połaziliśmy ze dwie godziny, znaleźliśmy trochę kurek, prawdziwka, sześć podgrzybków.
potem rysowaliśmy literki na piaszczystym dukcie.
i Giancarlo narysował tulipana dla mamuni.
zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie z małpimi minami.
i pojechaliśmy przekazać nasze pierwsze w tym sezonie grzyby Babci B., żeby je zamarynowała.
...ale się zmęczyłam, ech.
piekniusie okazy. wszystkie. najpiekniusie to te w czapkach :*
OdpowiedzUsuńrosół z kurkami zamarzył mi się....zazdroszczę
OdpowiedzUsuńmmm kureczki mniam mniam :P
OdpowiedzUsuńu nas na razie same 'szatany' w lesie :/
Pozdrawiam
Jak czytam twojego bloga, chce mi się uśmiechać do każdej napotkanej biedronki. Czuję się silniejsza, za co Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie zmieniasz Joanno sposób patrzenia na życie i wszystko jest jakieś takie... inne bardziej wyraźne, jaśniejsze prawdziwsze...Kinga
OdpowiedzUsuńNie da sie ukryć, jesteś Joanno niesamnowita :*
OdpowiedzUsuńrosół z kurkami - nie słyszałam, brzmi pysznie.
Wszystkie do marynowania oddałaś? A jajeczniczka z kurkami?
Che bel cappellino!!! Strepitoso! ;-)
OdpowiedzUsuńRosół z kurkami jest prosty do zrobienia i pyszny: gotujemy rosoła pod koniec gotowania wrzucamy kurrry i podajemy jak kurrry są ugotowane ale jeszcze lekko twardawe....Pycha. wygląda jak rosopit a smakuje inaczej, pycha mniam.
OdpowiedzUsuńOprócz grzybów wpindzialaj midorry które dzielnie odebrałaś.