- ej, widziałeś? tam za kościołem, po lewej jest restauracja.
ciekawe, czy mają w sprzedaży Fantę.
- taak... restauracja z nastolatkami tłoczącymi się przy stoliku w najdalszym kącie od okna...
ech... i ja w liceum chodziłam na wagary do takiego lokalu...
- przepięknie zjadłem prawie całe pół talerza rosołku w godzinę, mam rację?
i nic nie szkodzi że mnie karmiłaś, mimo że mam sześć lat, prawda mamuniu?
***
jadąc dziś na wycieczkę, widzieliśmy na polach lisy i kilka stad saren, co tylko pozornie jest fajnym spostrzeżeniem.
faktycznie zaś, od paru lat, co zima, nie mogę pozbyć się absurdalnej, natrętnej troski o łapy zwierząt - przejmuję się, że marzną.
ta obsesyjna myśl wraca do mnie w różnych kształtach, odkąd zaszłam w ciążę.
było to tak:
ja, ciężarna z wielkim brzuchem tuż przed rozwiązaniem, piłam herbatę w kuchniosalonie mojej ówczesnej, jakże szykownej willi, w Nigdzie City (mówimy o czasach, gdy jeszcze mieszkałam z Voldemortem, ojcem Syna).
za oknem prószył śnieg, a w ogrodzie po gałęziach czereśni skakała wiewiórka.
i wtedy rozpłakałam się. długo i rzewnie.
że zimno jej w łapki.
Joasiu jesteś niesamowita i bardzo się cieszę Twoim zdrówkiem:) A ten Twój mały szkrabik sam miodzik:):)
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj i pisz nadal dla nas. Buziole:):):):):)
Nie ma to tamto, macierzyństwo uwrażliwia. Zaobserwowałam na sobie :)
OdpowiedzUsuńA teraz czas na wyznanie/deklarację/ oświadczyny niemal. Joanno, czytam twojego bloga od kiedy dałaś na niego namiar na babsztylach. Niemal od roku przeżywam twoje potyczki z chorobą i życiem jakbyś była kimś z najbliższej rodziny. I tak dziś dopiero ośmieliłam się napisać w słowach kilku, że cholernie Cię podziwiam. Jesteś "hiroł". Swoim pisaniem potrafisz dać motywującego kopa w dupę. Niczym e-terapeuta.I za to Ci cześć i chwała.
:)
Pozdrawiam.
Cegła.
Cegła> w kontekście płakania nad zmarzniętymi zwierzęcymi łapkami Twoje wyznanie o moim terapeutycznym działaniu brzmi cokolwiek dziwnie ;)
OdpowiedzUsuńA idź ty. Bo mi się przypomniało, że jak słońce nadtopi śnieg na polach i to potem zamarznie w taką lodową skorupkę, to potem sarenki kaleczą sobie o to nogi.
OdpowiedzUsuńNa szczęście przypomniało mi się też, że śniegu jest za mało na takie skorupki. :)
hejhejhej
OdpowiedzUsuńco z HTZ?
bo jak nie zaczniesz sie wspomagac, to bedziesz plakac takze nad mrowkami
Sobie pozwolilam na pouczenie, bo sama to przeszlam
Ty tak ostro ale pozytywnie walnięta jesteś.
OdpowiedzUsuńFajna z Ciebie Aśka.
A ja tak miałam zawsze, więc macierzynstwo - jakby jeszcze poglebilo to mazgajskie przewrazliwienie, chyba by mnie przygniotlo :-)
OdpowiedzUsuńTo łapaj za druty i dziergać skarpetóki dla fauny leśnej!
OdpowiedzUsuńTo było niezłe :)!
OdpowiedzUsuńja czasem jak spotkam bidnego golebia bez nogi to autentycznie czuje, ze serce mi zaraz peknie i wtedy sie zastanawiam- czy jestem juz na etapie swietosci swietego franciszka czy mam jakies ostre zaburzenia hormonalne:)
OdpowiedzUsuńa mnie dopada również troska o:
OdpowiedzUsuń1) żaby, które masowo rozjeżdżam, gdy w okresie godowym łażą po asfalcie
2) jeże, które znienacka decydują się przebiec drogę, gdy jedzie się z pełną prędkością
3) dżdżownice, które wypełzają z ziemi po deszczu, a które rozdeptuję
4) ślimaki, j.w.
mrówki jakoś mnie tak emocjonalnie nie rozwalają.
Aniaha> myślisz, że te stany to brak HTZ? :/
wrócę z zimowiska, pobiegnę do gina, niech ratuje mnie przed zoofilskim obłędem ;)
albo poczytaj ksiazki o tym dlaczego zwierzatka jednak nie odmrazaja sobie łapek biegajac po mrozie:)
OdpowiedzUsuńAsiu siłaczko wyglądasz ślicznie, cień choroby jakby sobie odpłynął od ciebie. Od rqazu wiedzialam, ze ty wygrasz, inaczej reagowałaś na chemię, tobie nawet włosy nie wypadly, jesteś wielka.
OdpowiedzUsuńczasami się zastanawiam, czy może powodem, dla którego włosy nie wypadły, było to, że lałam je kilkanaście razy dziennie odżywkami.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam, że włosy podczas chemii wypadają z powodu wysuszenia cebulek, więc ja je nawilżałam, nawilżałam, nawilżałam.
Dawno mnie tu nie było i:
OdpowiedzUsuń- stwierdzam że faktycznie bardzo ludno się zrobiło na tym blogu, zdziwiła mnie reakcja niektórych komentatorów na propozycję Bohaterki o ograniczeniu dostępu do bloga tylko dla wiernych czytelników i zdaje się że skoro jest to blog Bohaterki to jest to tylko i wyłącznie Jej sprawa czy zamknie bloga czy nie :) Ale sama mam nadzieję że do tego nie dojdzie bo pewnie zostanę uznana za tą 'niewierną',
- potwierdzam opinię poprzedniczki że wyglądasz Joasiu bardzo ładnie, chyba to wczasowanie Ci tak służy,
Pozdrawiam,
'niewierna' Jutka
nieeee
OdpowiedzUsuńpo cisplatynie nie wypadaja
robia sie slabe, brzydkie i lamliwe, ale nie wypadaja
no w koncu nie mozesz byc AZ TAK wyjatkowa
:*
moje po cysplatynie zrobiły się szare, matowe, delikatne w dotyku, ale nie łamały się.
OdpowiedzUsuńPo cysplatynie nie wypadają??
OdpowiedzUsuńJesteście pewne??
Jednym wypadają, innym nie. W szpitalu spotykałam kobietę, która miała cisplastynę w pojedyńczym wlewie i jej wypadły, a ja miałam wlewy 2-dniowe i moim włosom nic nie było. Nie ma na to chyba reguły.
OdpowiedzUsuńCzyżby cudownie senny Reszel? :-))
OdpowiedzUsuńJa zawsze myślę o bezdomnych zwierzakach, naszych "oswojonych" i "przysposobionych", które straciły samodzielność i zdane są na łaskę bezdomnego losu, szczególnie dzisiaj w bardzo mroźnym Światowym Dniu Kota. Moja babcia mawiała, że trzeba być człowiekiem, co pokrótce znaczy brać odpowiedzialność za to co się oswoiło, bo przecież nie na chwilę, ale na całe futrzaste życie.
OdpowiedzUsuńWG wiedzy farmakologicznej,po cysplatynie włosy nie wypadaja, to cholerstwo daje długotrwałe wymioty i nudności. Asiu, pozdrawiam, relaksuj się:)) Aga2
OdpowiedzUsuńJa będąc w ciąży płakalam zawsze na filmach przyrodniczych, szczególnie jak zobaczyłam lwa, zagryzającego ciężarną gazelę....co te hormony nam robią z mózgu?
OdpowiedzUsuńMnie wzruszają myszki,które widzę w światłach reflektorów,gdy przebiegają asfalt.
OdpowiedzUsuńTak szybko starają się przebierać łapkami.Swoimi maleńkimi łapeczkami.
Zawsze wymiękam.
piéknie wygládasz
OdpowiedzUsuń