Ja już przeczytałam siedząc nad kubkiem kawy zbożowej. Przejmująco piękne. Po prostu. Tak naprawdę nie wiem co napisać.Słowa są za małe. Ale robisz coś wspaniałego, dla Jasia. Wiesz nadałaś nowy sens chorowaniu i odchodzeniu. Robisz to świadomie,a przy tym tak naturalnie. Widać, że mimo wszystko jesteś szczęśliwa. Przełamujesz konwenanse nie tylko tym seksem w chorobie, ale całą sobą.
Ostatnio czytam Cię i milczę. Słowa są czasem niewystarczające.
Na pewno będą owoce, na pewno! A póki co, najlepiej jak każdy w swoim kąciku odda się wyciskaniu własnych chwil (swoją drogą, interesująca kolejność: najpierw wyciskanie, potem zbiór:)
wchodząc na Twojego bloga Chustko, mówili o artykule w Dzień Dobry TVN. Czułam lekki niedosyt ... ale udało mi się przeczytać już artykuł :) Co ja będę pisać, to oczywiste, że MĄDRA z Ciebie BABA ;-)
P.S. No i spóźnione gratulację ... mimo, że codziennie czytam, ale raczej nie było oficjalnie, że Niemąż jest już Mężem. Pozdrawiam cieplutko, słonecznie. Buziaki dla całej Waszej TRÓJCY :))))
Przeczytane, a teraz do pracy :). Dobrego dnia Chustko, uściski. Żałuję tylko, że moi Rodzice nie rozmawiali ze mną o swoim odchodzeniu.Każdemu dziecku to potrzebne, nawet temu 30-letniemu.
Mysle, ze dla osob czytajacych Twojego bloga, to co jest zawarte w artykule jest poniekad znane od dawna. To, jak mimo choroby walczysz jak lew o szczescie dziecka, nie izolujac go bynajmniej od problemu, a uswiadamiajac, ze smierc jest nieodlaczna czescia zycia. I tlumaczysz w sposob mozliwy do przyjecia przez kilkuletnie dziecko. Nie ma tu placzliwej tragedii czy histerii, chociaz z pewnoscia dla Ciebie moze byc momentami trudne - walka z wlasnym bolem i jednoczesnie troska o bliskich wynikajaca z ogromnej milosci. Nie wiem, czy to mozna jakos w ogole oceniac. To jest po prostu sedno.
Dziękuję Chustko za wszystko...czytam od dawna,piszę pierwszy raz.Z samego rana Męża wysłałam po gazetę.Czytałam i gardło miałam ściśnięte cały czas...tak Cię polubiłam,jesteś dobra i mądra. Ściskam delikatnie:) Ania z Łodzi
Kurcze, miałam też ogromny problem jak przekazać informację o mojej chorobie mojemu autystykowi. Jak wiadomo autyści reagują i myślą inaczej. Stwierdziłam,że o operacji mu nie powiem,pojechałam do Warszawy na operację. Jak wróciłam po jakimś czasie moje dziecko w skorupie samo do mnie przysło,że wie,że sąsiedzi pytali o moje zdrowie,że ja nic mu nie powiedziałam, jak mogłam mu to zrobić,że on się od sąsiadów dowiedział. Dostałam jak w mordę, miałam nauczkę. Trzeba rozmawiać od początku. Nie ważne,że mój autystyczny syn ma 18 lat,czuje i rozumie to samo co inni ale w trochę inny sposób. Dziś wie o wszystkim i raz zadał mi pytanie kiedy TO może nadejść... Nie wiem,kiedy.Każdy kiedyś umrze. Pozdrawiam Gabi
Najbardziej rozwalilo mnie to,jak Jas podchodzi do calej akcji. Ja.stara baba mialam chwile,ze wkurzalam sie na mame,ze jest chora.Ze robi mi na zlosc. Rodzina,ah RODZINA:)
Cóż, pewnie dla czytających tego bloga to "oczywista oczywistość" - że się tak posłużę klasykiem - ale muszę to napisać: Gdyby dawali Nobla za osobowość - byłabyś noblistką. Gdyby na olimpiadzie była dyscyplina " najpiękniej i najmądrzej przeżywane życie" - byłabyś złotą medalistką.
Niestety nie ma ich - więc tylko pozostaje Ci świadomość (aczkolwiek myślę, że przyjemna:) ), ile ludziom pomogłaś dostrzec i uświadomić piękno życia, zrozumieć w jakim ogromnym stopniu bycie szczęśliwym zależy od nas samych a nie od okoliczności. Tym artykułem otwierasz oczy kolejny raz. I pewnie kolejnym osobom. Więc i ja - kolejny raz, kolejne wielkie dziękuję:). Za wszystko, co piszesz, jak piszesz i o czym piszesz. I za to, że znajdujesz siłę i ochotę by to robić. :*
"Mówiłam wiele razy Jankowi, że ludzie nie umierają, dopóki żyją w czyjejś pamięci i sercu." Bezcenne słowa ! Dziękuje, że przypominasz jak żyć ! Trzymam mocno kciuki !
Jestem pewna, że to co przekazujesz do mojej wiadomości w swoich postach, wywiadach sprawi, że jak już przyjdzie ten czas i zostanę mamą, będę to przeżywała świadomie i prawdziwie. Już nie wstydzę się rozmawiać o tym co mnie boli, co czuję. A miałam z tym problem. Do czasu, aż spotkałam Ciebie. Dzięki!
Dla tego wywiadu kupiłam dziś "Wysokie obcasy". Dziękuję Ci za ten wywiad. "(...) ludzie nie umierają, dopóki żyją w czyjejś pamięci i sercu". Ty pozostaniesz w wielu sercach :* Janku masz najlepszą Mamę na świecie! :-)
pewno czasem chciałabym, żeby moja Mama była choć trochę podobna do Chustki- nie jest, ale jest; ten wywiad mnie trochę trzepnął; moja Mama jest dziwna, denerwująca niekiedy;) ale ją mam
kupię w wersji papierowej. warto mieć w domu coś takiego. i może zabrzmi to dziwnie Joanno.. ale wiesz, nie każdy ma możliwość tak wszystko ogarnąć i poukładać, na wszelki wypadek. dokończyć swoje sprawy, wytłumaczyć, przygotować bliskich.. nie chcę, nie mogę powiedzieć że zazdroszczę.. ale podziwiam. jesteś niesamowita.
Piękny wywiad, bo pięknie mówisz. Sprawiasz wrażenie osoby dojrzałej i mądrej. Podziwiam Cię za to. Na zdjęciach nadal jesteś piękna - masz szlachetne, regularne rysy twarzy. Nie martw się stygmatem. Myślę, że wszyscy jesteście błogosławieni, choć zabrzmi (zawygląda) to może dziwnie.
Taoism: Shit happens Hare krishna: Shit happens Rama Rama Ding Ding Hinduism: This shit has happened before Islam: That shit happens is the will of Allah Zen: What is the sound of shit happening? Existentialism: Shit doesn't happen; shit is Buddhism: When shit happens, is it really shit? Confucianism: Confucius say, "Shit happens" 7th day Adventist: Shit happens on Saturdays Protestantism: Shit won't happen if I work harder Protestantism: If shit happens, it happens to someone else Catholicism: If shit happens, you deserved it Jehovah's Witnesses: Knock, knock, "Shit happens" Jehovah's Witnesses: No shit happens until Armaggedon Unitarian: What is this shit? Mormon: Shit happens again & again & again Judaism: Oy vey! Why does this shit always happen to us? Pentacostalism: Praise the shit! Atheism: There is no shit! New Age: Shit happens and it happens to smell good Rastafarianism: Let's smoke this shit
Widziałam już rano, ze jest w necie, ale postanowiłam kupić gazetę i zostawić to, razem ze wszystkimi moimi cennymi papierami. Siedzę teraz w kawiarni z gazeta w ręce, nad kawa i kawałkiem tortu i... płacze. Niech sie gapia, mam to w dupie. Joanko, jesteś niewiarygodnie mądra kobieta, żałuje, ze nigdy nie było mi dane zamienić z Toba chociaz kilku zdań, spotkać Cię osobiście. To byłby dla mnie zaszczyt...
Zwykle nie komentuję, bo mam poczucie, że cokolwiek napiszę będzie zbyt błahe... właściwie mogłabym podpisać się pod 90% komentarzy... ale dzisiaj napiszę... zupełnie z innej beczki... wierzę, że dzięki Tobie, Joasiu, kiedyś jakaś kobieta będzie bardzo szczęśliwa... Wierzę, że Jaś będzie Prawdziwym Mężczyzną... zdolnym czuć, kochać, dawać i przyjmować miłość... to dzisiaj wymierający gatunek... Już dziś dziękuję Ci w imieniu tej kobiety, którą On otoczy opieką :*
Czytałam Miłosza, Szymborską, Kołakowskiego, ich wersy o życiu i śmierci, o szczęściu i bólu...ale to właśnie Ty przewartościowałaś moje życie. Dziękuję. Jesteś moim autorytetem, którego szukałam przez całe życie :)
napisałam komentarz dotyczący faktu, że Niemąż to Mąż i w tym momencie internet mi pieprznął...to już nie piszę...spokojnego popołudnia dla wszystkich...
Mam normalnie ciary na plecach, ale w chwili, gdy przeczytałam o tym, że masz przygotowane listy dla Janka na ważne chwile w życiu pojawiły się łzy... Łzy wzruszenia, po prostu. Jesteś wspaniała.
Dzien dobry w tym świecie materialnym i tak naprawde ciasnym jak dziecieca skarpetka w twoich słowach odnajduje sens zycia i tak wiele mozliwosci ktore nie maja nic wspolnego z tym co dzieje sie poza nami .....mech jest mokry trzeba sie tylko nachylic i dotknac
ja mysle, ze to nie kwestia nieprzygotowania dziennikarki. dla niej to po prostu bardzo trudny temat. jak i dla wielu.ja jej (dziennikarce)wspólczuję. ona tez powinna uczyc się od Joanny. jak i my wszyscy.
Dziennikarka jest w zastepstwie... moze i nie jest najlepsza, ale moze to i nie najgorzej, bo mowi tak jak wielu normalnych ludzi a Asia potrafi na jej moze i troche nieudolne pytania doskonale odpowiedziec :) Dla mnie to tez bardzo wzruszajace uslyszec ich oboje na zywo, i Asie i Piotra...:)
Poraża mnie Twoja świadomość - świadomość siebie, świadomość macierzyństwa, świadomość swojej sytuacji. Twoja trzeźwość budzi mój największy szacunek. Gratuluję Ci tego, jakim jesteś człowiekiem.
Sama sobie odpowiem ;), może komuś się przyda: powtarzają tę audycję we wtorek o... 3:00. A jeśli szukać w archiwum, to tutaj: http://www.tok.fm/TOKFM/0,89191.html
Boże słuchasz i nie grzmisz..........jakich dziennikarzy kształcą dzisiejsze uczelnie???? To jest zgroza!!! Ta kobieta nie powinna już nigdy zasiąść przed mikrofonem. Kobieta w ogóle nie czuje sytuacji. Jej mikroskopijna inteligencja mnie poraża. Jest nieprzygotowana do tematu. Ona nie zrozumiała wywiadu z Obcasów!
Miałam wrażenie, że dziennikarka wskoczyła do pierwszego lepszego pociągu; podróż w nieznane, trochę przygoda, trochę strach, bo bez biletu. Ale. :) Każda podróż kształci. Świetnie ją prowadziliście, Asiu, Piotrze.
Uważność mieszka, chruściku, nawet w tonie twojego głosu.
Właśnie wysłuchałam, mam bardzo podobne wrażenia do Twoich Zorko. Aczkolwiek dla słuchaczy, dobrze by było gdyby dziennikarz jednak wiedział z kim i o czym rozmawia. My - czytelnicy Joasi - patrzymy na to z innej perspektywy, część niedopowiedzianych rzeczy wiemy z wywiadów, bloga itp. Inna sprawa, że wydaje mi się, że gdyby dać Joasi i Piotrowi mikrofon to opowiedzieliby to jeszcze piękniej, bo dziennikarka by im nie przeszkadzała. ;)
Czytam Twojego bloga sporadycznie...bo boję się odchodzenia, samotności, tęsknoty. Sama musiałam i wciąż muszę odpowiadać na trudne pytania - moja córka 5 lat temu zachorowała na białaczkę. Mimo, że jest dobrze trudno nam cieszyć się chwilą, choć na pewno doceniamy ją bardziej niż kiedyś, ale o Takiej postawie jak Twoja mogę tylko pomarzyć...i starać się dążyć. Jesteś Kobieto Mistrzynią, Twój Syn ma ogromne szczęście, że właśnie Ty jesteś jego mamą. To czego Go uczysz jest pakunkiem, który całe życie będzie nosił ze sobą i zawsze znajdzie w nim coś, co się przyda. Chciałabym umieć podarować taki skarb własnym dzieciom. Zacznę zaglądać częściej, myślę o Tobie, o Was bardzo ciepło.
Kasieńko, córka mojej najkochańszej przyjaciółki miała raka w wieku pięciu lat. Guz mózgu na prawie 6 cm. Dziś Marta chodzi do szóstej klasy. Jest cała i zdrowa. Trzęsiemy portkami i smakujemy chwile. Jak chcesz, zerknij: www.jaskoly.com - sporo tam dobrej energii. :)
Kasiu, u mojego syna 5 lat temu zdiagnozowano guza mózgu(prawie 5 cm). Miał wtedy 10 lat. Przeszedł operację i dzisiaj jest zdrowy. Zawsze kiedy wydaje mi się, że mam doła patrzę na niego i myślę, że to jest prawdziwe szczęście. Każdego dnia dziękuję Bogu za to. Dal mnie to swoisty cud.
Niemąż - postać drugoplanowa, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przyjąć tyle na klatę i trwać z tym do końca. Z podziwu i szacunku kłaniam się w pas i walę grzywką o krawężnik.
Kardiowersja i defibrylacja to dwie różne rzeczy, ale nie o tym... Wywiad piękny, też płakałam. Chciałabym umieć jak Ty Chustko cieszyć się tym co mam. Miłość i Jasiu w tym, to jest cudowne mimo że szerszy wgląd w sprawę jest tak smutny. Podziwiam Was.
Wysłuchałam bardzo uważnie. Moje dzieci już dawno dorosły, ale zawsze starałam się być dla nich w taki sposób, by wspomnienie rodzinnego domu dawało im w przyszłości oparcie. Starałam się. Ty Joasiu musiałaś to wszystko przekazać w krótkim czasie i masz jeszcze listy na przyszłość dla Jasia. Joasiu, kocham swoją Mamę ale z całego serca życzę wszystkim, by ich matki dały swoim dzieciom to co Ty Janowi w przeciągu tak krótkiego czasu. Dałaś, dajesz mu tak wiele.
Ten wywiad odziera ze zludzen, smierc istnieje. Ten wywiad odcina mozliwosc ucieczki, jezeli ktokolwiek mial do tej pory watpliwosci. I ten spokoj i opanowanie rodzicow, madrosc, delikatnosc, wrazliwosc, ktore sa w tej sytuacji jedynym najmadrzejszym, mimo wszystko, rozwiazaniem.
"Miło" czytać takie wywiady i słyszeć takie słowa. Od kilku miesięcy nie potrafiłam pogodzić się z nagłą śmiercią znajomego. I to nawet nie 'bliskiej osoby', po prostu kolegi. Nie tylko pogodzić się, ale zrozumieć, zaakceptować, przestać się bać, że spotka to kogoś z moich bliskich. Dziś, dzięki Tobie, zrobiło mi się w końcu trochę lżej i spokojniej. Dziękuję.
Właśnie przeczytałam wywiad... Nie da się wczuć w sytuację, jeśli nie jest się na Twoim miejscu ... Jedynak gdybym, była chciałabym znaleźć w sobie tyle siły by walczyć i przede wszystkim, by ze swoimi dziećmi umieć rozmawiać tak ja Ty !!! Gratuluję Ci odwagi !!! Po przeczytaniu " Spotkamy się kiedyś w moim raju" i po Twoim wywiadzie, wierzę, że nasze życie nie kończy się na śmierci! Buźka ;)))
"- Wasze najpiękniejsze chwile razem? - Wszystkie. Bo są ..." Też się staram czerpać radość z każdego dnia, chociaż czasami bywa ciężko, bo życie generalnie bajką nie jest. Ale uczę się, w dużej mierze dzięki Tobie, Joasiu. Dziękuję i pozdrawiam ciepło.
Ale bohaterem jest rowniez Janek, ktory bardzo pomaga swojej mamie nie tylko tym, ze o niej mysli, troszczy sie, towarzyszy podczas niektorych wizyt u lekarza, ale pozostaje przy tym caly czas zwyczajnym dzieckiem:
"Zabrałam go kilka razy do Centrum Onkologii, kiedy miałam radioterapię. Bardzo chciał pooglądać żółwie. Na korytarzu, gdzie pacjenci czekają na naświetlania, są akwaria i terrarium z żółwiami. Janek przeczytał, że są mięsożerne, i zastanawiał się, co by było, gdyby dać im kawałek kiełbaski. A co, gdyby paluszek (śmiech)."
Przeczytalam i wysluchalam. Dobrze, ze nie musze teraz nic mowic, bo nie bylabym w stanie, taka mam kluche w gardle. Chyle czola przed Twoja odwaga, madroscia zyciowa i godnoscia przy podejsciu do trudnych spraw. Czas spedzony z Jankiem, listy do niego, rozmowy.... On nigdy Cie nie zapomni. Jestem tego pewna. Zawsze bedzie czul Twoja obecnosc - nie tylko przy tych prostych czynnosciach. Twoja twarz moze sie nieco w czasie zamarze, ale to, co do siebie czujecie, sposob postrzegania swiata - tego nie da sie wymazac. Jest madrym i wrazliwym chlopcem, dobrze go przygotowalas na to, co ma nadejsc. Mam nadzieje, ze nigdy nie bede musiala tlumaczyc mojemu malemu Jasiulkowi, co by bylo, gdyby jego najukochanszej mamy mialo nagle zabraknac. Chyba bym nie podolala ... Jestem z Toba myslami ...
1. W sumie się cieszę, że brak mi dźwięków- dom cichy, Młody kuma, że jestem niesamowicie spokojna :)chyba tego potrzebowałam
2. Pojawiła się nostalgia za czasami młodymi, co u mnie się równa z latami 4-7 lat Młodego ;)
3. że brakowało mi wtedy czasu, cierpliwości, żeby ogarnąć to wszystko. I dziś cały dzień za mną chodzi jedna scenka sprzed lat- prowadzę go do przedszkola "szybko, szybko", Młody niedospany beczy i woła "namulku"- se zażyczył spacer na murku :) Spieszyłam się, wkurzyłam i dałam mu w dupkę. To nie była przemoc :) Potem wiele razy dochodziło między nami do hmm: "spięć"? ale ten murek zapamiętam na zawsze. Bo zabrakło mi 5 minut. Warto uważać na dzieci:|
wymowa psycholozki jest dosc znaczaca - nie epatowac tematu smierci u dziecka. To bez sensu. To przekracza jego percepcje i wyobraznie. Cale szczescie , ze beztrosko , jak na skrzydlach leci Janek do Szymona. A moze to znak, ze cos go obarcza ? W miare mozliwosci zyc normalnie i szczesliwie mimo choroby , nie czyniac z niej stygmatu.
Ale siedmiolatek do kolegi to każdy leci beztrosko i na skrzydłach...Każdy szczęśliwy...gdyby był przytłoczony, to pewnie by w ogóle z domu nie chciał wychodzić...Trzeba z dzieckiem rozmawiać, bo inaczej będzie się czuło zdradzone i oszukane. A w tej sytuacji ma to szczególne znaczenie. Bo nic nie zdarzy się drugi raz. Jasiek potrzebuje mieć czas i dostał to... Chylę czoła... Ps. A poza tym to jest blog a nie kronika zapowiedzianej śmierci i autorka mówi nam tyle, ile uważa za słuszne...O! Coś, kurczę spać nie mogę...
Dziękuje Wam za wszystkie rzeczy ważne, trudne i piękne, które powiedzieliście w audycji. Podziwiam za wiele spraw. Ale dzisiaj podziwiam głównie za to, że nie walnęliście pani prowadzącej audycję przez łeb, choćby za zerowy poziom profesjonalizmu, o innych rzeczach nie wspomnę. Audycję i rozmowę z Tobą w WO dzieli przepaść. I żal, że ten tak cenny czas, możliwość rozmowy z Wami, która na pewno kosztowała Cię wiele niewyobrażalnego wysiłku, nie została doceniona przez panią prowadzącą. Co tam, nie będę już narzekać, wyrzucam z uszu i pamięci panią, zostawiam Was. Na pewno Wasze słowa dla wielu osób są niezwykle cenne. Za trudne dobro, które tą audycją uczyniliście - wielki szacunek.
Chustka!jestes wspanialå matkå i niesamowitym Czlowiekiem!prezeczytalem artykul i wysluchalem audycji i jestem pozytywnie rozpieprzony...3maj sie!sciskam mocno
Czytam wszystko, ale ostatnio brakuje mi sił żeby coś napisać. Nie celebruję każdego dnia, zapominam o spotkaniach, odwołuję, nie mam siły i zalegam. A może właśnie na odwrót powinnam. Może.
Wywiad w wersji papierowej zakupiłam rano, w drodze do mamy. Powodów do płaczu ostatnio znajduje się u mnie jakoś zbyt wiele, ale wczoraj 2h drogi do mamy płakałam na zmianę nad tym wywiadem, lub myśląc o moim przyjacielu, którego musieliśmy wczoraj uśpić. Powiedziałam później mamie, że dorosłość jest przereklamowana, że są rzeczy, w których wolałabym nie uczestniczyć, czy nawet o nich nie wiedzieć. Być w takich momentach dzieckiem i nie wiem, zostać wywiezioną do przyjaciół, a nie przytulać coraz wolniej oddychającego owczarka. Ale jestem dorosła i świadomość, że on przy mnie był jak chorowałam nie pozwoliła mi zostać u siebie i nie być przy nim.
Później pomyślałam o Tobie i Janku. Przygotowałaś go najlepiej jak mogłaś. On nie ma pretensji, że musi widzieć i przeżywać rzeczy przecież trudne, przygnębiające. Nie wiem jak to zrobiłaś, ciągle trudno mi to pojąć. Podziwiam. Gratuluję. Bo przecież najtrudniej jest powiedzieć właśnie, że to naturalna kolej rzeczy, że tak musi być. ech.
mam 37 lat a jednak czasem moi rodzice chcąc mnie w pewien sposób chronić, traktują mnie jak dziecko w zeszłym tygodniu musieli uśpić mojego przyjaciela, też owczarka, który był z nami przez ostatnie 11 lat decyzja była szybka - co nie uniemożliwiało im jednak powiadomienia mnie o niej dowiedziałam się już po fakcie, nie pożegnałam się z nimi, nie byłam przy nim po prostu był przyjaciel i go nie ma... nigdy im tego nie wybaczę, że nie dali mi szansy choć po raz ostatni go pogłaskać bardzo mi źle z tym...
czytałam ze 5 razy niepocieszona jestem, bo na moim końcu świata nie udało mi się już dopaść wersji papierowej... ale jeszcze jedna taka w pracy ma prenumerate, może jakoś wycyganię?
Chustko. Jesteś wielka i wspaniała. Codziennie o Tobie myślę i modlę się za Ciebie. Jesteś niesamowicie mądra i jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi się spotkać z chorobą nowotworową, swoją czy kogoś bliskiego, będę silniejsza dzięki Tobie. Wiele dobrego robisz dla tylu ludzi...jesteś wspaniałą matką. Jesteś cudowna i wiem, że cokolwiek się wydarzy, będzie dobrze. Pamiętaj, Bóg widzi całe Twoje dobro i uśmiecha się do Ciebie. Jesteś narzędziem w Jego rękach. Życzę Ci z całego serca wszystkiego co najwspanialsze.
Ech, dziewczyno, za mądra jesteś jak na Twój wiek. Czyli: powinnaś mniej rozumieć i mniej wiedzieć. Niestety, więcej rozumiesz i więcej wiesz. Szacun, jak mówią moi synowie.
jestes moim mistrzem JO!(SZA-CUN) co do pani dziennikarki z toku, to ona prowadzi zwykle audycje o rowerach, byc moze bylo to nagle zastepstwo bo temat ja pod kazdym wzgledem przerosl; z pewnoscia nie byla "tu i teraz" w trakcie audycji; chaotycznosc, slowotok bez ladu i skladu, dojmujacy brak empatii- jak zaczela radosnym glosem pytac o savoir vivre wobec chorych na raka zrobilo mi sie niedobrze; probowalas ja troche przewrocic do rzeczywistosci tym, ze ludzie dziela sie chorych i niezdiagnozowanych ale chyba nie zrozumiala, odlatywala coraz bardziej zagluszajac swoje leki potokiem bezsensownych slow
Zauważyliście, że cały czas mówiła o chorobie, która dotyka kogoś bliskiego/z rodziny/znajomego a ani razu nie przeszło jej przez gardło, że samemu można chorować? totalne wyparcie. Gdzie taką kózkę do takich poważnych tematów... Na miejscu Gości wyszłabym ze studia, ale rozumiem, że klasa i dobre wychowanie nie pozwoliły (i dobrze się stało). Pozdrawiam, czytacz-niekomentator.
Zauważyliście, że cały czas mówiła o chorobie, która dotyka kogoś bliskiego/z rodziny/znajomego a ani razu nie przeszło jej przez gardło, że samemu można chorować? totalne wyparcie. Gdzie taką kózkę do takich poważnych tematów... Na miejscu Gości wyszłabym ze studia, ale rozumiem, że klasa i dobre wychowanie nie pozwoliły (i dobrze się stało). Pozdrawiam, czytacz-niekomentator.
Witam, Chcialam przekazac wieksza kwote na Pani konto prywatne . Prosze podac mi szczegoly bankowe. Wiem ze wiele to Pani nie pomoze ale Pani ma synka i moga sie przydac. Pozdrawiam serdecznie ! ja.dila@onet.pl
Chustka byłaby fenomenalną dziennikarką. Ładny głos, wielka inteligencja i empatia, ciekawość, takt, stonowanie. Po prostu słuchałabym tych audycji ze względu na prowadzącą a nie występujących ludzi, tak jak oglądałam Szansę na sukces ze względu na Manna. :) Pozdrawiam Wszystkich.
witaj Chustko. pobiegłam dzisiaj maraton. pierwszy raz w życiu. biegnąc myślałam o b wielu sprawach i ludziach. Biegłam w kilku "intencjach" - oprócz tych, o których milczeć będę, bo chcę, myślałam o bliskich, którzy chorują, którzy toną w problemach, którzy generalnie nie najlepiej się mają. Również o tych, których nie znam, ale są mi bliscy. Myślałam też o Tobie. O tym, żebyś miała jak najlepsze życie u boku swoich najbliższych. Myśl o Tobie nie pozwoliła mi się poddać. dzięki. Miej się dobrze Joanno Chustko. Przy okazji, wywiad w WO chwytający za serce!
Bylam na Stadionie jako kibic, zabraklo determinacji do wystartowania (tzw. niedzielne bieganie). Widzialam jak ludzie wbiegali na Stadion, dobiegali do mety. Lza sie w oku krecila. Bo to po prostu bylo poruszajace, jak wiele trudu i wyrzeczen to kosztowalo. Ktos sie przezegnal, ktos krzyknal, ktos spojrzal do gory jakby w niebo, radosc mimo wielkiego zmeczenia. Widzialam jak pewnej osobie zalamaly sie prawdopodobnie z ogromnego zmeczenia tuz przed meta kolana, przeszedl linie mety na kolanach. To sa poruszajace momenty, przekraczanie siebie, swoich ograniczen, albo wlasnie w czyjejs intencji, biegne dla kogos. Byly lzy, bylo szczescie, niezapomniane chwile. I jeszcze ta muzyka z "Rydwanow ognia".
Chustko, Ty tez przebieglas prawdziwy maraton, dla siebie, dla innych.
Dziękuję. nigdy wcześniej w moim 36 letnim życiu nie czułam się tak zmęczona, tak walcząca i tak szczęśliwa, jak podczas tych 42 km. Tobie Anonimowy życzę determinacji, może zobaczymy się za rok :)
Sedno mojego myślenia o Chustce jest w Twoim ostatnim zdaniu. Serdeczności
Cześć, tu Dorota Goller. Przez przypadek przeczytałąm dziś wywiad z Tobą w Wysokich Obcasach. Przesyłam Ci serdeczne uściski, dobrze, że masz wokół siebie kochających ludzi:)
Asiu, dziś przeczytałam Wysokie Obcasy....Znajomy był chory na raka, wypisli go już ze szpitala do domu, bo nie można było go już leczyć. Doktor Krasicki z Gdyni pomaga skutecznie osobom bardzo chorym na raka metodą wlewów dożylnych. On jest lekarzem, nie szarlatanem. Pomaga. ten znajomy na nowo się narodził, a jego onkolodzy nie mogą uwierzyć o co chodzi. Zrób to da mnie i wejdż na http://www.drkrasicki.pl/.Nie może na stronie www umieszczać informacji że jako lekarz innymi sposobami pomaga w wyleczeniu z nowotworów. Umów się pilnie na wizytę akurat do niego (bo tam pracuje wielu lekarzy). Pomoże Ci. Szkoda, że o nim nie wiedziałam parę lat temu jak zmarła na tą chorobę bliska mi osoba. Spróbuj bardzo Cię proszę. Nie neguj tej informacji. Jestem z Tobą całym sercem. Jeżeli ta informacja nie może trafić jako komentarz - proszę ją przekazać Asi. Gosia T.
Jan ma bardzo mądrą Mamę....ale to wiesz :) Ma jeszcze mądrego Twego Niemęża i wiele innych mądrych i kochanych osób i sam jest bardzo mądry ale w sumie to też wiesz..... Ciepło pozdrawiam.
Posłuchałam na dobre sny. Jesteście tacy właśnie, jak lek. Dowód, że można być opanowanym, mądrym człowiekiem w każdej okoliczności. Wasza świadomość bardzo mi imponuje. Nie sądzę niestety, żeby mnie i mojego partnera było kiedykolwiek na taką świadomość stać. Wasze porozumienie jest niebywałe, z mojej perspektywy. Słuchałam i myślałam: aaaa, czyli to powinno być tak...
Asiu,dziękujemy za to,że jesteś. http://www.youtube.com/watch?v=XOPLpRWerw4 (jeśli coś źle wkleiliśmy to jest to utwór "Anna od cokołów" ,Szymon Zychowicz). Jesteśmy z Tobą całym naszym wspólnym sercem:-) Ciocia Jola i Wujek Mirek
Jestem tu od pewnego czasu, czytam codziennie, nigdy wcześniej nie komentowałam, ale przeczytałam wywiad w WO i postanowiłam napisać.
Jest taka książka, pewnie ją znasz, Dotknięcie pustki - prawdziwa historia Joe Simpsona, alpinisty, który wysoko w górach łamie nogę. W trakcie dramatycznej próby zejścia, w ciemności, w śnieżycy, aby zachować własne życie, jego przyjaciel odcina linę, na której - nad przepaścią - wisi Joe. Joe nie tylko przeżył ten upadek. Nadludzkim wręcz wysiłkiem, czołgając się przez kilka dni, dotarł ostatecznie do obozu. Ta książka jest o walce o życie, o cierpieniu, ale też o ogromnej sile i odwadze, którą ma w sobie człowiek. Przywołuję tę książkę tu, bo Joe Simpson był zawsze dla mnie symbolem heroicznej, niezłomnej, wewnętrznej siły w warunkach, które trudno nam sobie wyobrazić i w obliczu spraw, które nigdy nie powinny się zdarzyć. Ale to, czego dokonał Joe Simpson, jest niczym w porównaniu z tym, czego dokonałaś (i dokonujesz każdego dnia) Ty. Jesteś osobą, którą podziwiam. Za wszystko. Za to, jaką jesteś mamą, za to, jaką masz siłę, charakter, upór. I za to, jak za każdym razem (niezależnie od siły uderzenia) wstajesz.
I jest jeszcze jedna książka. Nawet nie książka, opowiadanie raczej. Łaciaty pies biegnący brzegiem morza Ajtmatowa. To z kolei historia trzech mężczyzn i 11-letniego chłopca, których na morzu zaskakuje sztorm i mgła. Ci dorośli mężczyźni (wśród których jest dziadek, ojciec i wuj chłopca) poświęcają własne życie, by dać szansę ocalenia chłopcu. I jest tam fragment, który przypomniał mi się, gdy mówisz o tym, że zostaniesz m.in. w wyglądzie Jasia. To samo chciał powiedzieć ojciec do chłopca na łodzi. Że zostanie w nim samym, w małym chłopcu, by potem odradzać się w dzieciach jego dzieci.
Obie książki są mi bardzo bliskie, obie bardzo piękne, wzruszające, ważne. Tak samo jak wywiad z Tobą i ten blog. Dziękuję Ci za to.
przeczytałam oczami... smakuję każde zdanie... "...najważniejsze wszystkie chwile...BO SĄ..." w tym zdaniu mieści się cały sens życia... te 4 litery, dwa słowa to klucz... staram się tego od Ciebie uczyć... Życzę Wam by jak najdłużej TRWAŁY...
Dziękuję za ten wywiad w WO. Dzięki niemu odkryłam twój blog. O ironio, ja całkiem zdrowa na ciele nie potrafię żyć tak mocno i zachłannie. Patrzę, czytam, podziwiam i chcę jeszcze.
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńArtykuł przeczytany. Dziękuję za to, że przypominasz i uczysz jak żyć. Swoją postawą dajesz mi siłę do walki. Przytulam i życzę spokojnego dnia.
UsuńDziękuję :* a ja gapa szukałam w tamtym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńKupione, przeczytane, opłakane i osmarkane :*
OdpowiedzUsuńU mnie też.
UsuńA taką książeczkę to sama bym chętnie poczytała.
Ja już przeczytałam siedząc nad kubkiem kawy zbożowej.
OdpowiedzUsuńPrzejmująco piękne. Po prostu. Tak naprawdę nie wiem co napisać.Słowa są za małe. Ale robisz coś wspaniałego, dla Jasia.
Wiesz nadałaś nowy sens chorowaniu i odchodzeniu. Robisz to świadomie,a przy tym tak naturalnie. Widać, że mimo wszystko jesteś szczęśliwa.
Przełamujesz konwenanse nie tylko tym seksem w chorobie, ale całą sobą.
Ostatnio czytam Cię i milczę. Słowa są czasem niewystarczające.
Na pewno będą owoce, na pewno! A póki co, najlepiej jak każdy w swoim kąciku odda się wyciskaniu własnych chwil (swoją drogą, interesująca kolejność: najpierw wyciskanie, potem zbiór:)
OdpowiedzUsuńAsiu,przeczytałam przy porannej kawie,ściskam Cię mocno:-)
OdpowiedzUsuńJa dzięki tej lekturze przekonałam się, że tusz który mi wcisnęli w Rossmanie, dupa jest a nie wodoodporny..
OdpowiedzUsuńJesteś wielka!
Dziękuję. Uczę się od Ciebie.
OdpowiedzUsuńwchodząc na Twojego bloga Chustko, mówili o artykule w Dzień Dobry TVN. Czułam lekki niedosyt ... ale udało mi się przeczytać już artykuł :)
OdpowiedzUsuńCo ja będę pisać, to oczywiste, że MĄDRA z Ciebie BABA ;-)
P.S. No i spóźnione gratulację ... mimo, że codziennie czytam, ale raczej nie było oficjalnie, że Niemąż jest już Mężem.
Pozdrawiam cieplutko, słonecznie.
Buziaki dla całej Waszej TRÓJCY :))))
Bardzo piękne, bardzo mądre, cała TY.
OdpowiedzUsuńRyczę i dziękuję :*
Przepiękna filozofia życia. Cieszę się, że Cię spotkałam.
OdpowiedzUsuńPrzeczytane, a teraz do pracy :). Dobrego dnia Chustko, uściski. Żałuję tylko, że moi Rodzice nie rozmawiali ze mną o swoim odchodzeniu.Każdemu dziecku to potrzebne, nawet temu 30-letniemu.
OdpowiedzUsuńMysle, ze dla osob czytajacych Twojego bloga, to co jest zawarte w artykule jest poniekad znane od dawna. To, jak mimo choroby walczysz jak lew o szczescie dziecka, nie izolujac go bynajmniej od problemu, a uswiadamiajac, ze smierc jest nieodlaczna czescia zycia. I tlumaczysz w sposob mozliwy do przyjecia przez kilkuletnie dziecko. Nie ma tu placzliwej tragedii czy histerii, chociaz z pewnoscia dla Ciebie moze byc momentami trudne - walka z wlasnym bolem i jednoczesnie troska o bliskich wynikajaca z ogromnej milosci. Nie wiem, czy to mozna jakos w ogole oceniac. To jest po prostu sedno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
p.s super zdjecia!
a łudziłaś się, że nie wspominałyście o blogu, tak? ;)
OdpowiedzUsuńściskam
spokojnego weekendu.
..dziękuję!
OdpowiedzUsuńDziękuję Chustko za wszystko...czytam od dawna,piszę pierwszy raz.Z samego rana Męża wysłałam po gazetę.Czytałam i gardło miałam ściśnięte cały czas...tak Cię polubiłam,jesteś dobra i mądra.
OdpowiedzUsuńŚciskam delikatnie:) Ania z Łodzi
Kurcze, miałam też ogromny problem jak przekazać informację o mojej chorobie mojemu autystykowi. Jak wiadomo autyści reagują i myślą inaczej. Stwierdziłam,że o operacji mu nie powiem,pojechałam do Warszawy na operację. Jak wróciłam po jakimś czasie moje dziecko w skorupie samo do mnie przysło,że wie,że sąsiedzi pytali o moje zdrowie,że ja nic mu nie powiedziałam, jak mogłam mu to zrobić,że on się od sąsiadów dowiedział. Dostałam jak w mordę, miałam nauczkę. Trzeba rozmawiać od początku. Nie ważne,że mój autystyczny syn ma 18 lat,czuje i rozumie to samo co inni ale w trochę inny sposób. Dziś wie o wszystkim i raz zadał mi pytanie kiedy TO może nadejść... Nie wiem,kiedy.Każdy kiedyś umrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gabi
:*
Usuń-> Gabi
Usuńteraz nie bardzo, ale możemy niedługo pogadać?
fuksa@o2.pl
Najbardziej rozwalilo mnie to,jak Jas podchodzi do calej akcji.
OdpowiedzUsuńJa.stara baba mialam chwile,ze wkurzalam sie na mame,ze jest chora.Ze robi mi na zlosc.
Rodzina,ah RODZINA:)
Przeczytane, dziękuję. Dobrego dnia.
OdpowiedzUsuńJesteście piękni. W pełnym tego słowa znaczeniu. Dziękuję.
OdpowiedzUsuń... po owocach ich poznacie,fajny Wasz Owoc :-)
OdpowiedzUsuńechhh skleroza...
OdpowiedzUsuńpes"voldemort musi zniknąć"
Wiele uciułałaś w bagażu powrotnym
OdpowiedzUsuń.
:*
OdpowiedzUsuńCóż, pewnie dla czytających tego bloga to "oczywista oczywistość" - że się tak posłużę klasykiem - ale muszę to napisać:
OdpowiedzUsuńGdyby dawali Nobla za osobowość - byłabyś noblistką.
Gdyby na olimpiadzie była dyscyplina " najpiękniej i najmądrzej przeżywane życie" - byłabyś złotą medalistką.
Niestety nie ma ich - więc tylko pozostaje Ci świadomość (aczkolwiek myślę, że przyjemna:) ), ile ludziom pomogłaś dostrzec i uświadomić piękno życia, zrozumieć w jakim ogromnym stopniu bycie szczęśliwym zależy od nas samych a nie od okoliczności.
Tym artykułem otwierasz oczy kolejny raz. I pewnie kolejnym osobom. Więc i ja - kolejny raz, kolejne wielkie dziękuję:).
Za wszystko, co piszesz, jak piszesz i o czym piszesz. I za to, że znajdujesz siłę i ochotę by to robić.
:*
zapomniałam napisać jeszcze: Zazie, fajne foty:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńDobrego dnia !
"Mówiłam wiele razy Jankowi, że ludzie nie umierają, dopóki żyją w czyjejś pamięci i sercu." Bezcenne słowa ! Dziękuje, że przypominasz jak żyć !
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki !
Jestem pewna, że to co przekazujesz do mojej wiadomości w swoich postach, wywiadach sprawi, że jak już przyjdzie ten czas i zostanę mamą, będę to przeżywała świadomie i prawdziwie. Już nie wstydzę się rozmawiać o tym co mnie boli, co czuję. A miałam z tym problem. Do czasu, aż spotkałam Ciebie. Dzięki!
OdpowiedzUsuńDla tego wywiadu kupiłam dziś "Wysokie obcasy". Dziękuję Ci za ten wywiad. "(...) ludzie nie umierają, dopóki żyją w czyjejś pamięci i sercu". Ty pozostaniesz w wielu sercach :*
OdpowiedzUsuńJanku masz najlepszą Mamę na świecie! :-)
Chustka!!!
OdpowiedzUsuńChciałbym żebyś była moją Mamą, nawet na tak krótko...
pewno czasem chciałabym, żeby moja Mama była choć trochę podobna do Chustki- nie jest, ale jest; ten wywiad mnie trochę trzepnął; moja Mama jest dziwna, denerwująca niekiedy;) ale ją mam
UsuńMądra z Ciebie kobieta Joanno:)
OdpowiedzUsuńDziekuje Joasiu.
OdpowiedzUsuńPiekny tekst.
Czy jest wynik peta? bo nigdzie nie znalazłam;(
OdpowiedzUsuńpiekny tekst, Asia-buziaki!
przeczytaj kilka wcześniejszych wpisów powoli i dokładnie ......może zrozumiesz
Usuńtu nie totolotek ze na bieżąco informują o wygranych numerkach........
Patti > :*
UsuńMrygam do Ciebie też:)))
Usuńklara669 : A może zajrzyj tu http://chustka.blogspot.com/p/biografia-raka-i-bloga-chustka.html
Usuńdziękuję ruda,
UsuńPatti-czytałam....i wiem, że to nie totolotek...po co ta ironia?
Bo uważam że takie pytania są nie na miejscu.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńkupię w wersji papierowej. warto mieć w domu coś takiego.
OdpowiedzUsuńi może zabrzmi to dziwnie Joanno.. ale wiesz, nie każdy ma możliwość tak wszystko ogarnąć i poukładać, na wszelki wypadek. dokończyć swoje sprawy, wytłumaczyć, przygotować bliskich.. nie chcę, nie mogę powiedzieć że zazdroszczę.. ale podziwiam. jesteś niesamowita.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękny wywiad, bo pięknie mówisz. Sprawiasz wrażenie osoby dojrzałej i mądrej. Podziwiam Cię za to.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach nadal jesteś piękna - masz szlachetne, regularne rysy twarzy. Nie martw się stygmatem. Myślę, że wszyscy jesteście błogosławieni, choć zabrzmi (zawygląda) to może dziwnie.
Piękny :*
OdpowiedzUsuńjestem, przeczytałam i kłaniam się nisko oraz dziękuję za kolejną lekcję pokory:*
OdpowiedzUsuńMyślałam, że kto jak kto ale ja ją mam.
Do pośmiania się dla Chustki i nie tylko:
OdpowiedzUsuńTaoism: Shit happens
Hare krishna: Shit happens Rama Rama Ding Ding
Hinduism: This shit has happened before
Islam: That shit happens is the will of Allah
Zen: What is the sound of shit happening?
Existentialism: Shit doesn't happen; shit is
Buddhism: When shit happens, is it really shit?
Confucianism: Confucius say, "Shit happens"
7th day Adventist: Shit happens on Saturdays
Protestantism: Shit won't happen if I work harder
Protestantism: If shit happens, it happens to someone else
Catholicism: If shit happens, you deserved it
Jehovah's Witnesses: Knock, knock, "Shit happens"
Jehovah's Witnesses: No shit happens until Armaggedon
Unitarian: What is this shit?
Mormon: Shit happens again & again & again
Judaism: Oy vey! Why does this shit always happen to us?
Pentacostalism: Praise the shit!
Atheism: There is no shit!
New Age: Shit happens and it happens to smell good
Rastafarianism: Let's smoke this shit
Piękny tekst
OdpowiedzUsuńdziękuję za niego
za to, że mówi o rzeczach o których niby wiemy ale jakoś nam umykają, że wspólne bycie jest tak bardzo wazne
Tylko wyjechałem, trochę mnie nie było, a Ty już piszesz o jakiś hospicjach psia ich mać!
OdpowiedzUsuńZ oka Cię nie można spuścić!
Odnośnie Giancarlo:
- czy Młody zna Małe WuWu?
- czy Młody zna Braci Lwie Serce?
Niech zna.
Ściskam i trzymam kciuki.
I znowu się nie mogę zalogować jako mediafight;/
Tak! "Bracia Lwie Serce". Więcej mi ta książka powiedziała o umieraniu niż moja mama...
UsuńWidziałam już rano, ze jest w necie, ale postanowiłam kupić gazetę i zostawić to, razem ze wszystkimi moimi cennymi papierami. Siedzę teraz w kawiarni z gazeta w ręce, nad kawa i kawałkiem tortu i... płacze. Niech sie gapia, mam to w dupie. Joanko, jesteś niewiarygodnie mądra kobieta, żałuje, ze nigdy nie było mi dane zamienić z Toba chociaz kilku zdań, spotkać Cię osobiście. To byłby dla mnie zaszczyt...
OdpowiedzUsuńAle jesteś fajna i mądra baba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
OdpowiedzUsuńKochana Joasiu to prawdziwy zaszczyt móc być tu z Tobą i uczyć się życia od Ciebie :***
OdpowiedzUsuńZwykle nie komentuję, bo mam poczucie, że cokolwiek napiszę będzie zbyt błahe... właściwie mogłabym podpisać się pod 90% komentarzy... ale dzisiaj napiszę... zupełnie z innej beczki... wierzę, że dzięki Tobie, Joasiu, kiedyś jakaś kobieta będzie bardzo szczęśliwa... Wierzę, że Jaś będzie Prawdziwym Mężczyzną... zdolnym czuć, kochać, dawać i przyjmować miłość... to dzisiaj wymierający gatunek... Już dziś dziękuję Ci w imieniu tej kobiety, którą On otoczy opieką :*
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie mądre podejście do przygotowania dziecka
OdpowiedzUsuńale i tak nie powinno go to spotkać
ani Chustki
ani nikogo
Piękny, życiowy i wzruszający wywiad. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńCzytałam Miłosza, Szymborską, Kołakowskiego, ich wersy o życiu i śmierci, o szczęściu i bólu...ale to właśnie Ty przewartościowałaś moje życie. Dziękuję. Jesteś moim autorytetem, którego szukałam przez całe życie :)
OdpowiedzUsuńnapisałam komentarz dotyczący faktu, że Niemąż to Mąż i w tym momencie internet mi pieprznął...to już nie piszę...spokojnego popołudnia dla wszystkich...
OdpowiedzUsuńjesteś piękna :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi ma wiele maili z pytaniami:
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Asia zdąży dotrzeć do TOK FM na 16:00
Zaraz usłyszymy Chustkę :) Fajna sobota... :)
UsuńMam normalnie ciary na plecach, ale w chwili, gdy przeczytałam o tym, że masz przygotowane listy dla Janka na ważne chwile w życiu pojawiły się łzy... Łzy wzruszenia, po prostu. Jesteś wspaniała.
OdpowiedzUsuńAsiula, świat tak bardzo potrzebuje takiej mądrości jak Twoja. Tule Cię mocno mocno i czule ze zwyczajną ludzką czułością do świata i ludzi.
OdpowiedzUsuńJanek to bardzo mądry chłopiec. Mądre mamy mają mądrych synów. :))Po raz kolejny podziwiam całym sercem.
OdpowiedzUsuńTok fm włączamy:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Dziękuję
OdpowiedzUsuńZa przekręcanie nazwisk i błędy ortograficzne słyszalne w mowie kiedyś wyrwę jakiemuś dziennikarzynie palec albo zęba. Howgh.
OdpowiedzUsuńSluchamy... i czekamy na Joanne :)
OdpowiedzUsuńWstyd! Trzy razy błąd w nazwisku, wstyd!
OdpowiedzUsuńTeż mnie gryzło w uszy... Przyszła Chustka i wszystko jasne SAŁYGA! ;) Chrum ;)
UsuńDzien dobry w tym świecie materialnym i tak naprawde ciasnym jak dziecieca skarpetka w twoich słowach odnajduje sens zycia i tak wiele mozliwosci ktore nie maja nic wspolnego z tym co dzieje sie poza nami .....mech jest mokry trzeba sie tylko nachylic i dotknac
OdpowiedzUsuńkiepski ten wywiad nie podoba mi się, mam wrażenie że nie przemyślany, a dziennikarka.. bez komentarza zeupełnie nie przygotowana
OdpowiedzUsuńJest Joanna, jest i Piotr :)
OdpowiedzUsuńChustka i Niemąż w Tokfm :)
OdpowiedzUsuńProwadząca nie radzi sobie z tematem, niestety... :(.
OdpowiedzUsuńkoszmarna dziennikarka
OdpowiedzUsuńech, słucham, dopiero kilka minut, a już mnie pytania pani prowadzącej audycję zdążyły zirytowac.
OdpowiedzUsuńja mysle, ze to nie kwestia nieprzygotowania dziennikarki. dla niej to po prostu bardzo trudny temat. jak i dla wielu.ja jej (dziennikarce)wspólczuję. ona tez powinna uczyc się od Joanny. jak i my wszyscy.
OdpowiedzUsuńDziennikarka jest w zastepstwie... moze i nie jest najlepsza, ale moze to i nie najgorzej, bo mowi tak jak wielu normalnych ludzi a Asia potrafi na jej moze i troche nieudolne pytania doskonale odpowiedziec :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to tez bardzo wzruszajace uslyszec ich oboje na zywo, i Asie i Piotra...:)
Chustka byłaby milion razy lepszą dziennikarką :) piękny głos, dykcja, składnia zdań.
UsuńPoraża mnie Twoja świadomość - świadomość siebie, świadomość macierzyństwa, świadomość swojej sytuacji. Twoja trzeźwość budzi mój największy szacunek. Gratuluję Ci tego, jakim jesteś człowiekiem.
OdpowiedzUsuń.
UsuńJoasia, Piotr, pani psycholog - super, chłonęłam to co mówiliście. Pani dziennikarka - buuu...
OdpowiedzUsuńNie udało mi się na czas ogarnąć odtwarzania online (trochę obciach z mojej strony ;) ). Czy audycja będzie w jakimś archiwum?
OdpowiedzUsuńSama sobie odpowiem ;), może komuś się przyda: powtarzają tę audycję we wtorek o... 3:00. A jeśli szukać w archiwum, to tutaj: http://www.tok.fm/TOKFM/0,89191.html
UsuńPięknie mówiliście. Pięknie kochacie. Pięknie żyjecie. Jesteście piękni.
OdpowiedzUsuń..rowniez nie zdazylam:-( a tak bardzo chcialabym posluchac Chustki :-((
OdpowiedzUsuńhttp://www.tok.fm/TOKFM/0,94037.html?str=1
OdpowiedzUsuńJuż jest na stronie. W tej chwili pierwsza audycja na górze w "Ostatnio dodane"
Do diabla, nie moge wlaczyc :( moze to kwestia iPada aaaaaaaaaa!!!!!!!!! Ghrrrrr
Usuńdziennikarka straszna... nie przygotowana, czasami to durne pytania zadawała....
OdpowiedzUsuńdurne, to malo powiedziane...
UsuńBoże słuchasz i nie grzmisz..........jakich dziennikarzy kształcą dzisiejsze uczelnie???? To jest zgroza!!! Ta kobieta nie powinna już nigdy zasiąść przed mikrofonem. Kobieta w ogóle nie czuje sytuacji. Jej mikroskopijna inteligencja mnie poraża. Jest nieprzygotowana do tematu. Ona nie zrozumiała wywiadu z Obcasów!
OdpowiedzUsuńCo za dziennikara...
OdpowiedzUsuńChuściaku, rozpływam się w tym co mówisz, jak mówisz.
Wysłuchałam drugi raz Waszych słów i dotarło do mnie, że długa droga przede mną żeby zrozumieć na czym polega dobrze i mądrze żyć. Świadomie.
OdpowiedzUsuńMiałam wrażenie, że dziennikarka wskoczyła do pierwszego lepszego pociągu; podróż w nieznane, trochę przygoda, trochę strach, bo bez biletu. Ale. :)
OdpowiedzUsuńKażda podróż kształci.
Świetnie ją prowadziliście, Asiu, Piotrze.
Uważność mieszka, chruściku, nawet w tonie twojego głosu.
Bardzo trafnie napisane.
UsuńGłos Chustki i modulacja - przepiękne. Fajnie gdyby Chustka prowadziła jakąś audycję. Byłaby w tym świetna.
Właśnie wysłuchałam, mam bardzo podobne wrażenia do Twoich Zorko. Aczkolwiek dla słuchaczy, dobrze by było gdyby dziennikarz jednak wiedział z kim i o czym rozmawia. My - czytelnicy Joasi - patrzymy na to z innej perspektywy, część niedopowiedzianych rzeczy wiemy z wywiadów, bloga itp.
UsuńInna sprawa, że wydaje mi się, że gdyby dać Joasi i Piotrowi mikrofon to opowiedzieliby to jeszcze piękniej, bo dziennikarka by im nie przeszkadzała. ;)
zgadzam się z przedmówczyniami :)
Usuńja również:)
UsuńJoasiu,mogłabym Cię słuchać i słuchać i słuchać ...
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga sporadycznie...bo boję się odchodzenia, samotności, tęsknoty. Sama musiałam i wciąż muszę odpowiadać na trudne pytania - moja córka 5 lat temu zachorowała na białaczkę. Mimo, że jest dobrze trudno nam cieszyć się chwilą, choć na pewno doceniamy ją bardziej niż kiedyś, ale o Takiej postawie jak Twoja mogę tylko pomarzyć...i starać się dążyć.
OdpowiedzUsuńJesteś Kobieto Mistrzynią, Twój Syn ma ogromne szczęście, że właśnie Ty jesteś jego mamą. To czego Go uczysz jest pakunkiem, który całe życie będzie nosił ze sobą i zawsze znajdzie w nim coś, co się przyda. Chciałabym umieć podarować taki skarb własnym dzieciom.
Zacznę zaglądać częściej, myślę o Tobie, o Was bardzo ciepło.
Kasieńko, córka mojej najkochańszej przyjaciółki miała raka w wieku pięciu lat. Guz mózgu na prawie 6 cm. Dziś Marta chodzi do szóstej klasy. Jest cała i zdrowa. Trzęsiemy portkami i smakujemy chwile.
UsuńJak chcesz, zerknij:
www.jaskoly.com - sporo tam dobrej energii. :)
Jesteśmy w drodze, kasienko. Uśmiech!
Kasiu, u mojego syna 5 lat temu zdiagnozowano guza mózgu(prawie 5 cm). Miał wtedy 10 lat. Przeszedł operację i dzisiaj jest zdrowy. Zawsze kiedy wydaje mi się, że mam doła patrzę na niego i myślę, że to jest prawdziwe szczęście. Każdego dnia dziękuję Bogu za to. Dal mnie to swoisty cud.
Usuńzorka, ciekawam, czy Twoja przyjaciółka nie zaglądała na mojego zuzkowego bloga, coś mi jaskoly znajomo brzmią ;)
UsuńIwa, cieszę się, że i u Was dobrze :)
Staramy się żyć radośnie i smakować rzeczywistość. Ale takiej wiary i siły mi brak.
Joasiu, raz jeszcze dziękuję za ten tekst, za to, co robisz codziennie.
Niemąż - postać drugoplanowa, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przyjąć tyle na klatę i trwać z tym do końca. Z podziwu i szacunku kłaniam się w pas i walę grzywką o krawężnik.
OdpowiedzUsuńMam tak samo.
Usuń;)
Usuń.
Usuń!
Usuń.
UsuńZa dużo prowadzącej.
OdpowiedzUsuńO merytorycznym (i emocjonalnym) przygotowaniu wypowiedzieli się już przedmówcy.
Za dużo pani psycholog!
Reszta - świetna:)
P.S. Aśka, nie myślałam, że jeszcze kiedyś Cię usłyszę!
:*
pięknie mówisz:) dziennikarkę pomijałam kliknięciem w fast forward..
OdpowiedzUsuńChustko, ten wywiad to prawdziwe elektrowstrząsy! Budzą do życia. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńKardiowersja!
UsuńMoże chodzi o defibrylację?
UsuńKardiowersja = defibrylacja:)
UsuńKardiowersja i defibrylacja to dwie różne rzeczy, ale nie o tym...
UsuńWywiad piękny, też płakałam. Chciałabym umieć jak Ty Chustko cieszyć się tym co mam. Miłość i Jasiu w tym, to jest cudowne mimo że szerszy wgląd w sprawę jest tak smutny. Podziwiam Was.
Wysłuchałam bardzo uważnie. Moje dzieci już dawno dorosły, ale zawsze starałam się być dla nich w taki sposób, by wspomnienie rodzinnego domu dawało im w przyszłości oparcie. Starałam się. Ty Joasiu musiałaś to wszystko przekazać w krótkim czasie i masz jeszcze listy na przyszłość dla Jasia. Joasiu, kocham swoją Mamę ale z całego serca życzę wszystkim, by ich matki dały swoim dzieciom to co Ty Janowi w przeciągu tak krótkiego czasu.
OdpowiedzUsuńDałaś, dajesz mu tak wiele.
Dziękuję Joasiu.
OdpowiedzUsuńZaraz obejrzałam "moje życie beze mnie"... Uczę się, cały czas się uczę...
OdpowiedzUsuńTen wywiad odziera ze zludzen, smierc istnieje. Ten wywiad odcina mozliwosc ucieczki, jezeli ktokolwiek mial do tej pory watpliwosci. I ten spokoj i opanowanie rodzicow, madrosc, delikatnosc, wrazliwosc, ktore sa w tej sytuacji jedynym najmadrzejszym, mimo wszystko, rozwiazaniem.
OdpowiedzUsuńSzacunek.
Bałam się śmierci. Dziś "zaakceptowałam"...
UsuńNiestety, cudzą:(
Usuń"Miło" czytać takie wywiady i słyszeć takie słowa. Od kilku miesięcy nie potrafiłam pogodzić się z nagłą śmiercią znajomego. I to nawet nie 'bliskiej osoby', po prostu kolegi. Nie tylko pogodzić się, ale zrozumieć, zaakceptować, przestać się bać, że spotka to kogoś z moich bliskich.
OdpowiedzUsuńDziś, dzięki Tobie, zrobiło mi się w końcu trochę lżej i spokojniej.
Dziękuję.
Chustko, dzięki!
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam wywiad... Nie da się wczuć w sytuację, jeśli nie jest się na Twoim miejscu ... Jedynak gdybym, była chciałabym znaleźć w sobie tyle siły by walczyć i przede wszystkim, by ze swoimi dziećmi umieć rozmawiać tak ja Ty !!! Gratuluję Ci odwagi !!! Po przeczytaniu " Spotkamy się kiedyś w moim raju" i po Twoim wywiadzie, wierzę, że nasze życie nie kończy się na śmierci! Buźka ;)))
OdpowiedzUsuńlov U...dziękuję;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"- Wasze najpiękniejsze chwile razem? - Wszystkie. Bo są ..."
OdpowiedzUsuńTeż się staram czerpać radość z każdego dnia, chociaż czasami bywa ciężko, bo życie generalnie bajką nie jest. Ale uczę się, w dużej mierze dzięki Tobie, Joasiu. Dziękuję i pozdrawiam ciepło.
Coolawy Niemężu Wieloraki... Jesteś Bohaterem...
OdpowiedzUsuńCzapka z głowy...
poczytałam,posłuchałam....
OdpowiedzUsuńChustko droga ma -JESTEŚ WIELKA:)!!!
Ale bohaterem jest rowniez Janek, ktory bardzo pomaga swojej mamie nie tylko tym, ze o niej mysli, troszczy sie, towarzyszy podczas niektorych wizyt u lekarza, ale pozostaje przy tym caly czas zwyczajnym dzieckiem:
OdpowiedzUsuń"Zabrałam go kilka razy do Centrum Onkologii, kiedy miałam radioterapię. Bardzo chciał pooglądać żółwie. Na korytarzu, gdzie pacjenci czekają na naświetlania, są akwaria i terrarium z żółwiami. Janek przeczytał, że są mięsożerne, i zastanawiał się, co by było, gdyby dać im kawałek kiełbaski. A co, gdyby paluszek (śmiech)."
Przeczytalam i wysluchalam. Dobrze, ze nie musze teraz nic mowic, bo nie bylabym w stanie, taka mam kluche w gardle. Chyle czola przed Twoja odwaga, madroscia zyciowa i godnoscia przy podejsciu do trudnych spraw. Czas spedzony z Jankiem, listy do niego, rozmowy.... On nigdy Cie nie zapomni. Jestem tego pewna. Zawsze bedzie czul Twoja obecnosc - nie tylko przy tych prostych czynnosciach. Twoja twarz moze sie nieco w czasie zamarze, ale to, co do siebie czujecie, sposob postrzegania swiata - tego nie da sie wymazac. Jest madrym i wrazliwym chlopcem, dobrze go przygotowalas na to, co ma nadejsc. Mam nadzieje, ze nigdy nie bede musiala tlumaczyc mojemu malemu Jasiulkowi, co by bylo, gdyby jego najukochanszej mamy mialo nagle zabraknac. Chyba bym nie podolala ... Jestem z Toba myslami ...
OdpowiedzUsuńpolecam Wam film Moje życie beze mnie.. bardzo wzruszający...ciężko opanować łzy
OdpowiedzUsuńChustko, chciałabym być kiedyś choć w połowie tak mądra jak Ty..
OdpowiedzUsuńod dzisiaj jestem mądrzejsza dzięki temu tekstowi!
OdpowiedzUsuńnie wysłuchałam, gdyż nie mam czym:)
OdpowiedzUsuńprzekaźników z kompa do uszu brak.
sam artykuł dał mi trochę do myślenia
1. W sumie się cieszę, że brak mi dźwięków- dom cichy, Młody kuma, że jestem niesamowicie spokojna :)chyba tego potrzebowałam
2. Pojawiła się nostalgia za czasami młodymi, co u mnie się równa z latami 4-7 lat Młodego ;)
3. że brakowało mi wtedy czasu, cierpliwości, żeby ogarnąć to wszystko. I dziś cały dzień za mną chodzi jedna scenka sprzed lat- prowadzę go do przedszkola "szybko, szybko", Młody niedospany beczy i woła "namulku"- se zażyczył spacer na murku :) Spieszyłam się, wkurzyłam i dałam mu w dupkę. To nie była przemoc :) Potem wiele razy dochodziło między nami do hmm: "spięć"? ale ten murek zapamiętam na zawsze. Bo zabrakło mi 5 minut. Warto uważać na dzieci:|
Teraz to i we mnie odezwały się przeróżne wyrzuty sumienia... :(.
Usuńe tam
Usuńodnosnie nagrania radiowego
OdpowiedzUsuńwymowa psycholozki jest dosc znaczaca - nie epatowac tematu smierci u dziecka. To bez sensu. To przekracza jego percepcje i wyobraznie. Cale szczescie , ze beztrosko , jak na skrzydlach leci Janek do Szymona. A moze to znak, ze cos go obarcza ? W miare mozliwosci zyc normalnie i szczesliwie
mimo choroby , nie czyniac z niej stygmatu.
Ale siedmiolatek do kolegi to każdy leci beztrosko i na skrzydłach...Każdy szczęśliwy...gdyby był przytłoczony, to pewnie by w ogóle z domu nie chciał wychodzić...Trzeba z dzieckiem rozmawiać, bo inaczej będzie się czuło zdradzone i oszukane. A w tej sytuacji ma to szczególne znaczenie. Bo nic nie zdarzy się drugi raz. Jasiek potrzebuje mieć czas i dostał to...
UsuńChylę czoła...
Ps. A poza tym to jest blog a nie kronika zapowiedzianej śmierci i autorka mówi nam tyle, ile uważa za słuszne...O!
Coś, kurczę spać nie mogę...
Dziękuje Wam za wszystkie rzeczy ważne, trudne i piękne, które powiedzieliście w audycji.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za wiele spraw.
Ale dzisiaj podziwiam głównie za to, że nie walnęliście pani prowadzącej audycję przez łeb, choćby za zerowy poziom profesjonalizmu, o innych rzeczach nie wspomnę.
Audycję i rozmowę z Tobą w WO dzieli przepaść.
I żal, że ten tak cenny czas, możliwość rozmowy z Wami, która na pewno kosztowała Cię wiele niewyobrażalnego wysiłku, nie została doceniona przez panią prowadzącą.
Co tam, nie będę już narzekać, wyrzucam z uszu i pamięci panią, zostawiam Was. Na pewno Wasze słowa dla wielu osób są niezwykle cenne. Za trudne dobro, które tą audycją uczyniliście - wielki szacunek.
Chustka!jestes wspanialå matkå i niesamowitym Czlowiekiem!prezeczytalem artykul i wysluchalem audycji i jestem pozytywnie rozpieprzony...3maj sie!sciskam mocno
OdpowiedzUsuńja jestem "pozytywnie rozpieprzona" (pięknie to wyraziłeś, odkąd tu trafiłam :)
UsuńCzytam wszystko, ale ostatnio brakuje mi sił żeby coś napisać. Nie celebruję każdego dnia, zapominam o spotkaniach, odwołuję, nie mam siły i zalegam. A może właśnie na odwrót powinnam. Może.
OdpowiedzUsuńWywiad w wersji papierowej zakupiłam rano, w drodze do mamy. Powodów do płaczu ostatnio znajduje się u mnie jakoś zbyt wiele, ale wczoraj 2h drogi do mamy płakałam na zmianę nad tym wywiadem, lub myśląc o moim przyjacielu, którego musieliśmy wczoraj uśpić.
Powiedziałam później mamie, że dorosłość jest przereklamowana, że są rzeczy, w których wolałabym nie uczestniczyć, czy nawet o nich nie wiedzieć. Być w takich momentach dzieckiem i nie wiem, zostać wywiezioną do przyjaciół, a nie przytulać coraz wolniej oddychającego owczarka. Ale jestem dorosła i świadomość, że on przy mnie był jak chorowałam nie pozwoliła mi zostać u siebie i nie być przy nim.
Później pomyślałam o Tobie i Janku. Przygotowałaś go najlepiej jak mogłaś. On nie ma pretensji, że musi widzieć i przeżywać rzeczy przecież trudne, przygnębiające. Nie wiem jak to zrobiłaś, ciągle trudno mi to pojąć. Podziwiam. Gratuluję.
Bo przecież najtrudniej jest powiedzieć właśnie, że to naturalna kolej rzeczy, że tak musi być. ech.
mam 37 lat a jednak czasem moi rodzice chcąc mnie w pewien sposób chronić, traktują mnie jak dziecko
Usuńw zeszłym tygodniu musieli uśpić mojego przyjaciela, też owczarka, który był z nami przez ostatnie 11 lat
decyzja była szybka - co nie uniemożliwiało im jednak powiadomienia mnie o niej
dowiedziałam się już po fakcie, nie pożegnałam się z nimi, nie byłam przy nim
po prostu był przyjaciel i go nie ma...
nigdy im tego nie wybaczę, że nie dali mi szansy choć po raz ostatni go pogłaskać
bardzo mi źle z tym...
czytałam ze 5 razy
OdpowiedzUsuńniepocieszona jestem, bo na moim końcu świata nie udało mi się już dopaść wersji papierowej... ale jeszcze jedna taka w pracy ma prenumerate, może jakoś wycyganię?
(demirja.blog.pl)
Chapeau bas! chrum :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChustko. Jesteś wielka i wspaniała. Codziennie o Tobie myślę i modlę się za Ciebie. Jesteś niesamowicie mądra i jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi się spotkać z chorobą nowotworową, swoją czy kogoś bliskiego, będę silniejsza dzięki Tobie. Wiele dobrego robisz dla tylu ludzi...jesteś wspaniałą matką. Jesteś cudowna i wiem, że cokolwiek się wydarzy, będzie dobrze. Pamiętaj, Bóg widzi całe Twoje dobro i uśmiecha się do Ciebie. Jesteś narzędziem w Jego rękach. Życzę Ci z całego serca wszystkiego co najwspanialsze.
OdpowiedzUsuńEch, dziewczyno, za mądra jesteś jak na Twój wiek. Czyli: powinnaś mniej rozumieć i mniej wiedzieć. Niestety, więcej rozumiesz i więcej wiesz. Szacun, jak mówią moi synowie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Joanno, za ten wywiad. Jesteś wielka. Chapeaux bass! Ściskam, ściskam!
OdpowiedzUsuńjestes moim mistrzem JO!(SZA-CUN)
OdpowiedzUsuńco do pani dziennikarki z toku, to ona prowadzi zwykle audycje o rowerach, byc moze bylo to nagle zastepstwo bo temat ja pod kazdym wzgledem przerosl; z pewnoscia nie byla "tu i teraz" w trakcie audycji; chaotycznosc, slowotok bez ladu i skladu, dojmujacy brak empatii- jak zaczela radosnym glosem pytac o savoir vivre wobec chorych na raka zrobilo mi sie niedobrze; probowalas ja troche przewrocic do rzeczywistosci tym, ze ludzie dziela sie chorych i niezdiagnozowanych ale chyba nie zrozumiala, odlatywala coraz bardziej zagluszajac swoje leki potokiem bezsensownych slow
Zauważyliście, że cały czas mówiła o chorobie, która dotyka kogoś bliskiego/z rodziny/znajomego a ani razu nie przeszło jej przez gardło, że samemu można chorować? totalne wyparcie. Gdzie taką kózkę do takich poważnych tematów... Na miejscu Gości wyszłabym ze studia, ale rozumiem, że klasa i dobre wychowanie nie pozwoliły (i dobrze się stało).
UsuńPozdrawiam, czytacz-niekomentator.
Zauważyliście, że cały czas mówiła o chorobie, która dotyka kogoś bliskiego/z rodziny/znajomego a ani razu nie przeszło jej przez gardło, że samemu można chorować? totalne wyparcie. Gdzie taką kózkę do takich poważnych tematów... Na miejscu Gości wyszłabym ze studia, ale rozumiem, że klasa i dobre wychowanie nie pozwoliły (i dobrze się stało).
UsuńPozdrawiam, czytacz-niekomentator.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńChcialam przekazac wieksza kwote na Pani konto prywatne . Prosze podac mi szczegoly bankowe. Wiem ze wiele to Pani nie pomoze ale Pani ma synka i moga sie przydac.
Pozdrawiam serdecznie !
ja.dila@onet.pl
wejdź na blog Li i tam masz maila, na którego możesz w tej sprawie napisać.
Usuńwww.niedyskrety.blogspot.com
nie wchodź, tylko od razu napisz na mo67@poczta.fm
UsuńChustka byłaby fenomenalną dziennikarką. Ładny głos, wielka inteligencja i empatia, ciekawość, takt, stonowanie. Po prostu słuchałabym tych audycji ze względu na prowadzącą a nie występujących ludzi, tak jak oglądałam Szansę na sukces ze względu na Manna. :) Pozdrawiam Wszystkich.
OdpowiedzUsuńChustko bądź w powiewie wiatru ,w śpiewie ptaków ,w słońca promieniach ,poprostu bądź zawsze i wszędzie.
OdpowiedzUsuńwitaj Chustko.
OdpowiedzUsuńpobiegłam dzisiaj maraton. pierwszy raz w życiu. biegnąc myślałam o b wielu sprawach i ludziach. Biegłam w kilku "intencjach" - oprócz tych, o których milczeć będę, bo chcę, myślałam o bliskich, którzy chorują, którzy toną w problemach, którzy generalnie nie najlepiej się mają. Również o tych, których nie znam, ale są mi bliscy. Myślałam też o Tobie. O tym, żebyś miała jak najlepsze życie u boku swoich najbliższych. Myśl o Tobie nie pozwoliła mi się poddać. dzięki.
Miej się dobrze Joanno Chustko.
Przy okazji, wywiad w WO chwytający za serce!
Gratulacje, dobra marto sz!
UsuńBylam na Stadionie jako kibic, zabraklo determinacji do wystartowania (tzw. niedzielne bieganie). Widzialam jak ludzie wbiegali na Stadion, dobiegali do mety. Lza sie w oku krecila. Bo to po prostu bylo poruszajace, jak wiele trudu i wyrzeczen to kosztowalo. Ktos sie przezegnal, ktos krzyknal, ktos spojrzal do gory jakby w niebo, radosc mimo wielkiego zmeczenia. Widzialam jak pewnej osobie zalamaly sie prawdopodobnie z ogromnego zmeczenia tuz przed meta kolana, przeszedl linie mety na kolanach. To sa poruszajace momenty, przekraczanie siebie, swoich ograniczen, albo wlasnie w czyjejs intencji, biegne dla kogos. Byly lzy, bylo szczescie, niezapomniane chwile. I jeszcze ta muzyka z "Rydwanow ognia".
Chustko, Ty tez przebieglas prawdziwy maraton, dla siebie, dla innych.
Dziękuję. nigdy wcześniej w moim 36 letnim życiu nie czułam się tak zmęczona, tak walcząca i tak szczęśliwa, jak podczas tych 42 km. Tobie Anonimowy życzę determinacji, może zobaczymy się za rok :)
UsuńSedno mojego myślenia o Chustce jest w Twoim ostatnim zdaniu.
Serdeczności
klucha mam od przeczytania, Chustko ty kochana, dobra, mądra Jasiek da sobie radę bo pełen Ciebie))
OdpowiedzUsuńpłakałam jak bóbr.
OdpowiedzUsuńjesteś Pięknym Człowiekiem.
Cześć, tu Dorota Goller. Przez przypadek przeczytałąm dziś wywiad z Tobą w Wysokich Obcasach. Przesyłam Ci serdeczne uściski, dobrze, że masz wokół siebie kochających ludzi:)
OdpowiedzUsuńdziekuje ze jestes.
OdpowiedzUsuńZaglądam od dawna, ale nigdy jeszcze nie skomentowałam.
OdpowiedzUsuńJesteś dla mnie afirmacją życia.
Tak bym chciała, zeby istniały złote rybki, albo czarodziejskie różdżki...
Dobrej nocy Asiu i Piotrze. Dobrego dnia jutro.
OdpowiedzUsuńAsiu, dziś przeczytałam Wysokie Obcasy....Znajomy był chory na raka, wypisli go już ze szpitala do domu, bo nie można było go już leczyć. Doktor Krasicki z Gdyni pomaga skutecznie osobom bardzo chorym na raka metodą wlewów dożylnych. On jest lekarzem, nie szarlatanem. Pomaga. ten znajomy na nowo się narodził, a jego onkolodzy nie mogą uwierzyć o co chodzi. Zrób to da mnie i wejdż na http://www.drkrasicki.pl/.Nie może na stronie www umieszczać informacji że jako lekarz innymi sposobami pomaga w wyleczeniu z nowotworów. Umów się pilnie na wizytę akurat do niego (bo tam pracuje wielu lekarzy). Pomoże Ci. Szkoda, że o nim nie wiedziałam parę lat temu jak zmarła na tą chorobę bliska mi osoba. Spróbuj bardzo Cię proszę. Nie neguj tej informacji. Jestem z Tobą całym sercem. Jeżeli ta informacja nie może trafić jako komentarz - proszę ją przekazać Asi. Gosia T.
OdpowiedzUsuńTwój Syn ma wspaniałą Matkę.
OdpowiedzUsuńJan ma bardzo mądrą Mamę....ale to wiesz :) Ma jeszcze mądrego Twego Niemęża i wiele innych mądrych i kochanych osób i sam jest bardzo mądry ale w sumie to też wiesz..... Ciepło pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPosłuchałam na dobre sny. Jesteście tacy właśnie, jak lek. Dowód, że można być opanowanym, mądrym człowiekiem w każdej okoliczności. Wasza świadomość bardzo mi imponuje. Nie sądzę niestety, żeby mnie i mojego partnera było kiedykolwiek na taką świadomość stać. Wasze porozumienie jest niebywałe, z mojej perspektywy. Słuchałam i myślałam: aaaa, czyli to powinno być tak...
OdpowiedzUsuńAsiu,dziękujemy za to,że jesteś.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=XOPLpRWerw4
(jeśli coś źle wkleiliśmy to jest to utwór "Anna od cokołów" ,Szymon Zychowicz).
Jesteśmy z Tobą całym naszym wspólnym sercem:-)
Ciocia Jola i Wujek Mirek
Jestem tu od pewnego czasu, czytam codziennie, nigdy wcześniej nie komentowałam, ale przeczytałam wywiad w WO i postanowiłam napisać.
OdpowiedzUsuńJest taka książka, pewnie ją znasz, Dotknięcie pustki - prawdziwa historia Joe Simpsona, alpinisty, który wysoko w górach łamie nogę. W trakcie dramatycznej próby zejścia, w ciemności, w śnieżycy, aby zachować własne życie, jego przyjaciel odcina linę, na której - nad przepaścią - wisi Joe. Joe nie tylko przeżył ten upadek. Nadludzkim wręcz wysiłkiem, czołgając się przez kilka dni, dotarł ostatecznie do obozu.
Ta książka jest o walce o życie, o cierpieniu, ale też o ogromnej sile i odwadze, którą ma w sobie człowiek. Przywołuję tę książkę tu, bo Joe Simpson był zawsze dla mnie symbolem heroicznej, niezłomnej, wewnętrznej siły w warunkach, które trudno nam sobie wyobrazić i w obliczu spraw, które nigdy nie powinny się zdarzyć. Ale to, czego dokonał Joe Simpson, jest niczym w porównaniu z tym, czego dokonałaś (i dokonujesz każdego dnia) Ty.
Jesteś osobą, którą podziwiam. Za wszystko. Za to, jaką jesteś mamą, za to, jaką masz siłę, charakter, upór. I za to, jak za każdym razem (niezależnie od siły uderzenia) wstajesz.
I jest jeszcze jedna książka. Nawet nie książka, opowiadanie raczej. Łaciaty pies biegnący brzegiem morza Ajtmatowa. To z kolei historia trzech mężczyzn i 11-letniego chłopca, których na morzu zaskakuje sztorm i mgła. Ci dorośli mężczyźni (wśród których jest dziadek, ojciec i wuj chłopca) poświęcają własne życie, by dać szansę ocalenia chłopcu. I jest tam fragment, który przypomniał mi się, gdy mówisz o tym, że zostaniesz m.in. w wyglądzie Jasia. To samo chciał powiedzieć ojciec do chłopca na łodzi. Że zostanie w nim samym, w małym chłopcu, by potem odradzać się w dzieciach jego dzieci.
Obie książki są mi bardzo bliskie, obie bardzo piękne, wzruszające, ważne. Tak samo jak wywiad z Tobą i ten blog. Dziękuję Ci za to.
Dziekuje Ci, myślę o Was.
OdpowiedzUsuńczytałam, wysłuchałam....dziękuję
OdpowiedzUsuńprzeczytałam oczami...
OdpowiedzUsuńsmakuję każde zdanie...
"...najważniejsze wszystkie chwile...BO SĄ..."
w tym zdaniu mieści się cały sens życia...
te 4 litery, dwa słowa to klucz...
staram się tego od Ciebie uczyć...
Życzę Wam by jak najdłużej TRWAŁY...
Dziękuję za ten wywiad w WO. Dzięki niemu odkryłam twój blog. O ironio, ja całkiem zdrowa na ciele nie potrafię żyć tak mocno i zachłannie. Patrzę, czytam, podziwiam i chcę jeszcze.
OdpowiedzUsuńa to CO?
OdpowiedzUsuńco to znaczy???
(ten link)