niedziela, 11 lipca 2010

[96]. wycieczka.

namówiliśmy wujka Jaguara na popołudniowy wypad do Kącka.
panowie w trójkę pływali, pani spoczywała zamotana w cieniu beduińskiej szmaty.







a potem pojechaliśmy do Centrum Onkologii, bo zadzwonili, że wreszcie wrócił z badań klinicznych z Niemiec mój bloczek z flaczkiem z operacji.


widok własnego dziecka bawiącego się pod szpitalem onkologicznym - bezcenny.



teraz wyślę bloczek do RPA.
tamtejszy mistrz patomorfologii zaoferował się, że poszuka lekarstwa dla mnie.
zgodnie z obietnicą daną Synkowi: robię co mogę.

***

źle, bardzo źle znoszę upał.
męczę się.

4 komentarze:

  1. co za kurewski żart losu, mimo to wierzę w Ciebie - jesteś silny zawodnik. Wspieram wirtualno - mentalnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki serdeczne.
    a tak BTW to jestem za poprawnością genderową: silnA zawodniCZKA.
    :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Tuo figlio è uno spettacolo...bello e dolce!

    Rosie

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga