uznałam to za znak, aby nie pić porannej porcji błota i wyszli my z doma.
i to był błąd.
dzień przełaziłam ledwo ciepła.
dopiero powrót do domu i wypicie zaległych ziół przywróciło mi równowagę.
a oto parę zdjęć z dzisiejszej wyprawy do Stolicy:
byliśmy, między innymi, w ogrodzie jordanowskim koło Biosfeery.
lubię to miejsce.
Super foty! Wyglądacie na naprawdę szczęśliwych.
OdpowiedzUsuńA co do ziółek to pić trza bo inaczej jak po każdym zielsku przy odstawieniu nie fajnie się robi :)
A to te od Romanowskiego?
OdpowiedzUsuńAnusia> Babcia B. też podejrzewa, że w tych ziołach jest coś dodane :]
OdpowiedzUsuńTomasz> u dr Romanowskiego nie byłam. na mieście mówią, że lepiej (skuteczniej) iść do dr Tenzina. Romanowski to medycyna chińska, Tenzin - tybetańska.
Nastepnym razem jak odwiedzisz stolice musisz koniecznie dac mi znac:)
OdpowiedzUsuńSciskacze
Justyna
aj, byliście niedaleko mnie...
OdpowiedzUsuńAle tam..zresztą..i tak wtedy jeszcze nie znałam tego bloga.
Więc wybaczam...
minka
Sliczna mama i sliczny syn.
OdpowiedzUsuń