zmiana klimatu przyczyniła się do rozwoju Syna, który zamienił przeliterowywanie wyrazów na mozolne łączenie liter w wyrazy.
(brawo dla tego Pana.
On też się cieszy z każdego przeczytanego słowa.
podczas jazdy nad morze, po zaskakująco długim - jak na Niego - milczeniu przemówił z niemałym zaskoczeniem w głosie: - Narodowy Bank Polski?
zamarliśmy zdumieni.
okazało się, że w kieszonce swojej kurtki znalazł, nomen omen, kieszonkowe - banknot dziesięciozłotowy).
ponadto:
liczy do trzydziestu.
dodaje i odejmuje w zakresie dziesięciu.
buduje wypowiedzi złożonymi zdaniami.
logicznie argumentuje, rozumie zależności.
zna koło pięćdziesięciu słów po angielsku.
umie pisać, choć często pisze w lustrzanym odbiciu (mańkut - po Mamie, Babci B. oraz Tacie Voldemorta), nie dbając o równy rozmiar liter.
kiepsko rysuje (jego prace są raczej schematami technicznymi), nienawidzi kolorowania.
śpiewać ani występować serdecznie nie lubi.
no.
i co mam zrobić: zostawić Go w przedszkolu (sześciolatki, czyli zerówka), czy puścić od razu do pierwszej klasy?
... termin nagli, zapisy do szkół są do końca marca...
nie wiem.
tylko nie argumentujcie przedłużaniem dzieciństwa przez przymulający pobyt w przedszkolu.
nie kupię tego - wierzę w naturalny pęd do rozwoju.
(brawo dla tego Pana.
On też się cieszy z każdego przeczytanego słowa.
podczas jazdy nad morze, po zaskakująco długim - jak na Niego - milczeniu przemówił z niemałym zaskoczeniem w głosie: - Narodowy Bank Polski?
zamarliśmy zdumieni.
okazało się, że w kieszonce swojej kurtki znalazł, nomen omen, kieszonkowe - banknot dziesięciozłotowy).
ponadto:
liczy do trzydziestu.
dodaje i odejmuje w zakresie dziesięciu.
buduje wypowiedzi złożonymi zdaniami.
logicznie argumentuje, rozumie zależności.
zna koło pięćdziesięciu słów po angielsku.
umie pisać, choć często pisze w lustrzanym odbiciu (mańkut - po Mamie, Babci B. oraz Tacie Voldemorta), nie dbając o równy rozmiar liter.
kiepsko rysuje (jego prace są raczej schematami technicznymi), nienawidzi kolorowania.
śpiewać ani występować serdecznie nie lubi.
no.
i co mam zrobić: zostawić Go w przedszkolu (sześciolatki, czyli zerówka), czy puścić od razu do pierwszej klasy?
... termin nagli, zapisy do szkół są do końca marca...
nie wiem.
tylko nie argumentujcie przedłużaniem dzieciństwa przez przymulający pobyt w przedszkolu.
nie kupię tego - wierzę w naturalny pęd do rozwoju.
to zależy od szkoły--jeśli sensowna, ja bym puszczała do pierwszej klasy. a jak, że tak powiem, społecznie czyli w grupie rówieśniczej? bo to też ważne, jeśli wręcz nie ważniejsze. pomyślałabym też o takim rozwiązaniu: zostawiam w przedszkolu i szukam fajnych zajęć dla zdolniachów, nie, żeby jakoś tych zajęć za wiele było, ale tak dla rozwoju i zaspokojenia ciekawości świata, a bez konieczności deklamowania na akademiach, kolorowania i tak dalej :)
OdpowiedzUsuńno to hooop na głęboką wodę! ;)
OdpowiedzUsuńolej schematy, wykresy i tabele wiekowe.
naprzód! ;)
Wyraźnie przecież zdecydowałaś. I nie pozwalasz argumentować. Ja zresztą też uważam, że nie przymulać, będzie się nudził, marsz do szkoły.Ten rok będzie potem ważny, coraz więcej dzieci zacznie od sześciu.
OdpowiedzUsuńmoja siostra urodzila sie pod koniec roku, i ludzie radzili moim rodzicom, zeby ja przytrzymali i pozniej puscili do szkoly. Ale kumata byla i nie miala jakis wielkich problemow z grupa, to ja popchneli do przodu. I wszystko ok :) teraz najlepiej w klasie pisze probne testy gimnazjalne. Poza tym, ze jest leniem i od 5-6 klasy srednie miewala rozne.
OdpowiedzUsuńA jakie jest zdanie samego zainteresowanego? To chyba też ważne,trudno byłoby zmuszać dziecko do jednego albo drugiego.
OdpowiedzUsuńJa miałam 6lat jak poszłam do szkoły,marzyłam o tym(starsze kuzynki już chodziły,zazdrościłam im prawie tak samo jak operacji migdałków,którą też zaliczyłam)-potem "przeskoczyłam" jeszcze jedną klasę,no i studia skończyłam w wieku 22lat-nigdy nie miałam poczucia,że stała mi się krzywda.Jedyny minus-dzisiaj ciężko mi się pogodzić jak w jakiejś grupie najstarsza jestem,bo tyle lat byłam w szkołach najmłodsza:))
Pozdrawiam ciepło-życząc trafnych wyborów:)
Pani Joanno,
OdpowiedzUsuńjakoś do tej pory siedziałam cicho, czytając i kibicując...ale teraz postanowiłam się odezwać.
Ja bym posłała- ale do dobrej szkoły.Gdzie rozwija się talenty dziecka, gdzie jest dużo zdrowej rywalizacji w nauce i dużo sportu dla jej rozładowania.
Moim zdaniem dzieci "dziecinne" powinny zostać. Ale synek ma taki power i pomysł, że chyba szkoda Go opóźniać. Dzieciństwo i tak się ma do studiów, prawda? Im szybciej świadome, tym lepiej:-)
U nas dzieci oficjalnie idą do pierwszej klasy w wieku 6 lat. Te, które sobie nie radzą, dostają kwit od psychologa, że mogą iść o rok później. Jeśli chłopiec poradzi sobie z obowiązkami, bo szkoła to jednak dużo więcej obowiązków i ograniczeń niż w przedszkolu (mam córkę w pierwszej klasie, mam świeże informacje), to nie ma na co czekać. Pozdrawiam Imienniczkę :-)
OdpowiedzUsuńJoaano, na wycieczkę po szkołach sobie idźcie. Razem z zaiteresowanym. Popatrzcie. I posłuchaj, co Młody zezanaje, co komentuje, co on widzi.
OdpowiedzUsuńNie każda szkoła jest dobra, ale wazne, aby pasowała Młodemu. No i z Panią Nauczycielką przyszłą pogadaj. "Wyniuchaj ", czy możesz się z nią porozumieć, posłuchaj, co ona myśłi o dzieciaczkach, włącz serce...: czy ta "Pani" porozumie się z synkiem, czy raczej będzie chciała mieć święty spokój i będzie go 'temperować'...
No - to - kciuki ściskam za szybkie odnalezienie tej jednej, najlepszej Pani i najbliższej szkole :)
Witam, tez mam synka w tym samym wieku i miałam ten sam problem. Jednak już postanowione że idziemy do szkoły i robimy miejsce następnym dzieciom w przedszkolu :)) Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńDo szkoły. W przedszkolu będzie się nudził. Z tego co się orientuję to bo podstawa programowa dla dzieci 6-letnich pokrywa się z tym co syn juz potrafi.
OdpowiedzUsuńto ja jako były belfer- najważniejsze teraz jest właściwie rozwój emocjonalny. Często dzieci przejawiające wiele talentów i pęd do nauki , puszczone za wcześnie do szkoły maja problemy z relacjami w grupie rówieśniczej. Czy syn posiada tzw. dojrzałość szkolną? - to jest bardzo ważne. Jeśli nie, a pójdzie do szkoły to pewne problemy będą się później ciągnęły latami.
OdpowiedzUsuńA ja Ci powiem Joasiu, że sama musisz podjąć taką decyzję i nie tylko na podstawie znajomości umiejętności swojego dziecka, ale równiez jego dojrzałosci emocjonalnej. Też miałam taki wybór w ubiegłym roku. Zdecydowałam się na zerówkę dla córki. Dziecię moje moim zdaniem było za głupiutkie, zeby świadomie pracować na dobrą ocenę, wywiązywać się z obowiązków nałożonych przez nauczyciela, ponosić konsekwncje niedbale odrobionej pracy domowej. Myślę, że do tego przygotowują w zerówce. A dzieciaki, mimo, ze już 7 letnie i tak po wejściu do szkolnej klasy zapytały: A gdzie są zabawki? :DDDD A podczas sprawdzianów wolały kolorować rysunki i wcale ich nie ruszało to, że nie zrobienie zadań będzie rzutować na ich ocenę.
OdpowiedzUsuńMnie bardzo w pamieci utkwiło paździrnikowe zdarzenie, na samym początku edukacji mojego dziecka, kiedy to juz po wielu rozmowach, ze w szkole trzeba uważać na lekcjach, że wszystkie zalecane pzez Panią czynności należy wykonywać starannie (z tym do dziś mamy problem), zeby pytać jeśli czegos się nie wie, moje dziecko jak się zdawało zaczęło pojmować istotę pracowania na dobre oceny i przybiegło do domu z dzienniczkiem w ręku i krzykiem: Mamo, mamo, dostałam szóstkę ze sprawdzianu!!! (kazdej ocenie odpowiada odpowiedni stempelek z buźką). Jakież było moje zdziwienie, kiedy zaglądajac do dzienniczka ujrzałam stempelek odpowiadający dwói, tylko postawiony do góry nogami :o)))
pani psycholog powiedziała, że ma dojrzałość szkolną.
OdpowiedzUsuńemocjonalnie jest zrównoważony.
a w grupie przeważnie dowodzi.
Emocjonalnie zrównoważony: nawet nie wiesz jak bardzo to ważne.
OdpowiedzUsuńMatko, jakie czasam sceny potrafia robić dzieci jeśli każe się im odrabiać pracę domową a one akurat nie mają na to ochoty (a przeważnie nie mają :o)
Iza> właśnie tego się obawiam, czy sprosta obowiązkom.
OdpowiedzUsuńale nie wierzę, że zerówka przygotowuje do wypełniania obowiązków.
On jest zrównoważony emocjonalnie odkąd się urodził.
OdpowiedzUsuńSpokoju i pogody ducha można się od Niego uczyć.
Joanna, moja córka ma 5lat i 3miesiace, chodzi do pierwszej klasy podstawówki (szkockiej). Uwielbia swoja szkołe, ma tam swoich małych kumpli i kumpelki, ulubioną panie, rozwija sie tam, uczy, poznaje swiat. Generalnie mój skrzat bardzo owe nowe doświadczenia endżojuje, dalsze zostawianie go w przedszkolu nie miało sensu.
OdpowiedzUsuńChoć pewnie/zapewne(?) tu u nas pierwsza klasa to nie to samo co jej odpowiednik w PL, zważywszy na fakt, że 4,5 latek może już maszerować do szkoły. Jakkolwiek nie musi, znajomi nie posłali swojego, uważając że może jest za wcześnie, a potem w ciągu 3-4 miesiecy chłopak był więcej niż gotowy, ale było już po wakacjach i było za późno, żałowali troche. Z tego co piszesz, Joanna, ja mam wrażenie że twój syn również może być gotowy na ten kolejny etap swojej edukacyjnej drogi;)
Pozdrawiam,
Joanna
'Ulubioną panie';))) brzmi śmiesznie, ale, bez kitu, mało poprawnie. Ha, to dlatego, że mój skrzat odmienia wyraz 'pani' przez 'pania', np.ta pania mi to powiedziała, udzieliło mi sie najwyraźniej. Poza tym mała śmiga pongliszem, np. poszarpowałam ołówek, pobendowała mi sie strona. Śmiesznie jest, radosną twórczość zostawiamy, ale o poprawny polski walczymy i poprawiamy;)
OdpowiedzUsuńJ.
A ja powiem tak sama poszlam do szkoly a bylo to bardzo dawno temu (25lat) o rok wczesniej, jak to sie jeszcze do niedawna nazywalo. Moim zdaniem wszyskie dzieci powinny zaczynac szkole w wieku 6 lat (pominmy tu przypadki dzieci, ktore maja pewne braki z powodu nie chodzenia do przedszkola, zaniedbania rodzicow bo to temat rzeka). W wielu krajach dzieci wlasnie w tym wieku rozpoczynaja szkole, albo nawet wczesniej i jest to traktowane jako norma a nie wybryk - jednym slowem jestesmy krajem zapoznionym(czytaj ja jako dziecko, ktore poszlo do szkoly wczesniej! dziwo na tle klasy). A zeby wogole rozwoj byl mozliwy trzeba wykonywac zadania, ktore przewyzszaja poziomem to co juz umiemy. Przypuszczam, ze wiele dzieci robiloby kupe w majty do 5 roku zycia jesliby sie od nich nie wymagalo nauki i treningu. Czyli wiekszosc dzieci w Polsce nie zna liter i nie umie liczyc w wieku lat 4 czy 5, nie dlatego, ze to nie jest w ich mocy ale dlatego, ze nich ich tego nie uczy.
OdpowiedzUsuńTez-Joanna
Witam, Joanno. Widze, ze nikt nie zwraca uwagi na warunki fizyczne, a to w przypadku chlopaka jest niezwykle wazne i ma ogromny wplyw na "samcze" poczucie wlasnej wartosci :). Ja mialam ten dylemat w zeszlym roku i poslalam syna (urodzil sie w styczniu 2004) do zerowki szkolnej. Po kilku miesiacach widze, ze byla to doskonala decyzja.
OdpowiedzUsuńKas
Asia, ale ja czuję, że Ty już wiesz,
OdpowiedzUsuńco masz robić.
Bo chyba zawsze wiesz.
I - tylko Ty, nikt inny - zna swojego Syna najlepiej na świecie
Dobre rady zawsze w cenie,
ale rób tak jak czujesz
i nie oglądaj się na nikogo :)
Niech idzie do szkoly. Mnie rodzice zostawili w przedszkolu, mimo tego, ze pedagodzy zachecali ich do wczesniejszego poslania mnie do szkoly, ale nie chcieli "skracac mi dziecinstwa". To byl stracony rok, bo sie wynudzilam potwornie.
OdpowiedzUsuńMarta
mój 6 letni synek też często pisze w lustrzanym odbiciu. zdaniem psychologa (uważającego z założenia, że dzieci powinny iść do szkoły w wieku 7 lat ze względu na dojrzałość emocjonalną) jest to wynik własnie niedojrzałości szkolnej typowej dla 6 latka.
OdpowiedzUsuńproblemem są mieszane wiekowo klasy i teraz i za rok - w grupie równolatków poziom byłby dostosowany do wieku, w mieszanej część będzie miała kłopot.
też wiem, co chcę zrobić z edukacją synka i też mam poważne wątpliwości.
MOja z rocznika 2004. Chodzi do I klasy. Wysłałam ją zgodnie z nową reformą od 6 lat. Obawy mialam, ale poradziła sobie swietnie, nie ma najmniejszych problemów.
OdpowiedzUsuńW Waszym wypadku w ogóle bym sie nei zastanawiała bo za rok do I klasy pójda dwa roczniki 2006 i 2005. Masakra będzie:(
Wszystko zalezy od dwóch osób od Ciebie i syna, jezeli On chce isć a Ty uważasz , że jest przygotowany no to dalej z tym koksem,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mojej kolezanki syn poszedl rok wczesniej i jedynym problemem, ktory istnieje do dzisiaj (jest w 6-ej klasie) jest to ze jest najmniejszy i najslabszy w klasie. Wychodzi to przy grach zespolowych, biegach, itp. Teraz jest juz w wieku kiedy zaczynaja podobac mu sie dziewczyny, ale one traktuja go jak mlodszego brata.
OdpowiedzUsuńPewnie że do szkoły. Twój syn jest do tego przygotowany. Mój poszedł do szkoły kompletnie nieprzygotowany. Seplenił, nie umiał czytać i liczyć, w przedszkolu chcieli by powtarzał zerówkę. Nie zgodziłam się. Po 2 tygodniach szkoły czytał płynnie, liczył, jako jedyny w gimnazjum (chwila potem)został laureatem olimpiady fizycznej i bez egzaminu dostał się do Staszica, potem bez żadnego problemu na studia. Z doświadczenia powiem, że nieważne jaka jest szkoła podstawowa, ważne, żeby była blisko domu. Życzę synkowi dużo powodzenia, bo pierwsze 3 lata, tzw. nauczanie początkowe nastawione jest na ślaczki w zeszycie, których prawdziwi kowboje nienawidzą. Wciągnąć nosem i przeżyć!
OdpowiedzUsuńMiędzy zerówką szkolną a pierwszą klasą nie ma praktycznie żadnej różnicy - i to niestety jest problem, bo nasza Młoda drugi rok z rzędu praktycznie przerabia to samo.
OdpowiedzUsuńOcen nie ma, są tylko jakieś dziwne słoneczka, atmosfera taka sama zabawowa jak w zerówce i ciągle te same słówka z angielskiego, wałkowane już któryś rok z rzędu - jak dla mnie, to uwstecznianie się.
Pozdrawiam - Równolatka.
Witaj Joanno, sama poszłam do szkoły w wieku 6 lat i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Na początku były same tróje na szynach (!), a po miesiącu już tylko piątki. Jednak swoich dzieci nie posłałam do szkoły wcześniej, choć syn nauczył się czytać samodzielnie w wieku 5 lat i od razu czytał bezbłędnie. Do dzisiaj mam przed oczami widok siedzącego na sofie brzdąca z książeczką, a wokół niego zasłuchaną i osłupiałą rodzinę. Co dziecku przyjdzie z wcześniejszego pójścia do szkoły? - tylko to ze wcześniej zasili rynek pracy i będzie pracował na nasze emerytury. Dzieciństwo, to bajeczny czas, czas marzeń, niedopowiedzeń i niezwykłości, do którego, my dorośli nie mamy już wstępu, a on gdy przekroczy się próg szkoły,też nie będzie mógł już wrócić.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj informacje o genialnych dzieciach, różnice między nimi a "zwykłymi" dziećmi wyrównują się około 22 roku życia, czasami te genialne robią wcześnie doktorat. To jedyna różnica! Z mojego punktu widzenia, nie jestem geniuszem ;-), nie ma żadnej różnicy na plus, a może jest nawet jakaś nie w pełni uświadomiona strata.
Twój Syn jest jaki jest, bo Ty dajesz mu warunki do rozwoju, tylko Ty, nie żadna szkoła, instytucja czy nauczyciel.I słodkie far niente. g@
Na co chcesz jeszcze czekac Joanno? Zeby synek liczyl do 1000 i pisal samodzielnie wypracowania?
OdpowiedzUsuńZa rok trafi Twoj Giancarlo do klasy, z uczniami ktorzy beda miec trudnosci z liczeniem do 10ciu!
Konsekwencje: Synek bedzie sie nudzil, nie tylko straci rok ale i nie nauczy sie uczyc! Tak to ogromna umiejetnosc: umiec sie uczyc!
Moj syn (juz 9cio latek!) bawil sie 4 lata w podstawowce, lekcje odrabial jeszcze w szkole. A teraz pomalutku wpada w panike i rozpacz "bo nie wszystko wie". Do glowy mu nie przyjdzie ze sie wszystkiego nie wie i szkola jest po to zeby sie czego nauczyc....
Jest ciezko 9cio latkowi odkrywac nauke.
Joanno nie czekaj az Twoj syn sie zanudzi na smierc!
dla mnie szkola nawet najlepsza to wtloczenie dziecka w sztywne ramy- dziecinstwo to ten krotki czas w zyciu kiedy mozna sie rozwijac spontanicznie bez odgornie narzuconych schematow a nawet wynudzic sie, co paradoksalnie tez jest czlowiekowi potrzebne( zeby w przyszlosci jako pracoholik nie wpadal w panike na tygodniowym urlopie i nie szukal sobie goraczkowo zajec- to tez sztuka)
OdpowiedzUsuńtak, ze zgadzam sie- ped do rozwoju istnieje ale rozwoj to pojecie wszechstronne- nie tylko intelektualne
tak czy inaczej mysle, ze decyzja powinna nalezac do syna
Hej Joasiu, to ja małpa Buchalskoświęcicka. Wysyłaj wcześniej, to przedłuzysz młodość. Dzieciństwo to badziew. Warto przedłużać to co fjane. Moje trzy już dawno w szkole i zdecydowanie jakoś żyją. Przetrwać 12 lat i z bani.
OdpowiedzUsuńdziecinstwo jest magiczne, to dorosli sprawiaja, ze staje sie badziwiem, z ktorego czlowiek szybko chce wyrosnac
OdpowiedzUsuńWybór należy do Ciebie :-). To zależy od wielu czynników. Ja mojego synala zdecydowałem się posłać do pierwszej klasy w wieku 7 lat ponieważ stwierdziliśmy z żoną, że intelektualnie to napewno by sobie poradził, ale emocjonalnie to jednak jeszcze straszny dzieciaczek (z całym należnym mu szacunkiem :-)). Tak więc szkołę zacznie od września tego roku...
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą, ależ ten czas leci pamiętam ja ja zaczynałem podstawówkę, a teraz mój szkrab będzie chodził po tych samych korytarzach.
Pozdrawiam serdecznie.
Pablo
Nie ma już zerówek w przedszkolach o ile mi wiadomo. Sama pracuję w warszawskim przedszkolu ponad 20 lat i bardzo żałuję likwidacji zerówek.Tak czy siak do szkoły go poślesz, nie ma szans na pozostanie w przedszkolu...:) Tylko pierwsza klasa! Od przyszłego roku wszystkie sześciolatki pójdą do pierwszej klasy. To, co Młody powinien umieć to fikcja, uwierz mi i nie sugeruj się żadnymi jego umiejętnościami. jeśli tylko jest samodzielny, nie rzuca się na ziemię przy każdym rozstaniu i nie ma większych problemów w kontaktach z dziećmi, to zerówka jest stratą czasu:)
OdpowiedzUsuńJestem ZA gdy dziecko i wszelkie znaki na niebie i ziemi są ZA ale NIE gdy te znaki są tylko w urojonych głowach rodzicieli. Moja Młoda nie miała 6 lat gdy poszła do szkoły (we wrześniu rodzona) ale to był jedyny sposób by dziecko chciało się bawić zamiast :mamo- naucz mnie czegoś (literatura piękna i niepiękna, matematyka prosta i złożona...ucz, ucz ucz!) Dziś ma 20 lat i nigdy nie żałowała. Zawsze ma rok w zapasie ;)
OdpowiedzUsuń