychowawczynię. Bardziej utkwił mi w pamięci koszmar kolejnych lat, niż ten pierwszy dzień szkoły.
A jak wrażenia Giancarlo po pierwszym dniu? Ma fajną i mądrą Panią? To chyba najważniejsze, żeby trafić pod ciepłe i mądre skrzydła nauczyciela, który wprowadzi w życie szkolne.
Trzymaj się dzielnie! Chemia, chemią, ale obyś się po niej względnie dobrze czuła.
gratuluje, i pierwszego wrzesnia i nie Niemeza, i sily.
OdpowiedzUsuńb.
Chustko, przepraszam za wścibstwo... ale co z Niemężem? W pierwszym odruchu chciałam gratulować, a teraz sama nie wiem...
OdpowiedzUsuń28 lat temu był mój pierwszy dzień w szkole. Pamiętam, szłam z mamą, która rzuciła coś o upływie czasu. I ja się poczułam taka dorosła i dotarło do mnie, że mama się starzeje. Płakałam przez całą drogę z tego powodu.
OdpowiedzUsuńMama była wtedy młodsza niż ja teraz...
Eliza
Mój pierwszy dzień w szkole nie nastąpił 1-go września, ale tak gdzieś 2 tygodnie później. Zamiast w szkole wylądowałam bowiem w szpitalu z powodu żółtaczki,której to choroby dostałam ze strachu przed szkołą.Tak bardzo się bałam, że mam iść do szkoły, a nic nie umiem , ani czytać, ani pisać, że z tego stresu zachorowałam. Myślałam, że w szkole od razu będą mnie pytać i wyjdzie na jaw moja niewiedza. W dniu, w którym poszłam w końcu do szkoły było rysowanie, dostałam za rysunek piątkę i dalej już było OK.
OdpowiedzUsuńWszystko to działo się dokładnie 50 lat temu, a pamiętam jakby to wczoraj było. To przejmowanie się za bardzo wszystkim i zamartwianie się na zapas doprowadziło mnie w końcu do zachorowania na raka.
Asiu, życzę synkowi powodzenia w szkole, a Tobie to wiesz czego:)
gratuluję przemiany Niemężą w nie_Niemęża oraz śliczne zdjęcie tu widzę.
OdpowiedzUsuńPani Joanno, nigdy jeszcze nie komentowałam, ale wiernie kibicuję i czytam z uwagą każdą literkę! Trzymam kciuki za Panią i walkę, którą przyszło Pani toczyć... Syn to już prawdziwy mężczyzna! :) pozdrawiam ciepło całym sercem!
OdpowiedzUsuńp.s. do napisania skłoniła mnie myśl, że na powyższym zdjęciu wygląda Pani prze prze prze prze pięknie!
Anna, Trójmiasto
Niestety natknęłam się na przykrą wiadomość: Paulina odeszła
OdpowiedzUsuń:(
ściskam Kasia
hmm jakoś nie pamiętam, za to dokładnie pamiętam pierwszy dzień w przedszkolu i wielką łzę na policzku... :)
OdpowiedzUsuńpewnie, że pamiętam - miałam granatową sukienkę i biała bluzkę ;-) po części oficjalnej Mama zabrała mnie na lody ;-)
OdpowiedzUsuńJak Jankowi podobała się szkoła?
OdpowiedzUsuńJoanno, to najpiękniejsze pierwszowrześniowe zdjęcie. Masz niezwykłą urodę.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na cały, oby jak najlepszy, nowy rok szkolny dla Ciebie i Syna!
Pamietam, jeszcze dostalam solindy ochrzan od ojca, bo z krzesla, gdzie przygotowane byly ciuchy zniknela jedna podkolanowka. Znaleziona potem za wersalka cala w pajeczynach. Taka wyszlajana przez psa. Pekalam z podniecenia. Jak kazdego wrzesnia do czwartej, piatej klasy. Moja corka idzie do trzeciej i juz psioczy, ze fujjj, ta szkola.
OdpowiedzUsuńślicznie Pani wyglada !
OdpowiedzUsuńduzo WSZYSTKIEGO Pani zycze....
olga
Co tam moj pierwszy dzien w szkole. Ja tu zdjecie ogladam i widze taka Gwiazde, w dodatku z takim samym szalem jak moj - kurde, ale to nie ja i nie moj Jasiek tylko Twoj :)) Gwiazda ze 3 latka mlodsza ode mnie, a Jasiek ze 3 latka starszy od mojego :) Pieknie wygladasz, no a Synek to juz powazny mezczyzna, marynarka, te sprawy ...:) Tylko po co mu ta czapka na glowie? Zimno w Polsce czy jak? Powodzenia w szkole zycze!
OdpowiedzUsuńPatrycja
za rok? a za rok bedzie rownie piekne zdjecie :)
OdpowiedzUsuńAle jesteś śliczna! Bardzobardzo Ci do twarzy w tej peruce.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńukłon w Twoja stronę:) za dar szczerego, nieskomplikowanego oddania tego co dzieje sie u Ciebie.
Tulę Cię mocno:)
Podziwiam:)
Zaciskam zęby bo świat jest cholernie niesprawiedliwy!!!!
Życzę Ci jak najwiecej "pierwszo-wrześniowych" dni!!!!!
:)
Ściskam,
Sylwia
Asik wyglądasz .. zajebiście!
OdpowiedzUsuńUżyję powszechnie stosowanych ku mnie słów za czasów perukki:
-Och, zupełnie nie widać, że to peruka!!
Kiedyś mnie to drażniło, dziś wiem patrząc po zdjęciach, że to prawda!
Twój Ulubiony Doktor tez się nabrał ha ha ;) i skwitował-no cóz, jestem tylko mężczyzną :D
Już dawno Ci pogratulowałam NieMęża chili Męza:*
Buziaki:*
Pierwszego dnia, nie pamiętam. Pewne jest to, że zerówka mi sie spodobała. Pamiętam, ze w pierwszych tyg. wybiłam zęba koleżance, bo się panoszyła :) Wojtka przywitanie "0" było dziś ekspresowe. 30-45min pogadanki dyrektorki, zakręcenie się dzieci po salach i zapraszamy jutro. Jutro tak naprawdę będzie ten pierwszy pełnoetatowy dzień zerówkowicza :) Młodego puściłaś w końcu do pierwszej klasy? Bo się pogubiłam.
OdpowiedzUsuńUściski, trzymaj się / Kasia
Joanno, obyś tak zdumiewała nas nadal i jak najdłużej. Jest w moim życiu pewna znajoma i zdumiewa mnie już tak 23 lata po diagnozi, dlatego wszystko jest możliwe. Ta znajoma jest niesamowita: ma humor, nigdy go nie traci i wbrew obiegowym opiniom ( przy paskudztwie) pije alkohol, choć oczywiście nie nadużywa go. Ma się dobrze i co jakiś czas bywa w szpitalach na wycince. jednak żyje, wygląda pięknie i mało kto wie że jest taka chora i powycinana.Chustusiu śliczna, masz wielką szanse na długie życie z takim poczuciem humoru jak Twoje i takim małym rozrabiaką u boku jak Giancarlo. To uroczy mały facecik:) tak jak i jego mamuśka. Nie bierz sobie smutnych wiadomości do swojego serducha i choć świat jest pełen smutku to jednak chwile radości jakie wyłapujemy dają nam powera na każdym polu działania. Pozdrawiam ciepło a Jasiowi życzę super wychowawczyni i fajnych kolegów oraz koleżanek.Reszta sama będzie wspaniała bo to zdolny Jaś:)
OdpowiedzUsuńMój pierwszy dzień w szkole ...niestety nie pamiętam , ale pamiętam migawki innych dni , nie wiem sama dlaczego utkwiły mi w pamięci bo jak tak pomyśleć to sa bzdury.
OdpowiedzUsuńPamiętam za to bardzo dobrze pierwszy dzień w szkole mojego synka, dziś już dorosły facet , z zona i dzieckiem ...a to było tak niedawno.
Jak ten czas leci :(...Pozdrawiam ciepło
ja zaś pamiętam lęk przed niepowodzeniem, ośmieszeniem.
OdpowiedzUsuńi byłam przerażona monumentalną wielkością szkoły. i przerażał mnie hałas, ilość dzieci.
bałam się, że ktoś mnie stratuje, zadepcze, zepchnie ze schodów.
(idąc do pierwszej klasy ważyłam 17 kg :])
Witam, nie bede na temat, ale Chustko i kilka innych Twoich kolezanek bedziecie dla mnie jak boginie ktore daja bardzo duzo pozytywnych wibracji.Jestescie wielkie babki z mega moca i nawet w nie pozytywnych postach pozytywna moc az kipi.Dzis trafilam pierwszy raz na takie blogi przez fundacje Rak'n'roll ktora sledze ostanio i bede od dzis sledzic Wasze poczynaia bede wasza cziridelka ktora bedzie mocno myslec o tym ze jutro bedzie lpesze i ten 1 wrzesnien 2012 bedzie pieknym dniem zobaczysz . pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWygladasz pieknie dziewczyno!!! Jest w Twoich oczach tyle zycia, ze wystarczy jeszcze na wiele wiele wrzesniowych dni!!Zreszta nie masz wyjscia Twoj Maly Przystojniak bardzo Ciebie potrzebuje!!!
OdpowiedzUsuńCaluje mocno Iwona
1975 rok, stałam na apelu obok dziecka, na które być może mamusia wylała chyba flakon śmierdzących "perfum", myślałam, że spalę się ze wstydu, bo pełne obrzydzenia spojrzenia starszych dzieci padały w naszym kierunku. Zapamiętałam tylko te spojrzenia i drwiące komentarze. A taka byłam dumna, że zostaję uczniem...Smród zepsuł podniosłość tej chwili.
OdpowiedzUsuńPowodzenia dla Giancarla, zdjęcie śliczne.
Jola
Ja pamiętam, że nie mogłam się doczekać szkoły i najbardziej cieszyłam się z warkoczyków zaplecionych przez moją mamę. A za rok będzie znowu 1 września i Ty pójdziesz z Giancarlem pełna wigoru i radości, że nowy rok szkolny nadszedł:)
OdpowiedzUsuńTak trzymać, śliczne reporterskie zdjęcie:)
Kiss,
Ania
szkoła to koszmar. w porządku jest dopiero na studiach. czasami jak się poszczęści to w liceum, ale to zależy. gimnazjum i podstawówka to dno. mimo wszystko powodzenia :)
OdpowiedzUsuńNo ładnie, napisałam błahy komentarz o kałamarzu, jak jeszcze nie było Twojego zdjęcia, a wyglądasz na nim tak, że mnie zatkało. Słowo:*
OdpowiedzUsuńI ten mały wielki facet z tyłu...:*
Jestem dziwnie pewna, że przed nami całe życie, dlatego jakoś tak nie mam specjalnych wyrzutów, że ciągle nie chce mi się/ nie mam czasu iśc na pocztę z pewną paczką...
A za rok o tej porze będziesz po wakacjach w Krakowie, te były fatalnie deszczowe, przekładamy tarasowe picie wina na za rok!
ja to czułam lęk, po 30 latach nawet wiem czemu i wiem, że mnie już nigdy nie opuści ten psychopatyczny kochanek. jak po wlewie? czekam na was
OdpowiedzUsuńA czemu Wy w czapach - szalach? Taka jesień już w Łorsoł?
OdpowiedzUsuńBuziaki
A.
Juz po slubie? Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńMarta