(Gino Vanelli - Gettin' high)
***
w Centrum Onkologii słucham opowieści.
wczoraj byłam na sali sama.
dziś dołożono do mnie dziewczynę.
od stycznia wie o chorobie.
drzemałam powalona ciśnieniem, a ona monologowała.
o tym, że lekarz podczas USG powiedział ma pani jakiegoś guza, nie wiem jakiego, ale niedługo pani umrze.
o tym, co pomyślała, gdy grunt osunął się spod nóg.
o tym, że w wyniku radioterapii schudła dziesięć kilo i że teraz najważniejsze jest przytyć i zdrowo jeść.
o tym, że boi się wkłucia igły, ale każde proszki może łykać, byle tylko uniknąć wkłuć.
i o tym, że aptekarka poleciła jej taką dobrą maść do wcierania we włosy, żeby nie wypadły od leczenia.
o tym, że z lęku przed brachyterapią przeleżała całą niedzielę pod kocykiem przed telewizorem chociaż czasem było co oglądać, a czasem nic było nic ciekawego i o tym, że nie miała chęci pójść na osiemnastkę do znajomej z naprzeciwka.
o tym, że gdy znajomi zapraszają ją na wyjście na tymbarka, ona odpisuje, że nie ma na razie ochoty.
o tym, że gdy bliscy pytają się, jak się czuje, ona odpowiada, że wszystko dobrze, ale w środku ma taki smutek, bo chciałaby, żeby już wszystko było jak kiedyś.
ech.
serce mi się kraje, gdy myślę, ile jeszcze przed nią drogi.
a na tej drodze same zakręty, rozwidlenia i przewaga ulic jednokierunkowych.
12 lat temu
serce się kraje:((((
OdpowiedzUsuńcałuję Cię Asiu od Chustki:*
duże cmoki, Viki :*
Usuńpowiedziałeś jej jak zyc?
OdpowiedzUsuńnie.
Usuńpo pierwsze - ona chciała być słuchana, nie dialogowała.
po drugie, nawet jeśli bym jej cokolwiek powiedziała, ona by tego nie przyjęła.
tę drogę przechodzi się samotnie.
po trzecie Chustka nie moze brac na siebie cierpien wszystkich, ktorzy wokol niej choruja na raka.
Usuńto obciaza i zabiera sily.
a sily sa potrzebne do wlasnej walki.
troche to brutalne, ale gdzies powinna byc granica angazowania sie w czyjes problemy, by nie odbywalo sie to kosztem samego siebie.
Kocham cię, mądralo. :)
UsuńCzasami słowa lekarzy powalają. Ja tuż po urodzeniu Starszej miałam zmianę na ustach. Poszłam do pani dermatolog. Ta spojrzała na mnie z odległości dwóch metrów i powiedziała "To chyba rak". Ja w połogu i przerażona. Okazało się że zmiana łagodna, choć trzy razy odrastała po krioterapii. Ech, lekarze...
OdpowiedzUsuńściskam ciepło i myślę o Tobie.
buziaki dla Ciebie :*
OdpowiedzUsuńbuziaki i WIELKIE podziękowania za wspaniałe prezenty.
UsuńTa samotność jest dla mnie na razie bardziej przerażająca niż hipotetyczna choroba.
OdpowiedzUsuńBardziej boję się tego, że moja mama zachoruje, a ja nie będę mogła i umiała jej pomóc, niż że ja zachoruję.
A myśli tej dziewczyny... Myślę, że gdybym zachorowała, miałabym dokładnie takie same. Dziwnie tak, zobaczyć samą siebie od środka.
o tym samym pomyślałam.
Usuńw jej monologu zobaczyłam częściowo siebie.
i wielu innych chorych.
powtarzające się historie, analogiczne przemyślenia, odczucia...
Tak..., ja też wysłuchałam dziesiątki podobnych... Bezsilność.
Usuńw sumie to kojące, że te historie są podobne.
Usuńich podobieństwo daje nadzieję, że można wyciągnąć zbliżone wnioski i poszukać analogicznych remediów.
Ściskam mocno i przytulam z bardzo bliska (mieszkam jakieś 300 m od CO...).
OdpowiedzUsuńbuziaki, Sąsiadko :**
UsuńA propos maści do włosów, to ja bym tez coś chciała jakiegoś mądrego i skutecznego Ci dać, pomoc jakoś. No i pomyślałam, ze wszyscy ostatnio o soku z acai mówią, ze taki dobry, potrzebny , pomocny, jakieś antyoksydanty w nim są i inne genialne składniki. To może ja Ci będę kupować i wysyłać, co?
OdpowiedzUsuńwłosy mam gęste i bujne.
Usuńmoże masz coś na przerzedzenie?
:D
znajdz powod, dla ktorego warto i rwij garsciami.
Usuńco ja bym bez Was, Czytaczy, zrobiła ;)
Usuńdziękuję za poradę :*
Masz rację,w chorobie jesteśmy samotni (mimo bliskich obok). Ona chciała pogadać, Ty wysłuchałaś. Setki takich historii są obok nas. I dlatego Wasza kampania ma sens - pozwala uwierzyć, że można żyć, być, że walka ma sens.
OdpowiedzUsuńWłosów gęstych zazdraszczam :)
Dobrych snów.
smutne, ale niestety prawdziwe, zazwyczaj w życiu jesteśmy samotni
OdpowiedzUsuńaśka
Cudnie, że o tym z nami rozmawiasz.
OdpowiedzUsuńW roku 2010 nie miałam wiosny.
Z jej początkiem mama się dziwnie pochorowała. To ja ramię bolało, to twarz spuchła. Przytomny lekarz pierwszego kontaktu jak na polskie warunki biegiem zdiagnozował Haschimoto, a gdy terapia nie bardzo działała dał zlecenie na RTG płuc.
Mama przez miesiąc siedziała na fotelu i umierała nim w końcu ból ją do szpitala zagonił. O chorobie nie rozmawiała wcale. Nie bardzo było co leczyć. Mamina rakela była i w płucach i w węzłach i w wątrobie, w nadnerczach i w kościach i wszędzie. Dla diagnozy wystarczyło mamę nakłuć pod pachą, nie trzeba było robić bronchoskopii.
Pomogłam jej podjąć decyzję o odstąpieniu od terapii. Lekarka na Płockiej ostrożnie, ale jednak powiedziała mi, że to ją by raczej jeszcze szybciej dobiło.
Wzięłam ją do domu, żebyśmy jeszcze razem pobyły, pogadały, może wyczyściły co tam miałyśmy do wyprostowania.
Rano następnego dnia obudziła się z porażeniem. Zmarła 10 dni później
A ja gadam z nią codziennie do dziś.
Mama nie przeszła Twojej drogi, miała na to tylko 2 miesiące.
Dzięki Tobie ja nadrabiam zaległości. Moje węzełki się rozkręcają.
Asiu, dobrze, że wysłuchałaś tej dziewczyny.
Mieszam w kociołku dobre sny dla Ciebie.
Nigdy nie wyjdę z podziwu dla człowieka. Nie, to nie ironia. Ludzie zawsze są godni podziwu za sposoby radzenia sobie z trudami życia. Pozdrawiam
UsuńPrzerazajace jest jaka sile maja slowa lekarzy, i jak lekkomyslnie je wypowiadaja.
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie tam Kochana,
przesylam usciski, jezeli moge sie tak spoufalic :-)
Otóż to! Samo sedno! Każdy tą drogę przechodzi samotnie. Kiedyś ktoś powiedział że w momencie diagnozy i przekazania przez lekarza informacji o raku przerzut następuje automatycznie do mózgu i to jest prawda. Już nic od tej chwili nie jest takie samo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Joasiu ciepło.
a może założy bloga i też będziemy ją wspierać?
OdpowiedzUsuńNie wyobraża sobie syty, co czuje głodny. Tak też pewnie chorego tylko chory zrozumie w pełni. Stąd też jestem pewna, że Chustka dała tej dziewczynie to, czego potrzebowała. Wyraźnie była to spowiedź wobec kogoś, kto WIE.
OdpowiedzUsuńPaskudna rakela i podstępna
o tym samym pomyślałam.
Usuńona nie chciała rozmawiać, ona chciała powiedzieć.
Czasem sobie wyobraża. Szczególnie gdy umie słuchać.
UsuńCzytam Cię Asiu od dawna, od kiedy zostałam również ...bezżołądkowcem. Mój rak jest bardzo rzadki, nie mam całego żołądka, kawałka trzustki ( ogonka) i czegoś tam jeszcze. Ostatnio leżałam w COI na Roentgena na badankach, takie przygnębiające miejsce. Nie zapomnę widoku kobitiki z rakiem płuc co to razem ze mną wychodziła przed główne wejście na dymka. Babka nie mogła wziąć oddechu tak się krztusiła , ale papierochy paliła. Pytam jej, czemu...przecież się dusisz? Ona mi na to;wolę się udusić od tego co lubię a nie od tego co lubi mnie. Niby racja.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się mocno i wracaj szybko.
A jak z Twoją wagą? Moja się ustabilizowała i już nie spada-obecnie 47 kg!