piątek, 6 maja 2011

[383].

Ewa Bem - Wszystkiego najlepszego

Deszcz
Tej nocy spadł
Z twoich łez
I tak jak ta
Tych nocy będzie
Na pewno więcej
Lecz choć boisz się
Otwórz serce

Ref:
Może jest i źle
Ale nie zapomnij że
Nigdy nie tak źle by nie
Mogło być i gorzej od tego
Ty masz przecież mnie
A ja życzyć tobie chcę
Dziś wszystkiego najlepszego
Mój kolego

Wiem
Przeraża cię
Nowy dzień
Lecz nie bój się
Czy lepszy nie jest
Ten dzień od nocy
Strach ma przecież
Wielkie oczy

Ref:
Może jest i źle...

Gdy opadnie smutek i mnie
Zdarza się
Wierzę w to że ty mi zaśpiewasz
że

Ref:
Może jest i źle...


***

Może jest i źle
Ale nie zapomnij że
Nigdy nie tak źle by nie
Mogło być i gorzej od tego
Ty masz przecież mnie
A ja życzyć tobie chcę
Dziś wszystkiego najlepszego


***

zastanawialiście się kiedyś, ile człowiek potrafi znaleźć w sobie siły w trudnych chwilach?
i nie piszę o banalnych sytuacjach, takich jak brak pracy czy rozwód.

Mama mojej Mamy, przeszła na piechotę (w 1945, bezpośrednio po wyzwoleniu Warszawy) z Ursusa na Pragę.
była w dziewięciomiesięcznej ciąży z Babcią B., a za rączkę prowadziła starszego Brata mojej Mamy, czteroletniego wówczas, Wujka Dżordża.
poszli do Ich domu - sprawdzić, czy nie został zburzony, czy jest do czego wracać.
mosty były zniszczone, więc przeszli po zamarzniętej Wiśle.

***

Może jest i źle
Ale nie zapomnij że
Nigdy nie tak źle by nie
Mogło być i gorzej od tego
Ty masz przecież mnie
A ja życzyć tobie chcę
Dziś wszystkiego najlepszego

22 komentarze:

  1. Joanno, myślę niezmiennie ciepło o Tobie. Życzę sił w pokonywaniu trudności. Sił, jakich potrzebowała prababcia. Albo stukrotnie większych! Dobrej nocy. Spokojnej!
    ms

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że właśnie tak jest z nami.
    Jak jest „dobrze” to szukamy sobie głupich problemów.
    Jak jest ciężko to wcześniejsze problemy są taaa, ale -> banałem taka nasz natura…
    Pozdrawiam „też Asia”

    OdpowiedzUsuń
  3. mama mojej mamy, troche wczesniej niz Twoja babcia wychodzila z Warszawy po powstaniu w ciazy mniej zawansowanej, ale tylko o miesiac mniej. Za raczke prowadzila czteroletnia moja mame.

    I co z tego, w sumie?

    Jestem tu, bo ojczyzna odmowila wjazdu Najukochanszemu. Nie widzielismy sie poltora roku - to z hardkorow dlugoterminowych.

    z ktorkoterminowych - gdy zolnierz mierzyl z karabinu do Najukochanszego.

    Czlowiek moze wiele zniesc.

    OdpowiedzUsuń
  4. wszystko mija....nawet najdłuższa żmija...
    dasz radę - masz siłę po Babci

    OdpowiedzUsuń
  5. na dobrą noc:
    http://www.youtube.com/watch?v=uiCRZLr9oRw

    OdpowiedzUsuń
  6. Dacie radę, trzymajcie się.
    Buziaki dla Waszego chłopaczka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie każdy z nas może przytoczyć historie własne albo rodzinne, które powodują wstrzymanie oddechu... żyjemy w łatwiejszych czasach, niż nasi dziadkowie, ale czy wszystkim nam jest łatwiej?

    czas ucieka
    pewnych rzeczy nie możemy poprawić robiąc replay
    podobno dostajemy tyle problemów, ile jesteśmy w stanie znieść,
    jak kobieta rodząca...

    ale to żadne pocieszenie

    OdpowiedzUsuń
  8. To rzecz na dłuuuuuuuugą rozmowę....Bo jedni potrafią dużo,niewiarygodnie dużo /np."Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego lub to,co na blogach takich jak Twój,Joanno / innych załamują powszednie rzeczy /bo koleżanka z pracy doniosła,że inna wyniosła rolkę papieru toaletowego - ino po co :)?/Generalnie człowiek potrafi DUUUUUUUUŻO,tego złego i tego dobrego.Znieść.Zrobić.Ta dłuuuuuuga rozmowa taką wiwisekcją by była:ten może,a ten ledwo dycha,temu serce słabiutko bije,a ten jeszcze taki żywotny,tamten na dwóch nogach nie ustoi,ów bez nóg bije rekordy w skokach z przeszkodami......Avanti,Joanno!

    OdpowiedzUsuń
  9. http://zycie-na-kreske.blogspot.com/search?updated-max=2011-04-25T04%3A05%3A00%2B02%3A00&max-results=1

    z pozdrowieniami ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ile czlowiek potrafi znalezc w sobie sily?
    duzo, bardzo duzo, wprost niewiarygodnie duzo;
    mnie raczej zastanawia:
    dlaczego jeden te sile znajduje, a inny nie?
    dlaczego sa ludzie, ktorzy mimo tragedii potrafia zyc godnie i z radoscia i sa tacy, ktorych trudy zycia zalamuja i niszcza w rozny sposob?
    skad brac te sile?
    pozdrawiam i zycze wszystkim duzo sily, bo kazdy z nas sie z czyms, mniejszym badz wiekszym, boryka

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam sie z Anonimowym, rozni maja rozne progi wytrzymalosci, ale lietaratura ubieglego wieku zwlaszcza pokazuje, ile jest w czlowieku ukrytej sily, czy moze zwyczajnego instynktu przetrwania.

    Z historii "spacerowych". Kiedy przyjechalam do Danii, zapisalam sie do szkoly jezykowej, gdzie zaprzyjaznilam sie z Zydowka Tamila. Opowiedziala mi historie swoich dziadkow, niemieckich Zydow, ktorzy, gdy w Rzeszy zaczelo sie robic naprawde zle, krotko przez wybuchem wojny NA PIECHOTE przeszli z Niemiec do Azerbejdzanu, krotkie odcinki tylko byli podwozeni przez dobrych ludzi. Kiedy w koncu doszli do Baku, babcia spalila wszystkie dokumenty swiadczace o ich niemieckosci i zmienila pisownie nazwiska mowiac, ze skoro ojczyzna sie jej wyrzekla i ja upodlila, to i ona nie czuje z nia zwiazkow.
    W Baku zostali az do smierci, tam sie urodzila mama Tamili i ona sama, oni z kolei w 1989 wyjechali do Izraela, gdzie rodzice Tamili w wieku lat ponad 40. zaczynali znow zycie on nowa, w innej kulturze i zupelnie obcym jezyku, ale to juz inna opowiesc.
    Pozdrawiam cieplo i weekendowo.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  12. chyba wszystko zalezy od konstrukcji psychicznej czlowieka- czasem wlasnie banalna sytuacja jak rozwod czy strata pracy- powoduje, ze ktos chce sie zabic albo laduje na wiele miesiecy w psychiatryku z ciezka depresja a czasem czlowiek doswiadcza serii prawdziwych zyciwych tragedii i mimo to jest w stanie przetrwac
    zycze Ci Joanno weekendowego chilloutu po ciezkim tygodniu

    OdpowiedzUsuń
  13. a moja babcia podczas powstania, w piwnicach, na warszawskim żoliborzu rodziła siostrę mojej Mamy. z jednodniowym dzieckiem dziadkowie zostali wygnani do pruszkowa, gdyż niemcy jak wiadomo "oczyszczali" stolicę. szli tak dwa dni prawie, z maleńkim dzieckiem, które raz na dziennie piło około łyka czarnej kawy. babcia nie miała pokarmu, bo i ska jak nie było co jesć ani pić. mała siostra mojej Mamy jako dwudniowe dziecko nie wiem jak piła tą kawę no ale na pewno nie ze szklanki id. itp... mozna by tak długo, ale zgodze się Joanną, że tego typu wydarzenia potwornie jakoś dają siłę do życia. tak samo jak choroby które udaje nam się pokonać, czy inne nieszczęścia z których daje nam się wyjść cało lub no z małymi zadraśnięciami. to o wiele większa szkoła życia niż ta z której wychodzi się z porażką. tak sądzę.


    nawarsztacie@blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wdaje się w dyskusje bo to bez sensu.milego weekendu po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pokłady sił, które znajdujemy w sobie są olbrzymie. Kiedy próbujemy wyobrazić sobie jakąś sytuację, zanim jej doświadczymy, wydaje się, że to może być nie do zniesienia a często po fakcie, okazuje się, że nie było po prostu innej drogi, innego wyboru - musieliśmy/chcieliśmy i daliśmy radę. To nas oczywiście hartuje i kolejny raz, jest zdecydowanie łatwiejszy. Niezależnie od tego, jak jest trudny. Bo w pionie trzyma nas przeżyte doświadczenie.

    Czy u Ciebie choć trochę pogodniej na horyzoncie? (i nie chodzi mi o słońce :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Moja babcia przeszła na piechotę z Kozienic do Warszawy z maszyną "Singer" na plecach miała 17 lat, było to zaraz po ucieczce Niemców z Warszawy.
    Joasiu wspieram modlitwą.
    Małgosia W

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozwod nie jest banalna sytuacja. I nie wie tego nikt, kto tego nie musi przezyc sam, bojac sie o przyszlosc swoich dzieci. gdy s*&^%l chce je zabrac, kompletnie nie znajac sie na ich wychowaniu, nie potrafi sie nimi zajmowac, chce je skrzywdzic...
    i prawie mu sie udaje... nie mozna do tego dopuscic!
    to nie jest banalna sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  18. Aśka, myślę o Tobie i trzymam kciuki...marta
    ps.
    aha, dziękuję Ci serdecznie...za wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja tez myśle cały czas o Tobie i nie wiem co mogłabym napisac ale wierzę,że odnajdziesz się w nowej rzeczywistości ,zaciszniesz zęby i będziesz walczyć,znieszesz wszystko z godnościa co los Ci przyniesie.Jesteś za mądra, za ambitna, by dać gnojowi sobą pomiatać. Joanno tyle mi dałaś wsparcia nie wiedząc nawet o tym , a ja nie wiem jak mogłabym Ci pomóc, co jeszcze napisać..........

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobrze, że wyzwolenie Warszawy było w styczniu, bo latem musieliby przepłynąć Wisłę.Każdy ma takie rodzinne historie do opowiedzenia. Moja babcia np: 3 dni ukrywała się pod stertą buraków , gdy niemcy weszli do ich miasta. Niemiec widłami sprawdzał tęstertę, upewniając się, czy nikogo w niej nie ma. Babcia została poraniona na całym ciele. Uratowało ją to,ze buraki były czerwone i nie zauważył krwi.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy u mnie zdiagnozowano raka ,pewna koleżanka z pracy właśnie przeżywała swój rozwód.Była to dla niej niewątpliwie tragedia,wszystkich wokół angażowała w swoje nieszczęście,czyniąc z siebie najbardziej pokrzywdzoną osobę na świecie.A ja ,z mało pozytywnym rokowaniem siedziałam sobie cicho w kącie i myślałam ,że jej zazdroszczę,że tak bardzo chciałabym się zamienić na te tragedie.Ona straci rodzinę,męża ,ale będzie żyła.Dla swoich dzieci,bliskich,będzie żyła..

    OdpowiedzUsuń
  22. Ludzie tego Monica nie rozumieją...

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga