12 lat temu
niedziela, 27 marca 2011
[343].
(Ewa Bem - Cały świat)
***
Syn do czwartku u Voldemorta.
- a co jadłeś na obiadek?
- dopiero teraz będzie obiadek.
- o dziewiątej wieczorem? a kiedy będzie kolacja?
- mamusiu, oni tu nie podają kolacji, oni obiad jedzą na kolację.
no tak.
- a tatuś pali papierosy przy Tobie?
- pali, ale jak pali to ja go przeganiam żeby sobie poszedł, żebym raka nie dostał.
- a śmierdzisz papierosami?
- no śmierdzę, ale co zrobić, taka to już jest ta rodzina tutaj.
no tak, rodziny się nie wybiera.
***
byłam dziś na obiedzie z Zazie, Syd, Kumokiem i Miszurkiem (i Igą).
(przed Anonimem z komentarza do poprzedniego posta spowiadam się: zjadłam gęstą zupę pomidorową, paciaję z bakłażanów i pomidorów, a na deser - ciastko marchewkowe i takie drugie brązowe. ponadto wypiłam dwa kubki herbaty).
Zazie zwróciła mi uwagę na pewną kwestię, której nigdy dotąd nie objęłam aż tak wprost rozumem: bycie rodziną jest relacją wzajemną.
wyjaśniam:
1. nie stanowię z tobą rodziny, jeśli ja chcę, a ty nie chcesz.
2. gdy stanowimy rodzinę, ja pomagam tobie, więc gdy będę w potrzebie, dostanę wsparcie od ciebie.
proste, acz odkrywcze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rewelacyjna definicja.
OdpowiedzUsuńMiłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
OdpowiedzUsuńTo też nie diabeł rogaty.
Ani miłość kiedy jedno płacze
a drugie po nim skacze.
Miłość to żaden film w żadnym kinie
ani róże ani całusy małe, duże.
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
drugie ciągnie je ku górze...(HAPPYSAD).
Wracając do prrryt, to byliśmy u teściowej.Qwa ona nawet herbatę spitoli.Po plackach marzymy o prrryt.Wrogowi nie życzę tego stanu.Blllle
to zalezy bo w relacji rodzic dziecko to juz tak nie dziala
OdpowiedzUsuńAsia, a co Ty się tak przejmujesz jakimś "Anonimowym" daj spokój olej to...
OdpowiedzUsuńa co do wyjaśnienia tematu "Rodziny" super... ciekawe jak więc mam zdefiniować moich rodziców tj. moja "Rodzina" nie akceptuje MOICH życiowych wyborów i bardzo jest na "NIE!!" ciągle mi to uzmysławiając
Pozdrawiam "też Asia"
każdego, kto spróbuje Ci dołożyć choćby gram swoich własnych "wielkich życiowych problemów", gorzkich żali do świata czy osobistych frustracji - pogoń, gdzie pieprz rośnie i zawracają wrony.
OdpowiedzUsuń"przepraszam, mnie to nie dotyczy. państwo pozwolą, że się oddalę"
a Tatusia, który pali przy dziecku, to bym chyba własnoręcznie udusiła, grrrr....
PS. niniejszym poświadczam, że Asia zjadła wszystko ładnie, co nie zmienia faktu, że i tak należy się jej porządne lanie, bo zamiast odpoczywać - zapiernicza jak mały samochodzik (dosłownie!) i jest szatanem szos!
niedobra. ale i tak ją uwielbiamy :*
Ewy Bem, to ja wolę "Pomidory"!
OdpowiedzUsuńPozdr
tabakowska
Rodzinę się WYBIERA !!!. I nie zawsze decydują więzy krwi.
OdpowiedzUsuńI już ;)))
http://mamczerniaka.blog.pl/
Luika, pod tym się podpiszę. Obiema 'rencami'.
OdpowiedzUsuńJoanno, bardzo się cieszę, że ładnie zjadłaś, ale uprasza się o niezapierdzielanie, jak mały samochodami-przynajmniej nie z taką częstotliwością:)
Agis
aż łezka mi się wspomnieniowa w oku zakręciła po tym dialogu ;)
OdpowiedzUsuńmoja u tatusia spożywa przez cały dzień
-
-
kiełbasa i bułka maślana
-
-
Kiedy byłam jeszcze w szkole, pewien matematyk tłumaczył mi, co to jest relacja równoważności [uproszczę]: relacja, która jest zwrotna (każdy jest w relacji z samym sobą), symetryczna (X w relacji z Y, to Y z X) i przechodnia (A z B, B z C, to A z C). Jako przykład podał właśnie relację pokrewieństwa. Tak, bycie rodziną jest naprawdę, z matematycznego punktu widzenia, z definicji relacją symetryczną. Zawsze mnie zachwyca i cieszy, jak w niespodziewany miejscu trafiam na matematykę (ale taką prawdziwą, nie rachunki), i zawsze mi żal, że o tym nie opowiada się w szkole. Bo moja reakcja była dokładnie taka sama: "proste, acz odkrywcze".
OdpowiedzUsuńpowinna zostać wydana książka z takimi prostymi prawdami, żeby można było łatwiej połapać się w różnych trudnych relacjach/sytuacjach.
OdpowiedzUsuń