poniedziałek, 3 maja 2010

[24]. jestem.

14:00.
przybyłam.
jestem.


w szpitalu.

oto leżę w towarzystwie uroczych pięciu pań w wieku różnym, zapijam duphalac kolejnym litrem wody niegazowanej.
okazuje się, że tym paniom, tak jak i mnie, nic nie jest.
zabawne.
konwersujemy o stolcu i o urodzie mundurowych ginekologów - onkologów.

łóżko mam kiepskie, bo nogami vis a vis drzwi, no ale potraktujmy to jako dobry omen ;)


20:00
życie towarzyskie spod znaku puszczania gazów kwitnie.
po bisacodylu latamy co chwila do ubikacji.
pani pielęgniarka wydała fizelinowe, przezroczyste zielone piżamki na jutro rano i przedstawiła jutrzejszy harmonogram kwalifikowania nas do operacji.
od jutra będę całkowicie off line, bo każą oddać do depozytu wszystkie rzeczy, włącznie z telefonami komórkowymi.

5 komentarzy:

  1. ufff, no to teraz czekam aż się z tych piżamek wyrwiesz :) szukamy fajnej chaty w okolicy a póki co zapraszamy do nas
    arr

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymaj się cieplutko i nie podrywaj onkologów....

    Konik czeka na Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ przekazuję najodowaną moc prosto z krynicy,jea!

    OdpowiedzUsuń
  4. jak tam???
    arr

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga