zżera mnie chemia, a dodatkowo zżera mnie wirus.
nie mam ani pragnienia ani łaknienia. wypijam kilka łyków wody pod presją Niemęża gapiącego się we mnie złowrogo; jeśli chodzi o moje jedzenie - nawet On się poddał, chociaż podtyka mi kaszki i bez słowa komentarza odnosi je do kuchni.
wolno myślę i jeszcze wolniej działam.
boli ucho, gardło, katar zatkał mózg. mam temperaturę.
jestem kłębkiem nieszczęścia.
ile człowiek musi się nacierpieć zanim umrze. a wszystko w imię udawania, że chemioterapia leczy.
okropne.
***
późnym wieczorem ojciec odwiózł nam Syna.
niestety, Giancarlo jest empatyczny.
- tęskniłem za wami i robiłem smutną minkę, ale wstydziłem się powiedzieć tatusiowi, że za wami tęsknię.
i poprawił przy wieczornych ablucjach:
- zawsze będę cię kochał mamusiu bo jesteś najwspanialszą mamusią bo robisz mi wspaniały prysznic na ciałko i na cmentarzu będę cię często odwiedzał. Ale na razie masz twarde kosteczki, jeszcze się nie rozsypałaś więc przytul mnie mocno.
a potem okazało się, że Włoszka Przytulanka została u ojca, więc trzeba było szybko znaleźć godną zastępczynię do nocnego kojenia - podskubywania w łóżeczku.
***
paradoksem jest, że mimo nosa zatkanego katarem, wyostrzył mi się węch.
nie jestem w stanie otworzyć lodówki - jedzenie w niej śmierdzi!
nie jestem w stanie napić się wody mineralnej z butelki - butelka śmierdzi!
nie jestem w stanie wtulić się w Niemęża - śmierdzi perfumami/proszkiem do prania/płynem pod prysznic/bawełną.
(a Babcia B. na to: a jak śmierdzi bawełna, przybliżysz nam?).
***
mam pytanie do lekarzy: czy nie dałoby się przeprowadzać chemioterapii w stanie śpiączki farmakologicznej?
zgłaszam się na ochotnika...
12 lat temu
Joanno... cóż mogę powiedzieć....
OdpowiedzUsuńJak już ktoś (jacyś badacze:) się zgłosi do Ciebie w sprawie chemii w śpiaczce, koniecznie pamiętaj o mnie;) Ja też chcę byc ochotnikiem.
Jak się ciszę,że internet nie ma zapachu ;))) (no chyba ,że ma?)
e, dobrze, ze Ci Niemaz nie smierdzi ...natura, hehehe. Mi smierdzial, mimo, ze sie prysznicowal piec razy na dzien.
OdpowiedzUsuńSpoks, przejdzie ;)
Luika> we dwie więc zgłosimy się do chemii w śpiączce :]
OdpowiedzUsuńnet na szczęście jest bezwonny, ufff ;)
Aniaha> widzę że akcje z wrażliwością na zapachy są w standardzie tego leczenia :/
ta, czujesz sie troche jak bohater pachnidla?
OdpowiedzUsuńehehehehe :)
OdpowiedzUsuńjuż widzę te słoje z ekstraktami z najlepiej pachnących mężczyzn ;)
nie wiem tylko jak wielka beczka musiałaby być żebym dała radę wepchnąć do niej Niemęża :O
może silos?
ale swoja droga, szczerze Ci wspolczuje. To bylo okropne. Czulam zapach ryby smazonej u sasiadow (i to wcale nie tych najblizszych)
OdpowiedzUsuńhm... moze wiec rola psa tropiacego?
najlepeij pachnace mezczyzna? Obstawiam bruneta...
OdpowiedzUsuńno jasne że Niemąż jest brunetem :D :D :D
OdpowiedzUsuńmy żeśmy zastanawiali się czy nie mogłabym zrobić kariery jako pies/świnia na trufle :]
Nie wiem czy czytałaś mój koment o Wilcacorze...bierze się ją podczas brania chemii...przyjaciółce bardzo pomogła...
OdpowiedzUsuńzanudzam?...
a śmierdzi?
OdpowiedzUsuńno padłam ze śmiechu :D ciotka jak masz taki cięty dowcip to nie jest źle. No chyba że już i mnie czujesz :) to wtedy bym cię do górnictwa zaprzęgła.
OdpowiedzUsuńz drugiej strony, kiedyś zarzygując się na śmierć próbowałam sobie pomóc smectą. uważam, że w farmakologi to matoły robią, bo to tak obrzydliwe, że wypiłam łyk i wychawtowałam pół wiadra...no chyba, że to w ten sposób pomaga ;)
cięty dowcip moją bronią :)
OdpowiedzUsuńa nie wiem czy śmierdzi...ona nie miała wymiotów ani zapachowych sensacji jak brała Wilcacorę przy chemii...może warto spróbować...
OdpowiedzUsuńtrzymam za Ciebie kciuki i polecam Cię w modlitwie...
jesteś dzielna...dasz radę...
przytulam Cię do serca...
mnie dziś pomogła zupa ogórkowa Babci B. i piwo Peroni.
OdpowiedzUsuńi śledź z jabłkiem :D :D :D
no i tak trzymaj...same dobre rzeczy wymieniłaś...ogórkowa pycha...a śledź z jabłkiem to stawia na nogi...
OdpowiedzUsuńpopite piwem...idę do kuchni gotować ogórkową...
przytulam Cię do serca...
Amen ;)
OdpowiedzUsuń