No to ja walę szczerze. Mi się nie podobało. Mnie też się nie podobało :) Niczego nowego co czytelnik juz przeczytał to słuchacz się nie dowiedział :) Same cytaty z bloga. No i w zasadzie nie wiem która Ty jesteś prawdziwa. Ta z bloga czy ta z audycji? :) Osobiście wolę blog na którym jawisz się jako baba z jajami :) A w tej audycji jakaś taka ciuciuruciu :) Niemniej jednak - jaka byś nie była - trzymamkciuki aby przypadek, ślepy los, cud czy co tam innego skierowało swój paluch w Twoją stronę. Zdrowiej i to już!
Witaj, Zmieniło się wyobrażenie o Twoim głosie. Nie spodziewałam się takiej ciepłej barwy, łagodnego tonu. Piękny głos, mądra kobieta. Super wypadł Jasiu, szczególnie z tymi nóżkami i rączkami owijającymi się wokół mamy. Gratuluję rodzinki. Zazdroszczę swobody wypowiadania się. Pozdrawiam Graża
Czuje się, że intelektualnie odstajesz od reszty bydła. Nic dziwnego, że ze mną nikt nie chce reportażu robić, a z Tobą - tak. Najchętniej słuchałbym Cię w odcinkach, co wtoreczek. Takie małe "Jeziorany" o raku, a co.
Mi się podobało i to bardzo. Dziękuję za to,że jesteś i jaka jesteś. A Twój głos idealnie mi pasował do Ciebie takiej jaką Cię znam z bloga:) Teksty Jasia - bezcenne.
Wypadłaś świetnie :) Synek poza konkurencją! :) Jedyne,co mnie ruszyło,to zwrot dr onkolog,że "...osoby,które powoli odchodzą..." Co to ma być?? Z Wami MUSI być inaczej!!! Sylwia
:) pewnie że sie podobało:) Nie sądziłam że Jasiek jest tak bardzo bezpośredni i dojrzały. Inaczej czytać cytowane przez Ciebie dialogi, a inaczej słyszeć Małego 'na zywo". Ty masz tyle radości w głosie. Kurcze, niesamowite. Dojrzała, świadoma, radosna kobieta. Musze to też napisać: POGODZONA. tO WIELKA SZTUKA... Fajnie usłyszeć na zywo cytaty z Twojego bloga!!!!!
Ja już nie chciałam komentować państwa lekarzy. Z tą ich radiową delikatnością, że och, oni muszą, bo przecież dla bliskich za ciężko. OJP, szkoda nie słyszał tego pan doktor ze szpitala, w którym umarł mój dziadek i który radośnie rzucił "Proszę przekazać to reszcie rodziny", zawinął się i wyszedł. Dzieckiem nie byłam (miałam 20 lat chyba), ale i tak.
Tak jak już pisałam w poprzednim komentarzu - urealniłaś mi się. człowiek już tak ma,że gdy nie zobaczy (usłyszy) trudno mu uwierzyć. czytając twojego bloga prawie codziennie od ok 9 miesięcy staliście się dla mnie opowieścią - tak się do was przyzwyczaiłam i stało się dla mnie to tak normalne, że zatraciłam realność w tym wszystkim. czy jest dysonans - w reportażu byłaś delikatna - może to za sprawą twojego delikatnego głosu? w blogu wydajesz mi się bardziej szorstka, stanowcza, zdecydowana, silna.. tak jak już ktoś tu napisał - tak naprawdę nie wiemy co czeka na nas za rogiem - czy jesteśmy chorzy czy dopiero będziemy - cieszmy się z tych małych rzeczy, drobiazgów i wspólnych chwil - nie zatruwajmy sobie życia nawzajem - szkoda na to czasu.. pozdrawiam. ps. sama mam 6 letniego synka - łobuzy w tym wieku są niesamowite..
Czytam twojego bloga od dawna. Moje wyobrażenie o Tobie było trafione. Wiem ze swobodniej jest pisac niz wypowiadac sie w wywiadzie ale postawa w radiu nie wyklucza baby z jajem - to sie czuje. Powaliła mnie Twoja swiadomosc sytuacji i pogodzenie sie z nia. Tego az tak nie wyczułam czytajac bloga. Szacun....swietny intelekt...masz potencjał do robienia wielkich rzeczy. jestem z Wami
Coś chyba znika,znaczy komentarz :o!Więc krótko:na nie.Co Ty,Joanno,z wilczycy w pomrukującą krowę się zamieniasz?Chyba trzeba zwalić na medialną otoczkę to spotkanie z Tobą,że mikrofon,że w sumie sytuacja nienaturalna,nie mówiąc o nijakiej interpretacji czytanych postów, etc.Ale Jasiek naturalny,kochający bardzo.Gdzieś słyszałam,że człowiek ma trzy twarze:tę,którą ma,którą pokazuje i którą myśli,że posiada.Zostaję na blogu /a jeśli tamten komentarz jednak się znajdzie -znak rozpoznawczy ta sentencja-to tego Joanno nie wklepuj/.Zresztą, pomoderuj sobie wedle chęci - szalom!
Asiu, walczysz, ile sił i za to Cię bardzo szanuję. A za umiejętność mówienia o tym, co tu i teraz, ale i o tym, co potem, kiedyś...podziwiam z całego serca. Dajesz swojemu synkowi wielką mądrość i prawdę...i za to chylę czoło.
Audycja oddała moje wyobrażenie o Was które miałam na podstawie bloga, ni mniej ni więcej. Wszystko to co było wiedziałam i Twój głos Joasiu wyobrażałam sobie podobnie. Giancarlo również wypadł podobnie ze swoimi wypowiedziami. TY jesteś mądrą kobietą a Giancarlo, wychowywany przez Ciebie wspaniałym wrażliwym dzieckiem które owija się wokół Ciebie by Cie ogrzać. To było wzruszające. Czy mi się podobało? NIE! Wolałabym taką audycję z Tobą i z synkiem ale przy innej okazji i wtedy byłam radością, nie smutkiem.Mogłabym dyskutować jeszcze o samych lekarzach i ich odbarczaniu gdy walą pacjentom prawdę, nie dając cienia nadziei i tu mam do nich wiele żalu bo często sama nie znajduję w nich ludzi. Nie znoszę owijania w bawełnę, ale nikt nie ma prawa zabierać ludziom nadziei i nikt nie ma prawa ich straszyć!
Dokładnie tak sobie Ciebie wyobrażam :) A Jaś? Tak naprawę to sciskalo mi się serce, kiedy o Was opowiadał (mam synka w tym samym wieku) - cudny, smutny, mądry chłopczyk. No ale wybrał sobie Ciebie na mamę na pewno nieprzypadkowo :)
masz bardzo przyjemny tembr głosu, taki, jakiego się spodziewałam, pasuje do Ciebie. Twój syn na żywo jest tak samo świetny jak w opisach i cytatach na blogu...
pozdrawiam anonimowa Kasia (bo mi się nie chce kolejnego konta zakładać)
Normalnie WAS KOCHAM!!! ten perlisty śmiech... Joanno, zazdroszczę wszystkim, którzy znają Cię w realu. Dla każdego, kto nie zna Twojego bloga - myślę, że bardzo fajnie opowiedziana historia. Dla mnie - wiernej czytelniczki - wzruszające spotkanie z Waszą Rodzinką ;-))). Ciągle z Wami - Aneta
Aśku, ja posłucham dopiero dziś z netu. Moje dziecię 15 miesięcy absorbuje mój wieczorny czas. Ale apriori wiem, że dla mnie Jesteście mądrzy, ciepli, empatyczni, wyjątkowi, dzielni i ponad, po prostu ponad. Mam nadzieję, że ponad osąd w/w onkologa też. Audycja radiowa ma swóje wymagania, więc oczywiste, że z z prawdziwą krwistością postaci w niej występujących ma niewiele wspólnego. A sens na pewno się nie zagubił, ani nie stracił na swej sile. Niezmiennie wierzę w lepsze. Magda.
Wczoraj słuchając pierwszy raz przeszkadzał mi ten podkład. wydawało mi się, że Autorka chce udramatyzować coś, czego nie trzeba dramatyzować dodatkowo muzyką.
Dziś przesłuchałam też. już mi to nie przeszkadzało.
do meritum. wyobrażałam sobie inaczej Twój głos. myślałam, że jest bardziej pyskaty, zadziorny.
Syn jest bardziej dzieckiem niż dorosłym. nie wiem dlaczego nadawałam Mu więcej cech intelektualisty. przez tego bloga!
Twoje wizerunki z bloga i z radia jakoś się pokryły. Człowiek zmienia się w zależności od tego z kim rozmawia, w zależności od tematu, nastroju, okoliczności. W końcu nie da się mieć bez przerwy tej samej miny.
Nie rozminęło mi sie wyobrażenie z prawie rzeczywistością. Nic a nic. Tylko Twój głoś - myslałam, że jest inny. I nie umiem tej inności wytłumaczyc. Jest taki dostojny, poważny, a myslałam, ze taki bardziej "trzpiotkowaty" ;-)
i jedną małą kurew to mogłas gdzies tam przemycic. Tak by "po Twojemu" było :-)
Jak przewidziałam, nie zdążyłam wysłuchać "live", ale właśnie się dokonało. :) Jak wypadło? Kompatybilnie z blogiem. Jakby tylko pojawiły się głosy. Może tylko trochę bardziej melancholijnie. A Twój synek jest wspaniały. Śliczny (gdzieś wspominałaś, że jego ojciec ładne dzieci robi) i mądry - a to Twoja zasługa.
Czy ja też się mogę wypowiedzieć :))) Ty zawsze kobita „z jajem”, nawet jak szło pod górkę….. Asia miałam wrażenie prawie „cienia ciebie”. Walcz kobito, walcz, bo pocieszać cię nie będę, (z reportażu wyniosłam, ze nie chcesz, aby ci mówiono, ze będzie dobrze, choć tylko tak powinno być). Jeśli będzie czegoś potrzeba, wal śmiało./ Kasia
Joasiu, Nigdy nie watpilam w Twoja wiarygodnosc. Reportaz byl bardzo poruszajacy, uslyszalam Twojego synka, tak swiadomego i czulego. Masz madre i bardzo empatyczne dziecko, dokladnie tak go sobie wyobrazalam. Podziwiam Cie. Twoj blog dla wielu osob jest madra szkola zycia. Poza tym uwazam, ze masz dar pisania i potrafisz w kilku slowach odmalowac wiele emocji. Zycze Ci duzo sily i zebys spotykala samych dobrych i madrych ludzi, takich z ktorymi chce sie rozmawiac. Ludka
Nie miałam wyobrażeń, nie miałam oczekiwań, chciałam posłuchać i poznać bardziej, niż na blogu.
Wrażenia: spójnie, bardzo. Virtual z prawie-realem. Zero dysonansu. Głos jak dla mnie konkretny, pełen życia, z pazurem:) U mnie masz celujący za spójność i autentyczność:)))
Chustko, nie mogę nigdzi znaleźć adresu mailowego do Ciebie, więc piszę w komentarzach, choć to właściwie priv wiadomość do Ciebie. Podczytuję Cię od dłuuuuuższego już czasu, czasem skomentuję (choć wiem, że nie w tym rzecz). Jesteś moją Nauczycielką Życia i Macierzyństwa i niezmiennie Ci za to dziękuję. :) Kiedy zaczęłaś zbierać pieniążki na leki, i kiedy wczoraj usłyszałam Cię w radiu przyszło mi na myśl, że ja przecież też mam narzędzia, które mogłyby pomóc Ci w nagłośnieniu Twojej prośby. Asia, jestem wydawcą kilku czasopism. Szczególnie pomyślałam o tych: Live&Travel (m-cznik bezpłatny, dwujęzyczny - pol-ang; dystrybuowany w terminalu Portu Lotniczego w Gdańsku) Łódźufly (m-cznik bezpłatny, dwujęzyczny - pol-ang; dystrybuowany w terminalu Portu Lotniczego w Łodzi) Express do kawy (bezpłatny tygodnik dystrybuowany na terenie 3miasta) linki: www.liveandtravel.eu, www.lodzufly.com, expressdokawy.pl Wszystkie te gazety, jak widzisz, mają swoje e-wydania, więc i zasięg o wiele większy niż tylko druk. ;) W każdym razie pomyślałam sobie, że może chciałabyś zamieścić w nich swoją prośbę, czy to w formie "listu otwartego", czy to w formie wywiadu - decyzję pozostawiam otwartą... Chciałabyś???? Będę zaszczycona, jeśli się zgodzisz. :) Podaję namiary do siebie: a.szczypska@asz-reklama.eu lub 604630362 i czekam na znak od Ciebie. Uściski z nad morza, A.
Chustko, 'czytam' Cię,wiem jak wyglądasz, a dziś poznałam Twój głos. Jest komplet! Z bloga, wyobrażałam sobie Ciebie jako Mistrzynię Ciętej Riposty, inteligentną, wykształconą, z ogromnym dystansem do siebie! Z patrzeniem na świat podobnym do mojego. Bardziej wierzę w przypadek niż w Boga, religię. 'Z głosu" natomiast poznałam Cię dodatkowo jako ciepłą, wrażliwą matkę. Podobnie jak Ty mam syna (lat 5). Do tej pory wydawało mi się, że on jest bystrzakiem, ale Twój Synek bije równieśników na głowę! Moze to przez sytuację w jakiej się znalazł...?Znakomicie potrafi okazać uczucia, jest nad wiek mądry 'życiowo', dojrzały. I jak znakomcie zna Ciebie?!?!Wie co lubisz, a co Cie wkurza... Sądzę, że to wszystko dzięki Tobie. Widać, że poświęcasz mu duzo czasu, uczysz, kształtujesz, tłumaczysz. Kurde, chciała bym być taką matką jak Ty... Mieć taką rodzinę. Tak bardzo się wspierajacą i mądrą... Traktuj to ja chcesz. Nie lubię cukrować, owijać w bawełnę. Tak po prostu odebrałam Ciebie i Syna. Wiem, że to tylko cząstka Was, ale jakże wiarygodna, mądra, wyrozumiała... Pozdrawiam mocno Was, kibicuję i wiem, że w Tym Przypadku będzie dobrze!!!!!!!! Magda
Moje wyobrażenie o Tobie się nie zmieniło, reportaż tylko uzupełnił wizerunek z bloga o pewien ciepły rys. Dla mnie robisz wrażenie kobiety inteligentnej, mądrej życiowo, kobiety z jajami, ale wrażliwej i ciepłej w środku. Trzymam za Ciebie kciuki!
A ja ciebie, chustko, kocham po prostu :) jestem twoją fanką, uwielbiam całą waszą rodzinkę, jesteście cudowni i macie być razem następne dziesięciolecia! To mówię ja, Anka.
Asiu, efekt taki , ze ryczę przed tym kompem i się mi te pieprzone literki rozmazywujom.Wiem, że jest poważna sytuacja, ale tak jak ktoś już to wyżej napisał, trochę wrosłam w tego bloga, jak w serial i bardzo mnie ten reportaż postawił do pionu.Słuchając Jasia, widziałam jak oplata Cię tymi swoimi malutkimi rączętami, nóżkami jak życiodajny bluszcz.To trudno komentować, to tylko można płakać i cieszyć się z Tobą przez łzy, że masz u boku Mężczyznę Swojego Życia. Jest tu wiele osób czytających Cię i myślę Kochani, że warto wrzucić link Chustki i link do reportażu do wszystkich kogo macie w swoich skrzynkach mailowych .Walcz Aśka, my walczymy razem z Tobą:)
Ja tez nie czulam dysonansu, fajnie bylo Was uslyszec. Pozdrawiam Ciebie, Syna i Meza i obys jeszcze dlugo czekala na przejscie na druga strone :) Pozdrawiam i mam nadzieje, ze po audycji przybedzie Ci czytelnikow i ofiarodawcow ;) Marta
dla mnie brzmisz spokojnie, dostojnym spokojem z nutą smutku a może zmęczenia w tle, Syn taki jak w Twoich blogowych literach - mądre, wrażliwe dziecko ps. chustka to mój codzienny rytuał, wchodzę do pracy, odpalam kompa i czytam Cię. I tak ma być zawsze, tylko za czas jakiś bez szmaty rakeli w tle. Zwalczysz to ścierwo !
PS Filologia włoska to musiały być bardzo ciekawe studia :) Po blogu od razu widać, że masz zacięcie literackie. Ja chcę wreszcie znaleźć czas na przeczytanie "Lamparta" Lampedusy, ale ciągle mi go brakuje. Pewnie czytałaś ;)
Reportaż był bardzo krótki. Pewnie z tego powodu (i z powodu tematyki audycji) autorka skupiła się na tym, aby jak najwięcej opowiedzieć o chorobie i Twoim do niej podejściu. Pokazała więc to jak bardzo mądrze i dojrzale sobie z tym radzicie, okrasiła to smutną i poważną muzyką. Trochę mi jednak zabrakło wczoraj tej drugiej Joanny, którą bardzo lubię i której na blogu jest dużo, czyli pyskatej, niezwykle inteligentnej babki z ogromnym poczuciem humoru i dystansem. Pytanie, której Ciebie jest więcej w normalnym życiu, poza blogiem, poza reportażem. No i jedna ważna rzecz - szkoda bardzo, że w audycji nie powiedziano o tym, jak można Ci pomóc. Skupiono się na tym, że jesteś chora, że myślisz o tym jak to jest odejść, ale tu i teraz potrzebujesz przecież kasy na te cholerne japońskie tabletki. Autorka reportażu tudzież pan prowadzący mogli o tym powiedzieć.
Po wysłuchaniu reportażu mam cholerny emocjonalny mętlik w głowie... Jestem na blogu codziennie. Od dawna mam to dziwne uczucie znajomości z Tobą, choć Ty mnie nie znasz. Pewnie każdy z nas tak ma. Nigdy nie uważałam,że to co piszesz na blogu jakoś specjalnie mija się z rzeczywistością poza tym, ze pewne szczegóły z Waszego życia pozostawiasz dla siebie i słusznie. Spodziewałam się może innego, mocniejszego? głosu? Sama nie wiem. Twój prawdziwy zabrzmiał cudownie kojąco, spokojnie. Młody - mądry, dojrzały a jednocześnie tak zwyczajnie dziecinny. To Twoja zasługa. Chciałabym umieć tak mądrze wychowywać swoje dzieci. Czy zdajesz sobie sprawę z tego,że dając nam posłuchać siebie w realu sprawiasz,że stajesz się nam jeszcze bardziej bliska? Wiedz,że mimo dzielącej nas odległości jesteśmy z Tobą na dobre i na złe. I,że możesz na nas liczyć, jeśli tylko będziesz tego potrzebowała. Przytulam mocno...choć tylko (niestety) wirtualnie :-) Alvea
kurcze, ale dziwnie bylo Cie uslyszec :) tutaj niby tak wirtualnie a tam w radio prawie jak na zywca :) swietnie Wam poszlo z Giancarlem, tylko Ani Gimlewicz jakos tak malutko tam bylo...buziaki
Nie ma żadnego dysonansu dlaczego wam się wydaje że był? czy to że Joaśka bluzga na blogu dając upust swoim emocjom oznacza że ma tak samo zachowywać się przy swoim synu i reporterce? Dajcie spokój, przeciez każdy z nas inaczej się zachowuje przy dzieciach a inaczej w gronie znajomych przy alkoholu gdzie lecą niewybredne żarty słowa teksty a jeszcze inaczej rozmawiając z dyrektorką szkoły swego dziecka lub na rozmowie kwalifikacyjnej. Jej blog to jej podwórko czuje się tu jak u siebie w domu i rozmawia z nami casem półzartem z zacięciem czasem pół serio i bez pazura. Dziewczyno masz jajo i pazur i inteligencję a głos bardzo wspaniale komponujący się z całą resztą. Na wesoło to sobie mozna poklepać na blogu. W takim reportarzu jak ten mówiący o chorobie która bywa bądź co bądź śmiertelna pazur zacięcie jakiś błędnie zrozumiany humor byłby nie na miejscu raczej. Powiedzielibyście wtedy że Joaśka na pokaz bagatelizuje swoją chorobę i nie pokazała swego wewnętrznego głosu i powagi sytuacji. Kążdy z nas i trochę żartuje i troche rozmyśla i trochę się boi wtedy gdy stoi przed nieznanym. Joaśka było super tak sobie Ciebie wyobrażałam. a z innej beczki poczytaj skoro robisz wszytko http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_kapsaicyna_leczy_raka.html
Pozdrawiam i ściskam Joaśka też sory za błędy jakby co
Witaj, zapewne prowadzenie bloga i wirtualne spotykanie się z ludźmi daje świadomość tego, że my wszyscy podglądacze jesteśmy jakby Twoimi domownikami. Z absolutnym zaczarowaniem wysłuchałam wczorajszego reportażu. Od kiedy tylko zaczęłam Cie "podczytywać" nieustannie trzymam kciuki, wysyłam pozytywne mysli, wibracje i ocean sił do walki. Usłyszenie Twojego głosu, rozmowy z synkiem, przekazywania sobie Waszych uczuć wobec siebie dopełniło tylko moje odczucie, że jesteście jednymi z tych WYJĄTKOWYCH. Nie każdy potrafi tak pieknie dać świadectwo swojej choroby, nie każdy tak cudownie zaszczepi w swoim dziecku empatię. Uczę się od Ciebie. Życzę Ci realizacji wszystkich założonych planów, życzę sił i nadal będę każdego dnia wysyłać pozytywne mysli w Twoją stronę. moc pozdrowień / Lila
A ja wczoraj poczytałam posty sprzed dwóch lat, no ch...w trochę było i takich tam . Ale Ty wtedy byłaś zdrowsza, może zaskoczona chorobą i trochę tak fikałaś . Poza tym to się podoba jak się okazuje . Osobiście bardziej do mnie przemawia Chustka z reportażu , moze dlatego ze ch..e mi obce . Myślę , ze gdybyś wtrąciła jakiegoś , nie byłabyś wiarygodna , człowiek chory , tak myślę , żeby nie wiem jaki kozak był , zaczyna odrzucać chwasty , nie potrzebuje dodawać sobie splendoru , po co . A że babom w Internecie się nudzi i lubiom poczytać konkretnie , to się podoba . Stare pudła za przeproszeniem . Chustko , co by nie mówić Ty wiesz najlepiej jak jest , poza tym wolnoć Tomku w swoim domku , nie nam oceniać . Pa!
a jeszcze jedno (ta sama Joaśka komentuje co z godz 15:09) zwracam się do Anonimowego autora z pierwszego komentarza: znasz kogoś kto jest nie ciurciururu i ma jaja i krzepę i ikrę i zapał i ogień i pazury jak się waży trzydzieści pare w porywach czterdzieści kilo? w porywach? Bo ja o suchym pająku korsarzu - tym co siedzi w domach w kącie ściany, nie powiedziałabym że ma taką samą krzepe i jaja jak tłuściutki krzyrzak ;oPPPPPPPP Joaska nasza to chuherko z długimi kończynami i takie huherko ma ikrę i krzepe ale nie taką na zewnątrz tylko blogową
Chustko - a jak wpłacać z zagranicy?? Czy może być na to samo konto? Bo nie chcę, żeby gdzieś wcięło po drodze. Reportażu odsłuchałam skoro świt. Rewelacja. Zazdraszczam vocala. No i żadnego 'incongruence' z blogiem nie odnotowałam! pozdrawiam x
Droga Joanno Zajebista, jestem całkiem świeżynką jako Twój czytelnik (dwa dni raptem sobie liczę), ale przeczytałam już cały blog. Fajnie było Cię usłyszeć, masz mądry i ciepły głos, jakiś dysonans poznawczy jest - jak między ukochaną bohaterką literacką a aktorką, która ją gra w adaptacji filmowej, ale przede wszystkim reportaż to nie blog, reportaż był dla ludzi, a blog jest dla "Twoich" ludzi. Przede wszystkim zaś blog jest dla Synka na wieki (i jako taki jest wręcz najcudowniejszy w świecie), a reportaż niekoniecznie. Więc nic nowego mi nie wniósł, pani czytająca TWOJEGO bloga wręcz mnie wnerwiała, ale reportaż był fajny, potrzebny, zajmujący, wzbudziłaś bezgraniczny mój podziw swoimi słowami o śmierci. Szkoda, że nie mówiłaś więcej. Obrazu rodziny było mało, ale to, co było, pasowało do rodziny z bloga. Strasznie chcę czytać go jak najdłużej.
Joanno, dokładnie tak Was sobie wyobrażałam, jak Was usłyszałam. Trzymam kciuki żebyście byli razem jeszcze przez długie lata. Niech TEN przypadek Tobie właśnie się zdarzy. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Jasia. Marta
Od dawana czytam, trzymam kciuki , jeszcze nie komentowałam, bo w takich sytuacjach trudno coś mądrego napisać . Słuchałam reportażu , cudny, mądry synuś. I I fajną ma mamę. Mój szwagier jest chory na szpiczaka , był już w stanie agonalnym (w jednym takim podłym szpitalu)lekarz stwierdził,że nie warto go leczyć. Po przewieźeniu na Hematologię w Katowicach wrócili go do życia. Żyje już prawie 4 lata, co prawda w tamtym roku miał nawrót ale żyje. To tak na pocieszenie,że nawet z tragicznych sytuacji są szczęśliwe zakończenia. Zyczę zwycięstwa w tej walce. Pozdrawiam tosinkowa mama
Witaj.Twój blog śledzę od dwóch tygodni (i przyznam się, że zaległości nadrobiłam 1 dnia- w poważaniu mając notatki do egzaminu:P). Miło było Cie usłyszeć. Inne przeżycie. Takie jakby realne. Jedno co po wczorajszym reportażu muszę szczerze wyznać to,to że początkowo myślałam jak większość anonimowych, że Twój syn jest "maminsynkiem", zwykłym Małym-Dorosłym, ale wczoraj to się zmieniło!Jak wczoraj wspomniałam ten mały człowiek mnie wzruszył, dał mi lekcję miłości do ludzi. Jego relacja do ciebie jest po prostu niepojęta.Urzekająca. Pełna ciepła i zrozumienia. Jesteś dla mnie babką z ciekawym, charakterkiem. Niesamowicie mądrą kobietą ze skłaniającym do refleksji sposobem bycia. Gdzie tylko mogę wysyłam informację o Twoim blogu. A niech wszyscy Cię poznają a co?:P Podoba mi się Twoje podejście do syna, relacja z nim. Powiedz babo gdzie się tego nauczyłaś, jak stworzyłaś taką relacje? to jest relacja którą chciałabym mieć w przyszłości ze swoim dzieckiem; Pozdrawiam Cię Chustko słonecznie- tak jak pogoda w Toruniu:*
chuj dupa kwaśne mleko. koment poszedł mi (mea culpa) w pizdu. piszę raz jeszcze :D
Na minus: za dużo cytatów z bloga, ale jak rozumiem takie było zamierzenie autorki, gapa, ona, mogła pociągnąć bardziej osobiście, głębiej. posiłkowała się cytatami. a szkoda. Jaś spieszcza słowa, oduczyć :* Małoważne, wiem.
Na plus: masz ładny, "muzyczny" głos. Bylam zdumiona, że otwarcie mówisz o odejściu. PROSZĘ, NIE TERAZ. w blogu, który jak rozumiem jest autokreacją, często jesteś sarkastyczna (bo inaczej cieżko było by Ci żyć) jest ledwie ślad schyłku. w haiku, ostatnich. Trochę mnie to podłamało, przyznaję.
Skoro 4 godz. rozmowy - pani autorka nie wykorzystała swojej szansy na przekaz innym, którzy szansy osobiście nie będą mieli tfu raczej Ciebie poznać. Trzymaj się ciepło. Ann
było cacy, każdy dostał co chciał dostać jedni wzruszenie inni jeszcze coś , nie którym było potrzebne usłyszenia głosu dżwięków które są obecna w każdym domu a brzmia specyficznie dla każdego z nich , a tak naprawde to cierpłem jak kobitka zaczeła odczytywać fragmenty bloga, mysle sobie no to ładnie zaraz padnie akcja z powrotu młodego od ojca przesiakniętego dymem papierosowym , albo jeszcze jakieś inne chu..... ale naszczęscie miłościwie nam panująca wszechobecna cenzura obyczajowa nie dopuściła do tego aby na Twego bloga zawitały szwadrony radiomaryjców celem sprawdzenia jego zawartości i nie daj Boże wyklęcia lub napisania petycji do najwyższych włądz naszej najaśniejszej w celu jego zamknięcia , co było by wielką strata intelektualną dla zdrowych , chorych i jeszcze niezdiagnozowanych , Trzymaj się kobitko , nie pisze że będzie dobrze bo pobieram nauki z tego co słyszę lub przeczytam , no i się nauczyłem ważnej rzeczy z reportażu więc spróbuję zakonczyć inaczej za 5 lat o tej porze robimy zlot "czytaczy" Twego bloga a ty otwierasz własnoręcznie na tym zlocie beczkę piwa i wypijasz pierwszy kufel ..... a teraz do pracy rozlepiam twego linka po znajomych a oni dalej i dalej i spróbujemy uzbierać tej Twojej kapusty :) żeby ten zlot się odbył jak napisąłem
Wydaje mi sie, ze blog jest troszeczke bardziej optymistyczny w porownaniu z materialem radiowym. Moze wynika to z faktu, ze do audycji wybrali tylko najbardziej jaskrawe fragmenty bloga i najciezsze, konkretne problemy, a moze chodzi o to, ze blog (mimo ze niewatpliwie bardzo osobisty) jest jednak tylko blogiem, a nie konkretna osoba. Jedno mnie tylko zaskoczylo - zawsze myslalam, ze Chustka mowi szybko i jest typem energicznego rozstrzepanca. Co to ludzie moga sobie ubzdurac na podstawie wpisow na blogu. Przyznam sie, ze zazdroszcze Ci sily i determinacji, bo ja czesto zalamuje sie nawet przy codziennych prozaicznych problemach w stylu "paznokiec mi sie zlamal".
Nie zmieniło się moje wyobrażenie o Was. Nie zgadzam się, że powinnaś była rzucić kurwą, żeby spiąć klamrę z blogiem. Co ma piernik do wiatraka? A Jasiek tekstem: "tylko proszę się nie śmiać, bo będę zły" rozwalił mnie na łopatki :D plus: "ja Jej nie lubię, ja Ją kocham". To było super słodkie. Pozdrawiam, Agata P.S. Muszę się wreszcie zalogować, żeby nie być Anonimem :)
Wczoraj słuchałam i ryczałam. Janek ma piękny, jeszcze dziecięcy głosik, a jak przeszłam to ''czaszeczko moja'' to ryknęłam takim szlochem, że az dzieci dziwnie na mnie patrzyły. wiem, ze ci się uda i nie ma innej opcji. Jedyna co mi się podobało to muzyka. Dołująco/dobijająca.
Czytałam poprzedniego Waszego bloga, Chustkę już tylko trochę, później regularnie jak zachorowała moja siostra. Trochę dziwią mnie niektóre komentarze, ale pominę to milczeniem.
Moje przemyślenia:
- głos masz radiowy, dość naturalnie to wyszło (może momentami mniej, ale to na początku); - pisanie z jajem nie wyklucza wrażliwości, którą słychać w programie, a którą można wyczytać między wierszami w blogu - jak się chce; - cytatów nie było za dużo - w końcu to nie audycja wyłącznie dla czytelników bloga; - dzięki temu, że nie Ty je czytałaś nie mieszały się Twoje wypowiedzi dla radia a cytaty z bloga; - dobrze, że potem była dyskusja - chociaż za mało osób z dzwoniących dopuszczono do głosu; - ludzie często zapominają, że zarówno ten blog jak i audycja to tylko jakiś wycinek Twojego życia... to co CHCESZ pokazać, a nie CAŁOŚĆ. To może nie na temat, ale musiałam to napisać.
Jako reporter mogę się czepiać formy i słabego pomysłu narracyjnego, ale wszystko jest nieważne, kiedy się ciebie słucha. Czy to znaczy, że jestes gotowa na bardziej złożony przekaz np. na dokument telewizyjny? Bo z twojej ciekawości, jak to wypadło i zgody, żeby jakaś nieszczęśnica swoim beznadziejnym głosem czytała twoje doskonałe kawałki wynika, że może tak? Jeśli tak - mail znasz. Czekam. Poza tym może chciałabyś pomyśleć o czymś tylko dla Jaśka - jakiś zapis, surowy montaż, fotografię chwili? Napisz, jesli masz ochotę na dokumentację tego, co z tobą teraz. Stawię się szybko. K.
Popieram wcześniejszą opinię, że na blogu Giancarlo jawi się jako bardzo poważny. I okropnie mnie ucieszyło, że jest jeszcze tak fajnie dziecinny. Bo przecież o to chodzi, żeby dzieci pozostały dziećmi. Gratulacje, bo to oznacza, że udaje Wam się jakoś "normalnie" (cokolwiek to słowo oznacza) funkcjonować.
Na blogu nie wyczułam, jak bardzo jesteś... przygotowana? Warte podziwu, ale budzi mój sprzeciw, że przecież nie, że przecież dasz radę.
A ostatni wątek o tym, jak to i "zdrowym", nierakowym czas też ucieka niepostrzeżenie... niby banalne, a tak ignorowane. Edukuj nas częściej, Chustko ;)
Joasiu, jestem pod wrazeniem ciepla i milosci jaka poplynela do moich uszu, nie ma w tym wszystkim ani grama obludy i falszu, jest wielka milosc miedzy wami i sila - synek mimo mlodziutkiego wieku jest wielkim i madrym facetem:) bede Cie czytac nadal i trzymac kciuki i jestem Z Ciebie bardzo dumna Wojownicza Joanno:)))
Tyle by się chciało napisać Joanno. Wrzuciłam linka do radia i do strony z kontem na fb. Walcz Kochana. Walcz bo nie ma innej opcji. I bardzo bym chciała, żeby Twój syn miał mamy aż nadto, żeby już w dorosłym życiu miał Ciebie czasem nawet dość! :*
to nie będzie komentarz może sugestia? Pracowałam jako psycholog na onkologii w szpitalu Kopernika w łodzi - oddział kliniki onkologicznej. Ordynatorem jest profesor Jeziorski, na oddziale specjalizują się w nowotworach brzucha i piersi. Profesor jest klasą samą w sobie, należałoby go klonować - ogromna wiedza i niesamowita komunikacja z pacjentem. Gdyby szukała Pani dodatkowej konsultacji - polecam. Pewnie ma Pani najlepsze i sprawdzone leczenie ale - chociaż tyle mogę zrobić.
Nie zmieniło się w żadnym stopniu moje zdanie o Tobie- mądra, silna, walcząca kobieta. Szczerze Cię podziwiam, Twoja postawa daje mi kopa do działania- w temacie 'carcinomy' muszę się dosłownie dwoić, żeby dopomóc bliskim. Dzięki Tobie wciąż mam siłę. Pozdrawiam
Ja właśnie tak sobie Was wyobrażałam, biorąc oczywiście poprawkę na to, że w radiu była Twoja bardziej ugrzeczniona strona. No i ten reportaż to pewnie tylko płyciutka kropelka tej 4-godzinnej rozmowy, szkoda.
Joasiu, bardzo, bardzo bym chciała, żeby Ci się udało wywalić tego raka.
W reportażu wydajesz się przystępniejsza, łagodniejsza. Jak dla mnie dysonansu nie ma, nie w Tobie, jest w sposobie przedstawienia Ciebie, ale w reportażu to nie Ty siebie przedstawiałaś. Prowadzący program (autorka reportażu też trochę, ale mniej), starał się o płaczliwe wzruszenia, więc próbował z Ciebie zrobić bidulkę z bidniutkim syneczkiem; do tego stopnia, że przekręcał cytaty z Chustki, tak by brzmiały bardziej dramatycznie - to może sprawiać wrażenie olabogajednanoga. Jednak odniosłam wrażenie, że i tak nie udało im się rozmiękczyć Cię na papkę, bo nie wpisujesz się w płaczliwą olabogę. W Jaśku więcej dziecięcości było w reportażu niż na blogu. No i tyla. Fajnie było Cię posłuchać, Jasia też :) Pozdrowienia!
kurna w końcu się przyjaźnię z kimś sławnym ;) no to chujaski ;) nie wstydzisz się buraków z twojego bliskiego otoczenia? :) a studiu to było perdolenie o problemie :)
Witaj Joanno, wcześniej wiedziałam o Twoim blogu, ale przyznaję się szczerze, że nie czytałam. Ale po dzisiejszej audycji pewnie będę tu częściej. Bardzo mnie poruszyła ta audycja. Ja jestem chora (OBS, od 3 lat) i sama siebie nie wzruszam. Ale gdy słucham opowieści innych ludzi, to się wzruszam. Gdy słucham, bądź czytam podobne opowieści, dochodzę do wniosku, że wielu ludzi po diagnozie rak (lub szerzej patrząc: ludzie, którzy otarli się o śmierć) przechodzą podobne metamorfozy. Intensywniejsze, bardziej świadome życie. Przewartościowanie tego życia. Życie bardziej uważne. Ogromna umiejętność wykorzystywania danego czasu.
I jeszcze jedna ważna uwaga. Też nienawidzę, gdy ktoś mnie na siłę pociesza. Mówi: "będzie dobrze", "bądź dzielna", "trzymaj się". Wtedy też czuję się niezrozumiała i jakoś tak 'samotniej'.
Masz niesamowicie piękny, ciepły i delikatny głos. Nie pomyślałabym że tym anielskim głosem potrafisz zakląć. Na blogu jesteś chyba bardziej zbuntowana natomiast w reportażu byłaś niesamowicie ciepłą kobietą. Podziwiam Cię jak cudowną jesteś Mamą, mądrą i czułą. Gratuluję. Jaś genialny, ale Twoje z nim rozmowy tak właśnie skutkują, masz niesamowicie mądre, czułe i prawidziwe dziecko.
Droga Joasiu, ogromnie dziekuje za Twojego bloga. Nie chce, zeby moje slowa wypadly banalnie, ale Ty jestes calkowicie niebanalna:-) Czytam Twojego bloga od paru miesiecey i codziennie Ciebie czytam. Bylam ostatnio na wakacjach bez dostepu do sieci i z niecierpliwoscia czekalam chwili gdy dorwe sie do Chustki! Audycja, ktorej dzis wysluchalam, nie jest ani dysonansem ani potwierdzeniem, tylko uzupelnieniem. Jestem pod wrazeniem spokoju jakim emanujesz... Sciskam bardzo mocno i przeylam mnostwo pozytywnej energii dla calej Waszej Rodziny.
Jezu, no jak można napisać "Jaś spieszcza słowa, oduczyć"??? Ludzie... Bo co? Bo gejem zostanie (i jeszcze tym kogoś zarazi!), wąs mu nie wyrośnie, będzie węższy w klacie niż w biodrach? Bo nie urośnie? Oduczaj sobie swoje dziecko, Ann z 18.59). Ależ się wnerwiłam.
"Ja jej nie lubię, ja ją kocham" - nic chyba piekniejszego matka nie może usłyszeć od dziecka... Podziwiam moje poprzedniczki za dobór słów - ja nie potrafię... Reportaż rozłożył mnie na łopatki... Serce pęka... Ucałuj proszę synka. Słodkich snów dla Was obojga.
a teraz ja napiszę, co sądzę o reportażu. jestem zachwycona, że z czterech godzin gadania o tysiącu spraw, można stworzyć tak spójny materiał. spodziewałam się jednak innego wydźwięku reportażu - o wiele, o wiele poważniejszego, smutniejszego.
jeśli chodzi o Jana Karola... Giancarlo rozmawiał z nami w sumie tylko kilka chwil. głównie migał się od odrabiania lekcji, jadł czipsy i usiłował zabrać Pani Hannie mikrofon. jest to jednak facet, który jest bardzo medialny ;)
konfrontacja Waszych wyobrażeń o mnie jest odrębnym tematem. znakomita większość Was zna mnie tylko z bloga. reportaż stanowi namiastkę rzeczywistego kontaktu, ale bez wątpienia ukazuje mnie fragmentarycznie. reasumując: na blogu jestem sobą. ale w reportażu - też.
i dziękuję Wam za wysłuchanie reportażu. miło mi bardzo z tego powodu. jeszcze raz - dziękuję.
Asiu, zaraz po odsłuchaniu byłam w takich emocjach, że właściwie cały dzień nie mogłam się pozbierać i moje myśli zajęłaś niepodzielnie. Nie tylko Ty, ale i Jasiek.Nie ma dla mnie nic ważniejszego ponad dzieci, ich szczęście, bądź jego brak, relacje z nimi.Jasiek zawładnął sercem każdego, kto go usłyszał, jestem tego pewna.Nie będę więcej cytować, każdy kto go usłyszał w reportażu, ten wie jakie słowa zapadną nam w naszych sercach.To niezwykłe, jak on stara się Cię chronić, bronić, roztacza swoimi malutkimi dłońmi i wielkim sercem otulinę utkaną z miłości. Asiu, kazdy obdarzony sercem i rozumem wyczuł Twój smutek, wyczuł powagę sytuacji, bo my już Cię znamy.Nie musiało być bardziej smutno i poważnie, bo było.Z bloga znamy Cię taką bardziej wojowniczą;), w reportażu usłyszeliśmy mądrą, łagodną matkę, która boi się o swoje ukochane dziecko. W moim odczuciu zawsze taka byłaś, więc tylko potwierdziło się to, co i tak czytałam między wersami.Powiem też, że bardzo mnie cieszy, gdy widzę ile miłych i życzliwych ludzi tu Cię odwiedza i wspiera, ale to Twoja zasługa Asiu, bo wyzwalasz w ludziach wiele pozytywnych emocji, zmuszasz do refleksji, uczysz jak żyć i jak walczyć z przeciwnościami, z rzeczywistością, z kołtuńską obyczajowością.Jesteś Asiu Bardzo Ważną Osobą (takim VIPem ;))dla mnie, jestem z Tobą każdego dnia, jak nie mogę tu wejść, to i tak siedzisz w mojej głowie:)Ucałuj Jaśka, bo zasługuje na to jak żaden inny facet na ziemi:)))
Ja w zupełnie innej sprawie. Poniekąd. Nominowałam Cię do nagrody blogowej, przyznawanej przez innych blogerów. To taki rodzaj łańcuszka, ale jego zasadą jest, iż nalezy poinformowac bebeficjenta, co niniejszym czynię. Będzie mi bardzo miło, jesli do mnie zajrzysz: http://www.nifka.blog.interia.pl/ Pozdrawiam
tak super postępujesz z synem, ja mam córkę w wieku 6 lat, zaczęła pierwszą klasę. 15 minut robimy jeden szlaczek... do tego cholerka grozi mi poród przedwczesny, i muszę leżeć, więc ogarniam siedząco- leżąc sytuację. nerwy mam straszne, często na nią krzyczę, za bałagan, za roztargnienie. skąd umiesz tak pięknie i dobrze postępować z dzieckiem
Chustko, tym reportażem i swoim blogiem zdyskredytowałaś znakomitą większość wypocin w blogosferze . Mam na myśli blogi malkontentów, rozkapryszonych nimf wodnych , mazgajów , blablaczy o niczym chwalipięt , i innych cudaków . Piszą , żeby pisać . Puknijcie się w czółka ! Ty piszesz o różnych sprawach, ale w istocie poruszasz rzeczy super ważne , wszystko jest na swoim miejscu . Kurczaki, dzięki że jesteś!:)
Dokładnie taką sobie Ciebie wyobrażałam, ciepłą, kochającą, stawnowczą babkę. Moja wizja Ciebie z bloga pokrywa się z tym co usłyszałam w reportażu. Gdybyś w reportażu k.... rzuciła wszyscy uznaliby Cię za wariatkę :)
W ciekawy sposób Pani Reporterka czytała słowo: Niemąż. Jak dla mnie to jedno słowo, a ona rozkładała na nie-mąż zupełnie inaczej akcentując. Taka błahostka ale zwróciło to moją uwagę.
Po reportażu zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji w jakiej się znalazłaś. Czytając blog podchodziłam do tego bardziej 'fikcyjnie' - o ile w ogóle można totak określić,po reportażu 'wszystko' stało się bardziej namacalne i prawdziwe.
A jak tam puszczanie latawców? Robicie to jeszcze :) Pamiętam dawne posty o puszczaniu latawców, moje ulubione.
Witam Serdecznie. Przypadkiem trafiłam na twojego bloga. Widze ze walczysz z choroba. Moj tato przeszedl operacje usuniecia zoladka w styczniu 2010 roku teraz ma przezuty i nowe problemy z trawieniem. Szukam pomocy u kazdego jezeli moglabys ze mna porozmawiac prosze o kontakt meilowy klemanowicz@interia.pl Bede bardzo wdzieczna.
Szacun za mądrość:) Świetnie Cię rozumem. Bardzo mi sie podobało stwierdzenie że "tyle religi nie moze się mylić" Tam napewno cos jest i nie zostawisz małego samego. Mam uczucie że mój tata jest przymnie w każdym momencie:) A jak mój synek się uśmiecha widze uśmiech taty. Sprawiłaś że śmierć jest czymś normalnym. Super Mój tata odszedł nie mówiąc że odchodzi i straciliśmy cenny czas teraz chwytam każdą chwilę. Powodzenia i dużej ilości cudownych wspólnych momentów:)
Asik wróciłam :* Odsłuchałam, posłuchałam, słucham raz jeszcze , odtwarzam, ryczę, uśmiecham się, ... Zgadzam się z kims tam-wokół wszystkich blogów Twój i Twoje zycie nie jest rozkapryszonym, płaczliwym monologiem, jakich pełno wokół (lub zastanawianie się nad sensem życia w bezsensowny sposób) zdrowi czerpią od Ciebie energię do życia, Jesteś Mądrą Kobitą i cieszę się , że Cię poznałam. Syna masz mądrego. I jesteś autentyczna. I prawdziwa. I co jeszcze-zdrowy nigdy nie zrozumie , co przechodzisz. Całuję mocno :* Ksena
Aśka... przepraszam, że tak się spoufalam, ale jestem Twoją imienniczką. Czytam Twojego bloga już od kilku miesięcy - w lipcu zeszłego roku odeszła moja mama. Miała wznowę po raku odbytnicy. Nie dała rady udżwignąć leczenia pomimo, iż pierwsze rokowania były bardzo optymistyczne. Odeszła dokładnie 2 miesiące przed drugimi urodzinami swojej ukochanej i jedynej wnuczki, mojej córki. Kiedy odeszła, czytam wiele blogów osób zmagających się z rakiem. Nie wiem, czemu, ale mam taką potrzebę. Chyba pomaga mi to walczyć z wyrzutami sumienia, z którymi się zmagam - mama była dla mnie osobą najważniejszą w życiu, najbliższą, najbardziej zaufaną... Bardzo mi jej brak i nie mogę sobie darować, że chyba za mało ją wspierałam "słowem", za mało mówiłam, jak bardzo jest potrzebna i że ma dla kogo żyć. Wydawało mi się, że ona przecież to wie. Unikaliśmy rozmów o chorobie, żeby skupić się na innych, bardziej pozytywnych sprawach. Ale dość o mnie - podziwiam Cię, za to jakie masz relacje z synem, za tą właśnie szczerość w Waszych relacjach i nie unikanie tego tematu. Ja nie miałam tyle odwagi względem mamy. Trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno i nie dopuszczam myśli, że nie pokonasz tego raczyska. Bądź silna i dzielna, bo swoją postawą pomagasz nie tylko sobie, ale też innym.
Doradzasz pięknie w kwesti sukienki i dodatków na innym blogu, to ja też chcę porady. Jakie rajstopy do czarnej sukienki i czarnych butów? Będzie też pomarańczowy, duży szal. Brąz? Jasny? Ciemny? Szare? Grafit? Pomóż proszę, bo czuję, że potrafisz.
Pani Joanno odpowiadając na Pani pytanie- właśnie tak sobie Panią wyobrażałam- inteligenta, rzeczowa :) Wzruszyłam się niezmiernie słuchając tego reportażu. Wiem, co to znaczy aura nowotworu- moja mama go miała, teraz tata ( rak żołądka) i domyślam się, że jest to trudne. Jestem pełna podziwu i szacunku do Pani postawy. Daje do myślenia, stawia na nogi. Ja czasami "rozpaczam" nad swoim losem ( brak dzieci, brak mamy, choroba taty) i w tym umizgiwaniu się zapominam, że trzeba żyć...WSTAJĘ W TAKIM RAZIE, BIORĘ GŁĘBOKI ODDECH I IDĘ ŻYĆ! Uściski dla SYNKA. Jest cudowny!!!. Chciałabym mieć takiego Synka :) Pani Joanno, z całego serca życzę Pani żeby BOSKI ŚLEPY PRZYPADEK pozwolił Pani przytulić swoje wnuczęta :) Pozdrawiam
Pani Joanno odpowiadając na Pani pytanie- właśnie tak sobie Panią wyobrażałam- inteligenta, rzeczowa :) Wzruszyłam się niezmiernie słuchając tego reportażu. Wiem, co to znaczy aura nowotworu- moja mama go miała, teraz tata ( rak żołądka) i domyślam się, że jest to trudne. Jestem pełna podziwu i szacunku do Pani postawy. Daje do myślenia, stawia na nogi. Ja czasami "rozpaczam" nad swoim losem ( brak dzieci, brak mamy, choroba taty) i w tym umizgiwaniu się zapominam, że trzeba żyć...WSTAJĘ W TAKIM RAZIE, BIORĘ GŁĘBOKI ODDECH I IDĘ ŻYĆ! Uściski dla SYNKA. Jest cudowny!!!. Chciałabym mieć takiego Synka :) Pani Joanno, z całego serca życzę Pani żeby BOSKI ŚLEPY PRZYPADEK pozwolił Pani przytulić swoje wnuczęta :) Pozdrawiam
Wiesz Joanno nasuwa mi sie jedna mysl po tym reportarzu. Czy nie za bardzo i za szybko Twoj syn musial dorosnac poprzez Twoja chorobe. To nie jest kwestia klamania ale zwyczajnie chronienia malego chlopczyka przed tym co postawilo na waszej drodze zycie. Co z tego, ze jest dzielny i madry ale czy nie za szybko zostal zmuszony do bycia az tak duzy i madry. Ja opiekowalam sie Mama chora na raka i wiem jak bardzo dlugo musialam walczyc ze soba zeby zobaczyc Ja bez peruki. W koncu to sie stalo ale wiem jak ciezkie to bylo dla mnie a mialam 38 lat. Nie opiekowanie sie, walka z wymiotami i naprzemian biegunka i zatwardzeniem ale z tym, ze moja Mama tak bardzo sie zmienila. Czy naprawde Twoj syn musi byc az tak dorosly. Przeciez to moze byc smutek ktory pozostanie Mu na cale zycie. Nie jestem psychologiem ale po wysluchaniu tego reportazu mialam ochote powiedziec ja wiem ze jestes chora i jest Ci ciezko ale czy naprawde Twoj sym musi az tak bardzo chorowac z Toba. Moze sie myle ...przepraszam...
Są ludzie, zwykli, wybitni, wielcy... Ty i Twoi bliscy wykraczacie zdecydowanie poza skalę. Dobrze, że tu trafiłam, bo dzięki Tobie uczę się weryfikować, co dla mnie naprawdę ważne. Posyłam Wam- dorosłym - wirtualny kuksaniec, a Jaśkowi - maminemu otulaczowi - uściski. Reniferowa
Wysłuchałam. Podobało mi się, nie wiem tylko, dlaczego prowadzący audycję pan mówił takim tonem, jakby już miał w ręku wejściówkę na Twój pogrzeb. Czasem zdaje mi się, że wszyscy zapominamy o tym, że jeszcze nie urodził się taki człowiek, który by nie umarł i że nie istnieje człowiek, obojętnie, zdrowy czy chory, który potrafiłby przewidzieć kiedy to się stanie. Wszyscy jak jeden ludź w każdej chwili zbliżamy się do śmierci, umieramy codziennie po trochu, tyle, że niestety z reguły nieświadomie, tracąc mnóstwo czasu na rzeczy nieistotne, tak, jakbyśmy mieli przed sobą wieczność. Twój blog i audycja nie budzą we mnie smutku, (choć oczywiście wolałabym, żebyś nie cierpiała) bo, jak dla mnie, nie mówią o tym, jak chorować, czy jak umierać, ale jak żyć, ciesząc się z każdego dnia, nie marnując czasu na narzekania, kłótnie czy wypisywanie głupich komentarzy w internecie.
w lipcu pożegnałam moją mamę... walczyła w strefie cienia przez 2,5 roku. Nie zdecydowała się na operację we wczesnym stadium, nie chciała, aby ją krojono, bo miała zakodowaną taką świadomość,że to i tak jej nie uleczy. Oddała się natomiast medycynie niekonwencjonalnej, głodówkom, urynoterapii. Patrzyliśmy wszyscy na tę walkę i już, już prawie byliśmy pewni,że wygrana jest blisko. Niestety po 2 latach choroba objęła mackami okrutnymi moją mateczkę:( ASIU, NIGDY NIE TRAĆ NADZIEI! NIGDY. ZWŁASZCZA,ŻE DZIELNA Z CIEBIE BABKA. PODDAŁAŚ SIĘ W PORĘ OPERACJI, WALCZYSZ Z TYM GÓWNEM CHEMIĄ. TO MUSI ZADZIAŁAĆ. Czy mama żyłaby gdyby poddała się wtedy na początku operacji? Być może... Choroba została zdiagnozowana przypadkowo, we wczesnym stadium, ale pokonanie oporu pacjenta jest często dołujące.
Asiu, taki mały dysonans... Inna babka na blogu-pełna werwy i wkurwienia na jegomościa raka; w reportażu oaza spokoju-wiadomo magia radia. Poza tym zawsze wiedziałam,ze jesteś ponad poziomy!!! Intelektualnie nie do podrobienia. Sciskam mocno! Marta
Dla mnie reportaż i blog są spójne... Zdaję sobie sprawę, że na blogu ujawniasz część siebie, ale nie jest ona w żadnej mierze w konflikcie z reportażem! I ponownie proszę o link do poprzedniego bloga, bo mimo poszukiwań, nie trafiłam na odniesienie na blogu!
Joanno klasa! Program bardzo mnie nie przygnębił (poza oczywistym empatycznym aspektem tematu), wręcz przeciwnie, byłam pod niesamowitym wrażeniem Twojej osoby, mądrości i syna. Wychowałaś świetnego człowieka. Sama jesteś świetnym człowiekiem. Kasia
sluchalam pieklam ciasto ze sliwkami i ryczalam jak ten bobr ale moze to hormony mi skacza i dlatego sie wzruszam sama juz nie wiem;
no i czulam sie bardzo malutka im dluzej sluchalam, tym wyrazniej do mnie docieralo, ze nic nie wiem o zyciu, chorowaniu, umieraniu, byciu dzielnym, dobrym, madrym
w reportazu nie bylo Niemeza-Meza wiec obraz jest niepelny trudno miec tez wyobrazenie o osobie i jej zyciu czytajac to co pisze lub sluchajac 20 minut reportazu; zawsze to tylko fragment moje odczucia sa takie: nadal Cie lubie :*
Asia, Ty i synek wypadliście ok. Masz medialny głos ( cokolwiek to znaczy ). Nie podobała mi się reszta uczestników audycji. Nie zawiodłaś mnie, wiedziałam, że jesteś w porządku. Zaskoczyła mnie jedna informacja, że nie zawsze chcesz słyszeć, że będzie dobrze. Ok, ja to rozumiem. Ale jeżeli ja tak uważam, że będzie dobrze, bo takie mam przeświadczenie to co ? Mam skłamać, że może nie być dobrze, że może jednak być gorzej, żeby rozmówcy było lepiej?? aśka
super, gites ale prowadzacemu dyskusje bym wpierdolila za poziom, brak przygotowania merytorycznego i emocjonalnego opanowania. Dzieciuch. Do tego o przepitym i przepalonym glosie.
Ksena napisała, ze zdrowy nie zrozumie... racja. Ja też zmagam się z chorobą. Inną... czy lepszą, czy gorszą - nie wiem... trudno klasyfikować. Inną. Wyżarła mi ta menda część duszy. Patrzę w lustro i nie widzę już tej dziewczyny sprzed roku:( I to kurnia też mnie dołuje. Czasem się poskarże... i nie słyszę "kocham" tylko "każdy ma to, na co zasłużył"... Zdrowy tak mówi:( Może zasłużyłam ale w pokoju obok śpi taki maleńtas i ja muszę wstawać z łóżka. Cieszę się każdym dniem z nim, boję się... Wstaję...I Aśka wstaję! Wstaję, bo Ty wstajesz. Mobilizujesz mnie do walki. Reportaż super. Masz piękny, ciepły głos. I w tym wszystkim taka bliska, domowa jesteś! I będziesz. Ja też będę. sisi
Chustka, mowisz, ze glupie to, gdy ludzie Cie pocieszaja, ze bedziesz zdrowa. Moze i tak, ale co w takich chwilach sie mowi? Ja tez mam znajoma, z ktora nie wiem, jak rozmawiac, bo jest chora na raka i to w bardzo, bardzo zaawansowanym stadium. Mam jej powiedziec, ze jej choroba nie ma happy endu? Cuda sie przeciez zdarzaja, sama o tym wiem. Pomagam jak moge, zalatwiam wizyty w klinice niemieckiej, robie tlumaczenia papierow med, ale wole to regulowac z jej mezem. Kurde, nie mam doswiadczenia z takimi chorobami, co ja moge tej biednej kobiecie powiedziec? Juz raz walnelam gafe i wygadalam sie o jej fatalnych wynikach, bedac przekonana, ze ona o tym wie. Nie wiedziala ... Ryczalam potem kilka dni i dlugo nie mialam odwagi sie do niej zglosic. Myslalam o niej czesto, ale sie nie zglaszalam, czekalam, az oni zadzwonia. No glupio wyszlo. Dlatego zrozum tez troche ludzi, ktorzy sie boja, ze jak cos palna - tak jak ja to zrobilam - to na calego.
A reportaz? Sprawiasz wrazenie spokojnej, zrownowazonej mamy. Ale tez nie oszukujmy sie :) , przy takim grzecznym synku to nie jest taka trudna rzecz :)) Musialabys P poznac mojego Jasia :)) Myslalam, ze go dzis rozszarpie, a on ma dopiero 3,5 roku :( Patrycja
Patrycja> ja zaliczam do głupich palnięć (jak to Ty nazwałaś) właśnie to będzie dobrze. od razu mam kilka skojarzeń: - hipokryzja - tumiwisizm - brak empatii - zlew - głupota
Droga Joanno, poczytuje Twoja "chustke" namietnie od kilku tygodni. Jestem zdrowa 30 letnia kobieta (przynajmniej nie jest mi swiadome, abym jakiekolwiek choroby miala, no moze z wyjatkiem lekko powichrowanej psychiki;-), ale nie mam tez tak czestego dla ludzi w moim wieku subiektywnego poczucia niesmiertelnosci i wiem, ze przemijam ;-) Rozumiem, jak bardzo wk..wiaja Cie teksty typu: "bedzie dobrze, musiz zyc dla Twojego syna!". To takie durnowate! Jakbys Ty nie wiedziala, ze syn Cie potrzebuje i mogla po prostu zebrac sie w sobie i ...na zawolanie wyzdrowiec! Ktos napisal, czy oby Twoj syn nie musial za szybko wydoroslec przy Twojej chorobie i czy oby go to wszystko nie zasmuca zbytnio. Jezu! Przeciez dzieci to nie sa jakies uposledzone istoty i widza i czuja wszystko, wiec jak mozna cokolwiek ukrywac? Ewa
Czytam i czytam i nie moge sie doczytac i bez obrazy : czemu my kobiety a wy oceniajace audycje jestescie tak malo otwarte , tak szybko oceniacie i zazwyczaj zle. Mnie sie podobalo,prowadzac takiego bloga tez bym sie tak zachowala na audycji,a blog musi mniec to cos a Chustki ma i chwala jej za to ze taki blog tworzy . Mysle ze Wy kobiety oceniajace nie potrafilybyscie podejsc do choroby w taki sposb jak Asia!! wiec tu nie ma czego nie rozumiec Mnie sie podobalo i to bardzo !! Madzik
Joanno masz niezwykły dar przyciągania i lekkość pisania;)i....teraz już wiem- mówienia o rzeczach zwykłych ale i niezwykłych,prostych i złożonych....masz rozum i jaja;)niech dobre anioły mają cię-was w opiece nie daj się i ...może przez to kolejne trudne doświadczenie...otwórz swe serce na NIEBIESKIEGO ,który naprawdę czyni cuda....niepojęte ale dla mnie prawdziwe...Aśka ja zachorowałam w grudniu 2008 na raka żołądka G3 z nienajlepszymi rokowaniami... żołądek wycięli mi całkowicie z czymś paskudnym na jajniku 23 grudnia i.....poddali chemii,która została przerwana bo by mnie zabiła....ale ŻYJĘ :):):):)a żyję bo mnóstwo ludzi-moich aniołów się za mnie modliło....a teraz i ja się modlę i DZIĘKUJĘ całym sercem BOGU za łaskę NOWEGO CUDOWNEGO ŻYCIA,w którym teraz stokroć bardziej cieszę się wszystkim tym co tu i teraz....mam wspaniałego męża,którego wcześniej nie doceniałam ,a który w czasie choroby opiekował się mną jak nikt na świecie....mam cudowne dzieci 10letnią Marysię i 15letniego Wojtka,którzy od samego początku wiedzieli o mojej chorobie i pomagali mi jak tylko potrafili....niezwykły to był widok jak wytrwale dzień po dniu klękali i modlili się ot tak prosto z serca....o siły dla mnie.....ja wtedy nie potrafiłam się modlić...byłam żywym trupem...ale teraz wiem ...to jest DROGA ,która wiedzie do życia pełnego pokoju wewnętrznego,co by się nie działo.... jest różnie ale jestem szczęśliwa ....trzymaj się Joanno:)z modlitwą....mrufff...ka
Mój junior choć już to V klasa, rany jak ten czas pędzi, w zakresie szkoły od samego początku, włącznie z przedszkolem wybrał minimalistyczny sposób przekazu informacji o tym jak było w szkole - "dobrze" - maksimum treści przy użyciu minimum słów. Czasem rozgaduje się jak ma zasypiać by rozciągnąć czas - czy Wasze pociechy też mają tę zdolność rozciągania czasoprzestrzeni? :D No a jak już gada to tylko żona jest w stanie utrzymać skupienie na treści.
Dla mnie blog i reportaż to absolutna jednia (nie mylić z "jezdnia")! :)
Chustka robi się 3D. :)
Blogowe kurwy, chuje i abstrachuje są przecież naskórkiem. Raz po raz otwierają się pory, chlust na zewnątrz i chwała Bogu, bo dość syfu jest w środku i trzeba się oczyścić raz po raz. Dysonasu nie mam żadnego w stylu "na blogu z werwą, a w reportażu delikatnie". Cieszę się niezmiernie, że zobaczyłam cię w kolejnym wymiarze. Masz mądre, dobre serce, dziewczyno, i żyjesz z całych sił!
No to ja walę szczerze. Mi się nie podobało. Mnie też się nie podobało :)
OdpowiedzUsuńNiczego nowego co czytelnik juz przeczytał to słuchacz się nie dowiedział :) Same cytaty z bloga.
No i w zasadzie nie wiem która Ty jesteś prawdziwa. Ta z bloga czy ta z audycji? :)
Osobiście wolę blog na którym jawisz się jako baba z jajami :) A w tej audycji jakaś taka ciuciuruciu :)
Niemniej jednak - jaka byś nie była - trzymamkciuki aby przypadek, ślepy los, cud czy co tam innego skierowało swój paluch w Twoją stronę. Zdrowiej i to już!
Ewa.
Wiesz, ja nie czuję u Ciebie fikcji na blogu, czemu mam mieć więc dysonans? Giancarlo jest niesamowicie dzielny (a jednocześnie uroczo dziecięcy).
OdpowiedzUsuńWitaj, Zmieniło się wyobrażenie o Twoim głosie. Nie spodziewałam się takiej ciepłej barwy, łagodnego tonu. Piękny głos, mądra kobieta. Super wypadł Jasiu, szczególnie z tymi nóżkami i rączkami owijającymi się wokół mamy. Gratuluję rodzinki. Zazdroszczę swobody wypowiadania się. Pozdrawiam Graża
OdpowiedzUsuńEwa> trudno żebym w reportażu kurwami miotała jak woźnica do narowistego konia.
OdpowiedzUsuńZuzanka> właśnie o to mi chodzi. czy jest spójnie, czy jest dysonans.
Czuje się, że intelektualnie odstajesz od reszty bydła. Nic dziwnego, że ze mną nikt nie chce reportażu robić, a z Tobą - tak.
OdpowiedzUsuńNajchętniej słuchałbym Cię w odcinkach, co wtoreczek. Takie małe "Jeziorany" o raku, a co.
Mi się podobało i to bardzo. Dziękuję za to,że jesteś i jaka jesteś.
OdpowiedzUsuńA Twój głos idealnie mi pasował do Ciebie takiej jaką Cię znam z bloga:)
Teksty Jasia - bezcenne.
G. to fenomenalny facecik!
OdpowiedzUsuńWszystko inne - głęboki rispekt...
Buziaken,
asia
Ja troszkę tak, jak Ewa odczułam;) Jednak reportaż w Jedynce wymaga tak ciut ą ę. Pozdr.
OdpowiedzUsuńWypadłaś świetnie :) Synek poza konkurencją! :)
OdpowiedzUsuńJedyne,co mnie ruszyło,to zwrot dr onkolog,że "...osoby,które powoli odchodzą..." Co to ma być?? Z Wami MUSI być inaczej!!!
Sylwia
Sylwia> pan onkolog też powoli odchodzi :D
OdpowiedzUsuńtylko nie ma wyczucia, że tak jest :]
:) pewnie że sie podobało:)
OdpowiedzUsuńNie sądziłam że Jasiek jest tak bardzo bezpośredni i dojrzały. Inaczej czytać cytowane przez Ciebie dialogi, a inaczej słyszeć Małego 'na zywo".
Ty masz tyle radości w głosie. Kurcze, niesamowite. Dojrzała, świadoma, radosna kobieta.
Musze to też napisać: POGODZONA.
tO WIELKA SZTUKA...
Fajnie usłyszeć na zywo cytaty z Twojego bloga!!!!!
Super!!!!
Naturalnie, normalnie:)
Extra:)
Całuski:****
Sylwia_sw
Ja już nie chciałam komentować państwa lekarzy. Z tą ich radiową delikatnością, że och, oni muszą, bo przecież dla bliskich za ciężko. OJP, szkoda nie słyszał tego pan doktor ze szpitala, w którym umarł mój dziadek i który radośnie rzucił "Proszę przekazać to reszcie rodziny", zawinął się i wyszedł. Dzieckiem nie byłam (miałam 20 lat chyba), ale i tak.
OdpowiedzUsuńTak jak już pisałam w poprzednim komentarzu - urealniłaś mi się. człowiek już tak ma,że gdy nie zobaczy (usłyszy) trudno mu uwierzyć. czytając twojego bloga prawie codziennie od ok 9 miesięcy staliście się dla mnie opowieścią - tak się do was przyzwyczaiłam i stało się dla mnie to tak normalne, że zatraciłam realność w tym wszystkim. czy jest dysonans - w reportażu byłaś delikatna - może to za sprawą twojego delikatnego głosu? w blogu wydajesz mi się bardziej szorstka, stanowcza, zdecydowana, silna..
OdpowiedzUsuńtak jak już ktoś tu napisał - tak naprawdę nie wiemy co czeka na nas za rogiem - czy jesteśmy chorzy czy dopiero będziemy - cieszmy się z tych małych rzeczy, drobiazgów i wspólnych chwil - nie zatruwajmy sobie życia nawzajem - szkoda na to czasu..
pozdrawiam.
ps. sama mam 6 letniego synka - łobuzy w tym wieku są niesamowite..
Czytam twojego bloga od dawna. Moje wyobrażenie o Tobie było trafione. Wiem ze swobodniej jest pisac niz wypowiadac sie w wywiadzie ale postawa w radiu nie wyklucza baby z jajem - to sie czuje. Powaliła mnie Twoja swiadomosc sytuacji i pogodzenie sie z nia. Tego az tak nie wyczułam czytajac bloga. Szacun....swietny intelekt...masz potencjał do robienia wielkich rzeczy. jestem z Wami
OdpowiedzUsuńTy to jesteś Mądra Kobieta... :) W ogóle na to nie wpadłam,że powolne odchodzenie dotyczy nas wszystkich :D Gamoń ze mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Sylwia
Coś chyba znika,znaczy komentarz :o!Więc krótko:na nie.Co Ty,Joanno,z wilczycy w pomrukującą krowę się zamieniasz?Chyba trzeba zwalić na medialną otoczkę to spotkanie z Tobą,że mikrofon,że w sumie sytuacja nienaturalna,nie mówiąc o nijakiej interpretacji czytanych postów, etc.Ale Jasiek naturalny,kochający bardzo.Gdzieś słyszałam,że człowiek ma trzy twarze:tę,którą ma,którą pokazuje i którą myśli,że posiada.Zostaję na blogu /a jeśli tamten komentarz jednak się znajdzie -znak rozpoznawczy ta sentencja-to tego Joanno nie wklepuj/.Zresztą, pomoderuj sobie wedle chęci - szalom!
OdpowiedzUsuńAsiu, walczysz, ile sił i za to Cię bardzo szanuję. A za umiejętność mówienia o tym, co tu i teraz, ale i o tym, co potem, kiedyś...podziwiam z całego serca. Dajesz swojemu synkowi wielką mądrość i prawdę...i za to chylę czoło.
OdpowiedzUsuńAudycja oddała moje wyobrażenie o Was które miałam na podstawie bloga, ni mniej ni więcej. Wszystko to co było wiedziałam i Twój głos Joasiu wyobrażałam sobie podobnie. Giancarlo również wypadł podobnie ze swoimi wypowiedziami. TY jesteś mądrą kobietą a Giancarlo, wychowywany przez Ciebie wspaniałym wrażliwym dzieckiem które owija się wokół Ciebie by Cie ogrzać. To było wzruszające. Czy mi się podobało? NIE! Wolałabym taką audycję z Tobą i z synkiem ale przy innej okazji i wtedy byłam radością, nie smutkiem.Mogłabym dyskutować jeszcze o samych lekarzach i ich odbarczaniu gdy walą pacjentom prawdę, nie dając cienia nadziei i tu mam do nich wiele żalu bo często sama nie znajduję w nich ludzi. Nie znoszę owijania w bawełnę, ale nikt nie ma prawa zabierać ludziom nadziei i nikt nie ma prawa ich straszyć!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak sobie Ciebie wyobrażam :)
OdpowiedzUsuńA Jaś? Tak naprawę to sciskalo mi się serce, kiedy o Was opowiadał (mam synka w tym samym wieku) - cudny, smutny, mądry chłopczyk. No ale wybrał sobie Ciebie na mamę na pewno nieprzypadkowo :)
masz bardzo przyjemny tembr głosu, taki, jakiego się spodziewałam, pasuje do Ciebie. Twój syn na żywo jest tak samo świetny jak w opisach i cytatach na blogu...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
anonimowa Kasia (bo mi się nie chce kolejnego konta zakładać)
Normalnie WAS KOCHAM!!! ten perlisty śmiech... Joanno, zazdroszczę wszystkim, którzy znają Cię w realu.
OdpowiedzUsuńDla każdego, kto nie zna Twojego bloga - myślę, że bardzo fajnie opowiedziana historia. Dla mnie - wiernej czytelniczki - wzruszające spotkanie z Waszą Rodzinką ;-))).
Ciągle z Wami - Aneta
Dla mnie Joasiu masz jedną i tą sama twarz zarówno w reportażu jak i na blogu. Jesteś wspaniała kobietę i zdania raczej nie zmienię.
OdpowiedzUsuńAśku, ja posłucham dopiero dziś z netu. Moje dziecię 15 miesięcy absorbuje mój wieczorny czas. Ale apriori wiem, że dla mnie Jesteście mądrzy, ciepli, empatyczni, wyjątkowi, dzielni i ponad, po prostu ponad. Mam nadzieję, że ponad osąd w/w onkologa też. Audycja radiowa ma swóje wymagania, więc oczywiste, że z z prawdziwą krwistością postaci w niej występujących ma niewiele wspólnego. A sens na pewno się nie zagubił, ani nie stracił na swej sile. Niezmiennie wierzę w lepsze. Magda.
OdpowiedzUsuńWczoraj słuchając pierwszy raz przeszkadzał mi ten podkład.
OdpowiedzUsuńwydawało mi się, że Autorka chce udramatyzować coś, czego nie trzeba dramatyzować dodatkowo muzyką.
Dziś przesłuchałam też.
już mi to nie przeszkadzało.
do meritum.
wyobrażałam sobie inaczej Twój głos. myślałam, że jest bardziej pyskaty, zadziorny.
Syn jest bardziej dzieckiem niż dorosłym.
nie wiem dlaczego nadawałam Mu więcej cech intelektualisty.
przez tego bloga!
Twoje wizerunki z bloga i z radia jakoś się pokryły. Człowiek zmienia się w zależności od tego z kim rozmawia, w zależności od tematu, nastroju, okoliczności. W końcu nie da się mieć bez przerwy tej samej miny.
Sama opowieść była ciepła i ważna.
Nie rozminęło mi sie wyobrażenie z prawie rzeczywistością. Nic a nic. Tylko Twój głoś - myslałam, że jest inny. I nie umiem tej inności wytłumaczyc. Jest taki dostojny, poważny, a myslałam, ze taki bardziej "trzpiotkowaty" ;-)
OdpowiedzUsuńi jedną małą kurew to mogłas gdzies tam przemycic. Tak by "po Twojemu" było :-)
Pozdrawiam Joanno
dzięki za tą audycję
Jak przewidziałam, nie zdążyłam wysłuchać "live", ale właśnie się dokonało. :)
OdpowiedzUsuńJak wypadło? Kompatybilnie z blogiem. Jakby tylko pojawiły się głosy. Może tylko trochę bardziej melancholijnie.
A Twój synek jest wspaniały. Śliczny (gdzieś wspominałaś, że jego ojciec ładne dzieci robi) i mądry - a to Twoja zasługa.
Igy
Czy ja też się mogę wypowiedzieć :))) Ty zawsze kobita „z jajem”, nawet jak szło pod górkę….. Asia miałam wrażenie prawie „cienia ciebie”. Walcz kobito, walcz, bo pocieszać cię nie będę, (z reportażu wyniosłam, ze nie chcesz, aby ci mówiono, ze będzie dobrze, choć tylko tak powinno być). Jeśli będzie czegoś potrzeba, wal śmiało./ Kasia
OdpowiedzUsuńJoanno, jesteś tak Pięknie Niesamowita, że aż brak mi słów... Dziękuję Ci.
OdpowiedzUsuńZdowiej! Dla siebie, dla Synka, dla Niemęża. Dużo siły Ci życzę!
Joasiu,
OdpowiedzUsuńNigdy nie watpilam w Twoja wiarygodnosc. Reportaz byl bardzo poruszajacy, uslyszalam Twojego synka, tak swiadomego i czulego. Masz madre i bardzo empatyczne dziecko, dokladnie tak go sobie wyobrazalam. Podziwiam Cie. Twoj blog dla wielu osob jest madra szkola zycia. Poza tym uwazam, ze masz dar pisania i potrafisz w kilku slowach odmalowac wiele emocji. Zycze Ci duzo sily i zebys spotykala samych dobrych i madrych ludzi, takich z ktorymi chce sie rozmawiac.
Ludka
Twój głos utwierdził mnie tylko w przekonaniu że jesteś jaka jesteś:)Nie lubię achów i ochów! Ty sama Joasiu wiesz:)
OdpowiedzUsuńNie miałam wyobrażeń, nie miałam oczekiwań, chciałam posłuchać i poznać bardziej, niż na blogu.
OdpowiedzUsuńWrażenia:
spójnie, bardzo. Virtual z prawie-realem.
Zero dysonansu.
Głos jak dla mnie konkretny, pełen życia, z pazurem:)
U mnie masz celujący za spójność i autentyczność:)))
Chustko, nie mogę nigdzi znaleźć adresu mailowego do Ciebie, więc piszę w komentarzach, choć to właściwie priv wiadomość do Ciebie.
OdpowiedzUsuńPodczytuję Cię od dłuuuuuższego już czasu, czasem skomentuję (choć wiem, że nie w tym rzecz). Jesteś moją Nauczycielką Życia i Macierzyństwa i niezmiennie Ci za to dziękuję. :) Kiedy zaczęłaś zbierać pieniążki na leki, i kiedy wczoraj usłyszałam Cię w radiu przyszło mi na myśl, że ja przecież też mam narzędzia, które mogłyby pomóc Ci w nagłośnieniu Twojej prośby.
Asia, jestem wydawcą kilku czasopism. Szczególnie pomyślałam o tych:
Live&Travel (m-cznik bezpłatny, dwujęzyczny - pol-ang; dystrybuowany w terminalu Portu Lotniczego w Gdańsku)
Łódźufly (m-cznik bezpłatny, dwujęzyczny - pol-ang; dystrybuowany w terminalu Portu Lotniczego w Łodzi)
Express do kawy (bezpłatny tygodnik dystrybuowany na terenie 3miasta)
linki: www.liveandtravel.eu, www.lodzufly.com, expressdokawy.pl Wszystkie te gazety, jak widzisz, mają swoje e-wydania, więc i zasięg o wiele większy niż tylko druk. ;)
W każdym razie pomyślałam sobie, że może chciałabyś zamieścić w nich swoją prośbę, czy to w formie "listu otwartego", czy to w formie wywiadu - decyzję pozostawiam otwartą...
Chciałabyś???? Będę zaszczycona, jeśli się zgodzisz. :)
Podaję namiary do siebie: a.szczypska@asz-reklama.eu lub 604630362 i czekam na znak od Ciebie.
Uściski z nad morza, A.
taka sama Chustka:)
OdpowiedzUsuńChustko, 'czytam' Cię,wiem jak wyglądasz, a dziś poznałam Twój głos. Jest komplet!
OdpowiedzUsuńZ bloga, wyobrażałam sobie Ciebie jako Mistrzynię Ciętej Riposty, inteligentną, wykształconą, z ogromnym dystansem do siebie! Z patrzeniem na świat podobnym do mojego. Bardziej wierzę w przypadek niż w Boga, religię.
'Z głosu" natomiast poznałam Cię dodatkowo jako ciepłą, wrażliwą matkę.
Podobnie jak Ty mam syna (lat 5). Do tej pory wydawało mi się, że on jest bystrzakiem, ale Twój Synek bije równieśników na głowę! Moze to przez sytuację w jakiej się znalazł...?Znakomicie potrafi okazać uczucia, jest nad wiek mądry 'życiowo', dojrzały. I jak znakomcie zna Ciebie?!?!Wie co lubisz, a co Cie wkurza... Sądzę, że to wszystko dzięki Tobie. Widać, że poświęcasz mu duzo czasu, uczysz, kształtujesz, tłumaczysz.
Kurde, chciała bym być taką matką jak Ty... Mieć taką rodzinę. Tak bardzo się wspierajacą i mądrą...
Traktuj to ja chcesz. Nie lubię cukrować, owijać w bawełnę. Tak po prostu odebrałam Ciebie i Syna. Wiem, że to tylko cząstka Was, ale jakże wiarygodna, mądra, wyrozumiała...
Pozdrawiam mocno Was, kibicuję i wiem, że w Tym Przypadku będzie dobrze!!!!!!!!
Magda
Aśka,
OdpowiedzUsuńspójnie jak cholera!
Zdziwił mnie Twój głos(???)- nie wiem dlaczego.....
Jasiek jest cudownie przez Ciebie ukształtowany. To On najbardziej mnie zaskoczył.
Organizuję kasę dla ciebie i trzymam kciuki!
pozdrawiam
Kasia
Moje wyobrażenie o Tobie się nie zmieniło, reportaż tylko uzupełnił wizerunek z bloga o pewien ciepły rys. Dla mnie robisz wrażenie kobiety inteligentnej, mądrej życiowo, kobiety z jajami, ale wrażliwej i ciepłej w środku. Trzymam za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego dysonansu ;). Jan mi zaimponował. Twoim głosem jestem zachwycona :)))
OdpowiedzUsuńBywam u Ciebie codziennie...W końcu zostawiam wpis :)
OdpowiedzUsuńWysłuchałam. Świetnie wypadłaś.Spokojna, opanowana, piękny głos.Syn cudny.
Teraz czytając blog będę słyszała Twój głos.Pozdrawiam.
A ja ciebie, chustko, kocham po prostu :) jestem twoją fanką, uwielbiam całą waszą rodzinkę, jesteście cudowni i macie być razem następne dziesięciolecia! To mówię ja, Anka.
OdpowiedzUsuńAsiu, efekt taki , ze ryczę przed tym kompem i się mi te pieprzone literki rozmazywujom.Wiem, że jest poważna sytuacja, ale tak jak ktoś już to wyżej napisał, trochę wrosłam w tego bloga, jak w serial i bardzo mnie ten reportaż postawił do pionu.Słuchając Jasia, widziałam jak oplata Cię tymi swoimi malutkimi rączętami, nóżkami jak życiodajny bluszcz.To trudno komentować, to tylko można płakać i cieszyć się z Tobą przez łzy, że masz u boku Mężczyznę Swojego Życia. Jest tu wiele osób czytających Cię i myślę Kochani, że warto wrzucić link Chustki i link do reportażu do wszystkich kogo macie w swoich skrzynkach mailowych .Walcz Aśka, my walczymy razem z Tobą:)
OdpowiedzUsuńJa tez nie czulam dysonansu, fajnie bylo Was uslyszec. Pozdrawiam Ciebie, Syna i Meza i obys jeszcze dlugo czekala na przejscie na druga strone :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mam nadzieje, ze po audycji przybedzie Ci czytelnikow i ofiarodawcow ;)
Marta
szkoda tylko ze fragmenty bloga przeczytal ktos inny
OdpowiedzUsuńdla mnie brzmisz spokojnie, dostojnym spokojem z nutą smutku a może zmęczenia w tle, Syn taki jak w Twoich blogowych literach - mądre, wrażliwe dziecko
OdpowiedzUsuńps. chustka to mój codzienny rytuał, wchodzę do pracy, odpalam kompa i czytam Cię. I tak ma być zawsze, tylko za czas jakiś bez szmaty rakeli w tle. Zwalczysz to ścierwo !
PS Filologia włoska to musiały być bardzo ciekawe studia :) Po blogu od razu widać, że masz zacięcie literackie. Ja chcę wreszcie znaleźć czas na przeczytanie "Lamparta" Lampedusy, ale ciągle mi go brakuje. Pewnie czytałaś ;)
OdpowiedzUsuńReportaż był bardzo krótki. Pewnie z tego powodu (i z powodu tematyki audycji) autorka skupiła się na tym, aby jak najwięcej opowiedzieć o chorobie i Twoim do niej podejściu. Pokazała więc to jak bardzo mądrze i dojrzale sobie z tym radzicie, okrasiła to smutną i poważną muzyką. Trochę mi jednak zabrakło wczoraj tej drugiej Joanny, którą bardzo lubię i której na blogu jest dużo, czyli pyskatej, niezwykle inteligentnej babki z ogromnym poczuciem humoru i dystansem. Pytanie, której Ciebie jest więcej w normalnym życiu, poza blogiem, poza reportażem.
OdpowiedzUsuńNo i jedna ważna rzecz - szkoda bardzo, że w audycji nie powiedziano o tym, jak można Ci pomóc. Skupiono się na tym, że jesteś chora, że myślisz o tym jak to jest odejść, ale tu i teraz potrzebujesz przecież kasy na te cholerne japońskie tabletki. Autorka reportażu tudzież pan prowadzący mogli o tym powiedzieć.
Po wysłuchaniu reportażu mam cholerny emocjonalny mętlik w głowie... Jestem na blogu codziennie. Od dawna mam to dziwne uczucie znajomości z Tobą, choć Ty mnie nie znasz. Pewnie każdy z nas tak ma. Nigdy nie uważałam,że to co piszesz na blogu jakoś specjalnie mija się z rzeczywistością poza tym, ze pewne szczegóły z Waszego życia pozostawiasz dla siebie i słusznie. Spodziewałam się może innego, mocniejszego? głosu? Sama nie wiem. Twój prawdziwy zabrzmiał cudownie kojąco, spokojnie. Młody - mądry, dojrzały a jednocześnie tak zwyczajnie dziecinny. To Twoja zasługa. Chciałabym umieć tak mądrze wychowywać swoje dzieci.
OdpowiedzUsuńCzy zdajesz sobie sprawę z tego,że dając nam posłuchać siebie w realu sprawiasz,że stajesz się nam jeszcze bardziej bliska?
Wiedz,że mimo dzielącej nas odległości jesteśmy z Tobą na dobre i na złe. I,że możesz na nas liczyć, jeśli tylko będziesz tego potrzebowała.
Przytulam mocno...choć tylko (niestety) wirtualnie :-) Alvea
kurcze, ale dziwnie bylo Cie uslyszec :) tutaj niby tak wirtualnie a tam w radio prawie jak na zywca :) swietnie Wam poszlo z Giancarlem, tylko Ani Gimlewicz jakos tak malutko tam bylo...buziaki
OdpowiedzUsuńNie ma żadnego dysonansu dlaczego wam się wydaje że był? czy to że Joaśka bluzga na blogu dając upust swoim emocjom oznacza że ma tak samo zachowywać się przy swoim synu i reporterce? Dajcie spokój, przeciez każdy z nas inaczej się zachowuje przy dzieciach a inaczej w gronie znajomych przy alkoholu gdzie lecą niewybredne żarty słowa teksty a jeszcze inaczej rozmawiając z dyrektorką szkoły swego dziecka lub na rozmowie kwalifikacyjnej. Jej blog to jej podwórko czuje się tu jak u siebie w domu i rozmawia z nami casem półzartem z zacięciem czasem pół serio i bez pazura. Dziewczyno masz jajo i pazur i inteligencję a głos bardzo wspaniale komponujący się z całą resztą. Na wesoło to sobie mozna poklepać na blogu. W takim reportarzu jak ten mówiący o chorobie która bywa bądź co bądź śmiertelna pazur zacięcie jakiś błędnie zrozumiany humor byłby nie na miejscu raczej. Powiedzielibyście wtedy że Joaśka na pokaz bagatelizuje swoją chorobę i nie pokazała swego wewnętrznego głosu i powagi sytuacji. Kążdy z nas i trochę żartuje i troche rozmyśla i trochę się boi wtedy gdy stoi przed nieznanym. Joaśka było super tak sobie Ciebie wyobrażałam. a z innej beczki poczytaj skoro robisz wszytko
OdpowiedzUsuńhttp://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_kapsaicyna_leczy_raka.html
Pozdrawiam i ściskam
Joaśka też
sory za błędy jakby co
Witaj,
OdpowiedzUsuńzapewne prowadzenie bloga i wirtualne spotykanie się z ludźmi daje świadomość tego, że my wszyscy podglądacze jesteśmy jakby Twoimi domownikami. Z absolutnym zaczarowaniem wysłuchałam wczorajszego reportażu. Od kiedy tylko zaczęłam Cie "podczytywać" nieustannie trzymam kciuki, wysyłam pozytywne mysli, wibracje i ocean sił do walki. Usłyszenie Twojego głosu, rozmowy z synkiem, przekazywania sobie Waszych uczuć wobec siebie dopełniło tylko moje odczucie, że jesteście jednymi z tych WYJĄTKOWYCH. Nie każdy potrafi tak pieknie dać świadectwo swojej choroby, nie każdy tak cudownie zaszczepi w swoim dziecku empatię. Uczę się od Ciebie. Życzę Ci realizacji wszystkich założonych planów, życzę sił i nadal będę każdego dnia wysyłać pozytywne mysli w Twoją stronę.
moc pozdrowień / Lila
A ja wczoraj poczytałam posty sprzed dwóch lat, no ch...w trochę było i takich tam . Ale Ty wtedy byłaś zdrowsza, może zaskoczona chorobą i trochę tak fikałaś . Poza tym to się podoba jak się okazuje . Osobiście bardziej do mnie przemawia Chustka z reportażu , moze dlatego ze ch..e mi obce . Myślę , ze gdybyś wtrąciła jakiegoś , nie byłabyś wiarygodna , człowiek chory , tak myślę , żeby nie wiem jaki kozak był , zaczyna odrzucać chwasty , nie potrzebuje dodawać sobie splendoru , po co . A że babom w Internecie się nudzi i lubiom poczytać konkretnie , to się podoba . Stare pudła za przeproszeniem .
OdpowiedzUsuńChustko , co by nie mówić Ty wiesz najlepiej jak jest , poza tym wolnoć Tomku w swoim domku , nie nam oceniać . Pa!
a jeszcze jedno (ta sama Joaśka komentuje co z godz 15:09) zwracam się do Anonimowego autora z pierwszego komentarza: znasz kogoś kto jest nie ciurciururu i ma jaja i krzepę i ikrę i zapał i ogień i pazury jak się waży trzydzieści pare w porywach czterdzieści kilo? w porywach? Bo ja o suchym pająku korsarzu - tym co siedzi w domach w kącie ściany, nie powiedziałabym że ma taką samą krzepe i jaja jak tłuściutki krzyrzak ;oPPPPPPPP
OdpowiedzUsuńJoaska nasza to chuherko z długimi kończynami i takie huherko ma ikrę i krzepe ale nie taką na zewnątrz tylko blogową
Chustko - a jak wpłacać z zagranicy?? Czy może być na to samo konto?
OdpowiedzUsuńBo nie chcę, żeby gdzieś wcięło po drodze.
Reportażu odsłuchałam skoro świt. Rewelacja. Zazdraszczam vocala. No i żadnego 'incongruence' z blogiem nie odnotowałam! pozdrawiam x
Droga Joanno Zajebista,
OdpowiedzUsuńjestem całkiem świeżynką jako Twój czytelnik (dwa dni raptem sobie liczę), ale przeczytałam już cały blog. Fajnie było Cię usłyszeć, masz mądry i ciepły głos, jakiś dysonans poznawczy jest - jak między ukochaną bohaterką literacką a aktorką, która ją gra w adaptacji filmowej, ale przede wszystkim reportaż to nie blog, reportaż był dla ludzi, a blog jest dla "Twoich" ludzi. Przede wszystkim zaś blog jest dla Synka na wieki (i jako taki jest wręcz najcudowniejszy w świecie), a reportaż niekoniecznie. Więc nic nowego mi nie wniósł, pani czytająca TWOJEGO bloga wręcz mnie wnerwiała, ale reportaż był fajny, potrzebny, zajmujący, wzbudziłaś bezgraniczny mój podziw swoimi słowami o śmierci. Szkoda, że nie mówiłaś więcej. Obrazu rodziny było mało, ale to, co było, pasowało do rodziny z bloga.
Strasznie chcę czytać go jak najdłużej.
ja mam jak tabakowska - wyobrażałam sobie ciebie z innym głosem, trochę niższym. ale to akurat drobiazg.
OdpowiedzUsuńnatomiast, natomiast - Jasieczek! z twoich wpisów jawił mi się jako mały dorosły, a tymczasem... to mądre i czułe... dziecko. alleluja! :)
dzięki za sposobność do refleksji :)
Joanno, dokładnie tak Was sobie wyobrażałam, jak Was usłyszałam. Trzymam kciuki żebyście byli razem jeszcze przez długie lata. Niech TEN przypadek Tobie właśnie się zdarzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Ciebie i Jasia.
Marta
Od dawana czytam, trzymam kciuki , jeszcze nie komentowałam, bo w takich sytuacjach trudno coś mądrego napisać . Słuchałam reportażu , cudny, mądry synuś. I I fajną ma mamę.
OdpowiedzUsuńMój szwagier jest chory na szpiczaka , był już w stanie agonalnym (w jednym takim podłym szpitalu)lekarz stwierdził,że nie warto go leczyć. Po przewieźeniu na Hematologię w Katowicach wrócili go do życia. Żyje już prawie 4 lata, co prawda w tamtym roku miał nawrót ale żyje. To tak na pocieszenie,że nawet z tragicznych sytuacji są szczęśliwe zakończenia.
Zyczę zwycięstwa w tej walce. Pozdrawiam tosinkowa mama
Witaj.Twój blog śledzę od dwóch tygodni (i przyznam się, że zaległości nadrobiłam 1 dnia- w poważaniu mając notatki do egzaminu:P). Miło było Cie usłyszeć. Inne przeżycie. Takie jakby realne. Jedno co po wczorajszym reportażu muszę szczerze wyznać to,to że początkowo myślałam jak większość anonimowych, że Twój syn jest "maminsynkiem", zwykłym Małym-Dorosłym, ale wczoraj to się zmieniło!Jak wczoraj wspomniałam ten mały człowiek mnie wzruszył, dał mi lekcję miłości do ludzi. Jego relacja do ciebie jest po prostu niepojęta.Urzekająca. Pełna ciepła i zrozumienia. Jesteś dla mnie babką z ciekawym, charakterkiem. Niesamowicie mądrą kobietą ze skłaniającym do refleksji sposobem bycia. Gdzie tylko mogę wysyłam informację o Twoim blogu. A niech wszyscy Cię poznają a co?:P Podoba mi się Twoje podejście do syna, relacja z nim. Powiedz babo gdzie się tego nauczyłaś, jak stworzyłaś taką relacje? to jest relacja którą chciałabym mieć w przyszłości ze swoim dzieckiem; Pozdrawiam Cię Chustko słonecznie- tak jak pogoda w Toruniu:*
OdpowiedzUsuńchuj dupa kwaśne mleko. koment poszedł mi (mea culpa) w pizdu. piszę raz jeszcze :D
OdpowiedzUsuńNa minus: za dużo cytatów z bloga, ale jak rozumiem takie było zamierzenie autorki, gapa, ona, mogła pociągnąć bardziej osobiście, głębiej. posiłkowała się cytatami. a szkoda. Jaś spieszcza słowa, oduczyć :* Małoważne, wiem.
Na plus: masz ładny, "muzyczny" głos. Bylam zdumiona, że otwarcie mówisz o odejściu. PROSZĘ, NIE TERAZ. w blogu, który jak rozumiem jest autokreacją, często jesteś sarkastyczna (bo inaczej cieżko było by Ci żyć) jest ledwie ślad schyłku. w haiku, ostatnich. Trochę mnie to podłamało, przyznaję.
Skoro 4 godz. rozmowy - pani autorka nie wykorzystała swojej szansy na przekaz innym, którzy szansy osobiście nie będą mieli tfu raczej Ciebie poznać.
Trzymaj się ciepło. Ann
było cacy, każdy dostał co chciał dostać jedni wzruszenie inni jeszcze coś , nie którym było potrzebne usłyszenia głosu dżwięków które są obecna w każdym domu a brzmia specyficznie dla każdego z nich , a tak naprawde to cierpłem jak kobitka zaczeła odczytywać fragmenty bloga, mysle sobie no to ładnie zaraz padnie akcja z powrotu młodego od ojca przesiakniętego dymem papierosowym , albo jeszcze jakieś inne chu..... ale naszczęscie miłościwie nam panująca wszechobecna cenzura obyczajowa nie dopuściła do tego aby na Twego bloga zawitały szwadrony radiomaryjców celem sprawdzenia jego zawartości i nie daj Boże wyklęcia lub napisania petycji do najwyższych włądz naszej najaśniejszej w celu jego zamknięcia , co było by wielką strata intelektualną dla zdrowych , chorych i jeszcze niezdiagnozowanych , Trzymaj się kobitko , nie pisze że będzie dobrze bo pobieram nauki z tego co słyszę lub przeczytam , no i się nauczyłem ważnej rzeczy z reportażu więc spróbuję zakonczyć inaczej za 5 lat o tej porze robimy zlot "czytaczy" Twego bloga a ty otwierasz własnoręcznie na tym zlocie beczkę piwa i wypijasz pierwszy kufel ..... a teraz do pracy rozlepiam twego linka po znajomych a oni dalej i dalej i spróbujemy uzbierać tej Twojej kapusty :) żeby ten zlot się odbył jak napisąłem
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze blog jest troszeczke bardziej optymistyczny w porownaniu z materialem radiowym. Moze wynika to z faktu, ze do audycji wybrali tylko najbardziej jaskrawe fragmenty bloga i najciezsze, konkretne problemy, a moze chodzi o to, ze blog (mimo ze niewatpliwie bardzo osobisty) jest jednak tylko blogiem, a nie konkretna osoba. Jedno mnie tylko zaskoczylo - zawsze myslalam, ze Chustka mowi szybko i jest typem energicznego rozstrzepanca. Co to ludzie moga sobie ubzdurac na podstawie wpisow na blogu. Przyznam sie, ze zazdroszcze Ci sily i determinacji, bo ja czesto zalamuje sie nawet przy codziennych prozaicznych problemach w stylu "paznokiec mi sie zlamal".
OdpowiedzUsuńNie zmieniło się moje wyobrażenie o Was. Nie zgadzam się, że powinnaś była rzucić kurwą, żeby spiąć klamrę z blogiem. Co ma piernik do wiatraka?
OdpowiedzUsuńA Jasiek tekstem: "tylko proszę się nie śmiać, bo będę zły" rozwalił mnie na łopatki :D
plus: "ja Jej nie lubię, ja Ją kocham". To było super słodkie.
Pozdrawiam, Agata
P.S. Muszę się wreszcie zalogować, żeby nie być Anonimem :)
Wczoraj słuchałam i ryczałam. Janek ma piękny, jeszcze dziecięcy głosik, a jak przeszłam to ''czaszeczko moja'' to ryknęłam takim szlochem, że az dzieci dziwnie na mnie patrzyły. wiem, ze ci się uda i nie ma innej opcji.
OdpowiedzUsuńJedyna co mi się podobało to muzyka. Dołująco/dobijająca.
Też Joanna mama też Janka
Joanno...zbyt wiele chciałabym Ci tu napisać. Napisze więc tylko: ŻYJ!!!
OdpowiedzUsuńRuda B
Zadumałam się Asiu, zadumałam się nad życiem i "nie życiem" ... zwyczajnie dziękuję za audycję
OdpowiedzUsuńMarta z Podlasia
Czytałam poprzedniego Waszego bloga, Chustkę już tylko trochę, później regularnie jak zachorowała moja siostra. Trochę dziwią mnie niektóre komentarze, ale pominę to milczeniem.
OdpowiedzUsuńMoje przemyślenia:
- głos masz radiowy, dość naturalnie to wyszło (może momentami mniej, ale to na początku);
- pisanie z jajem nie wyklucza wrażliwości, którą słychać w programie, a którą można wyczytać między wierszami w blogu - jak się chce;
- cytatów nie było za dużo - w końcu to nie audycja wyłącznie dla czytelników bloga;
- dzięki temu, że nie Ty je czytałaś nie mieszały się Twoje wypowiedzi dla radia a cytaty z bloga;
- dobrze, że potem była dyskusja - chociaż za mało osób z dzwoniących dopuszczono do głosu;
- ludzie często zapominają, że zarówno ten blog jak i audycja to tylko jakiś wycinek Twojego życia... to co CHCESZ pokazać, a nie CAŁOŚĆ. To może nie na temat, ale musiałam to napisać.
pozdrawiam :)
Jesteś PIĘKNA, PIĘKNI jesteście WY!!! Gdyby nie CHUSTKA, nigdy bym Was nie poznała...Trwaj, jak najdłużej SIĘ DA, oby nigdy nie zabrakło Ci sił:)
OdpowiedzUsuńwywiad - klasa, masz niesamowicie cieply, dojrzaly glos, powinni cie czesciej do radia zapraszac :) a synek - rulez! pozdrowienia wraz z przelewem :)
OdpowiedzUsuńJako reporter mogę się czepiać formy i słabego pomysłu narracyjnego, ale wszystko jest nieważne, kiedy się ciebie słucha. Czy to znaczy, że jestes gotowa na bardziej złożony przekaz np. na dokument telewizyjny? Bo z twojej ciekawości, jak to wypadło i zgody, żeby jakaś nieszczęśnica swoim beznadziejnym głosem czytała twoje doskonałe kawałki wynika, że może tak? Jeśli tak - mail znasz. Czekam.
OdpowiedzUsuńPoza tym może chciałabyś pomyśleć o czymś tylko dla Jaśka - jakiś zapis, surowy montaż, fotografię chwili? Napisz, jesli masz ochotę na dokumentację tego, co z tobą teraz. Stawię się szybko. K.
Musisz walczyc! Dla mnie!
OdpowiedzUsuńPat&Makary
Popieram wcześniejszą opinię, że na blogu Giancarlo jawi się jako bardzo poważny. I okropnie mnie ucieszyło, że jest jeszcze tak fajnie dziecinny. Bo przecież o to chodzi, żeby dzieci pozostały dziećmi. Gratulacje, bo to oznacza, że udaje Wam się jakoś "normalnie" (cokolwiek to słowo oznacza) funkcjonować.
OdpowiedzUsuńNa blogu nie wyczułam, jak bardzo jesteś... przygotowana? Warte podziwu, ale budzi mój sprzeciw, że przecież nie, że przecież dasz radę.
A ostatni wątek o tym, jak to i "zdrowym", nierakowym czas też ucieka niepostrzeżenie... niby banalne, a tak ignorowane. Edukuj nas częściej, Chustko ;)
Joasiu, jestem pod wrazeniem ciepla i milosci jaka poplynela do moich uszu, nie ma w tym wszystkim ani grama obludy i falszu, jest wielka milosc miedzy wami i sila - synek mimo mlodziutkiego wieku jest wielkim i madrym facetem:) bede Cie czytac nadal i trzymac kciuki i jestem Z Ciebie bardzo dumna Wojownicza Joanno:)))
OdpowiedzUsuńPani przemądrzalska z 18:59 : małoważne pisze się rozłącznie kobito ! Jasia bedzie poprawiać , też coś ! Oj nieładniutko, nieładniutko .
OdpowiedzUsuńlubię Cię od momentu gdy znalazłam tego bloga, ale po tym wywiadzie lubię Cię jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńTyle by się chciało napisać Joanno. Wrzuciłam linka do radia i do strony z kontem na fb. Walcz Kochana. Walcz bo nie ma innej opcji. I bardzo bym chciała, żeby Twój syn miał mamy aż nadto, żeby już w dorosłym życiu miał Ciebie czasem nawet dość!
OdpowiedzUsuń:*
Pani Joanno
OdpowiedzUsuńto nie będzie komentarz może sugestia? Pracowałam jako psycholog na onkologii w szpitalu Kopernika w łodzi - oddział kliniki onkologicznej. Ordynatorem jest profesor Jeziorski, na oddziale specjalizują się w nowotworach brzucha i piersi. Profesor jest klasą samą w sobie, należałoby go klonować - ogromna wiedza i niesamowita komunikacja z pacjentem. Gdyby szukała Pani dodatkowej konsultacji - polecam. Pewnie ma Pani najlepsze i sprawdzone leczenie ale - chociaż tyle mogę zrobić.
pozdrawiam
Agnieszka
Nie zmieniło się w żadnym stopniu moje zdanie o Tobie- mądra, silna, walcząca kobieta. Szczerze Cię podziwiam, Twoja postawa daje mi kopa do działania- w temacie 'carcinomy' muszę się dosłownie dwoić, żeby dopomóc bliskim. Dzięki Tobie wciąż mam siłę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja właśnie tak sobie Was wyobrażałam, biorąc oczywiście poprawkę na to, że w radiu była Twoja bardziej ugrzeczniona strona.
OdpowiedzUsuńNo i ten reportaż to pewnie tylko płyciutka kropelka tej 4-godzinnej rozmowy, szkoda.
Joasiu, bardzo, bardzo bym chciała, żeby Ci się udało wywalić tego raka.
Magda
W reportażu wydajesz się przystępniejsza, łagodniejsza. Jak dla mnie dysonansu nie ma, nie w Tobie, jest w sposobie przedstawienia Ciebie, ale w reportażu to nie Ty siebie przedstawiałaś. Prowadzący program (autorka reportażu też trochę, ale mniej), starał się o płaczliwe wzruszenia, więc próbował z Ciebie zrobić bidulkę z bidniutkim syneczkiem; do tego stopnia, że przekręcał cytaty z Chustki, tak by brzmiały bardziej dramatycznie - to może sprawiać wrażenie olabogajednanoga. Jednak odniosłam wrażenie, że i tak nie udało im się rozmiękczyć Cię na papkę, bo nie wpisujesz się w płaczliwą olabogę.
OdpowiedzUsuńW Jaśku więcej dziecięcości było w reportażu niż na blogu. No i tyla. Fajnie było Cię posłuchać, Jasia też :) Pozdrowienia!
kurna w końcu się przyjaźnię z kimś sławnym ;) no to chujaski ;) nie wstydzisz się buraków z twojego bliskiego otoczenia? :)
OdpowiedzUsuńa studiu to było perdolenie o problemie :)
Witaj Joanno, wcześniej wiedziałam o Twoim blogu, ale przyznaję się szczerze, że nie czytałam. Ale po dzisiejszej audycji pewnie będę tu częściej.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie poruszyła ta audycja. Ja jestem chora (OBS, od 3 lat) i sama siebie nie wzruszam. Ale gdy słucham opowieści innych ludzi, to się wzruszam. Gdy słucham, bądź czytam podobne opowieści, dochodzę do wniosku, że wielu ludzi po diagnozie rak (lub szerzej patrząc: ludzie, którzy otarli się o śmierć) przechodzą podobne metamorfozy.
Intensywniejsze, bardziej świadome życie. Przewartościowanie tego życia. Życie bardziej uważne. Ogromna umiejętność wykorzystywania danego czasu.
I jeszcze jedna ważna uwaga. Też nienawidzę, gdy ktoś mnie na siłę pociesza. Mówi: "będzie dobrze", "bądź dzielna", "trzymaj się". Wtedy też czuję się niezrozumiała i jakoś tak 'samotniej'.
Justyna
Masz niesamowicie piękny, ciepły i delikatny głos. Nie pomyślałabym że tym anielskim głosem potrafisz zakląć. Na blogu jesteś chyba bardziej zbuntowana natomiast w reportażu byłaś niesamowicie ciepłą kobietą. Podziwiam Cię jak cudowną jesteś Mamą, mądrą i czułą. Gratuluję. Jaś genialny, ale Twoje z nim rozmowy tak właśnie skutkują, masz niesamowicie mądre, czułe i prawidziwe dziecko.
OdpowiedzUsuńJulka
wzruszający reportaż. można się po nim wiele nauczyć.
OdpowiedzUsuńDroga Joasiu, ogromnie dziekuje za Twojego bloga. Nie chce, zeby moje slowa wypadly banalnie, ale Ty jestes calkowicie niebanalna:-) Czytam Twojego bloga od paru miesiecey i codziennie Ciebie czytam. Bylam ostatnio na wakacjach bez dostepu do sieci i z niecierpliwoscia czekalam chwili gdy dorwe sie do Chustki! Audycja, ktorej dzis wysluchalam, nie jest ani dysonansem ani potwierdzeniem, tylko uzupelnieniem. Jestem pod wrazeniem spokoju jakim emanujesz... Sciskam bardzo mocno i przeylam mnostwo pozytywnej energii dla calej Waszej Rodziny.
OdpowiedzUsuńJezu, no jak można napisać "Jaś spieszcza słowa, oduczyć"??? Ludzie... Bo co? Bo gejem zostanie (i jeszcze tym kogoś zarazi!), wąs mu nie wyrośnie, będzie węższy w klacie niż w biodrach? Bo nie urośnie? Oduczaj sobie swoje dziecko, Ann z 18.59). Ależ się wnerwiłam.
OdpowiedzUsuń"Ja jej nie lubię, ja ją kocham" - nic chyba piekniejszego matka nie może usłyszeć od dziecka... Podziwiam moje poprzedniczki za dobór słów - ja nie potrafię... Reportaż rozłożył mnie na łopatki... Serce pęka... Ucałuj proszę synka. Słodkich snów dla Was obojga.
OdpowiedzUsuńa teraz ja napiszę, co sądzę o reportażu.
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona, że z czterech godzin gadania o tysiącu spraw, można stworzyć tak spójny materiał.
spodziewałam się jednak innego wydźwięku reportażu - o wiele, o wiele poważniejszego, smutniejszego.
jeśli chodzi o Jana Karola... Giancarlo rozmawiał z nami w sumie tylko kilka chwil. głównie migał się od odrabiania lekcji, jadł czipsy i usiłował zabrać Pani Hannie mikrofon.
jest to jednak facet, który jest bardzo medialny ;)
konfrontacja Waszych wyobrażeń o mnie jest odrębnym tematem.
znakomita większość Was zna mnie tylko z bloga.
reportaż stanowi namiastkę rzeczywistego kontaktu, ale bez wątpienia ukazuje mnie fragmentarycznie.
reasumując: na blogu jestem sobą.
ale w reportażu - też.
i dziękuję Wam za wysłuchanie reportażu.
miło mi bardzo z tego powodu.
jeszcze raz - dziękuję.
Asiu, zaraz po odsłuchaniu byłam w takich emocjach, że właściwie cały dzień nie mogłam się pozbierać i moje myśli zajęłaś niepodzielnie. Nie tylko Ty, ale i Jasiek.Nie ma dla mnie nic ważniejszego ponad dzieci, ich szczęście, bądź jego brak, relacje z nimi.Jasiek zawładnął sercem każdego, kto go usłyszał, jestem tego pewna.Nie będę więcej cytować, każdy kto go usłyszał w reportażu, ten wie jakie słowa zapadną nam w naszych sercach.To niezwykłe, jak on stara się Cię chronić, bronić, roztacza swoimi malutkimi dłońmi i wielkim sercem otulinę utkaną z miłości. Asiu, kazdy obdarzony sercem i rozumem wyczuł Twój smutek, wyczuł powagę sytuacji, bo my już Cię znamy.Nie musiało być bardziej smutno i poważnie, bo było.Z bloga znamy Cię taką bardziej wojowniczą;), w reportażu usłyszeliśmy mądrą, łagodną matkę, która boi się o swoje ukochane dziecko. W moim odczuciu zawsze taka byłaś, więc tylko potwierdziło się to, co i tak czytałam między wersami.Powiem też, że bardzo mnie cieszy, gdy widzę ile miłych i życzliwych ludzi tu Cię odwiedza i wspiera, ale to Twoja zasługa Asiu, bo wyzwalasz w ludziach wiele pozytywnych emocji, zmuszasz do refleksji, uczysz jak żyć i jak walczyć z przeciwnościami, z rzeczywistością, z kołtuńską obyczajowością.Jesteś Asiu Bardzo Ważną Osobą (takim VIPem ;))dla mnie, jestem z Tobą każdego dnia, jak nie mogę tu wejść, to i tak siedzisz w mojej głowie:)Ucałuj Jaśka, bo zasługuje na to jak żaden inny facet na ziemi:)))
OdpowiedzUsuńGiancarlo mnie wzruszył jak diabli. Mądre,kochane dziecko.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki Joanno. Wypnij się na statystki,proszę.
Ja w zupełnie innej sprawie. Poniekąd.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody blogowej, przyznawanej przez innych blogerów. To taki rodzaj łańcuszka, ale jego zasadą jest, iż nalezy poinformowac bebeficjenta, co niniejszym czynię. Będzie mi bardzo miło, jesli do mnie zajrzysz: http://www.nifka.blog.interia.pl/
Pozdrawiam
pięknym jesteś człowiekiem.
OdpowiedzUsuńwłaściwie nie umiem nic więcej napisać.
Gosia Klimczak
tak super postępujesz z synem, ja mam córkę w wieku 6 lat, zaczęła pierwszą klasę. 15 minut robimy jeden szlaczek...
OdpowiedzUsuńdo tego cholerka grozi mi poród przedwczesny, i muszę leżeć, więc ogarniam siedząco- leżąc sytuację.
nerwy mam straszne, często na nią krzyczę, za bałagan, za roztargnienie.
skąd umiesz tak pięknie i dobrze postępować z dzieckiem
Chustko, tym reportażem i swoim blogiem zdyskredytowałaś znakomitą większość wypocin w blogosferze . Mam na myśli blogi malkontentów, rozkapryszonych nimf wodnych , mazgajów , blablaczy o niczym chwalipięt , i innych cudaków . Piszą , żeby pisać . Puknijcie się w czółka ! Ty piszesz o różnych sprawach, ale w istocie poruszasz rzeczy super ważne , wszystko jest na swoim miejscu . Kurczaki, dzięki że jesteś!:)
OdpowiedzUsuńTwoja fanka
Dokładnie taką sobie Ciebie wyobrażałam, ciepłą, kochającą, stawnowczą babkę. Moja wizja Ciebie z bloga pokrywa się z tym co usłyszałam w reportażu. Gdybyś w reportażu k.... rzuciła wszyscy uznaliby Cię za wariatkę :)
OdpowiedzUsuńW ciekawy sposób Pani Reporterka czytała słowo: Niemąż. Jak dla mnie to jedno słowo, a ona rozkładała na nie-mąż zupełnie inaczej akcentując. Taka błahostka ale zwróciło to moją uwagę.
Po reportażu zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji w jakiej się znalazłaś. Czytając blog podchodziłam do tego bardziej 'fikcyjnie' - o ile w ogóle można totak określić,po reportażu 'wszystko' stało się bardziej namacalne i prawdziwe.
A jak tam puszczanie latawców? Robicie to jeszcze :) Pamiętam dawne posty o puszczaniu latawców, moje ulubione.
Pozdrawiam, Jutka
Witam Serdecznie. Przypadkiem trafiłam na twojego bloga. Widze ze walczysz z choroba. Moj tato przeszedl operacje usuniecia zoladka w styczniu 2010 roku teraz ma przezuty i nowe problemy z trawieniem. Szukam pomocy u kazdego jezeli moglabys ze mna porozmawiac prosze o kontakt meilowy klemanowicz@interia.pl Bede bardzo wdzieczna.
OdpowiedzUsuńJasiu, słucham Twojego reportażu i jestem tak wzruszona, że wyję jak wół. To niesamowite usłyszeć Twój głos. Słów w brak...
OdpowiedzUsuńSzacun za mądrość:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Cię rozumem. Bardzo mi sie podobało stwierdzenie że "tyle religi nie moze się mylić"
Tam napewno cos jest i nie zostawisz małego samego.
Mam uczucie że mój tata jest przymnie w każdym momencie:)
A jak mój synek się uśmiecha widze uśmiech taty.
Sprawiłaś że śmierć jest czymś normalnym. Super
Mój tata odszedł nie mówiąc że odchodzi i straciliśmy cenny czas teraz chwytam każdą chwilę. Powodzenia i dużej ilości cudownych wspólnych momentów:)
Asik wróciłam :*
OdpowiedzUsuńOdsłuchałam, posłuchałam, słucham raz jeszcze , odtwarzam, ryczę, uśmiecham się, ...
Zgadzam się z kims tam-wokół wszystkich blogów Twój i Twoje zycie nie jest rozkapryszonym, płaczliwym monologiem, jakich pełno wokół (lub zastanawianie się nad sensem życia w bezsensowny sposób) zdrowi czerpią od Ciebie energię do życia, Jesteś Mądrą Kobitą i cieszę się , że Cię poznałam. Syna masz mądrego.
I jesteś autentyczna.
I prawdziwa.
I co jeszcze-zdrowy nigdy nie zrozumie , co przechodzisz.
Całuję mocno :*
Ksena
Aśka... przepraszam, że tak się spoufalam, ale jestem Twoją imienniczką. Czytam Twojego bloga już od kilku miesięcy - w lipcu zeszłego roku odeszła moja mama. Miała wznowę po raku odbytnicy. Nie dała rady udżwignąć leczenia pomimo, iż pierwsze rokowania były bardzo optymistyczne. Odeszła dokładnie 2 miesiące przed drugimi urodzinami swojej ukochanej i jedynej wnuczki, mojej córki. Kiedy odeszła, czytam wiele blogów osób zmagających się z rakiem. Nie wiem, czemu, ale mam taką potrzebę. Chyba pomaga mi to walczyć z wyrzutami sumienia, z którymi się zmagam - mama była dla mnie osobą najważniejszą w życiu, najbliższą, najbardziej zaufaną... Bardzo mi jej brak i nie mogę sobie darować, że chyba za mało ją wspierałam "słowem", za mało mówiłam, jak bardzo jest potrzebna i że ma dla kogo żyć. Wydawało mi się, że ona przecież to wie. Unikaliśmy rozmów o chorobie, żeby skupić się na innych, bardziej pozytywnych sprawach. Ale dość o mnie - podziwiam Cię, za to jakie masz relacje z synem, za tą właśnie szczerość w Waszych relacjach i nie unikanie tego tematu. Ja nie miałam tyle odwagi względem mamy. Trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno i nie dopuszczam myśli, że nie pokonasz tego raczyska. Bądź silna i dzielna, bo swoją postawą pomagasz nie tylko sobie, ale też innym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aśka z Trójmiasta
Doradzasz pięknie w kwesti sukienki i dodatków na innym blogu, to ja też chcę porady. Jakie rajstopy do czarnej sukienki i czarnych butów? Będzie też pomarańczowy, duży szal. Brąz? Jasny? Ciemny? Szare? Grafit? Pomóż proszę, bo czuję, że potrafisz.
OdpowiedzUsuńPani Joanno
OdpowiedzUsuńodpowiadając na Pani pytanie- właśnie tak sobie Panią wyobrażałam- inteligenta, rzeczowa :)
Wzruszyłam się niezmiernie słuchając tego reportażu. Wiem, co to znaczy aura nowotworu- moja mama go miała, teraz tata ( rak żołądka) i domyślam się, że jest to trudne.
Jestem pełna podziwu i szacunku do Pani postawy. Daje do myślenia, stawia na nogi. Ja czasami "rozpaczam" nad swoim losem ( brak dzieci, brak mamy, choroba taty) i w tym umizgiwaniu się zapominam, że trzeba żyć...WSTAJĘ W TAKIM RAZIE, BIORĘ GŁĘBOKI ODDECH I IDĘ ŻYĆ!
Uściski dla SYNKA. Jest cudowny!!!. Chciałabym mieć takiego Synka :)
Pani Joanno, z całego serca życzę Pani żeby BOSKI ŚLEPY PRZYPADEK pozwolił Pani przytulić swoje wnuczęta :)
Pozdrawiam
Kasia
Pani Joanno
OdpowiedzUsuńodpowiadając na Pani pytanie- właśnie tak sobie Panią wyobrażałam- inteligenta, rzeczowa :)
Wzruszyłam się niezmiernie słuchając tego reportażu. Wiem, co to znaczy aura nowotworu- moja mama go miała, teraz tata ( rak żołądka) i domyślam się, że jest to trudne.
Jestem pełna podziwu i szacunku do Pani postawy. Daje do myślenia, stawia na nogi. Ja czasami "rozpaczam" nad swoim losem ( brak dzieci, brak mamy, choroba taty) i w tym umizgiwaniu się zapominam, że trzeba żyć...WSTAJĘ W TAKIM RAZIE, BIORĘ GŁĘBOKI ODDECH I IDĘ ŻYĆ!
Uściski dla SYNKA. Jest cudowny!!!. Chciałabym mieć takiego Synka :)
Pani Joanno, z całego serca życzę Pani żeby BOSKI ŚLEPY PRZYPADEK pozwolił Pani przytulić swoje wnuczęta :)
Pozdrawiam
Kasia
Wiesz Joanno nasuwa mi sie jedna mysl po tym reportarzu. Czy nie za bardzo i za szybko Twoj syn musial dorosnac poprzez Twoja chorobe. To nie jest kwestia klamania ale zwyczajnie chronienia malego chlopczyka przed tym co postawilo na waszej drodze zycie. Co z tego, ze jest dzielny i madry ale czy nie za szybko zostal zmuszony do bycia az tak duzy i madry. Ja opiekowalam sie Mama chora na raka i wiem jak bardzo dlugo musialam walczyc ze soba zeby zobaczyc Ja bez peruki. W koncu to sie stalo ale wiem jak ciezkie to bylo dla mnie a mialam 38 lat. Nie opiekowanie sie, walka z wymiotami i naprzemian biegunka i zatwardzeniem ale z tym, ze moja Mama tak bardzo sie zmienila. Czy naprawde Twoj syn musi byc az tak dorosly. Przeciez to moze byc smutek ktory pozostanie Mu na cale zycie. Nie jestem psychologiem ale po wysluchaniu tego reportazu mialam ochote powiedziec ja wiem ze jestes chora i jest Ci ciezko ale czy naprawde Twoj sym musi az tak bardzo chorowac z Toba. Moze sie myle ...przepraszam...
OdpowiedzUsuńCudownie...
OdpowiedzUsuńJestes cudowną kobietą, masz cudownego syna
Slucham cie wlasnie i nie moge sie nasłuchac....
pozdrawiam
Są ludzie, zwykli, wybitni, wielcy...
OdpowiedzUsuńTy i Twoi bliscy wykraczacie zdecydowanie poza skalę. Dobrze, że tu trafiłam, bo dzięki Tobie uczę się weryfikować, co dla mnie naprawdę ważne. Posyłam Wam- dorosłym - wirtualny kuksaniec, a Jaśkowi - maminemu otulaczowi - uściski.
Reniferowa
Wysłuchałam. Podobało mi się, nie wiem tylko, dlaczego prowadzący audycję pan mówił takim tonem, jakby już miał w ręku wejściówkę na Twój pogrzeb. Czasem zdaje mi się, że wszyscy zapominamy o tym, że jeszcze nie urodził się taki człowiek, który by nie umarł i że nie istnieje człowiek, obojętnie, zdrowy czy chory, który potrafiłby przewidzieć kiedy to się stanie. Wszyscy jak jeden ludź w każdej chwili zbliżamy się do śmierci, umieramy codziennie po trochu, tyle, że niestety z reguły nieświadomie, tracąc mnóstwo czasu na rzeczy nieistotne, tak, jakbyśmy mieli przed sobą wieczność. Twój blog i audycja nie budzą we mnie smutku, (choć oczywiście wolałabym, żebyś nie cierpiała) bo, jak dla mnie, nie mówią o tym, jak chorować, czy jak umierać, ale jak żyć, ciesząc się z każdego dnia, nie marnując czasu na narzekania, kłótnie czy wypisywanie głupich komentarzy w internecie.
OdpowiedzUsuńw lipcu pożegnałam moją mamę... walczyła w strefie cienia przez 2,5 roku. Nie zdecydowała się na operację we wczesnym stadium, nie chciała, aby ją krojono, bo miała zakodowaną taką świadomość,że to i tak jej nie uleczy. Oddała się natomiast medycynie niekonwencjonalnej, głodówkom, urynoterapii. Patrzyliśmy wszyscy na tę walkę i już, już prawie byliśmy pewni,że wygrana jest blisko. Niestety po 2 latach choroba objęła mackami okrutnymi moją mateczkę:(
OdpowiedzUsuńASIU, NIGDY NIE TRAĆ NADZIEI! NIGDY. ZWŁASZCZA,ŻE DZIELNA Z CIEBIE BABKA. PODDAŁAŚ SIĘ W PORĘ OPERACJI, WALCZYSZ Z TYM GÓWNEM CHEMIĄ. TO MUSI ZADZIAŁAĆ. Czy mama żyłaby gdyby poddała się wtedy na początku operacji? Być może... Choroba została zdiagnozowana przypadkowo, we wczesnym stadium, ale pokonanie oporu pacjenta jest często dołujące.
bardzo mi się reportaż podobał.
OdpowiedzUsuńporuszył mnie.
myślę o Was ciepło :*
Asiu, taki mały dysonans... Inna babka na blogu-pełna werwy i wkurwienia na jegomościa raka; w reportażu oaza spokoju-wiadomo magia radia. Poza tym zawsze wiedziałam,ze jesteś ponad poziomy!!! Intelektualnie nie do podrobienia. Sciskam mocno! Marta
OdpowiedzUsuńDla mnie reportaż i blog są spójne... Zdaję sobie sprawę, że na blogu ujawniasz część siebie, ale nie jest ona w żadnej mierze w konflikcie z reportażem!
OdpowiedzUsuńI ponownie proszę o link do poprzedniego bloga, bo mimo poszukiwań, nie trafiłam na odniesienie na blogu!
Joanno klasa!
OdpowiedzUsuńProgram bardzo mnie nie przygnębił (poza oczywistym empatycznym aspektem tematu),
wręcz przeciwnie,
byłam pod niesamowitym wrażeniem Twojej osoby, mądrości i syna.
Wychowałaś świetnego człowieka.
Sama jesteś świetnym człowiekiem.
Kasia
sluchalam
OdpowiedzUsuńpieklam ciasto ze sliwkami
i ryczalam jak ten bobr
ale moze to hormony mi skacza i dlatego sie wzruszam
sama juz nie wiem;
no i czulam sie bardzo malutka
im dluzej sluchalam, tym wyrazniej do mnie docieralo, ze nic nie wiem o zyciu, chorowaniu, umieraniu, byciu dzielnym, dobrym, madrym
w reportazu nie bylo Niemeza-Meza wiec obraz jest niepelny
trudno miec tez wyobrazenie o osobie i jej zyciu czytajac to co pisze lub sluchajac 20 minut reportazu;
zawsze to tylko fragment
moje odczucia sa takie: nadal Cie lubie :*
Asia, Ty i synek wypadliście ok. Masz medialny głos ( cokolwiek to znaczy ). Nie podobała mi się reszta uczestników audycji. Nie zawiodłaś mnie, wiedziałam, że jesteś w porządku.
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie jedna informacja, że nie zawsze chcesz słyszeć, że będzie dobrze. Ok, ja to rozumiem. Ale jeżeli ja tak uważam, że będzie dobrze, bo takie mam przeświadczenie to co ? Mam skłamać, że może nie być dobrze, że może jednak być gorzej, żeby rozmówcy było lepiej??
aśka
super, gites
OdpowiedzUsuńale prowadzacemu dyskusje bym wpierdolila za poziom, brak przygotowania merytorycznego i emocjonalnego opanowania. Dzieciuch. Do tego o przepitym i przepalonym glosie.
Ksena napisała, ze zdrowy nie zrozumie... racja. Ja też zmagam się z chorobą. Inną... czy lepszą, czy gorszą - nie wiem... trudno klasyfikować. Inną. Wyżarła mi ta menda część duszy. Patrzę w lustro i nie widzę już tej dziewczyny sprzed roku:( I to kurnia też mnie dołuje. Czasem się poskarże... i nie słyszę "kocham" tylko "każdy ma to, na co zasłużył"... Zdrowy tak mówi:( Może zasłużyłam ale w pokoju obok śpi taki maleńtas i ja muszę wstawać z łóżka. Cieszę się każdym dniem z nim, boję się... Wstaję...I Aśka wstaję! Wstaję, bo Ty wstajesz. Mobilizujesz mnie do walki. Reportaż super. Masz piękny, ciepły głos. I w tym wszystkim taka bliska, domowa jesteś! I będziesz. Ja też będę. sisi
OdpowiedzUsuńChustka, mowisz, ze glupie to, gdy ludzie Cie pocieszaja, ze bedziesz zdrowa. Moze i tak, ale co w takich chwilach sie mowi? Ja tez mam znajoma, z ktora nie wiem, jak rozmawiac, bo jest chora na raka i to w bardzo, bardzo zaawansowanym stadium. Mam jej powiedziec, ze jej choroba nie ma happy endu? Cuda sie przeciez zdarzaja, sama o tym wiem. Pomagam jak moge, zalatwiam wizyty w klinice niemieckiej, robie tlumaczenia papierow med, ale wole to regulowac z jej mezem. Kurde, nie mam doswiadczenia z takimi chorobami, co ja moge tej biednej kobiecie powiedziec? Juz raz walnelam gafe i wygadalam sie o jej fatalnych wynikach, bedac przekonana, ze ona o tym wie. Nie wiedziala ... Ryczalam potem kilka dni i dlugo nie mialam odwagi sie do niej zglosic. Myslalam o niej czesto, ale sie nie zglaszalam, czekalam, az oni zadzwonia. No glupio wyszlo. Dlatego zrozum tez troche ludzi, ktorzy sie boja, ze jak cos palna - tak jak ja to zrobilam - to na calego.
OdpowiedzUsuńA reportaz? Sprawiasz wrazenie spokojnej, zrownowazonej mamy. Ale tez nie oszukujmy sie :) , przy takim grzecznym synku to nie jest taka trudna rzecz :)) Musialabys P
poznac mojego Jasia :)) Myslalam, ze go dzis rozszarpie, a on ma dopiero 3,5 roku :(
Patrycja
Patrycja> ja zaliczam do głupich palnięć (jak to Ty nazwałaś) właśnie to będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńod razu mam kilka skojarzeń:
- hipokryzja
- tumiwisizm
- brak empatii
- zlew
- głupota
Droga Joanno, poczytuje Twoja "chustke" namietnie od kilku tygodni. Jestem zdrowa 30 letnia kobieta (przynajmniej nie jest mi swiadome, abym jakiekolwiek choroby miala, no moze z wyjatkiem lekko powichrowanej psychiki;-), ale nie mam tez tak czestego dla ludzi w moim wieku subiektywnego poczucia niesmiertelnosci i wiem, ze przemijam ;-) Rozumiem, jak bardzo wk..wiaja Cie teksty typu: "bedzie dobrze, musiz zyc dla Twojego syna!". To takie durnowate! Jakbys Ty nie wiedziala, ze syn Cie potrzebuje i mogla po prostu zebrac sie w sobie i ...na zawolanie wyzdrowiec! Ktos napisal, czy oby Twoj syn nie musial za szybko wydoroslec przy Twojej chorobie i czy oby go to wszystko nie zasmuca zbytnio. Jezu! Przeciez dzieci to nie sa jakies uposledzone istoty i widza i czuja wszystko, wiec jak mozna cokolwiek ukrywac?
OdpowiedzUsuńEwa
Czytam i czytam i nie moge sie doczytac i bez obrazy : czemu my kobiety a wy oceniajace audycje jestescie tak malo otwarte , tak szybko oceniacie i zazwyczaj zle. Mnie sie podobalo,prowadzac takiego bloga tez bym sie tak zachowala na audycji,a blog musi mniec to cos a Chustki ma i chwala jej za to ze taki blog tworzy .
OdpowiedzUsuńMysle ze Wy kobiety oceniajace nie potrafilybyscie podejsc do choroby w taki sposb jak Asia!! wiec tu nie ma czego nie rozumiec Mnie sie podobalo i to bardzo !!
Madzik
Spójne, mądre, z dystansem. Giancarlo ma szczęście, że z nim rozmawiasz.
OdpowiedzUsuńbardzo dobry, mądry reportaż.
OdpowiedzUsuńbrzmisz łagodnie, teraz mam dopełnienie do bloga - znam Twój głos.
dziekuję.
Joanno masz niezwykły dar przyciągania i lekkość pisania;)i....teraz już wiem- mówienia o rzeczach zwykłych ale i niezwykłych,prostych i złożonych....masz rozum i jaja;)niech dobre anioły mają cię-was w opiece
OdpowiedzUsuńnie daj się i ...może przez to kolejne trudne doświadczenie...otwórz swe serce na NIEBIESKIEGO ,który naprawdę czyni cuda....niepojęte ale dla mnie prawdziwe...Aśka ja zachorowałam w grudniu 2008 na raka żołądka G3 z nienajlepszymi rokowaniami... żołądek wycięli mi całkowicie z czymś paskudnym na jajniku 23 grudnia i.....poddali chemii,która została przerwana bo by mnie zabiła....ale ŻYJĘ :):):):)a żyję bo mnóstwo ludzi-moich aniołów się za mnie modliło....a teraz i ja się modlę i DZIĘKUJĘ całym sercem BOGU za łaskę NOWEGO CUDOWNEGO ŻYCIA,w którym teraz stokroć bardziej cieszę się wszystkim tym co tu i teraz....mam wspaniałego męża,którego wcześniej nie doceniałam ,a który w czasie choroby opiekował się mną jak nikt na świecie....mam cudowne dzieci 10letnią Marysię i 15letniego Wojtka,którzy od samego początku wiedzieli o mojej chorobie i pomagali mi jak tylko potrafili....niezwykły to był widok jak wytrwale dzień po dniu klękali i modlili się ot tak prosto z serca....o siły dla mnie.....ja wtedy nie potrafiłam się modlić...byłam żywym trupem...ale teraz wiem ...to jest DROGA ,która wiedzie do życia pełnego pokoju wewnętrznego,co by się nie działo.... jest różnie ale jestem szczęśliwa ....trzymaj się Joanno:)z modlitwą....mrufff...ka
Mój junior choć już to V klasa, rany jak ten czas pędzi, w zakresie szkoły od samego początku, włącznie z przedszkolem wybrał minimalistyczny sposób przekazu informacji o tym jak było w szkole - "dobrze" - maksimum treści przy użyciu minimum słów. Czasem rozgaduje się jak ma zasypiać by rozciągnąć czas - czy Wasze pociechy też mają tę zdolność rozciągania czasoprzestrzeni? :D No a jak już gada to tylko żona jest w stanie utrzymać skupienie na treści.
OdpowiedzUsuńOla (12:11)> w sprawie rajstop :D w kolorze ciała, jak najbardziej w kolorze Twojej skóry. Calzedonia!
OdpowiedzUsuńdarmor> rozciąganie czasoprzestrzeni przed snem to chyba standard wśród nielatów, prawda?
OdpowiedzUsuńChustko miła!
OdpowiedzUsuńDla mnie blog i reportaż to absolutna jednia (nie mylić z "jezdnia")! :)
Chustka robi się 3D. :)
Blogowe kurwy, chuje i abstrachuje są przecież naskórkiem. Raz po raz otwierają się pory, chlust na zewnątrz i chwała Bogu, bo dość syfu jest w środku i trzeba się oczyścić raz po raz.
Dysonasu nie mam żadnego w stylu "na blogu z werwą, a w reportażu delikatnie". Cieszę się niezmiernie, że zobaczyłam cię w kolejnym wymiarze. Masz mądre, dobre serce, dziewczyno, i żyjesz z całych sił!