bladym świtem nawiedziłam szpital celem utoczenia krwi.
kolejka po horyzont, każdy ze zbolałą miną, bo na czczo.
jestem ostatnia. kolejka się nie przesuwa, nic a nic.
po dwudziestu minutach wychodzi z sali zabiegowej pielęgniarka i mówi: przepraszam państwa, że to tyle trwa, ale mamy na pobraniu krwi problematycznego pacjenta.
po kolejnych dwudziestu minutach wychodzi z gabinetu pan, tak może koło sześćdziesiątki.
totalnie przestraszony i zapłakany.
12 lat temu
nie ma sie z czego smiac; to nie bylam ja???
OdpowiedzUsuńogolnie dosc odporna na wszelkie bole zwiazane ze strzykawkami, wysiadalam w klinice, w ktorej dostawalam chemie. Dziewuszki nie byly przyzwyczajone do "bialych" zyl i po wkłuciu lowily pod skora moja zyle. Patrzac na ich poczynania dwa razy odjechalam...
tak wiec... nie ma sie z czego smiac
biedny. niestety doskonale go rozumiem. (rozumiałam).
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak stanie w takiej kolejce to dramat... ;)
i tam, od razu problematyczny.... daleko posunięta nadinterpretacja -
OdpowiedzUsuńprawdziwy facet i tyle;)
Co tam z nim robiły one...ale fakt...prawdziwy mężczyzna on jest...
OdpowiedzUsuń