oto, moi mili, najświeższe doniesienia z frontu poszukiwań ratunku.
byłam dziś u słynnego doktora medycyny tybetańskiej. obejrzał siku, pomacał puls, przepisał zioła w kulkach, powiedział, że moja choroba to nic groźnego i kazał wrócić za dwa tygodnie po kolejną porcję ziół.
you tiger, now you have to relax, no stress, no chicken, no fresh fruits, no juices, no chocolade, no coffee, no hot meals.
wujek gugle mówi, że działają:
- witamina C, 1000 mg, codziennie (ale to zapobiegawczo, więc he-he-he, nie dla mnie)
- preparat TS-1
- sok Noni
- witamina B17 - w Niemczech jest klinika, gdzie podają ją w żyłę.
planuję jeszcze:
- pokazać preparaty histopatologiczne z operacji dwóm sławom patomorfologii, może coś wymyślą innego, niż ten pierwszy;
- pójść na konsultację do dwóch innych mistrzów chemioterapii, liczę, że istnieje jakiś bardziej rokujący schemat podawania chemii od tego z Szaserów.
potem namyślę się, co dalej.
a czas biegnie.
muszę podjąć decyzję o chemioterapii w przeciągu 6 tygodni od operacji.
12 lat temu
Witaj Asiu
OdpowiedzUsuńCzytam bloga od początku, kciuki trzymam, ryczę czytając Twoje wpisy - taka ze mnie wrażliwa sobie osoba :-) I wierzę, WIERZĘ, że Tobie się uda. Nie masz innego wyjścia. Syn też WIERZY, na pewno, a ile dla Niego znaczysz nikt nie musi mówić Tobie i pisać bo to...WIDAĆ.
I Niemęża też masz fajnego. I dla Niego właśnie też walcz.
Wierzę w medycynę, wierzę w chemię, ale bardzo wierzę też w inną pomoc. O lekarzu z Tybetu słyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii. Wiem, że Twoja przyjaciółka dała Tobie też poczytać o EFT. Ja zaczęłam próbować sama na sobie, z małymi rzeczami - działa. Tobie polecam jednak udać się do specjalisty.
I cały czas proszę i będę prosić Aniołki o pomoc i wsparcie.
Aga
hmmm... nikt mi nie dał poczytać o EFT...
OdpowiedzUsuńalbo nie mam przyjaciółki, albo przyjaciółka ma na tyle dużo rozumu, że wie, co sądzę o EFT bez dawania mi poczytać :) :)
Przyjaciół na pewno ma każdy, przynajmniej jednego :-)
OdpowiedzUsuńŹle musiałam zrozumieć przekaz o EFT
Ja sama wypróbowuję na sobie, bo traktuję to jak niektórzy traktują medycynę niekonwencjonalną, bo chcę spróbować tego tak, jak niektórzy diety cud :-)
O lekarzu z Tybetu słyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii. Wierzę, że wyzdrowiejesz, nikt nie mówi że będzie łatwo, ale masz siłę i najważniejsze ...masz dla kogo żyć.
Aga