(Pezet - Co mam powiedzieć)
fajnie buja.
***
w Trójce trwa właśnie audycja Bugalskiego, gościem jest prof. Kazimierz Krzysztofek.
rzecz o kontekstualizowaniu.
internet nie jest zbiorową mądrością, a stadną głupotą.
internet nie daje kontekstu - przyciąga uwagę, ale nie definiuje tła.
ale jak skontekstualizować wiedzę w czasach, gdy informacja jest dostępna przez 24h na dobę?
rozwiązaniem jest ekonomia myślenia, która prowadzi do stereotypów. efektem następnym - odmóżdżenie.
smuci mnie to wszystko. co za czasy.
***
dziś Giancarlo został oblany napojem, którym tryskał niejaki Paweł.
następnie - został popchnięty, głową uderzył w ścianę, upadł, leżał trzymając się za głowę.
interweniowała pani.
dobrze, że zorientowała się.
nie znam kontekstu sytuacji. wg Syna - nie było kontekstu, tylko akcja.
***
Bugalski mówi: jeśli życie ma mieć sens, musi być sensowne.
***
świat zewnętrzny - jedna, wielka pomyłka.
jestem zmęczona.
włażę pod kamień.
12 lat temu
az sie boje o moja corke twoj syn zdrowy i ma do czynienia z bullies a moja corka ma lysienie plackowate dzieci jej zyc nie dadza a za rok do szkoly:(
OdpowiedzUsuńTo, o czym piszesz, jest dowodem, ze szkoły naprawdę nie są przygotowane na przyjecie sześciolatków, a sześciolatki powinny jeszcze rok spędzać w przedszkolu...odpocznij pod tym kamieniem, ale wychodź prędko!
OdpowiedzUsuńmoi też poszli do pierwszej klasy:
OdpowiedzUsuń1) chłopiec , który siedzi obok zabierał im różne przybory szkolne, a następnie wziął nożyczki zaczął wymachiwać przed nosem i krzyczał - potnę cię ...
2) J chciał siku, a K pilnował, żeby nikt nie wszedł - chłopcy z klasy otworzyli drzwi, śmiali się i zawołali resztę klasy, żeby oglądała jak J sika ...
itd ... a to dopiero trzeci dzień
obmyślam strategię działania
Joasiu trzymaj się!!!
nata
Giancarlo nie jest sześciolatkiem.
OdpowiedzUsuńO ile pamiętam, jest z początku stycznia, więc w sumie jest prawie prawie. Szkoda Go, ale swołocz poznać musi. Takie życie...
Basiu a gdyby miał siedem lat, to by go napojem nie oblali i nie mógłby upaść na ziemię? wydaje mi się, ze gumowe ściany przydałyby się w szkole niezależnie od wieku. Nie nakręcaj ludzi, ze szkoły nie przygotowane, na przyjecie sześciolatków. Najbardziej nieprzygotowani są ich rodzice. W szkole wspaniale odnajdzie się nawet pięciolatek, tylko trzeba mu na to pozwolić.
OdpowiedzUsuńkuźwa to u mnie nie ma takiego bydła
OdpowiedzUsuńten Bugajski to jakiś w dupę autorytet musi być.
OdpowiedzUsuńmoże zapisz Jasia na jakąś sztukę walki, to dobrze robi na pewność siebie w takim zdziwaczałym środowisku. i w dłuższej perspektywie na poziom bezpieczeństwa też dobrze robi.
świat to siedlisko zła. szkoła to mikroświat. powstały przez zagęszczenie.
ech, trzymajcie się.
im większe miasto, tym większe bydło...
OdpowiedzUsuńTen "ziutek" z TV,
OdpowiedzUsuńto w dupie był i gówno zobaczył.
Na dodatek wziął kasę za wymądrzanie się.
Nie stresuj się nim.
Młodego nie uchronisz przed światem,
musi sam nauczyć się walczyć.
Najważniejsze, że Go wspierasz.
Śpij spokojnie "pod kamieniem".
Jutro też jest dzień.
..ja na etapie przedszkola, ale frustracja wielka, gdy pierwszego dnia pytam czy śniadanie zjadł, czy zupe zjadł, a Pani mówi mi chyba i nie wiem.. aaa.. po czy czytam ten pieprzony jadłospis dla 3-latków i krew mnie zalewa jak na matkę co w organicu lizaki za 5 zł kupuje. Bo przedszkolak je cherios, chocapic i popija herbatką słodzoną białym cukrem... aaaa frustracjon wielka i czas, czas się zatrzymał.. nie wiem jak to ogarnę może nie czytać jadłospisów w przedszkolu, ale zapach magi wyczuwam z kilometra...
OdpowiedzUsuńp.s. a szkoła przeraża mnie jeszcze bardziej bo ja matka psychopatka synka jedynego gotowa jestem zlac każdego... i jak tak człowiek rozmawiam z dzieckiem jak z dorosłym i 3-trzylatkowi odpowiada na każde pytanie dlaczego szuka odpowiedzi to wkurwia mnie jak ta pani pedagog do syna mego mówi bo tak!!!
p.s. dziewczyno trzymam kciuki za ciebie, młodego i jesteś dla mnie jak matka prowadząca bo syn starszy, ale system ten sam mówić młodemu prawdę i jak z dorosłym dialog prowadzić
p.s. i się matka wariatka rozpisała troche nie na temat, ale jak dziecko sztuk jeden się ma i wiecej się nie planuje to się człowiek złości, że tą dietę dla dzieci jakiś debil zatwierdzał....
OdpowiedzUsuńJaś jest mądry i rezolutny ale jeszcze nie raz będzie musiał stawić czoła, niejednej bydlęcej zagrywce, a Ty, Aśku, z nim...masz refleks, więc dasz radę...buziak, cmok :)
OdpowiedzUsuńech... nie wiedziałam, co powiedzieć, więc powiedziałam Giancarlowi, żeby unikał konfrontacji... a On mi na to, że On nie zaczepiał.
OdpowiedzUsuńrady dotyczące karate/judo są świetne, ale Giancarlo nie ma duszy fajtera. Jego nie interesuje bicie się, walczenie, rywalizowanie.
już żeśmy rok temu z Niemężem podjęli próbę zainteresowania Małego sportami walki. zlew ma na nie.
Ale o czym tu mowa drogie panie , krytykujecie a na tym blogu nieraz chociażby teraz k...y latają i inne france. Mamusiu droga , skoro sama mięchem rzucasz nie oburzaj się , że świat zły bo dziecko napojem słodzonym zostało oblane. Do kogo wy macie pretensje??? No chyba do siebie tylko . No tak , przecież przy dzieciach nie klniecie tylko tak tutaj w Internecie ,
OdpowiedzUsuńbo przecież i tak
kontekstu mu brak .
Ale może bezradność w sytuacjach tak silnie stresowych go zmobilizuje i zlew mu przejdzie? Może się uda go przekonać?
OdpowiedzUsuńBędzie miał przynajmniej możliwość wyboru - wziąć odwet czy nie.
A tak pozostaje bezbronny.
Myślę, że na dłuższą metę żadne facet tego nie zniesie - nawet tak młody.
Giancarlo ma duszę filozofa i naukowca, ale jakoś w tej dżungli musi przetrwać...
...im większe miasto, tym większe bydło... a nie tylko niestety, ja mieszkam na przedmieściu i szkółkę można nawet nazwać "wiejską".... tutaj się dopiero dzieje! Wiejskie klimaty są jeszcze bardziej śmierdzące od miejskich. Ale nie martw się, Twoje dziecko jest bardzo mądre więc znajdzie swoje miejsce i da radę... ja mam dziecko upośledzone i trzeci rok w tej wiejskiej szkółce... wierz mi .. ręce opadają! Pozdrawiam i życzę dużo siły! Monika
OdpowiedzUsuńwsuwam się głębiej pod kamień.
OdpowiedzUsuńobrzydliwe to wszystko.
Chustko , nie wiem może się mylę , ale odnoszę wrażenie po tych wpisach o pierwszych dniach w szkole Syna , że przypinasz mu łatkę ofiary.To dopiero dwa dni a przed nim jeszcze kilkanaście lat nauki! Powodzenia życzę !
OdpowiedzUsuńnie, nie przypinam.
OdpowiedzUsuńpiszę o wybranych zdarzeniach - tych złych.
Niekoniecznie sztuki walki. Po prostu jakaś pasja, jakiś sport, jakiś mikroświat, który skupia ludzi z różnych środowisk, połączonych jedna pasją. To pozwoli uwierzyć, że ludzie są różni, że można przebywać nie tylko w tej rozwścieczonej masie szkolnej, ale także wśród tych, z którymi wspólnie robi się coś fajnego.
OdpowiedzUsuńTo na prawdę działa cuda.
Kochanie, tak mi przykro. Ludzie to w większości bydło. Trzymajcie się.
OdpowiedzUsuń@Mała Mi - a propos diety przedszkolnej trzylatków. Siostra mi opowiada, ona przedszkolanka w przedszkolu wiejskim. Obiady przynoszą ze szkoły podstawowej, bo warunków sanepidowych przedszkole nie spełnia. Więc np. dzieci trzyletnie jadły dzisiaj śledzia w śmietanie z cebulą (matiasa solonego znaczy się), jutro ma być duszona wątroba, reszty starałam się nie pamiętać:) U nas w "przedszkolu" z kolei występuje póki co tylko zupa, dowożona ze szkoły również, teoretycznie z wkładką, praktycznie ponoć na szczęście nie (wolę nie wnikać co owa wkładka oznacza).
OdpowiedzUsuńWyłaź spod tego kamienia, jak już swoje odleżysz, strategię wymyślaj wraz z mężem - i do boju!
OdpowiedzUsuńTrza młodemu pomóc, coby go nie zeżarli żywcem. Trza go nauczyć walczyć. Im prędzej tym lepiej.
Ciężko mi to czytać, pomimo wielu lat identyfikuję się nieprawdopodobnie, dziecko mi się nacierpiało. A z drugiej strony co go zahartuje, jak nie to? Nie chcę Ci słodzić, lepiej chyba nie będzie - kolejne pokolenia pedagogów i kolejne pokolenia dzieci... ech, spuśćmy zasłonę milczenia.
No wyłaź, jak tylko wydobrzejesz.
Dacie radę - masz przy sobie kochającego mężczyznę. To temat dla niego, wierzę, że coś wymyśli.
No tak ,ale nie można skupiać się cały czas na złych zdarzeniach . Ja wiem , że dla Ciebie Syn jest kimś wyjątkowym . Jeżeli masz w sobie mądrość to ucz go tego , że na świecie są rzeczy dobre i złe , z czasem nauczy się je odróżniać i będzie sobie radził . Skupianie się na oblewaczach sokiem rodzi gniew , bunt i złość i w końcu i tak obraca się przeciwko nam . Oblewacze sokami byli i będą niestety, sęk w tym żeby nauczyć się żyć między nimi nie dając wybić się z pantałyku:)I nie trzeba wcale do tego znać karate :)Wierzę w to , że świat jest dobry tylko ma małe skazy:)
OdpowiedzUsuńOK świat jest okropny czasami, ale wyłaź stamtąd, spod tego, pod który żeś się schowała...
OdpowiedzUsuńjak to śpiewają: są chwile dla których... może to prawda.
to go zamiast sztuk walki naucz ciętej riposty, bez agresji, ale wymiatającej :)poza tym--szkoła JEST źródłem stresu, powinna czy nie, tym bardziej kontakty z dziećmi, tak jest i chodzi o to, coby nauczyć dziecko sobie z tym stresem radzić, ze stresem z powodu kontaktu z rówieśnikami, ze stresem z powodu debilnych szkolnych wymagań i też powiedzieć, że tak już w życiu, sorry, będzie. przeszłam tę drogę jako ja--do szkoły posłana w wieku lat 5 i 9 miesięcy, bez przedszkolnego szkolenia, lat temu ponad 30, a niemal 40, kiedy szkoła na przyjęcie sześciolatków była znacznie gorzej przygotowana, niż teraz,przeszłam edukację mojej córki, w tak zwanych dobrych szkołach--co było znacznie trudniejsze, niż moja własna ścieżka edukacyjna. i teraz wiem--szkoła źródłem stresów jest. agresji fizycznej bym nie tolerowała, to chyba trzeba z PANIOM pogadać, coby dzieciom wytłumaczyła, że to nie jest ok. hmm, moja pani w pierwszej klasie robiła w takim przypadku szybkie a bolesne zakręcenie ucha agresorowi, ale teraz nie wolno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dorota
i tu właśnie pojawia się pytanie: po co dziecko narażać na takie stresy, po co?
OdpowiedzUsuńco daje kontakt z troglodytą, który oblewa sokiem i popycha?
piszecie o walorach edukacyjnych stresu/przemocy/kontaktów z prymitywami - szczerze mówiąc, to mnie żenuje.
wierzycie w to, co piszecie? serio tak uważacie?
Ja wierzę. Serio tak uważam.
OdpowiedzUsuńTroglodytów jest mnóstwo, na każdym kroku.
Walory edukacyjne - wyłącznie umiejętność radzenia sobie w podobnych sytuacjach.
Nie spotkałaś w swoim dorosłym życiu harpagonów, z którymi musiałaś sobie poradzić?
Gówniarz, który oblewa sokiem, ma pewnie jakiś swój kontekst - nie wiemy tylko jaki. Nie piszę tego po to, żeby go usprawiedliwić. Martwiący jest fakt, że pani nauczycielka nie interweniuje na początku zdarzenia, tylko czeka, aż ewoluuje.
OdpowiedzUsuńDorothea> tak, spotkałam. poradziłam sobie tak, że zachorowałam na raka.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 23:49> zgoda, nie znamy pełnego kontekstu sytuacji.
wg relacji Syna - był atak znienacka, bez uzasadnienia.
wytłumaczyłam Mu, że tacy są ludzie - różni, dziwni, absurdalni. nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy.
nie, nie wierzę w walory edukacyjne. ale--tak jest, tak będzie, w szkole, w pracy, na poczcie, w sklepie, w autobusie, w życiu. walor edukacyjny to nie zetknięcie się z, ale nauka, jak sobie z TYM radzić. niekoniecznie przemocą na przemoc odpowiadając. tak, w to wierzę, bo takie życie, srał pies walor edukacyjny, ale uczyć--tak. że nie agresja, że riposta, siła spokoju, siła w ogóle. w to wierzę. można starać się świat dywanem wysłać, a można włożyć buty. bardziej skuteczne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dorota
też tak uważam.
OdpowiedzUsuńmoc nie jest w agresji.
moc jest w odbiciu czyjejś agresji, skierowaniu jej przeciwko temu, kto ją wytwarza.
Jeśli Twoja odpowiedź na moje pytanie była serio... i jeśli Giancarlo ma wrażliwość podobną do Twojej... to trzeba znaleźć jakieś wyjście.
OdpowiedzUsuńKoniecznie.
moc jest w nieprzyjmowaniu agresji na klatę, w specjalnym pojęciu "niedotykajmnie", w noli me tangere :) Moc jest, gdy agresja spływa, odbija się, jak od szklanej góry. Sześciolatka trudno tego nauczyć, ale może warto spróbować? Film "Ame agaru" pokaż, tam to jest bardzo ładnie wytłumaczone, jak się agresywnego troglodytę puszcza, coby spadł w krzaczory.
OdpowiedzUsuńTrudno tego sześciolatka uczyć, ale można. Trzeba? Jako mama dwudziestostoczerolatki mówię: tak!!!Chociaż moja dzwudziestoczterolatkka mówi: po co tego uczyłaś? Byłabym głupia, byłoby mi łatwiej faceta znaleźć :)
Dorota
Ciekawe co opowiadają swoim rodzicom te inne dzieci... I co ich rodzice piszą na swoich blogach. Bo tak mi przemknęło przez myśl - może historia z sokiem nie wynikała ze złośliwości, a ten co potrącił ma ADHD i jego mama też się teraz stresuje i zamartwia...
OdpowiedzUsuńSzkoła to trudne doświadczenie, ale czy dzieci, którym odroczono zetknięcie się z nią, bo np mają edukację domową - mają łatwiej... Nie da się przez całe życie uciekać od takich doświadczeń. Sama mam obecnie bardzo ciężką szkołę "życia" w pracy. Też nieraz myślę, że to naraża zdrowie na szwank - duży stres itp. Ale nie mogę rzucić pracy...
to dopiero poczatki w szkole nie mozesz juz jej demonizowac
OdpowiedzUsuńAsiu, będzie dobrze, zobaczysz. Będzie miał ulubionych kumpli i satysfakcję ze szkoły. To tylko początek taki. Nie wchodź pod kamień.
OdpowiedzUsuńA.
Troche mi lepiej, po tym jak sobie poczytalam. Myslalam, ze jestem super nadgorliwa matka potworem, po tym jak rok temu dorwalam w przedszkolu 4-latka, ktory dokuczal wszystkim dzieciakom w grupie, a w tym mojemu jedynakowi. Nie mozna bylo sobie poradzic z tym lobuzem (mimo prosb i grozb ze strony nauczycieli i rodzicow), wiec wzielam sprawy w swoje lapy. Oficjalnie, przy wychowawcach obiecalam gowniarzowi, ze skopie mu ryja i spiore tylek jezeli bedzie bil inne dzieci. Pewnie, ze moglam nauczyc moje dziecko jak sie bic itd., ale wyszlam z zalozenia, ze nie chce, zeby moje dziecko zostalo uznane za agresywne. Nauczyciele nie zawsze dochodza, kto zaczal awanture, wiec nie chcialam ryzykowac. Dodam, ze od tego czasu jest spokoj z tym malym gadem.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, ze sie spotyka tez z takim swiatem, swiat nie jest tylko piekny i kolorowy, pelen milosci. Musi byc uodporniony, bo predzej czy pozniej zetknie sie z tym lub innym "sokowylewnym". Musi tez umiec sie obronic - slownie, fizycznie, zartem, czymkolwiek. Mnie np. jeden grubas wbijal lotke do tylka zrobiona z igly i dalam rade, choc bylam krucha istota, nawet mama nie wiedziala, bo tez jej nie bylo. Do tego malowano na tablicy moje chude nogi (i choc kazdy z pozniejszych facetow uwazal je za idealne to do teraz wydaje mi sie, ze lydki sa nieteges), aa, jeszcze mialam w piorniku oko swini w formalinie. Dalam rade i Twoj syn tez da rade, tylko wylaz spod kamienia a on spod klosza!!!!
OdpowiedzUsuńPS> By the way, szkoda, ze nie odpisalas mi na maila. Moze byl pokraczny, ale jednak sie staralam....:(
facet mnie okłamał. w drobnej sprawie, pożyczył koleżance kasę, nie chciał mi mówić. skłamał, że to ktoś inny napisał smsa, a to ona dziękowała niby za pożyczkę.
OdpowiedzUsuńsprawdziłam kom, co jest okropne i miałam rację - okłamał.
niby nic, niby nic, a jednak.
przeprosił, powiedział, że to było głupie.
czuję się fatalnie.
najgorsze w tym, że jestem w 8 miesiącu ciąży. a mam myśl, żeby odejść od niego.
okłamał oraz pożyczył kasę bez Twojej wiedzy, Ty - skontrolowałaś Go, grzebiąc w Jego telefonie.
OdpowiedzUsuńbrrr.
fatalnie zaczynacie.
Tu za to nie ucieka jeden kontekst - wśród czytających choroba postawiła Cię sporo wyżej, niż stoją wszyscy i masz super taryfę ulgową ;)
OdpowiedzUsuńOkreśliłaś się samicą alfa, masz cięty język, dużą pewność siebie i wolę walki o swoje zdanie, jednak chociaż jesteś dorosła, inteligentna, świadoma sama pewnie zafundowałaś niejedną nerwicę czy wrzody.
Jedni oblewają soczkiem, inni wbijają szpilę, "przekierowują agresję". Sztuką jest się w tym odnaleźć i iść swoją drogą. Siła i opanowanie - tak, tak jak napisała Dorota.
Każdego dziecka szkoda, ale każde przez to przechodzi. My ćwiczyliśmy już w przedszkolu :(
Nasza klasa w warszawskiej szkole jest zupełnie w porządku. Nie ma stereotypów. A może jest jeden - bogatym się wydaje, że wolno im więcej, już w podstawówce.
Na indywidualną przemoc fizyczną w szkole jakieś sposoby są, szczególnie jeśli wiadomo, kto jest agresorem, za to ryczącego, pędzącego stadem schodami, korytarzami bydła chyba nikt już ogarnąć nawet nie próbuje. Ja stratowania boję się najbardziej.
Anonimowy z 9:22> mam super taryfę ulgową, świetnie, prawda?
OdpowiedzUsuńmoże zamienisz się ze mną?
oddam Ci chętnie moją super taryfę ulgową, chcesz? :]
"Określiłaś się samicą alfa, masz cięty język, dużą pewność siebie i wolę walki o swoje zdanie, jednak chociaż jesteś dorosła, inteligentna, świadoma sama pewnie zafundowałaś niejedną nerwicę czy wrzody."
OdpowiedzUsuńNie rozumiem wypowiedzi ale chyba w sumie co z tego.
A frustraci niepotrafiący przelewać myśli na papier zazdroszczą mini-sławy, co za żena.
OdpowiedzUsuńWyrwałaś z kontekstu.
OdpowiedzUsuńChoroba i siła charakteru pozwala Ci na więcej na Twoim blogu. Każdego innego (no, może prawie każdego) ludzie by zgnoili.
Nadal uważam, że jesteś inteligentna i nadal życzę Ci siły w zdrowieniu.
Anonimowy z 9:40> tym samym wraca sprawa tematyki blogów.
OdpowiedzUsuńtak, piszę o swoim raku, ale nie czuję się z tego powodu jakkolwiek wyróżniona.
poprzednio (= nie mając zdiagnozowanego raka) pisałam bloga o poszukiwaniach partnera poprzez serwis sympatia.pl, też miałam wielu Czytelników.
a ja Cie Chustka rozumiem. I nie wierzę, normalnie nie wierzę w żadną dobrą moc wynikającą z upodlenia. I nie zgadzam się na to, że skoro świat jest zły to trzeba 3-latce czy 6-latkowi go na głowę spuścić. Ja uważam, że trzeba szukać mądrych miejsc, nisz i oaz, gdzie da się tym dzieciakom pięknie wykiełkować i wzmocnić się. I że ukiełkowane i wzmocnione - dadzą potem radę. Zbyt wcześnie i brutalnie złamane - rady nie dadzą! I tak, uważam, że trzeba wrażliwe 3 i 6-latki chronić, choćby i pod kloszem. Bo wierzę, że się wzmocnią.
OdpowiedzUsuńNie macie tam w okolicy jakiejś mądrej kameralnej szkoły? Nierujnującej finansowo do tego? Ja to mam montessoriańskie skrzywienie...
Joanno. Pamiętam 1sze zebranie w szkole u mojej córki nr 1.
OdpowiedzUsuńTak siedziałam w tej ławce i sobie myslałam - ja pierdolę, tyle jeszcze przed nią....../kiedys jej o tym powiem ;-)/.
Rozumiem Ciebie. Moja jakaśtam depresja szkolna trwała ze 2 miechy. Ułoży sie. Obiecuje :-)
Anonimowy z 9:40> nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńco znaczy zdanie, że Choroba i siła charakteru pozwala Ci na więcej na Twoim blogu?
każdy na swoim blogu pisze o tym, co mu przyjdzie do łba, ja też.
na tym polega konwencja bloga...
(żeby nie powiedzieć, że temu właśnie służy wolność wypowiedzi).
Niestety, ale dzisiejszy świat jest bezlitosny i przykre jest to, że trzeba uczyć dzieci od najmłodszych lat, jak sobie w tym życiu poradzić niekoniecznie kierując się tym co właściwe.
OdpowiedzUsuńLudzi wnerwia, że nie jesteś mdła, że nie jesteś słodkopierdząca o swoim raku, rodzinie, bzibzibzi, o ja biedna, mam raka, napiszcie mi komencia na blogasku, kocham was!, jeszcze jeden komencio, a moje selduszko będzie szczęśliwe, a mój laczek niebolaczek zesla się.
OdpowiedzUsuńże zacytuję: internet nie jest zbiorową mądrością, a stadną głupotą.
OdpowiedzUsuńkiedys psycholog robiacy w polsce za guru od psychologi opowiadal mi o tym po czym mozna odroznic madry i glupi sposob wychowania dzieci na przykladzie mam siedzacych wokol piaskownicy
OdpowiedzUsuńmadra mama kiedy dziecko przybiega z rykiem po inne uderzylo je lopatka przez leb- przytuli, pocieszy, otrze lezki i kaze bawic sie dalej- moze sie okazac, ze ten od lopatki za 5 min staje sie najlepszym kumplem do konca zycia;)
niezbyt madra mama najpierw wyzwie mame tego od lopatki od prymitywow, dziecie od choloty, potem spakuje zabawki i zabierze swoje male tlumaczac, ze stala sie straszna rzecz i mamusia ochroni synusia- to powoduje, ze dzieciak- nie bedzie umial znosic konfrontacji w przyszlosci, bedzie mial pozorne poczucie wyzszosci pod ktorym czail sie bedzie lek wzmocniony postwa mamusi- kilka takich akcji i dzieciak jest gotowa ofiara na bycie kozlem ofiarnym w kazdej grupie
Chustka, mój Leszek na początku tez był zagubiony, Bo wrażliwy, bez zacięcia do walki, nie radził sobie.
OdpowiedzUsuńNa początku było ciężko, potem zwyczajnie zaczął oddawać. Unika konfrontacji, ale czasem się nie da. Szkoła to dżungla.
Mam cały dzienniczek uwag, ale mimo wszystko lepsze to, niż gdyby był totalna ofiarą szkolnych urwisów.
Daj mu trochę czasu na przystosowanie się, może znajdzie swój własny sposób na rozwiązanie tej sytuacji? Najważniejsze, że ma Twoje wsparcie i może pogadać o tym, co go trapi.
Trzymaj się cieplutko.
a moją córkę, chłopcy już popchnęli, opluli, zakrzyczeli..w szoku jest bo koledzy z przedszkola byli naprawdę super.Cała grupa była bardzo zżyta, rodzice też;)a tu nagle wyzwiska i przekleństwa, zże mała nie chciała nawet powtórzyć, a dzieciaki niby z przyzwoitych domów..:( do tego religia z jakoś wredną nawiedzoną, pewnie niedobzykaną suką echhh szkoda słów
OdpowiedzUsuńOdpowiadasz sama sobie drobnymi kroczkami zmieniając temat.
OdpowiedzUsuńZ cytatem z wpisu z 9:56 się zgadzam.
Twoi czytelnicy użalają się nad agresją wśród dzieci pomijając to, co sama na swój temat pozwoliłaś przeczytać m.in. w zakresie szantażu emocjonalnego i co właśnie prezentujesz w komentarzach.
Znam oba blogi.
Jesli znajdziesz mu szkole-klosz, to na ulicy go rzeczywistosc dopadnie, albo w Urzedzie, albo w pociagu. Dziecko trzeba chronic i wzmacniac, pokazywac mu ze swiat jest dobry i uczyc jak radzic sobie z tym jego zlym obliczem. Ja nawet na stare lata musialam sie podporzadkowac, bo nie bylo pieniedzy i musialam mieszkac w akademiku z karaluchami i 3 dziwakami w pokoju. I wiecie co - jak ja kochalam ten studencki czas!! Moze na poczatku pochlipalam sobie, a teraz zal mi tych wszystkich co mieszkali z mamami, bo ominela ich jedyna w swoim rodzaju zyciowa przygoda.
OdpowiedzUsuńA ten blog o poszukiwaniu chlopa to jest jeszcze gdzies w sieci:)?
Hej
OdpowiedzUsuńto moze nie na temat trochę...ja też zawsze unikałam agresji. Nie rozumiałam jej po prostu. Kiedyś taka bezdomna pani w tramwaju, chyba niespełna rozumu - walnęła mnie pięchą w głowę od tyłu. Byłam w takim szoku, że nic nie zrobiłam.
Nie stosuję agresji z wyboru. Pewnie umiałabym przywalić, ale nie chcę. Co innego, że od jakiegos czasu uczę się asertwyności i tego, aby nie być tą która wszystko zrobi, zawsze wszystko zrozumie i kazdy cięzar sytuacji weźmie na siebie. Chustka, co do synka - nie martw się w tym momencie za bardzo. Rozwiązanie przyjdzie w odpowiednim momencie. Pomysł ze sportami walki jest fajny. Sama zaczęłam chodzić i miałam z tego radochę oraz wzrost pewności siebie, swojego ciała. Nie jestem siedmiolatkiem, ale znam temat:) Sciskam Cię mocno, jak tak włazisz pod kamień, to mi się wydaje że widzę takiego żuczka który mówi, dajcie mi spokój, znikam:) ja tez czasem włażę pod kamień ale potem myślę sobie - dość smuteczkowania, czas powyłazić:) Pozdrawiam Wszystkich
Komentarze od sasa do lasa, każdy pierdoli co mu neuron od pisania po klawiaturze do palców prześle, a w tle każdego komentarza każdy sadzi się na mędrca, który wie lepiej i chętnie doradzi.
OdpowiedzUsuńLudzie, ludzie... dupie byliście, gówno widzieliście! Nie znacie kontekstu, nie znacie człowieka (ja też nie znam), nie osądzajcie, nie mądrzcie się.
A ci, którzy radzą, co powinnaś zrobić powinni zostać nabici na pal. Jak, do cholery, można radzić komuś, kogo tylko się zna z lektury?
To ja tylko chciałam dopowiedzieć, że w moim rozumieniu "szkoła klosz" to nie szkoła gdzie się dziecię prowadzi za rączkę i pokazuje cukierkowe obrazki świata. Dla mnie to miejsce, gdzie są konflikty i konfrontacje, ale jest mądra polityka radzenia sobie z nimi. Uczy się dzieci rozwiązywania konfliktów, ale też tego że każdy miewa zły dzień. Że trzepnięcie łopatką nie oznacza końca świata, ale też uczy się radzić sobie w trudnymi emocjami tak, żeby nie trzeba było używać łopatek. Gdzie się dzieciom stawia wyzwania, wymagania i pokazuje konsekwencje, równocześnie szanując je i inspirując je poznawczo. Ech...
OdpowiedzUsuńA szkoła "nie-klosz" - to taka, gdzie to jest puszczone na żywioł. Te same konflikty i konfrontacje wymykają się spod kontroli, bo nie ma na nie pomysłu, bo pani nie zapanuje, bo nie zauważy, bo tłum,bo niemoc...
To nie jest świat dla dobrych ludzi.
OdpowiedzUsuńhehehe Anonimowy z 11:34 - w sumie dobrze prawisz
OdpowiedzUsuńginger> w życiu nie zdarzyło mi się pocieszyć Giancarla z powodu (symbolicznej) zabranej łopatki.
OdpowiedzUsuńgdy przychodził zaryczany mówiłam Mu: radź sobie, to nie moja łopatka, dogadaj się z dzieciakiem.
co ja za bzdury piszę, jeszcze to potraktujecie dosłownie...
OdpowiedzUsuńnie przychodził zaryczany, to nie On, to nie Jego styl.
zaryczany - w sensie symbolicznym, rozumiane jako rozżalony.
Chustka bądź sobą :) Lej na resztę! Taka jesteś wiarygodna i dla takiej Ciebie codziennie tu zaglądam!
OdpowiedzUsuńJa się nie odważyłam posłać córki 6-latki do szkoły... Właśnie z powodu wszechobecnej agresji i jej wrażliwości. W przedszkolnej zerówce jednak wieje nudą... I mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam. Cóż,życie pokaże...
Bądź silna! Podziwiam Cie na całej linii!
Pozdrawiam - Sylwia
..dobry szkoła i dobry poczatek to jednak ważna sprawa, bo młody człowiek może stracić poczucie bezpieczeństwa i pewność siebie i niestety relacje z innymi dziećmi tez jest bardzo ważna, a nad tymi agresywanymi to pedagodzy się powinni pochylić i ich wyłapywać i przeanalizować, poszukać powodu dla którego gówniarz się tak zachowuje.. porozmawiać, bo siedmiolatka można jeszcze wiele nauczyć, a dorosłego już nie koniecznie.. bo przeciez dzieci nie rodzą się złe tylko mają czasami głupich rodziców... ech..
OdpowiedzUsuń..przypomniało mi sie historia z mojej szkoły jak pewien chłopiec wagi dość ciężkiej staranował moją chudą młodszą siostrę, a zembami rozcioł jej łuk brwiowy bo z otwartą paszczą biegł... dziś ten chłopiec jest mężczyzną i siedzi w więzieniu za zabójstwo a lat ma może z 27 dziś.. to było kilkanaście lat temu kiedy oboje mieli po 7-10 lat, ale w szkołach nic się nie zmienia... :(
OdpowiedzUsuńkwoki trochę jesteśy i tyle
OdpowiedzUsuńod oblania sokiem, popchnięcia jeszcze daleka droga do przemocy jako takiej, nasze dzieci tez kiedyś kogoś popchną, obleją, albo zaśmieją się w nieodpowienim momencie
wyłaź Chustka spod kamienia, ale już:)))
Lo Jezu, co Wy tu piszecie, ze dzieciaki sledzie - matjesy dostaja w przedszkolu? I smazona watrobe? Chybabym zawalu dostala :)) Na szczescie moje dzielne dzidzi w pierwszych dniach w przedszkolu (chodzi od 2 tyg.) zjadlo szpinak, ktorego jego mama nigdy nie rusza (a do czego mu sie nie przyzna) i rybe (to samo) w ksztalcie ludzika ("Mamo, to nie byla ryba tylko kotlet" - bo w panierce, ha, ha!). Ale za to jedno z jego niemieckich slow wyniesionych z przedszkola bylo "Schlampe". A to dopiero poczatek. Zaznaczam, ze to jest niby dobre tutaj katolickie przedszkole.
OdpowiedzUsuńAsia, duża prośba. Zrób mi i innym swoim czytelnikom prezent i podaj linka do poprzedniego bloga, ładnie proszę :D Dobrze się Ciebie czyta, po prostu i między innymi. A Bugalskiego bardzo lubię. Mówi w wyważony, spokojny sposób. Mało takich ludzi. Całusy. Ania, też spod-kamienia obecnie ;) P.S. Giancarlo jest mądry (po Mamusi :D prędzej czy później znajdzie swoją ścieżkę (chlernie dużo czytałam, żeby przetrwać fabrykę, tj. szkołę... i nie wierzę w jej walor edukacyjny, raczej w samodzielne dochodzenie do potrzebnej wiedzy, cóż)
OdpowiedzUsuńNie dałam rady przeczytać wszystykiego. Współczuję Ci, że takie macie początki. I współczuję Młodemu.
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, że teraz Twoja rola, żeby się zastanowić, co chcesz mu wpoić. Jaka jest właściwa reakcja na agresję. Czy należy oddawać (kopnij go), czy należy poskarżyć się (co na to reszta klasy? co na to pani?), czy należy szukać pomocy wśród innych dzieciaków, czy należy zlekceważyć i usiąść obok, czy może jeszcze coś innego.
Zaczyna się pod górkę. Wychowywanie jest moim zdaniem dużo trudniejsze, gdy dziecko jest poza domem. I z roku na rok jest coraz więcej problemów. Niestety.
Powodzenia!
"Owszem, można wybierać sobie drogę, ale nie ludzi, których się spotyka".
OdpowiedzUsuńI dla J. i dla juniora J.
Ja tam bym interweniowała, zrobiła dym. Lepiej od razu w zarodku przejawy agresji niszczyć. Tym bardziej, że Twój Syn wrażliwy.Moja 4 letnią Córkę w przedszkolu koleżanki ciągnęły przez całą salę i próbowały wpakować głowę do ubikacji(tak mi zrelacjonowała).Po mega awanturze, którą odbyłam z mężem(uważał, że dziecko fantazjuje)mąż czyli tata Ady poszedł( ja chora pójść nie mogłam) do pani wychowawczyni ze skargą i wrócił do mnie z odp od pani, że nie widziała akcji. A Córka, choć inteligentna, stała się wycofana, bawi się częściej sama, po prostu się wystraszyła. W kim nasze dzieci mają czuć siłę,opokę bezpieczeństwo?? No w nas rodzicach.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dorota odeszła:(((((( kolejna, niepokojące było to milczenie od kilku miesięcy..
OdpowiedzUsuńmoże zmiana szkoły? my, dorośli przecież staramy się (na ile można) unikać głupców i agresorów, wybieramy grono znajomych ...
OdpowiedzUsuńkowalska
PS - JP2 dziś rano "Młodym też się zajmuję i zajmę się niezależnie od tego, co się wydarzy"
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie jestem przekonana co do tego że im większe miasto tym większe bydło bo w małym to bydło tak widać i słychać, że szkoda gadać. W większym jakoś tego nie odczuwałam. W większym w szkole nie było problemu, przenieśliśmy się do mniejszego, bydło na każdym kroku, szczególnie na wywiadówkach.Pozdrawiam Graża
OdpowiedzUsuńTak a propos anonimowego 9.22: ludzie potrafią zazdrościć nawet choroby bo nie rozumieją w jakiej sytuacji jest osoba z takim paskudztwem i przez co przechodzi. Czasem myślę by założyć bloga i wiernie oddawać opisy zabiegów które bolą tak, że żyć się nie chce, które pozostawiają fatalne skutki na całe życie, stres przed każdym badaniem i jeszcze większy stres w oczekiwaniu na wyniki i depresja z powodu nieustającego bólu taka że i tu już nie chce się żyć gdy tak cholernie boli!Lecz gdy jest dla kogo to człowiek walczy i walczy tylko by pomóc temu komu jesteśmy potrzebni czyli najczęściej swoim dzieciom.Joasiu, jeszcze raz mówię: ten świat nie jest dla dobrych ludzi i to co pisze jest bardzo smutne ale i bardzo prawdziwe. Ludzie chamy utożsamiają człowieka kulturalnego z fajtłapą a jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Joasiu nie martw się tym wszystkim tak bardzo. Giancarlo to mądry chłopaczek i pierwsze zetkniecie z chamstwem i zawsze są trudne. Powoli da sobie radę jak my wszyscy.
OdpowiedzUsuńNiestety, chamstwo i prostactwo jest wszędzie czy to wieś czy wielka aglomeracja.
OdpowiedzUsuńGłupoty i bezduszności coraz więcej. WSZĘDZIE.
I wcześniej czy później nasze dzieci zetkną się z nimi. Kto wie czy nie lepiej wcześniej...
A rozpoczęcie podstawówki to ten moment, gdy do dziecka zaczyna docierać, w jakim świecie żyje i - wydaje mi się, że też do nas, rodziców nagle dociera, że nasze dzieci nie będą żyły w świecie jaki byśmy im chcieli stworzyć, ale w takim jaki jest.
Smutne i prawdziwe.
P.S. Mimo wszystko myślę, że nasze dzieci będą miały fajnych znajomych, pociągające zajęcia i mnóstwo frajdy z życia w tym - nie najlepszym - świecie.
OdpowiedzUsuńNie wszyscy są prostakami i chamami.
:-)))
@lumpiata a głosy słyszysz ???
OdpowiedzUsuńTak , Internet nie jest zbiorową mądrościa tylko stadną głupotą . Ta głupota przenosi się tutaj z realu.
Chustko , współczuję Ci choroby ,k łopotów, problemów etc. Co nie zmienia faktu , że po przeczytaniu kilku wcześniejszych postów odebrałam Cię jako osobę z lekka wulgarna i momentami niezbyt sympatyczną .
Syn , dopóki będzie mu się zwracało uwagę tylko na złe strony życia , wyrośnie z duża doza prawdopodobieństwa na człowieka nieszcześliwego . Lepiej zainteresować go czymś wartościowym, sam będzie omijał szerokim łukiem prostactwo , chamstwo etc. a co najważniejsze będzie miał swój świat .
Powodzenia zycze i spokoju!
Otóż to Milo:) Nie wszyscy są prostakami i chamami i to jest nadzieja. Śmiem twierdzić, że tych niechamskich jest zdecydowanie więcej tyle że oni siedzą dość cichutko a chamstwo ma moc i jest bardzo bolesne.
OdpowiedzUsuńkiedyś ktoś u Pauli[*] napisał ze choruje sobie wygodnie za pieniążki ludzi. To nie było tak dawno bo w Lipcu. Bezduszność, może też bezmyślność ludzi zdumiewała mnie od wczesnych dziecięcych lat i zdumiewa coraz bardziej im dłużej żyje. Moje zdumienie narasta bo świat się rozwija, wiedza o ludziach coraz większa, większy dostęp do ludzkich emocji a rozum niektórych jakby odwrotnie proporcjonalny. Czyżby świat miał już z górki?
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 16:10> "odebrałam Cię jako osobę z lekka wulgarna i momentami niezbyt sympatyczną"
OdpowiedzUsuńależ to prawda!
prawda!
prawda!
Świat z górki od narodzenia Chrystusa,jasne jak plecy anioła.Ale pod górkę nie było lepiej :(.I tak do u.....j .......
OdpowiedzUsuńz lekka wulgarna- żartujesz:)) nie znam bardziej wulgarnej kobiety, która " zmyślą o Synu" zapełnia bloga słownikiem z rynsztoka,zresztą dziecko z tym oswojone, bo szanowny tatuś nie lepiej do niego się w wakacje odzywał... i skąd to oburzenie, ze dziecko powiedziało "bo ci przyleję"i już leci jak kwoka i gdacze! ha, cudze dziecko to "gówniarz", a własne to Syn z wielkiej litery! śmieszna jesteś, kwoko! a ta reszta kwok, co się nad Tobą rozgdakała, jaka żałosna.Popatrzcie sobie na swoje dzieci i na siebie z boku, jak potraficie.Chamstwo,agresja się szerzy!Jedyne kulturalne tu się zebrały i rzucają kurwami, chujniami i innymi dowodami kultury!Żałosne!kwoki! kwoki!ko!ko!ko! A jakby która chciała wiedzieć, to Szwedzi obowiązkowo -jeden śledź dziennie, dla zdrowia, dotyczy to także dzieci.To dla tej zatroskanej o przedszkolaka. Kończę , niech sobie znów pogdaczą: nie przejmuj sie pipipi! Giancarlo najmądrzejszy pipipi pitu pitu...ojojoj ile chamstwa,ojoj.
OdpowiedzUsuńJedna kurwa burdelu nie czyni!
OdpowiedzUsuńChusteczko kochana, wulgarna i niezbyt sympatyczna i takie tam blable ;-) ja tu Cię czytam od dawna i pierwszy raz się odzywam i bardzo, bardzo .... proszę .... NO DAJ TEN LINK do bloga ... Marta z Podlasia
OdpowiedzUsuńDo anonima z 17.45. Śledzie to podła i paskudna ryba o ile rybą to coś można nazwać. Jeśli ktoś ma ochotę niech śledzie jada nawet jeśliby miały być jedynym posiłkiem, każdego sprawa a co do dyskusji o dzieciach to są całkiem budujące dla matek których dzieci maja taki problem. Chustka to nadzwyczaj inteligentna kobieta, mająca w sobie wiele ciepła i kindersztuby. Chamstwa jednak w niej nie widzę ale wzmocnienia wypowiedzi które w bezdusznym przekazie internetowym podkreślają emocje:) jeśli uważasz że osoby komentujące to chamy i kwoki to nie wchodź na tego bloga bo nikt takich jak Ty tutaj nie zaprasza. Póki co w Polsce nie ma przymusu czytania blogów. Pozdrawiam i światełko w Twoja stronę jakby to uczyniła z pewnością Pau[*]
OdpowiedzUsuńJoanno, wiesz przecież, że żeby było prawdziwie musi być ten, co protestuje:)))) hehehehe, zatem "podziękujmy" żmijce z 17.45. Udało jemu/jej się - jest prawdziwie dzięki niemu/niej:))) Całuję i uwielbiam Ciebie i Syna przez ogromne S. Kiedyś Ci napiszę, co dla mnie wspaniałego uczyniłaś... bo wiesz, ja już wstaję rano:))).sisi!!!
OdpowiedzUsuńmili Czytelnicy,
OdpowiedzUsuńjeśli uważacie, że te dotychczasowe dzisiejsze 92 komentarze napisałam ja sama, chciałam Was zapewnić, że to nieprawda.
moja ingerencja w komentarze polega na moderowaniu ich, ponieważ nie puszczam:
- spamów
- reklam, kryptoreklam
- wypowiedzi nt. moich Bliskich
- komentarzy, w których zaznaczacie, że piszecie TYLKO do mnie.
całą resztę akceptuję.
Może to mamuśka tego"odsuńsieboci przyleję"? Jeśli nie tego to innego,bardzo podobnego.
OdpowiedzUsuńa ja Cię kurwa kocham)))))))))))))
OdpowiedzUsuńZ lekka wulgarna
OdpowiedzUsuńi momentami niezbyt sympatyczna Joanno
przyznałaś się bez bicia, że to prawda -
zatem oświadczam
że nareszcie wiem, jaka naprawdę jesteś, bo wiem to od Ciebie
że cały czas to podejrzewałam
że dalej będę Cię czytać
i że Cię lubię jeszcze bardziej, albowiem jesteś prawdziwa:)
P.S.1.Ten komentarz napisałam ja, nie Joanna.
P.S.2.W głębokim poważaniu mam wszelkie osądy odnoszące się do tych, którzy tu bywają, czytają i komentują, w tym do mnie. Jestem, bo chcę, a Chustka mnie "puszcza", bo chce:)
Jak się znudzi to puszczać przestanie - i też będzie dobrze:)
A teraz idę na pocztę, czekam na maila:)
Do Anonimowego z 19.18 nie mieszaj tu Pau[*], co najmniej niestosowne. Brak kindersztuby wychodzi.Nie rozmawialiśmy z Pau na poziomie kurnika.
OdpowiedzUsuńChustka, dla Twojego syna zaczyna się właśnie normalne życie, poza domowym ciepełkiem i chronieniem przed wszelkim złem świata. Nie każdy musi go lubić i nie każdy musi się z nim bawić. Nieuniknione będzie nauczenie go walki, bo takie jest życie. Czy nam się to podoba czy też nie. Przecież każdy mniej lub o coś w życiu walczy. Twój syn też będzie musiał. I żaden krzyk, że to chamskie, nieetyczne itp. tego nie zmieni, bo taki jest świat, w którym żyjemy.
OdpowiedzUsuńWszystko to prawda, że taki jest świat i tak dalej, ale czy to oznacza, że należy się na to godzić? Czy Joanna ma być zachwycona faktem, że ktoś popchnął Jej Syna tak, że chłopiec upadł? A może ma być Jej to obojętne, bo taki jest świat? To jest blog Joanny, Jej miejsce, gdzie pisze o tym, co Ją boli, przeraża--ale także cieszy. To Ona wybiera zdarzenia czy emocje, o których pisze. A myślę, że dla każdej mamy pierwszaka, w dodatku sześciolatka, to, o czym pisze Joanna to po prostu w tej chwili bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze rzeczy. Syty nie zrozumie głodnego, ktoś, kto ma ten etap w życiu dziecka za sobą albo w ogóle go ta kwestia nie dotyczy osobiście, będzie do sprawy podchodził zupełnie inaczej. Ja mogę sobie teraz patrzeć z dystansem na przygodę z systemem edukacyjnym mojego dziecka--a była to przygoda burzliwa, nie dlatego, że byłam nadopiekuńcza, może nazbyt zbuntowana raczej wobec oparów absurdu. Ale--proszę, w tych pierwszych dniach szkoły naprawdę wszystko, co się dzieje, przeżywa się intensywniej. I nie ma to nic wspólnego z byciem mamą-kwoką.
OdpowiedzUsuńDorota
witaj
OdpowiedzUsuńczytam Twojego bloga juz jakis czas...przyznam, ze komentarze do postow sa debesciarskie :P a posty naprawde niesamowicie zajebiste...pozdrawiam i zycze powodzenia...justyna
Zgadzam się częściowo z Anonimem, który pisał o kwokach.
OdpowiedzUsuńJoanna przesadza z tym gdakaniem nad Synem. To jest niestety bardzo typowe dla części mam. Typowe - ale zarazem dość głupie. Powiedziałbym - histeryczne.
Oj, kobiety, kobiety. Tylko się potem nie dziwcie, że to jednak mężczyźni chodzą po księżycu, tworzą wiekopomne dzieła, są kreatywni, etc.
Bo wam zostaje infantylne gdakanie. Żeby tak choć raz jedna z drugą pomyślała, zanim coś powie lub napisze.
Nie można zamknąć dziecka pod kloszem. Nie można wpadać w histerię, bo inne dziecko nie lubi naszego. Nie można obrażać się na cały świat, bo nasz Syneczek został oblany soczkiem...
Chustko:)Jak czytam Twoje mini reportaże z pobytu Giancarla w szkole-to tak jakbyś pisała o moim synu.Jest o rok straszy od Twojego i też jako 6 latek poszedł do szkoły i nie interesuje go bicie.Pierwszy rok był masakryczny.Ale jakoś przetrwaliśmy.Nieraz śmiałam się w duchu-jak mi opowiadał mój Mały historie,że dzisiaj to miał super dzień-bo bili kogoś innego:)Albo cieszył się,że jeden chłopiec go obronił przed innym-bo wolał żeby mojego bił jego brat:)Generalnie póki co rozpoczęła się 2 klasa i już 2 września ma zbity i obdarty cały łokieć wraz z zatarciami na boku:)A,że rodzice są różni-u nas w klasie jest cały przekrój społeczeństwa to co chwila jest jakaś akcja:)Pozdrawiam serdecznie:)Życzę wytrwałości dla Synka w chodzeniu do szkoły.Mój synek pomimo różnych(nie chcę tu o wszystkim pisać-bo chodzi o karygodne zachowanie wychowawczyni)stresujących wydawać by się mogło bardzo sytuacji nawet z perspektywy dorosłego przyjął zasadę-że nie przejmuje się i szybko zapomina o złych rzeczach w szkole i póki co i tak z utęsknieniem czeka na każdy dzień w szkole.Może dlatego,że jest jedynakiem:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń20.12 jeśli twierdzisz że rozmawiasz tutaj na tym blogu na poziomie kurnika to gratuluję samokrytyki. Nie każdego stać na mówienie prawdy o sobie:) Gdakaj gdakaj szczęśliwie:), ale może jednak nie gdakaj tutaj bo nie jesteś mile widzianym gościem.
OdpowiedzUsuńCóż, blogi to trudna rzecz. Lepiej milczeć:) Kiedyś biedna Pau powiedziała że nie da się zepchnąć do otchłani, a było to w Lipcu.
OdpowiedzUsuńTo jak dzieci zachowują się wobec siebie w szkole bardzo wiele zależy od nauczycieli-mentorów....W szkole mojej córki w Wawie nie ma agresjii, jest bezwzględnie tępiona poprzez naukę innych sposobów rozładowania emocji, poprzez naukę szacunku i odpowiedzialności społecznej, nauki pomocy innym ludziom...Ale to wszystko dzięki niesamowitej, pozytywnej i widzącej dobro w dzieciach Pani Agnieszcze Milibrandt dyrektorce szkoły STO nr 30, która powtarza każdemu rodzicowi, że pierwsze trzy lata szkoły są po to, żeby dzieci polubiły się uczyć i polubiły szkołę...I bardzo konsekwentnie to realizuje....
OdpowiedzUsuńGiancarlo pod kloszem? :D
OdpowiedzUsuńnie znacie Go, oj nie znacie.
Znamy go znamy:) biega z wiadrem na głowie, krzyczy i wali się po wiadrze klapką na muchy:))Niezłe z niego ziółko:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 17:45
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy probowales/-as kiedys takiego wstretnego matjesa. Sprobuj i potem sie wypowiadaj na temat karmienia 3-latkow. Smacznego zycze, "szwedzka twardzielko"!