poniedziałek, 28 czerwca 2010

[83]. pożarcie.

zżera mnie chemia, a dodatkowo zżera mnie wirus.
nie mam ani pragnienia ani łaknienia. wypijam kilka łyków wody pod presją Niemęża gapiącego się we mnie złowrogo; jeśli chodzi o moje jedzenie - nawet On się poddał, chociaż podtyka mi kaszki i bez słowa komentarza odnosi je do kuchni.

wolno myślę i jeszcze wolniej działam.
boli ucho, gardło, katar zatkał mózg. mam temperaturę.
jestem kłębkiem nieszczęścia.

ile człowiek musi się nacierpieć zanim umrze. a wszystko w imię udawania, że chemioterapia leczy.
okropne.

***

późnym wieczorem ojciec odwiózł nam Syna.
niestety, Giancarlo jest empatyczny.
- tęskniłem za wami i robiłem smutną minkę, ale wstydziłem się powiedzieć tatusiowi, że za wami tęsknię.
i  poprawił przy wieczornych ablucjach:
- zawsze będę cię kochał mamusiu bo jesteś najwspanialszą mamusią bo robisz mi wspaniały prysznic na ciałko i na cmentarzu będę cię często odwiedzał. Ale na razie masz twarde kosteczki, jeszcze się nie rozsypałaś więc przytul mnie mocno.
a potem okazało się, że Włoszka Przytulanka została u ojca, więc trzeba było szybko znaleźć godną zastępczynię do nocnego kojenia - podskubywania w łóżeczku.

***

paradoksem jest, że mimo nosa zatkanego katarem, wyostrzył mi się węch.
nie jestem w stanie otworzyć lodówki - jedzenie w niej śmierdzi!
nie jestem w stanie napić się wody mineralnej z butelki - butelka śmierdzi!
nie jestem w stanie wtulić się w Niemęża - śmierdzi perfumami/proszkiem do prania/płynem pod prysznic/bawełną.

(a Babcia B. na to: a jak śmierdzi bawełna, przybliżysz nam?).

***

mam pytanie do lekarzy: czy nie dałoby się przeprowadzać chemioterapii w stanie śpiączki farmakologicznej?
zgłaszam się na ochotnika...

16 komentarzy:

  1. Joanno... cóż mogę powiedzieć....
    Jak już ktoś (jacyś badacze:) się zgłosi do Ciebie w sprawie chemii w śpiaczce, koniecznie pamiętaj o mnie;) Ja też chcę byc ochotnikiem.

    Jak się ciszę,że internet nie ma zapachu ;))) (no chyba ,że ma?)

    OdpowiedzUsuń
  2. e, dobrze, ze Ci Niemaz nie smierdzi ...natura, hehehe. Mi smierdzial, mimo, ze sie prysznicowal piec razy na dzien.
    Spoks, przejdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Luika> we dwie więc zgłosimy się do chemii w śpiączce :]
    net na szczęście jest bezwonny, ufff ;)
    Aniaha> widzę że akcje z wrażliwością na zapachy są w standardzie tego leczenia :/

    OdpowiedzUsuń
  4. http://raknieborak-aniaha.blogspot.com/28 czerwca 2010 19:03

    ta, czujesz sie troche jak bohater pachnidla?

    OdpowiedzUsuń
  5. ehehehehe :)
    już widzę te słoje z ekstraktami z najlepiej pachnących mężczyzn ;)
    nie wiem tylko jak wielka beczka musiałaby być żebym dała radę wepchnąć do niej Niemęża :O
    może silos?

    OdpowiedzUsuń
  6. ale swoja droga, szczerze Ci wspolczuje. To bylo okropne. Czulam zapach ryby smazonej u sasiadow (i to wcale nie tych najblizszych)
    hm... moze wiec rola psa tropiacego?

    OdpowiedzUsuń
  7. najlepeij pachnace mezczyzna? Obstawiam bruneta...

    OdpowiedzUsuń
  8. no jasne że Niemąż jest brunetem :D :D :D
    my żeśmy zastanawiali się czy nie mogłabym zrobić kariery jako pies/świnia na trufle :]

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem czy czytałaś mój koment o Wilcacorze...bierze się ją podczas brania chemii...przyjaciółce bardzo pomogła...

    zanudzam?...

    OdpowiedzUsuń
  10. no padłam ze śmiechu :D ciotka jak masz taki cięty dowcip to nie jest źle. No chyba że już i mnie czujesz :) to wtedy bym cię do górnictwa zaprzęgła.
    z drugiej strony, kiedyś zarzygując się na śmierć próbowałam sobie pomóc smectą. uważam, że w farmakologi to matoły robią, bo to tak obrzydliwe, że wypiłam łyk i wychawtowałam pół wiadra...no chyba, że to w ten sposób pomaga ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. cięty dowcip moją bronią :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a nie wiem czy śmierdzi...ona nie miała wymiotów ani zapachowych sensacji jak brała Wilcacorę przy chemii...może warto spróbować...
    trzymam za Ciebie kciuki i polecam Cię w modlitwie...
    jesteś dzielna...dasz radę...

    przytulam Cię do serca...

    OdpowiedzUsuń
  13. mnie dziś pomogła zupa ogórkowa Babci B. i piwo Peroni.
    i śledź z jabłkiem :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  14. no i tak trzymaj...same dobre rzeczy wymieniłaś...ogórkowa pycha...a śledź z jabłkiem to stawia na nogi...
    popite piwem...idę do kuchni gotować ogórkową...
    przytulam Cię do serca...

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga