piątek, 16 września 2011

[515].



(Руки вверх - On tebja celuet)
- w ubraniach wierzchnich nie wolno na basen - wysyczała sprzątaczka.
- ale mi zimno. i ja dziecko tylko odprowadzam i pomagam się przebrać.
- nie wolno! - wrzasnęła.
zdjęłam kurtkę, zdjęłam czapkę, błysnęłam gładkością i powiedziałam - a to przepraszam.
i nie mogłam się powstrzymać - zajrzałam pani sprzątającej w oczy.

***

gdy Giancarlo był Pulpetem, zaraz potem, gdy poszedł do przedszkola (i gdy już uciekliśmy od Voldemorta), zażyczył sobie wózek do wożenia lalek.
kupiłam.
przez prawie rok woził w nim Kubusia Puchatka.
wychodziliśmy w trójkę na spacery (wówczas nikt jeszcze nie słyszał o istnieniu Niemęża), a Pulpet dzielnie pokonywał bariery architektoniczne znane tylko młodym matkom.


odbyłam wówczas rozmowę z Voldemortem, że chowam Syna na pedała.
argumentowałam, że nic widzę niestosownego w posiadaniu wózka do wożenia lal, ani tym bardziej - w wychodzeniu z tym wózkiem.
mówiłam: ostatecznie, przecież, nawet tobie zdarzyło się kilka razy - może nawet ze trzy - pchać wózek.

pamiętam też, że powiedziałam, że nawet jeśli skutkiem ubocznym posiadania wózka przez Pulpeta będzie Jego homoseksualizm, nie będzie mi to przeszkadzało.
ważne, żeby był szczęśliwy ze swoich wyborów.
wtedy awantura skoczyła się. zaczęły się wyzwiska na temat mojego stanu umysłu. i tego, że chcę dziecku życie zniszczyć.

***

Giancarlo tęskni za swoim kolegą, Tosiem.
miał obiecaną wizytę u Tosia, ale zmieniły się weekendowe plany i musieliśmy kanselować miting.
Toś jest wychowywany przez parę dziewczyn.

wracamy dziś ze szkoły, Giancarlo pyta - a czy Toś ma dwie mamy? czy to możliwe?
tłumaczę: mama, która Go urodziła, jest jedna, ale jest wychowywany przez dwie dziewczyny - więc w sumie jakby miał dwie mamy.
- fajnie. - kwituje zwięźle. i po chwili namysłu drąży temat - ale to chyba nie jest częste?
- ludzie łączą się przeważnie w pary kobieta i mężczyzna, ale są też pary mężczyzna i mężczyzna albo kobieta i kobieta. i choć nie jest to częste, jest to jest normalne.
- a to jest normalne, że są samotnie mieszkający ludzie?
- tak też się zdarza.
- smutne. takiemu komuś potrzebny jest przynajmniej kot, albo pies, prawda?

97 komentarzy:

  1. przeczytalam i sie usmiechnelam
    ladne:)
    Starszy mial etap wozenia lalki w wozku, zawijania w pieluszki, kapania, przebierania, karmienia
    Maz tez mial obiekcje, kiedy kupilam chlopcom po lalce;
    nie zareagowal az tak gwaltowie jak Voldemort, ale uwazal, ze to niemeskie;
    zakup dzieciecych garnkow i plastikowych produktow spozywczych tez uwazal za nietrafiony, a chlopcy do dzis uwielbiaja gotowac i zapraszac mie na przyjecia :);
    mezczyzni maja jakies dziwne obawy, czasem trudo mi ich zrozumiec;

    OdpowiedzUsuń
  2. ech :)
    co jak co, ale gotowanie to bardzo męskie zajęcie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też się bawiłem różnymi zabawkami. Dla lalek zawsze byłem ojcem :D
    Z homoseksualizmem się rodzi, tego się nie nabywa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Starszy mial etap uwielbienia dla koloru rozowego;
    do dzisiaj lubi kwiatki i motylki, bo sa ladne;
    na swoje 5te urodziny wybral sobie tort w kolorach pasteloych (roz, zolty, czerwony, fioletowy) zwienczony najbardziej kiczowata z mozliwych Barbie oraz jej pieskiem;
    a pytaie dlaczego? odpowiedzial: bo jest ladna!
    Maz byl wstrzasniety, ale powiedzialam mu, ze to sa urodziny dziecka, a nie jego wiec niech da solenizantowi spokoj;
    teraz jestesmy na etapie piratow i walk pirackich;
    tesknie za spokojnymi czasami z lalkami...

    OdpowiedzUsuń
  5. o! temat piratów jest mi bliski.
    Syn ostatnio drążył temat skutecznej obrony przed piratami.
    jestem świetnie poinformowana w tej kwestii.
    mogę się podzielić wiedzą.
    brat Niemęża udzielił mi szczegółowych informacji.

    OdpowiedzUsuń
  6. oni chca byc pirtami
    co wiecej, od czasu do czasu niestety nimi sa...
    maja miecze, czapki, to cos na oko, haki, tylko drewnianej nogi brak;
    lozka sa statkami i walcza, wrzeszcza, roznosza mi dom i niszcza resztki mojego systemu nerwowego;
    chetnie sie dowiem jak sie bronic przed takimi :)
    my roztrzasamy problem gdzie jeszcze na swiecie sa piraci

    OdpowiedzUsuń
  7. otóż wiem prawie z pierwszej ręki, że na szerokich wodach piraci są wszędzie!
    należy bronić się przed nimi instalując na tyle statku czujniki ruchu IR i zalutowując się pod pokładem, a w razie spotkania bezpośredniego należy przywitać ich z bazuki.

    OdpowiedzUsuń
  8. dzieki :)
    zalutuje sie pod pokladem i przywitam ich z bazuki
    a na razie zaraz zaczne ich kierowac w strone lozek-okretow
    i niech pozegluja sobie do krainy snow

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój syn, teraz 6-letni, też miał etap zabawy wózkiem. Nawet jeszcze dzisiaj podbiera siostrze. :DDD A czy tatusiowie nie chodzą z dziećmi w wózku na spacery?? :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie zastanawia, że są faceci typu Voldelmort. jacyś zaburzeni. z czego to wynika?
    brak rodziny? nałogi? i czy jakaś terapia by pomogła.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój syn zażądał kupna reklamowanej w tv lalki bobaska kiedy miał ok. 4lat i silną potrzebę posiadania rodzeństwa. Po pojawieniu się siostry zarzucił praktyki bratersko/opiekuńcze wobec lalki, przerzucając niewyczerpane pokłady miłości na Nią właśnie. Sielanka trwa nadal, chociaż Młoda ma już dwa lata...
    Ja nie mam większego wpływu na wybory życiowe syna, mogę tylko uczyć się je akceptować. Chcę żeby był szczęśliwy. Lata za dziewczynami :-) Gdyby kiedyś wolał chłopców - łyknę to bez problemu. Wolę mieć fajnego "zięcia" (od syna) niż synową lafiryndę ;-)
    Masz cholernie zdrowe podejście do Jaśka. Ja żałuję,że w moim bliskim otoczeniu nie ma par homo,żeby moje dzieci mogły żyć od małego w przekonaniu,że to n ie jest nic złego i jest to normalne. Pozdrawiam! Alvea

    OdpowiedzUsuń
  12. Większość ludzi ma podział. Żaden chłopczyk na placu zabaw nie ma wózka i lalki, wszyscy podbierają dziewczynkom przy dezaprobacie mam, niań i babć. Dlatego lepiej mieć córkę, córka może się bawić autami bez obciachu ;-)

    I tak jest postęp, bo kilkadziesiąt lat temu chłopcy nie mogli mieć nawet przytulanek, bo to niemęskie.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Lubie Mikołaja, ale nie na tyle, żeby się z nim ożenić, bo za często się kłócimy. Kocham też Marysie, ale dziewczyna z dziewczyną nie może się ożenić...No chyba, że w innych krajach" - tak mi powiedziala kilka m-cy temu moja wowczas niespełna 6latka. Cieszy mnie to i to, ze dzieci tak myslacych jest coraz wiecej :). Grzejace usciski dla Was! Magda

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie,Joanno,to NIE jest normalne.Jeżeli dziecko zostaje poczęte przez KOBIETĘ i MĘŻCZYZNĘ, to normalne jest gdy oni są jego rodzicami,oni je wychowują.Dwie kobiety,dwóch mężczyzn NIE pocznie dziecka,więc i NIE jest to rodzina .I niech każdy uprawia to,co lubi i z kim lubi ,niech trwają w związkach partnerskich ,homoseksualnych,zoofilnych,nekrofilnych,ale niech nie udaje,że jest NORMALNIE.Voldemort jest akurat zdrowy w tym względzie,sorry.

    OdpowiedzUsuń
  15. No dobrze , dwie dziewczyny wychowują chłopca , ok . Ale przecież są momenty , że są ze sobą blisko , obejmują się , całują itp. przecież nie wychodzą wtedy do drugiego pokoju . Powiem tak, jestem tolerancyjna , jak są szczęśliwe to dobrze , ale czy szczęśliwe będzie dziecko ? Zwłaszcza chłopiec, no chyba że mówię bzdury . Chustko , Ty jesteś taka mądra, proszę , wytłumacz mi to w miarę przystępnie.
    Czytałam książkę, w której jak byk było napisane , że na to , jaki będzie mężczyzna w przyszłości, duży wpływ ma właśnie ojciec albo inny mężczyzna-opiekun , oczywiście mam na myśli ojca -opiekuna świadomie wychowującego chłopca. Matka zawsze chroni , ojciec chroni ale to jego rolą jest pokazać chłopcu jak się wspinać na drzewa , mówię oczywiście w dużym skrócie.
    Czy dwie kobiety dadzą radę wychować szczęśliwego, nie zakompleksionego w przyszłości mężczyznę ??? Pytam bo mam wątpliwości .

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja ostatnio stwierdziłam, że wolałabym, żeby mój syn był homoseksualistą niż księdzem. O!

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja mojemu dwulatkowi od czasu do czasu machnę paznokieć na różowo lub czerwono. Mały bierze lakier z toaletki siostry i żąda. To maluję.

    OdpowiedzUsuń
  18. :) Kiedys Kasia Nosowska powiedziala, ze od malego uczyla Mikolaja, ze moze sie zakochac i w dziewczynie, i w chlopcu :)

    Alveo, pary homo, zwlaszcza z dziecmi sie w Polsce niespecjalnie afiszuja, i trudno sie im dziwic :) Ale mysle, ze to sie wkrotce zmieni.

    Ja bralam slub tutaj 2 lata temu. Pracowalam wtedy w przedszkolu i na slub przyszla delegacja moich dzieci, machajac flagami dunskimi i polskimi, co doprowadzilo mnie do lez wzruszenia. Moja matka byla przerazona: jak to, dzieciom pokazuja lesbijski slub, tak od malego im maca w glowach, do czego to podobne? A dla tych dzieci, ktore jeszcze nie maja wdrukowanych stereotypow, ze "zdrowa rodzina to chlopak i dziewczyna", nie mialo znaczenia, ze slub biora dwie dziewczyny, tylko to, ze slub bierze Marta i chcemy jej pogratulowac :)
    Tydzien po nas zenil sie kolega z pracy, ale dzieci nie byly na slubie, bo to bylo w weekend. Rasmus przyszedl do pracy w poniedzialek i jedno z dzieci sie pyta: Rasmus, a Ty wziales slub z chlopakiem? Rasmus oniemial i mowi, ze nie, ze z dziewczyna. Na co dziecko: Aha. Bo wiesz, z chlopakiem tez bys mogl ;)
    Tak sie tworzy pokolenie bez uprzedzen :)

    Marta

    OdpowiedzUsuń
  19. :) Kiedys Kasia Nosowska powiedziala, ze od malego uczyla Mikolaja, ze moze sie zakochac i w dziewczynie, i w chlopcu :)

    Alveo, pary homo, zwlaszcza z dziecmi sie w Polsce niespecjalnie afiszuja, i trudno sie im dziwic :) Ale mysle, ze to sie wkrotce zmieni.

    Ja bralam slub tutaj 2 lata temu. Pracowalam wtedy w przedszkolu i na slub przyszla delegacja moich dzieci, machajac flagami dunskimi i polskimi, co doprowadzilo mnie do lez wzruszenia. Moja matka byla przerazona: jak to, dzieciom pokazuja lesbijski slub, tak od malego im maca w glowach, do czego to podobne? A dla tych dzieci, ktore jeszcze nie maja wdrukowanych stereotypow, ze "zdrowa rodzina to chlopak i dziewczyna", nie mialo znaczenia, ze slub biora dwie dziewczyny, tylko to, ze slub bierze Marta i chcemy jej pogratulowac :)
    Tydzien po nas zenil sie kolega z pracy, ale dzieci nie byly na slubie, bo to bylo w weekend. Rasmus przyszedl do pracy w poniedzialek i jedno z dzieci sie pyta: Rasmus, a Ty wziales slub z chlopakiem? Rasmus oniemial i mowi, ze nie, ze z dziewczyna. Na co dziecko: Aha. Bo wiesz, z chlopakiem tez bys mogl ;)
    Tak sie tworzy pokolenie bez uprzedzen :)

    Marta

    OdpowiedzUsuń
  20. Kuba owszem wózka nie chciał, ale kuchnię jak najbardziej. Teraz jest szczęśliwy bo z Gabrysi zabawek korzysta, a Gabrysia tez uwielbia auta, garaże, myjnie itd

    mądrego masz Synka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. moja córka ma identyczny wózek i wozi w nim takiego samego kubusia puchatka :)

    OdpowiedzUsuń
  22. :) ładnie Giancarlo o samotnych powiedział

    OdpowiedzUsuń
  23. hmmm... nie poczęłam dziecka z Niemężem, więc nie jestem z Nim rodziną? :D
    mam dziecko z Voldemortem, więc jestem z nim rodziną?? :D

    luuuudzie :))

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobra a jak wyjaśnisz bliskość dwóch kobiet dziecku?

    OdpowiedzUsuń
  25. nijak. dziecko nie ma uprzedzeń, więc przyjmuje pewne sprawy w sposób naturalny; bez zahamowań, które mają dorośli.

    OdpowiedzUsuń
  26. Z ojcem dziecka to raczej jest się rodziną, oczywiście można czuć inaczej, ale wspólne dziecko czyni wg mnie rodziną.
    Kiedyś czytałam ciekawy argument do dyskusji o wychowaniu dzieci przez pary homoseksualne - mówi się często, że nie jest to dobre, bo dziecko nie ma wzorca drugiej płci, a tymczasem w Polsce jest bardzo wysoki procent rodzin prowadzących wspólne gospodarstwo domowe w składzie - babcia, mama i dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  27. Puknij się w czółko17 września 2011 16:54

    No dobrze , ale przecież Matka Natura inaczej to wszystko wymyśliła . Owszem , dziecko pojmie jak mu się powie ,że nietolerancyjne i głupie jest podejście tępiące w czambuł związki homoseksualne . Dwie kobiety, dwóch facetów wychowuje dziecko . Ale żeby dziecko pojawiło się na świecie no nijak nie da się inaczej , tylko dwie komórki męska i żeńska muszą zaistnieć . Tak chciała i tak wymyśliła Matka Natura , i nawet w in vitro też tak jest . A więc , skoro tak jest od zawsze , to dlaczego człowiek to ulepsza ?? Dlaczego dziecko wychowują dwie kobiety albo dwóch facetów . Skoro świat zwierząt funkcjonuje na podobnej zasadzie , a człowiek jakby nie patrzeć jest ciut mądrzejszy, poprawia to co pierwotne ?? Matka jest tylko jedna ! W rzeczy samej , rysunek się zgadza, w takim razie kim jest ta druga kobieta ja się zapytowywuję ? I jak ustala się kto jest matką ? Metodą kulkami, przed aklamację czy może metodą na marynarza ??

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Odwracasz kota ogonem, Chustko. I udajesz, że nie rozumiesz. Stąd ten tekst o Voldemorcie i Niemężu, o tworzeniu z nimi rodziny. Dziecko ma rodziców, którzy powinni być odpowiedzialni za jego wychowanie. Ok, rodzice czasami (często) rozstają się, wtedy ciężar wychowania spada na jedno z nich, przy współudziale, bądź bez współudziału tego drugiego. Czasem rodzina się rekonstruuje, jak to jest w przypadku Twoim i Niemęża. Natomiast dwie kobiety, albo dwóch facetów nie jest w stanie począć dziecka, jak to napisał mądrze ktoś przede mną. Mogą się darzyć uczuciami, pożądać, wszystko mogą. Ale tego jednego nie. Więc nie powinni tego dziecka wychowywać razem, bo to wbrew naturze (tak, slogan) i ze szkodą dla dziecka. I nie pieprz mi, że lepiej się wychowywać w szczęśliwej rodzinie z dwoma mamusiami bądź tatusiami, bo nigdy nie byłaś na miejscu takiego dziecka, nie wiesz, co ono czuje, a czuje się wyrzutkiem, odmieńcem, czuje się gorsze. Pracuję z takimi dziećmi, terapia jest naprawdę bardzo trudna. Tak zachwiana tożsamość, brak korzeni (bo skąd korzenie, skoro rozmnażanie w obrębie jednej płci jest niemożliwe?) Nie jest to żadna norma ani normalność i mam nadzieję, że nie będzie. A po ewentualnym heteroseksualnym ślubie takiego dziecka, jak ma się zwracać wybranek, czy wybranka do teściów? Mamo, mamo? Tato, tato? Czy zapytać na wstępie, skoro takie wyzwolenie mamy, kto w sypialni spełnia jaką rolę? :) Absurd.

    OdpowiedzUsuń
  29. a dziecko wychowywane samotnie przez rodzica (który jest JEDNEJ płci) - to normalnym model rodziny?
    jakie wzorce ma takie dziecko?

    a poza tym skąd pomysł, że dziecko wychowane przez parę jednej płci, nie ma wzorca drugiej płci? bo niby co?
    bo nie ma kontaktu np. ze swoim rodzicem biologicznym? dziadkiem? wujkami?

    tak przy okazji: mam wrażenie, że niektórzy męczą się czytając to, co piszę.
    mam więc propozycję do rozważenia: może warto nie odzywać się u mnie na blogu?
    może warto go nie czytać?

    OdpowiedzUsuń
  30. Dziecko wychowywane przez rodzica jednej płci, czy to matkę, czy ojca, też ma deficyt, chociaż w tym układzie, dużo zależy od tego, czy ma kontakt z rodzicem, który z nim nie mieszka, czy ma kontakt z dziadkami, czy czuje się ważne i najważniejsze. Poza tym, co tu dużo mówić. Samotne rodzicielstwo istnieje od wieki wieków amen, natomiast pary homoseksualne... Cóż, przypomina mi to boje o to, że dzieci bez szkody mogą wychowywać się w sektach, czy komunach hippisowskich, bo grunt, żeby były szczęśliwe. Bzdura. Dziecko potrzebuje mamy, taty, babć, dziadków, korzeni (korzenie dla dziecka są bardzo ważne i niech mi ktoś wskaże osobę, która nie rysowała sobie w jakimkolwiek dowolnym wieku drzewa geneologicznego). Jskie drzewko narysuje sobie dziecko gejów? Kto będzie mamą, babcię, dziadkiem, pradziadkiem? Tak, która urodziła, ten który począł? Czy też odnoga tego, kto wychowuje wespół? Masakra :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Terapia> masakra to jest Twoje myślenie.

    każdy z nas ma korzenie.
    a homoseksualność rodzica nie ma z tym nic wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
  32. A jesli lubisz czarnoskorych slowian:
    http://www.youtube.com/watch?v=GwqpCOv8Pb8

    OdpowiedzUsuń
  33. A werku serduczku znasz?

    http://www.youtube.com/watch?v=lpJ44NV6m-E

    OdpowiedzUsuń
  34. http://www.youtube.com/watch?v=xpE8Cara46o&feature=related

    Jesli nam skazut, wasz poezd uszol
    my otwetim prosto, szto podozdiom drugoj
    i sztoby na peronie skuczat nie priszlos
    my nakroim stol, wypijom za liubow

    i budet choroszo, wsio budiet choroszo
    wsio budet choroszo ja eto znaju, znaju...

    no wlasnie :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Naprawdę nie ma nic wspólnego? To powiedz mi, jakie korzenie ze strony ojca będzie miało dziecko dwóch lesbijek? Babcią będzie matka partnerki mamusi, przez nominację? Czy raczej matka dawcy nasienia? Przez więzy krwi?

    Adoptowane dzieci prawie zawsze na którymś etapie życią chcą odnaleźć biologicznych rodziców. Dzieci homoseksualistów też. Natury nie oszukasz. I są to dramaty, z którymi mam ostatnio do czynienia w pracy coraz częściej. Więc nie mów mi ironicznie, że moje myślenie jest masakrą, tylko dlatego, że mam inny pogląd na tę kwestię, niż Ty. Pogląd poparty wieloletnią pracą zawodową z "uszczęśliwianymi" dziećmi. To jest patologia, a nie norma. Nieświadome krzywdzenie własnego dziecka w imię czego? Miłości? Miłujmy się, ale jeśli w obrębie własnej płci, to bez prawa do wychowywania dzieci, że o adoptowaniu nie wspomnę.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  36. dziś twardo trzymam chujaski, twarde łobiema ręcami, tatusia chujaska i mamcie chujaska :) love peace and rak and roll ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Все
    будет хорошо!
    Все будет хорошо
    я это знаю, знаю!

    OdpowiedzUsuń
  38. każdy z nas ma korzenie.
    a homoseksualność rodzica nie ma z tym nic wspólnego.

    Nie ma?
    Nie męczę się, czytając to, co piszesz, wręcz przeciwnie - uwielbiam Twój styl, aczkolwiek mam świadomość innego światopoglądu. Niemniej pozwolę sobie w tym miejscu wyrazić wątpliwość:
    O normie można chyba mówić w zależności od tego, co się pod tym pojęciem rozumie - czy jako pewien wzorzec, czy też stan "powszechny" (czy normą jest stan sprawiedliwości, czy też jej "powszechny" brak, tudzież czy jest to szacunek dla cudzej własności, czy też równie "powszechnie" występujący jego brak).
    Wydaje mi się, że normą w tym pierwszym znaczeniu jest m.in. to, że mężczyzna i kobieta, którzy poczęli nowego człowieka, opiekują się nim, tak naprawdę, głęboko, w każdej codziennej sytuacji (nie dmuchają mu dymem papierosowym w twarz, pamiętają, żeby dziecku założyć szalik wtedy, gdy jest zimno, karmią na miarę potrzeb, a nie wtedy, gdy akurat chwilowo postanawiają udowodnić kuratorowi czy komukolwiek innemu, że są dobrymi rodzicami, itp.). Nie-normalne jest dla mnie zarówno zaniedbywanie właściwej opieki, jak i rozłączenie poczętego od tego, który począł, przy czym już to pierwsze stanowi według mnie pewien rodzaj rozłączenia.
    No i w tym kontekście seksualność (która ma dla partnerów jakiś głębszy, jednoczący wymiar) ma się chyba jakoś do korzeni...

    OdpowiedzUsuń
  39. Terapia - ze strony dwóch lesbijek będzie dziecko miało zwyczajne korzenie, normalne, tylko że jedna z nich będzie w miejscu tatusia, druga mamusi. Dziadkowie będą ci sami, babcie też. Jeśli tego nie widzisz, no to już inaczej się wyjaśnić nie da.

    OdpowiedzUsuń
  40. Terapia, masakrą to jest fakt, że ty komukolwiek terapie prowadzisz...
    Ło matko, cycki opadają, jak się czyta niektóre komenty.

    OdpowiedzUsuń
  41. Wcale nie uwazam, ze niemeskie jest bawienie sie lalkami, wozkami, kuchnia itp. Moj synek uwielbia np. auta, ale kuchnia tez nie pogardzi i to nie on jeden, jego 3-letni koledzy gotuja razem z nim. Rosnie inne pokolenie - wrazliwsze, madrzejsze.
    Z Giancarla bedzie kiedys fajny, wrazliwy tata i nie bedzie to zasluga jego biologicznego ojca - bedzie on jego zaprzeczeniem.
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja się nie męczę czytając Twojego bloga:)
    Ale pod treścią dzisiejszego posta się nie podpiszę.
    Homoseksualizm nie jest normą, wynika najczęściej z procesu wychowania, układu "sił" w rodzinie, nadopiekuńczości i siły matek i słabości bądź chłodu emocjonalnego ojca. Znikomy procent osób homoseksualnych czuje się takimi od zawsze, odkąd pamiętają.
    Opieram się na źródłach, nie wymyśliłam tego.

    Do prawidłowego wychowania dziecka potrzebny jest ojciec i matka, mężczyzna i kobieta. Opieram się na źródłach pedagogicznych i psychologicznych - nie ja to wymyśliłam.

    Zgadzam się z komentującą o nicku "Terapia". Kobieta wie, co pisze, ponieważ się zna. Mam przyjaciółkę, która jest psychologiem i terapeutką. Mam nawet dwie. Obie są pełne szacunku dla osób homoseksualnych, pracują z nimi (nie dotyczy to prób zmiany orientacji, tylko pracy z emocjami), mają również do czynienia z dziećmi z trudnych rodzin. Obie wiedzą z doświadczenia, że dwie osoby tej samej płci nie powinny wychowywać dzieci, a tym bardziej adoptować.
    I ja się z tym zgadzam.
    Tolerować, szanować, być w relacjach, poznawać inny świat - jak najbardziej. Znam osoby homoseksualne i są mi bliskie.
    Ale uważać to za normę i tego uczyć swoje dziecko - z tym się zgodzić nie mogę.

    I dalej będę Cię czytać - nie męcząc się zupełnie:)

    OdpowiedzUsuń
  43. ależ wy zmyślacie, drogie panie :)
    zwłaszcza kiedy powołujecie się na rzekome "wiarygodne źródła" celem usprawiedliwienia swoich zaściankowych poglądów.

    najpierw proszę się dokształcić i ogarnąć merytorycznie, a dopiero potem dorabiać "źródła" do swoich uprzedzeń.

    ↑ Answers to Your Questions About Sexual Orientation and Homosexuality. 2007.
    ↑ Answers to Your Questions For a Better Understanding of Sexual Orientation & Homosexuality. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne.
    ↑ J. M. Bailey and R. C. Pillard “A genetic study of male sexual orientation,” Archives of General Psychiatry, vol. 48:1089-1096, 1991
    ↑ http://mypage.iu.edu/~bmustans/Mustanski_etal_2005.pdf Brian S. Mustanski1, Michael G. DuPree1, Caroline M. Nievergelt, Sven Bocklandt1, Nicholas J. Schork and Dean H. Hamer "A genomewide scan of male sexual orientation"
    ↑ Mustanski, B. S., Dupree, M. G., Nievergelt, C. M., Bocklandt, S., Schork, N. J., & Hamer, D. H. (2005). A genomewide scan of male sexual orientation. Human Genetics, 116, 272–278 PDF
    ↑ Anastasia Toufexis New Evidence of a "Gay Gene", "The Time", 2001-06-24
    ↑ Bocklandt, S.B., Horvath, S., Vilain, E., Hamer, D.H. (2006). Extreme skewing of X chromosome inactivation in mothers of homosexual men. Human Genetics, 118:691-694
    ↑ Cantor, J. M., Blanchard, R., Paterson, A. D. & Bogaert, A. F. (2002). How many gay men owe their sexual orientation to fraternal birth order. Archives of Sexual Behavior, 31:63-71
    ↑ http://mendel.ugr.es/genysoc/pdfs/sexorientation-finger.pdf
    ↑ LeVay S. "A difference in hypothalamic structure between homosexual and heterosexual men" Science 253:1034-1037, 1991
    ↑ http://www.eurekalert.org/pub_releases/2004-03/ohs-bbh030804.php "Biology behind homosexuality in sheep, study confirms"

    OdpowiedzUsuń
  44. Co by nie mówić,Jasiek ma rozbitą rodzinę,niestety.Do Niemęża/Jużmęża nie mówi przecież TATO? A rodzina to mamusia+tatuś,babcia,dziadziuś i ciocie,kuzyni,wstępni,zstępni etc.Że dziecku wzorców się nie daje,bo ono samo se wymyśli?A kto je uczy "dzień dobry"mówić,przeprszam,proszę,ręce po kiblu myć i zęby,czy prac skarpety? No i to mające powalić słowo "tolerancja"! Jest taki rysunek Mrożka :ludzik pyta ludzika:mogę ci nasrać na głowę?Pytany ludzik odpowiada :NIE!A tamten: a gdzie tolerancja? Mam głęboko i centralnie kto co uprawia:homoseksualizm,zoofilię,nekrofilię,śpi z trzema naraz czy z wibratorem,ale niech się z tym nie obnosi,o akceptację jako normalność nie żebrze.I nie spodziewałam sie,że u takiej mądrej Joanny nie można komentować,gdy się ma inne poglądy :( ciemnogrodzianka,a co!moher przebrzydły,a jak!niedobzykana katechetka,o!

    OdpowiedzUsuń
  45. O, to ja też dorzucę swoje trzy grosze. Matka Natura niczego nie wymyśliła, bo nie jest osobą i nie myśli. A poza tym, jeśli natura jest matką, to kto jest ojcem, żeby było zadość zasadzie rodzicielskiego parytetu? Bóg Ojciec? Zapłodnił naturę swoim świętym penisem? A może natura jest samotną matką? To - kontynuując koncepcję którejś przedmówczyni - wyjaśniałoby, dlaczego tylu jest zwichrowanych ludzi ;> Dla równowagi każdy powinien sobie w domu powiesić kudłate męskie przyrodzenie na widocznym miejscu, tak dla psychicznej zdrowotności. Właściwie w niektórych domach wiszą krucyfiksy nie w kształcie litery T, lecz Y - może to kulturowo przeobrażony symbol samczego chromosomu?
    Ech, Chustka, ale masz dyskusje na blogu ;) Pozdrowienia!
    PS. Giancarlo dobrze mówi, ja bym chciała mieć dwie mamy...

    http://www.youtube.com/watch?v=fsw9NybZJx4 ;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Anonimowy z 22:16> Giancarlo mówi do Niemęża tato.
    czy to jakkolwiek wpływa na cokolwiek?

    OdpowiedzUsuń
  47. :) duszno się zrobiło……….
    Wojtek ma 2a wózki, 2e lalki (nie liczę małych laleczek, które od 2go roku życia rozbierał i ubierał), kuchnie, kasę sklepową itp itd. Bawił się tym i bawi czasami (pomijając lalki i wózki, bo to już dawno poszło w kąt). Teraz jest i piratem i kierownikiem pociągu, i detektywem, i archeologiem, i „badaczem przestrzeni kosmicznych” a swojej ulubionej koleżance rysował serdaczka na kartce z okazji urodzin. To tylko dziecko. Sześcioletni odkrywca, którego w dużej mierze kształtuje otoczenie i my, ludzie z którymi jest najsilniej związany. Prawda jest, że chłopak potrzebuje ojca, wujka, dziadka. Czy to tylko interpretacja psychologa, nie. Mój syn na niezależnym badaniu przygotowania do pierwszej klasy poproszony o narysowanie swoje rodziny, narysować siebie (w centrum – jedynak), dalej wujka Tomka (mój brat), wujka Rafała (drugi mój młodszy brat), tatę i mamę na końcu. Choć to ja i moja mama (babcię w ogóle pominął na rysunku) najwięcej spędzałyśmy z nim czasu. Dodam, ze rok wcześniej była inna kolejność i inny zestaw. Byłam zaskoczona, że odsunął mnie i babcię a na pierwszym miejscy postawił mojego brata, który akurat zajmuje się tym co wtedy go zainteresowało (warsztat, więc budowa samochodów, mechanika).
    /Kasia

    OdpowiedzUsuń
  48. KAtechecka... naprawdę masz iście moherowe poglądy. A co za różnica jak mowi jej syn do jej partnera?
    Natomiast w kwestii homoseksualistów, sypiania z 50 wibratorami itd to dlaczego ma się z tym nie obnosić i nie prosić o akceptację? I nie porównuj tego do akceptacji w nasraniu komuś na głowę. Bo nasranie komuś na łeb jest poniżające dla jednej ze stron, natomiast obnoszenie się z homoseksualizmem i fantazjami seksualnymi nie. Nikogo to nie poniża i nie krzywdzi. Nie widzisz różnicy?

    OdpowiedzUsuń
  49. Niewiem kto to Voldermord ;(((
    pat&makar(on)

    OdpowiedzUsuń
  50. a ja się pytam, kim jest psycholog.
    humanistyczny znachor?
    cywilny spowiednik?

    OdpowiedzUsuń
  51. Doczytaj:)
    Znawca ludzkiej emocjonalności, przyczyn i skutków takich a nie innych zachowań. Ktoś, kto umie to ogarnąć i pomóc poukładać.
    Jesteś przecież pasjonatką nauki - wszak psychologia jako nauka emocjonalność ludzką nazwała, dookreśliła i powiązania odkryła.
    Czy jest na sali psycholog?
    Albo psychiatra celem uwiarygodnienia wartości funkcji psychologa?
    Cz

    OdpowiedzUsuń
  52. Niestety. Jest psychiatra...
    Wywołany do odpowiedzi psychiatra udziela odpowiedzi: psycholog to nie lekarz. Metody działania psychologa nie są cenione przez psychiatrę.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  53. czytam od dawna, piszę pierwszy raz.
    Chciałabym wiedzieć po co właściwie ta dyskusja? Czy nie można pewnych spraw pozostawić własnemu biegowi, osobistemu sumieniu czy co kto tam ma? Co kogo obchodzi jak się Jaś zwraca do Niemeża? Oczywistym jest dla mnie to, że Ojcem jest ten kto dba/ kocha/ wychowuje, niekoniecznie musiał począć. Sam fakt zapłodnienia nie zawsze sprawia, że stajemy się Rodzicem...
    Mam przyjaciół homo. Może tak trafiłam, ale oni nie uważają, ze powinni mieć dziecko. Twierdzą, ze nie byliby w stanie dać mu odpowiednich wzorców, dobrego domu. To ich wybór, tak samo jak chęć lub niechęć posiadania potomstwa przez osoby hetero. Każdy ma prawo do takich czy innych decyzji i nikomu nie wolno się w nie wtrącać!!!

    Pozdrawiam ciepło,
    tyż Joanna ;)

    OdpowiedzUsuń
  54. Ja z kolei znam psychiatrów współpracujących z psychologami i nie wyobrażających sobie bez tej współpracy skutecznej terapii.
    Przecież wiem, że psycholog to nie lekarz:)
    Ale wiem też, jak wiele może zrobić dobry psycholog.
    I jak wiele może zrobić, mądrze współpracując z psychiatrą.
    Czy wywołany zaprzeczy temu, co piszę?

    OdpowiedzUsuń
  55. Psycholog memla przez długi czas, u psychiatry padają konkrety.

    OdpowiedzUsuń
  56. anonimowy z 22:58

    Pracuję jako lekarz, współpracuję z psychologami- na tym polu zgadzam się z Tobą. Myślę jednak, że czasami psycholog może być potrzebny w pracy z dziećmi. Nie moje podwórko, nie znam się na tym, mam wrażenie jedynie, że taka terapia krzywdy dziecku nie zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  57. Za Anonimowym, ale z moich doświadczeń, anfortunetly osobistych wynika, że:

    psychiatra = lekarz,

    psycholog = znachor. Niestety.

    Do ogarniania, układania i określania lepiej nadaje się filozof. Przynajmniej wie, a nie wierzy w to, co mówi.

    OdpowiedzUsuń
  58. Anonimowy z 23.05 - uproszczenie.
    Bywa zupełnie odwrotnie.
    A u psychiatry przede wszystkim tablety.
    Nie deprecjonuję bynajmniej ich znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  59. Szanowny Psychiatro z 22.58. Taka wypowiedz- kaze watpic w fachowosc...Psycholog tak samo nalezy do "teamu" jak lekarz. To tak jakby chirurg powiedzial, ze nie ceni metod fizjoterapeuty.

    a dorzucajac trzy grosze do dyskusji- to zalezy o czym mowa. Czy zabierac homoseksualnej parze (np matce lesbijce) dzieci? no przeciez nie. Czy zgadzac sie na adopcje przez pary homoseksualne? Tylko gdy dla dziecka nie ma innej alernatywy- w praktyce oznacza to adopcje dzieci chorych. Prawa par homoseksualnych nie specjalnie mnie tu interesuja, bardziej interesuje mnie prawo dziecka do nierobienia-na-nim-eksperymentow.
    Jak wychowywac dzieci? Tak jak Aska.

    OdpowiedzUsuń
  60. świetna dyskusja się wywiązała :)
    ale ja lubię Was słuchać :)

    OdpowiedzUsuń
  61. Ja Ciebie też:)
    A psychoonkolog, Joasiu? Korzystają z niego Twoje współtowarzyszki w cierpieniu. Też do bani - według Ciebie? Mówią, że pracują z nim - i że chwalą sobie tę współpracę. I co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
  62. tak, też do bani - tak uważam.
    ja nie widzę, żeby komukolwiek pomógł.
    praca z emocjami powinna być systemowa.
    z tego co słyszę od współtowarzyszek w cierpieniu ta pomoc ma charakter doraźny, na bieżąco łatająco - lepiący.
    to za mało, żeby czuć się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  63. Masz rację - powinna być systemowa.
    Widocznie mam szczęście znać dobrych psychologów, nie łatająco - lepiących, ale doprowadzających sprawy do końca.
    Zatem nie wsadzajmy ich do jednego worka - dobrzy też są, mam ich na wyciągnięcie ręki! A jak się uczą pilnie, żeby pomagać najbardziej fachowo, jak tylko się da. Ode mnie - szacun. Zależy im na ludziach. Walczą o nich z całych sił, jeśli tylko ludzie chcą walczyć.
    Mam zatem farta mając takich ludzi blisko siebie:)
    I dlatego widzę psychologów inaczej. Ale kilku "do bani" też znam - żeby nie było:D
    Wysłałabym na Marsa bez prawa powrotu.

    OdpowiedzUsuń
  64. do tyż Joanny z 22:59
    Dyskusja jest po to żeby poczuć takie WOW, kiedy ktoś pisze tak jak Ty myślisz i takie FUJ, kiedy ktoś pisze coś przeciwnego... i tak się ponakręcać pierdołami zamiast robić to co się powinno w sobotę wieczorem, bo np. nie ma z kim, albo jest z kim a się już nie chce

    Szkoda mi nas wszystkich:)))))
    Nikt TU nie jest dla nikogo autorytetem i słusznie więc jaki jest sens informowania siebie wzajemnie o swoim zdaniu?

    Chustce, jak sama powiedziała, komentarze też wiszą dorodnym kalafiorem tak więc jedyny sens wypowiadania się TU to zwiększanie statystyk, żeby lepiej za reklamy płacili

    paradoksalnie poinformowałam niniejszym o swoim zdaniu

    OdpowiedzUsuń
  65. Joanno, Ty jestes dojrzala, stabilna psychicznie osoba, ktora "tylko" dorwal los. W Twojej sytuacji ludzie roznie sobi z tym radza (na ile siebie znam- nie stac by mnie bylo na Twoja sile)- psycholog pelni faktycznie role- troche ksiedza, troche kogos kto powinien nauczyc technik radzenia sobie z emocjami- ktore czesc osob stosuje intuicyjnie. Ale wachlarz zaburzen psychopatologicznych- to nie tylko osoby na zyciowym zakrecie. Paleta jest bardzo kolorowa...
    ps. nie jestem psychologiem

    OdpowiedzUsuń
  66. "tak przy okazji: mam wrażenie, że niektórzy męczą się czytając to, co piszę.
    mam więc propozycję do rozważenia: może warto nie odzywać się u mnie na blogu?
    może warto go nie czytać?"
    Droga Chustko, było mi przykro czytać to, co napisałaś w komentarzu (cytat powyżej). Zabrzmiało trochę jak: masz inne zdanie to "spieprzaj dziadu". Temat par jednopłciowych jest kontrowersyjny, w związku z tym wypowiedzi podczytywaczy Twojego bloga też takie będą. Nawet Ci, którzy nie zgadzają się z Twoim sądem chcieli napisać swoje zdanie. Ja sama mam wątpliwości.
    Edith

    OdpowiedzUsuń
  67. I jak zwykle dziecko wie lepiej niż dorośli ;)
    Najgorsza jest (jak słusznie Jaś zauważył) samotność, więc nie zaglądajmy innym do łóżka, normalne/nienormalne, życie jest krótkie i warto przeżyć je szczęśliwie.

    OdpowiedzUsuń
  68. A mój psychoterapeuta jest psychiatrą:)

    OdpowiedzUsuń
  69. Puknij się w czółko18 września 2011 00:21

    Małemu Giancarlowi dedykuję bajkę na dobranoc , oczywiście pod warunkiem , że mama pozwoli przeczytać , a jest to odpowiedź na wątpliwości użytkownika kai z poprzedniego posta


    @kai

    Napisałam Matka Natura w uproszczeniu , napisałabym Bóg Ojciec , to spytałabyś gdzie jest matka. Kosmos może , co ?? A było to tak... Dużo komórek krążyło wokół siebie , krążyło i spotkało się kaniec kańcow. Wokół zebrał się tłumek ciekawskich , bo wszyscy pierwszy raz widzieli , żeby komórki single nagle zechciały połączyć się z inną komórką . No i stało się . Spośród miliardów krążących we wszechświecie małych drobinek , nie inaczej ale to komórka męska połączyła się z żeńską i powstało nowe życie . Od tamtej pory , tak się to wszystkim spodobało ,że inne komórki postanowiły spróbować i tez chciały się łączyć . Były wśród nich również śmiałkinie i śmiałkowie , którzy próbowali obejść tę zasadę i połączyć się w obrębie tej samej grupy . Niestety . Mimo wielu prób nic im z tego nie wychodziło. Jednakże na przestrzeni wieków , jako że rozum ludzki ewoluował , mądre umysły dokopały się do tych spisanych na pergaminie prób powicia nowego życia przez komórki tej samej płci i spróbowano powielić tamten archaiczny model , jako że wszystkim znudziło się takie tradycyjne łączenie i chcieli spróbować czegoś innego , a nuż się uda . Niestety, jedyną możliwością było zapłodnienie in vitro , czyli przy pomocy probówek . Dlatego dwie kobiety i dwóch mężczyzn mogło albo adoptować dziecko , albo w przypadku kobiety poddać się zapłodnieniu sztucznemu . Bo bardzo chcieli mieć dzidziusia . Dzidziuś dorastał , dorastał coraz bardziej , i chciał się dowiedzieć czy jego tatuś to faktycznie Marzenka , czy może ktoś inny . W 100/100 przypadków okazywało się , że Marzenka pomaga mamie wychować dziecko a prawdziwy tata to ktoś całkiem inny, niestety albo już nie żyje , albo mieszka gdzie indziej z inna panią , albo wychowuje inne dziecko z innym panem , z którym niestety swojej komórki , nawet gdyby bardzo chciał , połączyć nie może co nie zmienia faktu ,że obaj bardzo kochają swojego synka ;)Także tak to wygląda...

    pozdrawiam :-)))

    OdpowiedzUsuń
  70. Weźmy ,panie tego ,takom rzecz:Jan podczas wizyty u cioć zakochuje się,panie tego ,w Kumoku,dajmy na to,choć i Miszur niczego sobie.Córki ,panie tego ,wypielęgnowane,wychowane,wypieszczone,a że,panie tego wzrok trochę taki jakiś,panie tego - nie wzrok zdobi,nie?Jan szczenśliwy,chce brać ślub,abo i panie tego,bez ślubu,kto by tam ślub,panie tego,klechy szkaradne zdzierają ino.No wienc,Jan z Kumokiem - mama szczenśliwa?Zboczenie,panie?Zazie znajdzie zaraz jakomś naukowom literature i git,panie tego,porobiło się ileż można w takim ciemnogrodzie,panie!

    OdpowiedzUsuń
  71. O matko. Ależ się porobiło, faszystowsko miejscami. Odezwę się jednak, bo mam coś do powiedzenia w kwestii korzeni i drzew, co to biedne dziecko pary homo absolutnie sobie z nimi nie poradzi. Wyszłam za mąż, kiedy mój synek miał 3 lata, nie wyszłam za jego pokręconego tatusia, ale synek ma z nim stały kontakt. Do mojego męża syn mówi po imieniu, o nim ZAWSZE mówi tato. W przedszkolu po dzieci przychodził tato, więc i mój syn chciał, żeby tato po niego przychodził, i tak już zostało. O swoim rodzonym tacie też mówi tato. Jeśli zachodzi potrzeba, uściśla, o którego tatę chodzi. Bez stresu. W szkole, kiedy trzeba było rysować rodziców, stanowczo domagał się miejsc na 3 osoby. A kiedy miał narysować drzewo genealogiczne, narysował też całą trójkę rodziców, bo strasznie mu się podoba, że ma tyle babć, dziadków itd. Dziś ma 14 lat, potrafi cierpliwie każdemu wyjaśnić, o co chodzi w jego rodzinie. Nie wiem, który tato jest mu wzorcem, mam nadzieję, że mój mąż, ale wzorcem może być też dziadek, wujek, sąsiad oraz kominiarz. Chwała bogu, że nie zawsze wzorcem jest tatuś. Dziecko z rodzicami homo może mieć cudowny wzorzec szczęśliwej rodziny, w której nikt nie jest dyskryminowany, katowany ani gwałcony. Dlaczego z definicji taka rodzina ma być gorsza niż rodzina hetero, w której tatuś rano pierdolnie mamusi, pójdzie na mszę, a po powrocie jebnie po równo wszystkim dzieciom, powtarzając, że jako katolik jest porządnym człowiekiem na pewno?

    OdpowiedzUsuń
  72. Niepotrzebnie wdajesz się Joanno w pyskówki. I pisanie ludziom, aby nie męczyli się zaglądając na blog jest conajmniej poniżej pewnego poziomu. Poprostu zablokuj komentarze, nie będziesz musiała się pienić. Budzis zniesmak Joanno, nie postawą życiową, ale ukąśliwością, zaciekłością, syczeniem. Postaraj się być pogodniejsza, dobrze Ci to zrobi kobieto.

    OdpowiedzUsuń
  73. dobre rady zawsze w cenie.
    a co sobie radzisz?

    OdpowiedzUsuń
  74. O! odrobina seksistowskiego chamstwa: "dobrze Ci to zrobi kobieto"
    A gdzie i z kim Joanna wdała się w pyskówkę? Dajcie linka!!!!!!! Chętnie poczytam, mało kto ma tak cudownie, inteligentnie, jadowity ozór.

    OdpowiedzUsuń
  75. Można a nawet TRZEBA uczyć dzieci tolerancji, należy tłumaczyć, że owszem zdarza się, iż ludzie tej samej płci łączą się w pary ale... do cholery nie wpajajmy dzieciakom , że to normalne. "Terapia" ma w tym temacie wiele racji. Popieram jej zdanie w 100%.

    OdpowiedzUsuń
  76. Pisanie ludziom, że mogą się nie męczyć poprzez zaniechanie czytania bloga, nie jest co najmniej poniżej pewnego poziomu - jest zasugerowaniem opcji, która najwyraźniej niektórym nie przyszła do głowy. To pomoc bliźniemu jest, w najczystszej postaci. Taki męczący się bliźni po przeczytaniu sugestii palnie się w dyńkę i westchnie z ulgą "Jezusie nazareński, to mi nie przyszło do głowy! Nie muszę czytać. Uff!". A przynajmniej można pomarzyć, że tak by się palnął i tak by westchnął, gdyby nieobce mu było zjawisko autorefleksji.

    OdpowiedzUsuń
  77. Jeśli kiedykolwiek moja córka zada pytanie o pary homoseksualne... powiem, że owszem, istnieją takie: mężczyzna kochający mężczyznę, kobieta kochająca kobietę, ale nie dodam do tego, że to normalne. Mimo akceptacji wyborów innych, zwłaszcza dotyczących tak prywatnej i delikatnej sfery, jaką jest intymność (nie, nie tylko w rozumieniu seksualnym) nie uważam tego za normalne w kontekście _adopcji_. a tak poza tym: ja jako ja, po przeczytaniu całej 'gorrrrącej' dyskusji w temacie doszłam do wniosku, że o ile byłabym w stanie przejść do porządku dziennego nad modelem dwie kobiety wychowujące dziecko, o tyle nad modelem dwóch panów w łódce nie licząc dziecka nie byłabym w stanie. Jestem zaściankowa? ;)

    OdpowiedzUsuń
  78. Najwyraźniej płeć ostatecznie definiuje człowieka. Nie światły umysł, nie umiejętności, ale płeć. Nie mamy problemu ze związkiem kobiety i mężczyzny mówiących różnymi językami, ale mamy problem ze związkiem ludzi tej samej płci.

    Tak jakby każdy człowiek był tylko tym, co ma między nogami.Przeróżna różnorodność nie przeszkadza w byciu razem, ale ten jeden aspekt cielesny budzi sprzeciw. Przez płciową, cielesną niekompatybilność odbieramy ludziom prawo do spełnionego życia.

    To takie upokarzające dla mnie - człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  79. anonimowy 10.50
    >A gdzie i z kim Joanna wdała się w pyskówkę?

    Chustka o 18.20 napisala:
    "Terapia, masakra to jest Twoje myślenie. "

    Asiu przepraszam, ale takie sformulowanie, nie mowiac o przeinaczanie wypowiedzi juz jest na granicy pyskowki. I to niezbyt wysokich lotow- do jakich nas przyzwyczailas...

    Lila

    OdpowiedzUsuń
  80. Ja tylko radzę tym wszystkim ANONIMOWYM, żeby się podpisali pod swoimi komentarzami. Jak ktoś ma odwagę pisać jakieś agresywne, złośliwe albo jakiekolwiek uwagi, to powinien mieć odwagę się pod tym podpisać. Fajnie się powymądrzać anonimowo w Internecie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  81. W tym calym galimatiasie- zapomniano o rzeczy najwazniejszej-
    Giancarlo w roli Pulpeta z Kubusiem na spacerku wyglada REWELACYJNIE.
    A pchanie wozka w roli tatusia- to baaaardzo meskie zajecie.

    Lilka

    OdpowiedzUsuń
  82. A dziecko wychowywane przez matkę i babcię? Toż to układ istnie lesbijski!
    (slyszę gwar wzburzenia)
    Nie?! Jestem w błędzie?
    No właśnie… Czemu zaglądacie innym do łóżka?!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  83. Pozwólcie, że nieśmiało, jako biolog, wtrącę - w naturze nie ma rzeczy nienaturalnych, z samej, że tak powiem, definicji. Bowiem to, co się w naturze wydarza, a także to, co wydarza się w jakimkolwiek zakątku wszechświata, z natury rzeczy musi być zgodne z naturą, ponieważ inaczej by się nie wydarzyło. Kiedy nam się wydaje, że się wydarza, to mówimy na takie coś "cud", chociaż najczęsciej potem okazuje się, że niekoniecznie. A k woli ("gwoli" dla purystów językowych) ścisłości w naturze, pomiędzy zwierzątkami zdarzają się i homoseksualizm, i onanizm, i wychowywanie dzieci przez dwa samce, i przez zwierzęta całkiem innego gatunku i dokładnie wszystko to, co przytrafia się ludziom. Hawk.

    P.S. A psychologia to dla mnie pseudonauka. Dla dociekliwych polecam "Przeciw terapii" Jeffreya Massona.

    OdpowiedzUsuń
  84. Puknij się w czółko18 września 2011 23:11

    Pani Eleonoro , zupełnie się z panią jako biologiem nie zgadzam . Jak rozumiem , jest to jak najbardziej normalne w takim razie , co bardzo mnie cieszy :)) Ach ci biolodzy...

    OdpowiedzUsuń
  85. Panie/ lub Pani "Puknij się w czółko" - wyjaśniam jako nie-biolog - należy odróżnić pojęcia "normalne" od "naturalne".Pani biolog pisała o zgodności z naturą - naturalności. Tymczasem "normalne" jest to, co najczęściej spotykamy, zjawisko powszechne w sensie częstotliwości występowania. To zdecydowana różnica pojęciowa.

    OdpowiedzUsuń
  86. Puknij się w czółko19 września 2011 10:46

    Dobrze napisałam panie anonimowy nie biologu.Niezgadzanie się z kimś jest zjawiskiem powszechnym w sensie częstotliwości występowania , a więc jest to norma jak raczył pan /pani zauważyć. Tymczasem wychowywanie potomstwa przez dwa samce nie jest zjawiskiem powszechnym w sensie częstotliwości występowania . I nawet jeśli kibiców będzie wielu nie sądzę , żeby przybrało to znamiona powszechności. Moje niezgadzanie się z panią biolog dotyczy konkretnie tego fragmentu jej wypowiedzi:"Bowiem to, co się w naturze wydarza, a także to, co wydarza się w jakimkolwiek zakątku wszechświata, z natury rzeczy musi być zgodne z naturą, ponieważ inaczej by się nie wydarzyło ". Pani biolog nie raczyła niestety dodać czy naturalność=normalność , a bardzo mnie to ciekawi , ale to już pewnie pytanie do innych ekspertów . Reasumując , nie zgadzam się z panią biolog nie dlatego , że zjawiska te występują w przyrodzie , bo nie mamy na nie w większości wpływu , tylko nie zgadzam się dlatego , że przez sam fakt zaistnienia , nawet w świecie zwierząt mogą zostać uznane za coś, czego negować nie należy tylko dlatego , że występują . Bo nie wiem tak naprawdę czemu służyć miał wpis. Jeśli tylko stwierdzeniu zaistniałego faktu to ok. Szczerze mówiąc pani biolog wymigała się od jednoznacznej odpowiedzi.

    :-)

    OdpowiedzUsuń
  87. Wyjaśniam:
    a) naturalne - to, co zgodne jest z prawami natury -biologii, fizyki, chemii itd
    b) typowe - zjawisko które jest często spotykane, znamienne, standardowe
    c) normalne - zgodne z normą, czyli czymś, co zostało ustalone przez grupę ludzi.

    Kryterium naturalności bądź typowości jest obiektywne i raczej nie ulega zmianie. To, co normalne lub nie, jest kryterium kulturowym, zmiennym. Coś, co jest uznawane za normalne w jednej kulturze i czasie może nie być uznawane za normalne w innej. Dlatego do tego kryterium nie warto się za bardzo przywiązywać, a już zupełnym dla mnie szaleństwem jest tworzenie prawa na jego podstawie.

    Ludzie nie latają. Jest to nienaturalne, zabraniają tego prawa fizyki i biologii.
    Czasami w Polsce w maju pada śnieg. Jest to zjawisko nietypowe.
    Mężczyźni żenią się z dwiema, trzema, czterema kobietami. Jest to zjawisko w naszej kulturze nienormalne. Niezgodne z prawem i z normą. W innej kulturze natomiast normalne i typowe.
    Homoseksualizm (i cała reszta o której dyskutujemy) zatem jest naturalny, chociaż nietypowy. Jest także normalny zgodnie z naszą, polską, ogólną normą, ponieważ nie jest np. uznany za chorobę ani nie jest karalny. Może być natomiast nienormalny dla Ciebie, "puknij się w czółko", trudny do przyjęcia, nie mieszczący się w światopoglądzie, niezrozumiały, itd. itp., ale to Twoja prywatna sprawa, która na przykład mnie zupełnie, ale to zupełnie nie obchodzi.

    Nie wiem, czy można to wyjaśnić jeszcze prościej, ale jeśli wciąż masz wątpliwości, pytaj, najlepiej na priv, bo trochę bez sensu jest prowadzić lekcje z zakresu szkoły podstawowej na czyimś blogu.

    OdpowiedzUsuń
  88. Hm, ciekawe swoja droga, ze zaden ani zadna z wyznawcow Wszechobecnej Bogini Tolerancji nie odniosl sie w zaden sposob do komentarza Anonimowego z 18 września 2011 01:24. Zbyt drastyczna wizja? Naprawde?? No to co z ta cholerna tolerancja? Obawiam sie, ze calkiem niedlugo staniemy przed podobnymi dylematami i to jest dopiero masakra.

    OdpowiedzUsuń
  89. myślę, że te wizje - "obawy" generuje Twoja nieposkromiona fantazja.

    OdpowiedzUsuń
  90. do Anonimowego z 01:24

    jeśli nie widzisz różnicy między CZŁOWIEKIEM (Jan) a PSEM (Kumok) to masz poważny problem. rzekłabym - kliniczny.

    dobrowolny i świadomy związek dwóch dorosłych i kochających się, szanujących i dbających o siebie nawzajem kobiet (lub mężczyzn) nie jest patologią.

    natomiast związek kobiety i mężczyzny - bez miłości, za to z rękoczynami - jest patologią.

    patologią jest brak miłości, szacunku i troski o drugą osobę. niezależnie od jej płci.

    natomiast związek kobiety i mężczyzny

    OdpowiedzUsuń
  91. Puknij się w czółko19 września 2011 22:35

    Pani "biolożko", niezwykle wdzięczna jestem za wyczerpującą naukę . Nie sądzę ,że dyskutowanie na czyimś bogu jest niewłaściwe , po to chyba właśnie pojawiają się tu posty , żeby sprowokować dyskusję , no bo jaki sens pisać jak nikt nie może słowem się odezwać ? A wracając do tematu , jedyne pod czym mogę się podpisać to śnieg w maju i to chyba jedyna rzecz z tych wszystkich wymienionych które chętnie zobaczyłam na własne oczy . Cała reszta anomalii jakoś mniej mnie interesuje. Póki co , normalnie bardzo dziękuję za rozwinięcie tematu i pozdrawiam serdecznie co przychodzi mi w sposób niezwykle naturalny .

    p.s mam wątpliwości co do punktu c-"zgodne z normą , czyli czymś , co zostało ustalone przez grupę ludzi".

    Mam pytanie, co w takim razie stanowi za punkt wyjścia przy ustalaniu normy i co to znaczy "polska norma" ??

    Proszę nie odpisywać , bo Chustka się w....i

    :-)

    OdpowiedzUsuń
  92. Cha cha cha, czyli jednak dyskryminacja zoofilów. Dlaczego właściwie, jeśli wolno zapytać? Zazie, widzę oczywiście różnicę między człowiekiem i psem, daruj sobie. A Ty widzisz jakąś między kobietą a mężczyzną? Poza tym, co to ma do rzeczy? Oj, zeby sie drogie Panie Zazie i Chustka nie zdziwiły niebawem zanadto. Przecież już w parlamentach krajów europejskich mówi się o związkach wieloosobowych. Kto niby miałby określić, gdzie ma być granica tej pseudo tolerancji i równości?

    Anonimowy z 19 września 2011 20:55

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga