(Apassionata - Janusz Gniatkowski)
***
dziś obchodziliśmy urodziny Babci B.
mojej malutkiej, filigranowej Mamy.
wyjątkowej i dzielnej jak jednorożec.
mądrej jak czarownica.
Mamusi, która tak mocno się o nas troszczy jak bardzo się stara, żeby nie było po Niej widać, że się martwi.
to Ona powiedziała mi na początku chorowania, że tylko tchórze nie walczą do końca.
więc walczę.
obiecuję, nie dam się.
***
Voldemort nie złożył życzeń Synowi na urodziny.
nic.
nul.
nawet nie napisał esemesa, nie wyrył znaku - choćby jednego - pismem klinowym na fasadzie kamienicy.
tyle osób zadzwoniło do Giancarla, ale nie Jego ojciec.
ale miłość znosi ból.
- tato pewnie kiedyś zadzwoni i powie, że chciał mnie zabrać na urodziny, prawda? - Syn wyszedł z łóżka, w piżamce w truskawki, z okiem zalepionym sennością.
stoi nade mną i przygląda się badawczo.
- pewnie tak, a może - nie. nie wiem, zapytasz się go - odpowiadam.
ale tej okazji nie mógłby przepuścić.
warto jeszcze o czymkolwiek pogadać, jednocześnie czujnie zerkając, co dzieje się w domu, gdy dziecko zaganiają do pościeli.
najlepiej będzie więc podjąć jakiś poważny temat.
- mamo, a to prawda, że są roślinki, które lubią kiepy? tato tak mi powiedział.
- nie, nie istnieją.
- na pewno? to jak pojadę do taty, to wyzbieram pety spod roślinek.
- ani mi się waż zbierać śmieci. pobrudzisz rączki.
- nie martw się. będę zbierał przez chusteczkę higieniczną, już to obmyśliłem.
chwila ciszy.
zaczerpnięcie oddechu.
spogląda na ekran laptopa, na stół, do kubka.
- mało już masz tej herbaty. skończ ją szybko i przyjdź do mnie do łóżka, poprzytulasz mnie.
- zaraz przyjdę, jeszcze tylko napiszę notkę na bloga.
westchnięcie.
przestępuje z nogi na nogę.
kontynuuje:
- mamo, a wiesz, że tato powiedział do mnie na wakacjach "ty gówniarzu"?
- wiem, opowiadałeś nam to już pięćset razy.
- mamo, a wiesz, że tato mi powiedział, że czasami dorośli muszą się tak do dzieci odzywać.
[...ojp, ale znalazłam pojeba na dawcę plemnika - myślę z przykrością - dziesięć lat temu nie był tak ograniczony. chyba. a może ja byłam ślepa?]
- mamo, a czy Polacy pokonali Niemców w drugiej wojnie światowej? tato mi tak powiedział.
- nie, nieprawda. Rosjanie pokonali Niemców.
- pewna jesteś? bo tato powiedział mi, że Polacy.
- Polacy pewnie przegraliby, gdyby nie wkroczyli Rosjanie.- odpowiadam, próbując zachować zen.
- mamo, a wiesz, że tacie zepsuł się jeden słicz we fliperze?
- nie mówi się "słicz", mówi się "przełącznik".
- ale tato mówi "słicz" - Syn z miną znawcy spogląda na mnie - przecież mówiłaś mi, że nie znasz się na flipperach, więc skąd wiesz, czy tam nie ma słicza?
- dość zagadywania, do łóżka maszeruj! - grzmię.
- ale skończ raz - dwa tę herbatę i przyjdź do łóżeczka na przytulanie, dobrze?
już teraz mam trudności z przegadaniem Go.
co będzie za parę lat?
nie dam rady, daję słowo.
i dalej:
- wujku, wujku, czy papuga może zjeść sowę?
- nie, nie może.
- a odwrotnie? sowa papugę?
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
***
dziś obchodziliśmy urodziny Babci B.
mojej malutkiej, filigranowej Mamy.
wyjątkowej i dzielnej jak jednorożec.
mądrej jak czarownica.
Mamusi, która tak mocno się o nas troszczy jak bardzo się stara, żeby nie było po Niej widać, że się martwi.
to Ona powiedziała mi na początku chorowania, że tylko tchórze nie walczą do końca.
więc walczę.
obiecuję, nie dam się.
***
Voldemort nie złożył życzeń Synowi na urodziny.
nic.
nul.
nawet nie napisał esemesa, nie wyrył znaku - choćby jednego - pismem klinowym na fasadzie kamienicy.
tyle osób zadzwoniło do Giancarla, ale nie Jego ojciec.
ale miłość znosi ból.
- tato pewnie kiedyś zadzwoni i powie, że chciał mnie zabrać na urodziny, prawda? - Syn wyszedł z łóżka, w piżamce w truskawki, z okiem zalepionym sennością.
stoi nade mną i przygląda się badawczo.
- pewnie tak, a może - nie. nie wiem, zapytasz się go - odpowiadam.
ale tej okazji nie mógłby przepuścić.
warto jeszcze o czymkolwiek pogadać, jednocześnie czujnie zerkając, co dzieje się w domu, gdy dziecko zaganiają do pościeli.
najlepiej będzie więc podjąć jakiś poważny temat.
- mamo, a to prawda, że są roślinki, które lubią kiepy? tato tak mi powiedział.
- nie, nie istnieją.
- na pewno? to jak pojadę do taty, to wyzbieram pety spod roślinek.
- ani mi się waż zbierać śmieci. pobrudzisz rączki.
- nie martw się. będę zbierał przez chusteczkę higieniczną, już to obmyśliłem.
chwila ciszy.
zaczerpnięcie oddechu.
spogląda na ekran laptopa, na stół, do kubka.
- mało już masz tej herbaty. skończ ją szybko i przyjdź do mnie do łóżka, poprzytulasz mnie.
- zaraz przyjdę, jeszcze tylko napiszę notkę na bloga.
westchnięcie.
przestępuje z nogi na nogę.
kontynuuje:
- mamo, a wiesz, że tato powiedział do mnie na wakacjach "ty gówniarzu"?
- wiem, opowiadałeś nam to już pięćset razy.
- mamo, a wiesz, że tato mi powiedział, że czasami dorośli muszą się tak do dzieci odzywać.
[...ojp, ale znalazłam pojeba na dawcę plemnika - myślę z przykrością - dziesięć lat temu nie był tak ograniczony. chyba. a może ja byłam ślepa?]
- mamo, a czy Polacy pokonali Niemców w drugiej wojnie światowej? tato mi tak powiedział.
- nie, nieprawda. Rosjanie pokonali Niemców.
- pewna jesteś? bo tato powiedział mi, że Polacy.
- Polacy pewnie przegraliby, gdyby nie wkroczyli Rosjanie.- odpowiadam, próbując zachować zen.
- mamo, a wiesz, że tacie zepsuł się jeden słicz we fliperze?
- nie mówi się "słicz", mówi się "przełącznik".
- ale tato mówi "słicz" - Syn z miną znawcy spogląda na mnie - przecież mówiłaś mi, że nie znasz się na flipperach, więc skąd wiesz, czy tam nie ma słicza?
- dość zagadywania, do łóżka maszeruj! - grzmię.
- ale skończ raz - dwa tę herbatę i przyjdź do łóżeczka na przytulanie, dobrze?
już teraz mam trudności z przegadaniem Go.
co będzie za parę lat?
nie dam rady, daję słowo.
i dalej:
- wujku, wujku, czy papuga może zjeść sowę?
- nie, nie może.
- a odwrotnie? sowa papugę?
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
boskie dziecie :), a dzieci to naprawde sepy, potrafia wyssac cala energie i zagadac na smierc
OdpowiedzUsuńpawian jeden!
OdpowiedzUsuńjuż teraz umie mnie wkręcić w rozmowę, że z ledwością się orientuję, że mnie wpuścił celowo, żeby właśnie np. nie spać.
nie znalam okreslenia "kiep" na peta... czlowiek uczy sie do smierci ehhh
OdpowiedzUsuńoraz 100 lat dla dzielnej Babci B.
OdpowiedzUsuńz usciskami pelnymi szacunku oraz glebokim uklonem :)
też nie wiedziałam, co to są kiepy ;) bez urazy, chustka, ale dawca plemnika to tylko do utylizacji się nadaje ;P młodego masz super inteligentnego, trenuje na Tobie techniki negocjacji ;)
OdpowiedzUsuńo błagam, inteligientki nie znajom prasłowiańskiego słowa "kiep"? :>
OdpowiedzUsuńzerk - zerk tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kiep
jaki by ten Stary nie był, dzięki mu za to, że jest Giancarlo. ja sobie tak myślę o byłej mojego R.(która świętego potrafi wyprowadzić z równowagi) bo boską mają córkę :)
OdpowiedzUsuńa Babci B. happy birthday!!
x
Przekaż Mamie, że ma rację:)
OdpowiedzUsuńA przy okazji najlepsze życzenia!
nigdy nie aspirowalam do okreslenia: inteligentka :P
OdpowiedzUsuńprzepraszam za tworzenie falszywych pozorow :D
nie znasz słowa kiep?
OdpowiedzUsuńeee boś widać kiep:)
żarcik, nie obrażam:)
we wrocku też na peta mówią kiep:)
Asiu to wszystkie kochające się tu 3 osóbki niemal dzień po dniu się rodziły:)
uściski dla dzielnej mamy i babci :)))
mi też stary nie składa życzeń na urodziny. tyle, że ja w przeciwieństwie do Twojego syna mam go gdzieś ;)
OdpowiedzUsuńU Nas dziś królowało "czy lokomotywa wygra z drzwiami? ale nie takimi jak w domu, tylko takimi no wiesz, z betonu" Ucałuj z okazji i bez okazji "marchewkowego chłopaka" od Nas:) /Kasia
OdpowiedzUsuńu nas na kujawach się mówi Pety i Kipy. Właśnie z jakimś takim głupkiem mi się kiep kojarzy... ale żeby to wszystko od sromu? ;) sromotna to dla mnie porażka nieznajomość kiepowej etymologii :D heheh
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytac gdy piszesz o swoim synu. Wszystkiego najlepszego dla calej Twojej rodziny
OdpowiedzUsuńSynuś bossski, taki mądry i spostrzegawczy - a dla Mamusi Wszystkiego Najlepszego - podobno jesteśmy dziećmi dopóki żyją nasi rodzice:):):)
OdpowiedzUsuńFascynujące są te styczniowe, rodzinne urodziny! Sto lat dla Babci!
OdpowiedzUsuńNa początku pisałaś, że ten blog piszesz dla swojego Syna. A klniesz jak szewc w niektórych postach.
OdpowiedzUsuńdużo dobrego dla Twojej Mamy :)))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńKiep jest z tego Voldemorta... Do kwadratu. O jakiej przyszłości Syna on chce z Tobą rozmawiać,jeśli umyka mu najważniejsza data??
OdpowiedzUsuńeee nauczysz się odpowiadać w końcu na niektóre tematy będziesz mogła prace magisterskie pisać wiem coś o tym ale wiesz to potem procentuje i to nie szklanymi 40 %
OdpowiedzUsuńFajny facet Ci rośnie ;-)
HM.Pan Ojciec moich dzieci też był kiedyś inny, albo mi się zdawało.A przy nowej żonie stał się wrednym i pazernym na kasę człowiekiem...smutne. nic tylko wpajać naszym dzieciom odpowiednie wartości w życiu.
OdpowiedzUsuń'Cowards die many times before death; the valaint never taste of death but once'.
OdpowiedzUsuńJulius Cesar
matylda
100 lat, 100 lat Babciu B. !!!
OdpowiedzUsuńi kurcze, normalnie kocham Twojego syna;)))
asinek
Babciu B., miszczu drugiego planu, a raczej z pewnością:
OdpowiedzUsuńMistrzu drugiego planu!
To Ty pokazujesz smarkatej, jak nie być tchórzem - ucz zatem, ucz, walcz i kochaj, Dobra Kobieto!
Sił, Droga Pani, uśmiechu i zdrowia!
Chuściku, pamiętasz?
http://www.malebe.blogspot.com/2012/01/zet.html
W sumie nie ma niczego fajniejszego ;)
Jaśko mnie rozbroił swoją tulankową czułością. No powiedz sama, jaki facet tak kocha?
(no dobra..., ale i tak jest ich jak na lekarstwo)
Styczeń obfity we wzruszenia.
ps. Z pewną taką nieśmaiłością: zagłosujecie na zorkownię raz jeszcze?
Namiary: na górze u Aśki w banerku.
Pierwsze głosowanie i wówczas zebrane głosy (sztuk 435) zostało skasowane - teraz walka toczy się na nowo, auć.
I wiem, że sprawa ma sens, dlatego tak asertywnie się tłukę teraz.
Więcej nie będę.
eeeeeeeeeeeee dobre chustka, czesto cię czytam, zawsze zaczynnam blog od porannej kawy plus twój blog.
OdpowiedzUsuńdla rozmachu z innej beczki.
Siedzą dwie muchy na gównie jedna pierdła a druga do niej mówi:
- No wiesz co? przy jedzeniu...
Zakiepuj peta :)
OdpowiedzUsuńwszystkiego naj, naj dla Babci B!
OdpowiedzUsuń(papuga - sowę i sowa - papugę mnie zabiła :)))
u nas się jeszcze mówić skiepścić, coś się skiepściło, skiepszczone w sensie zepsuć, zepsuło, zepsute
OdpowiedzUsuń:P
Rany a co to za roznica czy klniesz czy nie klniesz? nie uznaje klniecia jako ozdobnikow w zdaniu, ale skroty myslowe dla dokladnego i racjonalnego opisu sytuacji - jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńmatylda
wcale nie z innej beczki,żarcik idealnie na miejscu
OdpowiedzUsuńAwi pisze...
OdpowiedzUsuńSynuś wymiata:)
do hasła u wzgórza: STYCZEŃ MIESIĄCEM URODZIN CHUSTKI, należy dodać aneks: STYCZEŃ MIESIĄCEM CHUSTKOWEGO KLANU.
OdpowiedzUsuńniech zgadnę jutro urodziny Niemęża.
spóźnione życzenia dla Mamy,
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze znam taką mamę, która weźmie wszystko żeby zmniejszyć zmartwienie
Strasznie mi przykro że Giancarlo może odczuwac przykrość z powodu zachowań ojca. Trudno mi sobie wyobrazić takiego troglodyte a wiem co mówię, mam syna z poprzedniego związku. Mam nadzieje ze będzie potrafił z czasem mieć do tego beznamietny stosunek.
OdpowiedzUsuńA co do chodzenia spac to z rozbawieniem przemieszanym z wkurzeniem obserwuje co wieczor jak moje dzieci wspinaja sie na wyzyny kreatywnosci i wymyslaja coraz to nowe niecierpiace zwloki tematy do rozmowy, problemy do rozwiazania oraz filozoficzne kwestie, bez rozwiniecia ktorych po prostu nie uda im sie zasnac (juz nigdy mamusiu, nie zasne juz nigdy w zyciu).
Całusy urodzinowe dla całej Waszej styczniowej trójki, styczniowa Malgosia
Joanno dla Ciebie i Twoich bliskich wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze coś ...
Nie nic o ojcu Twojego syna. Lepiej nic, bo jak podrośnie i będzie to czytał za jakiś czas to te słowa będą sprawiały mu przykrość, bo to jego ojciec. I wszytko złe o naszych rodzicach uderza w nas samych, nawet jeśli to prawda. Nie musisz się ze mną zgodzić, ale przemyśl to.
Jeszcze raz wszystkiego dobrego i życzę Tobie zdrowia i jeszcze raz zdrowia :)