Giancarlo jest w szachu - w domu pojawił się wielki telewizor, a w nim tysiące pożądanych kanałów.
i jak tu teraz nie zjeść ładnie obiadu? haaa!
telewizor został kupiony na okoliczność (jak to ujął mój idol - onkolog z Szaserów) powolnego gaśnięcia w przeciągu kilku miesięcy.
uznałam, że oglądanie telewizji jest jednak w pewnych sytuacjach dobrym sposobem na spędzanie czasu.
co prawda całe życie się przed tym wzdragałam, ale przecież tylko krowy nie zmieniają poglądów.
gdy będę już zbyt otępiała i słaba żeby czytać, pisać, surfować, rysować czy rozmawiać, wówczas mulenie się przed tiwi będzie odpowiednią (i być może jedyną) formą aktywności intelektualnej.
***
oto praca Syna z dzisiejszego poranka.
ma pięć i pół roku, a rysuje jakby miał dwa.
nie ma biedactwo talentu plastycznego, oj nie ma.
Jego prace są schematyczno - techniczne.
zdziwiona obserwowałam, jak Giancarlo oglądał dziś z zafascynowaniem Discovery Science.
piewszy program był o produkcji samochodowych gumowych dywaników i wycieraczek, drugi był o technologii powstawania muszli klozetowych (forma, wypalanie, szkliwienie itede).
gdy chciałam przełączyć, nieśmiało wyszeptał a mogłabyś mamusiu zostawić, bo to takie ciekawe.
ech, rośnie mężczyzna...
12 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz