poniedziałek, 30 sierpnia 2010

[146]. nie tak dawno.

nie tak dawno czekałam w emocjach na dotarcie do Polski pierwszej porcji japońskich tabletek, a dziś - odebrałam z Urzędu Celnego kolejną paczkę.

nie tak dawno moje życie nie miało nic wspólnego z rakiem, a cały mój wysiłek szedł w zapewnienie dobrobytu rodzinie Agnellich.
a dziś...
a dziś złożyłam wizytę na zakładzie, z którego odeszłam w maju 2009 roku, a w którym przepracowałam niemalże dziesięć lat.

wyjście z korporacji było decyzją, z którą się nosiłam wiele czasu.
męczył mnie brak perspektyw, brak możliwości rozwoju, ociężałość w działaniu, procedury i wewnętrzne formalności.
być może, w rzeczy samej, męczył mnie już wówczas nowotwór, a ja nie mając tej świadomości, zrzucałam ciężar na to, co wydawało się być przyczyną.

prowadzenie działalności gospodarczej jest wyzwaniem, szczególnie gdy przyszło się zmagać z chorobą. jednak, mimo wszystko, jestem zadowolona, że tak zrobiłam.
oczywiście szkoda, że nie otrzymuję comiesięcznej wielozerowej pensji; szkoda, że z pieniędzmi miewam bardzo krucho; szkoda, że Skarbowy chce rozliczenia VAT-u.
trudno.
kredyty, delegacje, prezentacje, służbowe kolacje, integracje i rozpasany konsumpcjonizm przekazałam w schedzie młodocianym japiszonom.

dokonując tak trywialnego wyboru zyskałam czas dla siebie, dla Giancarla, Niemęża.
pozbyłam się wielu niepotrzebnych stresów.
zostały znajomości, wspomnienia, no i - doświadczenie.

... a wszystko działo się nie tak dawno...

13 komentarzy:

  1. Brzmi jak rozliczenie z przeszłością.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze jedno - ale szpilki, wow.
    Umiesz w takich chodzić po kocich łbach?
    Szacuneczek!

    OdpowiedzUsuń
  3. To wybór między mieć a być.
    Mimo wszystko - niełatwy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy 1> poniekąd takie jest założenie tego bloga.

    Anonimowy 2> nawet i po ludzkich ;)

    Gall Anonim> w teorii - łatwy. w praktyce - dla wielu ludzi - niewykonalny.
    ale to nie chodzi o wybór.
    raczej o proporcje między byciem a maniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba deszcz niepozytywnie wpłynął na Twój nastrój. Szamaj więc midorra i uśmiech wróci. A rozliczenia zostaw księgowym, szkoda czasu na przeszłość. Pamiętaj dziś jest pierwszy dzień reszty Twojego życia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szpilki - faktycznie imponujące i robią wrażenie ;) Ale powiem szczerze - a nawet jestem pewna - w papuciach w domu nie raz wywarłaś nie mniejsze ;) pozdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że bosa też musi być niezła ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. chiba jest tak, że w życiu wszystko nas nachodzi po kolei, najpierw wypruwanie flaków dla korpo, potem udowadnianie, że matka również w korpo się odnajdzie, następnie olanie pracy na rzecz pieczenia ciast i rysowania na piachu. myślę też, że to dobrze że z biegiem czasu zmienia nam się pogląd i priorytet. fajnie jest dorastać, dojrzewać i starzeć się też będzie fajnie.
    a teraz najważniejsza walka ze skur.. i robienie gupich min do aparatu. następnie przewiduję, że będziemy bujać wnuki i uprawiać eko marchew. w realu :-)
    mam 2ha w biesach - zapraszam na starość:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Błogo chyba piszesz właśnie po to, aby po trosze rozliczyć, po trosze udowodnić sobie i nam, że to nie były zmarnowane 34l, no i po trosze żeby nie zwariować. Nie znamy się osobiście i raczej byśmy się nie polubiły, ale szczerze Cię wspieram i wcale nie z litości jeden znak Krzyża więcej przed snem znaczę na klacie. Trzymam kciuki i moja dziś 7 miesięczna córa z Niemężem też:-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm, pani Anonimowa ma siedmiomiesięczną córkę z Niemężem?

    E, Aśka, wiedziałaś o tym?
    No i to "raczej byśmy się nie polubiły".
    Ihahahaha, wietrzę sensacyję! :D :D

    A.

    OdpowiedzUsuń
  11. Się porobilo....
    Każda ma swojego Niemęża spieszę wyjaśnić :)
    A nie polubilybyscie się na pewno,
    mimo ze ja lubię Was obie :)
    Trzymaj się Aska i nie daj skurwielowi.
    Z tego co pamietam, niejeden skurwiel żałował,
    ze z Tobą zadarł, łącznie ze mną :)

    Pozdrawiam
    Niemąż od siedmiomiesiecznej Córki.
    WS

    OdpowiedzUsuń
  12. Anusia> dziękuję za pomidory, są pyszne :*
    księgowi rozliczają bezuczuciowo, a życia nie da się tak na zimno rozliczyć.

    Kinga, Anonimowy> komplementy, komplementy ;)

    zychowa> tak, tak, tak, tak. wszystko po kolei. to jest piękne.

    WS+Nieżona+siedmiomiesięczna Córka> buziaki dla Waszej trójki (h, czwórki, no bo jeszcze przecież jest Starsza Córka). widziałam Wasze foty, tworzycie fajną Rodzinę.
    mnóstwo dobrości dla Was.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuje w imieniu swoim i moich kobiet : Ani (7 m-cy), Basi (5 lat) i Moniki (wciąż 18.... :))) Tez mocno Was sciskamy i jesteśmy przy Tobie.
    WS

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga