(Hymn kaszubski - Zemia rodnô)
Syn zauroczony piosenką. mówi, że jest bardzo romantyczna.
***
Niedotykajmibociprzyleję rzondzi.
np. skomentował zachwyt Syna plastikową rurką ze sklepiku szkolnego: gówno warta jest ta twoja rurka.
(rurka przynależy, chyba, w zbiorze słodyczy do podzbioru cukierków. lśni w niej odblaskowo sypka, słodka saletra.
należy dodać, że owa rurka została ofiarowana przez koleżankę z klasy, Linkę.
cóż, może okaże się, że Giancarlo odziedziczył po ojcu talent do ustawiania się.
to pożyteczna cecha, indiid).
Niedotykajmniebociprzyleję, jak co dzień, dziś również próbował lżyć i straszyć.
wdrożyłam z Synem strategię na kontratak, polegającą na zachowaniu kamiennej twarzy i na wnikliwym oglądaniu paznokci.
na razie zadziałała.
znaki na niebie i ziemi wskazują wszelako, że sytuacja będzie constans.
Niedotykajmibociprzyleję doprowadził już do gorączki m.in. panią od angielskiego, nie wypełniając jej poleceń. pyskował, rozrabiał i gadał na lekcji i coś tam i coś tam, więc skończyło się wezwaniem matki i jego do pani dyrektor.
ha!
***
a teraz oddalam się w plener szukać kasztanów, albowiem w szkole kazali. na jutro.
nie wiem jak u Was, ale u mnie kiepsko z nimi.
byłam już na rekonesansie u nas we wsi, w zielonej miejscowości u Babci B. oraz w miejscowości o kobylej nazwie, ale wszędzie deficyt.
szrotówek zeżarł liście, kasztanowce szeleszczą smętnie suchymi liśćmi, a kasztany w kubrakach trzymają się kurczowo gałęzi.
na ziemi nie leży nic, co mogłabym uznać za kasztana lub kasztanka. ani za, chociażby, malusie kasztaniątko.
we wsi dwaj przemili emeryci wracający z Lidla pomogli mi w skakaniu na drzewo i szarpaniu korony, ale niewiele to dało. owszem, zapełniłam kieszenie kasztanami, ale są one w ubraniach, więc wymagają siłowych rozwiązań.
na dokładkę, gdy się już je rozkroi (deska, tasak, nóż z piłką, te sprawy), okazuje się, że w środku kasztan jest niedojrzały, biały, a do tego - ponacinany od zewnętrznej strony jak kiełbasa na grilla.
od biedy pewnie da radę z takiego kasztana zrobić ludzika, ale będzie nieodparcie kojarzył się z wątpliwą sztuką Gunthera von Hagensa.
znalazłam, co prawda, w Giancarlowym pudełku ze skarbami kasztany sprzed kilku lat.
wszystko wskazuje na to, że z braku innych, te będą fungowały za tegoroczne.
cała nadzieja w familii.
Babcia B. zwerbowała CiocioBabcię.
jest więc szansa, że wspólnymi siłami całej rodziny odrobimy pracę domową.
***
zapomniałabym: zrobiłam dziś rano morfologię.
na pohybel Rakeli nadal żyję.
12 lat temu
Ja widziałam dziś w Krakowie jednego kasztana, ale był dość zmaltretowany, poobijany, pewno nieudolnie strącany kijem i dlatego leżał lśniąc w deszczu.
OdpowiedzUsuńKasztany,kasztany.....Te ,co to koło nich przechodziłam,gdy maszerowałam do I klasy - pisałam w komentarzach z 1 września.Od zawsze dzieci te ludziki ściboliły.Wiesz,Joanno,że kasztany pod łóżkiem/materacem mają moc?Ale trzeba by poczytać,czy przeciw rakowi też.Na pewno na ból głowy,wiem z autopsji i zbieram kasztany.No i na katar / weź 7 kasztanów,włóż do jednej kieszeni i przekładaj po jednym dziennie do drugiej -katar mija,gdy wszystkie znajdą się w tejże drugiej :D /.
OdpowiedzUsuńPrzecież wszyscy wiedzą, że najlepsze kasztany są na placu... ;)
OdpowiedzUsuńCzyli w każdej szkole tak samo:) My w ubiegłym roku całą rodziną robiliśmy lampion na lekcję religii:) Miał świecić, żarówka, bateria itp.
OdpowiedzUsuńLuuudzieee, miejcie litość nad kasztanowcami! U mnie w parku zmasakrowane drzewa, a pod nimi tabuny dzieci, rodziców, dziadków rzucających czym popadnie. Połamane gałęzie i ogólna demolka. Mnie to boli i rugam wszystkich, którzy niszczą te drzewa bez sensu. A może trzeba powiedzieć pani nauczycielce, żeby popukała się w głowę? Z plasteliny czy tam czegoś bardziej nowoczesnego trza ludziki lepić ;-)
OdpowiedzUsuńWiesz co Joanno: jesteś niezwykłą kobietą! Bardzo pozytywną!
OdpowiedzUsuńDroga Chustko. Nadal trwam przy Tobie i trwac będę. To gwoli wstępu. Jako matka dwóch chłopaczków (obecnie juz w szkole sredniej) chcę Cię przygotować, abyś zawczasu miała na podorędziu: żołędzie, opakowania po danonkach, korki, baloniki, wstążeczki, zakrętki od coli 75ml, butelki bez dna po napojach 0,2 l, sznórówki, pudełka po zapałkach, patyczki, sadzonki roslin doniczkowych, suszone liscie jesienne i letnie zioła, włóczkę, ścinki materiałów itp itd.)) Często jest to niezbędne na drugi dzień, a dowiadujesz się o 22-iej.Czyli nie waż się wyrzucać niczego z domu, bo zawsze może się przydać w szkole. Pozdrawiam cieplutko. Aga2
OdpowiedzUsuńtak, najlepsze są na placu... a w wawce w Al.Wyzwolenia też są :) jakby_co oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńu nas dojrzałych nie ma jeszcze :( chyba się w szkole pospieszyli z nakazem pozbierania.
OdpowiedzUsuńszkoda, że zawsze w grupie znajdzie sie taki "Niedotykajmniebociprzyleję" i tylko nas (rodziców) wnerwia
W Łazienkach są kasztany--ale jeszcze nie teraz...Ale żołędzie już spadają.
OdpowiedzUsuńDorota
Chustka, jeszcze zbierz na wszelki wypadek prawdziwe korki z butelek po winie, czyli korki z korka a nie plastikowe.
OdpowiedzUsuńaśka
Żyj - żyj!
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie może na pohybel, a raczej ku radości najbliższych i tu obecnych także:)
Morfo dobra znaczy?
Pięknego dzisiaj znalazłam, pierwszy w tym roku:)
OdpowiedzUsuńWiem, gdzie są kasztany, ale w Poznaniu (i w Iwnie, do tego tam ładnie).
OdpowiedzUsuńwyobraziłam sobie właśnie, jak cała gawiedź blogowa wychodzi na kasztanowe łowy, a potem wysyła to do Giancarla i listonosz nie może się nadziwić, że tak ciężkie paczki są do Ciebie wysyłane.
OdpowiedzUsuńI kasztany płyną, jak Polska długa i szeroka.
A NiedotykajmnieboCiprzyleję dostaje gorączki, jak widzi te wszystkie kasztany. I pada trupem żywym na miejscu.
Aga2 - o to, to wlasnie. O 20:00 wiadomosc, ze jutro prosze przyjsc do szkoly z rowerem (que??), tak jakby rower dalo sie wetknac mlodemu do kieszeni. Pot, upychanie do bagaznika, modlitwy do wszystkich Bogow, zeby sie dal upchnac. werita
OdpowiedzUsuńKochana Asiu:)
OdpowiedzUsuń1. musze założyć konto na google, by nie pisac "anonimowo" hahahah:)
2. uwielbiam Cię czytać!!!!! prześledziłam kroczek po kroczku wpisy... można je czytać i czytać:) hahahah miałam łzy w oczach... to znów zwijałam się ze śmiechu:) czytajac o "Byłym" rany boskie hahahahahha
3. ukłon Kochana dla Ciebie:) jestem pod wrażeniem tego w jaki sposób traktujesz syna:) Masz do niego wielki szacunek, wielką miłość! to niesamowite!!!! rośnie super chłopak!!!! gratuluję!!!! Piszę te słowa z wielkim uznaniem:) hahaha sama mam dwie córeczki:) po przeczytaniu Waszych dialogów zaczęłam "SŁUCHAĆ" swoich dzieciaczków!!!! Dzięki Wielkie za to:*
4. podziwiam Cię Asiu!!!! życzę Ci jak najwiecej normalnych, zwykłych dni:) z Twoim Synkiem, Niemężem!!!! takich Waszych:))))) Jak najwięcej:)
Serdeczności mnóstwo!!! Tak dobrze, że Cie znalazłam w sieci:))))
Sylwia:) sw78@o2.pl
Rany boskie-napisałam sznórówki, maja być sznurówki.Sorry. Aga2
OdpowiedzUsuńMelduję, że na Warmii kasztanów brak, żołędzie są. I buraki. Może tak ludzika z buraka wystrugać? Ale buraki to nie tylko u nas :)
OdpowiedzUsuńbanita
..no ja wam powiem że tych kasztanów ni widu ni słychu, nigdzie nie ma ja park przeszłam z młodym w zdłuż i w szerz i znaleźć nic nie moge:( dziś jakis deficyt kasztanowy jakieś żołedzie tylko znaleźliśmy ale to nie to samo..:( a my aktualnie w osłabionym składzie bo tatko - psychopatko na desce pływa w kraju ciepłym... i tak wniosek taki że chyba jednak troche nam jest potrzebny:(
OdpowiedzUsuńchustka ja trzymam za Ciebie kciuki i całym sercem wierze że musi się udać ogarnąć to gówno, wierzę chcę wierzyć i myśleć tak pozytywnie... chce i chce bo tak sobie wymyśliłam, że właśnie Tobie wszystko musi się udać!!! wiec ogarnij się i sił dużo..
Witam :-)
OdpowiedzUsuńrównie romantyczny utworek
z racji pilnie strzeżonycn praw autorskich ;) uploadowany for YOU :
http://www.sendspace.com/file/8dihsj
a NóŻ i ŁyŻeczKa spodoba się Gianraclowi ;-) a o edukację muzyczną trzeba dbać od malenkości ;-)
tako rzecze music teacher :-)
I cóż potem mają Ci biedni rodzice...kiedy kasztanów brak..a praca domowa przez panią zadana :D :D :D ..na głowie staną a ZNAJDĄ ...
Moja mama odrabiała za mnie co ciekawsze prace domowe jak np : dzierganie szalików, klecenie lampionów, rysowanie płazów i gadów ...itd.... chyba powinnam się oswajać z myślą,że i mnie to czeka :)
ZDRÓWKO !!!
Alex
ja dziś toczyłam kulki z plasteliny.
OdpowiedzUsuńwylepianka była robiona :]
zal mi sie zrobilo tego chlopaczka- wyobrazilam sobie, ze ojciec tak sie do niego odzywa- nie dotykaj mnie bo Ci przyleje, jak on sie czyms zachwyci to mu matka mowi- gowno warte te twoje zachwyty
OdpowiedzUsuńa potem spirala przemocy sie juz tylko nakreca- on pokazuje czego sam doswiadcza ale bedzie zbieral od wszystkich baty, ze jest zly, zly bardzo zly
moze super niania to byl glupkowaty program ale zawsze sciskalo mi sie gardlo gdy udawalo jej sie dotrzec do agresywnego i niegrzecznego dziecka i pod ta poza byl maly zagubiony czlowieczek, ktory tak walczyl o przetrwanie w patologicznych rodzinach- kiedys po raz pierwszy mowil szczerze co naprawde czuje i dlaczego zle sie zachowuje- ryczalam- nad glupota tego swiata, szczegolnie beznadziejnych rodzicow
ze jak? ledwie w zeszlym tygodniu szkola sie rozpoczela i juz zadaja kasztanow? ze niby gdzie je o tej porze roku widziala sz.pani nauczycielka? dawno mnie w szkole nie bylo jako uczennicy, ale za moich czasow robilo sie to w pazdzierniku. i jednoczesnie niedawno w szkole bylam jako nauczycielka i nie wpadloby mi nic tak niedorzecznego do glowy.
OdpowiedzUsuńgratuluje morfologii!
oj tak. rodzice dzieci w najmłodszych klasach zawsze są przetestowani z prac ręcznych:)pożądana u rodzica jest też umiejętność szycia... szyłam giezło (dla aniołka na jasełka), pelerynę (dla złego ducha), szkocką spódniczkę (na przedstawienie tematyczne), więcej rzeczy nie wymianiam ale było trochę tego, zbieraj skrawki Chustko
OdpowiedzUsuńkowalska
Te biało-brązowawe kasztany ze skorupek po jakimś czasie robią się brązowe w kontakcie z powietrzem i twardnieją.
OdpowiedzUsuńszkoda, że tak z dnia na dzień zadają, bez pomyślunku.
OdpowiedzUsuńu mnie na podwórku kilka kasztanowców produkuje na potęgę. wysłałabym.
U mnie kasztanów od zatrzęsienia. Małe jakieś, niedorobione, ale mnóstwo. I najważniejsze to, że morfologia do przodu.
OdpowiedzUsuńChustko , jak jesteś z Warszawy to na AWF się udaj . Tam kasztanów zawsze było bez liku . Konkretnie z tego co pamiętam tuż przy parkingu przy kortach tenisowych rósł ogromny kasztanowiec , rzadko kto je zbierał .
OdpowiedzUsuńA mówiłem, uczyć Giancarla karate? Mówiłem. Albo juda. Czy aikida. To takie zaklęcia, co zmieniają Niedotykajmniebociprzyleje w Zostawmniebopowiemmamie.
OdpowiedzUsuńA do tego u nasz w kraju szrotowniczek kasztanowicza-cza-cza-czek znany nie jest z form żywych ani kpalnych nawet i kasztany dorodne leżą wszędzie, bo i szkoła z przyczyn nieznanych kasztanich krągłości w celach ludzikotwórczych nie wykorzystuje w nadmiarze. Może zatem uruchomię intratny eksport nad Wisłę, skoro tamtejsze ministerstwo reedukacji uporczywej nie dostrzegło jeszcze, że kasztanowce zdychają? Jacyś chętnie na partyjke próbną?!
Cytat z dzisiejszego programu Elżbiety Jaworowicz: " ...i ona dała się przebadać na viagro-grafie" :)
OdpowiedzUsuńDzieci nie rodzą się po prostu złe. To ludzie nie dorośli, żeby być rodzicami. I tyle.
OdpowiedzUsuńPani chyba trochę przegięła, na kasztany jest zdecydowanie za wcześnie.
Duś Rakelę, duś :)
Co do mocy kasztanów - podobno to doskonałe odpromienniki! A moja angielska znajoma rozkładała je po wszystkich kątach domu twierdząc, że odstraszają.. pająki. W sumie nieszkodliwe, więc spróbowac można ;) Kciukasy Joanno!
OdpowiedzUsuń