sobota, 17 września 2011

[516].

Steve Jobs jest ojcem Apple i choruje na raka trzustki.
jedno z drugim nie ma nic wspólnego, ale piszę o tym tytułem wstępu.

oto przemówienie z 12 maja 2005 Jobsa ze Stanford.


(...)
Your time is limited, so don't waste it living someone else's life.
Don't be trapped by dogma — which is living with the results of other people's thinking.
Don't let the noise of others' opinions drown out your own inner voice.
And most important, have the courage to follow your heart and intuition.
They somehow already know what you truly want to become.
Everything else is secondary.

(...)

***

dziękuję Wam za komentarze, które zamieszczacie na blogu.
z ogromnym zainteresowaniem czytam, co sądzicie.
jeszcze bardziej jest dla mnie interesujący sposób w jaki przedstawiacie Wasze zdanie.

jestem zwolenniczką dialogu, konstruktywnej i twórczej wymiany myśli, itepe.

ale.
jeśli chcecie być merytoryczni w dyskusji, proszę o przestrzeganie pewnych zasad:
- jeśli powołujecie się na posiadaną wiedzę, podajcie źródło informacji (Encyclopaedia Britannica, magiel, Życie na gorąco, autobus)
- jeśli wyrażacie opinię o tym, co napisałam, powstrzymajcie agresję (która - gwoli wyjaśnienia - jest czymś innym od prowokacji, ironii czy uszczypliwości).

rys. Wilq

78 komentarzy:

  1. Agresję powstrzymuję:)
    Źródła będę podawać.
    Twoje podwórko, ustanowione tu prawo zamierzam szanować.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przejmuj się pierdołąmi, niech piszą

    OdpowiedzUsuń
  3. Agresja atakuje także z tego bloga.
    Za rzadko tu piszę, żebym był traktowany poważnie, ale tym razem muszę: nie mieści mi się w głowie, jak mozna dziecko nazwać troglodytą.

    MG

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś fanką maców? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. proszę o definicję agresji :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam taką książkę "ostatni wykład" randy pauscha. wartościowa. przesyłam silne wspomagające myśli.

    OdpowiedzUsuń
  7. http://pl.wikipedia.org/wiki/Agresja_%28psychologia%29 - proszę bardzo:)
    "Niestety" psychologowie ja opracowali - nie wiem, jak to przełkniesz:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Definicja agresji? Np. agresja słowna: używanie słów o ujemnym ładunku emocjonalnym w odniesieniu do (zachowania) osób, z których poglądami lub postępowaniem się nie zgadzam.

    MG

    OdpowiedzUsuń
  9. a złej tancerce to wargi się sklejają, ..... krzywo

    OdpowiedzUsuń
  10. zeby zyc swoim zyciem trzeba je miec,
    wielu ludzi nie ma wlasnego, ciekawego, satysfakcjonujacego zycia, zainteresowan, aktywnosci itd. i dlatego angazuje sie w czyjes...
    to niestety budzi frustracje i chyba agresje tez, bo to cudze zycie wydaje sie lepsze, ciekawsze, piekniejsze;
    prawda jest taka, ze kazdy/a z nas ma swoje zmartwienia, nie ma ludzi wolnych od trosk, ale niektorzy potrafia sie cieszyc swoim zyciem i bliskimi mimo problemow, dostrzegac, ze swiat jest piekny tu i teraz

    OdpowiedzUsuń
  11. Puknij się w czółko18 września 2011 00:29

    Proszę o definicję rodziny.

    dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. http://pl.wikipedia.org/wiki/Bierna_agresja


    ;-)


    Alex

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć! Jak chcesz definicję agresji to proszę bardzo - jak czytam kretyńskie komentarze typu Anonimowy MG, to bym go agresywnie w czółko puknęła, jak czytam idiotyzmy - pod poprzednim postem - Pani "Terapia", która powołuje się na pojęcie natury, bez żadnego pojęcia co to znaczyć może, to też mam agresywne zapędy - cóż, taka natura pewnie. Pani Terapia nie powinna- moim agresywnym zdaniem- dotykać nienaturalnych plastikowych klawiszy nienaturalnego środka komunikacji, tylko jak chce coś mądrego zakomunikować to niech użyje swojego naturalnego otworu gębowego.

    OdpowiedzUsuń
  14. calego przemowienia poslucham sobie wieczorem
    teraz piraci zaklucaja odbior

    OdpowiedzUsuń
  15. świetne wystąpienie.
    daj znać, co o nim sądzisz.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś mnie owiał pędu czasu. W pędzie tego świata omijamy te wszystkie "małe rzeczy", małe sprawy, małe szczęścia. Zahamowałem. Zaczynałem być sobą, dziś nadal podjąłem tę ścieżkę. Dziś mogę jedynie jedynie próbować myśleć co w przyszłości. Większości trudno ujmująco ująć to co się czuje, wypuścić na wolność swoje przemyślenia i proste "prawdy"...

    OdpowiedzUsuń
  17. Chuścia, dajesz radę
    Zasłyszane - własna głowa :)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  18. darmor> ten pęd czasu to prawdziwe przekleństwo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Rewelacyjny reportaż! Niesamowite podejście i do choroby, i do życia i do wychowywania cudownego synka. Gratulacje i życzę dużo siły do walki z chorobą!

    Weszłam tu przypadkiem. Przeczytałam też ostatni post o chłopięcych wózkach i dwóch mamach. Zaczęłam też czytać smutne komentarze ludzi, którzy podają się za psychologów czy psychoterapeutów i chcą niby naprawiać świat, nie rozumiejąc zwyczajnego uczucia miłości - smutne to, i z moich doświadczeń wynika, że jeszcze wiele rzeczy do zrobienia w Polsce w tej kwestii. Mamy demokrację, ale ludzie jeszcze ciągle chcą narzucać zbiorowe myślenie i sposoby na życie. Nie wypracowaliśmy jeszcze tego, jak korzystać z wolności.

    Pozdrowienia z UK!

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak, wystapienie jest dokonale. Steve mowi o sprawach, zdawaloby sie, podstawowych i oczywistych. A jednoczesnie zmusil mnie do refleksji: co robie ze swoim zyciem, bo moj czas tu i teraz jest ograniczony, bo nie jestem tu na zawsze.

    (...)you can't connect the dots looking forward; you can only connect them looking backwards. So you have to trust that the dots will somehow connect in your future. You have to trust in something — your gut, destiny, life, karma, whatever(...)
    On to doskonale ujal. Tak wlasnie mysle. Wszystko co mnie spotyka czemus sluzy, dzieje sie po cos, ma jakis cel. Nie wierze, ze moje zycie to samotna lodeczka rzucana falami oceanu zwanego zyciem to tu, to tam, bez celu, bez sensu. Poszczegolne punkty-wydarzenia tworza prowadzaca dokads linie. Tylko, ze mozna to dostrzec spogladajac za siebie, a nie do przodu.

    (...)Sometimes life hits you in the head with a brick. Don't lose faith. I'm convinced that the only thing that kept me going was that I loved what I did. You've got to find what you love. And that is as true for your work as it is for your lovers.(...)If you haven't found it yet, keep looking. Don't settle. As with all matters of the heart, you'll know when you find it.(...)So keep looking until you find it. Don't settle(...)
    Trzeba szukac i chciec znalezc. Zajrzec w siebie, poznac siebie, nie ustawac w poszukiwaniach. I nie bac sie podejmowania trudnych decyzji.
    Chcialabym stworzyc swoim dzieciom klimat, w ktorym odkryja co jest ich pasja, miloscia. Co chca robic w zyciu. Co sprawi, ze beda szczesliwi.

    OdpowiedzUsuń
  21. o tym samym pomyślałam :)

    dla mnie bardzo ważny jest też fragment o łączeniu kropek.

    OdpowiedzUsuń
  22. A dopiero co słyszałem,że wierzysz w przypadek.

    OdpowiedzUsuń
  23. czy dobrze słyszałeś?
    czy tylko o przypadku mówiłam?

    OdpowiedzUsuń
  24. Mnie tylko zastanawia jedno. W każdej dyskusji jest strona, powołująca się na niepodważalne wartości - Naturę, Boga, Honor, Ojczyznę, Prawdę, Moralność i uzurpuje sobie prawo do jedynej racji. Mówi, że ma rację, bo stoi po stronie Natury, a druga racji nie ma bo powołuje się na "wątpliwe źródła". I istnieje druga strona, która - moim zdaniem - niepotrzebnie dyskutuje. Nie ma prawdy, racji, są tylko interpretacje (i jednostkowe doświadczenia). Problem w tym, że jedna strona w dyskusji sobie tego jakoś nie uświadamia. Nie jest refleksyjna, nie rozważa zasłyszanych argumentów. Jest... betonem? (sorry za agresję i argumenty ad personam). Moim zdaniem dialog z kimś takim jest niemożliwy. Dlatego ludzie wolą tworzyć "kółka wzajemnej adoracji", bo przynajmniej można w nich dyskutować rzeczowo i dyskusja staje się konstruktywna. To bardzo trudna sztuka - dyskutowanie - niestety lektura komentarzy na blogach i forów internetowych pokazuje, że tego nie umiemy. Może mamy złe wzorce? ;)
    I kurcze - jak wiele osób nie umie czytać, szok...

    OdpowiedzUsuń
  25. może brakuje definicji dyskusji, która jest czymś zdecydowanie różnym od robienia kontr.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dyskusja to wymiana poglądów, przedstawienie swojego, subiektywnego, poglądu na jakąś kwestię. Prawda? A jako że jesteśmy wszyscy dorosłymi ludźmi, nikt nikogo na siłę nie przekonuje do zmiany sposóbu myślenia, tylko wymienia stanowiska, poparte osobistymi argumentami. W teorii jesteś bardzo dobra, Chustko. Praktyka wygląda jednak nieco inaczej. Ja nikomu nie ośmieliłabym się powiedzieć, że jego poglądy to "masakra", bo to są jego poglądy. Inne, niż moje, ale to nie znaczy, że gorsze. Tak samo, jak nie oceniłabym kwalifikacji zawodowych czyjejś pracy, na podstawie trzech komentarzy na blogu :)
    Pisząc o naturze, dałam w nawiasie słowo "banał". Dotyczyło to możliwości poczęcia dziecka i było naturalnym "pociągnięciem" tematu, jak to ten świat jest w tej kwestii urządzony.
    Moje stanowisko w sprawie, o której "dyskutowaliśmy" pod poprzednią notką jest stałe i ma podwaliny w postaci dziesięciu lat pracy zawodowej, zarówno na oddziale dziecięcym szpitala dla psychicznie i nerwowo chorych, jak i w gabinecie.
    Pozdrawiem niedzielnie i życzę trochę więcej otwartości na poglądy innych. A nie tylko deklaracji o tolerancji, która jest tylko deklaracją.

    PS. Chciałam się jeszcze odnieść do posta o plastikowych klawiszach i otworze gębowym, ale na poziomie piaskownicy nie lubię dyskutować. I nigdy tego nie robię.

    OdpowiedzUsuń
  27. Co za niedojebane mentalnie pokraki piszą tu u Ciebie? :D
    Mamy weekend nabzdyczonych, przemądrzałych cip, które wlazły na poczytnego bloga, żeby mieć swoje pięć minut?

    OdpowiedzUsuń
  28. A odnośnie przemówienia i jego przesłania. Podobnie piękny wydźwięk ma książka Tiziano Terzaniego, spisana już przez jego syna "Koniec jest moim początkiem" TO niesamowite rozmowy ojca i syna pod koniec życia Terzaniego. Polecam bardzo. Jest napewno ciekawsza niż niektóre wypowiedzi.
    Chociaż komentarze, takie jak Anonimowy 00:32 czyta się miło :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Te "niedojebane mentalnie pokraki" to jako ilustracja słowa "agresja" ?
    Też coraz częściej mam wrażenie, że tak jak można było sobie zamówic Forda w każdym kolorze pod warunkiem, że był to kolor czarny, tak na tym blogu można przedstawic każdy argument, pod warunkiem, że jest zgodny z poglądami Gospodyni...
    A jak nie, to albo armia wiernych pretorian zmiesza cię z błotem, albo - cyt.: "może warto nie odzywać się u mnie na blogu ?
    może warto go nie czytać ? " Zrozumiałam, że "uprzejmie proszę won stąd"... Dobrze zrozumiałam ?
    Nieodmiennie wszystkiego dobrego życząc _ Ania B.

    OdpowiedzUsuń
  30. Mistrzyni!
    jaki temat na dziś?
    aborcja?
    czy przepisy na kalafiora?

    bo kurki zadziobały eksperta i teraz grzebią pazurkami klepisko:D

    OdpowiedzUsuń
  31. Chustka, jeszcze w postulatach do przestrzegania przydałaby się kultura. Przynajmniej w minimalnym stopniu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Oliwio, czy zalozenie - w dyskusji jestem ja a po drugiej stronie beton- na pewno swiadczy o otwartosci, tolerancji i paru takich?

    Anonimowy z 4:22 - skad wiesz ze "podaja sie za psychoterapeutow"? czy "pozdrowienia z uk" sa Twoim "argumentem"? z kontekstu wynika, ze tak, ze chesz powiedziec ze jestes gdzies po lepszej stronie swiata. w rzeczywistosci pokazujesz tylko ze jestes niedojrzala osoba.

    Anonimowy 0:32 no coz, nie ma co komentowac; co najwyzej jestes przykladem "toleracnji i otwartosci".

    Powtorze moj wpis z wczoraj- nie eksperymentujmy na dzieciach, w imie diabli wiedza czego- tolerancji? swiatowosci?
    co to znaczy? to znaczy nie dla adopcji przez pary homoseksualne, dopoki dziecko ma szanse na heteroseksualna rodzine.
    Ale tez nie rozbijajmy dziecku swiata- jesli osoba homoseksulna jest rodzicem (w praktyce- beda to najczesciej pary zenskie- nie da sie zabronic kobiecie zajsc w ciaze). Stworzmy na zewnatrz swiat- akceptujacy dzieci- obojetnie gdzie i przez kogo sa wychowywane- m.in wychowywujac wlasne dzieci.
    howgh.

    Lilka
    Ps. Anonimowy z 23.29 w poprzednim dniu (oraz 18.26, 19.07, 19.12, 00.09)

    OdpowiedzUsuń
  33. Terapeutko, wydaje mi się, że jednak Twoje wypowiedzi zawierają elementy, które zatrważają, jeśli człowiek pomyśli, że prowadzisz terapię dzieci. Ileż masz do TYCH pacjentów empatii, skoro widzisz problem w zagadnieniu, jak mąż/żona dziecka pary homo będzie się zwracać do teściów? Ja do swojej teściowej mówię po imieniu, choć ma ona męża. Jeśli naznaczasz dzieci podejściem "terapia tych dzieci jest trudna", to jakie one mają szanse na pomoc od Ciebie? A terapia dzieci zgwałconych przez tatusia jest łatwa? Tatusia z pary hetero, dodam. A terapia dzieci katowanych przez rodziców (hetero) jest łatwa? Złości też paternalistyczny ton Twoich wypowiedzi, choćby "udajesz, że nie rozumiesz". No ja na przykład też nie rozumiem. Twoja wypowiedź sugeruje, że nierozumiejący udaje (oszukuje?) albo jest kretynem.

    OdpowiedzUsuń
  34. http://www.youtube.com/watch?v=EYgr8pigf7M&feature=related



    Alex

    OdpowiedzUsuń
  35. Chustka RULES!
    I super, że o jełopiastych poglądach jełopów mówi per "masakra", bo nie ma co robić z szamba perfumerii, no nie?! :)
    Jak ja Cię dziewczyno kocham, przez Ciebie zaczynam sie nawet podejrzewać o platoniczny lesbianizm... Mrrrauuu.

    OdpowiedzUsuń
  36. Chustko - twoje poglądy są wyraziste i stanowcze (2 mamy, 2 ojców..).
    Z religią chreścijańską nie mają w tym przypadku nic wspólnego..
    Czy rozmawiasz ze swoimi bliskimi, ze nie chcesz być chowana w obrządku katolickim..? Nie ważne czy za pól roku czy za 5 lat czy 34 czy 76...

    Śmiesza mnie ludzie , których wszystkie ciotki, stryjkowie biegają z wywieszonymi językami od księdza do księdza aby załatwic pogrzeb jak "Bóg przykazał"...ha, ha
    obłuda
    bądźmy mocni do końca

    OdpowiedzUsuń
  37. Frustrujące jest to, że tak trzymamy się uogólnień, schematów i konstrukcji "modelowych", które nakładane na obraz świata, pozwalają odbierać go jako prostszy, niż jest. A wiele jest traum i dziecięcego cierpienia w rodzinach "normalnych", choć zdarzają się wśród nich i cudowne i przeciętne. Zapewne też niektóre rodziny homoseksualne wpłyną na dziecko fatalnie i zapewne z takimi ma do czynienia terapeutka. Ale sęk w tym, że te rodziny lesbijskie czy gejowskie, w których dzieci rozwijają się dobrze i harmonijnie, nie przychodzą do niej po poradę, z czego niesłusznie wyciąga ona chyba wniosek, że takowe nie istnieją. Wszystko jest zależne od ogromnej masy czynników i nie poddaje się łatwym uogólnieniom, jak sądzę.
    A poza tym jakaż pogarda bije z niektórych komentarzy, gdzie zrównany zostaje homoseksualizm z nekrofilią i zoofilią - naprawdę uważacie, że te zjawiska maja podobną jakość?
    No i słowo "obnosić się" też jest nacechowane bardzo negatywnie i też jest wyrazem pogardy dla "nosiciela" jakiejś cechy.
    Chustko, twoja postawa, którą wyrażasz w postach, daję nadzieję i powiększa poczucie, że świat może być lepszy. Pozdrawiam i przytulam, jeśli pozwolisz,
    Ania M.

    OdpowiedzUsuń
  38. A dlaczego autorka nie domaga się definicji "niedojebanej mentalnie pokraki".I tu leży pies pogrzebany!Kto ma uszy niechaj słucha,czy też niechaj czyta ze zrozumieniem.

    OdpowiedzUsuń
  39. Zastanawiające, że osoby mające inne zdanie wyrażają je w sposób zrównoważony i kulturalny a największy poklask wśród komentujących zdobywają Ci, którzy wyleją na nie wiadro pomyj. Poglądy poglądami, ja zastanowiłabym się dobrze nad podobnym apelem do komentujących, którzy popierają Twoje przemyślenia w formie godnej rynsztoka, obrażając innych. Czytając kilka powyższych wypowiedzi utwierdziłam się w starej biblijnej prawdzie, że nie warto rzucać pereł przed wieprze. Czas posłuchać Cię Chustko i zabierać się stąd. Z całego serca życzę Ci zdrowia, wspaniałego masz synka. Powodzenia A.

    OdpowiedzUsuń
  40. Chusteczko :)
    Kocham do Ciebie zaglądać. Twój blog jest miejscem, gdzie znajduję i humor, i pasję, i mądrość, i wiele więcej.
    Nie przyszło mi nigdy do głowy, aby na prywatnym, bądź_co_bądź blogu, wyrażać potępienie dla czyichś poglądów.
    Jeśłi się z czym nie zgadzam - myślę sobie w cichości nad różnorodnością świata i ludzi. I tyle.
    Gdy przeczytałam wczorajszą dyskusję w komentarzach - za głowę się złapałam. A już szczególnie przy słowach terapii/terapeutki.
    Nie zgadzam się stanowczo - na wspieraniu się autorytetem zawodu psychologa-psychoterapeuty-psychiatry... dla poparcie swoich osobistych poglądów. Uprzejmie przypominam zainteresowanym, ze jest to sprzeczne z etyką zawodu psychologa-psychoterapeuty.
    To nie upoważnia nikogo do pouczania ludzi, do mówienia - co jest 'normalne'.
    No to wylało się ze mnie :)
    ***
    Czekam na kazdy kolejny post Chusteczko :) Abym mogła poszerzać siebie, swoje rozumienie świata. I abym mogła karmić się (dziękuję :)) Twoim widzeniem świata, optymizmem, mądrością, otwartością, doświadczeniem :)
    ***
    I jeszcze - moi synowie bawili się lalkami, piekli ciasta z piasku, pletli sobie warkoczyli.
    Obaj są mądrymi młodymi mężczyznami.
    I nigdy nie przyszło mi do głowy stygmatyzowanie dzieci poprzez ocenianie tego typu zachowań. I absolutnie nie moją sprawą, jako ich mamy, jest zaglądanie im pod kołderki, aby sprawdzić, czy tam kolega czy koleżanka leży ;) Moim zadaniem było i jest w dalszym ciągu (i będzie zawsze) pomaganie im, aby stali się tym - czym chcą, aby mogli zrealizować swój potencjał. Swój. NIe mój.
    Ja swój realizuję na swój własny sposób.... a im, ani nikomu, nic do tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. I jeszcze - Trzaniago również uwielbiam :) Piękne i mądre myśli, rozmowy. Napisał kilka ksiażek. Wszystkie pasjonujące.

    OdpowiedzUsuń
  42. Tak Chustka ten pęd czasu to prawdziwe przekleństwo. Dopiero jak mnie się zaciągnął hamulec awaryjny to pojąłem to, bo widzieć widziałem od tak dawna. Trzeba byśmy zostali "dotknięci" by zacząć dostrzegać przepływa czasu, nawet nie upływ, ale jego przepływ.

    OdpowiedzUsuń
  43. chciałam powiedzieć, że byliśmy na grzybach, potem zgubiliśmy się w lesie, a teraz będę spać.

    zieeew.

    OdpowiedzUsuń
  44. Niech ci się przyśni nowa narzeczona albo koza:-)
    miłych snów:-)

    OdpowiedzUsuń
  45. Łabędzi śpiew najmilszy dla zmysłów,w bajkach tak było.Śmiertelnie chorzy w takie śpiewające łabędzie się zamieniają-zaczynają śpiewać o tym,co oczywiste i podkreślają to ze wzruszeniem,które ma wycisnąć łzy u odbiorcy.Łabędzi śpiew......

    OdpowiedzUsuń
  46. A mnie zastanawia ta betonowa niezdolnosc do refleksji u piewcow tolerancji. I jakies taka zaslepiona nieumiejetnosc zrozumienia, o czym druga strona mowi.

    Oliwia, Ewa-Mewa, agawa I in. tudziez cala masa anonimow, moze przeczytajcie spokojnie, co terapeutka napisala:
    “ Adoptowane dzieci prawie zawsze na którymś etapie życią chcą odnaleźć biologicznych rodziców. Dzieci homoseksualistów też. Natury nie oszukasz. I są to dramaty, z którymi mam ostatnio do czynienia w pracy coraz częściej. Więc nie mów mi ironicznie, że moje myślenie jest masakrą, tylko dlatego, że mam inny pogląd na tę kwestię, niż Ty. Pogląd poparty wieloletnią pracą zawodową z "uszczęśliwianymi" dziećmi. "

    To nie do konca to, co wy chcecie wyczytac.
    Terapetka pisze na rowni o problemach dzieci adoptowanych przez rodziny HETEROSEKSUALNE jak i tych wychowywanych przez rodzicow homoseksualnych. O ich poszukiwaniu tozsamosci. Czy tak trudno sobie wyobrazic- ze dzieci par homoseksualnych- oprocz problemu dziecka adoptowanego (czyli nieokreslonego pochodzenia biologicznego) musza jeszcze uporac sie ze swoja seksualnoscia (statystycznie- heteroseksualna) w konfrontacji z seksualnoscia „rodzicow- opiekunow“? Tak, ten sam problem jaki bedzie mialo dziecko homoseksualne w heteroseksualnej rodzinie. A do tego dochodzi konfrontacja z rowiesnikami- ta sama, z powodu ktorej Joanna kupuje peruki - „by Jas nie musial cierpiec“.
    Czy aby nie za wiele wymaga sie od dziecka - ku chwale wlasnej „swiatowosci i tolerancji“?

    Lilka

    Ps. Oczywiscie- dzieci trzeba wychowywac w tolerancji, konfrontowac je zawczasu- z innymi modelami rodziny; ze moze sie zdarzyc ze kolega ma „dwie mamusie“. A zabawy z lalkami nie maja nic wspolnego z „wychowywaniem pedala“.

    OdpowiedzUsuń
  47. Tak jak Ania T. zabieram się stąd.Taplanie się w rynsztoku nie należy do mych ulubionych zajęć."Mój czas tu i teraz jest ograniczony"-szkoda go marnować, tylu ludzi potrzebuje pomocy.Ty, ze wszystkimi "dojebanymi" , a pewnie i "przejebanymi", nie tylko mentalnie doskonale sobie poradzisz bez nas( w co nie wątpię).

    OdpowiedzUsuń
  48. "Każdy ma jakieś „zadanie”, nikt jednak nie może sam go dla siebie wybrać, opisać, i wypełniać według własnej woli. [...] Żaden, żaden, żaden obowiązek nie istniał dla ludzi przebudzonych, prócz tego jednego: szukać samego siebie, w sobie się umocnić, po omacku szukać własnej drogi naprzód, niezależnie od tego, dokąd ona wiedzie." - Hermann Hesse (Demian)
    Ten cytat zamieściłam po przeczytaniu wpisu Ingrid, i w związku z 'przemówienie' S. Jobsa.

    Pozdrawiam
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  49. Pozwolę sobie jeszcze raz odnieść się do tekstów pisanych w moim kierunku, chociaż mam wrażenie, że to rzucanie grochem o ścianę. Wrażenie, nie pewność :)

    Odpowiedź na pytanie, ilu mam pacjentów, skoro tak empatycznie podchodzę do dzieci wychowywanych przez pary hetero brzmi: Wielu :) A dlaczego nie piszę o dzieciach maltretowanych, wykorzystywanych, mobbingowanych? Albowiem dyskusja dotyczyła konkretnego zagadnienia, więc podparłam się przykładami z tego konkretnie zakresu, zamiast opisywać całą moją pracę zawodową :)
    Uproszczono również kwestię korzeni zawartą w pytaniu "kto jest babcią dziecka". Nie mówiłam o zwracaniu się "babciu" czy też o mówieniu po imieniu. Zadałam konkretne pytanie. Czy biologiczna babcia dziecka, matka "dawcy nasienia", bardzo często branego z łapanki celem jedynie zapłodnienia, ma prawo do kontaktu ze swoim wnukiem? A jeśli ojciec - dawca, nieświadomy dawca, zorientuje się, że to jego dziecko i będzie chciał aktywnie uczestniczyć w jego wychowaniu? Ustali ojcostwo, bo ma do tego prawo?
    I przykład z ostatniego tygodnia.
    Dziewczynka przez pięć lat wychowywana była przez matkę i jej przyjaciółkę. Miała dwie mamy, kochające mamy, jakież to słodkie, prawda? Niestety, jej biologiczna matka zmarła, ojciec jest nieznany, a druga mama nie ma do dziecka żadnych praw. Mała trafiła do rodziny zastępczej i za chwilę rozpocznie się sprawa sądowa, w celu ustalenia miejsca pobytu dziecka i ustanowienia rodziny zastępczej. Przyjaciółka mamy kontra babcia dziecka.
    Tolerować to sobie można, w teorii. W praktyce, są to niewyobrażalne dramaty. I oczywiście, dotyczą one nie tylko dzieci par homo, ale wszystkich, którym dzieje się krzywda. Bo to JEST krzywda. A na pewno nie norma.

    OdpowiedzUsuń
  50. łanonimie z 10:45 aj law ju ;) powołuję się w tym przypadku na źródło trzęsącego podbrzusza :)

    OdpowiedzUsuń
  51. a no i trzymam chujaski

    OdpowiedzUsuń
  52. zastanawialiście się, dlaczego komentarze w moim blogu wyskakują w osobnym oknie?

    OdpowiedzUsuń
  53. Aktualnie sie zastanawiam dlaczego nie mozna ostatniego posta komentowac :)
    No ale wlasnie - daczego w osobnym?

    OdpowiedzUsuń
  54. Podpisuję się obiema rękami pod słowami Agawy. Mądry tekst...
    Asiu pozdrawiam Cię serdecznie i przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  55. Terapeutko,
    ale opisana przez Ciebie sytuacja rownie dobrze moze miec miejsce w zwiazku heteroseksualnym - w ktorym tylko jedna ze stron- najczesciej bedzie to matka - jest rodzicem biologicznym.
    Lilka

    OdpowiedzUsuń
  56. Nie zna się na żartach,
    na gwiazdach, na mostach,
    na tkactwie, na górnictwie, na uprawie roli,
    na budowie okrętów i pieczeniu ciasta.

    W nasze rozmowy o planach na jutro
    wtrąca swoje ostatnie słowo
    nie na temat.

    Nie umie nawet tego,
    co bezpośrednio łączy się z jej fachem:
    ani grobu wykopać,
    ani trumny sklecić,
    ani sprzątnąć po sobie.

    Zajęta zabijaniem,
    robi to niezdarnie,
    bez systemu i wprawy.
    Jakby na każdym z nas uczyła się dopiero.

    Tryumfy tryumfami,
    ale ileż klęsk,
    ciosów chybionych
    i prób podejmowanych od nowa!

    Czasami brak jej siły,
    żeby strącić muchę z powietrza.
    Z niejedną gąsienicą
    przegrywa wyścig w pełzaniu.

    Te wszystkie bulwy, strąki,
    czułki, płetwy, tchawki,
    pióra godowe i zimowa sierść
    świadczą o zaległościach
    w jej marudnej pracy.

    Zła wola nie wystarcza
    i nawet nasza pomoc w wojnach i przewrotach,
    to, jak dotąd, za mało.

    Serca stukają w jajkach.
    Rosną szkielety niemowląt.
    Nasiona dorabiają się dwóch pierwszych listków,
    a często i wysokich drzew na horyzoncie.

    Kto twierdzi, że jest wszechmocna,
    sam jest żywym dowodem,
    że wszechmocna nie jest.

    Nie ma takiego życia,
    które by choć przez chwilę
    nie było nieśmiertelne.

    Śmierć
    zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.

    Na próżno szarpie klamką
    niewidzialnych drzwi.
    Kto ile zdążył,
    tego mu cofnąć nie może.

    Wisława Szymborska. O śmierci bez przesady

    OdpowiedzUsuń
  57. Asiu, nie publikuj tego. Planować trzeba. Daleko, daleko do przodu i wizualizować marzenia. Mózg to niepoznany narząd i z niepoznaną siłą. Przytulam ciałko Twoje, a jutro znowu "zasilę", byś mogła walczyć. To banalny frazes, ale wiara czyni cuda, przecież już to wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  58. Joasiu widać z Twojego ostatniego posta-że coś słabo się czujesz zarówno psychicznie jak i fizycznie.No ale jak można się czuć mając Dziada-Stwora-Nowotwora który jak mówiła moja mama która go też miała-że po co chajtać się-skoro ten też uprzykrza życie psując nerwy i zdrowie, żre za darmo i mieszka za darmo..I nie wiem czy dobry mam odbiór-że jesteś pogodzona już z losem i brak zaczyna Ci być sił fizycznych i psychicznych do walki z nim.Martwi mnie ten odbiór Twojego posta-pod warunkiem,że dobrze CIę zrozumiałam bo podobnie jak moja Mama i moja Koleżanka(która była w Twoim wieku)mówisz w tym ostatnim poście...Mam jednak nadal nadzieję-bo ona umiera ostatnia,że zdarzy się cud i anioły takie jak moja Mama,moja Koleżanka i inne Blogowe Aniołki oszukają los i jeszcze parę lat pomęczysz się na tym ziemskim padole.CO masz mieć lepiej niż My:)Moja Mama mówiła,że teraz są takie czasy-że jeszcze żywi będą umarłym zazdrościć ale Ty ASIU Żyj jak na złość wbrew wszystkim rokowaniom,prognozom.Bo dzięki takim WSPANIAŁYM OSOBOM jak TY człowiek zdaje sobie sprawę jak kruche jest życie i że warto docenić to co się ma.Przede wszystkim zdrowie-bo ono jest najważniejsze i rodzinę.Pozdrawiam.Jak można CI pomóc? oprócz wpłat na konto-bo to oczywista oczywistość-że kasa na leki musi być byś nam nadal pisała.

    OdpowiedzUsuń
  59. Terapeutko - nieszczęścia dotykają w równej mierze dzieci par hetero i homo. Ja znam dziewczynkę, którą tatuś molestował seksualnie, rodzice się rozwiedli, a teraz w sądzie o prawa do opieki nad dzieckiem z mamą dziecka (rodzoną) walczy babcia, mama molestującego ojca. Czy ten przykład jest mniej drastyczny? Nie sądzę. Oszczędziłam natomiast szyderstwa na miarę "jakieś to słodkie".
    Co do praw do kontaktu z dzieckiem - oczywiście, że jeśli babcia, prababcia, ciotka, jakikolwiek krewny biologicznego ojca chce się z dzieckiem widywać, to ma do tego prawo. Nawet jeśli mama lesbijka sobie tego nie życzy. Takie ryzyko. Ale dlaczego ten kontakt ma być traumatyczny dla dziecka? Jeśli owa rodzina chce się z dzieckiem widywać w dobrej wierze i nie będzie go krzywdzić, nic mu się nie stanie. Jeśli nie w dobrej wierze, to zawsze można się starać o likwidację tych kontaktów. To wymaga walk i siły, ale nie jest niemożliwe.

    Lilka - czytałam uważnie, zapewniam. Terapeutka nie postawiła w jednym rzędzie pacjentów z rodzin homo i hetero. Jakiż problem w tym, że dziecko szuka korzeni? Dziecko traktowane poważnie i nieokłamywane ani od takiego szukania nie oszaleje, ani nie umrze.

    OdpowiedzUsuń
  60. nie wiem, dlaczego w osobnym, mnie się je tak źle czyta, że wchodzę osobno w posta i wtedy widzę je pod postem.

    OdpowiedzUsuń
  61. Cytuję za słownikiem PWN:

    komentarz
    1. «uwaga na temat kogoś lub czegoś, najczęściej krytyczna lub złośliwa»
    2. «artykuł publicystyczny lub wypowiedź omawiające aktualne wydarzenia polityczne, gospodarcze, kulturalne»
    3. «objaśnienia lub interpretacja tekstu, obrazu, badania naukowego itp., dodawane przez autora, wystawcę, reżysera lub wydawcę»
    4. «dziennikarska relacja z przebiegu wydarzeń, prowadzona na bieżąco w radiu lub telewizji»

    OdpowiedzUsuń
  62. Do Lilki.
    Nie zakładam, że mam beton po drugiej stronie. Zaczynam tak zakładać, kiedy moje argumenty zaczynają się odbijać jak od ściany (betonowej).

    Bo np. terapeutka pisze, że dzieci szukają rodziców. OK. Fajnie. A jeśli nie muszą szukać? Jeśli dziecko ma normalnie mamę, tatę i mieszka z mamą i jej przyjaciółką? Albo z tatą i przyjacielem?
    Drażni mnie stereotypowe myślenie - że skoro dziecko jest wychowywane przez parę homo, to nie ma ojca/matki.
    Poza tym - bywają rodziny, w których jest wiele dzieci, ojców, matek. Czy to ważne? Te dzieci mogą mieć naprawdę fajne relacje - z rodzicami i widzieć fajne relacje swoich rodziców i ich partnerów. Tylko aktorów jest czterech (czwórka), zamiast "tradycyjnie" czy też "naturalnie" dwoje. Im tez potrzeba terapii?
    Naturalnie - co to znaczy? Być z jednym partnerem do siedemdziesiątki? Bo dziś żyjemy dłużej niż kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  63. Asiu, piszę tutaj, bo nie można komentować ostatniego wpisu. Nie wiem, co bedzie dalej, gdyby to ode mnie zalezało, chorób i cierpienia by nie było. Wiem, że to tylko słowa. Nie mogę nic zrobić, ale mocno trzymam Cię za rękę, jesteś mi tak bliska. Sama nie potrafię pisac o swoim zagmatwanym życiu. Trwaj, żyj, proszę. Aga2

    OdpowiedzUsuń
  64. Chcialabym żebyś nie była smutna, żebyś nie cierpiała... Życzę Wam wszystkiego dobrego. Zawsze.
    banita

    OdpowiedzUsuń
  65. Chustko ja pisze tu komentarz, do najnowszego wpisu, ponieważ, zabronialś tam komentować.
    Nawet nie wyskakuj z takimi myślami, bo się wkurwie i nie wiem co. Ty masz żyć, tak jak powiedział nie mąż. innej opcji nie ma!!!!

    OdpowiedzUsuń
  66. te suchar, weź mnie nie wnerwiaj. masz takiego pecha, że wyzdrowiejesz by voldemort wielki mógł się pastwić dalej,po za tym musisz rozczarować czytelników bloga i pomóc mi pomalować salon :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Niemąż kazał żyć, więc nie wkurwiaj mnie. z Niemężem żartów nie ma, pół Polski o tym, wie, więc...

    OdpowiedzUsuń
  68. Asia... Nowego posta nie komentuję,bo NIE MA OPCJI! Zresztą kto to planuje?!! U nas się mówi: "człowiek myśli,Pon Bóg kryśli" :) Choćby dlatego trzeba żyć chwilą!
    I jeszcze a propos tego łeeee i fuuuj,co to ludziska wypisywali pod homo-rodzicami... Może sprowokuj gamoni i napisz,że najlepiej Ci życzący Ulubiony Doktorek jest czarny. Albo jeszcze lepiej - Żyd i mason! :) To dopiero się będzie działo :)

    OdpowiedzUsuń
  69. ej no, laska dajesz radę, jedziesz, jak ten czołg!
    A ja Ci kibicuje, z innego czołgu
    Pepa

    OdpowiedzUsuń
  70. Chustko, smutny ten ostatni wpis bardzo. Jednak wiem, ze z Ciebie jest zakapior i nie dasz się, będziesz walczyć do końca.
    Zresztą nikt nie wie, kiedy to nastąpi.
    ja sobie myślę, że planuję cośtam, że wakacje za rok, że studia synka za ileśtam, jego ślub, wnuki, kłócę się z mężem, że nie wolno mu umrzeć pierwszemu (i liczymy ile czasu szczęśliwie minęło od zakończenia chemii), a tu w każdej chwili jednak może mi się coś stać, bo jakiś baran będzie gadał przez komórkę i nie zahamuje, bo ja zamyślona wlezę na słup i dorobię się śmiertelnego krwiaka w mózgu i w ogóle jest tysiąc innych opcji.
    Ludzie odkładają zawsze wszystko na później, na jutro i nie mają świadomości, że tego jutra może nie być. Ty żyjesz świadomie i z każdej chwili wyciskasz życie na maksa. Żyjesz lepiej, jesteś bogatsza.
    Mówią - chcesz rozśmieszyć Pana Boga - zrób plany na przyszłość.
    trzymam za Ciebie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  71. "chcesz rozśmieszyć Pana Boga - zrób plany na przyszłość"... Niemąż ma takie motto na pewnym portalu społecznościowym =]

    OdpowiedzUsuń
  72. Post ostatni smutny, fakt, ale nie dziwie sie, ze Chustka opcje komentarza wylaczyla. Bo ludzie by pisali to, czego ona wlasnie nie chce czytac: "badz dzielna!" "uda ci sie" "musisz zyc dla syna!" (ale ludzie sprytne bestie i tak pisza, tyle ze pod postem z wczoraj. Ja uwazam, ze jesli nie ma sie nic do powiedzenia, to nie powinno sie probowac ubrac tego w slowa. Co to za banaly, ze nikt z nas nawet zdrowych nie wie, ile czasu nam zostalo? Ale przynajmniej nie jest tak, ze wiemy na 100%, ze nas cos zjada od srodka, wiec nie ma co bawic sie w hobby-psychologa i najlepiej zawrzec dziob. tak sobie mysle.

    OdpowiedzUsuń
  73. Anonimowy, powiedz że to banał mojemu koledze, który stracił zonę, gdy wracali od znajomych. Policjant gonił jakiegoś bandytę, zapomniał włączyć koguta.
    Wielka tragedia, osierocone dzieci, masa problemów, bo mieli przecież tyle planów. Nie wiem czy lepiej wiedzieć czy nie. Na pewno lepiej mieć świadomość, że człowiek jest bardzo śmiertelną istotą. I umieć dziękować za każdy dany dzień, nawet jak nic nas nie "zjada od środka".
    A Chustce miałam do powiedzenia to, co napisałam, jak mi napisze "chrzanisz głupoty" to się przymknę.

    OdpowiedzUsuń
  74. @ Violet - slow down - nie mialam na mysli Twojego komentarza, wiec przepraszam, jesli poczulas sie urazona. Ty nie piszesz banalow, napisalas: "wiem, ze bedziesz walczyc do konca", a co co innego niz durne "bedzie dobrze, musi byc". Ja sobie doskonale zdaje sprawe z tego, ze nie wiadomo co czeka za rogiem i wiem, ze wszystko sie moze zdarzyc. I wierz mi, daleko mi do beztroski i jestem wdzieczna za kazdy kolejny dzien. Chcialam tylko powiedziec, ze porownywanie losu zdrowego czlowieka, ktoremu co prawda wszystko sie moze przydarzyc, ale poki co sie nie przydarzylo z sytuacja kogos, kto ma faktyczny problem troche "kuleje". Jeszcze raz zatem: przepraszam, jesli poczulas sie dotknieta moim komentarzem :-)

    OdpowiedzUsuń
  75. Ja chcę zatrzymać sobotnie chwile pod kasztanami na schodach pałacu Radziwiłłów. Już nie martwię się tym co wiem, czego nie wiem. Byli cudownie szczęśliwi i uśmiechnięci a wszystko co złe zostało w tle przynajmniej na to cudowne, słoneczne popołudnie i na weselną noc. Było cudownie i od kiedy wiem o czymś złym żyję radością chwili. Promienie słońca przeświecały przez wielkie kasztanowce, omszałe schody milczały świadcząc niemo o szczęściu dwojga ludzi..a goście siedzieli pośrodku kasztanowej alei patrząc na wydarzenia pięknego popołudnia.Ja cieszyłam się bo widziałam najpiękniejszy uśmiech najpiękniejszej panny młodej i miłość w oczach mężczyzny. Cóż więcej jest potrzebne w takim dniu...

    OdpowiedzUsuń
  76. Tam nie można, to napiszę tutaj:
    Chusteczko, chrzanisz głupoty :) Nikt z nas nie zna swojego czasu, nie wiemy - ani Ty, ani nikt z nas - co czeka na nas za rogiem.
    Ja rozumiem, że kiepsko się masz, że Ci trudniej niż zazwyczaj, że jakieś przygnęgiajace czarnowidztwo się przyplątało i nie chce iść w sina dal...
    Powiem tylko za Lecem: wszystko mija, nawet najdłuższa żmija.
    I wierzę, że Twoje gorsze samopoczucie też minie :)
    Buziaków wagon ślę.

    OdpowiedzUsuń
  77. Anonimowy - był pod moim, to myślałam, że o niego chodzi:) Ale spoko, nie zbulwersowałam się:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga