poniedziałek, 12 lipca 2010

[97]. codzienność.

jak powiedział Leszek N., właściciel wieloletniego raka, znajomy Babci B.: co zdrowi mogą wiedzieć o tym, co my czujemy, jak my czujemy. oni mogą się wczuwać, zastanawiać, ale nigdy nie zrozumieją jak to jest.

w sumie myślę, że zdrowi z chorymi nie mają o czym rozmawiać - doświadczenie tej choroby jest niezwykle silne i indywidualne, całkowicie zmieniające perspektywę.
zdrowi mogą nam współczuć, mogą rozpaczać, niedowierzać. w sumie - nic istotnego.
w takiej sytuacji chyba tylko otrzymywanie otuchy i wsparcia jest wartościowe.

zaś mając raka można znienawidzić ludzi zdrowych.
albo stworzyć martyrologię pt. mój rak jest karą za: hulaszcze życie / głupiego męża / niechodzenie na roraty. i wówczas można ukrzyżować się za życia i korzystając z okazji dać do wiwatu bliskim.
można poddać się.
można też próbować ignorować chorobę.
albo starać się wypracować z nią kompromis.
i, rzecz oczywista, walczyć.
nie wiem, czy są jeszcze jakieś inne możliwości.

staram się ignorować mojego raka, a jeśli się nie daje, to współpracować z nim.
oczywiście - bez zawiadamiania całego świata o mojej przypadłości (w kontekście prowadzenia bloga brzmi to przekornie).

gdy się dopytuję w restauracji, czy danie jest z mrożonych półproduktów, to nie ze złośliwości wobec kelnera - chcę wiedzieć, czy karmię raka, czy siebie.
i jeśli na spacerze jestem cała spowita w szal, to nie z braku burki ani z powodu bycia intrygującą kocicą, tylko z powodu nadwrażliwości na promienie słoneczne po chemii.
i jeśli mówię Ojcu Giancarla, że nie dam rady odebrać od Niego Syna, bo męczy mnie upał, a ponadto zawiozłam Go, więc teraz On rewanżowo może się wysilić i mi Go odwieźć, to nie kieruje mną tylko umiłowanie symetrii.
i jeśli jestem na basenie, to nie żeby epatować trzydziestocentymetrową blizną łączącą górę i dół kostiumu, tylko z pragnienia swobodnego poleżenia na wodzie jak patyk.
i jeśli powtarzam panu z serwisu, że ma zreperować telewizor do środy, to nie dlatego, że wyjeżdżam na wakacje (no ale to kiedy pani wróci z wakacji?), tylko dlatego że zaczynam kolejny kurs chemii i chcę móc wymiotować bez asysty panów z serwisu RTV AGD.

2 komentarze:

  1. mój brat ma takie powiedzenie: "nie jestem gorszy, jestem po prostu inny". sie rozumie, że innym okiem na świat patrzysz, i innych rzeczy potrzebujesz, a to co dla nas niezauważalne dla Ciebie jest w oko kujące.
    dodatkowo zasyłam otuchu macz macz, zamień się we wlewkę i niech Ci wleją co potrzeba i strzel wyrzyga toksynami a potem kajaczki, książki i relaks.
    cmok cmok.

    OdpowiedzUsuń
  2. punkt widzenia z siedzeniem mają coś wspólnego, zdecydowanie tak.
    dziękować za otuchu macz macz, zasysam dobre słowa.
    w oczekiwaniu na wlew,
    :*

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga